Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ksiażka wprawdzie zwraca uwagę na ważne problemy (rasizm, trochę mniej transseksualizm, uprzedmiotowienie kobiet) i dobrze, bo jeśli tylko może to skłonić kogoś do refleksji, to chwała jej za to.
Niestety, nie zmieni to faktu, że to typowa obyczajówka, przydługawa, przynudnawa, przegadana, w dodatku z przeskokami czasowymi, utrudniającymi tylko ogarnięcie fabuły. Nawet zakończenie było nijakie. Do przeczytania nie zachęcam, ale i nie zniechęcam.

Ksiażka wprawdzie zwraca uwagę na ważne problemy (rasizm, trochę mniej transseksualizm, uprzedmiotowienie kobiet) i dobrze, bo jeśli tylko może to skłonić kogoś do refleksji, to chwała jej za to.
Niestety, nie zmieni to faktu, że to typowa obyczajówka, przydługawa, przynudnawa, przegadana, w dodatku z przeskokami czasowymi, utrudniającymi tylko ogarnięcie fabuły. Nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia trochę naciągana z oklepanym już motywem wpływowego męża-psychopaty, szału nie ma, ale czyta się dobrze. Ciekawy zabieg z rozdziałami na przemian opowiadającymi o teraźniejszości i przeszłości, które pod koniec zlewają się w jedną całość.
To pozycja faktycznie dobra do poczytania na wakacje, gdy nie ma nic ciekawego do roboty.

Historia trochę naciągana z oklepanym już motywem wpływowego męża-psychopaty, szału nie ma, ale czyta się dobrze. Ciekawy zabieg z rozdziałami na przemian opowiadającymi o teraźniejszości i przeszłości, które pod koniec zlewają się w jedną całość.
To pozycja faktycznie dobra do poczytania na wakacje, gdy nie ma nic ciekawego do roboty.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobre pióro, wyraziste postacie i ciekawe zabiegi konstruujące fabułę. Aczkolwiek jakoś w połowie książki rozwiązanie tej historii nasuwa się samo, nie umniejsza to jednak świetnej rozrywki i przyjemności czytania.

Bardzo dobre pióro, wyraziste postacie i ciekawe zabiegi konstruujące fabułę. Aczkolwiek jakoś w połowie książki rozwiązanie tej historii nasuwa się samo, nie umniejsza to jednak świetnej rozrywki i przyjemności czytania.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka, którą czyta się szybko, lekko i wchodzi "jak nóż w masło", pomimo tabunu postaci jaki się przez nią przewija. Bardzo dobra fabuła, ale sama zagadka zbyt prosta - dość wcześnie można się zorientować kto zabija.

Książka, którą czyta się szybko, lekko i wchodzi "jak nóż w masło", pomimo tabunu postaci jaki się przez nią przewija. Bardzo dobra fabuła, ale sama zagadka zbyt prosta - dość wcześnie można się zorientować kto zabija.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedynie co czuję po przeczytaniu tej książki, to zagubienie. Żadnej logiki, błądzenie po omacku i nagle wyznanie chorej psychicznie dziewczyny wyjaśnia wszystko? To już lepiej tłumaczyły całą sprawę plotki mieszkańców miasteczka.
Słaba książka, to na pewno.

