Pan Mercedes
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Cykl:
- Bill Hodges (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- Mr. Mercedes
- Wydawnictwo:
- Albatros
- Data wydania:
- 2014-06-04
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-06-04
- Liczba stron:
- 576
- Czas czytania
- 9 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378859369
- Tłumacz:
- Danuta Górska
- Tagi:
- amerykański kryminał detektyw kryminał literatura amerykańska obłęd powieść kryminalna Stephen King strach śledztwo zabójstwo
W tym maksymalnie trzymającym w napięciu wyścigu o wysoką stawkę, trzech najniezwyklejszych i najbardziej ujmujących bohaterów jakich stworzył Stephen King próbuje zatrzymać samotnego zabójcę przed wysadzeniem w powietrze tysięcy ludzi.
Mroźnym świtem, w przygnębiającym mieście na Środkowym Zachodzie setki zdesperowanych bezrobotnych ludzi stoi w kolejce w oczekiwaniu na targi pracy. Bez ostrzeżenia, samotny kierowca skradzionego Mercedesa przebija się przez tłum rozjeżdżając niewinnych, następnie cofa się i uderza ponownie. Osiem osób zostaje zabitych, piętnaście rannych. Zabójca ucieka.
Kilka miesięcy później w innej części miasta, emerytowanego gliniarza o nazwisku Bill Hodges nadal prześladuje nierozwiązana zbrodnia. Gdy otrzymuje on list od kogoś nazywającego siebie "premią", w którym nadawca grozi jeszcze bardziej diabolicznymi atakami, Hodges wybudza się ze swojego przygnębiającego, pustego życia na emeryturze, zdecydowany powstrzymać kolejną tragedię.
Brady Hartfield mieszka w domu rodzinnym z matką alkoholiczką. Pokochał smak śmierci spod kół Mercedesa i zapragnął poczuć to raz jeszcze. Jedynie Bill Hodges, wraz z parą niespodziewanychh sprzymierzeńców, może zatrzymać mordercę przed kolejnym atakiem. Nie mają czasu do stracenia, ponieważ kolejnym zadaniem Brady'ego, jeżeli mu podoła, będzie zabicie bądź też okaleczenie tysięcy ludzi.
'Pan Mercedes' to pojedynek pomiędzy dobrem a złem napisany przez mistrza suspensu, którego wniknięcie w umysł niepoczytalnego zabójcy wywoła u was dreszcz, którego nigdy nie zapomnicie.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Parasole króla
Pod parasolem przeciętny człowiek - podczas nieprzyjemnej pogody - czuje się lepiej. Jest chroniony od deszczu i wiatr mu tak nie wieje w oczy. Może zasłonić się także przed spojrzeniami innych ludzi - uciec od ciekawości, strachu czy nienawiści. Parasole powinny nas chronić - taka już ich parasolowata natura i nieważne czy będzie to ochrona dzisiejsza, wypracowana przez wieki, ta od mokrych kropel czy ta, zgodna z nazwą i pierwotnym przeznaczeniem: od silnych promieni słonecznych, padających wszędzie tam, gdzie akurat nie trzeba. Tak, parasole powinny nas chronić. Czy jednak Niebieski Parasol Debbie uchroni głównego bohatera - Billa Hodgesa - najnowszej powieści Stephena Kinga? Moi drodzy... oczywiście, że Wam nie powiem!
Zdradzę jednak, że jest przed czym chronić emerytowanego już policjanta, z tym że jego największym wrogiem jest on sam. Nie minęło wiele czasu odkąd Hodges przeszedł na emeryturę, jednak już zaczyna mu doskwierać zarówno samotność, jak i nieunikniona nuda. Brakuje mu i kolegów z pracy, i spraw, które pochłaniając jego czas nie zostawiały czasu na myślenie. Teraz jednak Bill chwil wolnych ma aż nadto, choć - przecież historia dopiero się rozpoczyna - już niedługo taki stan rzeczy ulegnie zmianie. Dla Hodgesa nie będzie to jednak nowa sprawa, a śledztwo, które jeszcze za jego kariery utknęło w martwej strefie. I choć rzecz ściśle wiąże się z pewnym samochodem, to nie będzie to żądna krwi Christine. Tym razem zło wykreowane w literackim umyśle Kinga nie zagnieździło się w kanałach, samochodzie, kosiarce, maglownicy czy... kupie. Tym razem zło przybrało postać człowieka, którego Hodges musi jak najszybciej złapać, aby ten nie wyrządził już więcej krzywd. Do tego jednak, byłemu policjantowi niezbędna będzie tożsamość mordercy, a ta póki co jest kompletnie nieznana i nie prowadzą do niej żadne poszlaki.
