Amerykański rysownik komiksowy aktywny zawodowo od ćwierć wieku. Na łamach komiksów Marvela zadebiutował w roku 1991, rysując przygody Avengers. Tworzył je przez trzy lata, by potem przenieść się do tytułów poświęconym mutantom Marvela. Opuścił wydawnictwo na przełomie wieków, by po kilku latach powrócić i współtworzyć jeden z najważniejszych marvelowskich komiksów ostatniej dekady - Kapitana Amerykę do scenariuszy Eda Brubakera. Potem na łamach "Fantastic Four" zaczął współpracę z Jonathanem Hickmanem, której ukoronowaniem jest album "New Avengers: Wszystko umiera".http://www.steveepting.blogspot.com/
O ile pierwszy tom przygód Fantastycznej Czwórki autorstwa Jonathana Hickmana składał się przede wszystkim z ustawiania pionków na planszy, to w drugim tomie zarówno autor jak i postacie zaczynają grać i pokazują nam swoje zamiary. Historia w końcu nabiera tempa oraz dynamiki; jest tutaj przestrzeń na głupiutką przygodę w sklepie z ożywionymi zabawkami jak i na podwodną wojnę domową i TED talki super złych naukowców. W końcu czuję Hickmana, którego znam i lubię. Czekam na trzeci tom. Nie uważam jednak, aby Fantastyczna Czwórka tego autora była dobrym punktem wejścia dla nowych czytelników, jak głoszą niektóre głosy w internecie.
Brubaker jak zawsze w wysokiej formie. Nieważne czy pisze swoje oryginalne opowieści czy superbohaterów, zawsze można liczyć na świetny komiks. Zimowy Żołnierz to technothriller szpiegowski, elementy superhero są dość stonowane. Jest sporo akcji, ale zawsze w imię trzymającej w napięciu intrygi. Kapitan Ameryka nie jest tu sztampowym, patriotycznym harcerzykiem, tylko bardzo ludzkim bohaterem, szarganym demonami przeszłości i wojny. Po patetycznym bełkocie o "amerykańskim śnie" nie ma nawet śladu. Brubaker tworząc nowe otwarcie dla Kapa, opowiada świeżą, oryginalną historie, a jednocześnie w bardzo naturalny sposób wplata w fabułę elementy originu i przeszłości głównego bohatera. Komiks sprawdzi się dla fanów i dla tych, którzy nigdy nie mieli styczności z Kapitanem Ameryką. Do scenariusza świetnie pasują stonowane ilustracje Eptinga i Larka, który rysuje retrospekcje. Prawdopodobnie najlepszy komiks o Kapitanie jaki kiedykolwiek powstał.