-
ArtykułySięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać1
-
Artykuły„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać4
-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać4
-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2001-10-01
2016-11-03
Stephen King to bardzo płodny twórca, który w swojej kilkudziesięcioletniej karierze pisarskiej napisał bardzo dużo przeróżnych utworów. A ja cieszę się, że mam niesamowitą okazję i przyjemność powoli je odkrywać. Szerokiej publiczności znany jest głównie jako bardzo płodny i bardzo ceniony autor literatury grozy - horrorów. I jest to oczywiście prawda, jednak Ci, którzy bardziej zagłębili się w jego twórczość doskonale wiedzą, że najwspanialsze dzieła Kinga to nie tylko i nie koniecznie horrory. Bardzo dużo książek, które wyszło spod jego pióra to literatura fantastyczna, dramaty, powieści przygodowe, opowiadania i wiele innych gatunków.
Książka Mistrza Grozy, którą miałam okazję ostatnio przeczytać, również nie okazała się być horrorem, tylko bardzo ciekawą i dającą do myślenia powieścią dramatyczną.
"Ostatni bastion Bartona Dawesa" - bo właśnie ten utwór mam na myśli - to dość krótka jak na Kinga, ale niezwykle wciągająca i bardzo poruszająca historia pewnego przeciętnego, niczym nie wyróżniającego się z tłumu człowieka, którego życie dosyć mocno doświadczyło, i który przez te doświadczenia znalazł się na skraju załamania nerwowego, stracił sens życia i w pewnym momencie po prostu się poddał, niezdolny do dalszej walki.
Historia, opowiedziana w tej książce, może nie jest jakoś specjalnie oryginalna, ale przez to że dotyka ludzkich losów i dramatów, wydaje mi się być bardzo ciekawa, wciągająca, prawdziwa, przekonująca i bliska nam wszystkim, czyli zwykłym przeciętnym ludziom.
Bo któż z nas nie przeżył w swoim życiu mniejszych lub większych dramatów? Kogo z nas życie nie doświadczyło ciężkimi chwilami? Z pewnością niewiele jest osób mających tylko słodkie życie.
A na pewno wielu z nas miało w życiu różne przejścia, mniej lub bardziej podobne do bohatera powieści, ale niejednokrotnie równie bolesne i równie mocno odciskające swoje piętno na każdym z nas.
To właśnie sprawia, że ta historia jest taka ciekawa i wciągająca.
Książkę "Ostatni bastion Bartona Dawesa" czytało mi się bardzo dobrze od samego początku, do samego końca. Doświadczyłem przy tej okazji wielu różnych uczuć a przede wszystkim zmusiła mnie ona do refleksji. Nie nudziłem się nawet przez chwilę, a po jej przeczytaniu zacząłem się zastanawiać nad tym, że przecież każdy z nas kiedyś może zostać podobnie doświadczony przez los. Jak my się wtedy zachowamy? Do czego zostaniemy wówczas zmuszeni? Do jakiej ostateczności doprowadzeni? Ile wytrzymamy zanim pękniemy i przekroczymy granicę szaleństwa? Naprawdę warto się nad tym zastanowić, ponieważ być może kiedyś podobna historia okaże się być naszą historią.
Największym minusem tej książki było dla nie to, że była ona zbyt krótka i zbyt szybko się skończyła. Uważam, że King mógłby się tutaj zdecydowanie bardziej rozpisać i dać czytelnikowi jeszcze więcej dramatu, jeszcze więcej tej przejmującej historii, zagłębić się jeszcze bardziej w losy głównych bohaterów i przeanalizować ich psychikę, przedstawić dokładniej to wszystko co się wydarzyło i nakarmić tym wszystkim swoich czytelników. Niestety tak się nie stało i musimy zadowolić się tą krótką "nowelką" w przypadku twórczości Kinga. A szkoda, wielka szkoda. Być może gdyby ta książka powstała kilka lat później byłaby obszerniejsza? Można sobie w tym przypadku tylko pogdybać.
Ocena jaką wystawiam tej książce jest bardzo wysoka 8/10, głownie z uwagi na fakt, że przedstawiona w niej historia jest taka niesamowicie prawdziwa, taka życiowa i przez to wydaje mi się być taka bliska i fascynująca. Myślę sobie nawet, że być może inspiracją dla Kinga była czyjeś prawdziwe, podobne losy.
Po przeczytaniu tej książki już wiem, że będzie to jedna z moich ulubionych pozycji wśród wszystkich dzieł Mistrza i na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę.
Mam też nadzieję, że kiedyś ktoś wielki wyreżyseruje film na podstawie tej historii i być może troszkę ją rozbuduje, ubogaci czyniąc ją jeszcze lepszą i jeszcze bardziej poruszającą, bo w tej historii jest naprawdę duży potencjał na hit filmowy, pokroju "Skazanych na Shawshank" lub "Zielonej Mili".
Stephen King to bardzo płodny twórca, który w swojej kilkudziesięcioletniej karierze pisarskiej napisał bardzo dużo przeróżnych utworów. A ja cieszę się, że mam niesamowitą okazję i przyjemność powoli je odkrywać. Szerokiej publiczności znany jest głównie jako bardzo płodny i bardzo ceniony autor literatury grozy - horrorów. I jest to oczywiście prawda, jednak Ci, którzy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-08-05
Jest to jedna z najobszerniejszych powieści Stephena Kinga. Nie jest to typowy horror, raczej powieść fantastyczno-przygodowa z elementami grozy i horroru. Akcja książki nie jest (przynajmniej dla mnie) tak bardzo dynamiczna i nie posuwa się do przodu zbyt szybko, ale mimo to książka nie nudzi i nie nuży trzymając czytelnika prawie ciągle w napięciu. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie i ciężko było się od niej oderwać.
