Ciemniejsza strona Greya
- Kategoria:
- literatura obyczajowa, romans
- Cykl:
- Pięćdziesiąt odcieni (tom 2)
- Tytuł oryginału:
- Fifty Shades Darker
- Wydawnictwo:
- Sonia Draga
- Data wydania:
- 2012-11-07
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-11-07
- Data 1. wydania:
- 2012-01-01
- Liczba stron:
- 632
- Czas czytania
- 10 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375085952
- Tłumacz:
- Monika Wyrwas-Wiśniewska
- Ekranizacje:
- Ciemniejsza strona Greya (2017)
- Tagi:
- erotyk miłość uczucia BDSM
Kobiety na jej punkcie szaleją.
Mężczyźni wiele zawdzięczają.
Biblioteki apelują, by wycofać z obiegu.
A powieść sprzedaje się w tempie egzemplarza na minutę!
Trylogia „Pięćdziesiąt odcieni” rozpętała na świecie prawdziwe szaleństwo.
Sprzedaż w Stanach Zjednoczonych sięgnęła 15 milionów już w pierwszych trzech miesiącach sprzedaży. Dla porównania osiągnięcie takiego sukcesu zajęło trylogii Stiega Larssona trzy lata!
Powieść okupuje nieprzerwanie jednocześnie pierwszą, drugą i trzecią pozycję na prestiżowej liście bestsellerów e-bookowych magazynu „The New York Times”!
Prawa do zagranicznych wydań sprzedano w kilka dni do kilkudziesięciu krajów!
Prawa filmowe nabył Universal Pictures na drodze aukcji za niebagatelną kwotę pięciu milionów dolarów!
Sprzedaż w Wielkiej Brytanii sięgnęła 100 000 egzemplarzy zaledwie w 7 dni od premiery!
Pięćdziesiąt twarzy Greya to również najlepiej sprzedający się e-book w historii Random House UK!
Młodziutką studentkę Anę Steele i charyzmatycznego miliardera Christiana Greya połączył niecodzienny układ, który z czasem przerodził się w coś znacznie głębszego. Jednak demony Greya zwyciężyły, Ana zerwała uzależniający związek i zajęła się karierą.
Rozstanie okazuje się bolesne. Ogarnięci obsesyjną tęsknotą kochankowie nie potrafią bez siebie żyć. Kiedy więc Christian proponuje Anie zupełnie nowy układ, dziewczyna nie potrafi mu odmówić. Wkrótce zaczynają uczyć się siebie nawzajem. Christian walczy z wieczną potrzebą kontroli i stopniowo oswaja drzemiące w nim demony. Ana uczy się życia w luksusie i bronienia własnej niezależności. Kiedy wydaje się, że świat miłości, pasji i nieskończonych możliwości stoi przed nimi otworem, ciemne chmury gromadzą się nad luksusowym wieżowcem, w którym mieszkają…
Drugi tom wyczekiwanego bestsellera wszech czasów.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Pięćdziesiąt odcieni lukru
„Pięćdziesiąt twarzy Greya” to książka, która podzieliła społeczeństwo, ale połączyła krytyków literackich jednogłośną opinią, że jest fatalnie napisanym gniotem. Oficjalnie jedynie niewymagający i niezmanipulowany mediami czytelnik przyzna, że książka mu się podobała. Każdy inny wie (z mediów, bo one pierwsze, daleko wcześniej niż np. blogerzy, powiedziały nam co mamy o tym tytule myśleć), że to wstyd i lepiej się z taką opinią nie wychylać. Być może dlatego tak ogromną popularnością cieszy się „Pięćdziesiąt twarzy…” w formie e-booka. Gdy cały dom śpi lub zajęty jest swoimi sprawami (to nawet lepiej, bo istnieje wyzwalająca adrenalinę szansa, że ktoś nas przyłapie), można spokojnie usiąść przed komputerem i oddać się rozkosznej lekturze budzącej ten sam dreszczyk emocji, co oglądanie filmów dla dorosłych na Red Tube. I nie, absolutnie nam się nie podoba sposób, w jaki jest napisana ta książka, ale nie zmienia to faktu, że z wypiekami na twarzy czytamy dalej, uważnie studiując zwłaszcza tzw. „,momenty”, których przecież jest w książce pod dostatkiem. A więc skoro jest „fun”, rozkosz (skoro E.L. James ma prawo się powtarzać to ja chyba też?) i podniecenie, to ja się pytam: czemu by nie czytać?
