-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać354
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik16
Biblioteczka
2017-10-09
2018-05-31
Jodi Picoult jak zwykle nie zawodzi. ,, Małe wielkie rzeczy'' to historia wobec której nie można przejść obojętnie, z pewnością każdego z nas skłoni do refleksji.
Ruth Jefferson jest czarnoskórą położną. Jest najlepsza w tym co robi, mimo to, niektórzy rodzice, w związku z pewnymi uprzedzeniami żądają, by Ruth nie zbliżała się do ich nowonarodzonych dzieci. I mają do tego prawo. Z takiego prawa korzystają też rodzice małego chłopca. Ruth z bólem serca, akceptuje to i nie zbliża się do dziecka. Aż do czasu, kiedy zostaje poproszona o przypilnowanie maleństwa. Jedna chwila.... Dziecko umiera. Ruth zostaje oskarżona o jego śmierć. Czy rzeczywiście jest winna? Przeczytajcie, nie zdradzę.
Jodi Picoult słynie ze skomplikowanej tematyki swoich powieści. Tak jest i tym razem. Głównym tematem jest rasizm, dyskryminacja rasowa, uprzedzenia, ze stron osób postronnych, mających prawo do subiektywnych opinii, jak i reprezentantów władz,którzy teoretycznie powinni być obiektywni. Mamy przedstawione trzy punkty widzenia; Ruth, ojca zmarłego niemowlaka i Białej ( specjalnie podkreślam kolor skóry, bo jest ciekawy kontrast psychologiczny między nią, a Ruth) prawniczki kobiety. Podobały mi się rozterki, w szczególności głównej bohaterki, byłam z nią związana emocjonalnie, ponieważ w pewnym sensie też jestem ,, inna''. Rasizm dotknął nie tylko Ruth, ale też jej nastoletniego syna. To bardzo ważne, by pokazać,że cierpienie nie dotyka tylko tych bezpośrednio ,, prześladowanych''.
Ogólnie książka do najłatwiejszych nie należy, dosyć długo mi się ją czytało. Temat trudny,który boleśnie ukazuje przejawy, przyczyny i skutki dyskryminacji. Skłania do refleksji. A zakończenie zaskakuje, wzrusza... Polecam, aczkolwiek nie jest to moja ulubiona pozycja od Jodi.
Jodi Picoult jak zwykle nie zawodzi. ,, Małe wielkie rzeczy'' to historia wobec której nie można przejść obojętnie, z pewnością każdego z nas skłoni do refleksji.
Ruth Jefferson jest czarnoskórą położną. Jest najlepsza w tym co robi, mimo to, niektórzy rodzice, w związku z pewnymi uprzedzeniami żądają, by Ruth nie zbliżała się do ich nowonarodzonych dzieci. I mają do tego...
2020-05-16
2017-02-06
Jodi Picoult kolejny raz powaliła mnie swoją genialną twórczością. Po " Tam gdzie ty" wiedziałam,że muszę przeczytać inne książki- bez wahania dodałam autorkę do ulubionych i nie zawiodłam się.
Jak byś się czuł/a jako " koło ratunkowe"?
13-letnia Anna uświadamia sobie,że nie powstała z typowej miłości rodziców- została spłodzona z miłości do ich starszej córki, Kate, metodą in-vitro.
16-letnia Kate choruje na ostrą postać białaczki- jedyną deską ratunku są dla niej różnorakie komórki, przetoczenia krwi od organizmu zgodnego z jej organizmem- taki posiada Anna. Po kilku latach oddawania siostrze wszystkiego co może jej dać- dosłownie: krwi, krwinek itd, dziewczynka ma dosyć. Źle się czuje fizycznie i psychicznie. Postanawia z tym skończyć i wytacza rodzicom proces o to, aby zakazać im poddawania ją zabiegom na rzecz Kate. To równoznaczne jest ze śmiercią dziewczyny. Anna chce odzyskać kontrolę nad swoim życiem- już nic nie będzie się działo bez jej zgody... Jednakże nie tylko ona ma coś przeciwko. Jest ktoś jeszcze.. Rodzice? A może ta trzecia strona?
Po mimo tego,że autorka pozwoliła nam odebrać tę historię z punktów widzenia wszystkich postaci, nie wiem kto tu jest najbardziej pokrzywdzony. Nie wiedziałam komu mam współczuć. Chyba wszystkim po trochu. I wiecie co?- ZAWSZE obieram jakiś kierunek- co bym zrobiła gdyby mnie to spotkało? Tutaj- kompletna pustka. Nie miałam pojęcia jak bym się czuła i jaką decyzję bym podjęła, będąc w skórze któregokolwiek z bohaterów- bo każdy miał pod górkę.
