rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Bardzo dużo powtarzających się informacji w każdym rozdziale - czego można byłoby uniknąć, skoro już raz przeczytałam np. o tym, co spotkało w przeszłości jedną z bohaterek - Justynę, nie powinno to być przypominane w kolejnych rozdziałach.

Historia jest przewidywalna. Nie zaskakuje zakończeniem, nie wbija w fotel.

Mamy też splatane historie różnych bohaterów - co bardzo na plus, bo potem wszystko ciekawie się łączy.

Bardzo dużo powtarzających się informacji w każdym rozdziale - czego można byłoby uniknąć, skoro już raz przeczytałam np. o tym, co spotkało w przeszłości jedną z bohaterek - Justynę, nie powinno to być przypominane w kolejnych rozdziałach.

Historia jest przewidywalna. Nie zaskakuje zakończeniem, nie wbija w fotel.

Mamy też splatane historie różnych bohaterów - co bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Depresja, samookaleczanie, niska samoocena, problem z jedzenie, myśli o zakończeniu życia - tak wiele problemów dotyka 16letnią Anetę. Warta przeczytania! By przyjrzeć się temu, z czym może zmagać się osoba cierpiąca na depresję, jak bardzo ta choroba wyniszcza zarówno psychicznie ale i fizycznie, co czuje taka osoba, jakie ma myśli, z czym się zmaga, czego potrzebuje.

Depresja nie jedno ma oblicze, a dotyka coraz więcej młodych osób. Ta książka daje do myślenia, daje wgląd w depresję, w przeżycia, ale przede wszystkim pokazuje, że depresja to choroba, którą można leczyć. Wymaga to czasu. Wymaga to wsparcia. Ale jest to możliwe!

Depresja, samookaleczanie, niska samoocena, problem z jedzenie, myśli o zakończeniu życia - tak wiele problemów dotyka 16letnią Anetę. Warta przeczytania! By przyjrzeć się temu, z czym może zmagać się osoba cierpiąca na depresję, jak bardzo ta choroba wyniszcza zarówno psychicznie ale i fizycznie, co czuje taka osoba, jakie ma myśli, z czym się zmaga, czego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dziewczynka, która rozmawiała z drzewami Lydia Corry, Natasha Farrant
Ocena 9,0
Dziewczynka, k... Lydia Corry, Natash...

Na półkach: , ,

Przepięknie wydana książka. Przepiękna historia - uświadamia jak bardzo ważna jest natura w naszym życiu, drzewa, kwiaty. Nie należy o tym zapominać.

Poleca się do czytania pod drzewem, wśród natury :) niesamowite doświadczenie :)

Przepięknie wydana książka. Przepiękna historia - uświadamia jak bardzo ważna jest natura w naszym życiu, drzewa, kwiaty. Nie należy o tym zapominać.

Poleca się do czytania pod drzewem, wśród natury :) niesamowite doświadczenie :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To historia sióstr - Julii i Ewy - których rodzice są rozwiedli, a dziewczynki wkrótce poznają nową partnerkę taty oraz jej dzieci, z którymi wspólnie zamieszkają.

W tej historii mamy też poruszony problem uzależnienia w rodzinie - od alkoholu. W tej kwestii, perspektywa dziecka była dla mnie bardzo poruszająca.

Dużym plusem tej historii jest opisanie jej z perspektywy dziecka - Julii. To w jaki sposób postrzega zmiany, które zachodzą w jej życiu - rozwód rodziców, przeprowadzka w nowe miejsce i życie z nowymi ludźmi to dla dzieci duża zmiana w życiu, która ma w sobie ogrom różnych emocji.

Pięknie ukazana została też ważność słów - często dorośli zapominają o tym, że dziecko może całkowicie inaczej odebrać, zrozumieć różne słowa.

Pięknie wydana, pięknie napisana - na pewno warto przeczytać i na chwilę się zatrzymać, by pomyśleć o tym jak ważne są słowa w naszym życiu ;)

To historia sióstr - Julii i Ewy - których rodzice są rozwiedli, a dziewczynki wkrótce poznają nową partnerkę taty oraz jej dzieci, z którymi wspólnie zamieszkają.

W tej historii mamy też poruszony problem uzależnienia w rodzinie - od alkoholu. W tej kwestii, perspektywa dziecka była dla mnie bardzo poruszająca.

Dużym plusem tej historii jest opisanie jej z perspektywy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo mnie wymęczyła :( a postać głównej bohaterki - bardzo denerwująca. Wydawała mi się bardzo niedojrzała. Jej myśli, to w jaki sposób się zachowywała - w ogóle do mnie nie przemawiało, wręcz denerwowało. Czasami przychodziło mi namyśl, że główna bohaterka jest samolubna - owszem doświadczyła okropnej straty, ale to co dzieje się później - czyli cały kontakt telefoniczny i to w jaki sposób zachowuje się bohaterka - tylko pogorszyło mój odbiór lektury.

Bardzo mnie wymęczyła :( a postać głównej bohaterki - bardzo denerwująca. Wydawała mi się bardzo niedojrzała. Jej myśli, to w jaki sposób się zachowywała - w ogóle do mnie nie przemawiało, wręcz denerwowało. Czasami przychodziło mi namyśl, że główna bohaterka jest samolubna - owszem doświadczyła okropnej straty, ale to co dzieje się później - czyli cały kontakt telefoniczny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo ważny temat - okrucieństwa II wojny światowej jakich doświadczyły dzieci - eksperymenty, eksterminacja dzieci "nieidealnych", cierpienie, strach rodziców o los dzieci, z którymi niewiadomo coś się dzieje, czy nadal żyją?

