Ciekawa książka ale stylem pisarskim znacznie odbiega od pióra Krasowskiego. Sporo w niej szczegółów, detali i ciekawostek, z których wyłania się obraz Prezydenta jako poprawnego gentlemana ale niezbyt skutecznego polityka i negocjatora, który łatwo się denerwował, był zależny od brata bliźniaka, a swoją pozycję i urząd, który piastował, traktował nad wyraz patetycznie. Autorzy starają się być obiektywni ale mimo wszystko daje się odczuć momenty, w których starają się ocieplić wizerunek Lecha Kaczyńskiego (w tamtym czasie sam na niego głosowałem choć aktualnie z Pisem mi nie po drodze). Szybko sie czyta. Myślę, że warto poświęcić dwa dni na przeczytanie tej książki choć Krasowskiego czytało mi się lepiej.
Książka ciekawa i opisuje to co wiele osób wie od dawna, że polityka to nie służba dla narodu, a korytko od którego bardzo trudno odejść. Choć przyznam, że nie wiedziałem, że można być na tyle kreatywnym aby szukać i zdobywać wyborców na cmentarzu (chodzi zdobywanie podpisów na listach wyborczych, niezbędnych do ich rejestracji w PKW). Książka napisana jest prostym językiem i przystępnym językiem, bez żadnych ubarwień i śmiało można ją przeczytać w jeden dzień. To do czego można się przyczepić to trochę chaotyczna forma. W jednym akapicie opisywany jest jeden wątek po czym za chwilę autor w kolejnym pisze już o czymś zupełnie innym. Szkoda też, że autor nie podał konkretnych nazwisk, tylko posługuje się lakonicznymi stwierdzeniami typu "mój rozmówca", "jeden poseł "czy "zaprzyjaźniony minister". Choć niektórych bohaterów da się rozpoznać. Myślę, że czas poświęcony na tą książkę nie będzie stracony choć osoby znające się na polityce nic nowego raczej nie zdobędą.