No właśnie. Autorka splotła bohaterów,którzy się gdzieś zgubili, zgubili odwagę i zapomnieli o pewnym istotnym fakcie,który przy okazji mnie coś uświadomił i skłonił do refleksji. Każdy człowiek tworzy własną historię i tylko TY możesz pokierować swoim życiem, i TY MUSISZ podjąć ostateczną decyzję- nikt nie powinien tego robić za ciebie...
To opowieść o nieustającej walce, samotności, odnajdywaniu siebie. O miłości. Dwóch miłościach. Bo każda droga jest niewłaściwa... Zawsze ktoś ucierpi. A może jednak nie?
Jodie Picoult jak zwykle wykazała się ogromnym profesjonalizmem- kwestie medyczne czy prawne- dopięte na ostatni guzik. Przepięknie opisane uczucia. Barwne postacie. Zwroty akcji, zwody. Ogromne zaskoczenie. I potok łez- tego się nie da opisać. Wiem, chaotyczna opinia.
Zaufaj, przeczytaj- nie pożałujesz. Nie pozostaje mi nic innego jak dać 10/10- bo kolejnego dzieła niekonwencjonalnej, bezsprzecznej mistrzyni inaczej ocenić nie mogę. Teraz pozostało obejrzeć film- chociaż łzy pewnie przesłonią mi obraz. Nie mogę się doczekać,aż przeczytam kolejną powieść P. Picoult... JAK NAJBARDZIEJ POLECAM!
https://www.siepomaga.pl/ewa-pudzianowska
Jodi Picoult kolejny raz powaliła mnie swoją genialną twórczością. Po " Tam gdzie ty" wiedziałam,że muszę przeczytać inne książki- bez wahania dodałam autorkę do ulubionych i nie zawiodłam się.
Jak byś się czuł/a jako " koło ratunkowe"?
13-letnia Anna uświadamia sobie,że nie powstała z typowej miłości rodziców- została spłodzona z miłości do ich starszej córki, Kate,...
Uwielbiam tę książkę. Autorka nie unika tematów tabu, wzbudza silne emocje i wie o czym pisze ( może to śmiesznie zabrzmi, ale niestety nie każdy pisarz posiada tę umiejętność). " Tam gdzie ty" to pierwsza książka Picoult,którą przeczytałam w wakacje, ale wiem,że na pewno nie ostatnia....
Max i Zoe są małżeństwem " po przejściach". Powodem są nieskuteczne próby spłodzenia potomka. Kilka poronień, nieudana procedura in vitro,która również kończy się niepowodzeniem ( kobieta rodzi martwe dziecko), sprawiają,że małżeństwo oddala się od siebie. Wyładowują na sobie emocje, frustracje, obwiniają się nawzajem, aż w końcu napięta sytuacja przerasta ich i prowadzi do ostateczności- rozstania.
Max szuka pocieszenia u Boga i staje się katolikiem z krwi i kości. Zoe znajduje ukojenie w ramionach kobiety, Vanessy. Uczucie jakie rodzi się między nimi prowadzi do homoseksualnego ślubu. Zoe wciąż pragnie zostać mamą i w głowie kobiety rodzi się pomysł. W klinice znajdują się zarodki do wykorzystania. Vanessa mogłaby donosić ciążę. Jedynym problemem jest fakt,że prawo do zarodków ma zarówno Zoe jak i jej mąż. Max jest przerażony nową miłością żony i ani myśli pozwolić homoseksualnej parze wychowywać dziecko,którego jest ojcem. Zwłaszcza iż jest to sprzeczne z nauką kościoła. Sam zamierza oddać zarodki bratu i jego żonie,którzy również nie mogą mieć dzieci. Rozpoczyna się batalia w sądzie...
Kościół vs. homoseksualizm. Wiara vs. miłość. Dwa rodzaje miłości. Niewyobrażalne pragnienie posiadania dziecka.. Kto wygra walkę i jak potoczą się losy bohaterów? A nie zdradzę- przekonajcie się sami. Powiem tylko,że zakończenie mocno zaskakuje... Polecam.
https://www.siepomaga.pl/ewa-pudzianowska
Uwielbiam tę książkę. Autorka nie unika tematów tabu, wzbudza silne emocje i wie o czym pisze ( może to śmiesznie zabrzmi, ale niestety nie każdy pisarz posiada tę umiejętność). " Tam gdzie ty" to pierwsza książka Picoult,którą przeczytałam w wakacje, ale wiem,że na pewno nie ostatnia....
Max i Zoe są małżeństwem " po przejściach". Powodem są nieskuteczne próby spłodzenia...
W imię miłości, zwłaszcza miłości matki do dziecka,która rządzi się swoimi prawami, jesteśmy w stanie zrobić wszystko...
Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie dorwę tę powieść. Do tego stopnia,że przypadkiem mam 2 egzemplarze... Jodi Picoult już zdążyła mnie przyzwyczaić,że u niej nie ma prostych sytuacji, pytań i odpowiedzi. I to chyba mnie urzeka w powieściach tej autorki.
