Tybero

Profil użytkownika: Tybero

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 3 lata temu
319
Przeczytanych
książek
362
Książek
w biblioteczce
114
Opinii
589
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 5 książek
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Pewnego wesołego dnia przeglądałem sobie Allegro w poszukiwaniu książek, znalazłem jakąś tablice jakiejś księgarni a że miała bogaty asortyment to sobie troszkę poszperałem. Znalazłem kilka fajnych książek i te o to tutaj... Pieśń Ziemi przykuła mnie najbardziej krindzową okładką jaką w życiu widziałem, kiedy to zobaczyłem znosiłem się ze śmiechu. Ale sobie pomyślałem że może nie będzie źle, od taka sobie typowa fantasty bez polotu, sobie myślałem tak :a nuż będzie dobre, może nie bardzo ambitne ale zamknięta jednorazowa historia. Jako że wówczas szukałem książki nie zbyt ambitnej, ot takiej czytaneczki, dość prostej zbudowanej od punktu A do punktu B i już to kupiłem tą książkę. Wydałem 10 zł... o 10 zł za dużo, za ten syf to jeszcze dopłacić powinni. Kojarzycie może NRGeeka, takiego youtubre który nagrywa program o słabych i beznadziejnych grach ? Po przeczytaniu tej książki zastanawiam się czy nie zrobić takiego odpowiednika tylko że o książkach. No dobra ale po kolei. Zaczynamy czytać, początek zapowiada się dobrze, jakiś przychlas który okazuje się głównym bohaterem ma zostać spalony na stosie (przez całą akcję książki miałem jednak nadzieję że go jednak uda się spalić, żałowałem też że nie spalili zasranego czarnomaga na początku) gość nazywa się Garin... hym...krótce nawet nie pamiętam dokładnie jak się nazywa, no ale powiedzmy że tak się zwie. Gość cierpli na schizofrenie paranoidalną i wydaje mu się że umie czarować, miał zostać księdze ale pada blade podejrzenie że jego niestabilność umysłowa jest niebezpieczna a sam idiota jeszcze kogoś skrzywdzi chcą go wywalać na zbity pysk, aby ocalić społeczeństwo przez tym imbecylem chcą go też spalić na stosie jednak ostatecznie tego nie robią ... szkoda. Garin czy jakoś tak, ratuje jakiś dziad który nosi mię plany z Gwiezdnych Wojen, najwyraźniej Gwiazda Śmierci przysoliła za mocno, Alderan, bo tak zwie się ten dziad, pojawia się z dumy i ratuje naszego ukochanego debila, po za tym okazuje się być jakimś cyganem i niczym wiedźma z taboru cyganów umie czarować i takie tam, postanawia zabrać ze sobą chłopca ze sobą za morze. A teraz na poważnie fabuła książki mówi że magia jest zła i zakazano, no spoko to brzmi logicznie ale do jasne cholery magia jest w praktyce zakazana, dziad najpierw mówi żem agia jest bardzo rzadka i w ogóle, a później jak by niby nic zabiera naszego bohatera na drugi kontynent gdzie mieści się akademia dla niepełno sprytnych czarodziejów... do takich luk fabularnych, narracyjnych i głupot jeszcze wrócimy, jedziemy dalej z fabuła. Na miejscu akazuję się że akademia jest pełna rozpuszczony i rozwiązłych patafianów którzy myślą jedynie o zaspokajaniu swojej chuci. I o dziwo magowie walczą na miecze... serio uczą się magii (choć w sumie nauka tej magi jest bardzo dziwna bo nie wiadomo na czym polega) a przy tym posługują się mieczami i szermierką... jest tu logika no chyba nie bardzo. No dobra dalej : nasz główny bohater wpada w oko napalonej nauczycielce która nosi imię Ahsy Greyjoy z Pieśni Lodu i Ognia Martina, ogólnie ma wrażenie że autorka musiała być nauczycielką i w tej książce na papier przelała swoje fantazję erotyczne zabawiania się z uczniami. Nasz młodzik zostaje więc napastowany seksualnie przez napaloną nauczycielkę, super szkoła tak w ogóle, uczniów wykorzystują nauczycielki, nikt nie zwraca uwagi na to że nauczyciele sypiają z uczniami i ogólnie spoko to jest... przy tym nikt chyba nie myśli o tym że jakoś