(...) w życiu człowiek musi wiedzieć trzy rzeczy - (...) od czego ucieka, do czego ucieka i po co.
Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant2
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Adriana Trigiani
13
5,8/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans, literatura piękna
Urodzona: 1970 (data przybliżona)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://www.adrianatrigiani.com/
5,8/10średnia ocena książek autora
611 przeczytało książki autora
771 chce przeczytać książki autora
9fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
KSIĄŻKI WYBRANE: W krzyżowym ogniu, W stylu Valentine, Nie spuszczaj go z oczu, Sad
5,6 z 5 ocen
12 czytelników 0 opinii
2012
Pula szczęścia
Adriana Trigiani
Cykl: Big Stone Gap (tom 1)
5,8 z 41 ocen
82 czytelników 3 opinie
2004
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Jakże to proste. Człowiek do szczęścia potrzebuje tylko jakiegoś zajęcia, przyjaciół do rozmów i gry w karty, smacznego posiłku z pomidorów ...
Jakże to proste. Człowiek do szczęścia potrzebuje tylko jakiegoś zajęcia, przyjaciół do rozmów i gry w karty, smacznego posiłku z pomidorów z własnego ogrodu i od czasu do czasu wyjazdu do Włoch, gdzie znajdzie spokój i pociechę w ramionach starego przyjaciela.
4 osoby to lubiąDobre maniery nigdy nie wychodzą z mody.
3 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Lucia, Lucia Adriana Trigiani
6,4
I znowu babska książka. Ale takich babskich mogę czytać duużo więcej.
Pełna nostalgii za odchodzącym światem starych wartości, pełna ciepła i zrozumienia tego, że życie jest życiem. Piękną, mądra, przebojowa dziewczyna. Wielkie plany młodości i korekta ich przez życie. Wszystko na tle włoskiej rodziny, tradycyjnych wartości, patriarchatu. I nie, nie jest to książka o zbuntowanej panience, która dzielna odniesie sukces w miłości i w pracy. Jest to opowieść o kobiecie, która ma marzenia, która myśli, że już już chwyciła Pana Boga za nogi i będzie żyłą długo i szczęśliwie, a tu niespodzianka i kolejna. I marzenia weryfikuje życie.
Piękne jest to, że jednak te wartości, może w niedosłowny sposób , nadal są najważniejsze. Pomimo braku hollywoodzkiego zakończenia książka niosąca pewne ukojenie, zrozumienie świata. Nie zawsze będzie tak jak sobie wymarzyliśmy, ale czy to znaczy , że jesteśmy nieszczęśliwi?
Brawo Valentine Adriana Trigiani
6,3
Z ogromną przyjemnością sięgnęłam po drugi tom losów sympatycznej Valentine. Bardzo interesowały mnie jej losy nie tylko jej życia prywatnego, ale również firmy, którą próbowała ze wszystkich sił ratować.
Drugą część podobnie jak pierwszą otwiera ślub/wesele. W poprzednim tomie było to wesele Jaclyn, a w babci Valentine. Cała rodzina zjeżdża się do Włoch, gdzie ma odbyć się ślub Teodory i Dominica, którzy po dziesięciu latach ukrywania romansu, w końcu mogą cieszyć się otwarcie swoją miłością – mimo ich wieku. Dla Valentine powrót do Włoch równa się ze spotkaniem Gianluki, (który jest synem, Dominica). Valentine odkrywa, że przystojny i starszy Włoch wcale nie jest jej taki obojętny. Wesele nie przebiega tak jak powinno z powodu zazdrości ciotki Feen, która jest młodszą siostrą Teodory żyjącą wiecznie w jej cieniu. Spotkanie z Gianlucą przybiera nieoczekiwany obrót. Niestety pobyt we Włoszech szybko się kończy, a Valentine musi stanąć w walce o rozwój i ratowanie rodzinnego biznesu. Gianluca śle miłosne listy, ale czym jest związek na odległość? Czy ma on szanse przetrwania? Na dodatek w Buenos Aires wychodzi na jaw rodzinny skandal. Czy rodzina Roncallich go przetrwa?
