Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Naprawdę, ta część (czy raczej części) mnie wykończyła. Nie mogłam skonsumować tego tomiszcza przez ponad pół roku. I niewiele z niego zapamiętam. Heraldyka przesłania opowieść, za następne chwycę jedynie z obowiązku.

Naprawdę, ta część (czy raczej części) mnie wykończyła. Nie mogłam skonsumować tego tomiszcza przez ponad pół roku. I niewiele z niego zapamiętam. Heraldyka przesłania opowieść, za następne chwycę jedynie z obowiązku.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasami mam wrażenie, że serial jest lepszy od książki, jest bardziej spójny, nie osacza mnie "niezbędnymi" szczegółowymi opisami heraldyki, i postaci, które tylko przewijają się przez historię niczym bielizna przez całego Greya. Mam też wrażenie, że z tomu na tom opowieść jest coraz bardziej popędzana, słabsza. Nie wiem ile w tym zawdzięczamy "zapracowaniu" autora, a ile tłumaczowi. Nasi tłumacze jednak są dla mnie bohaterami i mam wrażenie, że jednak to autor już pędzi bezrefleksyjnie wytracając klimat na rzeczy popchnięcia tego wsyztskiego do końca. W końcu. Bo się zmęczył.

Czasami mam wrażenie, że serial jest lepszy od książki, jest bardziej spójny, nie osacza mnie "niezbędnymi" szczegółowymi opisami heraldyki, i postaci, które tylko przewijają się przez historię niczym bielizna przez całego Greya. Mam też wrażenie, że z tomu na tom opowieść jest coraz bardziej popędzana, słabsza. Nie wiem ile w tym zawdzięczamy "zapracowaniu" autora, a...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z najlepszych książek o pisaniu jakie czytałam, chociaż wiem, że całe mnóstwo jest takich, których okładek nawet nie zobaczyłam. Pomijając pierwszą część książki, która jest stricte autobiograficzna, to już czysty zbiór zasad, które dla Kinga zdają egzamin.
Nie stara się być wszechwiedzącym radzącym, po prostu podaje na zgrabnie skomponowanym talerzyku rady, które dla niego okazały się być złotym środkiem. Część biograficzna wielu irytuje, lub nudzi (tak czytałam w recenzjach) dla mnie jednak była jednym z bardziej motywujących i inspirujących elementów.
Gorąco polecam wszystkim, którzy mają pomysł na życie związany z pisaniem.

Jedna z najlepszych książek o pisaniu jakie czytałam, chociaż wiem, że całe mnóstwo jest takich, których okładek nawet nie zobaczyłam. Pomijając pierwszą część książki, która jest stricte autobiograficzna, to już czysty zbiór zasad, które dla Kinga zdają egzamin.
Nie stara się być wszechwiedzącym radzącym, po prostu podaje na zgrabnie skomponowanym talerzyku rady, które dla...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ja połknęłam tę książkę w formie audiobooka.
Swego czasu miałam strasznie do nich bojowe podejście, ale jeden dobrze przeczytany obalił je i od tamtej pory sięgam czasem po takowe.
Gdzieś padło na temat tej pozycji słowo "bluźniercza".
Mogłabym się zgodzić, gdybym była bogobojna bez miary, a zgodzę się na pewno, jeżeli owy przymiotnik zrozumieć w jego podwójnym, również ironicznym znaczeniu.
Ubaw po pachy, zabawa słowem, chciwość, bogobojność, uniżoność i bezecność głównego bohatera nie raz, nie dwa wyrywa z ust różnej maści epitety. I łacinę.
Brak zasad moralnych a raczej pełen zasób zasad kościelnych po prostu powala czasem, kiedy rzucane jest bezpośrednio Czytelnikowi w twarz. Słuchałam książki wykonując "drobne czynności domowe" i nie raz nie dwa komentowałam czarny charakter Mordimera, kręcąc głową ze śmiechem, bo i z niesłabnącym poczuciem humoru opisano jego przygody.
Zły Ojciec Inkwizytor, który istnieje tylko po to, byś u progu śmierci mógł podziękować mu, że pomógł Ci wrócić na łono wiary. Pozwolił wyznać grzechy, w które gdzieś pomiędzy siarką rozlaną gdzie trzeba a dłutem do rozbijania kości, zacząłeś wierzyć...
Ten zbiór opowiadań zabiera ze sobą w podróż pełną obrazowych opisów. Działa na wyobraźnię. Polecam gorąco, ale polecam również dawkować sobie lekturę. Całość połknięta jednym ciągiem wyłuszcza powtórzenia i ulubione określenia autora. Są adekwatne, ale zwracają uwagę kilkukrotnym pojawieniem się. Przynajmniej moją uwagę. Ale pewnie się czepiam.
:)