Zabójca z Mercedesa jest przede wszystkim bardzo dobrze skomponowanym charakterem w powieści. Co więcej, nie szukamy go z wypiekami na twarzy razem z Billem, ani nie próbujemy swoich sił jako książkowi detektywi by wykryć sprafcę (sic!) przed głównym (dobrym!) bohaterem. „Pan Mercedes” ma dla nas trochę inny schemat właśnie dlatego, że czytelnik niemal od razu wie, kto popełnił okrutną zbrodnię na Targach Pracy i jak dowiedział się pewnych rzeczy dotyczących naszego detektywa. Dodatkowo akcję śledzimy dwutorowo - zarówno z perspektywy Billa Hodgesa, jak i samego sprafcy (sic!). Jedynym łącznikiem między tą dwójką jest właśnie Niebieski Parasol Debbie - czy jednak będzie on na tyle pomocny, aby policjant odzyskał chęć do życia? A może Niebieski Parasol będzie chronił właśnie czarny charakter?
Sprafca (sic!) jest więc jednocześnie znany i nieznany, i właśnie dzięki temu akcje - które już i tak są wystarczająco szybkie i wprowadzają niesamowite napięcie - przyprawiają o jeszcze większy dreszczyk emocji, ponieważ czytelnik - choć wie, kto stoi za masakrą i bardzo prawdopodobne, że planuje kolejną - nie może w żaden sposób pomóc detektywowi ani naprowadzić go na właściwe tory. Bill Hodges będzie miał oczywiście swoich pomocników - zupełnie przypadkowych i dobranych zupełnie nie jak w korcu maku - jednak oni również będą wiedzieli dużo mniej, niż ja, Ty czy inni czytelnicy „Pana Mercedesa”.
„Pan Mercedes” to niezwykle szybki, porywający i wnikliwy Stephen King. To King, który zachęca czytelnika, wciąga w swój świat i nie pozwala się z niego wyrwać. Lektura tej powieści upływa błyskawicznie, a co ważne - daje minimalne nadzieję, na - jeśli nie ścisłą, to luźną - kontynuację. Fabuła rozpatrywana na płaszczyźnie psychologicznej zasadza się w głównej mierze na zabawie w kotka i myszkę, jednak autor „Lśnienia” prowadzi tę zabawę w taki sposób, że nie jest ona ani oklepana, ani nie doprowadza odbiorcy do znudzenia.
„Pan Mercedes” to powieść, która zdecydowanie różni się od poprzednich książek Kinga. W żaden sposób nie da się jej porównać do „Joyland” czy „Doktora sen”. Mam niejasne wrażenie, o którego słuszności - ponieważ nie potrafię go sprecyzować - jestem w dość szczególny sposób przekonana, że „Pan Mercedes” jest dużo poważniejszy od dwóch wymienionych przed chwilą tytułów; doroślejszy - jeśli można w ogóle pozwolić sobie na stopniowanie dorosłości u pisarza, który ma 67 lat. I nie chodzi tu nawet o poruszaną problematykę, ale o coś nieuchwytnego, co rozprzestrzenia się gdzieś między słownictwem, konstrukcją bohaterów, prowadzeniem fabuły, dialogami a samym klimatem powieści.