Niektóre fragmenty były dla mnie bardzo wstrząsające - szczególnie opowieść Zefki i Rysia. Taki poziom okrucieństwa jest dla mnie niewyobrażalny. Do takich właśnie historii podchodzę bardzo emocjonalnie i nie mogę sobie darować, że takie wydarzenia miały miejsce w naszej przeszłości :(

Niestety, styl autorki nie za bardzo do mnie przemawiał, przez co miałam trudność w przyswajaniu treści. Ale doceniam zamieszczone historie i dziękuje za bibliografię, która poszerza wiedzę o zniewolonym dzieciństwie i eksperymentach jakich dopuszczano się wówczas na dzieciach.

Bardzo ważny temat - okrucieństwa II wojny światowej jakich doświadczyły dzieci - eksperymenty, eksterminacja dzieci "nieidealnych", cierpienie, strach rodziców o los dzieci, z którymi niewiadomo coś się dzieje, czy nadal żyją?

Niektóre fragmenty były dla mnie bardzo wstrząsające - szczególnie opowieść Zefki i Rysia. Taki poziom okrucieństwa jest dla mnie niewyobrażalny....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwsze o czym myślę po przeczytaniu tej historii - bardzo wartościowa i jakże potrzebna każdej dorastającej dziewczynie, mamie, tacie, babci, bratu, nauczycielowi, itp.

To historia o dorastaniu, o miesiączce, o tym jak bardzo jest to trudy temat dla dziewczyn które poraz pierwszy doświadczają okresu - ileż pytań się wtedy pojawia, ale niekiedy niewiadomo do kogo zwrócić się po odpowiedzi.

To opowieść o tym, jak inny reagują na to, że dziewczyny mają okres - ehh to nawet ja ze swojej szkoły pamiętam ten stres żeby czasem nikt się nie domyślił, że mam te dni, że mam ze sobą podpaski, a już o zgrozo, gdyby przypadkiem wypadły z plecaka po wyjęciu kanapek :( Tak, otoczenie i to w jaki sposób reaguje ma bardzo duże znaczenie.
Żałuje, że w czasach mojej młodości nie było wydawanych takich książek. Ale nic straconego :) ta książka to genialna kopalnia do rozmów i warto to wykorzystać.

Bardzo ważna książka! Zachęcam do omawiania jej w szkole, zachęcam do czytania jej, do podarowania jej jako prezentu - siostrze, koleżance, mamie. Do opowiadania o niej na przerwie z koleżanką.

Bo to nie tylko historia o dojrzewaniu dziewczyn, ale też o relacjach rodzinnych, o realizowaniu swoich ambicji, o przeciwstawianiu się szkolnym szykanowaniom, o radzeniu sobie ze śmiercią bliskich.

Pierwsze o czym myślę po przeczytaniu tej historii - bardzo wartościowa i jakże potrzebna każdej dorastającej dziewczynie, mamie, tacie, babci, bratu, nauczycielowi, itp.

To historia o dorastaniu, o miesiączce, o tym jak bardzo jest to trudy temat dla dziewczyn które poraz pierwszy doświadczają okresu - ileż pytań się wtedy pojawia, ale niekiedy niewiadomo do kogo zwrócić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie jest to jedna z przepięknie wydanych książek. Ilustracje są tak bogate, aż mam ochotę wytapetować nimi całą ścianę :)

Niewielka treść - są to dosłownie pojedyncze zdania lub słowa na stronie. Jednak w taki sposób wyrażone, że doskonale trafią do czytelnika.

Historia o życiu - dzieciństwie, o dorastaniu, miłości, trudnościach życiowych, starości. Przedstawiona w formie krótkich zdań, słów, i zobrazowana pięknymi ilustracjami.

Od pierwszych stron czułam nostalgię, nadzieję, pojawiający się uśmiech, a im dalej tym większe uczucie nostalgii, smutku, może niepokój. Tak niewiele treści, ale za to bardzo poruszająca, dająca do myślenia.

Serdecznie polecam. Warto zakupić i wracać do niej po latach, albo w dniu swoich urodzin, albo w dniu który jest dla nas istotny. Dodatkowy plus to wydanie - warto kolekcjonować piękne książki, a do tego wartościowe :)

Zdecydowanie jest to jedna z przepięknie wydanych książek. Ilustracje są tak bogate, aż mam ochotę wytapetować nimi całą ścianę :)

Niewielka treść - są to dosłownie pojedyncze zdania lub słowa na stronie. Jednak w taki sposób wyrażone, że doskonale trafią do czytelnika.

Historia o życiu - dzieciństwie, o dorastaniu, miłości, trudnościach życiowych, starości....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Reniferka i pomocny rudzik Rosa Bailey, Carmen Saldaña
Ocena 8,6
Reniferka i po... Rosa Bailey, Carmen...

Na półkach: , ,

Przepiękna historia - o odwadze, wewnętrznej sile, a także wierze w siebie, we własnie możliwości :) Świetna do rozmów z dzieckiem - synek był zachwycony :) Jest tutaj pewien motyw - z rudzikiem - który można interpretować na wiele sposobów i to jest świetne! Bo można rozmawiać z dzieckiem, albo ze swoim wewnętrznym dzieckiem, o sile, odwadze. Książka na długo pozostaje w pamięci.

Dodatkowo książka jest przepięknie wydana :) Piękne ilustracje tylko wzbogacają treść.