Ja połknęłam tę książkę w formie audiobooka.
Swego czasu miałam strasznie do nich bojowe podejście, ale jeden dobrze przeczytany obalił je i od tamtej pory sięgam czasem po takowe.
Gdzieś padło na temat tej pozycji słowo "bluźniercza".
Mogłabym się zgodzić, gdybym była bogobojna bez miary, a zgodzę się na pewno, jeżeli owy przymiotnik zrozumieć w jego podwójnym, również...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po prostu...
Wydane/napisane na fali seksistowskiego uwielbienia (nielogicznie dla kobiet) dla pornuchów kuchennych. Owszem popadłam w tamten szał swego czasu, ale co miałam przeczytać by mi obrzydło - przeczytałam. A te książki są już tylko i wyłącznie dla wielbicieli studiowania psychiki masochisty.
Owsem wstrząsa mnie w tej serii ten obrzydzający próg szacunku dla siebie, który przekraczany jest wciąż i wciąż. Za każdym razem jak myślałam, że dalej nie można - byłam zaskakiwana.
Po prostu dla moich upodobań i granic - książka obrzydliwa. I to nie w wymiarze fizjologii tam się przelewającej, ale brudu własnej psychiki.

Po prostu...
Wydane/napisane na fali seksistowskiego uwielbienia (nielogicznie dla kobiet) dla pornuchów kuchennych. Owszem popadłam w tamten szał swego czasu, ale co miałam przeczytać by mi obrzydło - przeczytałam. A te książki są już tylko i wyłącznie dla wielbicieli studiowania psychiki masochisty.
Owsem wstrząsa mnie w tej serii ten obrzydzający próg szacunku dla...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieści dotyczących BDSM jest teraz niesamowity wysyp. Powiedzieć jednak trzeba, ze o ile cykl o paniczu Greyu był romansem z podbarwieniem pejczykowym, "Osiemdziesiąt dni" jest dla mnie prawdziwszy.
Tak, czasem czytałam i krzywiłam się nad słownictwem, nad obrzydliwością opisu, nad ciągotami głównej bohaterki to samoponiżenia.
A potem zaskoczyłam, że tak to właśnie wygląda. Kierunek cielesny, w jakim podąża się na ścieżkę uległej nie ma zakończenia. Z takimi skłonnościami chce się coraz więcej i więcej. A gdzie może zaprowadzić "więcej i więcej"?
I od tego momentu przestałam podchodzić do tych książek jak do pornografii dla kur domowych, jako zarobionego czytadła. W tym tomie odkryłam dość wnikliwie nakreślone stadium odkrywania swoich potrzeb przez główną bohaterkę, i idący za tym strach. Przekraczanie granic, rozdzielenie ciała i umysłu. Bo wbrew pozorom brak szacunku dla ciała nie oznacza jeszcze braku szacunku dla duszy.
Po tej książce chyba na dobre oddzieliłam pejczowanie od bycia uległą. Też rzeczy nie są tym samym. Nie maja takiego samego wymiaru psychicznego.
Nie, nie nadaję książce rangi "psychologicznego studium BDSM", ale jest zdecydowanie lepsze od Greya, bo oparte na wiedzy zarówno w wymienionej dziedzinie, jak i... muzyce klasycznej :).

