Przywrócona

Okładka książki Przywrócona
Amanda Hocking Wydawnictwo: Amber Cykl: Trylle (tom 3) fantasy, science fiction
304 str. 5 godz. 4 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Trylle (tom 3)
Tytuł oryginału:
Ascend
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2012-07-03
Data 1. wyd. pol.:
2012-07-03
Data 1. wydania:
2012-04-24
Liczba stron:
304
Czas czytania
5 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324143412
Tłumacz:
Ewa Spirydowicz
Tagi:
magia wybór miłość niebezpieczeństwo

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
1354 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
638
28

Na półkach: ,

DAWNO, DAWNO TEMU…
…miała miejsce pewna historia…
Nie, przepraszam, skłamałam. Wcale nie tak dawno. Niecałe cztery lata temu. Niemniej jest na tyle ciekawa, że warto tu ją opowiedzieć.

Czyli, jak już zostało wspomniane, nie tak znowu dawno temu, była sobie dziewczyna – może lepiej – młoda kobieta – Amanda Hocking. Panna Amanda uwielbiała wymyślać i spisywać różne historie. Marzyła o zostaniu pisarką. Uczęszczała nawet na zajęcia z pisarstwa [matko, Amerykanie naprawdę myślą, że pisarstwa można się NAUCZYĆ]. W ramach swego marzenia panna Amanda napisała siedemnaście powieści. Całkiem dobry wynik. Należało je więc wydać.

Panna Amanda chodziła od wydawcy do wydawcy i wszyscy jej odmawiali. Czy to ją powstrzymało? Nie. Postanowiła opublikować swoje powieści w formie tanich e-booków na Amazon.com. Jak postanowiła, tak zrobiła. Rozruszała potężną kampanię reklamową na portalach społecznościowych i w amerykańskiej blogosferze. Efekt? Do tej pory udało jej się sprzedać PONAD MILION EGZEMPLARZY. I to grubo ponad milion. Nie znam dokładnych statystyk, ale i tak robi to wrażenie, nie?

Teraz wydawcy rzucają się na jej powieści jak sępy na padlinę, chodzą już nawet plotki o ekranizacji najbardziej znanych jej książek – „Trylogii Trylle”. Fenomen, po prostu. Może nie taki fenomen, jak w przypadku Harry’ego Pottera, ale jednak fenomen.

Rodzi się więc pytanie: „Kurczaki, rzeczywiście te jej książki są TAKIE dobre?!”

Zaraz za pytaniem rodzi się postanowienie: „Umrę, jak nie przeczytam!”

Przeczytałam „Trylogię Trylle”. Moje wrażenia?

Mniej więcej. Może być. Ujdzie w tłumie. Ale w takim naprawdę dużym i gęstym tłumie. Taak…

Dobra, nie oszukujmy się, to gniot. Piszę to z ciężkim sercem, bo naprawdę starałam się znaleźć jakieś dobre strony w tych powieściach, ale… No, nie da się. Przykro mi. To gniot.

Zacznę od początku, czyli od treści.

„Trylogia Trylle” składa się z powieści pod następującymi tytułami:

ZAMIENIONA
ROZDARTA
PRZYWRÓCONA

Opowiadają one o przygodach nastoletniej – a jakże! – dziewczyny, Wendy Neverly. Gdy dziewczyna miała sześć lat, matka usiłowała ją zabić, bo uznała, że to Wendy nie jest jej dzieckiem. Swoją drogą, miała rację, ale nikt jej nie uwierzył i trafiła do wariatkowa. Zaś dla Wendy, jej brata Matta i ich ciotki [ich ojciec zginął w mrokach dziejów – nie pamiętam już, czy zostało wyjaśnione, CO się z nim stało] życie toczy się dalej. Wendy nie jest łatwo. Dziewczyna czuje się wyobcowana i niezrozumiana. [Hm, skąd ja znam ten motyw?] Ma też swoją tajemnicę – potrafi wpływać na umysły innych i naginać ich wolę wedle własnego widzimisię. [ŁAŁ. No, niesamowite.] Az pewnego dnia pojawia się tajemniczy chłopak – Finn – który wie o przeszłości Wendy więcej niż ona sama. Zna źródło pochodzenia jej daru, a także drogę do miejsca, o którym dziewczynie nawet się nie śniło…

O, błagam, naprawdę mam to ciągnąć? Tak? No, dobrze. Tylko ostrzegam, teraz będą spojlery. [Postaram się zrobić to bezboleśnie, obiecuję.]

