(1919–2003) – jeden z najwybitniejszych polskich rysowników oraz ilustratorów; także scenograf, grafik, plakacista, felietonista, autor wierszy dla dzieci i dorosłych. Od 1946 roku związał się z tygodnikiem „Przekrój” Mariana Eilego, gdzie regularnie przez ponad pięćdziesiąt lat drukował rysunkowe przygody Profesora Filutka oraz jego psa Filusia. Publikował także w „Szpilkach” oraz w „Playboyu”. Zilustrował niezliczoną ilość książek.
Nieodkryty klasyk - nieco w cieniu sławniejszych kolegów. Przepyszna zabawa o zwierzęcych detektywach. Mała Dorotka odnajduje w lesie dziwnego wilka, który w krótkim czasie szkoli się na psa myśliwego w akademii policyjnej. Do spółki dołącza uratowany kundel Topek wyciągnięty z katastrofy rzecznej, a nieco później poznajemy przekomiczną papugę, która pływała z kapitanem po Afryce, przeinacza słowa oraz słucha opery radiowej. Sprytna babcia postanawia wykorzystać szansę i jako sekretarka będzie odbierać telefony związane ze śledztwem dla psich zmysłów. Z racji że Borek odebrał dyplom dla przeszkolonego ratownika w szkole milicyjnej - może mianować się profesjonalistą do spraw związanych z poszukiwaniem opryszków. I jak możemy się domyśleć - będą to sprawy iście komediowe. Bo zaginie m.in. kupon od totka, pani prosiakowa poprosi śledczych o odnalezienie małego syna, a zegarmistrz ma mały problem z jakimś gryzoniem na dolnych piętrach. Słodkie połączenie dawnych baśni o czerwonym kapturku z przygodami Holmesa. Pogoń za tropami, gdzie komedia omyłek zderza się z filtrowaną rzeczywistością przez psie podchody. Każda z postaci z wyraźnym temperamentem, gdzie ludzkie okrzyki łączą się ze zwierzęcą naturą. Bawi co krok, bo to koza żeżre pieniądze, Ara śpiewa niepoprawnie piosenki, a wybita szyba nie chce odpowiedzieć, kto za tym stoi. Gdzie adaptowane zwierzaki uczą się, jak działać w biurze dochodzeniowym, a Dorotka dorasta i pilnie chodzi do szkoły. Brawurowe, zręcznie napisane, z nieodkrytym talentem, jak pisać proste opowieści z wdziękiem. Niesamowita lektura, która nie powinna wam przepaść koło nosa myśliwskiego na literaturę!
A Czy wasze dzieci mają ulubioną przytulankę albo coś z czym nie mogą się rozstać?
Mała bohaterka Kasia ma swoją ukochaną przytulankę – jest nią „murzynek” z którym się nie rozstaje. Pech chciał że się zagubił… I co wtedy?! Cała rodzinka zostaje postawiona na nogi by odnaleźć ,, murzynka”. Poszukiwania idą opornie, a mała Kasia jest z tego powodu smutna. Krewni stają na głowie i rzęsach, by dziewczynka przestała płakać, ale to nic nie pomaga. Czy odnajdą lalkę przytulankę?
Po przeczytaniu świetnej rymowanki skojarzyło mi to się z naszą niemal codziennością. Kiedy córka położy gdzieś swojego „Monia” – czyli smoczka, wtedy każdy jest postawiony na baczność i gotowy na poszukiwania. Niezależnie od pory dnia. Idealnie mi się to wpasowuje w tą historyjkę. Zawsze atmosfera wzrasta, robimy wszystko, żeby przestała płakać, ale nic nie pomoże tylko ukochany ,, moniu”. Moglibyśmy góry przenieść, a to by i tak nie pomogło.
Bajeczka jest rymowana, krótka i co najważniejsze łatwa do zapamiętania przeze mniejsze dzieci. Obrazki są minimalistyczne ale konkretne, a przy tym w efektowny sposób przyciągnie wzrok małego czytelnika. Oprawa jest z tych grubych więc rodzic nie musi się martwić, że książeczka w rączkach małego brzdąca zaraz się rozwali.
Brawo dla autora za pomysłowość i kreatywność.