Powieści dotyczących BDSM jest teraz niesamowity wysyp. Powiedzieć jednak trzeba, ze o ile cykl o paniczu Greyu był romansem z podbarwieniem pejczykowym, "Osiemdziesiąt dni" jest dla mnie prawdziwszy.
Tak, czasem czytałam i krzywiłam się nad słownictwem, nad obrzydliwością opisu, nad ciągotami głównej bohaterki to samoponiżenia.
A potem zaskoczyłam, że tak to właśnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie podobało mi się.
Owszem bajki mają przekaz, ale są niespójne. Są skrócone do granic możliwości, są popędzane.
Nie dowiedziałam się z książki niczego, ani o Demianie, ani o "Grubym".
O sobie? Może trochę. Ale te prawdy objawione są tak proste i powierzchowne, że nie przypisywałabym tej książce zdolności oświecenia.
To wszystko już było i to w bardziej przejrzystej formie.
Nie pomogło dozowanie po jednej bajce dziennie, nijak też nie pomogło hurtowe doczytanie.
Nijaka.

Nie podobało mi się.
Owszem bajki mają przekaz, ale są niespójne. Są skrócone do granic możliwości, są popędzane.
Nie dowiedziałam się z książki niczego, ani o Demianie, ani o "Grubym".
O sobie? Może trochę. Ale te prawdy objawione są tak proste i powierzchowne, że nie przypisywałabym tej książce zdolności oświecenia.
To wszystko już było i to w bardziej przejrzystej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka to koszmar.
Język jest czytelny, ładny, prosty, zrozumiały. Tło, jakim są przemijające lata w Paryżu, ale i w innych wielkich metropoliach - inspirujący. Książka mówi wiele o mentalności ludzi, o przemianach społecznych, o relacjach, ale...
Sama główna linia fabuły, to jakiś koszmar. Choroba. Hausowski "Lupus". Po prostu nie mogłam zdzierżyć osi, wokół której płynęła opowieść. To NIE jest romantyczne, to NIE jest piękne, a koniec końców zadecydowałam również, że to nawet nie ma nic wspólnego z normalnością.
A opowieści o marnowaniu sobie życia nie są niczym budującym. Ta nawet nie próbuje czytelnikowi podarować jakiegoś zamkniętego wniosku.
Nie, nie zmarnowałam czasu nad książką. Polecam.
Co nie zmienia faktu, że pozostaję nadal w wiadrze smutku po niej.

Ta książka to koszmar.
Język jest czytelny, ładny, prosty, zrozumiały. Tło, jakim są przemijające lata w Paryżu, ale i w innych wielkich metropoliach - inspirujący. Książka mówi wiele o mentalności ludzi, o przemianach społecznych, o relacjach, ale...
Sama główna linia fabuły, to jakiś koszmar. Choroba. Hausowski "Lupus". Po prostu nie mogłam zdzierżyć osi, wokół której...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Druga część.
Nadal kiepski warsztat. Nawet na moim małym ekraniku telefonu słowa i zwroty takie, jak "murmurs", "Oh my...", "gasp" etc. etc. potrafiły pojawić się po siedem, nawet dziesięć razy.
Ale odkryłam czemu właściwie te książki odniosły sukces.
Zawierają w sobie to, o czym każda kobieta marzy, lub przynajmniej przez chwilę marzyła. Cała historia jest zwyczajnie nierealna, bogactwo wylewa się z każdej litery. Grzeczne dziewczynki stają się niegrzeczne w jedyny dopuszczalny przez sąsiedzką inkwizycję sposób, czyli przez miłość usankcjonowaną prawem. Główna bohaterka jest jednym lekarstwem na całe zło, pięknego sickboya...
I...
Można by wymieniać dalej.
Nie zmienia to faktu, że jest tam wszystko czego kobieta pragnie, jak w ślicznej bajce. No może przy takim tle, gdzie fabuła* przerywa nieustającą rozkosz płynącą z cielesnych doznań dwójki bohaterów, autorka nadal jest zbyt grzeczna. To zależy od tego jak otwartą ma czytelnik wyobraźnię na pomysłowość "Pokoju zabaw". :)