Mocne strony książki to bardzo dobrze skonstruowane postacie, w szczególności główni bohaterowie (ci dobrzy oraz ci źli), oraz ciekawa i wciągająca historia przedstawiająca inwazję (właściwie nie do końca wiadomo czy to była inwazja czy przypadkowe lądowanie?) obcych na naszą planetę. Akcja powieści jest dobrze skonstruowana, a do gustu w szczególności przypadło mi jej cofanie w czasie aby dotrzeć z powrotem do tego samego punktu, ale z punktu widzenia innych bohaterów i innych wydarzeń. Dzięki temu możemy dowiedzieć się co dzieje się u różnych bohaterów dokładnie w tym samym czasie. Ciekawe są również retrospekcje pozwalające lepiej poznać głównych bohaterów i zrozumieć ich związek z tajemniczym Dudditsem oraz ich niezwykłe zdolności paranormalne. Trochę nie do końca zrozumiała jest dla mnie osobiście postać samego Dudditsa i jego paranormalne zdolności oraz fakt obdarzenia tymi zdolnościami głównych bohaterów (wydaje mi się, że można byłoby lepiej rozwinąć i wykorzystać ten pomysł). Ciekawie i w sposób zgodny z ogólnie przyjętymi standardami zostali wykreowani przedstawiciele obcej cywilizacji (szarzy), bez zbytniej przesady i zgodnie z wyobrażeniami większości ludzi na ich temat.
Nie do końca przekonało mnie natomiast zakończenie tej historii (liczyłem na bardziej spektakularny udział szczególnie Dudditsa w pokonaniu obcych). Fajnie natomiast w to wszystko został wpleciony wątek udziału armii Stanów Zjednoczonych i ciekawie wykreowano dwóch głównych przedstawicieli wojska (dobry i zły żołnierz). Szczególnie przekonuje mnie świetnie wykreowany czarny charakter w osobie demonicznego Kurtza.
Ogólnie książka choć nie należy do wybitnych jest godna polecenia, napisana prostym i przystępnym językiem, dzięki czemu szybko oraz przyjemnie się ją czyta. Polecić ją można zarówno fanom powieści fantastycznych, thrillerów, powieści przygodowych oraz horroru. Mocnymi stronami tej powieści są bohaterowie i łącząca ich przyjaźń (zresztą wątek grupy przyjaciół wspólnie walczących ze złem już nie raz przewijał się w powieściach Kinga i zawsze należał do bardzo dobrych).
Myślę, że każdy z nich znajdzie w tej książce coś dla siebie. Obowiązkowa pozycja dla fanów mistrza grozy Stephena Kinga.
Jest to jedna z najobszerniejszych powieści Stephena Kinga. Nie jest to typowy horror, raczej powieść fantastyczno-przygodowa z elementami grozy i horroru. Akcja książki nie jest (przynajmniej dla mnie) tak bardzo dynamiczna i nie posuwa się do przodu zbyt szybko, ale mimo to książka nie nudzi i nie nuży trzymając czytelnika prawie ciągle w napięciu. Czytało mi się ją...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-10-24
W ostatnich latach pozycje wydawane przez Stephena Kinga wydają się być nieco "słabsze" od tych z wcześniejszych lat jego twórczości. Jednak wśród kilku słabszych książek, zdarzają się autorowi również te bardzo dobre, które swoim poziomem zbliżają się do Jego najlepszych dzieł.
Za jedną z tych bardzo dobrych muszę niewątpliwie uznać powieść "Pod kopułą".
Akcja powieści wciąga od samego początku i trzyma w napięciu do końca, a pomimo swojej obszerności nie ma w niej miejsca na nudę. Książka wciągnęła mnie do tego stopnia, że jest jedną z najszybciej przeczytanych pozycji z dorobku autora (bez względu na obszerność). Czytałem ją trzy razy szybciej niż wiele innych pozycji i każdego wieczoru, odkładając książkę na półkę, nie mogłem doczekać się momentu, w którym do niej powrócę i z przyjemnością "odlecę", ponownie zagłębiając się w świat i losy bohaterów wykreowanych przez Mistrza Grozy.
Świetnie wykreowani bohaterowie i wiele ciekawych wątków. Do końca nie wiadomo jak potoczą się losy głównych bohaterów i jak zakończy się cała historia. Wszystko bardzo dynamiczne i wciągające.
Miałem tylko nadzieję na nieco inne, bardziej naturalne zakończenie i rozwiązanie zagadki oraz przyczyn powstania kopuły, ale to już tylko taka moja osobista uwaga. Wątek fantastyczny, występujący w książce jest nie do końca jasny i nie został w pełni wytłumaczony przez autora. Ale może o to właśnie chodziło autorowi, aby czytelnik mógł sobie sam pewne rzeczy wyobrazić i dopowiedzieć? W każdym razie całość jest świetna i jest to jedna z najlepszych pozycji tego autora. Zresztą świadczy o tym również fakt, że na podstawie tej książki bardzo szybko powstał serial telewizyjny, który nie jest co prawda wiernym odzwierciedleniem losów bohaterów książki, ale potwierdza moją tezę o jakości samej powieści.
Mam tylko nadzieję, że inne niemalże 1000-stronicowe i obszerniejsze pozycje Kinga przeczytam równie szybko i okażą się przynajmniej tak samo wciągające.
W ostatnich latach pozycje wydawane przez Stephena Kinga wydają się być nieco "słabsze" od tych z wcześniejszych lat jego twórczości. Jednak wśród kilku słabszych książek, zdarzają się autorowi również te bardzo dobre, które swoim poziomem zbliżają się do Jego najlepszych dzieł.
Za jedną z tych bardzo dobrych muszę niewątpliwie uznać powieść "Pod kopułą".
Akcja powieści...
2015-11-11
"Misery" to jedna ze starszych pozycji w dorobku Stephena Kinga. Powieść nie jest typowym horrorem, raczej mocnym thrillerem, ponieważ brakuje w niej elementów fantastycznych, nadprzyrodzonych, które są niezbędnym elementem każdego horroru. Jest to powieść bardzo realistyczna, opowiadająca losy pewnego znanego pisarza, który przez przypadek dostał się pod opiekę, a następnie został uwięziony przez psychopatkę, w dodatku wielką fankę jego twórczości. Kobieta, która na początku wydaje się w miarę normalna, z biegiem czasu okazuje się być chorą psychicznie morderczynią, która więzi i torturuje swojego gościa i pacjenta zarazem.
Akcja książki nie jest może tak dynamiczna jak w innych pozycjach Mistrza Grozy, ale powieść z pewnością nie przynudza.