Zdecydowanie nigdy nie wyrosnę z książek dla dzieci :)

Przepiękna historia - o odwadze, wewnętrznej sile, a także wierze w siebie, we własnie możliwości :) Świetna do rozmów z dzieckiem - synek był zachwycony :) Jest tutaj pewien motyw - z rudzikiem - który można interpretować na wiele sposobów i to jest świetne! Bo można rozmawiać z dzieckiem, albo ze swoim wewnętrznym dzieckiem, o sile, odwadze. Książka na długo pozostaje w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Skuszona tytułem i ciekawym opisem, sięgnęłam po książkę p. Rolanda. Bardzo ciekawy pomysł na fabułę - pokazanie egzorcystów (naszego głównego bohatera Rayana) od zupełnie innej strony. Walczący z demonami, wyposażeni w niesamowitą broń i udoskonalenia techniczne. Jednak walka z demonem, zawsze pozostawia jakiś ślad na egzorcyście - przejmowanie zdolności, uszczerbki fizyczne i psychiczne. To na prawdę świetny pomysł! I to wszystko zapowiadało się bardzo interesująco :)

Niestety, czytając miałam nieodparte wrażenie, że mamy w tej historii za duuużo wszystkiego - za dużo wątków. Bo to nie tylko demony, mamy jeszcze całe zaplecze wampirów, zombi i innych stworzeń, plus sekta, a na dokładkę jeszcze bogowie egipscy i eksperymenty na ludziach. Jak dla mnie było troszkę tego za dużo i czytając miałam wrażenie, jakbym doznała jakiegoś przeskoku w historii. Najpierw była cała otoczka wampirów, sekta i walka z demonami, a potem przeskok na bogów, Egipt i nadal walka z demonami. Bardzo dużo tego - może aż za dużo? Zdecydowanie ta druga część była dla mnie najbardziej interesując. Jednak niestety i tutaj zabrakło mi "mięsa" - w końcu walka z potężnym bogiem, powinna być mocno zaznaczona.

A teraz przejdźmy do wątku miłosnego, który jak się okazało na końcu książki odegrał znaczącą role - choć przez całe 400 str nie dało się go odczuć i mi to odpowiadało. Postać samego Ryana - egzorcysty była dla mnie bardzo ciekawa. A ten wątek miłosny, no cóź. Jest bo jest, ale dziwnie, że tak na końcu położony został na niego duży nacisk ;/

I może jeszcze wspomnę, że postać samego Rayana, o ile jest naprawdę bardzo intersująca, o tyle ten bohater naprawdę ma bardzo dużo szczęścia - z każdej opresji wręcz idealnie wychodzi. Czasami aż za idealnie..

Niestety, muszę jeszcze wspomnieć o samym wydaniu książki. Czytało się ją szybko, jednak niesamowicie mozolnie przez okropne błędy w redakcji, jak i merytoryczne. Nie wiem, czy tylko mi się trafił egzemplarz z tyloma błędami. Ale to bardzo rzutuje na odbiór książki. Zamiast skupiać się na lekturze, ciągle rozpraszały mnie błędy - a niestety, to odbija się na odbiorze książki.

Skuszona tytułem i ciekawym opisem, sięgnęłam po książkę p. Rolanda. Bardzo ciekawy pomysł na fabułę - pokazanie egzorcystów (naszego głównego bohatera Rayana) od zupełnie innej strony. Walczący z demonami, wyposażeni w niesamowitą broń i udoskonalenia techniczne. Jednak walka z demonem, zawsze pozostawia jakiś ślad na egzorcyście - przejmowanie zdolności, uszczerbki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie przypuszczałam, że ta historia tak mnie wzruszy, a gdy przeczytałam na końcu notkę od Autorki moje serduszko poczuło ból.

Przede wszystkim jest to potrzebna historia, w której widzę tak duże pole manewru do rozmowy z moim dzieckiem. Pełna emocji, ale tych trudnych, o których nawet nam dorosłym niekiedy jest ciężko mówić. Historia o bólu, cierpieniu, przemijaniu, stracie i nadziei.

Zachęcam każdego do zapoznania się z "Tkaczką chmur". Dorosłych, by znaleźli dla niej miejsce w swym sercu. Dzieci, by móc z nimi rozmawiać o emocjach i dzięki nim odkrywać najciekawsze sposoby na rozwiązanie trudnych chwil.

Nie przypuszczałam, że ta historia tak mnie wzruszy, a gdy przeczytałam na końcu notkę od Autorki moje serduszko poczuło ból.

Przede wszystkim jest to potrzebna historia, w której widzę tak duże pole manewru do rozmowy z moim dzieckiem. Pełna emocji, ale tych trudnych, o których nawet nam dorosłym niekiedy jest ciężko mówić. Historia o bólu, cierpieniu, przemijaniu,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Opowieści tajemnicze i szalone Gris Grimly, Edgar Allan Poe
Ocena 7,8
Opowieści taje... Gris Grimly, Edgar ...

Na półkach: , ,

Ależ to świetnie wydana książka :) cztery opowiadania, do których zostały stworzone ilustracje - ale to jakie! Niezmiernie klimatyczne i przyprawiające o dreszczyk :) Poproszę więcej tak wydanych książek.

Jeśli chodzi o opowiadania, to zdecydowanie "CZARNY KOT" i "UPADEK DOMU USHERÓW" najbardziej mi przypadły do gustu. Ten klimat, dość dziwaczny, ale przez to taki straszny - i to właśnie w tych opowiadaniach odnalazłam nutkę grozy.

Dlaczego warto przeczytać te opowiadania? Są niesamowicie klimatyczne. Jak dla mnie nie są aż tak mrożące krew w żyłach, jednak zapadają w pamięć - szczególnie "CZARNY KOT" :) Druga kwestia - to w jaki sposób została wydana książka. Pięknie dopracowana, wręcz kolekcjonerska :)

Ależ to świetnie wydana książka :) cztery opowiadania, do których zostały stworzone ilustracje - ale to jakie! Niezmiernie klimatyczne i przyprawiające o dreszczyk :) Poproszę więcej tak wydanych książek.

Jeśli chodzi o opowiadania, to zdecydowanie "CZARNY KOT" i "UPADEK DOMU USHERÓW" najbardziej mi przypadły do gustu. Ten klimat, dość dziwaczny, ale przez to taki straszny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niesamowicie klimatyczna opowieść, przesiąknięta tym co dawne - wspomnieniami, kiedy nasi dziadkowie opowiadali nam niezwykłe bajki o dziwnych istotach ukrytych w kącie chaty, w gęstwinie lasu czy na dnie jeziora. Poukrywane zazwyczaj istoty, można spotkać na kartach tej książki.