* Oh my... Moja wewnętrzna Bogini macha japońskim wachlarzykiem: "Jaka, do nędzy, fabuła?!
(silenthly murmured half-opened lips)

Druga część.
Nadal kiepski warsztat. Nawet na moim małym ekraniku telefonu słowa i zwroty takie, jak "murmurs", "Oh my...", "gasp" etc. etc. potrafiły pojawić się po siedem, nawet dziesięć razy.
Ale odkryłam czemu właściwie te książki odniosły sukces.
Zawierają w sobie to, o czym każda kobieta marzy, lub przynajmniej przez chwilę marzyła. Cała historia jest zwyczajnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Erica Leonard napisała książkę. Kura domowa, 49-letnia matka dwóch nastoletnich synów opisała, jak sama wyznaje, własne niespełnione fantazje. Każdemu wolno prawda?
Szum jaki wyrósł wokół tego tytułu sprawił, że odszukałam go i ciekawie zanurzyłam się w wyobraźni pani Leonard vel E.L. James. Kiepski warsztat. Powtórzenia, główna bohaterka co drugie zdanie płoni się, jęczy, opisuje wewnętrzną boginię, która choć ciekawa, kojarzy się z otyłą nastolatką w hula-hoop. Główny bohater zaś wciąż z szelmowskim błyskiem w oku, sardonicznie uśmiechnięty...
Podsumowując - techniczna makabra, ale...
Wciąga. Taaak, przemnogie opisy sprośnego seksu lekko stymulują i nie są o dziwo, w odróżnieniu od reszty tak strasznie źle napisane. Wbrew opiniom obiegowym, z którymi miałam do czynienia, moim osobistym zdaniem, nie zawiera w sobie nic takiego, czego nie mogliby zrobić kochający się ludzie, a nawet zawiera tylko tego ułamek.
Ale czy można w odniesieniu do bohaterów mówić o miłości?

Nie jest to książka dobra. Nie jest to książka wartościowa nawet pod względem informacji o BDSM, ale wzbudza ciekawe poczucie możliwości. Uznaję, że jej treść to miernik dla gospodyń domowych, które nie znają siebie, a chciałyby bezkolizyjnie sprawdzić, czy ich ciała są uniwersalne.
Sam sukces książki jest dla mnie oznaką przełamania pewnego tabu, choć wydawałoby się, że wszystko już było.
Pornografia dla kobiet.
Osobiście nie uznaję wydzielania takich szufladek, ale skoro tak chcą je widzieć zarabiające na nich media, nie mnie z tym walczyć.
Polecam. Choćby dla sprawdzenia, jak erotyczne wydarzenia o nieprawdopodobnej konstrukcji, nierealnych osiągach i okolicznościach, mimo wszystko przesuwa granice chęci poznania (powiedziane cichym, ochrypłym głosem).

;P

Erica Leonard napisała książkę. Kura domowa, 49-letnia matka dwóch nastoletnich synów opisała, jak sama wyznaje, własne niespełnione fantazje. Każdemu wolno prawda?
Szum jaki wyrósł wokół tego tytułu sprawił, że odszukałam go i ciekawie zanurzyłam się w wyobraźni pani Leonard vel E.L. James. Kiepski warsztat. Powtórzenia, główna bohaterka co drugie zdanie płoni się, jęczy,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

George Carlin powiedział kiedyś, że nienawidzi ludzi, którzy piszą poradniki o autopomocy. Skoro kupujesz książkę, którą napisał ktoś - to już nie jest samopomoc, to pomoc. Ktoś Ci tę książkę napisał, więc bzdurą jest nadawanie jej tytułu "samopomoc".
Nikodem Marszałek od razu mówi o tym, że chce być Twoim wsparciem w pracy nad sobą i oferuje Ci narzędzia do przetarcia szlaku. Szlaku do samego siebie. Książka nie kłamie, nie obiecuje cudów, nie mami wzroku łatwymi sposobami na osiąganie sukcesów. Sprowadza się do pozytywnego, etycznego uporządkowania życia.
Autor często nawiązuje do Biblii, bo w niej odnalazł dla samego siebie najgłębsze wsparcie. Jednak na tyle elegancko opisuje tę kwestię, że nie zniechęca Ateisty, Buddysty, czy czego tam sobie w życiu nie wynajdziemy. Książka jest dobra, bo uczciwa. I o ile zechcesz zastanowić się głębiej nad własną postawą - pomocna.
Polecam.

