-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
-
Artykuły„Dwie splecione korony”: mroczna baśń Rachel GilligSonia Miniewicz1
-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2019-12-11
2015-08-08
Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o reżimie Korei Północnej. Niejednokrotnie czyta się w prasie o niesubordynowanych Koreańczykach, których dyktator skazał na śmierć za.... zaspanie na narodowej uroczystości. Autorka książki - Suki Kim - to Amerykanka koreańskiego pochodzenia, która postanawia wcielić się rolę nauczycielki języka angielskiego i rozpoczyna pracę na Uniwersytecie w Pjongjangu. To, czego tam doświadczyła, opisała w książce "Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit", doskonale wiedząc o tym, że już nigdy do tego państwa nie zostanie wpuszczona. Zdradziła bowiem tajemnice, które są pilnie strzeżone przed całym światem.
Wyobraźcie sobie zimne miasto z betonu całkowicie pozbawione życia. Brak tutaj krzykliwych reklam, bilbordów oraz kolorowych plakatów. Zamiast tego na każdej ulicy i na każdym rogu czają się portrety Wielkich Wodzów - Kim Dzonga Ila czy też Kim Ir Sena oraz pompatycznie brzmiące hasła odnoszące się do lokalnego patriotyzmu. W telewizji wszystkie programy i wiadomości poświęcone są wydarzeniom lokalnym i sylwetkom wodzów. Każda piosenka rozbrzmiewająca w Pjongjangu mówi o miłości do Korei Północnej, wodza i KRLD (Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna). W kinach nie emitują amerykańskich hitów (Ameryka to najgorszy wróg Korei Północnej), bo wszystko tutaj jest tematem tabu. Wszystkie treści zachodnie stoją w sprzeczności z mentalnością i wiarą Koreańczyków.
Suki Kim przekraczając progi uniwersytetu dla mężczyzn dostaje listę, czego robić jej nie wolno. Długa lista zakazów zawiera np. niemożność rozmawiania o świecie zewnętrznym (wszystkim, począwszy od literatury na polityce skończywszy) czy niemożność opuszczania terenu kampusu (wyjątkiem są wycieczki z opiekunami do miejsc kultu Wielkich Wodzów i zakupy spożywcze). Program zajęć musi być wcześniej zaakceptowany, a każda lekcja i rozmowa jest nagrywana. Młodzi studenci informatyki mimo, ze znają budowę komputera, nie wiedzą czym jest internet. Nie znają sylwetek Steve'a Jobsa czy portali społecznościowych jak Facebook. Są całkowicie odcięci od tego, co dzieje się poza ich krajem. Uważają, że ich kraj jest najwspanialszy i jedyny w swoim rodzaju. Święcie wieżą w ideologię dżucze i są całkowicie oddani swemu państwu.
Kobieta z dnia na dzień, z ogromnym przerażeniem odkrywa realia codziennego życia w tym okrutnym, ociemniałym świecie. Bardzo zżywa się ze swoimi studentami, którzy mimo wszystko są zwykłymi, młodymi mężczyznami, wkraczającymi w dorosłe życie. Jej studenci to ambitni, ciężko pracujący młodzieńcy, przekonani o tym, że w Korei Północnej żyje się najlepiej na świecie. Tymczasem ich umysły są wyprane przez reżim, a wszyscy obywatele zamknięci w klatkach niczym zwierzęta, które nie znają wolności.
"Pozdrowienia z Korei" to przerażający dokument o państwie, które prowadzi niezwykle skuteczną propagandę, skazując tym samym swoim obywateli na bycie niewolnikami. To książka o miejscu, gdzie za nieposłuszeństwo grozi kara śmierci, a szczęście może dać jedynie ciężka praca dla Wielkiego Wodza.
Poniżej wklejam Wam link do wypowiedzi autorki o tym jak wyglądało jej nauczycielskie życie w Korei Północnej (można wybrać napisy polskie). To trzeba koniecznie zobaczyć.
https://www.ted.com/talks/suki_kim_this_is_what_it_s_like_to_teach_in_north_korea#t-2484
To książka, którą musicie przeczytać.
Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o reżimie Korei Północnej. Niejednokrotnie czyta się w prasie o niesubordynowanych Koreańczykach, których dyktator skazał na śmierć za.... zaspanie na narodowej uroczystości. Autorka książki - Suki Kim - to Amerykanka koreańskiego pochodzenia, która postanawia wcielić się rolę nauczycielki języka angielskiego i rozpoczyna pracę na...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-07-31
Środek lata jest doskonałym momentem na czytanie mrożących krew w żyłach kryminałów. Dodatkowo jeśli akcja powieści toczy się zimą w obsypanych śniegach Pirenejach, możemy być pewni, że podczas lektury poczujemy dreszcze.
