-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać8 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać5
Biblioteczka
2022-12-31
2021-11-05
2021-01-03
2020-04-19
2020-10-08
2020-01-20
„Nadzwyczajnym zbiegiem okoliczności jest 20 stycznia 2012 roku, kiedy zasiadam, by napisać wprowadzenie do relacji z podróży po Imperium Brytyjskim, którą moja babka, Agatha Christie, tak żywo odmalowała w przesyłanych rodzinie listach i fotografiach. Wyprawa rozpoczęła się 20 stycznia 1922 roku, dokładnie dziewięćdziesiąt lat temu.”
Mathew Prichard
Nadzwyczajnym zbiegiem okoliczności, właśnie 20 stycznia 2020 roku skończyłam czytać tę niezwykłą książkę i mam ochotę napisać o niej kilka słów...
Niezwykła, dlatego, że nazwisko Christie nie jest kojarzone z taką literaturą. Prawdopodobnie sama Agatha prowadząc swoje zapiski z podróży, która trwała niemal dziesięć miesięcy, nie sadziła, że kiedykolwiek ujrzy je ktoś inny niż ona sama oraz adresaci wysyłanych przez nią listów.
„Podróż dookoła świata była jednym z najbardziej ekscytujących przeżyć, jakie mnie kiedykolwiek spotkało. Wprost nie mogłam uwierzyć, że to prawda.”
Agatha Christie dostała propozycję towarzyszenia swojemu pierwszemu mężowi Archie’mu w jego służbowej podróży po Imperium Brytyjskim. Wyprawa miała na celu zebrać materiały na Wystawę Imperium Brytyjskiego w 1924 roku.
Państwo Christie nie mogli odrzucić takiej propozycji, nawet jeśli wiązało się to z pozostawieniem swojej małej córeczki, Rosalind pod opieką babki i ciotki.
Sądząc z perspektywy czasu, wystawa nie odniosła sukcesu. Kosztowała dużo więcej niż przyniosła dochodu. Dla mnie jednak, najważniejsze jest, że dzięki niej mogłam poznać lepiej, trochę „od kuchni”, jedną z moich ulubionych pisarek.
Książka jest zbiorem fragmentów dziennika, listów do rodziny, luźnych zapisków i fotografii, które podczas owej wyprawy Agatha wysyłała do swoich bliskich.
Zebrane materiały opracował Mathew Prichard, wnuk Agathy, syn Rosalind.
Mimo, że nie jest to lektura, z którą kojarzymy to świetne nazwisko, to od pierwszego zdania wiemy, kto je napisał. Tak bardzo charakterystyczny styl. Krótkie, ale niezwykle wymowne zdania. I odrobina (albo nawet więcej) zdecydowanie angielskiego poczucia humuru. Ogromna ilość fotografii, wycinków prasowych, a nawet hotelowych menu, dodaje niezwykłego smaku tej książce.
Jest tu jeszcze jedna ciekawostka. Prawdopodobnie nigdy Agatha, przy kreowaniu swoich bohaterów nie wzorowała się na ludziach, których znała osobiście. Wyjątek jest jeden. Po zakończeniu wyprawy napisała powieść „Mężczyzna w brązowym garniturze”, której bohater, sir Eustachy Pedler jest wzorowany na postaci kierownika wyprawy majora Bechlera.
Mało w tej książce odniesień do pracy Christie. Powstała ona w czasie, kiedy Agatha napisała dopiero trzy powieści i zaledwie kilka opowiadań. Jak wiemy, najlepszy czas jej kariery przypadł na późniejszy okres, kiedy rozstała się ze swoim pierwszym mężem. Jednak to lektura warta poznania, zupełnie inna niż „Autobiografia”. Trochę surowa, jako że nie ma tu ingerencji w treść osób trzecich i jednocześnie niezwykle emocjonalna. A gdy już się kończy, czujemy wielki niedosyt i chcielibyśmy czytać dalej i dalej.
„Powinniśmy być wdzięczni opatrzności, że te wspaniałe listy w ogóle przetrwały.”
„Nadzwyczajnym zbiegiem okoliczności jest 20 stycznia 2012 roku, kiedy zasiadam, by napisać wprowadzenie do relacji z podróży po Imperium Brytyjskim, którą moja babka, Agatha Christie, tak żywo odmalowała w przesyłanych rodzinie listach i fotografiach. Wyprawa rozpoczęła się 20 stycznia 1922 roku, dokładnie dziewięćdziesiąt lat temu.”
Mathew Prichard
Nadzwyczajnym zbiegiem...
Agatha Christie, zdecydowanie mój numer jeden w gatunku kryminalnym, napisała sześć powieści obyczajowych pod pseudonimem Mary Westmacott. Przeczytałam wszystkie powieści i opowiadania kryminalne autorstwa Christie, przeczytałam także „Autobiografię”, nigdy jednak nie miałam okazji czytać żadnej z tych powieści. Wybór padł na „Niedokończony portret”.
Fabuła jest nieskomplikowana, opowiada o życiu pewnej kobiety. Zaczyna się od historii z dzieciństwa, poprzez okres dorastania, aż do lat dorosłych, których główną osią jest jej małżeństwo i macierzyństwo. Główna bohaterka Celia postanowiła już jako mała dziewczynka, że przez całe życie będzie bezwzględnie szczęśliwa i swoje postanowienie realizuje. Nawet napotykane przeciwności, wojna i brak pieniędzy nie zabierają jej radości życia, aż do pewnego nieoczekiwanego wydarzenia...
