-
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać1 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant2 -
Artykuły
Zwyciężczyni Bookera ścigana przez indyjski rząd. W tle kontrowersyjne prawo antyterrorystyczneKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika![](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-avatar-80x80.jpg)
![](https://s.lubimyczytac.pl/upload/avatars/65677/74648-80x80.jpg)
2014-02-10
2012-12-17
2016-07-30
2012-09-08
2012-09-01
2014-08-15
2011-12-09
2012-05-29
Diuna - największe osiągnięcie osiągnięcie literatury science fiction wszech czasów, traktat ekonomiczno-ekologiczno-filozoficzno-psychologiczny. Elementy te doskonale się przenikają, tworząc spójną, logiczną całość. To tyle, jeżeli chodzi o suche fakty: to po prostu dobrze napisana książka, której uniwersum wciąga na długie godziny. Wszyscy pewnie słyszeli o Diunie, nawet jeżeli nie czytają sci-sfi, albo nie czytają w ogole (za sprawą filmu, na przykład, i porownania do Gwiezdnych Wojen).
Diuna, inaczej Arrakis, to jedna z imperialnych planet, źrodło niewyczerpalnego melanżu, narkotyku, pozwalającym otworzyć umysł na przyszłość, trucizny dającej życie. Jej brak spowodował by odcięcie łączności między zamieszkałymi przez ludzkość planetami. Arrakis, mogłoby się zdawać, najważniejsza planeta należąca do Imperatora, jest pustynną planetą, na ktorej praktycznie nie ma wody, zamieszkiwana przez rdzenną ludność, Fremenow, ktorzy dzięki swojej technologii, a także swoim podejściem do życia, nauczyli się w maksymalny sposob oszczędzać wodę. Cały wszechświad zdaje się wykorzystywać Arrakis dla własnych celów, nie dając oczywiście nic w zamian...
Arrakis poznajemy, kiedy ród Atrydów dostaje tę planetę w lennie od Imperatora. Zdawało by się czytelnikowi, że ród dostąpił łaski - nic bardziej mylnego - jak się przekonamy, Arrakis to piekło zgotowane księciu Leto i jego rodzinie - lady Jessice i Paulowi, głownemu bohaterowi. Autor na samym początku ujawnia złożoność swojej opowieści - odkrywa przed nami niektóre karty, innych nie. Już w pierwszym rozdziale dowiadujemy się, jaki los czeka ojca Paula, a także to, że Paul jest wyjątkowy i wpłynie na losy historii.
Diuna to zbiór niesamowitych postaci, charakterów i mentalności. Odwieczna walka dwoch starożytnych rodów, Atrydów i Harkonnenów, przypomina nam średniowiecze w nowoczesnym, futurystycznym stylu, pełną wyszukanej technologii. Imperator, i jego nieograniczona władza, niczym Bóg - Słońce, centrum rządzonego przez siebie wszechświata. Bene Gesserit, czarownice, wykorzystujące techniki medytacyjne, Gildia, Fremeni, wyznający kult wody....Wszystko zachwyca swoją pomysłowością.
Z jednej strony natrafimy w "Diunie" na dość trudne wyrażenia techniczne i lokalne, domysły stanowią świetny trening dla wyobraźni. Z drugiej strony, styl autora jest dobry, niewymuszony, płynny, bohaterzy autentyczni, historia odziałowuje na emocje, wywlekając je z nas na zewnątrz. Trudno przechodząc przez ponad 600 stron nie zżyć się z bohaterami ;-)
Zakończenie - gdyby nie fakt, że autor stworzył cały cykl o Diunie, można by się pokusić o stwierdzenie, że wszyscy żyli długo i szczęśliwie...i. tutaj biję się z myślami, z jednej strony chciałabym żeby historia Paula i jego najbliższych skończyła się słowami jego matki, z drugiej - świat Arrakis tak wciąga, że mam ochotę "rzucić się" na Mesjasza Diuny, żeby odkryć, co było dalej, co stało się z Paulem, z jego siostrą, matką, jego małżeństwem, jego legendą... Obiecałam też sobie, że nie przeczytam tomow dopisanych przez syna Herberta, ale chyba nie dotrzymam słowa....
Czego możemy nauczyć się z "Diuny"? Myślę, że świadomości, ktorą powinniśmy nabyć dawno temu - na naszej planecie powoli zaczynać brakować wody....Jeżeli nie chcemy zacząć paradować w filtrakach, powinniśmy nauczyć się doceniać wodę, i to szybko.
http://nadziejowa.blogspot.de/2012/05/biblia-fantastow-czyli-diuna-franka.html
Diuna - największe osiągnięcie osiągnięcie literatury science fiction wszech czasów, traktat ekonomiczno-ekologiczno-filozoficzno-psychologiczny. Elementy te doskonale się przenikają, tworząc spójną, logiczną całość. To tyle, jeżeli chodzi o suche fakty: to po prostu dobrze napisana książka, której uniwersum wciąga na długie godziny. Wszyscy pewnie słyszeli o Diunie, nawet...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-03-09
2012-03-09
2012-06-17
Kiedy skończyłam "Mesjasza Diuny", szybko zabrałam się za "Dzieci". Kończąc "Mesjasza", wątpiłam w to żeby "Dzieci" wciągnęły mnie bardziej. Pomyliłam się - czytanie zajęło mi jedynie dziewięć dni, ponieważ nie potrafiłam oderwać się od książki. Nie ma w niej już Paula, jednak losy Ghanimy i Leto zainteresowały mnie równie mocno, co pierwsza „Diuna”. Herbert mimo rozwlekania akcji na Diunie, potrafi wzbudzić zainteresowanie w czytelniku tak, że ten przywiązuje się do bohaterów i uniwersum na dobre.