Czasy współczesne. Pewnego grudniowego dnia pracownicy elektrowni wodnej dokonują makabrycznego odkrycia. Na stacji kolejki liniowej ktoś przywiesił zmaltretowane zwłoki konia bez łba. Nikt nic nie widział i nie słyszał. Nawet ochrona całego ośrodka. Tego samego dnia nieopodal elektrowni młoda i ambitna pani psycholog obejmuje posadę w zakładzie psychiatrycznym dla najgroźniejszych przestępców. Sektor A budynku roi się od najniebezpieczniejszych morderców z zaburzeniami psychicznymi. Pacjenci ośrodka są pilnie strzeżeni 24 h na dobę oraz przyjmują lekarstwa w dawkach, które zdrowego człowieka zwaliłyby z nóg. Kilka dni po makabrycznym odkryciu dochodzi do kolejnego morderstwa. Tym razem ofiarą jest człowiek. Lokalny aptekarz zostaje znaleziony powieszony na moście. Samobójstwo zostaje wykluczone. Sprawy na na pierwszy rzut oka zdają się nie być ze sobą powiązane. Do czasu kiedy śledztwo w tej sprawie wszczyna komendant Martin Servaz. Przed nim godziny szukania powiązań, grzebania w przeszłości mieszkańców miasteczka i odkrywania niewygodnych tajemnic. Nie rzadko z narażeniem własnego życia.
Młoda pani psycholog - Diane - już od pierwszego dnia swej pracy w zakładzie, czuje się w nim niekomfortowo. Przeraża ją dziwny nastrój panujący w szpitalu, psychopaci z sektora A, nastawienie jej przełożonego, enigmatyczne rozmowy prowadzone przyciszonym głosem, których przed przypadek jest świadkiem. Kiedy dowiaduje się o tym, że DNA jednego z pacjentów zostało znalezione na miejscu zbrodni, jej zmysły jeszcze bardziej się wyostrzają. Diane wszczyna własne śledztwo prowadzone na terenie szpitala psychiatrycznego, przez co staje się "niewygodnym" pracownikiem.
Zacznijmy od samej fabuły. Bernard Minier zdecydowanie podołał bardzo ciężkiemu zadaniu stworzeniu powieści oryginalnej, wciągającej i z zaskakującym zakończeniem. Bardzo przypadł mi do gustu pomysł połączenia całej sprawy z klimatem zakładu psychiatrycznego. Odrażające morderstwa oraz nastrój rodem z "Lotu nad kukułczym gniazdem" - to strzał w dziesiątkę.
Mamy tutaj wszystko to, co powinno znajdować się dobrym kryminalne. Jest warta akcja, gęsty, duszący klimat, kilkoro podejrzanych osób, tajemnice sprzed wielu lat i niezwykle bystre umysły, które próbują połączyć to w całość. Nie sposób o idealnie dobranym miejscu akcji - lodowatej pokrywie śnieżnej, która otula mroczne miasto w Pirenejach. Czego chcieć więcej w upalne dni tego lata?
"Bielszy odcień śmierci" jest pierwszym tomem kryminalnych powieści z komendantem Martinem Servazem.
Środek lata jest doskonałym momentem na czytanie mrożących krew w żyłach kryminałów. Dodatkowo jeśli akcja powieści toczy się zimą w obsypanych śniegach Pirenejach, możemy być pewni, że podczas lektury poczujemy dreszcze.
Czasy współczesne. Pewnego grudniowego dnia pracownicy elektrowni wodnej dokonują makabrycznego odkrycia. Na stacji kolejki liniowej ktoś przywiesił...
2015-06-24
Nie często trzymam w rękach opowiadania. Zdecydowanie częściej przemawiają do mnie powieści. Zazwyczaj czuję potrzebę nawiązania więzi z głównymi bohaterami, dlatego też krótsze formy jakoś do mnie nie przemawiają. Jedyny wyjątek robię dla opowiadań, w których autor bardzo umiejętnie nakreślił tło i przeładowane emocjonalnie postaci bohaterów. W momencie, gdy stworzony przez pisarza świat wydaje się zatrważająco realny i nieomalże go czuję, wiem, że mam przed sobą coś niezwykłego. Do tego gatunku bez cienia wątpliwości zaliczam niewielki zbiór opowiadań Zadie Smith - brytyjskiej autorki, która dała się poznać czytelnikom dzięki "Białym zębom" czy ostatnio wydanemu " Londyn NW".