Poznajemy trzech przyjaciół: Wodnika, który nie wie co się stało z jego rodziną, Kazia, chłopca, który chciał mieć brata oraz Szczerbatka, psa, który ma na głowie same psie sprawy. Wspólnie przeżywają niezwykłe przygody, jak na przykład starcie z dość niegrzecznymi i wiecznie głodnymi Popiołkami.

Jednak wkrótce przyjaciele będą musieli zmierzyć się z trudnym wyzwaniem. Dzielni, choć to jeszcze dzieci, muszą stawić czoło dorosłym decyzją.

Książka posiada szczególny klimat, typowo słowiański. Dzięki temu historia nabiera wyjątkowości. Jest to książka dedykowana dzieciom, aczkolwiek każdy dorosły który nadal skrywa w sobie wewnętrzne dziecko, powinien zagłębić się w lekturę. Autor porusza, w bardzo subtelny sposób, ważne kwestie, takie jak problem zazdrości, bezsensowności niszczących walk, czy różnorodności. Pole do popisu dla dorosłych, można z dzieckiem rozwinąć te tematy, dopowiedzieć coś więcej na poruszane problemy.

Mnie najbardziej urzekła opowieść Mileny (mamy Kazia) o burzy. Wspaniała historia. Od razu obudziły się moje dziecięce wspomnienia, kiedy to babcia podczas burzy opowiadała mi przeróżne historie, które były przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Przez to, że autor nawiązuje do dawnych czasów, wykorzystuje adekwatne do tego słownictwo. I tutaj miałam pewien zgrzyt. Otóż, pojawiały się pewne wyrażenia, które dla mnie stanowiły ogromną trudność tzn. nie wiedziałam co oznaczają, ponieważ już od dawna nie są praktykowane w codziennym użytku. Przez to, czułam się zagubiona (ale też zmobilizowana, by odszukać znaczenie danych słów). No właśnie, jako osoba dorosła miałam problem, więc dziecko, które samodzielnie czytałoby książkę, też miałoby problem ze zrozumieniem pewnych słów (także rodzicie, bądźcie w pogotowiu).

Myśląc o książce dla dzieci, myślę przede wszystkim o jej walorach estetycznych. Książka to całość - treść i okładka, ilustracje, itp. Niestety, pod tym względem książka kuleje. A wielka szkoda. Mam wrażenie, że przez to wielu czytelników może nie odkryć niezwykłej opowieści o przygodach Wodnika.

Ale, ale...moment w jakim kończy się opowieść - tego dzieciom i dorosłym się nie robi :) Koniecznie potrzebny jest ciąg dalszy, w którym mam nadzieję, poznamy dalsze losy bohaterów, ale przede wszystkim liczę na bliższe poznanianie losów Wodnika, w szczególności jego przeszłości.

Dziękuje, za niezwykłą przygodę Autorowi i za to, że dzięki niemu miałam możliwość przeczytania tej książki. Już zawsze ta historia będzie mi się kojarzyła z burzą i babcinymi opowieściami z dzieciństwa. Bardzo sentymentalna.

Niesamowicie klimatyczna opowieść, przesiąknięta tym co dawne - wspomnieniami, kiedy nasi dziadkowie opowiadali nam niezwykłe bajki o dziwnych istotach ukrytych w kącie chaty, w gęstwinie lasu czy na dnie jeziora. Poukrywane zazwyczaj istoty, można spotkać na kartach tej książki.

Poznajemy trzech przyjaciół: Wodnika, który nie wie co się stało z jego rodziną, Kazia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak tylko zobaczyłam w zapowiedziach, że na polskim rynku wydawniczym ukaże się "Kontakt alarmowy", wiedziałam, że to będzie książka, po którą sięgnę w pierwszej kolejności. Piękna okładka, intrygujący opis. Niestety, jak się później okazało, to nie była historia dla mnie.

Penny i Sam zawarli ze sobą dość specyficzny pakt, ponieważ postanowili być dla siebie "wyjściem bezpieczeństwa". Ich kontakt alarmowy ograniczał się tylko do wiadomości tekstowych. Pisali o wszystkim, a przede wszystkim o rzeczach, o których prawdopodobnie w realu nigdy by nawet nie wspomnieli. Były to myśli, uczucia, skrywane przed innymi, zakopane w ciemnych zakamarkach własnych rozmyślań.

Penny i Sam borykają się z różnymi problemami. Penny nie potrafi dogadać się z mamą - Celeste - wiecznie przybranej w świecidełka, jakby właśnie miała iść na imprezę, na każdym kroku skupiająca czyjąś uwagę. Penny ma chłopaka - Marka - do którego nic nie czuje, traktuje go jak zapchajdziurę. Utrzymuje ten związek tylko po to, by nie czuć się odizolowana, a przy innych się nawet do niego nie przyznaje. Penny pragnie uciec jak najdalej. Marzy o tym, by zostać pisarką.

Sam pracuje w kawiarni. W życiu nie miał lekko. Już jako dziecko musiał się sam o sobie troszczyć, a jego relacje z mamą dzieli ogromna przepaść. Sam marzy o tym, by kręcić filmy. Każdy zarobiony grosz wkłada w realizację swoich marzeń. Niedawno rozstał się z dziewczyną - Lorraine - i gdy już myślał, że uporał się z emocjami związanymi z rozstaniem, nawet nie przypuszczał, co go jeszcze spotka.


Penny i Sam posiadają osobliwe charaktery, rozumieją się, nie oceniają się. Byli dla siebie jak dożylne "serum prawdy", zwierzali się ze swoich najgorszych przeżyć. Pisali do siebie wiadomości od najbanalniejszych sprawach dnia codziennego po najgłębsze, bolesne wyznania - tak było łatwiej.

Jednak relacja, która miała ograniczyć się tylko do alarmowej wymiany wiadomości, przerodziła się w coś więcej. Pojawia się strach przed rzeczywistością, narastają pytania i wątpliwości - czy będą mogli czuć się nieskrępowani w świecie realnym, czy odważą się rozmawiać.

