Apokalipsa Z: Mroczne dni
- Kategoria:
- horror
- Cykl:
- Apokalipsa Z (tom 2)
- Tytuł oryginału:
- Apocalipsis Z: Los días oscuros
- Wydawnictwo:
- Muza
- Data wydania:
- 2013-11-06
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-11-06
- Data 1. wydania:
- 2013-10-08
- Liczba stron:
- 352
- Czas czytania
- 5 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377584996
- Tagi:
- zombie żywe trupy literatura hiszpańska horror
Apokalipsa już się dokonała. Pozostał tylko jeden cel: PRZEŻYĆ! Ocaleni z apokalipsy Z docierają do jednego
z ostatnich miejsc, którego nie opanowali zombi. Trafiają jednak do społeczności rządzonej przez wojskowych, pogrążonej w wojnie cywilnej, której ludność głoduje. W tych warunkach może się okazać, że ludzie są dla siebie największym zagrożeniem niż najgorsi z zombi.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Imperium Nieumarłych kontratakuje
Dawno dawno temu, na ludzkość została rzucona klątwa tak zwanej „drugiej części”. Wiedźma, która ją cisnęła była bardzo sprytna, gdyż przekleństwo było wyjątkowo okrutne i brutalne. Podczas mieszania wywaru potrzebnego do zaklęcia (w skład którego wchodziły klatki filmowe, płyty winylowe i stronice woluminów), cicho szeptała treść uroku: Pierwsza część godnością, druga zaś szkaradą. Każda książka, film i muzyka - w drugiej części spotka ją krytyka. Od wiek wieków klątwa spędza sen z powiek autorów dzieł wszelakich, lecz są i tacy, którzy się jej wyrwali i utarli nosa złej sekutnicy. Czy Manel Loureiro znalazł sposób na ominięcie przekleństwa?
„Apokalipsa Z. Mroczne dni” to rozwinięcie nadzwyczaj udanej powieści traktującej o inwazji żywych nieboszczyków. Akcja rozpoczyna się zaledwie kilka chwil po ostatecznych wydarzeniach znanych z części pierwszej i czytelnik od razu wrzucony jest w wir kolejnych, ekscytujących przygód bezimiennego prawnika i jego popleczników. Kontynuacja ponownie oferuje porządną adrenalinę oraz kilka rewelacyjnych zwrotów akcji, przy których emocje czytelnika zostaną wystawione na próbę wytrzymałości. Podczas pewnego momentu lektury, byłem tak emocjonalnie wyprowadzony z równowagi, że musiałem odstawić czytadełko na kilka godzin, abym mógł ochłonąć i przestać potępiać głupotę i lekkomyślność jednej z głównych postaci powieści. W książce, w końcu zostanie wyjaśniona przyczyna Apokalipsy, która jest satysfakcjonująca i przedstawiona w sposób realny i możliwy do przyjęcia. Ponadto, czytelnik dowie się o wydarzeniach rozgrywających się na każdym kontynencie, przez co będzie mógł spojrzeć na zarazę zgniluchów w sposób globalny i ocenić jej przerażającą skalę.
Nieumarli tworzą pewną wspólnotę – odżywiają się tym samym typem jedzenia, chadzają równym tempem, wydają izomorficzne odgłosy i solidaryzują się ze sobą poprzez dążenie do tego samego celu, którym jest schwytanie żywej, myślącej istoty – człowieka. To właśnie on jest dla fetorków świętością i czymś, czego pragnie każdy z nich. Autor powieści wprowadził do swojej historii kilka świeżych pomysłów, z czego najciekawszym jest przedstawienie biegu zdarzeń z punktu widzenia zombie. Sposób opisywania popędów i instynktów kierujących martwymi truchłami jest fantastyczny i wybiegający ponad wszystko, co do tej pory wiemy o zgniluchach. Szkoda, że w całej książce znajdziemy tylko jedną taką perspektywę, gdyż interesująco jest spojrzeć na świat martwymi i pustymi oczami Nieumarłych. Niemniej jednak, autor zasługuje na wielką pochwałę, ponieważ pozwolił czytelnikom doświadczyć czegoś, co z narracyjnej perspektywy zdawało się niemożliwe. Po przeczytaniu lektury, mogę z całą świadomością rzec, że to nie Nieumarli są największym wrogiem żyjących, lecz oni sami. Loureiro ponownie zwrócił słuszną uwagę na zwierzęcą część człowieczeństwa i że to jej należy bać się najbardziej. Zakończenie powieści również należy uznać za artystyczny perfekcjonizm – jest otwarte, przykuwające uwagę i powodujące chęć jak najszybszego sięgnięcia po ostatni tom publikacji.