W "Lost and Found" opisany został los trzech, przypadkowych, nie powiązanych ze sobą bohaterów. Jak sam tytuł wskazuje, nie są to ludzie, którym się w życiu poszczęściło. Czasami nawet nie do końca wiemy co przeżywają i świadkami jakich przykrych wydarzeń byli. Mimo że, każda historia jest inna, wszystkich bohaterów łączy jeden wspólny mianownik. Samotność. Młoda dziewczyna Martha szukająca dla siebie taniego mieszkania jest przykładem bohatera, który swoje cierpienia skrywa w najgłębszych zakątkach duszy. Hanwell to zwyczajny mężczyzna, który stracił w życiu najważniejszą wartość i nie potrafi zapomnieć o przeszłości. Po wielu latach walki o szczęście, ląduje na zmywaku w małej restauracji. Fatou zastanawia kto gra w badmintona w ambasadzie Kambodży. Dziewczyna jest służącą w dobrze sytuowanej, hinduskiej rodzinie i jeden dzień w tygodniu poświęca na pływanie, wchodząc na basen na kartę swoich chlebodawców.
Z pozoru niewielka książka niesie za sobą masę emocji i przemyśleń na temat tego, co bezpowrotnie tracimy. Nie chodzi tutaj o rzeczy materialne. Tracimy najbliższych. Tracimy wiarę. Tracimy marzenia. Nie rzadko staje się to punktem zapalnym do zmian, które jak się okazuje w przyszłości, mają pozytywny wydźwięk. Jednak fabuła wszystkich trzech opowiadań nie zawsze daje taką nadzieję. Każdy z nas jest na swój sposób samotny. Nawet wtedy, kiedy otacza się kochającą rodziną i wspaniałymi przyjaciółmi. Bohaterowie i ich los pojawiają się na kartach książki, po czym szybko znikają, odchodząc w zapomnienie.
Znakomity i zapadający w pamięć zbiór opowiadań. Polecam.
Nie często trzymam w rękach opowiadania. Zdecydowanie częściej przemawiają do mnie powieści. Zazwyczaj czuję potrzebę nawiązania więzi z głównymi bohaterami, dlatego też krótsze formy jakoś do mnie nie przemawiają. Jedyny wyjątek robię dla opowiadań, w których autor bardzo umiejętnie nakreślił tło i przeładowane emocjonalnie postaci bohaterów. W momencie, gdy stworzony...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-06-21
"Drozdy nic nam nie czynią poza tym, że radują nas swoim śpiewem. Nie niszczą ogrodów, nie gnieżdżą się w szopach na kukurydzę, nie robią żadnej szkody, tylko śpiewają dla nas z głębi swoich ptasich serduszek. Dlatego właśnie grzechem jest zabić drozda."
Lata trzydzieste ubiegłego wieku w miasteczku Maycomb, stan Alabama. Jest to jednio z tych miejsc gdzie mieszkańcy doskonale się znają i wiedzą o sobie niemal wszystko (lub tylko tak im się wydaje). Wśród tej niewielkiej społeczności istnieje jednak bardzo duże rozwarstwienie oparte nie tylko na majętności ale i mentalności. Istnieją wykształceni, dobrze sytuowani, ubodzy, pogrążeni w patologii, tajemniczy i niebezpieczni. Pomimo tak znaczących różnic łączy ich jeden wspólny pierwiastek, który czyni z nich jedność - są biali. Czarnoskórzy mieszkańcy Maycomb to głównie robotnicy fizyczni i służący, którzy w większości przypadów nie cieszą się szacunkiem "uprzywilejowanej" części społeczeństwa.
Wyjątkowo upalne lato mija małej Skaut (zwanej też Skarbem) oraz jej starszemu bratu na beztroskiej zabawie z dala od problemów dorosłych. To co wypełnia ich dni to zabawa w oponie czy odgrywanie scenek teatralnych. Dzieciaki wychowuje ich ojciec - Atticus Finch. Mężczyzna jest wziętym, miejscowym adwokatem, który ponad wszystko ceni szacunek do drugiego człowieka i prawość. Mimo, że jego żona zmarła wiele lat temu, Atticus znakomicie odnajduje się w roli autorytetu i opiekuna. Jest dla swoich dzieci przewodnikiem po świecie dorosłych. Poświęca swoim dzieciom wiele uwagi i wykazuje się cierpliwością, starając się tłumaczyć młodym to, co dla ich niewinnych duszyczek może być niepojęte. W domu rodziny Finchów mieszka również czarnoskóra służąca i kucharka - Calpurnia, która jest dla Skarba i Jema najlepszą opiekunką i pewnym sensie zastępuję im matkę.
