-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Biblioteczka
2013-01-01
2012-05-31
Zacznę od tego, że nie czytałam "Metra 2033", aczkolwiek jestem wierną fanką "Igrzysk Śmierci". Nie podoba mi się porównanie igrzysk do dzieła pani Aguirre, bo są to dwie zupełnie inne pozycje.
Czytając negatywne opinie o "Enklawie", przygotowałam się na najgorsze. Jednak w obliczu moich obaw, jestem mile zaskoczona. To fakt, że postacie były dość bezbarwne, czego nie znoszę. Jednak gdyby się zastanowić - Karo została wychowana w bardzo uporządkowanym, podziemnym systemie. Jej "bezpłciowość" jest uzasadniona, pozwala bardziej wczuć się w rolę mieszkańca enklawy. Czasami denerwowała mnie jej postawa, ale właśnie tak, moim zdaniem, ona powinna wyglądać. Nawet jeśli wydaje się sztuczna to odzwierciedla całą tą sztywność zasad w podziemiach. Bohaterowie drugoplanowi z kolei, według mnie są rzeczywiście niedopracowani. Sama postać Cienia zaintrygowała mnie, polubiłam ją.
Wiele osób sądzi, że książka nie ma klimatu. Ja myślę, że ma właśnie taki jak powinna. Lekko sztywny, choć muszę przyznać, że po kilkunastu stronach wczułam się i nie mogłam przestać czytać. Same opisy walk są beznadziejne. Nie ma tego wrażenia, że jestem tam i biorę w tym udział, nie czułam identyfikacji z bohaterami. Po prostu czytałam, byłam biernym obserwatorem. Nie znaczy to jednak, że nie czułam napięcia. Skutki każdego działania Cienia i Karo były do przewidzenia. Ale nie nudziłam się czytając, a to dla mnie najważniejsze.
Książka zawiera pewne niedociągnięcia, ale nie zgodzę się z opiniami krytykującymi to, że nie zostało wyjaśnione w jaki sposób doszło do zagłady. Przypominam, że to trylogia - coś musi być w kolejnych częściach, to było celowe aby pozostawić czytelnika z pytaniami. Po drugie, historia opowiadana jest z perspektywy Karo, która nie znała prawdy. Nikt nie znał. To w końcu jeden z wątków - poszukiwanie odpowiedzi na pytania. A że te nie zostały odnalezione.. cóż, cierpliwości, to dopiero pierwsza część.
Pomimo wszelkich niedociągnięć, z niecierpliwością czekam na kontynuację "Enklawy".
EDIT: Z perspektywy czasu muszę stwierdzić, ze ta książka była beznadziejna. Musiałam mieć dobry humor jak rok temu ją tak przychylnie oceniłam. Beznadzieja. Dno.
Zacznę od tego, że nie czytałam "Metra 2033", aczkolwiek jestem wierną fanką "Igrzysk Śmierci". Nie podoba mi się porównanie igrzysk do dzieła pani Aguirre, bo są to dwie zupełnie inne pozycje.
Czytając negatywne opinie o "Enklawie", przygotowałam się na najgorsze. Jednak w obliczu moich obaw, jestem mile zaskoczona. To fakt, że postacie były dość bezbarwne, czego nie...
2013-03-30
2012-06-27
Pierwsze pół książki spokojne, ale potem akcja tak gwałtownie się rozkręca, że nie można się oderwać. Zakończenie według mnie dobre. Myślę, że to najlepsza część Igrzysk.
Pierwsze pół książki spokojne, ale potem akcja tak gwałtownie się rozkręca, że nie można się oderwać. Zakończenie według mnie dobre. Myślę, że to najlepsza część Igrzysk.
Pokaż mimo toParę lat temu zachwycona Tajemnicą Katie, sięgnęłam po Tajemnicę Emmy. Niestety rozczarowałam się. Nie była to już ta sama pełna napięcia historia, a przeciętna książka dla przeciętnej nastolatki.
