rozwińzwiń

Moon Knight

Okładka książki Moon Knight Brian Michael Bendis, Alex Maleev
Okładka książki Moon Knight
Brian Michael BendisAlex Maleev Wydawnictwo: Story House Egmont komiksy
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
komiksy
Wydawnictwo:
Story House Egmont
Data wydania:
2023-08-23
Data 1. wyd. pol.:
2023-08-23
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Jacek Żuławnik
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Liga Sprawiedliwości: Ligi chaosu Brian Michael Bendis, Scott Hanna, Szymon Kudrański, Emanuela Lupacchino
Ocena 5,0
Liga Sprawiedl... Brian Michael Bendi...
Okładka książki Liga Sprawiedliwości: Porządek Zjednoczonych Brian Michael Bendis, Eric Gapstur, Scott Godlewski, Phil Hester, Steve Pugh
Ocena 6,0
Liga Sprawiedl... Brian Michael Bendi...
Okładka książki Tajna inwazja Brian Michael Bendis, Leinil Francis Yu
Ocena 6,8
Tajna inwazja Brian Michael Bendi...
Okładka książki Liga Sprawiedliwości: Pryzmaty Brian Michael Bendis, David Marquez
Ocena 5,8
Liga Sprawiedl... Brian Michael Bendi...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Blade Runner. Początki Mellow Brown, Fernando Dagnino, Mike Johnson, K Perkins
Ocena 6,5
Blade Runner. ... Mellow Brown, Ferna...
Okładka książki Nightwing: Skok w światło Bruno Redondo, Tom Taylor
Ocena 8,6
Nightwing: Sko... Bruno Redondo, Tom ...
Okładka książki Star Wars: Mandalorianin: Sezon pierwszy. Część pierwsza Rodney Barnes, Adi Granov, Georges Jeanty
Ocena 6,1
Star Wars: Man... Rodney Barnes, Adi ...
Okładka książki Z całej pety! Daniel Warren Johnson, Mike Spicer
Ocena 7,8
Z całej pety! Daniel Warren Johns...
Okładka książki Spider-Man: Śmierć Jean DeWolff Rich Buckler, Sal Buscema, Peter David
Ocena 7,7
Spider-Man: Śm... Rich Buckler, Sal B...
Okładka książki Empireum Al Ewing, Sean Izaakse, Valerio Schiti, Dan Slott
Ocena 6,4
Empireum Al Ewing, Sean Izaa...
Okładka książki Star Wars: Doktor Aphra Tom 5: Wieczna iskra Minkyu Jung, Alyssa Wong
Ocena 7,0
Star Wars: Dok... Minkyu Jung, Alyssa...

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
18 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
221
217

Na półkach:

Nie ma co ukrywać, że historie o tytułowym superbohaterze należą do jednych z bardziej oryginalnych. Zwłaszcza jest to widoczne obok tych raczej „standardowych” serii jak przygody Avengers czy nawet Batmana z sąsiedniej stajni komiksowej. Tu zawsze wychodził na wierzch specyficzny klimat, a odmienność biła po oczach. Marc Spector, alias Moon Knight, najbardziej znany ze swojej psychologicznej przypadłości częściej walczył ze swoją “ułomnością” – o ile można tak to określić – niż z faktyczną przestępczością. Mimo obciążeń robił jednak swoje, zawsze odznaczając się wyjątkowym sprytem i twardym charakterem. O czym opowiada nowy tom jego historii?

Całość przeczytasz tutaj: https://popkulturowcy.pl/2023/09/12/moon-knight-recenzja-komiksu-obled-niejedna-ma-maske/

Nie ma co ukrywać, że historie o tytułowym superbohaterze należą do jednych z bardziej oryginalnych. Zwłaszcza jest to widoczne obok tych raczej „standardowych” serii jak przygody Avengers czy nawet Batmana z sąsiedniej stajni komiksowej. Tu zawsze wychodził na wierzch specyficzny klimat, a odmienność biła po oczach. Marc Spector, alias Moon Knight, najbardziej znany ze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3996
2029

Na półkach: ,

„Moon Knight” powraca z nowym tomem. Tym razem dostajemy coś bardziej klasycznego, zrobionego przez Bendisa i świetna to seria. Poważna, mroczna, z dobrym wyczuciem postaci i z dojrzalszym podejściem.