Historia przedstawiona na łamach książki opowiedziana jest słowami dziewięcioletniej Skaut, która na naszych oczach dojrzewa i snuje przemyślenia, które znacząco wpłyną na to, kim stanie się w przyszłości. Jej ojcu przyjdzie się zmierzyć z jedną z najtrudniejszych spraw sądowych w jego życiu. Wierny swoim przekonaniom, w zgodzie z sumieniem, staje się obrońcą w trudnej sprawie gwałtu. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że oskarżony jest czarnoskórym, młodym mężczyzną, który rzekomo dopuścił się nieprawości na białej kobiecie. Zarówno Atticus, jak i jego dzieci staną się obiektem szykan białej części społeczeństwa Maycomb. Skaut i Jem zetkną się z okrutnym światem dorosłych, gdzie znaczenie ma kolor skóry i pochodzenie. Światem, gdzie główne skrzypce grają uprzedzenia do mniejszości rasowej i pozycja społeczna. Dzieciaki są w pewnym sensie niemym światkiem tamtych wydarzeń. Przeczuwają, że gra toczy się o śmierć i życie niewinnego, ciężko pracującego człowieka, który stara się zapewnić godny byt żonie i trójce swoich dzieci. Ich zdanie jednak nic nie znaczy. Co przecież znaczy głos małego dziecka w bezwzględnym świecie dorosłych?
"Zabić drozda" to bez wątpienia klasyka literatury, mądra, wspaniała i zarazem przerażająca. Fabuła opowiedziana słowami dziecka, którego umysł jest "świeży" i nie otruty rasizmem, zdaje się być znacznie głębszym i mocniejszym przekazem. Dla małej dziewczynki decyzje podejmowane przez dorosłych są niezrozumiałe, niesprawiedliwe i pozbawione sensu. Skaut uczy się ponadto pokonywać własne uprzedzenia i przekonuje się jak wiele złego mogą wyrządzić pomówienia i plotki.
Jestem pewna, że do tej powieści będę powracała regularnie i stanie się ona lekturą obowiązkową polecaną najbliższym i znajomym.
"Drozdy nic nam nie czynią poza tym, że radują nas swoim śpiewem. Nie niszczą ogrodów, nie gnieżdżą się w szopach na kukurydzę, nie robią żadnej szkody, tylko śpiewają dla nas z głębi swoich ptasich serduszek. Dlatego właśnie grzechem jest zabić drozda."
Lata trzydzieste ubiegłego wieku w miasteczku Maycomb, stan Alabama. Jest to jednio z tych miejsc gdzie mieszkańcy...
2015-06-10
"To, co wiesz o innych ludziach, jest zaledwie ułamkiem prawdy"
Aż wstyd mówić, ile ta książka leżała u mnie na półce. Ponad rok temu dowiedziałam się o znakomitej i oryginalnej książce opowiadającej o zawiłym losie chłopca..... w którego uderzył meteoryt.
To wszechświat zdecydował, że pewnego dnia sufit jednego z domów w Anglii z zawrotną prędkością przebił niewielki meteoryt, raniąc w głowę młodego chłopaka - Alexa. Jak dotąd, był to drugi taki przypadek na świecie. Alex pozostawał w śpiączce 2 tygodnie. Po tym czasie neurochirurdzy w miejscu pęknięcia czaszki wstawili mu płytkę mającą stanowić uzupełnienie kości. O tym dziwacznym przypadku rozpisywała się prasa, głośno było o nim w lokalnych mediach. Każdy w mieście wiedział, kim jest Alex i co takiego mu się przytrafiło. Sprawą zainteresowali się także naukowcy, uwagę których szczególnie przyciągnął tajemniczy kosmiczny odłamek. Jak nie trudno się domyślić, wypadek ten znacząco wpłynął na dalsze losy chłopaka. Był punktem zapalnym całej historii. Od czasu uderzenia meteorytem Alex zaczął cierpieć na napady epileptyczne, które uniemożliwiały mu normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Co więcej, w jego życiu pojawiają się postaci, których nie poznałby gdyby nie meteoryt.