Okazuje się, że Wendy jest podrzutkiem! I to nie byle jakim – jest trollem! To znaczy, Tryllem! A Trylle to odmiana trolli, więc w sumie jeden diabeł. [Rany, to będzie trudne…] Bo to jest tak: Trylle podrzucają swoje dzieci obrzydliwie bogatym rodzinom, by te je wychowały, a potem owe dzieci wracają na łono PRAWDZIWEJ rodziny razem z ogromnym posagiem. Sprytne, nie? Co się dzieje z ludzkimi dziećmi? Są wychowywane przez Trylle i z niewiadomych powodów nazywa się je mansklingami. Mają wszystko, czego dusza zapragnie – oprócz rodzicielskiej miłości i szacunku należnemu każdej myślącej istocie, gdyż w hierarchii Trylli mansklingowie znajdują się na poziomie minusowym. I już na samym wstępie znielubiłam Trylle. Nieczułe, chciwe dranie.

Tak więc Wendy jest Tryllem. W dodatku nie pierwszym – lepszym Tryllem, tylko królewną.

Naprawdę, chcecie, żebym to ciągnęła? Potem jest jeszcze gorzej. Ech…

Generalnie pierwszy tom, ZAMIENIONA, opowiada o tym, jak Wendy znalazła się w pałacu i znowu czuje się niedopasowana i wyobcowana, bo nie jest takim typowym Tryllem, o nie. Wendy związała się emocjonalnie ze swoja przybrana ludzka rodziną, co okazuje się być ewenementem na skalę całej rasy. Tak, bo fakt, że ktoś cię wychował, nie ma żadnego znaczenia. Liczy się twoja prawdziwa, biologiczna rodzina, więzy krwi, nie jakieś durne, przereklamowane więzi emocjonalne. Phi, z czym do ludzi, pardon, Trylli, więzi emocjonalne? No, błagam! I żeby było ciekawiej, Wendy nie może się dogadać ze swoją nową mamusią, królową Elorą. [Serio? Naprawdę, powieść zmierza w tym kierunku?]

Drugi tom, ROZDARTA, opowiada o tym, jak Wendy musi wyjść za mąż i objąć tron. W międzyczasie flirtuje z Finnem, zostaje porwana, okazuje się, że porwano ją na rozkaz JEJ OJCA [tego biologicznego, który nie jest Tryllem, ale należy do jakiejś innej odmiany trolli – więc gwizdać na to – troll to troll], króla Örena. [Zgadnijcie, kto jest czarnym charakterem?] Udaje jej się uciec, a raczej – sługus tatulka, Loki [rany, ale imiona], POZWALA jej uciec, bo wpadła mu w oko. Loki zostaje ukarany za swoja samowolkę i prosi o azyl – nie uwierzylibyście – u Elory. I – nie uwierzylibyście – Wendy się za nim wstawia i Loki azyl otrzymuje. Mamy teraz nie parę, nie trójkąt, a czworokąt miłosny – Tove, przyszły mąż; Finn, biedny i nieposiadający żadnych magicznych talentów oraz Loki, sługa króla Örena, a pośrodku ciapowata Wendy. Taka Bella ze ZMIERZCHU, tylko ciut sympatyczniejsza. Ale też nie kumam, dlaczego wszyscy na nią lecą.

Trzeci tom, PRZYWRÓCONA, opowiada o przygotowaniach do wojny. A tak, bo gdzieś tam wcześniej, między wierszami, zostało wspomniane, że Ören chce zawładnąć wszystkimi trollami [a jest ich ileś tam ras i odmian] i może to zrobić tylko z pomocą Trylli, a konkretnie Wendy, bo ona będzie mogła przedłużyć jego ród. Co prawda Ören jest nieśmiertelny, więc nie bardzo jest możliwość po nim cokolwiek otrzymać w spadku – a już zwłaszcza tronu, ale pfff! Kto by się tam takim szczegółem przejmował? No, i oczywiście, krzyżowanie się z Tryllami powinno zapobiec narodzinom małych potworków w rasie Örena. A właśnie, jeszcze te potworki… Nie, pominę je milczeniem. To zbyt skomplikowane.