George Carlin powiedział kiedyś, że nienawidzi ludzi, którzy piszą poradniki o autopomocy. Skoro kupujesz książkę, którą napisał ktoś - to już nie jest samopomoc, to pomoc. Ktoś Ci tę książkę napisał, więc bzdurą jest nadawanie jej tytułu "samopomoc".
Nikodem Marszałek od razu mówi o tym, że chce być Twoim wsparciem w pracy nad sobą i oferuje Ci narzędzia do przetarcia...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po tę pozycję sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu tego, że bardzo dużo filmów amerykańskich (w pewnym okresie) odwoływało się do tej właśnie pozycji. Wydaje się ona być książką kultową za oceanem, a ponieważ mam wrażenie, że częściowo przekaz kinematografii posługującej się tym tytułem, jak informacją międzywersową mi umyka - postanowiłam "przerobić" tę lekturę.
I bolało mnie to bardzo. Mogę zrozumieć przesłanki, mogę zrozumieć nawiązania. Mogę nawet zrozumieć, że sposób przedstawienia głównego bohatera-narratora był niezbędny. Nie zmienia to jednak faktu, że książka ta okazała się dla mnie koszmarem. Miałam wrażenie, że z własnej nieprzymuszonej woli zagłębiam się w bloga nastolatki zastanawiającej się jakie skarpetki dzisiaj założyć, bo zmarł ulubiony chomik i czym się z tej okazji: upić zielonym likierem miętowym, czy wściekłymi psami.
Wierzę, że w okresie kiedy pozycja ta powstała, mowa o sednie zbuntowania, zwłaszcza tego nieudanego, wewnętrznego, mówienie o tym w jakikolwiek sposób było lekkim samobójstwem. Nie wierze jednak, że nie można było tego zrobić dobrze. Bo jest źle. A masa elokwentnych nawiązań sprawia, że główny bohater jest nieautentyczny. W moim oczywiście mniemaniu.

Po tę pozycję sięgnęłam tylko i wyłącznie z powodu tego, że bardzo dużo filmów amerykańskich (w pewnym okresie) odwoływało się do tej właśnie pozycji. Wydaje się ona być książką kultową za oceanem, a ponieważ mam wrażenie, że częściowo przekaz kinematografii posługującej się tym tytułem, jak informacją międzywersową mi umyka - postanowiłam "przerobić" tę lekturę.
I bolało...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie do końca przeczytałam. Wysłuchałam. Gdzieś kiedyś wpadł mi w rączki audiobook i chłonęłam go nieprzerwanie od momentu, kiedy odkryłam go na dysku ponownie. Nie jestem fanką tego gatunku, a jednak książka ujęła mnie i porwała.
Zadufany w sobie, arogancki neurochirurg. Porzucony przez rozczarowaną żonę, besztany przez zazdrosnych kolegów i przełożonych w pracy. Niezależny pasjonat ludzkiego mózgu i pilot z zamiłowania zostaje porwany. Ktoś umiejętnie pozoruje jego samobójstwo i ściera jego żywot z oficjalnych kart świata.
Ma do wykonania jeszcze jeden zabieg i nie istnieje nikt, kto poszukiwałby tego potwora nie obcującego z pacjentami, którzy niejednokrotnie nie powracają ze stołu operacyjnego do żywych.
Czy aby na pewno?