Alex nie jest zwyczajnym chłopcem. Jak to określił jeden z bohaterów książki, jest zarazem nad wyraz dojrzały i dziecięco naiwny. Dzięki pomocy ulubionego neurologa, analizował on możliwości ludzkiego mózgu, poświęcając długie godziny na lekturę fachowej literatury. Z drugiej strony jego pasją był kosmos i prawa fizyki. To co dla chłopaka niesamowite to nieskończoność i złożoność Wszechświata. Kosmos nie przestawał go zadziwiać. Poprzez swoją "inność" bardzo trudno było mu odnaleźć się wśród rówieśników w szkole. Był wyszydzany i szykanowany za to, że lubi czytać, interesuje się nauką i cierpi na padaczkę. Grupa nastoletnich chłopców, która znęcała się nad Alexem, nie miała dla niego litości. Jedna z takich szykan skończyła się niespodziewanie w szopie jednego ze starszych mieszkańców miasteczka - Pana Petersona. O Panu Petersonie wiadomo niewiele. Mieszkańcy wiedzieli jedynie, że jest podstarzałym kombatantem wojennym, który przed kilkoma laty stracił żonę. Ponadto nie ma żadnej rodziny ani przyjaciół, gdyż natura nie obdarzyła go empatią. Przypomina trochę głównego bohatera filmu "Gran Torino", granego przez Clinta Eastwooda. Początkowa wzajemna niechęć Alexa i Pana Petersona zamienia się w piękną przyjaźń na śmierć i życie. Chłopiec dojrzał przy starszym mężczyźnie, traktując go jak ojca i dziadka (których zresztą nigdy nie miał). Pan Peterson z kolei, odnalazł w Alexie bratnią duszę, powiernika, przyjaciela do wspólnej lektury i słuchania muzyki klasycznej.
Narracja fabuły prowadzona jest w pierwszej osobie liczby pojedynczej, dlatego też czytelnikowi zdaje się, ze siedzi w umyśle Alexa znając każdą jego myśl i uczucie. Dzięki temu zabiegowi łatwiej nam poczuć to, co przeżywa chłopak i razem z nim roztrząsamy wszystkie dylematy i cieszymy się pięknem świata przedstawionego.
"Wszechświat kontra Alex Woods" nie jest jednak lekką lekturą na wakacyjne popołudnia. To głęboka, mądra, dająca do myślenia powieść o sile przyjaźni, pięknie i prostocie świata i wartościach człowieczeństwa.To nie tylko powieść o tym, co daje szczęście w życiu i jest jego siłą napędową. To również powieść o śmierci i nieodwracalnych decyzjach, które wiążą się ze świadomym zakończeniem życia. Nic bowiem nie jest w tej książce czarne lub białe. Życie człowieka także nie bazuje jedynie na łatwych decyzjach i jednoznacznych ocenach rzeczywistości. Osobowość Alexa i to co go spotyka jest trudne do ogarnięcia rozumem i zawiłe, tak jak tytułowy wszechświat.
Dokonała powieść dla czytelników, którzy nie boją się myśleć i głęboko przeżywać lekturę.
"To, co wiesz o innych ludziach, jest zaledwie ułamkiem prawdy"
Aż wstyd mówić, ile ta książka leżała u mnie na półce. Ponad rok temu dowiedziałam się o znakomitej i oryginalnej książce opowiadającej o zawiłym losie chłopca..... w którego uderzył meteoryt.
To wszechświat zdecydował, że pewnego dnia sufit jednego z domów w Anglii z zawrotną prędkością przebił niewielki...
2015-06-04
Ostatnimi czasy dość popularny stał się serial produkcji HBO "Dynastia Tudorów". Jako, że słyszałam, iż fabuła serialu nie do końca zgodna jest z faktami historycznymi, postanowiłam zacząć od książek. Już będąc w gimnazjum (a było to wieku temu) słyszałam o fenomenalnych książkach autorstwa Philippy Gregory. Autorka jest z wykształcenia historykiem zafascynowanym historią Anglii. Pierwszym tomem cyklu Tudorskiego jest "Wieczna księżniczka" opisująca tragiczne losy Katarzyny Aragońskiej - pierwszej żony Henryka VIII.
Fabuła rozpoczyna się w 1942 roku w hiszpańskim miasteczku Granada. Wraz z początkiem roku, po wielomiesięcznej bitwie upada ostatni bastion islamu. Na czele armii chrześcijańskiej stoją Izabela Kastylijska oraz jej mąż Ferdynand Aragoński. Hiszpańscy monarchowie całe swoje życie poświęcili walce z niewiernymi- Maurami. Świadkiem tego przełomowego wydarzenia jest mała Catalina, najmłodsza z córek władców. Wychowuje się zatem przy boku walecznej, odważnej i bogobojnej matki, która staje się dla niej autorytetem. Tuż po ukończeniu 3 roku życia, Catalina zostaje nominowana księżną Anglii. Jej rodzice wraz z panującym wówczas Henrykiem VII zawczasu zaplanowali jej ożenek z najstarszym synem króla Anglii. Dzięki temu posunięciu stosunki między Anglią i Hiszpanią zacieśnią się i staną się trudnym orzechem do zgryzienia (i pokonania) dla Francji czy Szkocji.