"Misery" to jedna z mniej obszernych książek, napisanych przez Mistrza Grozy, co wcale nie oznacza, że jest przez to gorsza czy uboższa. Jej mniejsza objętość wynika pewnie po części z faktu, że mamy tutaj praktycznie tylko dwóch głównych bohaterów, na których skupia się książka i kilku bardzo epizodycznych, a miejscem akcji jest w tylko dom bohaterki, a w większości jeden pokój(sypialnia) tego domu.
Do zarzucenia tej powieści mam właściwie tylko fakt, że jest ona opowiedziana tylko z punktu widzenia ofiary i pozwala doskonale wczuć się w jego psychikę, natomiast nie mamy możliwości poznać motywów działania i psychiki kata, czyli chorej psychicznie Annie. Poza tym według mnie akcja mogłaby być troszkę bardziej dynamiczna, ponieważ chwilami książka zbyt mocno skupia się na niepotrzebnych moim zdaniem detalach (np. pisanie przez bohatera powieści i cytowanie jej całymi fragmentami). Moim zdaniem mogłoby być opisane więcej (i bardziej dramatycznie) prób uwolnienia się bohatera spod "opieki" niezrównoważonej pielęgniarki. Ale to tylko takie moje czepianie się.
Ogólnie książce wystawiam ocenę 7/10, ale też między innymi z powodu, że thrillery nie należą do moich ulubionych gatunków, a strona psychologiczna została wg mnie zbyt mało rozbudowana.
Na koniec mogę tylko dodać iż uważam, że jest to jedna z tych pozycji Kinga, którą film wiernie odwzorowuje i której dorównuje, a może nawet delikatnie ją przewyższa, chociaż różni się kilkoma detalami.
"Misery" to jedna ze starszych pozycji w dorobku Stephena Kinga. Powieść nie jest typowym horrorem, raczej mocnym thrillerem, ponieważ brakuje w niej elementów fantastycznych, nadprzyrodzonych, które są niezbędnym elementem każdego horroru. Jest to powieść bardzo realistyczna, opowiadająca losy pewnego znanego pisarza, który przez przypadek dostał się pod opiekę, a...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-07-01
"Pokochała Toma Gordona" lub "Dziewczyna, która pokochała Toma Gordona" to dość ciekawa, i można by rzec "wyjątkowa" pozycja w dorobku Stephen Kinga. Swoją wyjątkowość zawdzięcza zarówno przedstawionej w niej, dość nietypowej historii, jak również sposobie w jaki ta opowieść została napisana. Słowa opowieść nie używam tutaj bynajmniej przypadkowo. Bliżej jest tej pozycji bowiem do opowiadania, niż do powieści, biorąc pod uwagę porównanie z innymi pozycjami w dorobku autora. W porównaniu z tym co już przeczytałem, jest to wg mnie raczej dłuższa nowela niż opowieść. Co prawda przeczytanie jej zajęło mi kilkanaście dni, ale powody takiego stanu rzeczy były dwa : po pierwsze, nie wciągnęła mnie ta książka tak jak inne do tej pory przeczytane powieści Kinga, z uwagi fakt, że nie jest to typowy horror, a raczej książka przygodowa z dreszczykiem , po drugie - brakowało mi ostatnio czasu z uwagi na okres Mistrzostw Europy w piłce nożnej oraz obowiązki rodzicielskie.
Przechodząc do meritum, muszę przyznać, że ta powieść mocno kojarzy mi się z inną, niedawno przeczytaną pozycją w dorobku Mistrza grozy "Gra Geralda" z uwagi na podobną konstrukcję, brak dialogów, oraz znikomą ilość występujących bohaterów. I podobnie jak ta poprzednia z tego powodu była dla mnie trudna do strawienia, że tak się wyrażę. Zdecydowanie bardziej preferuję typowe horrory, z dużą ilością bohaterów, bogatymi dialogami i szybką akcją, niż takie "pamiętniki", w których akcja dzieje się głównie w umyśle głównego bohatera/-ki (wspomnienia, przemyślenia, reflekcje itp.).
Poza tym, jeżeli chodzi o samą treść, pomimo odmienności pozycji, to da się tutaj wyczuć oryginalny i bogaty styl pisarski Stephena Kinga.
Opowieść przedstawia nam kilka dni samotnej wędrówki małej 9-letniej dziewczynki, która przez nieuwagę i nieodpowiedzialność matki zgubiła się w wielkiej dziczy, próbując znaleźć z niego wyjście i drogę prowadzącą przede wszystkim do ludzi i cywilizacji. Jest to opowieść o walce ze słabościami, lękami, chorobą i bohaterskiej próbie przeżycia w dość skrajnych, mocno nieprzyjaznych warunkach.
Podczas swojej samotnej wędrówki główna bohaterka ma do dyspozycji niewielkie zapasy jedzenia i wody, dlatego jej walka o przetrwanie i znalezienie wyjścia z wielkiego lasu jest tym bardziej dramatyczna.
Mo ona jednak w tej walce jednego wspaniałego sojusznika, który pomaga jej w najgorszych chwilach i podtrzymuje przy życiu, dając nadzieję na zwycięstwo i odnalezienie drogi do domu.
Powieść zawiera w sobie ciekawe opisy przyrody oraz szczegółowe, bardzo realistyczne przedstawienie dzikiego lasu, z jakim zmaga się mała bohaterka. Myślę, że King dość dobrze wczuł się w tej książce w psychikę 9 letniej dziewczynki, odwzorowując jej uczucia, lęki i sposób w jaki próbowała sobie z nimi poradzić. To jest dość mocny element tej historii, za który książce należą się wysokie oceny. Również przygody, jakie spotykają dziewczynkę i walka o pożywienie oraz przetrwanie jest przedstawiona całkiem realistycznie. Tak rzeczywiście mogłoby być.
Oczywiście jest też w książce kilka kwestii, które w mojej opinii są lekko przesadzone czy wyolbrzymione ale ogólnie sama w sobie historia jest ciekawa.
Niestety na moją ocenę końcową wpływa głównie forma przedstawienia tej opowieści, która powoduje, że książkę tą czyta się dość mozolnie i w sumie pomimo niewielkiej objętości, w stosunku do innych dzieł Kinga, trudno jest przez nią przebrnąć łatwo i szybko.