Książka zawiera w sobie sympatycznie wyważoną akcję, romans, poczucie humoru, które sprawiało, że chichotałam w ciszy pokoju. Ubiera w twarze różnorakie osobowości i pokazuje, jak pozory mogą mylić, a słabości mogą stać się nasza siłą.
Bądź zgubić nas z kretesem.
A przede wszystkim trzyma w napięciu. Jako, że delektowałam się, dobrze czytanym, audiobookiem powiem, że złapałam się na wiązaniu supełków na kablu od słuchawek, gryzieniu tegoż i bolesnym owijaniu palca w kulminacyjnych momentach.

Polecam :)

Nie do końca przeczytałam. Wysłuchałam. Gdzieś kiedyś wpadł mi w rączki audiobook i chłonęłam go nieprzerwanie od momentu, kiedy odkryłam go na dysku ponownie. Nie jestem fanką tego gatunku, a jednak książka ujęła mnie i porwała.
Zadufany w sobie, arogancki neurochirurg. Porzucony przez rozczarowaną żonę, besztany przez zazdrosnych kolegów i przełożonych w pracy....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ender utknął w miłości na Lusitanii. Zagrożenie obmywa małą osadę Milagros jak fale nieuniknionego przypływu. Kongres, wspomagany Mędrcami Drogi, Prosiaczki, Królowa Kopca. Konflikt ras i nacji, rodzin i płci, sumienia i instynktu przetrwania. Nieustanne poczucie zagrożenia podsycone wzbierającymi, hodowanymi krzywdami.
Kiedyś uważałam, że "Dzieci Umysłu" to łopata werżnięta w moje emocje. Ksenocyd rozorał mnie jak niepoprawnie niewidzialny spychacz.
Najlepsza.
Ciekawe czy i co przeskoczy tę książkę.

Gorąco polecam.

Ender utknął w miłości na Lusitanii. Zagrożenie obmywa małą osadę Milagros jak fale nieuniknionego przypływu. Kongres, wspomagany Mędrcami Drogi, Prosiaczki, Królowa Kopca. Konflikt ras i nacji, rodzin i płci, sumienia i instynktu przetrwania. Nieustanne poczucie zagrożenia podsycone wzbierającymi, hodowanymi krzywdami.
Kiedyś uważałam, że "Dzieci Umysłu" to łopata...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kin Arad buduje planety. Pracuje w Kompanii, która je buduje. Na zamówienie. Dla zamawiających je nacji. Jest też nieśmiertelna. Nie w znaczeniu, jakie pierwsze przychodzi do głowy. Po prostu sporo zapłaciła za to, żeby żyć wiecznie.
Nagle w jej życiu pojawia się tajemniczy Jalo bełkoczący coś o płaskim świecie latającym na żółwiu.
Cóż za bzdury!

Mistrz Terry po raz kolejny zabiera nas w świat irracjonalnie płaskiego świata. Świata, w którego realiach kończący się wodospadem horyzont należy do najmniej dziwnych rzeczy.
Mechaniczne ptaki, gadające Ginny, oszalałe z głodu bestie-lingwiści. Wszystko to znajdziesz, drogi czytelniku w tej krótkiej historii o Dysku oglądanym przez obcych z kosmosu.

"Ponieważ na dysku zachód to nie kierunek, lecz umowny punkt, trzeba było go inaczej określić. Na dysku istniały zatem cztery kierunki, krążyć w prawo, krążyć w lewo, do wnętrza, lub na zewnątrz. Lecieli więc do."
~ fragment książki

Kin Arad buduje planety. Pracuje w Kompanii, która je buduje. Na zamówienie. Dla zamawiających je nacji. Jest też nieśmiertelna. Nie w znaczeniu, jakie pierwsze przychodzi do głowy. Po prostu sporo zapłaciła za to, żeby żyć wiecznie.
Nagle w jej życiu pojawia się tajemniczy Jalo bełkoczący coś o płaskim świecie latającym na żółwiu.
Cóż za bzdury!

Mistrz Terry po raz...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie ocenię, bo mi się nie podobało, ale zdaję sobie sprawę, że to kultowa pozycja.