Doszło w końcu do decydującej bitwy, na którą Trylle – hi, hi – pojechały wypasionymi samochodami. Oczywiście, Trylle zwyciężyły – no, bo jakże inaczej. Zły, okrutny i nikczemny król Ören został zgładzony. Loki gdzieś tam po drodze zginął, ale Wendy go wskrzesiła… Yep. Wendy umie wskrzeszać. Jak się wnerwi, to wskrzesi, a co! I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

KONIEC.

Nie, zaraz, to nie koniec. Jeszcze podsumowanie. [Jeśli dotarliście aż tutaj, to pełen szacun, moi drodzy, pełen szacun.]

Na pierwszy rzut oka historia może wydawać się ciekawa. Po pierwsze pojawia się nowa rasa – Trylle. Miła odmiana po wampirach, wilkołakach i zombiakach. Pomysł z podrzutkami, wojną, tą „ichniejszą” polityką naprawdę bardzo dobry. Niestety, to tylko pomysł. Na pomyśle się skończyło. Nie ma co się oszukiwać, proszę Państwa, „Trylogia Trylle” to typowy paranormal romance – w dodatku nie najwyższych lotów.

Język pozostawia wiele do życzenia. Dynamika powieści poraża – w tym złym sensie. Wszystko dzieje się albo za szybko, albo jest do bólu rozwleczone. Nie ma tutaj równowagi. Pierwszy przykład z brzegu – czworokącik versus wojna. Proporcje wynoszą 9 dla czworokącika i 1 dla wojny. No, błagam! Ileż można czytać o rozterkach miłosnych siedemnastoletniej dziewoi?! Temat wojny między Tryllami miał taki potencjał i został tak potwornie zmarnowany! Postacie są płaskie i bezpłciowe. I, mimo iż zostało to DOGŁĘBNIE przeanalizowane w treści, za cholerę nie pojmuję ich motywów. Ich zachowania nie są konsekwentne. Miotają się jak ta przysłowiowa wesz na po grzebieniu. Fabuła jest niesamowicie naiwna, głupiutka i momentami tak sztampowa, że aż czacha dymi. Momentami odnosiłam wrażenie, że pisała to fanka ZMIERZCHU, ale taka mega-fanka. I jeszcze jedno, być może najważniejsze – historia jest P-R-Z-E-W-I-D-Y-W-A-L-N-A. Ale nie tak, że człowiek domyśla się zakończenia. Nie. Gdy poznajemy Finna, już wiemy, co mniej więcej się stanie. Jeśli już to wiemy, to jesteśmy w stanie przewidzieć następne zdarzenie, następny zaskakujący zwrot akacji, i następny, i następny, i tak do końca całej trylogii.

Nie pojmuję fenomenu Amandy Hocking. Chociaż nie. Mam swoją teorię. To wszystko przez marketing. I w sumie też przez ceny jej e-booków. Szczerze, za dwa dolce to ostatecznie mogę przeczytać takiego gniota. Ale za trzydzieści pięć złotych – to już nie. Dobrze, że istnieje taka instytucja jak biblioteka :P

DAWNO, DAWNO TEMU…
…miała miejsce pewna historia…
Nie, przepraszam, skłamałam. Wcale nie tak dawno. Niecałe cztery lata temu. Niemniej jest na tyle ciekawa, że warto tu ją opowiedzieć.

Czyli, jak już zostało wspomniane, nie tak znowu dawno temu, była sobie dziewczyna – może lepiej – młoda kobieta – Amanda Hocking. Panna Amanda uwielbiała wymyślać i spisywać różne historie....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 912
  • Chcę przeczytać
    702
  • Posiadam
    285
  • Ulubione
    224
  • Chcę w prezencie
    69
  • Fantastyka
    32
  • Fantasy
    31
  • 2013
    31
  • 2014
    24
  • Z biblioteki
    22

Cytaty

Więcej
Amanda Hocking Przywrócona Zobacz więcej
Amanda Hocking Przywrócona Zobacz więcej
Amanda Hocking Przywrócona Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także