Jedynie co czuję po przeczytaniu tej książki, to zagubienie. Żadnej logiki, błądzenie po omacku i nagle wyznanie chorej psychicznie dziewczyny wyjaśnia wszystko? To już lepiej tłumaczyły całą sprawę plotki mieszkańców miasteczka.
Słaba książka, to na pewno.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam taki ekscentryczny zwyczaj, aby przed napisaniem własnej recenzji przeglądać recenzje innych użytkowników. Mniej więcej ta wiedza pozwala mi określić ile osób miało podczas czytania danej książki podobne odczucia do moich i jak bardzo podobne.
Niestety, pod "Labiryntem duchów" znalazłam opinie czytelników zbliżone do moich. "Niestety", ponieważ są to opinie z odrobiną bliżej nieokreślonego... rozczarowania? Niedosytu? Na pewno nie przemawiają na korzyść rzeczonej książki.
Już w trakcie czytania nabierałam przekonania, że coś tu jest nie tak. Czyżby to była "ta jedna ze słabszych książek" Zafona? Tak właśnie mam wrażenie. Naturalnie pióro autora, jego warsztat nadal trzyma poziom i czytało mi się dobrze, jak zawsze, niemniej... To, co on tam nawymyślał w tej fabule i to, co on zrobił z tak dobrze nam znanymi bohaterami było momentami po prostu irytujące. To prawda, że cała historia została (mam nadzieję!) zamknięta i wyjaśniona, ale trudno nie dostrzec, że wprowadzenie niektórych elementów było spontaniczne: np. zrobienie z Isabelli Gispert nagle desperacko i ślepo zakochanej w Davidzie Martinie (że niby Daniel jest ich synem?! To chyba "Grę Anioła" pisał ktoś inny), czy wręcz sztuczne: np. Victor Mataix jako (nagle) stary i dobry przyjaciel Martina. Momentami wręcz odechciewało mi się tego czytać.
Z kolei reszcie postaciom zupełnie jakby im rozumu odjęło. Beatriz widząca w każdym geście Alicji zagrożenie dla swojej rodziny (może ciąża uszkodziła jej mózg?), Fermin, którego zachowania w ogóle nie rozumiałam (miał żal do Alicji, że nie przyznała się do niego od razu nie wziąwszy pod uwagę, że mogła go po prostu nie pamiętać? Po co na nią ta cała nagonka?), no i sam Daniel - naczelna zakała klanu Sempere. Wszyscy jakby upośledzeni, to było naprawdę nie do zniesienia.

Sentyment do Zafona to za mało, by dać mu więcej niż 6/10.

Mam taki ekscentryczny zwyczaj, aby przed napisaniem własnej recenzji przeglądać recenzje innych użytkowników. Mniej więcej ta wiedza pozwala mi określić ile osób miało podczas czytania danej książki podobne odczucia do moich i jak bardzo podobne.
Niestety, pod "Labiryntem duchów" znalazłam opinie czytelników zbliżone do moich. "Niestety", ponieważ są to opinie z odrobiną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla mnie "Mój największy błąd" to książką, która pomogła mi w rozkręceniu nieco zaniedbanej czytelniczej kondycji. Raz zaczęta wciąga, czyta się szybko, fabuła posuwa się do przodu wartko. Myślę, że najlepsze jest w niej to, że w prawdziwym życiu coś takiego, co przytrafiło się głównej bohaterce również mogłoby się wydarzyć.

Dla mnie "Mój największy błąd" to książką, która pomogła mi w rozkręceniu nieco zaniedbanej czytelniczej kondycji. Raz zaczęta wciąga, czyta się szybko, fabuła posuwa się do przodu wartko. Myślę, że najlepsze jest w niej to, że w prawdziwym życiu coś takiego, co przytrafiło się głównej bohaterce również mogłoby się wydarzyć.

Pokaż mimo to

Okładka książki Harry Potter i Przeklęte Dziecko J.K. Rowling, Jack Thorne, John Tiffany
Ocena 6,2
Harry Potter i... J.K. Rowling, Jack ...

Na półkach:

Żal i rozczarowanie. Drodzy państwo, czar prysł. I to dosłownie.
I nie, nie rozumiem, dlaczego niby dramat miałby być "jedynym właściwym medium do opowiedzenia tej historii".

Dziwi mnie, że była to książka roku 2016. Ona chyba nie powinna była powstać.
Może cofnę się w czasie i nie dopuszczę do jej napisania?

Żal i rozczarowanie. Drodzy państwo, czar prysł. I to dosłownie.
I nie, nie rozumiem, dlaczego niby dramat miałby być "jedynym właściwym medium do opowiedzenia tej historii".

Dziwi mnie, że była to książka roku 2016. Ona chyba nie powinna była powstać.
Może cofnę się w czasie i nie dopuszczę do jej napisania?

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co tu dużo pisać: Po prostu genialna. Od koncepcji, po układ i wykonanie. Naszpikowana analogiami (jakimi - nie napiszę, bo to byłby już spoiler) i wspaniale zmuszająca do wysiłku intelektualnego (do szukania informacji, do przypomnienia sobie tej szczypty wiedzy o pewnym antycznym herosie), a przy tym nie męcząca i bardzo wciągająca. Po prostu znakomita. Akunin nadal w swojej fantastycznej formie.