Historia wydaje się banalna, ale sposób pisania Christie, jej niewiarygodny zmysł obserwacji i umiejetność charakterystyki postaci w dosłownie kilku słowach sprawia, że ta książka jest znakomitą powieścią psychologiczną. Nie da się również ukryć, dla tych, którzy czytali „Autobiografię”, że „Niedokończony portret” to zdecydowanie powieść z wieloma watkami biograficznymi. Czy Celia to Agatha, czy ukochany mąż Celii to tak naprawdę pierwszy mąż Agathy Archibald Christie? Czy pierwowzorem postaci spotkanego przez Celię na przyjęciu dżentelmena, który ją zafascynował swoimi opowieściami o podróżach był Max Mallowan, drugi mąż Christie? Mimo, że postać ta pojawia się tylko na chwilę, to właśnie ona powoduje pewien zwrot w życiu głównej bohaterki, która zaczyna się zastanawiać, czy wiedzie naprawdę szczęśliwe życie i czy jest ono takie jakie sobie wymarzyła.
Wiele wątków mnie poruszyło w tej historii, a osobiście uważam, że „Niedokończony portret” to właśnie niejako „dokończenie” „Autobiografii”, chociaż napisany wiele lat wcześniej. Dodaje tej fascynującej, ale jednak zbyt wygładzonej opowieści o życiu pisarki szczypty wątpliwości, powoduje, że czytelnik zaczyna się zastanawiać jakie naprawdę było życie najbardziej znanej autorki kryminałów na świecie. Stawia tezę, że idąc przez życie cały czas z wiatrem, pierwszy podmuch w twarz jest w stanie nas zwalić z nóg.
Książka zdecydowanie podąża na moją półkę ulubionych, za kilkanaście lat mam zamiar do niej powrócić i sprawdzić czy coś zmieni w moim jej postrzeganiu.
Agatha Christie, zdecydowanie mój numer jeden w gatunku kryminalnym, napisała sześć powieści obyczajowych pod pseudonimem Mary Westmacott. Przeczytałam wszystkie powieści i opowiadania kryminalne autorstwa Christie, przeczytałam także „Autobiografię”, nigdy jednak nie miałam okazji czytać żadnej z tych powieści. Wybór padł na „Niedokończony portret”.
Fabuła jest...
Na pierwszą jesienną lekturę wybrałam pewniaka. Bardzo często, kiedy nie wiem czego chcę, stawiam na sprawdzone nazwiska, a duet Christie & Poirot gwarantuje świetną lekturę. Poza tym, niedługo będziemy mogli oceniać ekranizację „Śmierci na Nilu”, a że ja czytałam ją ostatnio ze dwadzieścia lat temu, ta powieść tym bardziej prosiła o odświeżenie 🙃
„To jest, jak się mówi, aż zadziwiające w swej prostocie.”
Historia stara jak świat.
Jeden mężczyzna i dwie kobiety. Pierwsza wybiera się ze swoim świeżo poślubionym małżonkiem w podróż. Druga jedzie w ślad za nimi, gdyż, tak się składa, że owy małżonek jest jej byłym narzeczonym. Podróżują statkiem wycieczkowym po Nilu wraz z wieloma innymi pasażerami. Jednym z nich jest nasz stary znajomy Herkules Poirot, który nawet podczas wakacji zostaje uwikłany w pewną, równie delikatną, co trudną sprawę.
„Na ogół nie zabija się czarujących młodych dam.”
Królowa kryminału i tutaj serwuje świetną historię.
Zawsze przy okazji powieści jej autorstwa zastanawiam się, jak to możliwe, napisać tyle książek, większość w tym samym gatunku i z podobnym schematem, a jednak każda jest inna i zawsze zaskakująca. Nawet czytana po raz drugi...i kolejny.
„Śmierć na Nilu”, oprócz tego, że jest świetnym kryminałem, jest chyba także najbardziej melodramatyczna ze wszystkich książek Christie. Oprócz głównego wątku, wokół którego toczy się akcja, mamy tutaj cały wachlarz ciekawych postaci, z których każda opowiada swoją historię.
W końcu jest i morderca...
„Tak. Ja, Herkules Poirot. Boję się...”
Oczywiście prześwietny detektyw zapewnia, że właściwie od początku zna jego nazwisko. Jesteśmy przyzwyczajeni, że nic nie umknie sprzed jego czujnego oka 🧐, jednak ma słabość do teatralnych zakończeń, więc czekamy do ostatnich kart powieści by poznać to nazwisko. Nawet kiedy trochę się domyślamy, to i tak czekamy w napięciu.
„Miłość może być czasem przerażająca.”
Jak zawsze polecam klasykę kryminału.
„Oh, mon Dieu”...
...nie trzeba szokować czytelnika, żeby było ciekawie. Trzeba zaskakiwać 🙃
Na pierwszą jesienną lekturę wybrałam pewniaka. Bardzo często, kiedy nie wiem czego chcę, stawiam na sprawdzone nazwiska, a duet Christie & Poirot gwarantuje świetną lekturę. Poza tym, niedługo będziemy mogli oceniać ekranizację „Śmierci na Nilu”, a że ja czytałam ją ostatnio ze dwadzieścia lat temu, ta powieść tym bardziej prosiła o odświeżenie 🙃
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„To jest, jak się mówi,...