Oczywiście jest tu całkiem sporo tego „poczciwego” Stephena Kinga, w którym zakochała się cała masa czytelników rozsiana po całym świecie. Nie zabraknie więc także nawiązań zarówno do innych dzieł pisarza (aż żałuję, że przeczytałam ich tak mało, przez co wiele takich nawiązań na pewno mi umknęło), jak i do samego życia króla horroru... (czy numer 19 coś Wam mówi?). Jest tu oczywiście przepiękny wachlarz osobowości lub nawet - osobliwości. King jak zwykle nie zapomina o nikim - maluczcy czy nie maluczcy - każda postać znajdzie schronienie dla swojego charakteru pod jego literackim parasolem. Pisarz ponaprawia druty, dokręci rączkę, załata dziury - i w ten sposób nawet z nijakiego bohatera stworzy perełkę, która na długo pozostanie w naszej pamięci. Postać tytułowego Pana Mercedesa czyli - możemy to powiedzieć - Brady’ego Hartsfielda jest rewelacyjnie skonstruowana, czytelnik zafascynowany postawą sprafcy (sic!) pragnie dowiedzieć się o nim jak najwięcej, aby dzięki temu być może zrozumieć motywy zarówno jego samego, jak i szerzej rozumianego zła. Również postać głównego oponenta Pana Mercedesa - Billa Hodgesa nie jest stworzona tandetnie czy banalnie. Emerytowany policjant jest gruby, nie pierwszej młodości (wszak emerytowany) i dość samotny - odrobinkę przypominał mi Cormorana Strike’a z „Wołania kukułki”. Takich detektywów lubimy - ludzkich, prawdziwych i sprawiających wrażenie będących tu i teraz, których można dotknąć, u których można dostrzec wałki tłuszczyku i krople potu na czole; z takimi się albo utożsamiamy albo z takimi mamy do czynienia prędzej niż z wymuskanymi geniuszami o nienagannej sylwetce.
W „Panu Mercedesie” nie brakuje niczego. Jest nazwisko Kinga, które choć broni się samo - absolutnie tej obrony nie potrzebuje; jest zło i dobro mające swoje tysiąc odcieni; jest sprafca (sic!) i jest czas, którego ubywa, aby go schwytać; są poszlaki i tajemnice; są rodzinne dramaty i toksyczne relacje. Najnowsza powieść Stephena Kinga, choć jest bardzo dobrym kryminałem, jest również rewelacyjną powieścią o uwikłaniu się bohaterów w nieodpowiednie relacje, związki i sytuacje. To historia o ludziach - tych złych i dobrych. A także o parasolach, którymi możemy dla innych być. Niekoniecznie niebieskich. Ja chętnie jeszcze niejednokrotnie schowam się pod literacki parasol Kinga, pod kolejną historię, która osłoni mnie przed szarzyzną, rutyną czy zwykłym smutkiem.
Sylwia Sekret
Oceny
Książka na półkach
- 14 061
- 5 799
- 3 669
- 369
- 322
- 278
- 190
- 113
- 109
- 84
Opinia
"Opowieść spod niebieskiego parasola"
Brady Hartsfield to najmocniejsza strona najnowszej powieści Stephena Kinga. Detektyw Hodges, nastolatek Jerome i na wpół obłąkana Holly to strona najsłabsza. No cóż, wierni fani i tak powiedzą, że „Pan Mercedes” to książka świetna – King wciąż potrafi się popisać, jednak coś zgrzyta i zgrzyta w jego ostatnich powieściach… Nie powiem, że historia sama w sobie jest zła, wręcz przeciwnie. Mimo niespiesznego rozwoju akcji (a jest to niespotykane w kryminale!) „Pana Mercedesa” czyta się naprawdę bardzo dobrze, coś w niej urzeka i przyciąga, jednak Stephen to już nie ten sam demon pióra z Maine, co kiedyś. Nie bójmy się tego powiedzieć: King już nie zachwyca.