Co tu dużo pisać: Po prostu genialna. Od koncepcji, po układ i wykonanie. Naszpikowana analogiami (jakimi - nie napiszę, bo to byłby już spoiler) i wspaniale zmuszająca do wysiłku intelektualnego (do szukania informacji, do przypomnienia sobie tej szczypty wiedzy o pewnym antycznym herosie), a przy tym nie męcząca i bardzo wciągająca. Po prostu znakomita. Akunin nadal w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Naprawdę dawno już nie czytałam tak pięknej książki. A przeczytałam jedynie część "Między wierszami", gdyż postanowiłam czytać o przygodach Erasta Fandorina w miarę możliwości chronologicznie - co zdaje się wzmacniać jedynie moje wrażenia względem tej opowieści.
W tej książce było wszystko. Były zaskakujące zwroty akcji, był śmiech, była zdrada, była zbrodnia, była miłość, był główny antagonista i po raz kolejny, główna, głęboka filozofia, na której opiera się właściwie cała książka (co chyba zdaje się być cechą specyficzną dla książek tego cyklu). Stwierdzam to ze spokojnym sumieniem bez czytania "Łowcy ważek", gdyż ostatni rozdział wyjaśnia wszystko. I miażdży bez taryfy ulgowej, zupełnie jak w "Azazelu".

"Prawdziwe piękno zawsze jest smutne". A "Diamentowa karoca" jest po prostu przepiękna i genialna.

Naprawdę dawno już nie czytałam tak pięknej książki. A przeczytałam jedynie część "Między wierszami", gdyż postanowiłam czytać o przygodach Erasta Fandorina w miarę możliwości chronologicznie - co zdaje się wzmacniać jedynie moje wrażenia względem tej opowieści.
W tej książce było wszystko. Były zaskakujące zwroty akcji, był śmiech, była zdrada, była zbrodnia, była miłość,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Choć na ogół omijam książki z bardzo wyraźnym tłem historycznym, to jednak przyznam szczerze, że warto było uczynić wyjątek dla "Gambitu tureckiego" nie tylko ze względu na uwielbianego przeze mnie Erasta Pietrowicza. Na szczęście (!) nie było ani jednego momentu w tej książce, który mogłabym uznać za nudny. Nie ma przeciągających się w nieskończoność opisów bitew, jest za to pewne podobieństwo do "Azazela" (kolejna wielka i głęboka idea, która jest motorem działania głównego i ukrytego wśród bohaterów wroga) no i pojawiają się znane z poprzedniej części postacie - który to zabieg mi osobiście się podobał.

Choć na ogół omijam książki z bardzo wyraźnym tłem historycznym, to jednak przyznam szczerze, że warto było uczynić wyjątek dla "Gambitu tureckiego" nie tylko ze względu na uwielbianego przeze mnie Erasta Pietrowicza. Na szczęście (!) nie było ani jednego momentu w tej książce, który mogłabym uznać za nudny. Nie ma przeciągających się w nieskończoność opisów bitew, jest za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Postać Erasta Fandorina urzeka od pierwszego przeczytania. Tajemnicza, milcząca, przenikliwa i tragiczna - ciekawa przeszłych losów bohatera, po skończeniu "Lewiatana" sięgnęłam po pierwszą część cyklu, "Azazela" i nie rozczarowałam się.
Książka okazała się mieć oryginalną, znakomitą i wciągającą intrygę, skonstruowaną w taki sposób, by czytelnik miał równą szansę z Fandorinem na jej rozwiązanie. By z niechęcią przerywał czytanie i z niecierpliwością do niej wracał i dawał się wciągnąć w wir wydarzeń.
Czytanie książek w niechronologicznej kolejności na szczęście nie zakłóca odbioru, choć raczej lepiej zacząć od początków przygód Erasta Piotrowicza. Swoją drogą autor oparł ten cykl na bardzo ciekawej koncepcji - każda z książek to inna odmiana powieści detektywistycznej i jest to bardzo na plus.
Postacie były barwne i wyraziste, nie miałam też wrażenia, że którakolwiek z nich była umieszczona "na siłę", każda odegrała swoją większą bądź mniejszą rolę.
Zakończenie ogromnie zaskakuje oraz, co jest nie mniej oryginalne, wstrząsające i przykre.
Zdecydowanie nie rozstanę się na długo z twórczością Akunina.