Podsumowanie:
Biorąc pod uwagę wszystkie wady i zalety wystawiam tej pozycji ocenę 6-6,5. I póki co, podtrzymuję opinię, że najlepsze książki Kinga, to te, w których występuje większa ilość bohaterów i jest więcej akcji oraz dialogów. Ale jest to opinia po przeczytaniu niedużej części kolekcji amerykańskiego twórcy horrorów, więc jeszcze zobaczymy jak ją zweryfikuje przyszłość i kolejne przeczytane historie.
"Pokochała Toma Gordona" lub "Dziewczyna, która pokochała Toma Gordona" to dość ciekawa, i można by rzec "wyjątkowa" pozycja w dorobku Stephen Kinga. Swoją wyjątkowość zawdzięcza zarówno przedstawionej w niej, dość nietypowej historii, jak również sposobie w jaki ta opowieść została napisana. Słowa opowieść nie używam tutaj bynajmniej przypadkowo. Bliżej jest tej pozycji...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-01-15
"Wielki Marsz" Stephena Kinga, wydany pod pseudonimem Richard Bachman, to dość nietypowa powieść, odbiegająca od większości utworów amerykańskiego twórcy horrorów. Wytypowałem ją na kolejną pozycję w moim czytelniczym maratonie dzieł Kinga, z powodu ciekawej zapowiedzi znajdującej się na okładce, apokaliptycznej grafiki tejże okładki z wydania Prószyńskiego i Spółka oraz wielu pozytywnych ocen.
Zaczynając czytać liczyłem po cichu, że może to być hit, który idealnie wpasuje się w moje gusta. Jak się jednak okazało po jej przeczytaniu, nie koniecznie tak sobie tą książkę wyobrażałem. Ale zacznijmy od początku.
Wielki Marsz - jedna z mniej obszernych powieści Mistrza - okazała się być typowym thrillerem. Chociaż z początku niewiele na to wskazuje. Zaczyna się spokojnie i powoli wprowadza czytelnika w wykreowaną przez Kinga wizję niedalekiej przyszłości Stanów Zjednoczonych. Do momentu uzyskania przez pierwszego z uczestników czerwonej kartki, fabuła zdaje się opisywać zawody sportowe, w których bierze udział stu młodych obywateli amerykańskich. Jak się później okazuje jest to stu losowo wybranych ochotników spośród setek tysięcy.
Niestety nie za bardzo wiemy czym tak naprawdę jest tytułowy Wielki Marsz i w miarę rozwoju fabuły ta tajemnica nie zostaje rozwikłana i wyjaśniona. Być może nie na tym chciał się skupiać autor, a jedynie na opisie relacji między zawodnikami, walki, współzawodnictwa i analizie zachowań ludzi wystawionych na bardzo ciężką próbę i doprowadzonych do skraju wytrzymałości?
Książkę wypełniają liczne dialogi głównych bohaterów, a opisów świata, przyrody i otaczającej ich rzeczywistości jest niewiele. Opisy dotyczą głównie trasy jaką w trakcie trwania fabuły przemierzają wybrani przez los(?) młodociani śmiałkowie. Czyli... jest to nietypowa pozycja w dorobku Kinga, znanego z wypełniania swoich jakże obszernych dział wszelkiego rodzaju ozdobnikami, w tym licznymi i rozbudowanymi opisami świata i rzeczywistości, retrospekcjami, zagłębianiem się w charaktery głównych bohaterów, etc... W tej pozycji jest zupełnie odwrotnie. Dialogi, opisy przemierzanej trasy i zachowań uczestników marszu - to one budują i wypełniają w większości treść tej książki.
Spośród całej setki bohaterów, mamy możliwość szerszego poznania kilkunastu wybranych, tych którym udało się wytrwać na trasie co najmniej kilkadziesiąt godzin, nie dając sobie wlepić czerwonej kartki. Zagłębiamy się nieco w historie najtwardszych uczestników marszu, poznając ich osobowości i charaktery.
Niestety, w mojej prywatnej opinii tej książce brakuje pewnych istotnych elementów, które w moim mniemaniu uczyniłyby z tej powieści prawdziwe arcydzieło.
Przede wszystkim, brakuje wyjaśnienia czym naprawdę jest ten tytułowy Wielki Marsz, który w wykreowanej w utworze rzeczywistości urasta wręcz do rangi jakiegoś Święta Narodowego Amerykanów. Na początku wydaje się on być to tylko zwykłym wydarzeniem o charakterze sportowym, ale to złudzenie szybko mija, po przeczytaniu kilkunastu stron powieści.
Nie wiadomo do końca co, gdzie, kiedy i dlaczego ?
Brakuje tutaj informacji co motywuje tych młodych ludzi, że gotowi są na tak wielkie ryzyko i poświęcenie i decydują wziąć udział w tych morderczych zawodach. Bo nagroda finansowa za zwycięstwo wydaje się być kpiną, w porównaniu z tym na co decydują się ci wybrani przez los spośród setek tysięcy chętnych, młodzi śmiałkowie.
Nie mamy dostatecznych opisów rzeczywistości, aby zorientować się o co tak naprawdę chodzi z tym Wielkim Marszem.
Historie głównych bohaterów, tych którzy przetrwali najdłużej są również szczątkowe i niepełne. Czegoś w nich z pewnością brakuje.
A sam wielki marsz trwa wg mnie zdecydowanie zbyt długo, przez co traci trochę na realizmie.
W utworze brakuje mi również trochę wzniosłych uczuć, namiętności czy poświęceń, które z pewnością dodałyby dramatyzmu, rozgrzały atmosferę oraz w mojej opinii wpłynęły na lepszy odbiór zakończenia tej powieści i lepszą ocenę.
Ale oczywiście książka ma również wiele plusów, do których zaliczyć można: oryginalną fabułę, dynamiczną i zaskakującą akcję, wielu bohaterów i ich szczątkowe ale ciekawe historie, dialogi, ukazanie zawiązujących się przyjaźni i antagonizmów, atmosfera jaka panuje przez całą treść książki, przez co czyta się ją szybko, dobrze i nie ma typowego Kingowskiego przynudzania.