Brady Hartsfield, tytułowy Pan Mercedes, nie jest postacią stworzoną wedle nowatorskich reguł. Podobnych bohaterów King ożywiał niejednokrotnie, rysy Brady’ego nosi chociażby obłąkany Rennie Junior z „Pod kopułą”. Jakkolwiek kreacja komputerowego geniusza, cierpiącego na chroniczne migreny perwersa, którego seksualnie zaspokaja własna matka, wybija się na pierwszy plan podczas lektury, spychając na peryferie sztampowego Det. Em. Kermita Hodgesa i jego świtę. Brady to szaleniec, detektyw Bill z nadwagą to nudziarz. Pierwszy z nich widzi pod schodami w piwnicy otrutą matkę, drugi przeżywa erotyczne uniesienia z piękną, lecącą na jego wielki brzuch siostrą jednej z ofiar mordercy. Brady fascynuje, Bill wzbudza politowanie. Taki podział emocjonalnych obowiązków, jaki narzucił swoim bohaterom King jest uzasadniony – każda powieść spod znaku literatury popularnej musi mieć tych dobrych i tych złych, przeważnie kreacje tych gorszych są lepsze, to nie nowina. Tak jest i w tym przypadku. Sposób, w jaki King penetruje umysł psychopaty to dla mnie mistrzostwo. Umiejętność uwypuklania psychologizmu postaci także. Poszczególne elementy składowe powieści są świetnie skrojone, całość niestety tchnie wtórnością i przewidywalnością. Debiut kryminalny Kinga rysuje się nie najgorzej na tle mocno przeciętnego „Doktora Sen”, swoim poziomem dorównuje chociażby „Mrocznej połowie”. Zawiódł mnie finał.
Mimo takich, a nie innych rozwiązań fabularnych „Pan Mercedes” zapada w pamięć. Warsztatowo powieść broni się doskonale, rozkład napięcia jest także odpowiedni, zachwyca szaleństwo uśmiechniętego sprzedawcy lodów, skrywającego w swojej chorej głowie całe zastępy demonów. Obok umiejętnie zbudowanych postaci i przemyślanych wątków z pogranicza thrillera i kryminału, nie brak w „Panu Mercedesie” motywów i symboli przewijających się przez twórczość pisarza z Bangor. Mam tu na myśli między innymi klauna – jego maskę ma na twarzy Brady, gdy wjeżdża w tłum bezrobotnych, nie bez przyczyny wygląda ona dokładnie tak samo, jak oblicze Pennywise’a w „To”, czy siejący spustoszenie, pełen duchów samochód (nawiązanie do „Christine” czy „Buicka 8”). Obok tych oczywistych, jednoznacznie akcentowanych w tekście powieści intertekstualnych odwołań, King raczy Czytelnika nowinkami z zakresu współczesnej wiedzy o elektronicznych gadżetach i komputerowych możliwościach, a robi to na ogromną skalę. Trochę to przeszkadza i jest nad wyraz wymyślne, wszak King to nieposiadający telefonu komórkowego zatwardziały przeciwnik cyfrowej modernizacji ludzkiej egzystencji. Silenie się na „bycie na czasie” przełamuje opanowane do perfekcji manewrowanie humorem i ironią (co kocham u Kinga). Gdy autor naigrawa się z Justina Biebera i małoletnich boysbandów, aż serce rośnie.
Z niecierpliwością czekam na kolejne nowości wydawnicze spod znaku króla horroru. Przezornie nie czytałam przed lekturą „Pana Mercedesa” żadnych jego recenzji, by wyrobić sobie własne, w pełni indywidualne zdanie. Cóż mogę powiedzieć? Jak mówi stare, dobre przysłowie „d..y nie urywa”, ale skusić się po najnowszą książkę Steve’a warto, choćby dla samej uczty wyobraźni, jaką bez wątpienia serwuje.
"Opowieść spod niebieskiego parasola"
więcej Pokaż mimo toBrady Hartsfield to najmocniejsza strona najnowszej powieści Stephena Kinga. Detektyw Hodges, nastolatek Jerome i na wpół obłąkana Holly to strona najsłabsza. No cóż, wierni fani i tak powiedzą, że „Pan Mercedes” to książka świetna – King wciąż potrafi się popisać, jednak coś zgrzyta i zgrzyta w jego ostatnich powieściach… Nie powiem,...