Postać Erasta Fandorina urzeka od pierwszego przeczytania. Tajemnicza, milcząca, przenikliwa i tragiczna - ciekawa przeszłych losów bohatera, po skończeniu "Lewiatana" sięgnęłam po pierwszą część cyklu, "Azazela" i nie rozczarowałam się.
Książka okazała się mieć oryginalną, znakomitą i wciągającą intrygę, skonstruowaną w taki sposób, by czytelnik miał równą szansę z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakiś czas temu przeczytałam pierwszą książkę autorki "Zbrodnię w błękicie" i pamiętając bardzo pozytywne wrażenie po jej przeczytaniu z wielkim entuzjazmem sięgnęłam po podobny i równie intrygujący tytuł.
Zgodzę się z tym, że pomysł na intrygę był dobry. Osadzenie akcji w danym miejscu i czasie bardzo oryginalne, niewątpliwie polskość w książkach pani Kwiatkowskiej to ich ogromny plus - bo rzadko jednak trafiają się wszystkie o polskich imionach i nazwiskach, nawet jeśli akcja dzieje się w Polsce.
Mimo wszystko jednak czytanie "Zbrodni w szkarłacie" trochę mnie męczyło. Był taki moment, w którym nagromadziło się tyle informacji i tyle niejasności, że było to po prostu irytujące. Samo śledztwo też było trochę dziwne - zamiast policji przyjeżdża jeden gość (w dodatku Niemiec...), który właściwie nie jest policjantem, a potem wszystkie wysiłki Morawskiego kierowane są bardziej na uratowanie majątku niż na znalezienie mordercy...
Książka na mocne 6/10.

Jakiś czas temu przeczytałam pierwszą książkę autorki "Zbrodnię w błękicie" i pamiętając bardzo pozytywne wrażenie po jej przeczytaniu z wielkim entuzjazmem sięgnęłam po podobny i równie intrygujący tytuł.
Zgodzę się z tym, że pomysł na intrygę był dobry. Osadzenie akcji w danym miejscu i czasie bardzo oryginalne, niewątpliwie polskość w książkach pani Kwiatkowskiej to ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To jednak trochę dziwny koncept, żeby szatański trzynastolatek stał za makabrycznym morderstwem piątki osób, ale samą książkę czyta się bardzo dobrze - to bardzo udany powrót do korzeni pierwszej serii z Eberhardem Mockiem.

To jednak trochę dziwny koncept, żeby szatański trzynastolatek stał za makabrycznym morderstwem piątki osób, ale samą książkę czyta się bardzo dobrze - to bardzo udany powrót do korzeni pierwszej serii z Eberhardem Mockiem.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przypadek sprawił, że sięgnęłam po "Anielę" tuż po przeczytaniu "Kina Venus" i z dużym entuzjazmem zabrałam się za czytanie kolejnego tomu. Rzeczywiście, ta książka nie jest typowym kryminałem, gdzie mamy ciało, mamy zbrodnię, mamy śledztwo, a na końcu jego jasne rozwiązanie - i tu już trochę mój zapał przygasł. "Skaczące" rozdziały, choć częste nie tylko u Wrońskiego i na ogół nie wpływają na mój odbiór książki, tym razem jakoś wyjątkowo mnie drażniły (możliwe, że to przez nieco rozwlekłą treść i wprowadzanie niepotrzebnych wątków). Natomiast najbardziej ubolewam nad śmiercią mojej ulubionej postaci, Tadeusza Zielnego. Przez tą świadomość jego pojawienie się w każdej kolejnej książce będzie już tylko smutnym wspomnieniem...

Przypadek sprawił, że sięgnęłam po "Anielę" tuż po przeczytaniu "Kina Venus" i z dużym entuzjazmem zabrałam się za czytanie kolejnego tomu. Rzeczywiście, ta książka nie jest typowym kryminałem, gdzie mamy ciało, mamy zbrodnię, mamy śledztwo, a na końcu jego jasne rozwiązanie - i tu już trochę mój zapał przygasł. "Skaczące" rozdziały, choć częste nie tylko u Wrońskiego i na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fakt, mało było w tym kryminału... Niby jakiś zalążek śledztwa na początku, ale wszystko konstrukcyjnie poszło w zupełnie innym kierunku. Z drugiej strony, bez przesady - aż tak źle się nie czyta, żeby nie dać rady całości. Przynajmniej - i tu zgadzam się z innymi - lekkie pióro pozostało. Niestety, pewien niedosyt z lekką nutą rozczarowania, także.