Okres dorastania mija Catalinie na przygotowaniu do roli przyszłej żony króla Anglii, a tym samym do zostania królowej, koronowanej Katarzyny Aragońskiej. Dziewczynka pisuje listy do swego przyszłego męża- księcia Artura oraz pobiera lekcje od najznakomitszych nauczycieli. Infanta dorasta w luksusach. Pięknym kompleksie pałacowym Granady, które wcześniej było własnością Maurów, ciesząc się na co dzień rozległymi ogrodami, wysokimi fontannami, mozaikami, egzotycznymi owocami czy kąpielami w najdroższych olejkach. Kontrakt jasno mówi, że Catalina po ukończeniu 15 roku życia, wyruszy z rodzinnej Hiszpanii wprost do swej nowej ojczyzny - Anglii.
Pierwsze spotkanie młodziutkiej Cataliny oraz księcia Artura nie należą do udanych, a sama księżniczka nie początkowo nie pała sympatią do swego przyszłego męża. Na dworze królewskim nie ustają przygotowania do wielkiego wydarzenia jakim jest ślub dwójki nastolatków. Catalina zauważa, że Artur jest słabowity i nie odziedziczył temperamentu po swoim ojcu. Jednakże tuż po ślubie między Cataliną i Arturem wybucha gorące uczucie, które sprawia, że wątpliwości hiszpańskiej księżniczki ulatniają się niczym mgła. Młodzi małżonkowie snują plany na przyszłość swoją i Anglii utwierdzając się w swej miłości i przeznaczeniu, jakie ich spotkało. Catalina potrafi godzinami opowiadać Arturowi o rodzinnej Hiszpanii i walkach toczonych przez jej dzielną matkę. Szczęście małżonków kończy się w niespełna pół roku wraz z niespodziewaną śmiercią Artura. Dla Cataliny rozpoczyna się nie tylko czas żałoby i najbardziej bolesnego okresu w jej życiu, ale także walka o tron, objęcie którego staje się kłopotliwe ponieważ nie doczekała się potomka.
Ojciec Artura, król Henryk VII pałający niesłabnącą rządzą w stosunku do młodego ciała Cataliny proponuje jej zawarcie małżeństwa. Taki krok pozwoliłby na zachowanie przymierza z Hiszpanią. Catalina jednak cechuje się dużym sprytem i wie, że małżeństwo z starym królem może nie przynieść jej upragnionej korony. W kolejce do tronu czeka bowiem młodszy brat Artura - przyszły król Henryk VIII. Jednak w chwili śmierci swego brata jest jeszcze zbyt młody do ożenku. Catalina uciekając się na podstępu, odrzuca zaręczyny leciwego Henryka VII i knuje własną intrygę, która jak dobrze wiemy doprowadzi do jej upadku.
Philippa Gregory to jak dla mnie mistrzyni powieści historycznej. W "Wiecznej księżniczce" jest wszystko - kawałek prawdziwej aczkolwiek okrutnej historii, polityka, intryga, spisek, nieszczęśliwa miłość i okrucieństwo. Wszystko opisane w sposób szalenie wciągający i barwny. Autorka pokusiła się również o ciekawy zabieg ukazywania uczuć Cataliny, w formie jej wspomnień pisanych w pierwszej osobie. Dzięki temu ta postać historyczna staje się bliższa naszemu sercu i w pełni ukazuje tragizm kobiety.
"Wieczna księżniczka" to pierwszy tom z ogromnego cyklu, składającego się na 8 potężnych ksiąg. Z wyjątkową niecierpliwością czekam na przeczytanie kolejnego tomu "Kochanice króla", na podstawie którego powstał znakomity film z Natalie Portman i Scarlett Johansson w rolach głównych.
Wyjątkowo polecam!
Ostatnimi czasy dość popularny stał się serial produkcji HBO "Dynastia Tudorów". Jako, że słyszałam, iż fabuła serialu nie do końca zgodna jest z faktami historycznymi, postanowiłam zacząć od książek. Już będąc w gimnazjum (a było to wieku temu) słyszałam o fenomenalnych książkach autorstwa Philippy Gregory. Autorka jest z wykształcenia historykiem zafascynowanym historią...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-05-21
Muszę zacząć od tego, że z Sherlockiem nie znam się zbyt dobrze. Właściwie to nie znam się w ogóle. Nigdy nie czytałam żadnej z opowieści kryminalnym Conana Doyle'a ani też nie oglądałam filmów ani seriali (zaczęłam dopiero w trakcie lektury). Zawsze bliższy memu sercu był Hercules Poirot, stworzony przez Agatę Christie. Jednak nie trzeba znać przygód Sherlocka, aby wiedzieć, że cechował się nadzwyczajną inteligencją, jasnością umysłu, spostrzegawczością i nieziemską intuicją. Autorka książki "Myśl jak Sherlock Holmes" jest dziennikarką pisującą do tak znanego pisma jak "New Yorker". Dywagacje na temat niebywałego sposobu myślenia znanego detektywa stały się idealnym materiałem na jej debiutancką książkę, która w szybkim czasie stała się bestsellerem.