O drugiej części erotycznego romansu absolwentki literatury Anastasii Steele z miliarderem Christianem Greyem nie ma co się za dużo rozpisywać, bo nie jest ona ani krokiem w przód, ani nawet w tył w stosunku (Twoje sprośne skojarzenia czytelniku to nie moja wina) do tomu pierwszego. Podobnie jak w części otwierającej cykl, pani E.L. James popisuje się swoją wyobraźnią, ale już nie talentem pisarskim. Zasób słownictwa pani James również pozostaje nadal bardzo ubogi. „Ciemniejsza strona Greya” jest jednak częścią ciekawszą. Ma zdecydowanie szybsze tempo akcji, bo życie Any i Greya to życie na wysokich obrotach. Nie brakuje w nim chwil grozy, wystawnych bali (okładka książki nie wzięła się przecież znikąd) czy romantycznych podróży. Wigoru dodaje książce wprowadzenie postaci, które będą starać się zatruć dopiero co pogodzonej ze sobą parze jej idylliczne życie. Na horyzoncie pojawi się więc była „uległa” Greya, swoje dobre rady Anie będzie podrzucać jego pierwsza kobieta, pani Robinson, a zazdrosny szef Any posunie się zdecydowanie za daleko w okazywaniu swoich uczuć. Niemniej, wszelkie przeszkody jakie stają na drodze naszych zakochanych autorka usuwa w mgnieniu oka. W książce roi się od prostych rozwiązań, które marnują tym samym potencjał niektórych wątków. Tak jest chociażby z awarią samolotu, którym leci Christian. Oczywiste jest, że bohater nie ma prawa w niej zginąć, ale mimo że czytelnik (czytelniczka?) to wie, to jednak w napięciu oczekuje kolejnych wydarzeń. Swój finał ta historia znajduje zdecydowanie zbyt szybko, podczas gdy mogłaby przeciągnąć się na większą liczbę stron, a nawet przybrać bardziej zaskakujący obrót typu uznanie Greya za zmarłego i jego nagłe powstanie z żywych w sytuacji, gdy Ana pociesza się już w ramionach innego. E.L. James nie pozwala jednak swoim czytelnikom na zbyt długie zamartwianie się o los szarookiego boga seksu.
No właśnie, skoro płynnie udało nam się przejść do elementu fabuły (tak, wbrew temu co piszą niektórzy, w tej książce jest fabuła - a niby co nas tak wciąga?) , z którego Grey słynie najbardziej, to czas powiedzieć, że z tej części w końcu dowiadujemy się, gdzie tkwi źródło perwersyjnych upodobań naszego amanta. O dziwo, nad mroczną prawdą Ana przechodzi do porządku dziennego dość szybko. W poprzedniej części nie była taka skora do wyrozumiałości względem narzuconego przez Greya stylu życia. Ale może to dlatego, że teraz już naprawdę nie wyobraża sobie istnieć bez niego. W końcu to środek drugiego tomu, więc odpowiedni czas, by bohaterka literacka jej pokroju to zrozumiała. A skoro już Grey wyjawił swój największy sekret, Ana postanawia mu się odwdzięczyć. Oczywiście w odpowiedni sposób. Jednak oprócz nowości, jaką stają się zabawy analne naszej parki, pozostałe sceny erotyczne są dosyć wtórne. Pomijając fakt, że Ana zawsze eksploduje, a Christian jęczy, ich zbliżenia nie porażają tym razem szczególnym wyuzdaniem ani oryginalnością pozycji. Wszystko jakieś takie zwyczajne i grzeczne, ale trudno się dziwić, skoro Grey stara się przekonać ukochaną, że dla niej jest w stanie zrezygnować z wszelkich łóżkowych udziwnień. I tylko nieopanowane żądze tkwiące w obydwojgu zasługują na podziw. Oni mogą TO robić wszędzie i o każdej porze. A Grey może TO robić wiele razy jednej nocy. Cóż się dziwić, że stał się ucieleśnieniem kobiecych marzeń. Ciekawi mnie tylko, jak to się przekłada na ich stosunki (ups, znowu niezamierzona dwuznaczność) z do bólu przeciętnymi w tej materii mężami.