Nie ocenię, bo mi się nie podobało, ale zdaję sobie sprawę, że to kultowa pozycja.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra.
Tak, moja opinia jest dobra. Mam szeroki zakres tematyki i nie wstydzę się czytać literatury zarówno dla dzieci i młodzieży, jak i dla czytelnika dorosłego.
Ta seria to opowieść dla nastolatków. Przywróciła papierowym opowieściom rzeszę młodych ludzi. Za sam ten fakt chwała temu tytułowi.
A sama książka? Podobała mi się. Porywała. Właśnie swoim idealizmem i dziecięcą wiarą. Ile ostatnio podają nam idealizmu byśmy pielęgnowali poczucie sprawiedliwości?
A ta pozycja, razem z pozostałymi tomami daje nam powrót do ułudy idei. I zabiera w inny świat.

Dobra.
Tak, moja opinia jest dobra. Mam szeroki zakres tematyki i nie wstydzę się czytać literatury zarówno dla dzieci i młodzieży, jak i dla czytelnika dorosłego.
Ta seria to opowieść dla nastolatków. Przywróciła papierowym opowieściom rzeszę młodych ludzi. Za sam ten fakt chwała temu tytułowi.
A sama książka? Podobała mi się. Porywała. Właśnie swoim idealizmem i dziecięcą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Skończyłam. Trzy dni. Nie wiem co oznacza to dla innych Czytelników (tak, duża litera, traktuje ich jak osobna narodowość), dla mnie oznacza to tyle, że gdyby nie miażdżący obowiązek wykonywania pracy, trwałoby to krócej.
Książka niesamowita. Zawiera w sobie tyle przejrzystych postaw społecznych, tyle analiz związanych z nimi i tyle propozycji ich postrzegania, że jak urzeczona wzdychałam nad kartkami. Wzdychałam - to bardzo złe określenie. Klęłam, syczałam, a nawet krzyknęłam.

Ender po wojnie.
Młody zabójca ras zszedł z fotela dowódcy jeeshu i wraca do domu. Do domu, w którym grozi mu niebezpieczeństwo. Domu z którego nikt nie wyciąga dłoni ku niemu. Targany obsesyjnym poczuciem winy, odrzucony przez Matkę Ziemię, wyrusza za pierwszymi kolonistami, którzy budują domy na zgliszczach Robali.
Ender i ludzie, którzy orbitują wokół niego nie potrafiąc się do niego zbliżyć. Andrew Wiggin i jego wpływ na światy.

W opisie, nim rozpoczęłam lekturę napisano, że to wyczekiwany tom uzupełniający życie Endera pomiędzy "Grą Endera" a "Mówcą Umarłych". Nie wiedziałam, że wyczekiwałam tej opowieści. Dopóki jej nie przeczytałam.
Gorąco polecam. To opowieść o żołnierzu wracającym z wojny. Do zniszczonego domu. Na terytorium wroga.

Skończyłam. Trzy dni. Nie wiem co oznacza to dla innych Czytelników (tak, duża litera, traktuje ich jak osobna narodowość), dla mnie oznacza to tyle, że gdyby nie miażdżący obowiązek wykonywania pracy, trwałoby to krócej.
Książka niesamowita. Zawiera w sobie tyle przejrzystych postaw społecznych, tyle analiz związanych z nimi i tyle propozycji ich postrzegania, że jak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Już trzykrotnie przeczytana. Za każdym razem wyciągam z niej więcej i więcej. Książka mojego życia.

Już trzykrotnie przeczytana. Za każdym razem wyciągam z niej więcej i więcej. Książka mojego życia.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niektórzy uznają ten tytuł za obrzydliwy. A to kolejna wersja egzystencji, która wyrosła w umyśle autora. Ileż jeszcze inności nam zaserwuje?

Niektórzy uznają ten tytuł za obrzydliwy. A to kolejna wersja egzystencji, która wyrosła w umyśle autora. Ileż jeszcze inności nam zaserwuje?

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to