Trochę słabe i rozczarowujące jest zakończenie, bo myślę, że większość czytelników liczyło, że w końcu, wiele rzeczy się wyjaśni, że dowiedzą się czegoś więcej np. na temat tajemniczej postaci jaką jest major, czy też poznają historię ojca głównego bohatera, że dowiedzą się o co w ogóle chodzi z tym Wielkim Marszem, po co to wszystko jest organizowane, a tutaj ostatni zawodnik mija linię mety i... nic się nie wyjaśnia. Przydałby się może jakiś krótki epilog, w którym dowiedzielibyśmy się jaką nagrodę oprócz finansowej otrzymał zwycięzca, jak potoczyła się jego najbliższa przyszłość, czy dotrzymał zobowiązań podjętych w trakcie marszu itp.
Podsumowując, książka jest oryginalna, ciekawa, warta przeczytania, ale do bardzo dobrej oceny jej trochę brakuje. Jest taka jakby niepełna, niedopowiedziana, niedokończona. Po jej ukończeniu mam uczucie niedosytu.
Nie dziwię się, też dlaczego do tej pory nie została sfilmowana. I pewnie jeszcze długo nie zostanie.
Moja ocena 6/10.
"Wielki Marsz" Stephena Kinga, wydany pod pseudonimem Richard Bachman, to dość nietypowa powieść, odbiegająca od większości utworów amerykańskiego twórcy horrorów. Wytypowałem ją na kolejną pozycję w moim czytelniczym maratonie dzieł Kinga, z powodu ciekawej zapowiedzi znajdującej się na okładce, apokaliptycznej grafiki tejże okładki z wydania Prószyńskiego i Spółka oraz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-05-21
Za czytanie "Regulatorów" zabrałem się w niedługim czasie po uporaniu się z inną lekturą Stephena Kinga - "Desperacją", z uwagi na znalezione w internecie informacje o związkach łączących te dwie powieści. Różnorodne komentarze i opisy na jakie natknąłem się przed przeczytaniem obu pozycji sugerowały, że fabuły obu tych książek są ze sobą powiązane. Niektóre wpisy informowały wręcz, że obie lektury wzajemnie się uzupełniają, lub też są kontynuacją jednej historii. Zaintrygowany tymi informacjami, postanowiłem przekonać się osobiście i zweryfikować informacje na temat elementów łączących oba w/w tytuły.
Jak się okazało po przeczytaniu obu powieści, sprawa związana z elementami je łączącymi przedstawia się nieco inaczej niż opisuje to wiele osób, które jak sądzę nie czytały obu powieści, czytały je w dużym odstępstwie czasowym, lub niezbyt dokładnie.
Podobnie sprawa ma się z ocenami obu książek, które są zgoła odmienne i różnorodne. Jedni czytelnicy twierdzili, że zdecydowanie lepsza jest "Desperacja" , inni z kolei wyżej oceniali "Regulatorów".
Ja, jako osoba ceniąca sobie wysoko twórczość Stephena Kinga (horrory są wszakże jednym z moich ulubionych gatunków), oraz osoba, która dość długo, ale też dokładnie czyta wszystkie jego dzieła wystawiam obu tytułom zbliżone oceny, ale jako powieść nieco lepszą uznaję "Regulatorów".
Dlaczego taka ocena? Postaram się to uzasadnić w kilku poniższych zdaniach.
Po pierwsze oba tytuły są wg mnie zupełnie różnymi powieściami i historiami, nie łączącymi się ze sobą fabułą, a jedynie nazwiskami głównych bohaterów oraz źródłem zła, które nawiedza mieszkańców dwóch niewielkich miasteczek. Doprecyzowując, w powieści "Regulatorzy" nie chodzi o całe miasteczko a jedynie niewielkie osiedle położone przy ulicy Topolowej.
Po przeczytaniu obu książek, uważam że King miał po prostu dwa różne pomysły na opowiedzenie podobnej historii, i postanowił przeprowadzić pewien eksperyment, wydając te dwa tytuły, w tym samym czasie, pod innymi nazwiskami (Desperację - jako King, a Regulatorów - jako Bachman). Oba pomysły uznaję za dobre i ciekawe, a każdy z nich ma swoje mocne i słabe strony. Tutaj przedstawię te, które dotyczą "Regulatorów".
Powieść od samego początku przenosi nas w przestrzeni i czasie, pozwalając bardzo dobrze wczuć się w niesamowity klimat typowych niewielkich amerykańskich sennych miasteczek i ich mieszkańców (King jest mistrzem w tworzeniu i opisywaniu rzeczywistości takich miasteczek).
Sielankowa atmosfera panująca na początku zostaje nagle i brutalnie przerwana przez ataki nieznanych sprawców, którzy bez żadnego ostrzeżenia i bez skrupułów zabijają kolejnych głównych bohaterów, czyli mieszkańców ulicy Topolowej siejąc u pozostałych przy życiu strach i przerażenie.
W trakcie rozwoju fabuły i kolejnych ataków dowiadujemy się coraz więcej na temat sprawców krwawej rzezi i poznajemy okoliczności, które do niej doprowadziły, oraz poznajemy źródło zła, które za tym wszystkim stoi. Fajnym zabiegiem wg mnie okazało się dołączenie do powieści elementów w postaci dziennika, prowadzonego przez jedną z bohaterek, listów, a także wstawek, które pozwalają zrozumieć kim są tytułowi Regulatorzy i skąd się wzięły Wozy Mocy atakujące mieszkańców Topolowej, oraz skąd się wzięło zło, które przy pomocy małego autystycznego chłopca terroryzuje bohaterów książki. Jedynie fragmenty scenariuszy dołączone do fabuły wydają mi się zbędne.
Jeżeli chodzi o samą akcję powieści to nie jest ona zbyt mocno rozbudowana. Obejmuje raptem półtorej godziny czasu od pierwszego ataku do momentu pokonania sił zła. Nie mniej jednak jest opisane dość szczegółowo i skrupulatnie. Fabułę powieści wypełniają więc głównie świetne charakterystyki i historie głównych bohaterów (element w utworach Kinga, na którym nigdy się nie zawiodłem), klimatyczny opis sennej dzielnicy Wentworth, w której rozgrywa się akcja (początek utworu), dzienniki i listy Audrey Wyler, które równolegle do rozwoju akcji wyjaśniają nam pochodzenie złych mocy, oraz pozostałe "wstawki", które wyjaśniają nam kim są atakujący ulicę Topolową tytułowi Regulatorzy i skąd się wzięli.