Fakt, mało było w tym kryminału... Niby jakiś zalążek śledztwa na początku, ale wszystko konstrukcyjnie poszło w zupełnie innym kierunku. Z drugiej strony, bez przesady - aż tak źle się nie czyta, żeby nie dać rady całości. Przynajmniej - i tu zgadzam się z innymi - lekkie pióro pozostało. Niestety, pewien niedosyt z lekką nutą rozczarowania, także.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgając po tę książkę, byłam, jak inni, pod dokładnie tym samym wrażeniem wykreowanym przez okładkę i zachęcający opis. Naprawdę porównywanie jej z genialnym "Cieniem wiatru" to gruba przesada. Już po kilkudziesięciu stronach czułam się rozczarowana i wiedziałam, że nie będę jej czytać z napięciem i przyjemnością, lecz z wewnętrznym przymusem doczytania jej do końca. Czytałam ją prawie trzy miesiące.
Tę książkę napisano jakby bez natchnienia i zbytnio przereklamowano. To fikcyjna biografia o bezbarwnym chłopcu, który chciał grać na wiolonczeli (żeby chociaż przez te 600 stron przeszedł jakąś wewnętrzną przemianę, ale nie - on całe życie był bezpłciowy). A fakt, że trochę akcji działo się w Barcelonie ani trochę nie ratuje tej książki.
Nie sądziłam, że to napiszę, ale szkoda czasu na czytanie tego.

Sięgając po tę książkę, byłam, jak inni, pod dokładnie tym samym wrażeniem wykreowanym przez okładkę i zachęcający opis. Naprawdę porównywanie jej z genialnym "Cieniem wiatru" to gruba przesada. Już po kilkudziesięciu stronach czułam się rozczarowana i wiedziałam, że nie będę jej czytać z napięciem i przyjemnością, lecz z wewnętrznym przymusem doczytania jej do końca....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dawno niczego tak szybko nie przeczytałam. Cała sprawa jest cholernie zawiła, ale nie na tyle, by zniechęciła do prześledzenia jej do końca. A chyba najlepsze jest to, że ostateczna odpowiedź znajduje się dokładnie na ostatniej stronie.
Jeśli ktoś ma zwyczaj czytania najpierw ostatniej strony, niech w żadnym wypadku tego nie robi! Po co sobie odbierać przyjemność z odkrywania prawdy...

Dawno niczego tak szybko nie przeczytałam. Cała sprawa jest cholernie zawiła, ale nie na tyle, by zniechęciła do prześledzenia jej do końca. A chyba najlepsze jest to, że ostateczna odpowiedź znajduje się dokładnie na ostatniej stronie.
Jeśli ktoś ma zwyczaj czytania najpierw ostatniej strony, niech w żadnym wypadku tego nie robi! Po co sobie odbierać przyjemność z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomijając niektóre zbyt rozwlekłe, ale przede wszystkim zbędne dla fabuły opisy i porównania autora ("Czarne fraki przesuwały się pojedynczo, to gromadkami, tu i tam, jak muchy po bryle cukru, podczas gorących dni letnich bla bla bla...") - bardzo dobra książka, choć po tak mistycznym tytule spodziewałam się czegoś innego, nie stanowi to jednak o rozczarowaniu. Ciekawa koncepcja, skonstruowana tak, żeby wymusić na czytelniku dotrwanie do końca.

Pomijając niektóre zbyt rozwlekłe, ale przede wszystkim zbędne dla fabuły opisy i porównania autora ("Czarne fraki przesuwały się pojedynczo, to gromadkami, tu i tam, jak muchy po bryle cukru, podczas gorących dni letnich bla bla bla...") - bardzo dobra książka, choć po tak mistycznym tytule spodziewałam się czegoś innego, nie stanowi to jednak o rozczarowaniu. Ciekawa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak na Christie, to jest raczej jedna z jej słabszych książek. Nie znaczy to zaraz, że jest kiczowata, o nie, sama kryminalna historia jest nawet ok i... tylko ok, nic poza tym. Bez jakichś wielkich emocji, bez gorączkowego czytania strona po stronie...

Jak na Christie, to jest raczej jedna z jej słabszych książek. Nie znaczy to zaraz, że jest kiczowata, o nie, sama kryminalna historia jest nawet ok i... tylko ok, nic poza tym. Bez jakichś wielkich emocji, bez gorączkowego czytania strona po stronie...

Pokaż mimo to