Ferdydurke

Okładka książki Ferdydurke
Witold Gombrowicz Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie klasyka
296 str. 4 godz. 56 min.
Kategoria:
klasyka
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2012-04-01
Data 1. wyd. pol.:
1937-01-01
Liczba stron:
296
Czas czytania
4 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308049211
Tagi:
literatura polska powieść XX wiek

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Opinia

avatar
606
29

Na półkach: ,

Moje pierwsze spotkanie z Gombrowiczem pełne było bólu, cierpienia i chęci morderstwa. Był to bodaj drugi tydzień w pierwszej klasie liceum, trwała wtedy lekcja polskiego. Polonistka dała nam kartki z fragmentem „Trans-Atlantyku” i kazała to przeczytać. Powiem szczerze, że za żadne skarby świata, nie potrafiłam się przebić przez ten fragment. Potem nasza polonistka powiedziała, że będziemy mieli przyjemność przeczytania jeszcze dwóch książek Gombrowicza, a ja mając perspektywę przyszłych mąk, nabrałam ochotę na mentalne morderstwo osób, które dodały „Ferdydurke” (co to w ogóle za tytuł?!) i „Trans-Atlantyk” do kanonu lektur. Musiały minąć dwa lata, żeby trochę zmieniła swoje nastawienie…

„Ferdydurke” opowiada historię Józia, którego proustowską magdalenką do podsumowania swoje życia staje się porażka literacka. Józio znajduje się na rozstaju dróg, lecz niedane będzie mu wybranie żadnej z nich, gdyż oto pojawia się Profesor Pimko, który podejmie za niego decyzję i uprowadzi go z mieszkania, zabierając do szkoły podstawowej. Tak właśnie zaczyna się pokręcona fabuła powieści. Wydaje się, że już bardziej pokręcenie być nie może, prawda? Jednak z rozwojem fabuły mamy do czynienia z absurdem przechodzącym w jeszcze większy absurd, a wydarzenia płyną, płyną… Na kolejnych stronach spotykamy Syfona i Miętusa, toczących odwieczną walkę o chłopięta oraz chłopaków niczym walka między dobrem a złem, formy z antyformą. Mamy również idealnie stworzone Ciało Nauczycielskie w postaci Bladaczki, Pimka wraz z innymi, groteskowymi profesorami. Gombrowicz bardzo trafnie zauważył ten zachwyt literaturą polską nauczycieli starszej daty. „ A więc dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość?”, bo „Słowacki wielkim poetą był”. To taki szkolny aksjomat, tak jak jeden dodać jeden to dwa. Słowacki, Mickiewicz zachwycają swoją twórczością. Co z tego, że większość uczniów podczas omawiania ich dzieł liczy tylko minuty do końca lekcji? Co z tego, że kiedy polonistka/polonista rozprawiają, jakich to cudacznych środków użył autor wiersza, jeśli uczeń ma to totalnie w nosie? Przecież, co w jego życiu zmieni to, że ktoś tam się trudził nad heksametrem, nad rymami, nad metaforami, symboliką. Kiedyś taka twórczość podnosiła na duchu młodzież, a teraz raczej napawa o przygnębienie.

„Ferydurke” jest powieścią ukazującą doskonały warsztat autora, momentami stylizacja łacińska i oryginalny rozkład książki ( mam tu na myśli przerywniki niezwiązane w ogóle z głównym wątkiem ) mogą wprowadzać mętlik w głowie, niektórych nawet przynudzą. Ale dla czytelnika niezłą gratką będzie odnajdywanie różnorakich literackich odnośników. Parafraz innych dzieł, na przykład „Boskiej komedii” Dantego. Niestety, niektórzy sięgający po tę książkę mogą poczuć się trochę… niekomfortowo. Jednym z powodów takiego odczucia może być to, że Gombrowicz „ nie traktuje” zbyt dobrze czytelnika. Autor ustawia się na piedestale drwiąc stamtąd z każdego, kto mu się nawinie na oczy. Z innych artystów, ludzi naśladujących innych, z dawnych zwyczajów, z nowych zwyczajów. Chwilami książka sprawia wrażenie traktatu o poglądach Gombrowicza na otaczający go świat, który jest zlepkiem narzuconych każdemu form, w jakie zostaliśmy złapani. Oczywiście Gombrowicz wydaje się być jedyną osobą bez formy, ale to tylko pozorne. Gombrowicz mozolnie stara się walczyć z nią, ale zamyka się w pewnym paradoksie. W końcu brak formy jest również jakąś formą. Aż na myśl przychodzi mi manifest furturystyczny Bruno Jasieńskiego. „Pszekreślamy logikę jako mieszczańsko-burżuazyjną formę umysłu. Każdy artysta ma prawo i jest obowiązany stwożyć swoją własną autologikę.”

Czy Gombrowicz jest dla każdego? Definitywnie nie. Chyba bardziej trafi to do osób, które mają do siebie dystans lub do tych, którzy są spragnieni znalezienia czegoś innego. Ludzie lubujący się w literaturze klasycznej, też znajdą coś dla siebie. Warto sobie zdać pytanie, czy szukamy w książkach jedynie rozrywki, czy jeszcze czegoś. Jeśli należysz do osób, chcących jedynie się na chwilę oderwać od rzeczywistości, „Ferdydurke” to nie będzie najlepszy wybór.

Na koniec wspomnę, że twórcy kanonu lektur szkolnych trochę nam Gombrowicza „upupili”. Wydaje mi się, że wsadzenie „Ferdydurke” na listę omawianych książek, to najgorszy psikus jaki mogli mu zrobić. I nie tylko dlatego, że lektury są w większości najbardziej znienawidzone, ale dlatego, że „Ferdydurke” awersja do szkolnictwa jest aż namacalna. Nie ma się, co dziwić. W końcu szkoła chyba na równi z rodziną kształtuje człowieka, zamykając o go w jednej z najszczelniejszych form.

Moje pierwsze spotkanie z Gombrowiczem pełne było bólu, cierpienia i chęci morderstwa. Był to bodaj drugi tydzień w pierwszej klasie liceum, trwała wtedy lekcja polskiego. Polonistka dała nam kartki z fragmentem „Trans-Atlantyku” i kazała to przeczytać. Powiem szczerze, że za żadne skarby świata, nie potrafiłam się przebić przez ten fragment. Potem nasza polonistka...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    32 038
  • Chcę przeczytać
    2 948
  • Posiadam
    2 220
  • Lektury
    1 287
  • Ulubione
    1 101
  • Lektury szkolne
    315
  • Teraz czytam
    295
  • Literatura polska
    249
  • Klasyka
    194
  • Z biblioteki
    151

Cytaty

Więcej
Witold Gombrowicz Ferdydurke Zobacz więcej
Witold Gombrowicz Ferdydurke Zobacz więcej
Witold Gombrowicz Ferdydurke Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także