to może odbić się na jakości edukacji, zaczynam się zastanawiać dlaczego rodzice woleli by posłać dzieciaka do Hogwartu niż do takiej szkoły, ciekawe czemu... Nie chce mi się przedstawiać dalszego ciągu fabularnego tego "dzieła" w skrócie nasz bohater zostaje napadnięty przez jakiegoś złego, zraniony, zakochuje się z nim jakaś Thania czy jakoś tak, dochodzi do siebie z pomocą swojej nauczycielki kochanki pokonuje tego tam złego ale ukochana ginie, koniec. Nie dałem rady dokończyć tej Pieśni, po przeczytaniu do 340 strony resztę przeleciałem w 5 min aby zapoznać się z fabuła i napisać recenzję. Co za syf ! Żadna książka, powtarzam żadna nie sprawiła mi tyle nudy, chyba prócz Dam z Grace Adieu, ale tam to był opowiadania przy tym z jedno było dobre. Ta książka jest słaba, nie broni się, pełno w niej dziur i luk fabularnych, zła narracja i sposób opowiadania historii to też porażka, np mamy rozdział który zapowiada śmierć jakieś wielkiego hierarchy religijnego (religia w tej książce to też jakaś porażka, parodia i to bardzo nieudolna) sam tytuł i sposobem narracji wiemy że ten hierarcha umrze... a potem jakby nigdy nic pojawia się w następnych rozdziałach. W ogóle fabuła mówi o jakimś Całunie który jest niszczony, że świat się niszczy, no niby spoko ale ja mam takie pytania, co ten Całun ? Dlaczego jest ważny ? Jak czarują magowie ? Czemu pokonanie głównego złego odwlecze zniszczenie Całunu ? I tak dalej i tak dalej. Naprawdę tego jest masa, narracja historii to jakaś porażka, nic się tutaj nie trzyma kupy. Ta książka nie ma do zaoferowania nic, nie ma dobrego świata czy historii, nawet nie ma akcji czy ciekawych opisów. Książki z uniwersum Warcrafta pana Kannka mały świetne opisy i działy się w ciekawych światach, książki z serii Dragon Age broniły się dobrym uniwersum i akcją, wiele książek ze świata Star Wars ma dobrą historie ale również płyną akcję. Czemu to mówię ? Otóż okazuję się że nawet literatura oparta na grach jest lepsza nisz ten chłam, który nie oferuje ani satysfakcjonującej historii, ani nawet płynne, ja nie mówię że musi się cały czas coś dziać ale żeby historia była w miarę płynna, z kolei siłowanie się na pompatyczność jest moim zdaniem nudne i głupie. Za to w książce jest szczucie cycem oooo tego nie zabrakło, scenariusz tej książki mógłby posłużyć za podstawę jakiegoś filmu dla dorosłych, fabuła wprost idealna, były zakonnik romansujący z nauczycielką. Naprawdę nic nie mogę powiedzieć pozytywnego o tej książce, moim skromnym zdaniem jest to najgorsza książka z gatunku fantasty jaką czytałem, chyba gorszej nie było i nie będzie. Mógł bym jeszcze milion słów napisać dlaczego ta książka jest zła i słaba... ale po co, przecież każdy wie że to chłam. Okazuje się jednak że to część trylogii, ja nie wiem skąd autorka wzięła jakiegoś potłuczonego wydawcę żeby to wydał... i kto to niby kupił. Jest masa autorów którzy nie mają okazji wydać swoich książek, a mają 3, 4 razy lepsze od tej powieści Pani Cooper. Syf, kiła i mogiła, cieszę się że wylądowała gdzieś na śmietniku, dziękuje też wydawnictwu Amber za to że wydał tylko jedną część, uf ocaliliście mnie.
Na koniec jeszcze jedna rzecz, na książce pisze że jest to najlepsza książka 2011, o jasna cholera to ten rok 2011 to musiałby czarnym rokiem dla fantastyki... ale przecież w 2011 wydano Taniec ze Smokami GRR Martina, no ale co to tam jakaś Pieśń Lodu i Ognia, podczas kiedy mamy taką Pieśni Ziemi... a może komuś w wydawnictwie coś się pomyliło. Nie ważne.
PS. Przede mną jest jeszcze czytanie Królowej Terlingu, coś czuje że Pieśni Ziemi długo nie będą zajmowały miejsca gniota wszechczasów.
Nie polecam, jak gdzieś znajdziecie tą książkę możecie użyć jako papieru toaletowego.
Pozdrawiam serdecznie.
Z Panem Bogiem.

