7,5/10
Zaskakująco dobra klasycystyczna tragedia. Choć autor nawiązuje w budowie dramatu, prowadzeniu fabuły i zachowaniu zasady trzech jedności do antycznego teatru, czułem się bardziej jakbym czytał szekspirowski dramat władzy, głównie za sprawą kostiumu historycznego.
Im dalej, tym lepiej - akcja nabrała tempa, a dialogi w pewnym momencie przestały być monologami pisanymi na zasadzie "ja uważam tak i mam rację/nie, ja uważam inaczej i ja mam rację". Trochę szkoda, że Feliński w wielu miejscach nagiął historię by zachować jedność czasu i miejsca, ale podkręca to dramatyzm i ma pewien swój własny urok.
Miałem dać gwiazdkę mniej, niech będzie jednak Felińskiemu, bo osiągnął ówcześnie nieosiągalne. Oto niesamowity dowód epoki przejściowej skrytej pomiędzy sprawdzianami szkolnymi. Jest częścią fascynującej opowieści o zasadach, o ojczyźnie, obowiązkach pisarza i granicach, które przekracza się potajemnie. A że przy okazji nudną lekturą dla przyszłych filologów - cóż!