Najnowsze artykuły
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać110
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik2
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[7]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Przeczytała:
2022-11-12
2022-11-12
Cykl:
Dewabad (tom 1)
Średnia ocen:
7,7 / 10
1353 ocen
Oceniła na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 4331
Opinie: 200
Przeczytała:
2021-12-12
2021-12-12
Średnia ocen:
7,0 / 10
507 ocen
Oceniła na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 1424
Opinie: 61
Przeczytała:
2020-10-08
2020-10-08
Średnia ocen:
8,0 / 10
1237 ocen
Oceniła na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 2775
Opinie: 123
Przeczytała:
2019-07-14
2019-07-14
Średnia ocen:
8,2 / 10
1717 ocen
Oceniła na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 3555
Opinie: 195
Przeczytała:
2018-07-10
2018-07-10
Średnia ocen:
7,3 / 10
1400 ocen
Oceniła na:
7 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 3503
Opinie: 309
Przeczytała:
2017-09-22
2017-09-22
Średnia ocen:
7,5 / 10
2737 ocen
Oceniła na:
6 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (6 plusów)
Czytelnicy: 6348
Opinie: 393
Zobacz opinię (6 plusów)
Popieram
6
Przeczytała:
2015-01
2015-01
Cykl:
Czas Wygnania (tom 1)
Średnia ocen:
6,6 / 10
713 ocen
Oceniła na:
4 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 1668
Opinie: 56
"Jin powiedział mi kiedyś, że bezcelowe jest dyskutowanie z czyjąś wiarą. To był język obcy dla logiki."
What is this about?
Kojarzycie zwiastun filmu Złodziejka książek i scenę, w której Geoffrey Rush wypowiada te słowa?
Niemalże przez całą książkę słyszałam je w myślach.
What is this about?
I oczywiście rozumiałam o co chodziło w Buntowniczce z pustyni. Ale tylko pod względem rozumienia czytanego tekstu, a nie logiki - a raczej jej braku - w nim zawartej.
A początek był całkiem niezły. I nawet myślałam, że tym razem trafiłam na lepszą pozycję. (Gdyż ostatnio nic bardziej zachwycającego nie trafiło w moje ręce.) Wystarczyło tylko, żeby książka trochę się rozkręciła.
Tyle, że gdy to już nastąpiło wcale nie było super.
Buntowniczka z początku kojarzyła mi się z Czerwoną królową oraz Ember in the Ashes. (Oczywiście nawet się do nich nie umywała.)
Czerwona królowa z powodu: "Nowy świt. Nowa pustynia", brzmi znajomo?
A Ember in the Ashes z powodu pustunnego klimatu i dżinów.
Ale jak wspomniałam to było tylko początkowe wrażenie i całe szczęście, gdyż dłuższe zestawianie tych książek na jednej linii poważnie uwłaczałoby dwóm naprawdę świetnym pozycjom.
Była też Diabolika.
Ponieważ kiedy już akcja Buntowniczki z pustni ruszyła pełną parą... To naprawdę ruszyła pełną parą.
Miałam wrażenie, że czytam kolejną Diabolikę z tymi wszystkimi niedociągnięciami i akcją, która dosłownie zapie*alała nie pozwalając czytelnikowi nawet na chwilę się zatrzymać, żeby poczuć klimat, zaprzyjaźnić z bohaterami czy wczuć się w cokolwiek. Bo zanim zdążymy o czymś pomyśleć, że jest dobre już tego nie ma i zaczyna się zupełnie co innego.
I niech ta akcja będzie. Nie mam nic przeciwko akcji. ALE DOBRZE NAPISANEJ! Nie takiej, w której na jeden akapit przypada jedna scena.
No dobrze, ale nawet w takich okolicznościach książka byłaby bardzo dobra.
Tylko, że potem doszły te rzeczy, które jak mówiłam przeczyły logice.
I inne, które zwyczajenie wku*wiały.
What is this about?
Zacznę od tego, że przeczytałam bodajże w podziękowaniach, że ta książka jest o poszukiwaniu własnego miejca.
Ni w cholerę.
Buntowniczka z pustyni była raczej o... cholera nawet nie wiem jak to określić. Niezdecydowaniu?, życiu chwilą?, podejmowaniu decyzji pod wpływem impulsu?
Krótko mówiąc główna bohaterka pragnie udać się do stolicy do ciotki, by tam wieść lepsze życie, i tym samym opuszcza rodzinną miejscowość. Potem zaś, na skutek różnych zdarzeń natyka się na rebeliancki obóz, dowiaduje się paru rzeczy i nagle stwierdza, że pragnie przyłączyć się do buntowników. Porzuca więc dawne plany i ni stąd ni zowąd stwierdza, ze znalazła swe miejsce w świecie.
A reszta książki to jak wspomniałam byle jaka akcja i elementy zaskoczenia, które nimi nie były, ponieważ wszystko zostało przeze mnie przewidziane.
A to jeszcze nie koniec.
No bo znowu mamy "motyw" rewolucji.
I dobrze. Niech se będzie.
Ale mam pytanie.
O jakie zmiany dokładnie walczyli buntownicy?
No dobra z grubsza wiem o jakie. Były tam pod koniec książki jakieś marne wyjaśnienia, które zostały przedstawione w dialogu i zajęły jakiś... bo ja wiem... jeden akapit.
A ja nie chciałam, ani nie potrzebowałam wyjaśnień. I myślę, że inni czytelnicy również. Ja chciałam to wszystko sama przeżyć na kartach tej powieści, by móc stwierdzić, że ta rewolucja jest potrzebna. Że ma sens. Chciałam dowodów w postaci wydarzeń, nie dialogu. A tymczasem, przez większą część książki mamy akcję, podróże, upływ czasu przedstawiony w jednym akapicie i nagle REWOLUCJA!