Myślę, że właśnie z uwagi na zbyt krótką akcję większość osób czytających Desperację i Regulatorów wyżej ceni sobie tą pierwszą pozycję.
Podobnie jak w "Desperacji", brakuje mi pewnej genezy samego zła, które opanowało ciało i umysł jednego z bohaterów i jest sprawcą zaistniałej masakry. Po raz kolejny jest to po prostu jakieś tam bliżej nieokreślone zło, które w jakiś sposób, przypadkowo przyciągnęło do siebie chłopca, opanowało go i postanowiło dokonać krwawej rzezi na jego sąsiadach. Jak powstała, jaki ma cel i z jakich pobudek działa ta nieznana pradawna siła - nie wiadomo. Nie do końca mnie to przekonuje.
Samo wcielenie zła w postaci wozów mocy z kosmitami na pokładzie oraz kowbojów z dzikiego zachodu wydawać się może nieco irracjonalne i mało straszne, ale pamiętajmy, że są to wizualizacje zabaw pewnego małego chłopca więc jest to logiczne i mnie osobiście przekonało.
Na plus w porównaniu do "Desperacji" zaliczam brak pierwiastka religijnego, który był tam trochę przesadzony wg mnie. Nie ma tutaj również bohaterów "cierpiętników", którzy na skutek wewnętrznej przemiany poświęcają się dla wszystkich, co w "Desperacji" również nie do końca mnie przekonało.
Samo zakończenie powieści "Regulatorzy", czyli ostateczna konfrontacja ocalałych mieszkańców ze złem, chociaż pozbawiona jakichś spektakularnych czynów, czy też nadzwyczajnych poświęceń bohaterów, wydaje się dla mnie bardziej przekonujące niż "Desperacji".
Podsumowując powieść "Regulatorzy" nie jest ani kontynuacją "Desperacji", ani jej uzupełnieniem. Jest to zupełnie odrębna książka, w której King wykorzystał tych samych bohaterów i ten sam pomysł. Większość osób bardziej ceni i wyżej ocenia "Desperację", natomiast moja ocena po przeczytaniu obu pozycji jest troszeczkę wyższa dla "Regulatorów". Przede wszystkim za fakt, że książka nie znużyła mnie podczas czytania, jak to miało miejsce z "Desperacją", a także brak pierwiastka religijnego oraz lepsze zakończenie.
Ogólna moja ocena to 6,5/10, a ponieważ połówek nie można przyznawać, a 7 to jednak minimalnie za wysoko, daję 6/10.
Za czytanie "Regulatorów" zabrałem się w niedługim czasie po uporaniu się z inną lekturą Stephena Kinga - "Desperacją", z uwagi na znalezione w internecie informacje o związkach łączących te dwie powieści. Różnorodne komentarze i opisy na jakie natknąłem się przed przeczytaniem obu pozycji sugerowały, że fabuły obu tych książek są ze sobą powiązane. Niektóre wpisy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-07-30
"Zielona mila" to jedna z najbardziej znanych powieści Stephena Kinga, rozsławiona wśród wielu ludzi, nawet tych nie mających styczności z jego prozą, głównie dzięki świetnej i wiernej adaptacji filmowej z Tomem Hanksem w roli głównej.
Powieść, niezbyt obszerna jak na Stephena Kinga, nie jest horrorem jak większość książek tego autora. Jest to raczej dramat z elementami fantastycznymi, a chwilami thriller. Opisuje losy kilku więźniów skazanych na śmierć i czekających na egzekucję, oraz grupy strażników "opiekujących się" skazańcami. Postacie, zarówno więźniów, jak i strażników zostały świetnie wykreowane. W obu grupach mamy do czynienia z dobrymi i złymi bohaterami. Szczególnie fascynująca jest postać wielkiego i tajemniczego Johna Coffeya, który posiada pewien niezwykły dar, mający wpływ na większość bohaterów tej powieści.
Książka jest napisana w formie retrospekcji jednego z byłych strażników, przebywających w domu starców i opowiadających swoją historię pewnej przyjaciółce.
Najmocniejszą stroną powieści jest niezwykła opowieść, oraz bardzo ciekawi, różnorodni bohaterowie, a także wartka akcja, pozbawiona niepotrzebnych dygresji i odstępstw od głównej akcji fabuły. Powieść skupia się na tym co ważne, nie ma niepotrzebnego zagłębiania się w życie poszczególnych bohaterów, nie ma niepotrzebnych i nieistotnych wątków. Książka wydaję się być idealnie skomponowana. Wszystko co zawiera treść jest ciekawe i istotne i każda kolejna strona coraz bardziej wciąga do czytania, napięcie stopniowo rośnie z każdym kolejnym rozdziałem, a finał jest niezwykle wzruszający.
W przypadku tej powieści, książka i film stanowią praktycznie jedność i nie ma tutaj jakiś specjalnych odstępstw. Film po prostu pomija pewne mniej istotne elementy i koncentruje się na najważniejszych wątkach, ale nie ma tutaj jakichś specjalnych, zauważalnych różnic między jednym i drugim.
Na koniec mogę tylko stwierdzić, że "Zielona Mila" to jedna z najlepszych książek Stephena Kinga, zdecydowanie warta przeczytania, a dla fanów Mistrza Kinga jest to wg mnie pozycja obowiązkowa. Dla tych co nie mieli jeszcze styczności z prozą Kinga proponuję zacząć tę przygodę właśnie od tej pozycji.
"Zielona mila" to jedna z najbardziej znanych powieści Stephena Kinga, rozsławiona wśród wielu ludzi, nawet tych nie mających styczności z jego prozą, głównie dzięki świetnej i wiernej adaptacji filmowej z Tomem Hanksem w roli głównej.
Powieść, niezbyt obszerna jak na Stephena Kinga, nie jest horrorem jak większość książek tego autora. Jest to raczej dramat z elementami...
