Ameryka Łacińska z humorem. Lub z przymrużeniem oka. Jak kto woli. Tak mógłbym opisać swoje wrażenia po zakończeniu lektury tej książki. Książki, w której jest mnóstwo celnych spostrzeżeń kulturowych, sporo ciekawych opisów otoczenia tego ogólnie znanego lub całkiem nieznanego dla większości czytelników. A dodatkowo specyficzny dystans autora co do własnej osoby powoduje, iż czyta się całkiem nieźle - "powinienem zrobić to tak ale zrobiłem inaczej i teraz mam kłopoty (no cóż, wygłupiłem się), ale nie ma problemu, sam sobie jestem winien". Uśmiech na twarzy wywołują również perypetie (rozmowy) z napotkanymi latynoskimi pięknościami, przeprawy z celnikami i pogranicznikami.
Tempo książki jest generalnie szybkie, z jednym momentem zwolnienia - w górach Patagonii. No ale to są góry i tam śpieszyć się nie ma po co. Książka jest wciągająca, można ją pochłonąć w ciągu jednego dnia (u mnie tak wyszło). Mamy tu takie inne spojrzenie na Amerykę Łacińską i życie jej mieszkańców – całkowicie odmienne od tego co znajdziemy w książkach współczesnych podróżników np. W.Cejrowskiego lub K.Choszcz.

Ameryka Łacińska z humorem. Lub z przymrużeniem oka. Jak kto woli. Tak mógłbym opisać swoje wrażenia po zakończeniu lektury tej książki. Książki, w której jest mnóstwo celnych spostrzeżeń kulturowych, sporo ciekawych opisów otoczenia tego ogólnie znanego lub całkiem nieznanego dla większości czytelników. A dodatkowo specyficzny dystans autora co do własnej osoby powoduje,...