Najnowsze artykuły
- Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz1
- ArtykułyNigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń? 100-letnia pisarka właśnie wydała dwie książkiAnna Sierant3
- Artykuły„Chłopcy z ulicy Pawła”. Spacer po Budapeszcie śladami bohaterów kultowej książki z dzieciństwaDaniel Warmuz7
- ArtykułyNajlepszy kryminał roku wybrany. Nagroda Wielkiego Kalibru 2024 dla debiutantkiKonrad Wrzesiński8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Karol Grygoruk
Źródło: Decybele Dizajnu
1
0,0/10
Pisze książki: albumy, czasopisma
Urodzony: 01.01.1985
Fotograf dokumentalny, dziennikarz, autor projektów artystycznych. Urodzony w Warszawie, wychowany w Białymstoku. Uzyskał tytuł magistra socjologii i antropologii społecznej na Uniwersytecie Warszawskim, absolwent Instytutu Twórczej Fotografii na Wydziale Filozoficzno – Przyrodniczym Uniwersytetu Śląskiego w Opawie. Przez wiele lat pracował dla organizacji pozarządowych w Polsce i za granicą. Jest wykładowcą Akademii Fotografii w Warszawie. Specjalizuje się w teoriach kultury wizualnej i współczesnej fotografii amerykańskiej. Jest reprezentowany przez agencję fotograficzną SHOOTME Photographers & Production. Współpracuje z Greenpeace, z wytwórniami muzycznymi i projektantami mody. Jego eseje fotograficzne zostały opublikowane w wielu magazynach dokumentalnych i modowych, w tym Vice, i-D, Wire, a także przez Gazetę Wyborczą i Politykę, i wiele innych, takich jak Machina, Exklusiv, Pani, WAW, Harper's Bazaar, Viva, K MAG, Elle... Mieszka w Warszawie, Berlinie, Jerozolimie.
W 2017 roku wydał własnym nakładem fotoksiążkę I Love You, Dad (poprzedziła ją wystawa fotograficzna) - plon podróży do Tajlandii, obszerny zbiór fotografii dokumentujący różnorodność i barwność mieszkańców wraz z artystycznym komentarzem do sytuacji politycznej tego kraju.
W 2017 roku wydał własnym nakładem fotoksiążkę I Love You, Dad (poprzedziła ją wystawa fotograficzna) - plon podróży do Tajlandii, obszerny zbiór fotografii dokumentujący różnorodność i barwność mieszkańców wraz z artystycznym komentarzem do sytuacji politycznej tego kraju.
0,0/10średnia ocena książek autora
125 przeczytało książki autora
101 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Pismo. Magazyn opinii, nr 12 (24) / grudzień 2019 Wojciech Bonowicz
7,2
Właśnie skończyłem czytać, zaległy numer, Pisma Magazyn Opinii 12/24. Jeden z miesięczników. którego treści się nie dezaktualizują. Obok kilku bardzo dobrych tekstów m.in. rozmowy z Justyny Dąbrowskiej z psychoterapeutą Zofią Milską-Wrzosińską "O sadzeniu róż" (dotyczy działań aktywistów na różnym polu). Szczególnie zainteresował mnie esej "O przyjaźni, jeśli w ogóle się da" Karoliny Lewestam. Właśnie inspirowany tekstem znalazłem opisywany przez autorkę obraz Jacopo da Pontorma, na którym widnieje dwóch mężczyzn. "Co ich łączy? Jaki mają interes w przebywaniu na jednym obrazie? Nie wiadomo. Ach, jednak wiadomo, bo jeden z nich trzyma w ręku fragment dialogu Cycerona >O przyjaźni<. Pontormo musiał podpisać relację, żeby wytłumaczyć jej naturę". Autorka wykazuje, że ciężko przedstawić w sztuce znaki dotyczące przyjaźni. w odróżnieniu od miłości, nienawiści czy wrogości. Przytacza opinię filozofa Laurenca Thomasa - "1) Przyjaźń (...) jest manifestacją aktu wyboru zaangażowanych stron. 2) żadna ze stron w ramach relacji nie jest podległa władzy strony drugiej. Nie oznacza to, że mają identyczny poziom władzy w ogóle ani że strony pozbawione są możliwości wzajemnego wpływu (...).3) Pomiędzy stronami istnieje związek polegający na zaufaniu spowodowany równym stopniem samoodsłonięcia", która streszcza fenomen przyjaźni.
Wczoraj odwiedził mnie mój przyjaciel, z którym przyjaźnimy się od czasów studiów. Czytając powyższy esej momentami odczuwałem jakby ktoś za sprawą niewidocznego Big Brother'a opisywał nasze relacje. Podobnych przyjaciół życzę każdemu. Zachęcam też do sięgnięcia po archiwalny numer Pisma (być może dostępnego w wersji elektronicznej). Świetna lektura
Pismo. Magazyn opinii, nr 4 (28) / kwiecień 2020 Tadeusz Dąbrowski
6,9
Czytając o "Piśmie" jako o "Polskim New Yorkerze" mniej więcej wiedziałem czego się spodziewać. Czyli przede wszystkim treści dla znużonej wielkomiejskiej klasy średniej. I oczywiście się w tym względzie nie myliłem.
Zacznę jednak od tego, co mi się w tym "Piśmie" podobało. Mianowicie reportaże. Co prawda w formach książkowych ich liczba rośnie niczym grzyby po deszczu, jednak czasopisma od dawna ograniczają na nie budżety. Nic w sumie dziwnego, bo przecież w przypadku portali lepiej sprzeda się clickbait napisany przez media-workera, natomiast po tzw. dzienniki i tygodniki opinii sięgają już tylko ludzie chcący jedynie czytać kolejną jałową publicystykę. Może i reportaże te nie były szczególnie odkrywcze, ale po prostu były.
Druga ciekawa rzecz to treść tekstów dotyczących głównego tematu numeru, a więc sytuacji w służbie zdrowia. Szczególnie w okresie "pandemicznym" włos się jeży na głowie, zaś z drugiej strony chyba nieco już do jej kondycji przywykliśmy...
Co z kolei mi się nie podoba? W sumie należy zacząć od opowiadań, bo to właśnie ono rozpoczyna ten numer. Widać więc wyraźnie, że za literaturę wzięły się teraz osoby nie mające w gruncie rzeczy nic ciekawego do przekazania. Infantylne porównania, niepotrzebne szczegółowe opisy czy treść mająca zapewne zmusić do refleksji, a tak naprawdę nie zawierająca nic godnego uwagi. Podobnie jest zresztą w przypadku komiksów.
Poza tym dwie typowe obsesje współczesnej liberalnej lewicy: żeńskie końcówki oraz ciągłe podkreślanie rzekomych zmian klimatycznych. Do tego drugiego już się powoli (niestety) przyzwyczajam, ale to pierwsze strasznie kuje w oczy. Widać, że lewica zarzucająca prawicy "głupie ideologiczne wojenki" sama nie zamierza ich odpuszczać.
Do tego dochodzą z kolei miłe dla mojego ucha mocno krytyczne względem kapitalizmu treści. Obawiam się jednak, że przeciętny odbiorca "Pisma" nieszczególnie bierze je sobie do serca, raczej przekartkowując niewygodne strony podczas realizacji wieczornego "work-life balance". Oczywiście robiąc to na osiedlu wybudowanym na ostatnich zielonych terenach znajdujących się w Warszawie czy Poznaniu.