O komiksie możemy przeczytać, że:
Marc próbuje odzyskać równowagę psychiczną w Los Angeles, gdzie pod przykrywką producenta filmowego walczy ze złoczyńcami. Do miasta ściągają jednak masowo przestępcy z Nowego Jorku, a jeden z nich okazuje się geniuszem zbrodni zaangażowanym w handel najpotężniejszą sztuczną inteligencją na świecie. Na szczęście w starciu z nim Moon Knight może liczyć na pomoc Kapitana Ameryki, Spider-Mana i Wolverine’a. No, chyba że nawet ci Avengers okażą się wytworami jego szalonego umysłu…

Ten Moon Knight to postać tak specyficzna. Trochę nielogicznie skrojona – walczący nocą bohater, co to na biało się ubiera – ale… Waśnie, jak wiadomo, nie ma złych tworów, są tylko ręce niewłaściwego twórcy, który nie potrafi z nich wycisnąć tego, co należy. A Bendis potrafi i wycisnął i bardzo fajnie mu to wyszło. Jest akcja, są rozważania, klimat jest i dobre pomysły. Bendis rozbiera wszystko na czynniki pierwsze, przygląda się i składa na nowo w super całość. A ponure, brudne rysunki jednego z jego stałych rysowników sprawiają, że doskonale to wygląda.
Więc warto sięgnąć. tym bardziej, że wydanie też doskonałe. Dobry komiks dla dojrzalszych odbiorców.

„Moon Knight” powraca z nowym tomem. Tym razem dostajemy coś bardziej klasycznego, zrobionego przez Bendisa i świetna to seria. Poważna, mroczna, z dobrym wyczuciem postaci i z dojrzalszym podejściem.

O komiksie możemy przeczytać, że:
Marc próbuje odzyskać równowagę psychiczną w Los Angeles, gdzie pod przykrywką producenta filmowego walczy ze złoczyńcami. Do miasta...

więcej Pokaż mimo to

avatar
610
533

Na półkach:

Zawsze chętnie wracam do przygód bohaterów, których losy nie są tak oczywiste i oklepane, jak tych znanych z licznych filmów czy stosów komiksów wysokością dorównującym budynkom mieszkalnym. Takim właśnie bohaterem jest Moon Knight, obrońca nocnych wędrowców, sługa tebańskiego boga księżyca Khonshu. Z wielkim zapałem zabrałem się do czytania dwunastozeszytowego albumu autorstwa scenarzysty Bendisa i rysownika Maleeva. Panów tych znam dobrze z komiksów poświęconych Daredevilowi, którego wprost uwielbiam. I cóż z tego wyszło?

Otóż Marc Spector przenosi się do Los Angeles, aby tam prowadzić życie producenta filmowego. Oczywiście jest to przykrywka dla jego bohaterskiej działalności. W mieście pojawia się nowy, naprawdę groźny wróg, który dodatkowo chce wejść w posiadanie szalonego robota Ultrona. To tak w wielkim skrócie. W komiksie pojawiają się również inni bohaterowie Spider-Man, Kapitan Ameryka, Wolverine, a czytelnik zwodzony jest przez szalony umysł Spectora. Czy wydarzenia i otaczające głównego bohatera postacie to jedynie wytwór jego chorego umysłu, jawa to czy jeno koszmarny sen?

I tak plączemy się po skąpanych w szarości, pełnych brudu i okropności planszach komiksowych, których stylistyka dobrze działała w przypadku Daredevila, a w przypadku Moon Knighta przygnębia i dołuje. Lubię ten styl, do warstwy graficznej ciężko mi się przyczepić, ale niekoniecznie w tym przypadku to się sprawdziło. Brakowało mi rysunków odjechanych, stworzonych jakby autor był na haju. To jest takie przyziemne i depresyjne. Scenariusz nie jest odkrywczy, chwilami męczą te ściany tekstu, przegadane to strasznie. Już to pisałem, ale podkreślę to raz jeszcze - lubię gdy twórcy komiksu akcję prowadzą obrazem, dynamiką przedstawianej akcji, nawet zróżnicowanymi kadrami, a nie tekstem. A główny antagonista jest tak mało straszny, jakiś stary pierdoła z monoklem. Ogólnie obleci, poprzednie albumy poświęcone Moon Knightowi znacznie bardziej mi się podobały.