Ale ponieważ recenzja ta wymyka się spod kontroli i zmierza w bliżej nieokreślone rejony, czas przywrócić się do porządku i odpowiedzieć na nurtujące pewnie wielu czytelników pytanie: czy Ana nadal jest tak irytująca, jak w momencie gdy ją poznaliśmy? No cóż, jak już zostało powiedziane, w prozie E.L. James w tym tomie nie zmienia się wiele, a już na pewno nie konstrukcja bohaterów. Anie wciąż towarzyszy jej wewnętrzna bogini i przyklaskuje, gdy tylko ta zrobi coś „niegrzecznego”. Nie ustają też zachwyty nad urodą, wdziękiem i seksapilem Christiana. Ale taka już jest ta spuścizna po „Zmierzchu”. Trzeba się trzymać pierwowzoru, skoro się sprzedał i to całkiem nienajgorzej. Choć, pardon, E.L. James (albo nasza tłumaczka) odważa się w „Ciemniejszej stronie Greya” na użycie słów, które już naprawdę (a nie tak jak „kuźwa”) są przekleństwami. Czego jak czego, ale wulgarnych słów na „k…” chyba w „Zmierzchu” nie było.
Na okładce „Ciemniejszej strony Greya” przeczytamy, że na książkę składa się „kilka deko lukru, szczypta pieprzu, kilka kropel perwersji i garść pikanterii”. I faktycznie, lukru w tej książce jest najwięcej, ale o ten lukier tu właśnie chodzi. E.L. James nie udaje, że to czekoladowa polewa ozdobiona złotymi koralikami ze słów. To zwykły lukier, woda i cukier. Mnie przychodzi na myśl jednak inne porównanie. Trylogia Greya jest jak bajaderka – okrutnie słodkie ciastko, które pochłania się w mgnieniu oka, z każdym kęsem bardziej łapczywie i choć od jego słodyczy można dostać mdłości, ma się od razu ochotę na następne. Bajaderka nazywana jest też czasami ciastem z odzysku, ze względu na to, że można ją przyrządzić z resztek innych ciast. A czymże jest trylogia o Greyu, jeśli nie zlepkiem tego, co już w literaturze było, podanym w wersji może nie najlepiej napisanej (ciemnozabarwione kulki bajaderek też nie wyglądają najapetyczniej), ale doskonale zaspakajającej rodzący się od czasu do czasu nawet w najbardziej przestrzegającym diety czytelniku, apetyt na słodycze. Polecam jeść (można gdy nikt nie widzi, skoro tak się wstydzicie), na zdrowie i smacznego.
Malwina Sławińska
Oceny
Książka na półkach
- 35 209
- 6 451
- 2 698
- 1 802
- 472
- 435
- 333
- 197
- 179
- 129
Opinia
Podbudowana reakcją na pierwsze rozdziały zmierzchowego fan-ficka "Master of the Universe", E.L. James postanowiła pisać dalej. Znam tę wersję Greya tylko do rozdziału 87, który w wydaniu książkowym jest równoznaczny z końcem tomu drugiego, czyli "Ciemniejszej strony Greya". Tomu, który nie wydawał mi się gorszy, gdy czytałam całość jednym ciągiem, a który przy ponownym przeczytaniu w papierowym wydaniu okazał się słabszy fabularnie. Mimo to wciąż pozostałam oczarowana.
Ana odeszła od Christiana. Nie umiała mu pomóc tak, by nie zatracić przy tym siebie. Zdążyła jednak się zakochać i poznać żar, który mógł ofiarować jej tylko jeden mężczyzna na ziemi. Grey też nie umie o niej zapomnieć. Wykorzystuje złożoną wcześniej obietnicę pomocy jako okazję do ponownego spotkania i rozmowy. Okazuje się, że płomień wcale nie zgasł, ale czy Ana da radę znowu zaufać Christianowi? Czy Grey otworzy się przed dziewczyną, która rozpaczliwie chce mu pomóc?