Co takiego stało za niebywałym sukcesem Sherlocka? Oczywiście, jego mózg. Umysł człowieka porównywany jest w tej książce do poddasza. Poddasze może być miejscem chaotycznym, w którym potykamy się o sterty niepotrzebnych rupieci lub pomieszczeniem, gdzie panuje ład i porządek. Tylko my, możemy decydować o tym, co trafia do naszego mózgu dokładnie filtrując napływające do nas informacje. Niestety, w czasach masowego bombardowania nas bodźcami jest to wyczyn arcytrudny. Czy jednak zupełnie niemożliwy?
Maria Konnikova stworzyła poradnik, w którym nie tylko ukazuje nam fenomen postaci stworzonych przez szkockiego pisarza. Dziennikarka w bardzo profesjonalny sposób tłumaczy swoim czytelnikom jak działa nasza pamięć, opisując najważniejsze struktury mózgu biorące w nich udział oraz całe mechanizmy nauki. Ponadto autorka zapoznaje nas z najnowszymi badaniami z zakresu psychologii i udowadnia, że często popełniamy błędy w momencie, kiedy zbytnio zaufamy "zdrowemu rozsądkowi". Uczy nas jak patrzeć na życiowe problemy z perspektywy osoby trzeciej czy też wyjaśnia nam jak dedukować aby nie wplątać się w gąszcz błędnych przypuszczeń.
Teoretycznie po lekturze książki powinniśmy zmienić nasze postrzeganie świata i zwykłych codziennych czynności, rozmów czy też dywagacji. Uprzedzam jednak, że sama lektura książki nie wystarczy aby w kilka godzin zamienić się w błyskotliwego Sherlocka. Sądzę, że kilkukrotne i bardzo uważne przeczytanie całej książki oraz zapoznanie się z oryginalnymi opowiadaniami Doyle'a pozwolą nam na wyciągnięcie z lektury najlepsze korzyści.
Podsumowując, doskonała i wnikliwa analiza rozumowania w stylu holmesowskim. Ciekawa przeprawa przez meandry ludzkiego mózgu i jego nadal zadziwiające możliwości. Lektura dla ludzi, którzy cenią sobie rozwój i nie lubią stać w miejscu.
Muszę zacząć od tego, że z Sherlockiem nie znam się zbyt dobrze. Właściwie to nie znam się w ogóle. Nigdy nie czytałam żadnej z opowieści kryminalnym Conana Doyle'a ani też nie oglądałam filmów ani seriali (zaczęłam dopiero w trakcie lektury). Zawsze bliższy memu sercu był Hercules Poirot, stworzony przez Agatę Christie. Jednak nie trzeba znać przygód Sherlocka, aby...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-05-04
John Irving to pisarz, z którym spotykam się po raz pierwszy. Strasznie żałuję, że książka leżała na mojej półce dobre kilka miesięcy i cierpliwie czekała na swoją kolej. Nie przypuszczałam, że "W jednej osobie" wywoła na mnie tak dobre wrażenie.
Często słyszałam, że jest to książka dla młodych ludzi, którzy wkraczając w dorosły świat nie bardzo potrafią poradzić sobie z określeniem własnego "ja" oraz brakiem tolerancji i zrozumienia. Teraz już wiem, że chodzi głównie o osoby homo- oraz biseksualne. W dzisiejszych czasach problem ten być może już nie wzbudza takich kontrowersji, jednak w połowie ubiegłego wieku, niejednokrotnie stanowił kość niezgody wśród większej części społeczeństwa. Głównym bohaterem książki jest Billy, dojrzały pisarz, który postanawia rozprawić się ze swoją przeszłością i opowiada czytelnikom historię swojego życia. Fabuła rozpoczyna się w momencie, gdy młody Billy powoli wchodzi w okres dojrzewania (lata 60.). Wychowuje się bez ojca z surową i mało tolerancyjną matką, u boku ojczyma, który pewnego dnia postanawia wprowadzić młodzieńca w świat pasjonujących lektur. Zabiera przybranego syna do miejskiej biblioteki i zakłada jego pierwszą kartę biblioteczną. Chłopak przychodzi do biblioteki z konkretną misją. Chce pożyczyć książki mówiące o "pociągu do niewłaściwych ludzi". Pomaga mu w tym bibliotekarka - panna Frost, która z czasem staje się z jednym z najbliższych przyjaciół Billego. Staje się jego przewodnikiem po światowej literaturze oraz daje mu pierwszą i najważniejszą dla niego lekcję tolerancji dla odmienności. W życiu dorastającego chłopaka bardzo ważną rolę odgrywa także dziadek Harry - spontaniczny i zdystansowany do życia staruszek, grywający w spektaklach teatralnych... role żeńskie.
