Pisarz, autor zbiorów opowiadań Oprócz marzeń warto mieć papierosy oraz Cień pod blokiem Mirona Białoszewskiego. Swoje opowiadania i reportaże drukował w "Lampie", "Czasie Kultury", "Polityce" oraz "Gazecie Wyborczej". Studiował kulturoznawstwo na UW i fotografię na Filmówce w Łodzi. Przez wiele lat żył z handlu rzeczami, które zapamiętał z dzieciństwa. Skupował między innymi wyposażenie barów mlecznych, saturatory, budki telefoniczne, a potem sprzedawał je kolekcjonerom. Obecnie pracuje jako copywriter.
Poprawnie, sprawnie napisane... przeciętne i nudnawe. Zbiorek króciutkich 40-50 opowiadanek mających zazwyczaj po 2-5 stron. Nostalgiczny klimat, puentowatość. Tematycznie jak wczesny Shuty, ale może mniej ironiczne, a więcej wspomnianej nostalgii. Zasadniczy minus zbiorku to dla mnie forma. Zawsze pierwsza osoba i zazwyczaj 3-5 zdań średnio-złożone, to jako akapicik, i takich akapicików kilkanaście. Nie widzę tu żadnych poszukiwań formalnych, a szkoda, bo przy tak dużej ilości opowiadanek i to bardzo krótkich, można naprawdę zaryzykować i poszukać, poeksperymentować z narracja, budową zdań. To nie jest złe, jest poprawne i sprawnie napisane, ale osobiście szanuję bardziej poszukiwania, nawet nietrafione niż zwarte nudziarstwo. Przy 50 opowiadaniach zaszaleć w powiedzmy 10, i odnaleźć w zaledwie co trzecim z dziesięciu ciekawą narrację, sposób zapisu, niekonwencjonalną treść, to już byłby sukces. Owszem, jest jedno opowiadanko o syropie na kaszel, ale zakończone typowa puentą. Przy tak dużej liczbie krótkich tekstów ta puentowatość też razi. Puenty w tym tomiku choć często niezaskakujące, to nie są złe, ale są prawie zawsze i to jest kolejne przeciętniactwo. 4.5-5/10
Ciekawy pomysł, ale napisane bardzo chaotycznie. Męczyłem się czytając, szczególnie dialogi. Co chwila jakiś niesamowity zwrot akcji, trochę za dużo tego jak na 268 stron - bardzo często zatrzymywałem się mówiąc "Czekaj? Coooo?" i czytałem jeszcze raz dany fragment bo są one wprowadzane w taki sposób, że miałem wrażenie, że skleiły mi się strony. Moim zdaniem najsłabsza książka tego autora, chociaż faktycznie zupełnie inna niż "Turysta" i "Relaks", które miałem do tej okazji poznać.