Szczerze odradzam. Jeden z najbardziej "przehajpowanych" komiksów z Batmanem jakie w życiu czytałem. Z każdą stroną rozczarowanie rośnie i rośnie. Fabuła pełna bzdur i chaosu, napchana po brzegi postaciami ze świata Mrocznego Rycerza, którzy pełnią tu jedynie rolę fan serwisu. Zakończenie głupie i przewidywalne. Rysunki Jima Lee oczywiście bardzo efekciarskie, ale mnie jego styl kompletnie nie pasuje do Batmana - to co idealnie sprawdza się w Marvelowskich bijatykach z X-Men czy Avengers, nijak ma się do Gotham i Mrocznego Rycerza. Nie potrafię zrozumieć czemu Hush cieszy się taką popularnością i dobrą opinią, dla mnie straszny gniot.
Dotychczasowe historie z kolekcji osadzone były już po „Kryzysie na Nieskończonych Ziemiach”. W tomie 38 kolekcji postanowiono sięgnąć po historie o Batmanie z serii „Detective Comics” z lat 1977-1979. Jak się je czyta obecnie?
Tom otwiera starcie Batman z superłotrem Kalkulatorem. Złoczyńca zmęczony ciągłymi porażkami postanawia tym razem zająć się całą Ligą Sprawiedliwości.
Historia to głównie jednak wielka walka. Można docenić pomysłowość Kalkulatora i poszczególnych bohaterów w starciu z nim. Jednakże poza tym nie ma tu wiele więcej treści.
O wiele ciekawsza jest następna historia. Bruce Wayne pod pretekstem leczenia postanawia zbadać ekskluzywną klinikę Graytowers. Tam napotka swojego dawnego wroga.
Batman musi tutaj zmierzyć się ze swoimi traumami, a także walczyć o zachowanie tożsamości. Przeciwnik nie jest potężny fizycznie, ale jest bardzo sprytny i wie jak uderzyć w najczulszy punkt bohatera. Podkreślone jest tu też jego szaleństwo. Przy tym też scenarzysta nie boi się nawiązywać do komiksów ze Złotej Ery, ale jednocześnie udaje mu się uniknąć kiczu. Szkoda tylko, że ostateczne rozwiązanie problemu jest dosyć leniwe.
Następna historia to bardzo typowa zagadka detektywistyczna związana z Pingwinem. Śledztwo jest poprowadzone bardzo logicznie, a zakończenie jest autentycznie zaskakujące.
W „Rykoszecie Deadshota” Batman musi się zmierzyć z tytułowym płatnym zabójcą. Walka jest bardzo dynamiczna i dobrze pomyślana. Warto wspomnieć, że tutaj debiutuje kostium Deadshota, który ten nosi w trochę zmienionej formie nawet obecnie.
Trochę rozczarowuje za to starcie z Jokerem. Jest to opowieść znana z innych wersji i adaptacji, gdzie Książę Zbrodni stara się wprowadzić na rynek ryby ze swoim uśmiechem. Najbardziej efektownie wypadają tu kolejne morderstwa, którym Batman usiłuje zapobiec. Ostatecznie jednak nie jest to nic więcej niż kolejne starcie dwóch przeciwników.
Bardziej podobała mi się za to opowieść o debiucie trzeciego Clayface’a. Przeciwnik jest tu bardzo niepokojący. Z jednej strony może budzić współczucie i stara się unikać niepotrzebnych zabójstw, ale z drugiej strony jest naprawdę niebezpieczny i zrobi wszystko żeby przetrwać. Przywodzi na myśl najlepsze horrory. Moim zdaniem najlepsza opowieść tomu.
Ostatnią historią w tym tomie jest „Bilet do tragedii”. Jest to dynamiczna pogoń za bandytą w pociągu. Nie jest to jednak wyłącznie sama akcja i znalazło się też trochę miejsca na wątki detektywistyczne.
Za rysunki w tych historiach odpowiada Marshall Rogers. Jego kreska jest bardzo dokładna, a także udaje mu się oddać emocje bohaterów. Sceny akcji w jego wykonaniu są bardzo dynamiczne. Podobają mi się też jego projektów kostiumów jak np. Deadshota czy Clayface’a.
Dodatkową historią w tym tomie jest pierwsze starcie Batmana z Hugo Strangem w „Detecitive Comics” #36. Wprawdzie przeciwnik jest tu karykaturalnie przerysowany, ale sama fabuła nie jest specjalnie śmieszna czy kiczowata. Jest to bardzo typowa opowieść sensacyjna.
Historie z tego tomu zaskakująco dobrze się trzymają po latach. Są tu pewne kiczowate elementy jak pierwsza opowieść czy zbyt dojrzały chłopak w stroju Robina, ale ogólnie opowieści są bardzo wciągające i potrafią wywołać emocje. Część z nich doczekało się remake’ów czy adaptacji, chociażby w serialu animowanym „Batman: The Animated Series”. Polecam lekturę osobom, które uważają, że nie da się czytać komiksów z lat 70.