Parę lat temu zachwycona Tajemnicą Katie, sięgnęłam po Tajemnicę Emmy. Niestety rozczarowałam się. Nie była to już ta sama pełna napięcia historia, a przeciętna książka dla przeciętnej nastolatki.
Pokaż mimo toCzytałam tą książkę dawno temu i pamiętam, ze wtedy cholernie mi się podobała, byłam nią oczarowana. Dziś na pewno oceniłabym ją inaczej, ale mam do niej sentyment.
Czytałam tą książkę dawno temu i pamiętam, ze wtedy cholernie mi się podobała, byłam nią oczarowana. Dziś na pewno oceniłabym ją inaczej, ale mam do niej sentyment.
Pokaż mimo to
Jedna z najpiękniejszych, najbardziej wzruszających historii jakie miałam okazję poznać. Do sięgnięcia po nią zachęcił mnie ciekawy tytuł i estetyczna, ładna okładka. Oczywiście nie spodziewałam się nie wiadomo czego, pomysł mi się spodobał, ale za to opis mnie nie zachęcił. Myślałam, że to jakaś durna opowiastka miłosna dla nastolatek, jeszcze najlepiej z tajemniczym chłopakiem wampirem i takie tam :)Jakież miłe było moje zaskoczenie, kiedy już po pierwszym rozdziale książka zaczęła mi lekko przypominać moją ukochaną "Deklarację" Gemmy Malley. Potem już tylko przewracałam kolejne kartki zupełnie wyłączając się z własnego życia. Warto dodać, że tuż po skończeniu całej trylogii przeczytałam raz jeszcze Delirium (pierwsza książka przeczytana przeze mnie 2 razy, nie znoszę czytać 2 razy tej samej historii!), bo tak tęskno mi było za światem Leny. Chociaż pokochałam całą serię, to jednak pierwszy tom uważam za najlepszy. To on wprowadza nas do tego dziwacznego, tajemniczego świata bez miłości. Świata, w którym Lena dręczona przeszłością, strachem przed zarażeniem, odlicza dni do swojego wybawienia - do remedium, zabiegu który raz na zawsze pozbawi ją uczuć. Który delikatnie osłoni ją przed światem mglistą poświatą obojętności. Delirium daje nam poznać idealnie dopracowanych, żywych bohaterów. Kocham tą opowieść między innymi za to, ze nie jest ani trochę płaska, jest niesamowita. Lauren Oliver jest dla mnie mistrzynią opisów. Niemalże czułam te zapachy, widziałam te kolory. Język jest równocześnie tak prosty i tak złożony, piękny. Pod względem technicznym Delirium wypada idealnie. Podobał mi się też ciekawy zabieg wprowadzania do każdego rozdziału cytatami z różnych książek obecnych w świecie bohaterów, między innymi z "świętej" księgi SZZ.
Uważam, że pomysł jest jak najlepiej wykorzystany. Zaskakujące zwroty, przemiany bohaterów. Ta książka po prostu żyje i tego nie da się opisać, to trzeba samemu przeżyć czytając Delirium. Autorka doskonale wyważyła, gdzie jest granica między ciekawym i porywającym wątkiem miłosnym a tandetnym i sztucznym. Alex od razu podbił moje serce, jest po prostu prawdziwy. Chociaż ta historia nigdy się nie wydarzyła, to jest dla mnie jakieś takie oczywiste, że istnieje ten świat.
Jedna z najpiękniejszych, najbardziej wzruszających historii jakie miałam okazję poznać. Do sięgnięcia po nią zachęcił mnie ciekawy tytuł i estetyczna, ładna okładka. Oczywiście nie spodziewałam się nie wiadomo czego, pomysł mi się spodobał, ale za to opis mnie nie zachęcił. Myślałam, że to jakaś durna opowiastka miłosna dla nastolatek, jeszcze najlepiej z tajemniczym...
więcej Pokaż mimo to