To było mniej więcej jak na filmach, w których w barze lub restauracji, bohaterowie siedzą sobie spokojnie, jedzą, piją i rozmawiają, aż tu nagle BÓJKA! I to nie wyglądało, tak, że ten bohater widział zapowiadającą się burzę, złe spojrzenia i napięcie, ale po prostu, spokojnie sobie siedział, niczego nieświadomy, kiedy nagle na jego stoliku wylądował ogromny facet powalony ciosem przeciwnika, a ten bohater myślał sobie tylko: What is this about?
Właśnie tak wyglądała rewolucja w tej książce.
I chyba znowu ktoś chciał chwycić zbyt wiele srok za ogon.
A może nie.
Może można napisać wielowątkową powieść, w której będziemy mieli podróż, akcję, rewolucję, miłość i przyjaźń. I wszystko to będzie miało swoje pięć minut, idealnie się ze sobą przeplatało i na dodatek zachwycało.
(Szklany tron, Intruz, Czerwona królowa, Córka dymu i kości...)
Bo można napisać coś takiego dobrze.
Tylko Alwyn Hamilton najwyraźniej potrzebuje wprawy.
Bo pomysł nie był zły. Tyle, że został nieudolnie potraktowany.
Dalej były takie momenty, że krew omal mnie nie zalała.
Przedstawię wam je w cytatach.
"– Mogę sprawić, że będziesz bezwartościowa. A wtedy nie będziesz miała wyboru. Będziesz mogła wyjść za mnie… albo zawisnąć." Nie wiem jak dla was, ale wyjsć za kogoś albo umrzeć dla mnie brzmi jak wybór. Marny, ale jednak wybór.
"Miałam kilka sekund na decyzję. Nogi nie chciały się ruszać, instynkt podpowiadał, żebym została z Tamidem. Na pewną śmierć. Serce ciągnęło mnie do Jina, ku ucieczce i ku temu, co nieznane. Jin wychylił się, wyciągnął w dół rękę. Kolejna kula wbiła się w piasek u moich stóp. To nie była decyzja. Ani pragnienie. To był instynkt."
To co w końcu było tym instynktem?
I czyją winą są tekstu tego typu? Tłumacza, czy samej autorki?
Ale czepnijmy się dla odmiany samej fabuły zamiast marnej korekty.
"- Masz oczy zdrajcy, Bandytko."
Ale o tym przekonujemy się dopiero w momencie, w którym nasza bohaterka zamiast dotrzymać danego słowa i uwolnić żołnierza, który jej pomógł, postanawia uciec i ratować swoją dupę.
Boże, jak ja nienawidzę takich fałszywych ludzi.
"– Złe jest zostawienie kogoś na śmierć i ratowanie swojego tyłka." A później nawet sama autorka przyznała mi rację. Lepiej bym tego nie ujęła.
Tu chodzi o plan: "Prosty jak zamordowanie mojego brata." Powolne wdychanie i wydychanie powietrza wcale nie pomaga kiedy czyta się takie teksty.
Ponieważ Amani (ładne imię tak przy okazji, chyba jedna z niewielu dobrych stron tej książki) dowiaduje, się że ma brata, który jest wykorzystywany przez wojsko i zamiast choć spróbować przemówić mu do rozsądku planuje...
A po cholerę strzępię ryja...
I na koniec...
Mapa.
Czemu w książce nie ma mapy? Takowa, by się przydała, skoro autorka postanowiła stworzyć własny świat i umieściła w nim całkiem pokaźną ilość nazw miejsc, a przy tym wysłała swoich bohaterów w niekrótką podróż.
To tak samo jak w Ember in the Ashes, gdzie w pierwszej części mapa była zbędna bo cała akcja rozgrywała się w jednym miejscu, natomiast w drugiej, gdzie bohaterowie dużo podróżowali i wciąż nie było mapy (mówię tu o polskiej wersji), ta naprawdę powinna się pojawić.
(A ponieważ tak się nie stało, dobrze, że mogłam przynajmniej posiłkować się tą z internetu.)
Podsumowując...
O co się rozchodzi?
Ja nie wiem co ci booktuberzy w tej Buntowniczce z pustyni widzieli. Rozckliwiali się nad tą książką jakby dostali zbiorowego, pozytywnego bólu dupy. Albo dostatku egzemplarzy od wydawnictwa.
Mniejsza z tym. Jednak kiedy wszyscy tak pozytywnie się do niej odnosili, a tematyka książki była w moich klimatach, to kiedy egzemplarze pojawiły się w bibliotece rzuciłam się na nie jak głupi do serca. Znowu.
I co mi z tego przyszło?
A tak poważnie. Lepsiejasze książki się czytało, a one nie były tak żarliwie rekomendowane.
Mamy więc już trzy niewypały: Światło, którego nie widać, Porwaną pieśniarkę i Buntowniczkę z pustyni. Mam nadzieje, że Królowa Tearlingu mnie nie zawiedzie, bo inaczej będę zawiedziona ilością złotówek jakie na nią niedługo planuję wydać.
"Jin powiedział mi kiedyś, że bezcelowe jest dyskutowanie z czyjąś wiarą. To był język obcy dla logiki."
więcej Pokaż mimo toWhat is this about?
Kojarzycie zwiastun filmu Złodziejka książek i scenę, w której Geoffrey Rush wypowiada te słowa?
Niemalże przez całą książkę słyszałam je w myślach.
What is this about?
I oczywiście rozumiałam o co chodziło w Buntowniczce z pustyni. Ale tylko pod...