Niestety, to nie była historia dla mnie. Nie zachwyciła mnie. Nie zaoferowała mi nic godnego zapamiętania (wyjątek stanowi jedynie piękna okładka).

Przede wszystkim, książkę czytało mi się bardzo opornie. Myślę, że w dużym stopniu było to spowodowane stylem autorki. Książka mnie niezmiernie nużyła. Często przyłapywałam się na tym, że po przeczytaniu fragmentu kompletnie nic z niego nie zapamiętałam, moje myśli odlatywały zupełnie gdzie indziej. Nic mnie nie przyciągało, brakowało akcji, czegoś co przykułoby moją uwagę jako czytelnika. Jednak przebrnęłam do końca historii, o której wkrótce zapomnę. Niestety.

"Kontakt alarmowy" to bardzo współczesna opowieść, adekwatna do obecnych czasów, gdzie ludzie głównie komunikują się za pośrednictwem różnego rodzaju komunikatów. To opowieść o tym, że świat realny jest trudny, że czasem lepiej jest wyrazić się poprzez media społecznościowe, pisać wiadomości o swoich uczuciach, emocjach. To opowieść o tym, że czasami trudno jest znaleźć odpowiednie słowa, by coś wyrazić, by porozmawiać z kimś osobiście. To opowieść o tym, jak ciężko jest wyjść poza swoją strefę komfortu.

Mimo tego, że powieść dotykała ciekawych tematów, nie podobał mi się sposób wykonania. Zabrakło mi dynamiki w całej powieści, a styl autorki utrudniał mi przyswajanie historii. Nudziłam się. W żaden sposób nie przywiązałam się do bohaterów. Nie potrafiłam uczestniczyć w tej historii.

Dziękuje Wydawnictwu Zysk i S-ka, za egzemplarz recenzencki :)

Jak tylko zobaczyłam w zapowiedziach, że na polskim rynku wydawniczym ukaże się "Kontakt alarmowy", wiedziałam, że to będzie książka, po którą sięgnę w pierwszej kolejności. Piękna okładka, intrygujący opis. Niestety, jak się później okazało, to nie była historia dla mnie.

Penny i Sam zawarli ze sobą dość specyficzny pakt, ponieważ postanowili być dla siebie "wyjściem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Życie Theodosi od zawsze było przesiąknięte krwią. W sennych koszmarach na nowo przypominała sobie nóż zatapiający się w gardle jej matki. Noż po którym ciekła jeszcze ciepła krew jej matki. Theodosia, nigdy nie zapomniała kim był kat jej matki - Theyn - oddany wojownik Kaisiera. Tak właśnie narodziła się księżniczka popiołu, która wydeptała sobie ścieżkę krwi.

Po śmierci matki, życie Theodosi przemieniło się w krwawy koszmar. Kaisier nigdy nie oszczędzał dziewczyny. Jako nowy władca Astrei, na każdym kroku udowadniał Theodosi, że ona jest nikim. Zapomnianym dzieckiem królowej, która od tej chwili jest pogrążona w popiołach. Była poniżana, maltretowana, dręczona psychicznie. Za jakiekolwiek przejawy buntu swoich podwładnych była karana, nawet jeśli nie miała z tym nic wspólnego.

Każda kara spływała krwią. Baty, wymierzane bez litości. Jeśli Theodosia traciła przytomność, wstrzymywano wymierzanie batów, aż do odzyskania przez nią pełnej świadomości. Miała odczuwać każdy ból. Baty miały zostawiać blizny, hańbić ją. Krew miała spływać po jej ciele, oblepiać ją. Miała cierpieć.

Odebrano jej wszystko - matkę, władzę, wspomnienia, tożsamość. Rozpoczęły się rządy Kalovaxian. Nastała nowa era, w której rządzi Kaisier. By przetrwać dziewczyna musiała na nowo zbudować swoją tożsamość. To ONA - Thora - dla Kalovaxian, która zlewa się z otoczeniem, jest potulna, przyjmuje wszystkie kary wymierzane przez Kaisiera, bo wie, że tylko tak może przetrwać. To ONA - Theo - kiedyś beztroska mała dziewczynka, dla najbliższych przyjaciół, rodziny, teraz już dawno zapomniana. To ONA - Theodosia - spadkobierczyni tronu, księżniczka, jedyna nadzieja dla Astreańczyków.

Kaisier próbuje za wszelką cenę złamać Theodosię. Tym razem jego zamiary są okrutne, ponieważ zmusił ją do zabicia ojca. Chciał, by nie tylko krew oblepiała Theodosię. Chciał, żeby ta krew w nią wsiąkła, żeby miała na sobie krew najbliższych, poddanych. Theodosia jest na granicy całkowitego zatracenia siebie, po tym co uczyniła. Świadomość, że zabiła ojca jest miażdżąca. Dodatkowym ciężarem jest świadomość, że jej rodacy są głodzeni, zmuszani do niewolniczej pracy, zabijani. Tak wiele odpowiedzialności na niej spoczywa. Tak wiele cierpienia.

Jednak w tym całych chaosie, kiedy wydaje się, że jedynym wyjściem jest śmierć, pojawia się iskierka nadziei. Pojawia się ratunek - przyjaciel z dzieciństwa Blaise. Theodosia wraz z Blaise postanawiają "zatruć" Kalovaxian od środka. Powstają pierwsze intrygi, plany. Jednak nic nie jest proste. Kaisier wszystko widzi i o wszystkim wie. Wszędzie ma swoje Cienie. Theodosia nie czuje się bezpieczna. Grozi jej brutalność Kaisiera, śmierć, odpowiedzialność za innych sprzymierzeńców. Krew płynie strumieniami, a to tylko początek...