Nina Frost jest prokuratorem. Od lat wsadza za kratki zwyrodnialców,którzy wykorzystują seksualnie dzieci.... Może inaczej. Chciałaby skazać każdego gwałciciela, ale często, z powodu braku dowodów, przestępstwa uchodzą na sucho. I w pewnym momencie życie stawia ją w tragicznej sytuacji - sytuacji, w której nie jest już tylko prokuratorem. Jest też matką. Matką,która dowiedziała się o molestowaniu 5-letniego synka. Molestowaniu, którego dokonała osoba,której ufała, osoba,która powinna być wzorem do naśladowania... I jak matka ma przyjąć taką wiadomość? Co robić, kiedy dziecko zaniemówiło, a świat wali się w posadach? Nina balansuje na granicy szaleństwa i posuwa się o krok za daleko... Krok,który będzie rysą na jej przyszłości i który wbrew pozorom nie rozwiązuje wszystkich problemów...
Przez więcej, niż połowę próbowałam odkryć prawdę. Ale nie zdołałam. I chyba powinnam się już do tego przyzwyczaić. Świetny aspekt medyczny i rollercoster emocjonalny. Potrafiłam odczuć emocje bohaterki, ponieważ naprawdę chyba nie ma słów,żeby opisać, co czuje matka, matka-prokurator,która niemal codziennie patrzy w oczy wykorzystanych dzieci i widzi w nich bezbrzeżny smutek. I teraz odnajduje ten sam smutek w oczach swojego synka... Jodi Picoult odnalazła jednak te właściwe słowa. Podobało mi się to,że Nina musiała odnaleźć się w obcym dla siebie środowisku,które oglądała do tej pory z innej strony. Podobało mi się to,że autorka pokazała- prokurator też ma uczucia. Jest człowiekiem. Popełnia błędy. Z jednej strony bezsilna kobieta, z drugiej przebiegła, gotowa obronić synka za wszelką cenę. Jej mąż mnie zawiódł- okazywał jej za mało wsparcia, nie przeżywał tego wszystkiego razem z nią i niejednokrotnie wbijał szpilę ( na końcu się zrehabilitował, ale mimo wszystko). Polubiłam natomiast Patricka, oddany przyjaciel, do rany przyłóż,który byłby gotów zaryzykować dla niej wszystko. Żal mi go było. Nie mogę nie wspomnieć o dziecku- nad wyraz inteligentnym biednym Nathanielu oczywiście ogromny żal, ból i współczucie, zwłaszcza,że ten 5-letni chłopiec obwiniał się o całą sytuację. Aha. I jeszcze jedno; ciekawa jestem kim jest ten najdzielniejszy chłopiec Jake,któremu autorka zadedykowała tę powieść. Bo aż mnie ciary przeszły,że to na faktach...
Tak między nami; według mnie kara śmierci dla gwałciciela jest zbyt prosta. W więzieniu odpowiednio by się nim zajęli.. Tak, zmieniłabym system prawny. W końcu nawet w Starym Testamencie napisane jest " oko za oko, ząb za ząb"... Nie uważacie,że to niesprawiedliwe? Oprawca umiera, ofiara całe życie nosi wielką bliznę w sercu....
Czytałam kiedyś,że czasami przestępcy seksualni ( czyt. pedofile) umyślnie wybierają zawód, aby być blisko dzieci ( np. nauczyciel, ksiądz, lekarz). Nie chcę przez to powiedzieć,że wszyscy i,żeby nie ufać. Zwyczajnie mnie to intryguje. Zwłaszcza,że jeszcze nie sięgnęłam, ( nie wiem nawet czy istnieje) po książkę pisaną z perspektywy oprawcy. Chociażby fikcję. Ale co kryje się w głowie takiego zwyrodnialca... Trochę odpowiedzi znajdziemy w " Człowieku o 24 twarzach", ale mimo wszystko to tylko namiastka, chodzi o coś innego. Intryguje mnie również inny aspekt. Mówiąc " gwałciciel" mamy zazwyczaj na myśli mężczyznę. A kiedy to kobiety gwałcą.. Ciekawe czy jest taka powieść?
No, to taka moja krótka dygresja. W każdym razie Jodi Picoult należą się ponowne fanfary... POLECAM.
W imię miłości, zwłaszcza miłości matki do dziecka,która rządzi się swoimi prawami, jesteśmy w stanie zrobić wszystko...
więcej Pokaż mimo toNie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie dorwę tę powieść. Do tego stopnia,że przypadkiem mam 2 egzemplarze... Jodi Picoult już zdążyła mnie przyzwyczaić,że u niej nie ma prostych sytuacji, pytań i odpowiedzi. I to chyba mnie urzeka w powieściach tej...