2008-07-10
Świetna fantastyczna książka rodzimego autora, poruszająca temat podróży w czasie. Dla wszystkich wielbicieli fantastyki oraz osób, którzy są zafascynowani tematyką podróży w czasie. Pesymistyczna wizja naszej planety i ludzkości, która na własne życzenie, poprzez eksperymenty i nieodpowiedzialną politykę doprowadziła się do zagłady. Na tym tle opisana jest historia pewnego kosmonauty, który powróciwszy z trwającej ponad 100 lat podróży kosmicznej, próbuje odszukać swoją ukochaną, pozostawioną na ziemi i ukrytą w tajemniczym urządzeniu zwanym Cylindrem Van Troffa, który pozwala podróżować w czasie, ale tylko w jednym kierunku - w przyszłość. Na ziemi, którą opuszczał przed rozpoczęciem podróży, nic nie wygląda już tak samo, a społeczeństwo ją zamieszkujące uległo degeneracji i powoli zmierza ku zagładzie.
Książka nie jest zbyt obszerna, czyta się ją szybko, napisana jest przystępnym i prostym językiem. Powieść przeczytałem bardzo szybko, do ostatniej strony nie mogąc się oderwać. Akcja jest wciągająca, a tematyka powieści fascynująca.
Dla fanów s-f jest to pozycja zdecydowanie obowiązkowa, ale można ją polecić również pozostałym czytelnikom, którzy na chwilę chcą się oderwać od otaczającej nas rzeczywistości i poznać wizję przyszłości, która kiedyś może się w mniejszym lub większym stopniu ziścić, jeżeli ludzkość się nie opamięta i kierując się krótkowzrocznym myśleniem, oraz własnym interesem, nie będzie podejmowała w odpowiednim czasie mądrych oraz przemyślanych decyzji.
Świetna fantastyczna książka rodzimego autora, poruszająca temat podróży w czasie. Dla wszystkich wielbicieli fantastyki oraz osób, którzy są zafascynowani tematyką podróży w czasie. Pesymistyczna wizja naszej planety i ludzkości, która na własne życzenie, poprzez eksperymenty i nieodpowiedzialną politykę doprowadziła się do zagłady. Na tym tle opisana jest historia pewnego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-05-10
2016-05-21
Za czytanie "Regulatorów" zabrałem się w niedługim czasie po uporaniu się z inną lekturą Stephena Kinga - "Desperacją", z uwagi na znalezione w internecie informacje o związkach łączących te dwie powieści. Różnorodne komentarze i opisy na jakie natknąłem się przed przeczytaniem obu pozycji sugerowały, że fabuły obu tych książek są ze sobą powiązane. Niektóre wpisy informowały wręcz, że obie lektury wzajemnie się uzupełniają, lub też są kontynuacją jednej historii. Zaintrygowany tymi informacjami, postanowiłem przekonać się osobiście i zweryfikować informacje na temat elementów łączących oba w/w tytuły.
Jak się okazało po przeczytaniu obu powieści, sprawa związana z elementami je łączącymi przedstawia się nieco inaczej niż opisuje to wiele osób, które jak sądzę nie czytały obu powieści, czytały je w dużym odstępstwie czasowym, lub niezbyt dokładnie.
Podobnie sprawa ma się z ocenami obu książek, które są zgoła odmienne i różnorodne. Jedni czytelnicy twierdzili, że zdecydowanie lepsza jest "Desperacja" , inni z kolei wyżej oceniali "Regulatorów".
Ja, jako osoba ceniąca sobie wysoko twórczość Stephena Kinga (horrory są wszakże jednym z moich ulubionych gatunków), oraz osoba, która dość długo, ale też dokładnie czyta wszystkie jego dzieła wystawiam obu tytułom zbliżone oceny, ale jako powieść nieco lepszą uznaję "Regulatorów".
Dlaczego taka ocena? Postaram się to uzasadnić w kilku poniższych zdaniach.
Po pierwsze oba tytuły są wg mnie zupełnie różnymi powieściami i historiami, nie łączącymi się ze sobą fabułą, a jedynie nazwiskami głównych bohaterów oraz źródłem zła, które nawiedza mieszkańców dwóch niewielkich miasteczek. Doprecyzowując, w powieści "Regulatorzy" nie chodzi o całe miasteczko a jedynie niewielkie osiedle położone przy ulicy Topolowej.
Po przeczytaniu obu książek, uważam że King miał po prostu dwa różne pomysły na opowiedzenie podobnej historii, i postanowił przeprowadzić pewien eksperyment, wydając te dwa tytuły, w tym samym czasie, pod innymi nazwiskami (Desperację - jako King, a Regulatorów - jako Bachman). Oba pomysły uznaję za dobre i ciekawe, a każdy z nich ma swoje mocne i słabe strony. Tutaj przedstawię te, które dotyczą "Regulatorów".
Powieść od samego początku przenosi nas w przestrzeni i czasie, pozwalając bardzo dobrze wczuć się w niesamowity klimat typowych niewielkich amerykańskich sennych miasteczek i ich mieszkańców (King jest mistrzem w tworzeniu i opisywaniu rzeczywistości takich miasteczek).
Sielankowa atmosfera panująca na początku zostaje nagle i brutalnie przerwana przez ataki nieznanych sprawców, którzy bez żadnego ostrzeżenia i bez skrupułów zabijają kolejnych głównych bohaterów, czyli mieszkańców ulicy Topolowej siejąc u pozostałych przy życiu strach i przerażenie.
W trakcie rozwoju fabuły i kolejnych ataków dowiadujemy się coraz więcej na temat sprawców krwawej rzezi i poznajemy okoliczności, które do niej doprowadziły, oraz poznajemy źródło zła, które za tym wszystkim stoi. Fajnym zabiegiem wg mnie okazało się dołączenie do powieści elementów w postaci dziennika, prowadzonego przez jedną z bohaterek, listów, a także wstawek, które pozwalają zrozumieć kim są tytułowi Regulatorzy i skąd się wzięły Wozy Mocy atakujące mieszkańców Topolowej, oraz skąd się wzięło zło, które przy pomocy małego autystycznego chłopca terroryzuje bohaterów książki. Jedynie fragmenty scenariuszy dołączone do fabuły wydają mi się zbędne.