"Księżniczka popiołu" niesamowicie mnie wciągnęła. Bardzo wczułam się w świat stworzony przez autorkę. Szczególnie odczuwałam brutalne kary wymierzane Theodosi czy okrucieństwo wymierzone przeciwko Astreańczykom - przyprawiające o dreszcze, bardzo realistyczne. Książka jest prawdziwą kopalnią emocji - od współczucia, smutku, kiedy czytając poznawałam dzieciństwo bohaterki, albo poczucia niesprawiedliwości, na to co działo się za panowania Kaisiera, jak traktował innych ludzi, zarówno swoich rodaków czy jeńców.

W tej historii nie zabrakło również bogów/bogiń oraz magicznych mocy. Nie zabrakło oczywiście wątku miłosnego - o zgrozo dla mnie - ale w tej historii mamy do czynienia z trójkątem miłosnym. Tak bardzo przejadły mi się już te wątki miłosne - ehh. Dwóch facetów a pośrodku ona - Theodosia - wiecznie niezdecydowana, bo w sumie to czuje coś do jedno z nich, ale na kolejnej stronie mamy już info, że jednak to żadne uczucie. I tak trwamy w tym trójkącie miłosnym.

O ile bardzo podobał mi się wykreowany świat, to niestety główna bohaterka często mnie irytowała. Czytając myślałam sobie - kolejna księżniczka, które czeka na ratunek. I tak rzeczywiście było. Theodosia nie podejmowała żadnych działań. Czekała. Cały czas czekała aż ktoś ją wyzwoli. Bardzo chciałabym, żeby Theodosia była bardziej waleczna, potrafiła się przeciwstawić. A to co chyba najbardziej mnie zraziło to przerzucenie odpowiedzialności z siebie na innych - jeśli ona nie jest w stanie kogoś zabić, to na pewno ktoś inny może to za nią zrobić. To mnie niestety nie przekonało. Szczerze uważam, że postacie drugoplanowe zostały o wiele bardziej lepiej wykreowane - jak Heron czy Artemisa. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie, szerzej poznam ich losy.

Na razie mam bardzo mieszane uczucia - tzn. bardzo spodobał mi się pomysł na fabułę i jestem na prawdę ciekawa kolejnego tomu i tego jak to wszystko się potoczy. Natomiast nie przekonała mnie jakoś główna bohaterka, już od początku czułam pewien zgrzyt. Jednak jest wiele innych pozytywów, które powodują, że chętnie sięgnę po drugi tom i przekonam się, jak ukształtują się moje przemyślenia.

ŹRÓDŁO: dziennikbibliotekarki.blogspot.com

Życie Theodosi od zawsze było przesiąknięte krwią. W sennych koszmarach na nowo przypominała sobie nóż zatapiający się w gardle jej matki. Noż po którym ciekła jeszcze ciepła krew jej matki. Theodosia, nigdy nie zapomniała kim był kat jej matki - Theyn - oddany wojownik Kaisiera. Tak właśnie narodziła się księżniczka popiołu, która wydeptała sobie ścieżkę krwi.

Po śmierci...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo lubię oglądać horrory, a także czytać książki z dreszczykiem emocji. Dlatego byłam bardzo podekscytowana, kiedy sięgnęłam po "Demonolodzy. Ed i Lorraine Warren". Miałam bardzo duże oczekiwania. Chciałam poznać najbardziej wstrząsające historie o nawiedzeniach, opętaniach. Otrzymałam sporo teorii. Pozostał niedosyt wydarzeń mrożących krew w żyłach.

Moja przygoda z Ed i Lorraine Warren rozpoczęła się od filmów - a dokładniej od "Obecności" i "Obecności 2" oraz "Annabelle" i "Zakonnicy" (tak, bardzo lubię oglądać filmy grozy). Wówczas chciałam dowiedzieć się czegoś więcej na temat działalności Warrenów, a w szczególności poznać więcej nieprawdopodobnych przypadków, z którymi musieli się zmierzyć.

Dlatego, pewnego dnia przeglądając księgarnię internetową czytam.pl natrafiłam na "Demonolodzy. Ed i Lorraine Warren" - wtedy już wiedziałam, że koniecznie muszę przeczytać tę książkę. Chciałam wiedzieć więcej, poznać więcej historii grozy. Chciałam poczuć dreszczyk emocji. No cóż, w trakcie czytania moje nastawienie się zmieniło a początkowy entuzjazm troszkę opadł.

Według mnie, cała książka bardziej skupia się na pojęciu demoniczności - w jaki sposób przejawia się owa aktywność, jakie sygnały świadczą o tym, że ktoś może być nawiedzany bądź opętany, na badaniu zjawisk demonicznych. Dużo teorii, która jest przydatna, ma na celu wprowadzenie ale momentami mnie bardzo nużyła. Byłam raczej nastawiona na niezwykłe historie, których doświadczyli Warrenowie - na te wszystkie szczegółowe opisy, jak do tego doszło, od czego się zaczęło, co się wtedy działo. I tak, po części to otrzymałam, ponieważ oprócz teorii, mamy też wyszczególnione sprawy, którymi zajmowali się Ed i Lorraine - historia opętanej laleczki Annabell czy historia nawiedzanej rodziny z Amityville. To myślę takie bardziej znane wydarzenia, które zostały opisane w książce. Pojawia się tez kilka innych historii np. brutalne nawiedzenie rodziny z Enfield czy przypadki, często nieświadomego opętania poprzez planszę ouija czy "zabawę" z zaklęciami.

Jednak najbardziej zainteresowało mnie to, że Warrenowie gromadzili różne przedmioty, które w sposób charakterystyczny odznaczyły się aktywnością demoniczną. Zgromadzone przedmioty znajdują się w domu Warrenów, tworzą coś w rodzaju muzeum okultyzmy. Historia byłaby jeszcze bardziej interesująca, gdyby szerzej opisano dziwne i złowrogie przedmioty (jakieś ciekawostki, jakie historie są z nimi związane), które Warrenowie zgromadzili na przestrzeni swojej działalności.