Pewnego wesołego dnia przeglądałem sobie Allegro w poszukiwaniu książek, znalazłem jakąś tablice jakiejś księgarni a że miała bogaty asortyment to sobie troszkę poszperałem. Znalazłem kilka fajnych książek i te o to tutaj... Pieśń Ziemi przykuła mnie najbardziej krindzową okładką jaką w życiu widziałem, kiedy to zobaczyłem znosiłem się ze śmiechu. Ale sobie pomyślałem że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Musze powiedzieć że ta, przed ostatnia, a chronologicznie pierwsza, część bardzo mi przypadła do gustu. Tym razem Siostrzeniec Czarodzieje przedstawiam nam scenę utworzenia Narnii, w której głównymi bohaterami są Digory Kirke, który potem będzie znanym nam profesorem który przygarnie pewną czwórkę dzieci uciekającą z Londynu, oraz jego przyjaciółka Pole, jest też także wujek Andrzej, który samego siebie uważa za ostatniego czarodzieja i badacza, i co ciekawe jest postacią całkowicie zepsutą. Mamy historię stworzenia i powstania Narnii, która zostaje powołana do życia przez Lwa Aslana, jego śpiewem, nawiązanie do Tolkiena. Ta opowieść o wiele bardziej przypadła mi do gustu niż jej poprzedniczka Koń i jego chłopiec. Ze względu na to jak jest napisana i stworzona, chyba faktycznie to ta część powinna być zawsze czytana jako pierwsza, w końcu chronologicznie jest właśnie pierwsza.
Polecam te książkę, przede mną Ostatnia Bitwa i zakończenie historii Narnii.
Pozdrawiam.
Z Panem Bogiem.

Musze powiedzieć że ta, przed ostatnia, a chronologicznie pierwsza, część bardzo mi przypadła do gustu. Tym razem Siostrzeniec Czarodzieje przedstawiam nam scenę utworzenia Narnii, w której głównymi bohaterami są Digory Kirke, który potem będzie znanym nam profesorem który przygarnie pewną czwórkę dzieci uciekającą z Londynu, oraz jego przyjaciółka Pole, jest też także...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka, wydawnicza czwarta, a chronologicznie chyba szósta, ale mogę się mylić, była inna niż wszystkie trzy pozostałem i w sumie nie podobała mi się aż tak bardzo jak poprzedniczki, o ile w pierwszej, drugiej i trzeciej bardzo się wzruszyłem i było to dla mnie tak bardzo nostalgiczne to tu już czegoś takiego nie odczułem. Była to inna forma opowieści, wyraźnym plusem jest nowa bohaterka Julia oraz powrót Eustachego który ponownie zostaje wezwany do Narnii przez Aslana, dwójka dzieci musi wykonać zadanie, muszą odnaleźć syna starego już króla Kaspiana. Jest to z pewnością opowieść bardzo przygodowa, jest podróż jest przygoda, są poszukiwania. Mimo wszystko ta część nie urzekła mnie tak bardzo jak pozostałem, morze dla tego że tym razem mamy nowego bohatera, przygodę zaczynaliśmy z Pevensimi, zaś tutaj mamy ich kuzyna Eustachego oraz jego przyjaciółkę Julie.
Mimo wszystko polecam.
Z Panem Bogiem.

Ta książka, wydawnicza czwarta, a chronologicznie chyba szósta, ale mogę się mylić, była inna niż wszystkie trzy pozostałem i w sumie nie podobała mi się aż tak bardzo jak poprzedniczki, o ile w pierwszej, drugiej i trzeciej bardzo się wzruszyłem i było to dla mnie tak bardzo nostalgiczne to tu już czegoś takiego nie odczułem. Była to inna forma opowieści, wyraźnym plusem...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Tybero

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [12]

Tomasz P. Terlikowski
Ocena książek:
5,7 / 10
73 książki
0 cykli
Pisze książki z:
19 fanów
Jan Paweł II (papież)
Ocena książek:
4,9 / 10
244 książki
1 cykl
222 fanów
Roman Dmowski
Ocena książek:
7,6 / 10
33 książki
2 cykle
88 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
319
książek
Średnio w roku
przeczytane
29
książek
Opinie były
pomocne
589
razy
W sumie
wystawione
316
ocen ze średnią 6,3

Spędzone
na czytaniu
1 627
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
26
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
5
książek [+ Dodaj]