Poprzedni tom kończył się intrygująco. Dzieci Paula i Chani okazały się być przed-urodzonymi - noworodkami ze świadomością starca. Dzieci były nie tylko swoimi rodzicami, ale każdym ze swych przodków. Ma to swoje wady, jak i też zalety.
Paul odszedł na pustynie, pałeczka głównego bohatera została przekazana Leto II.
W tym tomie zostaje rozwinięty wątek Paskudztwa, czyli osoby opętanej przez obcą jaźń, którą nosi w sobie dzięki dziedzictwu genów. I teraz zaczynają się niemiłe wrażenia, ponieważ Alia, Jessica i jeszcze parę osób zaczynają się zachowywać jakby nie były sobą.
Lady Jessica, związana ponownie z zakonem Bene Gesserit, wraca na Diunę, zaniepokojona tym, co może dziać się z Alią i jej wnukami. Wszystko było by w porządku, gdyby nie to, że Jessica strasznie zaczęła mnie irytować. W pierwszej części nie była w ogóle zaniepokojona tym, że kiedyś jej córka może zostać opętana. Miała bliski kontakt ze swoim dzieckiem, irytowała się, jeżeli ktoś próbował odpędzać się od niej i wyzywał od Paskudztwa. W części trzeciej wraca na Diunę, gardząc córką, która tylko mogła być opętana. Mało tego, boi się swoich wnucząt, które posiadają przed-świadomość, którą de facto miała również jej córka – której w pierwszej części nie negowała, którą rozumiała i traktowała jak dorosłą. Natomiast w „Dzieciach” wraca z Kaladanu, by traktować protekcjonalnie Leto i Ghanimę, jakby były dziećmi i niczym więcej, jak gdyby jej córka nigdy nie była ponad przeciętnie inteligentna (tylko w pierwszym tomie, potem zaczyna zachowywać się jak zwykły podlotek). To jakaś nieścisłość, której dopuścił się autor, tak jakby zapomniał o tym, o czym pisał wcześniej. W dodatku ta wyszkolona, przesadnie analizująca wszystko Jessika dała się nabrać zakonowi, ale o tym pisać nie będę, bo nie chcę wprowadzać spojlerów. Nie podoba mi się Jessika w „Dzieciach”, nie podoba Alia, Gurney i jeszcze parę innych osób.
Leto bardzo przypominał Paula, miał taki sam bezpośredni, pewny siebie charakter. Jest też bardziej zuchwały, i jak dowiadujemy się na końcu książki, decyduje się na wiele więcej, niż jego ojciec. Nie sposób go nie lubić, tak jak Ghanimy. Wszyscy spiskują wobec bliźniąt, które by się ratować, wstępują na Złotą Drogę, dzięki temu obierając cel, którego bali się spiskowcy.
W tomie trzecim następuje powolny upadek kultury Fremeńskiej- rezultat upadku reżimu wody. Herbert ukazuje, że rdzenne obyczaje mogą przetrwać jedynie poprzez silny związek z warunkami ekologicznymi na planecie. Pełna dostępność wody, a także wzbogacenie się Arrakin powoduje rozluźnienie wśród ludności miasta, co za tym idzie – zepsucie. Ciężkie warunki powodują u człowieka stałą czujność i twarde plecy. Herbert nawiązuje też do religii, która wymyka się spod kontroli
Książkę czyta się szybko i przyjemnie, głównie ze względu na akcję na pustyni. Jedynym minusem – jak dla mnie - jest dziwne zachowanie kiedyś lubianych przeze mnie bohaterów.
Kiedy skończyłam "Mesjasza Diuny", szybko zabrałam się za "Dzieci". Kończąc "Mesjasza", wątpiłam w to żeby "Dzieci" wciągnęły mnie bardziej. Pomyliłam się - czytanie zajęło mi jedynie dziewięć dni, ponieważ nie potrafiłam oderwać się od książki. Nie ma w niej już Paula, jednak losy Ghanimy i Leto zainteresowały mnie równie mocno, co pierwsza „Diuna”. Herbert mimo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Czytałam ją, mając piętnaście lat, a pamiętam ją do dzisiaj. Cuda książka, ucząca wrażliwości. Myślę, że każdy chciałby mieć tak wiernego i mądrego psa jak Bim.
Zakończenie strasznie mną wstrząsnęło - i chyba zapamiętam tę książkę do końca życia.
Czytałam ją, mając piętnaście lat, a pamiętam ją do dzisiaj. Cuda książka, ucząca wrażliwości. Myślę, że każdy chciałby mieć tak wiernego i mądrego psa jak Bim.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZakończenie strasznie mną wstrząsnęło - i chyba zapamiętam tę książkę do końca życia.