Przechodząc do osobowości Warrenów - w tej kwestii bardzo zostałam zaskoczona. Wydaje mi się, że bardziej poznałam postać Eda. Dla mnie Lorraine nadal pozostaje zagadką. Przede wszystkim zaskoczyło mnie to w jaki sposób Warrenowie wypowiadali się o demonologii oraz to jakie mają poglądy, czego się wystrzegają, wypowiedzi o współpracy z egzorcystami. Właśnie przez poglądy Warrenów - to są moje osobiste domysły - zabrakło dokładniejszych opisów nawiedzeń, opętań, itp. Lepiej nie wywoływać złego z ciemności.

W książce mamy także kilka czarno-białych fotografii oraz zapisy z nagrań, które udokumentowały aktywność demoniczną - bardzo duża zaleta, wzbogaca treść.

Bardzo lubię oglądać horrory, a także czytać książki z dreszczykiem emocji. Dlatego byłam bardzo podekscytowana, kiedy sięgnęłam po "Demonolodzy. Ed i Lorraine Warren". Miałam bardzo duże oczekiwania. Chciałam poznać najbardziej wstrząsające historie o nawiedzeniach, opętaniach. Otrzymałam sporo teorii. Pozostał niedosyt wydarzeń mrożących krew w żyłach.

Moja przygoda z Ed...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Duszący klimat XIX wieku. W powietrzu czuć woń rozkładu, na ciałach gromadzi się pył, a umysł zaprząta strach i modlitwy o ochronę przed mrokiem. On znów ostrzy brzytwę. Znalazł kolejną przepióreczkę. Piękną, idealną. Czuje tylko pożądanie, nienawiść. Zabiera każdej przepióreczce ostatni oddech. Potem jest tylko mrok.

Komisarz Połżniewicz jeszcze nigdy nie miał do czynienia z tak trudną sprawą morderstwa. Jedna z kuracjuszek Zakładu Przyrodniczego w Suchej Woli została znaleziona martwa w ogrodzie. Była to niespełna piętnastoletnia Ludwika Mandlewicz. Dziewczynie obcięto jej długie włosy i upozorowano morderstwo.

Komisarz wraz ze swoim zastępcą - Szymonem Drużyńskim, poszukują poszlak. Niestety, ich przeciwnik jest bardzo sprytny, cichy, pilnuje się na każdym kroku, manipuluje.

Policjanci czują się sfrustrowani, jakby znajdowali się w labiryncie, w którym to ON ustala reguły gry. Jest tak wielu kłamców, na każdym kroku układy, nikt nie współpracuje. Sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, kiedy dochodzi do kolejnego morderstwa. Ten sam schemat - uduszona kobieta, obcięte włosy.

Mieszkańcy czują strach przed tym co a raczej kto, może czaić się w mroku. Tracą wiarę w powodzenie śledztwa, pozostaje im jedynie modlitwa.

A ON znowu ostrzy brzytwę. Znalazł już swoją przepióreczkę - jej zapach, kolor włosów. Wie, że musi ją uwolnić.

"Człowiek z brzytwą" to historia, która została utrzymana w dość specyficznym klimacie (który swoją drogą bardzo lubię) - duszący, melancholijny, tajemniczy. Czytając czułam jak wnikam w ten świat - autorka nadała książce niesamowitą otoczkę. Czytajcie uważanie, ponieważ autorka przeplata naprawdę świetne smaczki, które w sposób dyskretny, wzbogacają całą opowieść. To ciąg zdarzeń, doskonale przemyślany i w odpowiedni sposób dawkowany czytelnikowi. Niektórych tempo akcji może nużyć - sama momentami miałam takie odczucia. Wydaje mi się, że było to spowodowane postacią Komisarza Połżniewicza - miałam wrażanie, że brakowało mu tej iskry do działania. Dużo myślał, ale nie przekładał tego na czyny.

Jednak dla mnie największym plusem całej historii było to, że autorka mnie doskonale zwiodła - może to było spowodowane tym, że pierwszy raz czytałam książkę utrzymaną w takim klimacie i nie jestem weteranem literatury sensacyjnej/kryminalnej. Myślałam, że wiem kim jest dusiciel. Czytałam bardzo uważnie, zbierałam poszlaki, a pod koniec powieści nie mogłam uwierzyć, że tak zostałam zaskoczona. Barwo, brawo.

Serdecznie dziękuje wydawnictwu Zyska i S-ka, za możliwość przeczytania książki i poszukiwania poszlak w Suchej Woli.

Duszący klimat XIX wieku. W powietrzu czuć woń rozkładu, na ciałach gromadzi się pył, a umysł zaprząta strach i modlitwy o ochronę przed mrokiem. On znów ostrzy brzytwę. Znalazł kolejną przepióreczkę. Piękną, idealną. Czuje tylko pożądanie, nienawiść. Zabiera każdej przepióreczce ostatni oddech. Potem jest tylko mrok.

Komisarz Połżniewicz jeszcze nigdy nie miał do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zwabiona okładką i przewodnim hasłem "módl się o światłość, gdy nastanie mrok", tak oto przeczytałam książkę "Delectorzy". Pomysł na fabułę był naprawdę bardzo obiecujący, niestety zabrakło doszlifowania całej historii.

Świat skrywa wiele niezwykłych tajemnic. To miejsce, gdzie bogowie lubią ingerować. W tym świecie żyje Alyson - "przeklęta" piętnastolatka, która potrafi czytać w myślach, która potrafi siłą woli przenosić przedmioty. Dziewczynka została obdarzona niezwykłymi zdolnościami, których nie przejawia nikt z jej otoczenia.

Jednak wkrótce los Alyson się odmieni i pozna odpowiedzi na temat swoich zdolności oraz pochodzenia niezwykłego znamienia, które posiada. A wszystko za sprawą listu, który stał się dla Alyson nowym początkiem. Dziewczyna trafiła do tajnej grupy Delectorów, którzy od zarania dziejów broną ludzkości. Alyson została wybrana i będzie musiała się zmierzyć z pradawnymi mocami bogów.

