Urodził się w Żarach w 1969r. Od czasu rozpoczęcia studiów w Instytucie Filologii Polskiej UJ mieszka w Krakowie. Jest niezależnym fotografem prasowym i reklamowym. Debiutował w 2002 r. powieścią „Szerokiej drogi, Anat”, napisaną z dużym rozmachem powieścią sensacyjną, której osią akcji jest próba werbunku Dawida, eks-policjanta z Krakowa - głównego bohatera - przez wywiad izraelski. W tym samym roku ukazała się druga powieść Grina. „Pamiętnik diabła”, która została wyróżniona w konkursie literackim organizowanym przez wydawnictwo Zysk i S-ka. Asystent wziętego fotoreportera, czyta tuż po śmierci szefa jego pamiętnik. Stopniowo odkrywa, że rzeczywistość, w której żył przez ostatnie dwadzieścia lat była fikcją. W kwietniu 2003 r. nasz wydawnictwo opublikowało „Ze złości”. To pozycja wyjątkowa. Jej bohater i narrator, z perspektywy osiemdziesięciu lat opowiada historię żydowskiego obywatela Polski, swoją historię. Maks - rocznik 1920 - dorastał w wolnej drugiej Rzeczpospolitej nad Wisłą, przeżył okupację, tu zestarzał się wraz z komunizmem. Dla niego „żyć” znaczy: być Polakiem. Historia jednak nie dała mu - jak wielu - tej szansy. „Ze złości” to opowieść właśnie o ludziach, którym nie dano szansy, gorzka i cyniczna rozprawa z wieloma mitami tzw. stosunków polsko - żydowskich, napisana... ze złości. W lutym 2004 r. ukazał się „Szkarłatny habit” - kontynuacja losów bohaterów „Szerokiej drogi, Anat”. Irek Grin,wraz z Marcinem Baranem, Witoldem Beresiem, Arturem Górskim, Marcinem Marutą, Marcinem, Świetlickim jest założycielem Stowarzyszenia Miłośników Kryminału i Powieści Sensacyjnej „Trup w szafie”. Celem Stowarzyszenia jest promocja polskiej literatury kryminalnej i sensacyjnej szczególnie poprzez przyznawanie dorocznej Nagrody.
Doprawdy, kobiety intuicyjnie umieją połączyć w kilku prostych rozwiązaniach symbole zarówno oczekiwanego przez mężczyzn wyuzdania, jak i ró...
Doprawdy, kobiety intuicyjnie umieją połączyć w kilku prostych rozwiązaniach symbole zarówno oczekiwanego przez mężczyzn wyuzdania, jak i równie pożądanej niewinności.
Jest grono zacnych autorów, w tle miasto, które dobrze znam… A tymczasem wyszedł zbiór dość nierównych opowiadań. Może to typowa skaza każdej antologii, w której zaproszeni twórcy zmuszeni są pisać na z góry zamówiony temat. W przypadku antologii miejskiej (w dodatku z miłością w tle) skutkuje to pewną powierzchownością, czasem brakuje odniesienia do konkretnych miejsc (poza pewnymi wyjątkami),przez co opisywane wydarzenia mogły dotyczyć każdego innego miasta. Przypuszczam, że część autorów mogła zmagać się z tekstem jak w opowiadaniu Pana Macieja Malickiego :-) Z drugiej strony dyskusyjna może być forma promocji miasta polegająca na wymienieniu kilku nazw ulic. Z tego względu mam np. mieszane odczucia odnośnie Eberharda Mocka i jego osadzenia w międzywojennym Wrocławiu w pewnym znanym cyklu wydawniczym.
Myślę, że oceny poszczególnych opowiastek mogą być subiektywne, gdyż będziemy patrzyli na nie przez pryzmat lubianych autorów, znając ich styl i sposób patrzenia na świat. Z tego względu lepiej czytało mi się opowiadania Krzysztofa Vargi, Andrzeja Pilipiuka, wspomnianego już Malickiego czy tercetu znanego ze współpracy na płaszczyźnie literatury kryminalnej: Grin-Grzegorzewska-Świetlicki; choć w przypadku Pana Marcina znacznie wyżej cenię jego dokonania na polu poetyckim. Ogromnie pozytywnym zaskoczeniem było opowiadanie Pana Ignacego Karpowicza – moje dotychczasowe spotkanie z jego prozą było bowiem nieudane. Przy niespiesznej lekturze ten zbiór jednak zyskuje .
Książka pisana przez wyborowe towarzystwo, które bawiąc się dobrze we własnym gronie stworzyło kryminał pełen absurdalnych żartów słownych i sytuacyjnych. Czytałam trzykrotnie i będę do niej wracać. Może nasi Mistrzowie Pióra znów zasiądą w Ambasadzie Śledzia lub zupełnie innym- zacnym zakątku i stworzą coś Nowego na kształt starej- dobrej "Orchidei".