Dostałam na urodziny (znowu osiemnaste, po prostu zatrzymałam się mentalnie w pewnym wieku i postanowiłam hejtować Wendy z 'Piotrusia Pana' i nigdy nie dorastać, Piotruś rules!), więc nie będę bardzo psioczyć.
Jeżeli chodzi o książki kucharskie (strasznie nie lubię tego zwrotu, 'książki kucharskie' brzmią jak wycinanki z 'Pani Domu' - sernik polski, na każdą okazję, urodziny, stypa, powrót z wakacji w Ciechocinku, wycięcie wyrostka robaczkowego) to jestem jeszcze bardziej wybredna niż przy wyborze co mam zjeść na śniadanie (tak na prawdę to zawsze jadłabym becon i chałkę z dżemem, ale boję się, że dostanę zawału przed 30-stką).
Nigella Lawson to osoba, przez którą zaczęłam piec, dzięki jej książce "Jak być domową boginią" doszłam do tego momentu, że za robienie tego co kocham dostaję pieniądze. Ale (muszę, przepraszam!) ekspresowo rozumiem jako otworzenie szafki kuchennej, wyjęcie suchego makaronu i bułki tartej i stworzenie czegoś, co smakuje jak kurczak. Serio, kto trzyma w lodówce przegrzebki, groszek cukrowy albo sos o nazwie tak skomplikowanej, że nawet nie chce mi się jej szukać w Googlach?
Pomysł na książkę był, wykonanie? Już gorzej. Może to znowu moja natura, która zmusza mnie do znajdowania wad w tego typu literaturze. A zalety? Z pewnością narracja i bogate opisy, w których Ta Pani jest mistrzynią. Świetne zdjęcia. Okładka powala. Szkoda, że samo meritum już nie.
Podsumowując, to prezent, więc nie dam mniej gwiazdek. Ale, Drogi Czytaczu tejże opinii, jeżeli dotrwałeś do tego fragmentu i przebrnąłeś przez coś, co uważam za przejaw mojej pychy i samouwielbienia, jeśli zastanawiasz się nad tym, czy kupić tę książkę, to poważnie się zastanów. Nie będzie ekspresowo, nie będzie tanio. Generalnie 'lekko, miło i przyjemnie' możesz sobie schować w skarpetki obok oszczędności z komunii.
Ale to Nigella, musiałam ją mieć. I jeśli napisze jeszcze sto książek, to też polecę z wywieszonym do ziemi językiem i wydam majątek życia. Bo to Nigella.

Dostałam na urodziny (znowu osiemnaste, po prostu zatrzymałam się mentalnie w pewnym wieku i postanowiłam hejtować Wendy z 'Piotrusia Pana' i nigdy nie dorastać, Piotruś rules!), więc nie będę bardzo psioczyć.
Jeżeli chodzi o książki kucharskie (strasznie nie lubię tego zwrotu, 'książki kucharskie' brzmią jak wycinanki z 'Pani Domu' - sernik polski, na każdą okazję,...