Zawsze chętnie wracam do przygód bohaterów, których losy nie są tak oczywiste i oklepane, jak tych znanych z licznych filmów czy stosów komiksów wysokością dorównującym budynkom mieszkalnym. Takim właśnie bohaterem jest Moon Knight, obrońca nocnych wędrowców, sługa tebańskiego boga księżyca Khonshu. Z wielkim zapałem zabrałem się do czytania dwunastozeszytowego albumu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
615
40

Na półkach: , , ,

Ulicznik Moon Knight.

Album "Moon Knight" ze scenariuszem Briana Michaela Bendisa i rysunkami Alexa Maleeva to zamknięta seria składająca się z 12 zeszytów. To szósty wolumin traktujący o przygodach tej postaci, czyli ten tom powstał przed tym co otrzymaliśmy na naszym rynku w linii wydawniczej MarvelNow i MarvelNow2.0. A to właśnie za sprawą woluminów siódmego i ósmego Moon Knight stał się jedną z moich ulubionych postaci z Marvela.🌙🖤

Komiks rozpoczyna krótki origin, następnie poznajemy Marca Spectora, który pod przykrywką producenta filmowego strzeże nocą ulic Los Angeles jako Moon Knight. I aż chce się krzyknąć - "AKCJA!", bo do samego końca, komiks wypełni już głównie radosna naparzanka. Moon Knight w tej opowieści jest całkowicie odarty ze swojej mistycznej otoczki i działa głównie jako uliczny avenger. Bendis niby stara się nakreślić w pewien sposób szaleństwo Spectora, ale nie wynika z tego nic sensownego. No chyba że chodziło tylko o skompletowanie rynsztunku na walkę z głównym złolem...🤔

Pod względem graficznym nie mam zastrzeżeniem, bo to zdecydowanie najlepsza część tego albumu. Podoba mi się nieco niedbała, ale stanowcza kreska Maleeva, która bardzo dobrze zagrała z użytymi kolorami. Brud i mrok skąpanych w księżycowym blasku uliczek Los Angeles został nam świetnie pokazany. Bardzo ciekawie i sprawnie przedstawione są też sceny akcji.

"Moon Knight" Bendisa pod żadnym względem nie jest komiksem złym. Od samego początku widać, że scenarzysta uwielbia uliczne superhero. I jako taki superbohaterski akcyjniak ten komiks działa dobrze, ale niestety nie zachwyca. Ja osobiście czuję niedosyt, bo od pozycji z Moon Knightem oczekuję niekonwencjonalnego podjeścia i większego szaleństwa. Nie mniej na półce zostanie, bo mimo że oczekiwałem czegoś innego to bawiłem się nieźle i doceniam za spójną, zamkniętą historię.

Teraz pozostaje nam czekać tylko na run Jeda MacKay'a.🙌

Ulicznik Moon Knight.

Album "Moon Knight" ze scenariuszem Briana Michaela Bendisa i rysunkami Alexa Maleeva to zamknięta seria składająca się z 12 zeszytów. To szósty wolumin traktujący o przygodach tej postaci, czyli ten tom powstał przed tym co otrzymaliśmy na naszym rynku w linii wydawniczej MarvelNow i MarvelNow2.0. A to właśnie za sprawą woluminów siódmego i ósmego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
481
480

Na półkach:

Moon Knight jest jednym z bardziej interesujących superbohaterów z uniwersum Marvela. Mogliśmy go lepiej poznać w serialu o tym samym tytule. Teraz powraca na stronach komiksu autorstwa Briana Michaela Bendis’a.

Jak wypada ten one-shot?
I co mi w nim nie pasowało?
Marc Spector to człowiek mający nie tylko wiele talentów, ale i osobowości. Będąc swego czasu najemnikiem, prawie dokonał żywota po potyczce na pustyni. Przed śmiercią uratowany został przez egipskiego boga Księżyca, Khonshu, który obdarzył go mocami. Mark postanowił zmienić siebie i świat na lepsze. Później został jednym z Avengers, tylko takim bardziej rezerwowym.

Co się dzieje w komiksie?
Kapitan Ameryka, Wolverine i Spider-Man, przychodzą do Spectora z ważną misją. W Los Angeles pewien złoczyńca chce zdobyć Ultrona i go uruchomić. Oczywiste jest, że włączenie sztucznej inteligencji, której jedyny sens istnienia to zniszczenie życia na Ziemi, nie brzmi zbyt dobrze. Trzeba to powstrzymać i teoretycznie naszemu bohaterowi się to udaje. Jednakże kradzież głowy robota nie rozwiąże problemu, tylko sprowadzi więcej kłopotów. Na szczęście Moon Knight może liczyć na Avengers. Są z nim w dzień i w nocy. W jego własnej głowie.