Czytając drugi tom losów Valentine odkrywałam coraz więcej cech, które nas łączą. Valentine podobnie jak ja chciałaby żyć ze swoją rodziną w zgodzie i miłości. W zasadzie jej się to udaje. Problem ma tylko z bratem Alfredem. Wszyscy pozostali w rodzinie tańczą w zasadzie tak jak Alfred zagra, bo jest wielkim finansistą z Wall Street. Jednak nawet cudowny Alfred ma w swoim życiu gorszy okres. Zarówno na polu prywatnym jak i zawodowym, co zmusza go do podjęcia współpracy i bycie partnerem Valentine. Ja podobnie jak główna bohaterka zawsze próbuję utrzymywać dobre kontakty z bratem – nawet, jeśli on zachowuje się karygodnie. Na dodatek nasza Valentine odpowiedzialna jest za rodzinne pamiątki i świadomość, że tylko dla niej mają jakąkolwiek wartość, reszta rodziny uważa je za bezwartościowe. Dla mnie również ważne są rzeczy, z którymi wiążą się wspomnienia. Jednak na szczęście nie mam mani chomikowania. Dalej lubię Valentinę, bo jest to najbardziej życiowa i realna postać, z jaką się spotkała w literaturze obyczajowej lekkiej.
Jej wyjazd do Argentyny to szansa na odkrycie głęboko zakopanej tajemnicy, o której nie wiedziała nawet babcia Teodora. Na dodatek to również kilka słodkich chwil w ramionach Gianluki, który niespodziewania pojawia się w tym samym miejscu. Valentine nie kryje się już ze swoimi uczuciami, ale dają się jej we znaki ogromna chęć uratowania firmy i dobicie targu z rodziną z Argentyny. Rykoszetem obrywa Gianluca… Czy to oznacza koniec ich pięknej znajomość nim na dobre się rozpoczęła w rzeczywistym świecie przeniesionym z uroczych włoskich papeterii?
Nie wiem, kto odpowiada za błąd: autorka, oryginalna korekta czy polski tłumacz i polska korekta. Ale zauważyłam, pewną nieścisłość. „W stylu Valentine” jej młodsza siostra urodziła córkę, która w tym tomie stała się synem, aby potem znowu stać się córką Teodorą. Jestem bardzo wyczulona na takie błędy i to znacznie obniża dla mnie poziom książki. Zwłaszcza, że ten błąd dało się wyłapać.
Oprócz błędu cała fabuła bardzo mi się podobało oraz to w jak sposób Adriana Trigiani pokierowała losami miłości Valentine i Ginaluki. To nie był typowy romans, że ona go zraniła, a on po kilku tygodniach przybiegł do niej stęskniony i puścił wszystko w niepamięć. Nie. Zdecydowanie tak nie było. Przez swoje zabieganie i zaangażowanie w pracę, (co do pewnego momentu rozumiałam i miała lekki żal do Gianluki, że przyjechał do Argentyny wiedząc, w jakim celu jedzie tam z kolei jego ukochana) jej miłość nagle stała się zagrożona, a ona musiała nauczyć się żyć ze złamanym sercem i pewne sprawy w swoim życiorysie przewartościować… Za to właśnie lubię Valentine, że nic w jej życiu nie przyszło łatwo. Nie urodziła się w bogatej rodzinie, nikt nie dał jej pracy marzeń od tak. O wszystko musiała walczyć i pewnie, dlatego tak się z nią utożsamiam i lubię.
Gdyby nie błąd w fabule pewnie książce dałabym taką samą ocenę jak poprzedniczce, ale nie umiem wybaczać takich błędów. Literówki jeszcze gdzieś mi czasem umkną, ale błędy w fabule to dla mnie głównych grzech, jaki może popełnić autor, gdy jego książki wychodzą drukiem i docierają do szerszej publiczności. Oczywiście polecam Wam i ten tom, bo jest naprawdę śmieszny i życiowy.
„Wcześniej wierzyłam, że ludzie się nie zmieniają, że to niemożliwe, że przez całe życie pozostajemy tacy sami. Ale to nieprawda. Kiedy ktoś nas kocha, mamy przed sobą możliwość zmiany. Możemy z nim zostać, możemy wybaczyć, możemy całkowicie przeciąć więzy. Możemy wzajemnie się rozczarować albo cieszyć się wzajemnie najlepszymi cechami – nie możemy jednak odwracać się plecami.”~ Adriana Trigiani, Brawo, Valentine, Warszawa 2010, s. 239.