Jeden z najpopularniejszych obecnie amerykańskich scenarzystów komiksowych, aż pięciokrotny laureat Nagrody Eisnera. Początkowo publikował w mniejszych wydawnictwach. Z Marvelem związany od roku 2000, kiedy zadebiutował pierwszym numerem serii Ultimate Spider-Man. Komiks okazał się wielkim sukcesem i Bendis kontynuował pracę nad- nim przez ponad dekadę. Oprócz tego wśród jego ważnych prac należy wymienić Daredevila, Alias, Powers, Avengers i New Avengers czy miniserie Tajna Inwazja i Dom M. Obecnie tworzy serie: All-New X-Men i Guardians of the Galaxy (Strażnicy Galaktyki).http://www.jinxworld.com/
Ulicznik Moon Knight.
Album "Moon Knight" ze scenariuszem Briana Michaela Bendisa i rysunkami Alexa Maleeva to zamknięta seria składająca się z 12 zeszytów. To szósty wolumin traktujący o przygodach tej postaci, czyli ten tom powstał przed tym co otrzymaliśmy na naszym rynku w linii wydawniczej MarvelNow i MarvelNow2.0. A to właśnie za sprawą woluminów siódmego i ósmego Moon Knight stał się jedną z moich ulubionych postaci z Marvela.🌙🖤
Komiks rozpoczyna krótki origin, następnie poznajemy Marca Spectora, który pod przykrywką producenta filmowego strzeże nocą ulic Los Angeles jako Moon Knight. I aż chce się krzyknąć - "AKCJA!", bo do samego końca, komiks wypełni już głównie radosna naparzanka. Moon Knight w tej opowieści jest całkowicie odarty ze swojej mistycznej otoczki i działa głównie jako uliczny avenger. Bendis niby stara się nakreślić w pewien sposób szaleństwo Spectora, ale nie wynika z tego nic sensownego. No chyba że chodziło tylko o skompletowanie rynsztunku na walkę z głównym złolem...🤔
Pod względem graficznym nie mam zastrzeżeniem, bo to zdecydowanie najlepsza część tego albumu. Podoba mi się nieco niedbała, ale stanowcza kreska Maleeva, która bardzo dobrze zagrała z użytymi kolorami. Brud i mrok skąpanych w księżycowym blasku uliczek Los Angeles został nam świetnie pokazany. Bardzo ciekawie i sprawnie przedstawione są też sceny akcji.
"Moon Knight" Bendisa pod żadnym względem nie jest komiksem złym. Od samego początku widać, że scenarzysta uwielbia uliczne superhero. I jako taki superbohaterski akcyjniak ten komiks działa dobrze, ale niestety nie zachwyca. Ja osobiście czuję niedosyt, bo od pozycji z Moon Knightem oczekuję niekonwencjonalnego podjeścia i większego szaleństwa. Nie mniej na półce zostanie, bo mimo że oczekiwałem czegoś innego to bawiłem się nieźle i doceniam za spójną, zamkniętą historię.
Teraz pozostaje nam czekać tylko na run Jeda MacKay'a.🙌
Podsumowując, Tajna Inwazja nie bez przyczyny zasłużyła sobie na miano komiksu kultowego. Pogłębia ona każdego bohatera jakiego przedstawia i prezentuje niebanalną formę walki z przebiegłym wrogiem. Stawka jest bardzo realnie nakreślona i sądzę, że po Wojnie Domowej, scenarzyści poszli za ciosem tworząc świetna kontynuację. Głęboko liczę, że twórcy serialu również pójdą w te ślady.
Więcej przeczytasz tutaj: https://popkulturowcy.pl/2023/06/20/tajna-inwazja-recenzja-komiksu/