Każde dzieło ma wady i w przypadku „Apokalipsy Z” również ma to miejsce. Przede wszystkim autor odszedł od sposobu przedstawienia historii znanej z pierwszej części lektury. Fabuła nie przybiera już formy bloga i pamiętnika, przez co wydarzenia nie są aż tak bardzo wiarygodne i strasznie nad tym ubolewam. Narracja również ucierpiała przez podzielenie jej na kilka osób, dlatego też, również i w tym przypadku nie wyszło to powieści na dobre (rozdziały są zbyt często przeplatane odmiennymi historiami). Rozumiem jednak pobudki autora, gdyż splot okoliczności dziejących się w książce musiał zostać należycie przedstawiony, a nie udałoby się to, gdyby akcja rozgrywała się tylko i wyłącznie z punktu widzenia głównego bohatera. Ostatnim zarzutem, który można skierować do Manela Loureiro jest brak różnorodności w kwestii miejsc ostatecznych potyczek z Nieumarłymi. W pierwszej części książki, dramatyczny finał rozegrał się w szpitalu, zaś w kontynuacji, finalizacja przygód bohaterów rozgrywa się w… dwóch ogromnych przychodniach lekarskich. Należy zatem zadać sobie pytanie: czy w świecie opanowanym przez zombie tylko szpitale sieją największą wyobrażeniową grozę dla czytelników?
Kilka dzieł zdołało przezwyciężyć klątwę złej wiedźmy. Krążą różne plotki na temat sposobu jej przerwania. Jedni mówią, że pomagają wszelakie talizmany, inni, że zaprzedali duszę samemu Diabłu, a jeszcze inni są zdania, że to wyjątkowy talent czyni drugie dzieło zdumiewającym i krytykoodpornym. Autorzy filmów „Terminator 2”, „Mroczny Rycerz” i drugiej części „Piratów z Karaibów” oraz „Oszukać Przeznaczenie” znaleźli sposób na sukces swoich kontynuacji. W książkowym świecie wygraną na pewno cieszy się James Dashner za „Próby Ognia”, Christopher Paolini za „Najstarszego” oraz G.R.R. Martina za „Starcie Królów”. Klątwa dosięgła niestety Dmitry'a Glukhovsky'ego za „Metro 2034” oraz Suzanne Collins za „W pierścieniu ognia”. Gdzie zatem wpisuje się Manel Loureiro i jego „Apokalipsa Z. Mroczne dni”? Problem w tym, że autor podniósł sobie poprzeczkę bardzo wysoko i niestety nie zdołał jej przeskoczyć. Zabrakło dosłownie dwóch centymetrów, aby dorównać poziomowi swojemu pierwowzorowi. Pomimo działającej klątwy, dzieło Manela Loureiro jest bardzo dobrą lekturą, którą czyta się wyśmienicie i nie sposób się od niej oderwać. Co z tego, że część pierwsza była lepsza, gdy druga dostarcza nie mniej emocji? Wspólnota Zgniluchów ma to do siebie, że albo ją kochasz, albo nienawidzisz. W tym przypadku nie sposób jej nie ubóstwiać. Polecam.
Damian Hejmanowski
Oceny
Książka na półkach
- 1 156
- 531
- 342
- 49
- 26
- 24
- 21
- 14
- 13
- 13
Opinia
Świat jest pełen idiotów – wie o tym każdy. Jednak człowiek, przez którego totalną głupotę świat zostaje opanowany przez chaos i anarchię, a po ulicach wloką się hordy Nieumarłych, to najprawdopodobniej idiota skończony… Dobrze, nieważne, kto wypuścił tego cholernego wirusa. Ważne, by w jednym kawałku dotrwać do kolejnego dnia, mieć co jeść i pić, a przede wszystkim nie dać się ugryźć któremuś z wszechobecnych zgniłków.
Tak teraz wygląda życie na Ziemi – Ziemi, która już w niczym nie przypomina tej sprzed tragicznych w skutkach wydarzeń, opisywanych w pierwszym tomie trylogii o zombie, tj. w powieści „Apokalipsa Z. Początek końca”. Teraz wszystko wygląda inaczej… Świat to jedno wielkie gruzowisko, w którym ciężko spotkać żywego człowieka. Okazuje się jednak, że jeszcze nie wszystko stracone. Jest na tym parszywym świecie miejsce, w którym prowadzi się w miarę normalne życie. Trzeba zaznaczyć, że „normalne” oznacza tu takie, kiedy deszcz nie leje się nam na głowę, mamy gdzie spać, nie głodujemy, nie słyszymy tuż przy uchu koszmarnych jęków zombie.