Zarówno dziadek Harry jak i panna Frost to bez wątpienia najważniejsze osoby w życiu Billego, który wkraczając w dorosłość, będzie poszukiwał (często bezowocnie) odpowiedzi na pytania dotyczące granic ludzkiej podłości, wytrzymałości, wstydu lub też jego braku. Dorosły mężczyzna przeprowadza czytelnika za rękę po wydarzeniach z własnego życia na przełomie lat 60. aż do współczesności. Billy będzie musiał stawić czoła swojej biseksualności, odrzuceniu najbliższych, zawodom miłosnym, śmierci ukochanych osób (nie rzadko tragicznej) oraz strachowi przed AIDS. Jako mężczyzna w średnim wieku staje się również autorytetem dla nastoletniego chłopca Gee, któremu towarzyszy problem niedopasowania płci. Mimo przeciwności losu, Billy może także liczyć na oddanych i wiernych przyjaciół oraz członków rodziny, którzy od początku kibicowali mu na zawiłej i górzystej drodze sukcesu literackiego.
W swojej najnowszej książce John Irving poruszył bardzo ważny temat - choroby AIDS, która zbierała najkrwawsze żniwa na przełomie lat 80. oraz 90. ubiegłego wieku. Pisarz w bardzo szczegółowy sposób ukazuje agonię umierających oraz z najdrobniejszymi detalami opisuje emocje Billego patrzącego na odejście przyjaciół, często kochanków.
Irving nie boi się pisać o rzeczach kontrowersyjnych. W sposób dosadny, bezpośredni opisuje realia życia grup homo- oraz biseksualnych, nie siląc się na wyszukane słownictwo. Książka to bardzo obszerna relacja z życia Billego, naładowana emocjami, nadziejami i wielkimi rozczarowaniami ("Wielkie nadzieje" Dickensa to jedna z ulubionych książek głównego bohatera). Lektura książki z jednej strony fascynuje, z drugiej bardzo męczy emocjonalnie, jednakże w bardzo pozytywnym znaczeniu. Jestem pewna, że lektura "W jednej osobie" może być ważną lekcją tolerancji i pokory wobec mniejszości, którzy pomimo swoich upodobań seksualnych nie różnią się niczym od osób heteroseksualnych. Takie banalne, a jednakże nadal niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę.
Jestem pewna. Wrócę do tej książki i sięgnę po kolejne pozycje Irvinga.
John Irving to pisarz, z którym spotykam się po raz pierwszy. Strasznie żałuję, że książka leżała na mojej półce dobre kilka miesięcy i cierpliwie czekała na swoją kolej. Nie przypuszczałam, że "W jednej osobie" wywoła na mnie tak dobre wrażenie.
Często słyszałam, że jest to książka dla młodych ludzi, którzy wkraczając w dorosły świat nie bardzo potrafią poradzić sobie z...
Trudno w kilku zdaniach opisać to, jakie emocje towarzyszyły mi podczas czytania tej książki. Nigdy nie miałam do czynienia z tak oryginalnym i świeżym pomysłem. Krążąc wzrokiem wśród liter tej fantastycznej powieści, niemal czułam wszystko to, co przeżywała główna bohaterka. Niepokój, strach, lęk i ekscytację. Uważam, że książka jest idealnym, gotowym scenariuszem na rewelacyjny i trzymający w napięciu film. Nie sposób nie wspomnieć o niezapomnianym klimacie lat 90. XX wieku i tym, w jaki sposób została opisana Gdynia. Pochłonęłam książkę w 2 dni i bardzo żałuję, że nie ma (jeszcze?) drugiej części. Autorko, jeśli to czytasz, to proszę o więcej! :)
Trudno w kilku zdaniach opisać to, jakie emocje towarzyszyły mi podczas czytania tej książki. Nigdy nie miałam do czynienia z tak oryginalnym i świeżym pomysłem. Krążąc wzrokiem wśród liter tej fantastycznej powieści, niemal czułam wszystko to, co przeżywała główna bohaterka. Niepokój, strach, lęk i ekscytację. Uważam, że książka jest idealnym, gotowym scenariuszem na...
więcej Pokaż mimo to