W porównaniu z drugim tomem Crossa mamy tu znacznie lepszą sytuację - fabuła nie opiera się jedynie na seksie, kłótni, powrocie do siebie, seksie, kłótni, etc. Mamy wyraźniej zaznaczony wątek kryminalny, pojawia się więcej sytuacji z szefem Any, który pozwala sobie na zdecydowanie zbyt dużo wobec pracownicy, i panią Robinson - pierwszą kobietą Greya. Autorka testuje parę, która dopiero co się pogodziła, rzucając im pod nogi kolejne kłody. Zazdrość ozdabia nie tylko charaktery zaborczych kobiet, ale i kilku mężczyzn. Niektórzy przekraczają granice, inni w końcu dają się poznać.
Dostaliśmy mieszankę mnóstwa emocji, od miłości i zmartwienia o drugą osobę, po pożądanie i strach przed tą drugą osobą. E.L. James stworzyła zarówno bohaterów czarnych, białych, jak i tych w kilku odcieniach szarości, nie zawsze pozwalając nam z góry ich osądzić.
Świetnym przykładem takiej postaci jest sam Grey. W tej części wreszcie dowiadujemy się więcej o jego przeszłości, stosunku do rodziny i do dzieciństwa. Poznajemy okoliczności, które sprawiły, że zdecydował się wkroczyć w świat BDSM i akceptuje w nim tylko jeden typ kobiet.
I tu zaczyna się prawdziwa gratka dla osób, które zaintrygował, wspominany przeze mnie przy recenzji pierwszego tomu, aspekt psychologiczny. Można było zrobić więcej i lepiej, ale i tak całość wyszła naprawdę bardzo dobrze. Z przyjemnością raz po raz analizowałam trylogię pod tym względem, zastanawiając się nad kolejnymi elementami układanki, które stworzyły tę fascynującą postać.
Również Anna uległa pewnej przemianie. Otworzyła się na przeszłość ukochanego i podjęła walkę o jego duszę. Starała się pokazać mu, że rzeczywistość nie jest tak zła, jak mu się wydaje i że warto dać jej szansę, zamiast zrażać się przez dawne doświadczenia i przykrości. W końcu przyjęła jego miłość i zrozumiała własne uczucia, pozwalając tej historii rozkwitnąć w prawdziwe love story.
Osoby, które obawiają się scen seksu, powinny martwić się jedynie o pierwszy tom. W drugim dostajemy ich mniej i to głównie w postaci powtórek z małymi dodatkami, jako że Christian próbuje udowodnić Anie, iż może żyć bez tysięcy ubarwień "w łóżku". Nie twierdzę, że sceny nie są gorące, gdyż są dobrze obmyślone i to mimo powielania pomysłów. Przeszkadzało mi tylko używanie tych samych fraz w opisie każdej z nich, jakby zarówno bohaterowie, jak i autorka nie znali żadnych innych wyrazów oddających w trakcie aktu.
Przygotujcie się też na momenty pełne wzruszenia. Co najmniej jeden rozbroił mnie emocjonalnie i naprawdę się cieszę z tego, jak bardzo odsłonił Greya przed czytelnikami. Były klimaty rodzinne, pełne humoru, jak i wywołujące oburzenie i gniew. Dzięki tym emocjom możemy aktywniej uczestniczyć w fabule, dosłownie nią żyć i niemal siedzieć w głowie narratorki, którą jest Ana. Całkiem niezła opcja - stać się wewnętrzną boginią bohaterki bestsellera z 2013 roku.
Krótko mówiąc, drugi tom Greya utrzymuje poziom pierwszego, tylko że więcej w nim emocji i psychologii niż samego seksu. Mnie w to graj, gdyż lubię każdy z tych czynników i zachowanie równowagi między kolejnymi częściami bardzo mi odpowiada. Tym, którzy w lekturze pierwszego tomu nie dostrzegli nic ciekawego polecam dać szansę "Ciemniejszej stronie Greya" - już nie powinniście denerwować się na autorkę. Wypadałoby raczej skierować gniew na książkowych villainów i przygotować się na więcej kłód rzucanych pod nogi bohaterom w tomie trzecim.
Podbudowana reakcją na pierwsze rozdziały zmierzchowego fan-ficka "Master of the Universe", E.L. James postanowiła pisać dalej. Znam tę wersję Greya tylko do rozdziału 87, który w wydaniu książkowym jest równoznaczny z końcem tomu drugiego, czyli "Ciemniejszej strony Greya". Tomu, który nie wydawał mi się gorszy, gdy czytałam całość jednym ciągiem, a który przy ponownym...
więcej Pokaż mimo to