Bardzo podobała mi się ta książka.
Czytając wcześniej książki Megan Hart wiedziałam już czego się mniej więcej spodziewać. Wiedziałam, że będzie to najprawdopodobniej erotyk wymuszający na czytelniku wyjście ze strefy komfortu. Tak jest i tym razem, a jednocześnie jest "coś" więcej.
Oliwia przez cały czas próbuje odnaleźć się w świecie kultury i religii. Jest za mało "czarna" z wyglądu i za bardzo "biała" z zachowania by gdziekolwiek się przypasować. Nie czuje się katoliczką. Nie czuje się też żydówką. Jednak każde z rodziców wymusza na niej swoje wierzenia. Przyjaźni się z homoseksualistą, a jednocześnie swoim byłym narzeczonym i otacza się jego przyjaciółmi. Urodziła dziecko, którego nie czuje się matką. Zawsze jest gdzieś pomiędzy. Jedynie świat z za obiektywu wydaje się jej wartościowy.
Spotykamy się wszem i wobec z homoseksualizmem. Książka uczy tolerancji, której często nam brakuje. Wydaje nam się, że nie zwracamy uwagi na kolor skóry czy preferencje płci, ale tak na prawdę tylko to widzimy. Czy homoseksualiści powinni adoptować dzieci? Czy religia powinna być narzucana przez kogokolwiek? To tylko kilka pytań jakie porusza ta opowieść.
Jedno zaczęło mnie zastanawiać. Książka opisuje homoseksualizm jako coś normalnego i naturalnego. Czy często taki obraz nie jest ukazywany jako sztuczny czy negatywny?
Po mimo głównego wątku istnieje tak wiele ciekawych i zajmujących wątków pobocznych, że nie mogłam się oderwać od lektury.

Bardzo podobała mi się ta książka.
Czytając wcześniej książki Megan Hart wiedziałam już czego się mniej więcej spodziewać. Wiedziałam, że będzie to najprawdopodobniej erotyk wymuszający na czytelniku wyjście ze strefy komfortu. Tak jest i tym razem, a jednocześnie jest "coś" więcej.
Oliwia przez cały czas próbuje odnaleźć się w świecie kultury i religii. Jest za mało...