Bałam się, że "Zresetowana" będzie kolejną książką z wielkim, lecz zmarnowanym potencjałem. Na szczęście tak się nie stało. Wcześniej miałam okazję przeczytać "Księgę kłamstw" tej autorki. Jest to książka, która kompletnie wypadła mi z pamięci - była w porządku, napisana całkiem sprawnie, lecz nie miała tego czegoś, co nie pozwoliłoby mi o niej zapomnieć. Z tą pozycją będzie inaczej. Historia wciąga właściwie od pierwszych stron. Warsztatowo Terry poradziła sobie dobrze, czego nie można powiedzieć o tłumaczu i korektorze polskiego wydania, którzy kopsnęli się w kilku miejscach. Autorka nie ustrzegła się jednak przed schematycznością, która ujawniła się przy okazji wątku romantycznego, zbudowanego na... niczym. Gdybym się uparła, mogłabym bronić relacji Bena i Kyli, lecz tego nie zrobię, gdyż nie mam w zwyczaju tuszowania błędów autorów. Zresztą podobne potknięcie Terry zaliczyła przy okazji wymienionej wcześniej "Księgi kłamstw", gdzie portrety postaci były naszkicowane pobieżnie i nieprecyzyjnie. Przez to cierpiały wszystkie związki bohaterów, ponieważ trudno było stwierdzić na jakiej podstawie się lubią lub nie. Tu nie jest aż tak źle, ponieważ sylwetki Bena i Kyli są lepiej dopracowane. Bez wątpienia ułatwieniem dla autorki był tzw. "reset", który umożliwiał jej stworzenie postaci dość naiwnych i nieskomplikowanych lecz z wyraźnie zaznaczonymi dominującymi cechamicharakteru.
Wiele wątków pozostawiono otwartych i dlatego też nie mogę się doczekać drugiej części, która, mam nadzieję, będzie jeszcze lepsza od otwierającej tę trylogię "Zresetowanej".

Bałam się, że "Zresetowana" będzie kolejną książką z wielkim, lecz zmarnowanym potencjałem. Na szczęście tak się nie stało. Wcześniej miałam okazję przeczytać "Księgę kłamstw" tej autorki. Jest to książka, która kompletnie wypadła mi z pamięci - była w porządku, napisana całkiem sprawnie, lecz nie miała tego czegoś, co nie pozwoliłoby mi o niej zapomnieć. Z tą pozycją...