Przeciwnik okazuje się silniejszy, niż przewidywano. Na szczęście, Spector zyskuje sojuszników bardziej realnych niż wytwory jego pokręconego umysłu.
Przyjrzyjmy się postaciom.

Marc Spector za dnia zajmuje się produkcją serialu pod tytułem Legenda Khonshu, opowiadającym o nim samym. W nocy zaś jako Moon Knight walczy z przestępczością. Mimo iż jest w gronie superbohaterów, klasyczne organy ścigania raczej za nim nie przepadają.

Sięgając po komiks, spodziewałam się zastać osobę podobną do tej, jaką widziałam w produkcji Marvela o tym samym tytule. W porównaniu do serialowego Marca ten wypadł miernie. Miałam wrażenie, że jego charakter został czegoś pozbawiony. Jak na człowieka z zaburzeniami osobowości, czegoś w nim zabrakło. Natomiast wątek wyimaginowanych znajomych wypadł dobrze. Głosy w głowie pokazano odpowiednio. Trzy różne podejścia do danych sytuacji co pokazuje, że Spector bez swojej choroby jest po prostu niezbyt interesujący. Chociaż… nie, chwilami przypominał marną podróbkę Tony’ego Starka. Jako Moon Knight? Też nie ma fajerwerków. Czytając komiks, miałam wrażenie, że Khonshu dał mu po prostu kostium. Gdyby nie ulepszenia wprowadzone przez Bucka, sam niewiele miałby do zaoferowania.

Więcej na: CzasoStrefa

Moon Knight jest jednym z bardziej interesujących superbohaterów z uniwersum Marvela. Mogliśmy go lepiej poznać w serialu o tym samym tytule. Teraz powraca na stronach komiksu autorstwa Briana Michaela Bendis’a.

Jak wypada ten one-shot?
I co mi w nim nie pasowało?
Marc Spector to człowiek mający nie tylko wiele talentów, ale i osobowości. Będąc swego czasu najemnikiem,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
245
35

Na półkach:

Bardzo lubię postać Moon Knighta, po serialu jeszcze bardziej. Naturalnym więc jest, że sięgam po tytuły z nim związane. Niestety komiksy o Marcu Spectorze... do mnie nie trafiają. Jest to moje kolejne zmierzenie z papierową wersją przygód "Księżycowego Rycerza", niestety równie niesatysfakcjonujące co pierwsze. A szkoda, bo na akurat ten tytuł, z tą konkretnie okładką, czekałam od dawna. Miałam nawet czytać po angielsku. Nie, żeby to był jakiś problem. Niestety powiem tak - o ile cała fabuła jest spięta dosyć sensowną klamrą, o tyle tak naprawdę nudzisz się, przewracając kolejne kartki. Rysunki też nie ratują tego drogiego (bo kto to widział żeby komiksy teraz chodziło po sto dwadzieścia złotych, ja rozumiem pracę rysowników, scenarzystów, wszystko, ale to zdecydowanie za dużo jak na wytwór który nie dostarcza ci niczego prócz pięknej okładki) komiksu bo są po prostu przeciętne. Właściwie śmiało jestem skłonna powiedzieć, że są słabe. Jeśli ktoś lubi starszy styl rysowania - być może będzie zadowolony. Ja natomiast wiem że artystów Marvela stać na o wiele więcej i pokazują to chociażby serie o X-Menach, czy co niektóre tomy z serii Marvel Fresh. Jeśli ktoś lubi Moon Knighta, to po sięgnięciu po ten tytuł będzie mógł się fajnie pobawić w jego głowie ale tylko wtedy jeśli ma niskie oczekiwania lub nie ma ich wcale. Mnie nie zachwyciło.