Jeżeli chodzi o samą akcję powieści to nie jest ona zbyt mocno rozbudowana. Obejmuje raptem półtorej godziny czasu od pierwszego ataku do momentu pokonania sił zła. Nie mniej jednak jest opisane dość szczegółowo i skrupulatnie. Fabułę powieści wypełniają więc głównie świetne charakterystyki i historie głównych bohaterów (element w utworach Kinga, na którym nigdy się nie zawiodłem), klimatyczny opis sennej dzielnicy Wentworth, w której rozgrywa się akcja (początek utworu), dzienniki i listy Audrey Wyler, które równolegle do rozwoju akcji wyjaśniają nam pochodzenie złych mocy, oraz pozostałe "wstawki", które wyjaśniają nam kim są atakujący ulicę Topolową tytułowi Regulatorzy i skąd się wzięli.
Myślę, że właśnie z uwagi na zbyt krótką akcję większość osób czytających Desperację i Regulatorów wyżej ceni sobie tą pierwszą pozycję.
Podobnie jak w "Desperacji", brakuje mi pewnej genezy samego zła, które opanowało ciało i umysł jednego z bohaterów i jest sprawcą zaistniałej masakry. Po raz kolejny jest to po prostu jakieś tam bliżej nieokreślone zło, które w jakiś sposób, przypadkowo przyciągnęło do siebie chłopca, opanowało go i postanowiło dokonać krwawej rzezi na jego sąsiadach. Jak powstała, jaki ma cel i z jakich pobudek działa ta nieznana pradawna siła - nie wiadomo. Nie do końca mnie to przekonuje.
Samo wcielenie zła w postaci wozów mocy z kosmitami na pokładzie oraz kowbojów z dzikiego zachodu wydawać się może nieco irracjonalne i mało straszne, ale pamiętajmy, że są to wizualizacje zabaw pewnego małego chłopca więc jest to logiczne i mnie osobiście przekonało.
Na plus w porównaniu do "Desperacji" zaliczam brak pierwiastka religijnego, który był tam trochę przesadzony wg mnie. Nie ma tutaj również bohaterów "cierpiętników", którzy na skutek wewnętrznej przemiany poświęcają się dla wszystkich, co w "Desperacji" również nie do końca mnie przekonało.
Samo zakończenie powieści "Regulatorzy", czyli ostateczna konfrontacja ocalałych mieszkańców ze złem, chociaż pozbawiona jakichś spektakularnych czynów, czy też nadzwyczajnych poświęceń bohaterów, wydaje się dla mnie bardziej przekonujące niż "Desperacji".
Podsumowując powieść "Regulatorzy" nie jest ani kontynuacją "Desperacji", ani jej uzupełnieniem. Jest to zupełnie odrębna książka, w której King wykorzystał tych samych bohaterów i ten sam pomysł. Większość osób bardziej ceni i wyżej ocenia "Desperację", natomiast moja ocena po przeczytaniu obu pozycji jest troszeczkę wyższa dla "Regulatorów". Przede wszystkim za fakt, że książka nie znużyła mnie podczas czytania, jak to miało miejsce z "Desperacją", a także brak pierwiastka religijnego oraz lepsze zakończenie.
Ogólna moja ocena to 6,5/10, a ponieważ połówek nie można przyznawać, a 7 to jednak minimalnie za wysoko, daję 6/10.
Za czytanie "Regulatorów" zabrałem się w niedługim czasie po uporaniu się z inną lekturą Stephena Kinga - "Desperacją", z uwagi na znalezione w internecie informacje o związkach łączących te dwie powieści. Różnorodne komentarze i opisy na jakie natknąłem się przed przeczytaniem obu pozycji sugerowały, że fabuły obu tych książek są ze sobą powiązane. Niektóre wpisy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Lalka" to obowiązkowa lektura szkolna i jedna z najwybitniejszych powieści pozytywistycznych napisanych przez uznanego i cenionego polskiego przedstawiciela tego okresu literackiego. Powieść wszechstronna i uniwersalna, wciągająca czytelnika od początku do końca, nie pozwalająca się nudzić nawet przez chwilę, pomimo swojej obszerności.
Ta dość spora objętość powieści, bardzo często odstrasza potencjalnych czytelników (szczególnie młodych, którzy mierzą się z tą pozycją w ramach lektury szkolnej), nie mniej jednak czyta się ją szybko i trudno się przy niej nudzić, a sama powieść rekompensuje nam poświęcony na przeczytanie czas świetną fabułą i wartką akcją oraz przystępnym, w miarę prostym językiem (pomimo faktu iż książka powstała w innej epoce, gdy język polski troszkę się różnił od współczesnego).
Powieść ta porusza uniwersalne tematy, które są aktualne również dzisiaj, i z których możemy wciąż czerpać nauki i inspirację.
Główny bohater tej powieści Stanisław Wokulski to nowoczesny i inteligentny człowiek, o szerokim światopoglądzie, idealista, człowiek honorowy, prawy i wielkiego serca, świetny przedsiębiorca, uparcie dążący do osiągnięcia założonych sobie celów, posiadający świetne wyczucie i intuicję, który z jednej strony twardo stąpa po ziemi, a z drugiej strony ma duszę niepoprawnego romantyka, która jest przyczyną jego osobistej tragedii. Stanisław jest moim ulubionym bohaterem literackim, który pomimo swoich wad, doskonale nadaje się jako wzór do naśladowania, a pozytywne cechy które reprezentuje swoją osobą są i będą zawsze aktualne, niezależnie od epoki.
Powieść Bolesława Prusa to jedna z najwybitniejszych polskich powieści, którą obowiązkowo powinien przeczytać każdy Polak.
Szkoda, tylko że dzisiaj twórczość Bolesława Prusa jest coraz mniej popularna i staje się coraz bardziej odległa współczesnym Polakom, a pamięć o autorze takich dzieł jak : Lalka, Faraon, Placówka, Emancypantki oraz szeregu opowiadań powoli zanika.
"Lalka" to obowiązkowa lektura szkolna i jedna z najwybitniejszych powieści pozytywistycznych napisanych przez uznanego i cenionego polskiego przedstawiciela tego okresu literackiego. Powieść wszechstronna i uniwersalna, wciągająca czytelnika od początku do końca, nie pozwalająca się nudzić nawet przez chwilę, pomimo swojej obszerności.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTa dość spora objętość powieści,...