No cóż drodzy – chyba straciłam wenę do pisania, ale skoro przeczytałam tę książkę, to wypada napisać choć parę słów.

Może zatem zacznę tak - właśnie rozpoczęła się moja znajomość z Camillą Lackberg i jej bohaterami. Na pierwszy ogień poszła oczywiście „Księżniczka z lodu”. Warto przecież zacząć od początku serii. Jakie wrażenia? Nawet niezły kryminał. Sympatyczna para: detektyw Patrik Hedström i pisarka Erika Falck, tajemnicza śmierć przyjaciółki z dzieciństwa, a wszystko osadzone w szwedzkich klimatach. Czegóż chcieć więcej. Śledztwo toczy się dość wartko, pojawiają się coraz to nowe elementy, a międzyczasie główni bohaterowie prowadzą ze sobą swoistą grę „wstępną”.

I jeszcze jedno Erika i Patrik są tacy ludzcy – mają te swoje kilogramy tu i tam, targają nimi różne emocje. Bo chyba przyznacie mi rację, że najgorzej jak autor kreuje swoje postacie na jakichś super extra bohaterów, bez skazy i zmazy. Tu tak nie jest i za to należy się Pani duży plus, Miss Lackberg.

Kto stoi za śmiercią Alex? Jak dalej potoczą się losy Eriki i Patrika? Co wydarzy się u ich najbliższych? Przekonajcie się sami, zapraszam w podróż do Fjällbacki.

A tak na marginesie – czy Szwecja to naprawdę, aż tak bardzo popaprany kraj? Czy takie makabryczne zbrodnie to tam nic niezwykłego? Dlaczego pytam? Bo, który ze szwedzkich pisarzy zabiera się za pisanie, to spod jego pióra wychodzą same takie „ciężkostrawne” dla zwykłego śmiertelnika historie. No cóż może to wina klimatu. Niech będzie, zwalmy na to. :)

No cóż drodzy – chyba straciłam wenę do pisania, ale skoro przeczytałam tę książkę, to wypada napisać choć parę słów.

Może zatem zacznę tak - właśnie rozpoczęła się moja znajomość z Camillą Lackberg i jej bohaterami. Na pierwszy ogień poszła oczywiście „Księżniczka z lodu”. Warto przecież zacząć od początku serii. Jakie wrażenia? Nawet niezły kryminał. Sympatyczna para:...