Bardzo lubię postać Moon Knighta, po serialu jeszcze bardziej. Naturalnym więc jest, że sięgam po tytuły z nim związane. Niestety komiksy o Marcu Spectorze... do mnie nie trafiają. Jest to moje kolejne zmierzenie z papierową wersją przygód "Księżycowego Rycerza", niestety równie niesatysfakcjonujące co pierwsze. A szkoda, bo na akurat ten tytuł, z tą konkretnie okładką,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2192
2016

Na półkach:

POPKulturowy Kociołek:

https://popkulturowykociolek.pl/moon-knight-recenzja-komiksu/

Najemnik Marc Spector stając się strażnikiem o imieniu Moon Knight, zyskał nie tylko wielką moc, ale również zaczął mocniej borykać się ze swoimi poważnymi problemami psychicznymi (drzemiące w nim różne osobowości). Pragnąc odzyskać równowagę emocjonalno-umysłową osiadł on w Los Angeles, gdzie wieczorami wkłada płaszcz i walczy z lokalnymi złoczyńcami. Sytuacja zaczyna się jednak komplikować, kiedy to do miasta ściągają przestępcy z Nowego Jorku. Jednym z nich okazuje się prawdziwy geniusz zbrodni, który będzie stanowił dla bohatera mocne wyzwanie. Na szczęście może on liczyć na pomoc innych superbohaterów… o ile nie są oni tylko wytworem jego wyobraźni.

Wydany na naszym rynku album zawiera dwanaście numerów zeszytowych. Czyli dokładnie tyle ile pojawiło się na zachodzie, zanim Marvel nie zdecydował anulować serii (chociaż autor twierdzi, że i tak planował zamknąć historię w takiej liczbie numerów). Fakt ten nie oznacza, że mamy tu do czynienia z dziełem słabym. Brian Michael Bendis wielokrotnie bowiem udowadniał, że potrafi pisać niezłe scenariusze. Tak też jest w przypadku tego dzieła, chociaż nie uniknięto tu kilku zauważalnych błędów.

Na pewno nie można się tu przyczepić do zaprezentowanej akcji. Twórca sięga po sprawdzone superbohaterskie elementy, należycie je wykorzystując do zapewnienia czytelnikowi sporej dawki widowiskowej rozrywki. Scenariusz jest dość dynamiczny i prowadzony w taki sposób, że wydarzenia zachęcają odbiorcę do dalszego pochłaniania komiksu (syndrom jeszcze jednej strony).

Mocnym wyróżnikiem dzieła jest także sama postać Księżycowego Rycerza. Zdecydowanie nie jest to bowiem typowy superbohater, z jakim mieliśmy do czynienia w innych seriach. Moon Knight to heros walczący nie tylko ze złoczyńcami, ale również (albo może przede wszystkim) z własnymi psychicznymi problemami. Marc Spector cierpi na osobowość wieloraką i dysocjacyjną, co ma bardzo bezpośredni wpływ na jego życie i zachowanie. Bendis wykorzystuje ten fakt do zaprezentowania akcji, która cały czas balansuje gdzieś na pograniczu realizmu i fikcji (nie wiadomo co jest wytworem wyobraźni bohatera).

Niestety niezwykłość głównego bohatera pociąga za sobą liczne problemy wpływające na końcową ocenę albumu. W niektórych momentach problemy psychiczne Marca są tu zaprezentowane jako przejaskrawiony spektakl „dziwności” dla szerokiej publiczności. Scenarzysta zdaje sobie sprawę, że taka treść może być ciężko akceptowalna dla współczesnego czytelnika. Łagodzi on więc te wątki, dodając do nich masę mistycznych i duchowych aspektów Moon Knighta i to na nich skupiając większą uwagę niż na jego psychice. Niestety wątki te wypadają dość słabo i często są niezbyt jasne (przynajmniej dla mnie)....

POPKulturowy Kociołek:

https://popkulturowykociolek.pl/moon-knight-recenzja-komiksu/

Najemnik Marc Spector stając się strażnikiem o imieniu Moon Knight, zyskał nie tylko wielką moc, ale również zaczął mocniej borykać się ze swoimi poważnymi problemami psychicznymi (drzemiące w nim różne osobowości). Pragnąc odzyskać równowagę emocjonalno-umysłową osiadł on w Los Angeles,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    24
  • Chcę przeczytać
    10
  • Posiadam
    9
  • Komiksy
    5
  • Marvel
    4
  • Komiksy 2023
    2
  • 2023
    2
  • 2023 Komiksy
    1
  • Komiks
    1
  • Komiksy do przeczytania
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Moon Knight


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Świat Akwilonu: Magowie: Eragan. Tom 02 Stephane Crety, Nicolas Jarry
Ocena 6,7
Świat Akwilonu... Stephane Crety, Nic...
Okładka książki Quo Vadis Patrice Buendia, Cafu, Henryk Sienkiewicz
Ocena 6,0
Quo Vadis Patrice Buendia, Ca...

Przeczytaj także