O tym, jak ten świat konkretnie wygląda, opowiada drugi tom wspomnianej trylogii autorstwa Manela Loureiro, czyli „Apokalipsa Z. Mroczne dni”. Choć jest to rzeczywistość mniej wroga niż ta po bezpośrednim ataku zombie, to i tak istniejące zagrożenia nie zostały z niej całkowicie wyeliminowane. Wręcz przeciwnie! Niebezpieczeństwa jest znacznie więcej, bo nie dość, że wszystkim ocalałym zagrażają Nieumarli, to jeszcze nigdy nie jest się pewnym, czy nasz towarzysz niedoli to jeszcze przyjaciel czy już wróg… Witaj w świecie, w którym każdy człowiek może okazać się zdrajcą i przyłożyć ci glocka do skroni…
Wyspy Kanaryjskie miały być ostoją dla tych, którzy przeżyli. Okazało się jednak, że jest to miejsce, w którym pod pozorem ładu kryje się ogromny chaos, panowanie wojskowych, obozy pracy i racjonowanie żywności. To także pole bitwy ogarnięte wojną domową. To, co miało być rajem, okazało się być piekłem, ale to i tak nie koniec tragedii… Dobrze znanemu nam już z poprzedniej części hiszpańskiemu adwokatowi przyjdzie jeszcze wiele przeżyć, wiele zobaczyć, by ostatecznie znaleźć się tam, gdzie nikt by się tego nie spodziewał…
Skoro już jesteśmy przy zakończeniu... Według mnie jest świetne! Proste jak drut a jednocześnie intrygujące i zmuszające do sięgnięcia po ostatni tom cyklu, gdy ten tylko ukaże się na rynku. To przykład tego, że zakończenie nie zawsze musi być Bóg wie jak wymyślne i pomysłowe, by zachęciło czytelnika do zapoznania się z kontynuacją opowieści. Brawo, panie Loureiro!
Pójdźmy dalej tropem moich zachwytów… Co my tu mamy? Wyśmienita jest sama kreacja świata opanowanego przez zombie – wszystkie opisy robią piorunujące wrażenie i mocno zapadają w pamięć. Scen, w których moglibyśmy mocno przestraszyć się samych zgniłków, może nie ma zbyt wiele, ale jak już są, to… Uff, robią wrażenie! Postaci znów konstruowane bezbłędnie, choć nie czułam się już tak blisko związana z panem adwokatem, ale to chyba tylko dlatego, że w tym tomie pojawia się więcej bohaterów niż w pierwszym.
Ponadto tom drugi odbiega swoją kompozycją od poprzedniego. Tam śledziliśmy wpisy bohatera na swoim blogu (potem dzienniku) i skupialiśmy się na samej próbie przeżycia w skrajnie trudnych warunkach. Tu oprócz walki o przetrwanie śledzimy także dość nieudolną próbę tworzenia nowego świata, nowych zasad, nowej władzy. Oprócz walki z zombie mamy też walkę miedzy ludźmi i to oni nas chwilami bardziej straszą niż umarlaki…
„Apokalipsa Z. Mroczne dni” to nie tylko powieść spod znaku fantastyki okraszonej horrorem. To mroczna wizja świata, w której społeczne aspekty nowej i jakże trudnej rzeczywistości wysuwają się na pierwszy plan.
Może i zombie nam nie grożą, ale wszystko to, co dzieje się w tej książce z ludźmi, jest już jak najbardziej prawdopodobne. Zaraz, zaraz! Przecież to już się dzieje… Co konkretnie? Sami sprawdźcie!
Ocena: 5/6
Na blogu: http://ksiazkowka.blogspot.com/2013/11/apokalipsa-z-mroczne-dni-manel-loureiro.html
Świat jest pełen idiotów – wie o tym każdy. Jednak człowiek, przez którego totalną głupotę świat zostaje opanowany przez chaos i anarchię, a po ulicach wloką się hordy Nieumarłych, to najprawdopodobniej idiota skończony… Dobrze, nieważne, kto wypuścił tego cholernego wirusa. Ważne, by w jednym kawałku dotrwać do kolejnego dnia, mieć co jeść i pić, a przede wszystkim nie dać...
więcej Pokaż mimo to