Strażnicy Galaktyki - Tom 2 Dan Abnett 6,8
ocenił(a) na 518 tyg. temu Jestem osobą, która może się podać za "obytą" w świecie Marvela, a przyznam, że nieraz tu było o dosłowny włos, aby pogubił się w tym zalewie postaci, jakimi raczy nas Abnett. Samo to w sobie nie byłoby złe, tyle że mamy tu dwa, (a w zasadzie trzy) różne masywne wydarzenia marvelowskie, na przestrzeni kilku zeszytów, które sporo zdradzają. A omawiany tytuł zalecam stosować jako takie uzupełnienie po lekturze Wojny Królów i Domeny Królów, bo można sobie naprawdę DUŻO zdradzić...
Strażnicy Galaktyki to formacja, która zyskała na ekranizacji i chyba każdy kojarzy z ekranu jakieś postacie. A tego tu jest więcej. Sam początek to próba zażegnania konfliktu na większą skalę, która jednak nie idzie dobrze. Grupka herosów, jaka udała się na widzenie z władcami Inhumans podpada dosyć szybko Black Boltowi i Meduzie, zaś Adam Warlock staje do walnej bitwy z Gabrielem Summersem. Żeby tego było mało, Phyla uprowadza członka rodziny królewskiej, czym zaognia tylko i tak nieciekawą sytuację, w zasadzie umiejscawiając Strażników na środku konfliktu.
Ten jednak w komiksie trwa kilka zeszytów, a z grona sojuszników wyłania się niespodziewany wróg. Jednocześnie część grupy z Star-Lordem czy Mantis trafiają do dalekiej przyszłości, napotykając grupę o podobnej nazwie, która również stara się zachować pokój w Galaktyce, ale wredni Badooni psują im szyki. Nasi bohaterowie dołączają do tej wesołej gromadki i szukają odpowiedzi. Na dodatek w całym tym zamieszaniu występuje jeszcze Kang Zdobywca...
I uwierzcie mi moi mili. To nie koniec. Co tu robi ciężarna Moondragon? Co to za dziwni wyznawcy Powszechnego Kościoła Prawdy? Kto odrodzi się tutaj z popiołów i ponownie zasieje strach w sercach herosów? Jak to się skończy?! Mówi się, że od przybytku głowa nie boli, a jednak...
Kłopot miałem z kreską, bo o ile początkowe zeszyty stylistycznie mi pasują do prowadzonej, ponurej historii, tak dalsza kreskówkowa krecha nijak mi do pewnych akcji nie pasowała, ale to subiektywne odczucie. I jeszcze ten ostatni, wskrzeszony jegomość, który wyglądem przypomina tego filmowego, a komiks wyszedł grubo przed filmem - kolejna z zagadek kosmosu do odgadnięcia...
PS. No i mało śmieszny ten Rocket, o Groocie nie wspominając. W dodatku mocno niewyględni... to już argument z de...