Alyson odkrywa inny świat, na nowo poznaje siebie. Niestety podróż jaką będzie musiała odbyć, wcale nie będzie dla niej łatwa. Będzie niebezpiecznie. Będzie tajemniczo.

Miałam bardzo duże oczekiwania wobec "Delectorów", niestety w trakcie czytania mój entuzjazm został znacznie ostudzony. Na wstępnie chciałabym zaznaczyć, że autorka - Olga Rzepa - napisała niniejszą powieść w wieku 14 lat! (o czym dowiedziałam się w połowie lektury). Jestem pod ogromnym wrażaniem i tutaj wielki ukłon w stronę autorki, brawa za niesamowitą wyobraźnię.

Uważam, że pomysł na fabułę jest naprawdę bardzo ciekawy. Jednak zabrakło mi doszlifowania całej historii - przeszkadzało mi, że w najważniejszych momentach główna bohaterka mdlała i o tym co się wydarzyło, dowiedziałam się dopiero po odzyskaniu przytomności przez główną bohaterkę. Było to naprawdę denerwujące, ponieważ jako czytelnik chciałabym, poznać przebieg zdarzeń z punktu widzenia bohatera, chciałabym w nich uczestniczyć, być na bieżąco. Zabrakło mi w tych momentach wykończenia.

Kolejna rzecz, która mi się nie podobała to występowanie pewnych zgrzytów w fabule. Szczególnie mam tu na myśli scenę, w której Alyson wyrusza w podróż, by zmierzyć się z siłami bogów a tu nagle przed mrocznym lasem pojawiają się reporterzy, wywiady - moim zdaniem było to nie na miejscu.

Niestety do bohaterów również nie poczułam szczególnej sympatii. Alyson, to zdecydowanie typ bohaterki, która na długo nie zostanie w mojej pamięci. Zabrakło mi także rozbudowania akcji, poszerzenia historii Delectorów. Może gdybym była młodsza, w wieku 12-15 lat, poczułabym większą sympatię do bohaterów, wydaje mi się, że wtedy całkiem inaczej postrzegałabym "Delectorów".

Jeszcze raz to podkreślę - autorka miała świetny pomysł - mam tylko nadzieję, że jeśli zdecyduje się na kolejną powieść, będzie się coraz bardziej rozwijać. Mocno trzymam za to kciuki!

Zwabiona okładką i przewodnim hasłem "módl się o światłość, gdy nastanie mrok", tak oto przeczytałam książkę "Delectorzy". Pomysł na fabułę był naprawdę bardzo obiecujący, niestety zabrakło doszlifowania całej historii.

Świat skrywa wiele niezwykłych tajemnic. To miejsce, gdzie bogowie lubią ingerować. W tym świecie żyje Alyson - "przeklęta" piętnastolatka, która potrafi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jedna z moich ulubionych powieści autorstwa Marty Alicji Trzeciak. Historia, która narodziła się między baśniami, bajkami. Niezwykła, do której zawsze będę wracała z sentymentem.

Wszystko zaczęło się od niewielkiej księgarni. To właśnie w miejscu pełnym baśni, bajek, na świat przyszedł niezwykły chłopczyk o imieniu Baltazar. Niestety, przy porodzie jego mama umarła. Chłopiec trafił do rodzinnego domu dziecka prowadzonego przez Witka i Stefę Miezynków - wspaniałe małżeństwo, troskliwe, o dobrych sercach.

Już w dzieciństwie Baltazar był dość niezwykły. Miał w sobie pewien spokój, potrafił ukoić cierpienie innych ludzi, przewidywał pewne zdarzenia. Pewnego dnia chłopiec znalazł martwego ptaszka. Baltazar chciał bardzo mu pomóc, wziął go w swoje dłonie i ptaszek odżył. To było niesamowite wydarzenie, nieprawdopodobne. Wówczas dla młodziutkiego Baltazara absolutnie niezrozumiałe, jednak to zdarzenie stanowiło początek kolejnych niezwykłych wydarzeń. Bo przed Baltazarem czeka wiele wyzwań, zadań, które musi wypełnić. Rozpoczyna się historia obsypana szczyptą magi.

Tego samego dnia, w którym narodził się Baltazar, na świat przychodzi chłopiec - Wojtek, który zadecyduje o życiu Baltazara a także o trzech pokoleń dzieci Miezynków.


Jednak ta historia jest jeszcze bardziej wyjątkowa. To nie tylko zapoznanie czytelnika z historią Baltazara. To także, ukazanie losów wszystkich ważnych osób, które pojawiły się w życiu bohatera - między innymi małżeństwa Miezynków i wychowanków, z którymi dorastał Baltazar. Ukazanie tak różnych osobowości, jak wiele musieli poświęcić w przeszłości i kim się stali w przyszłości. Tak, to był zdecydowanie jeden z lepszych zabiegów pisarskich, który sprawił, że lektura była jeszcze bardziej wyjątkowa.

To już moje trzecie spotkanie z twórczością Marty Alicji Trzeciak i jakże udane ;) Do tej pory przeczytałam "Dwa życia Kiki Kain" oraz "Dwadzieścia siedem snów" i zdecydowanie Wszystko zaczyna się wiosną to moja ulubiona książka.

"Wszystko zaczyna się wiosną" to dla mnie niezwykła historia, bardzo sentymentalna. Cudowny powrót do czasów dzieciństwa jakie pamiętam - sprzedawanie zupek z piasku, budowanie tajnych baz, wymienianie się kolorowymi karteczkami, słynny syrop z cebuli mojej babci (Stefa Miezynek, bardzo przypominała mi metody wychowawcze mojej babci). Czytając kolejne fragmenty, odświeżałam sobie jedynie pamięć i aż nie mogła uwierzyć, że autorka wspomina o takich rzeczach, których już nie widuję - to było wspaniałe, móc mieć te wszystkie doświadczenie na nowo w tej historii.

To teraz pozachwycam się nad bohaterami, których polubiłam od razu. Każda osoba jest indywidualna, ma inny charakter, doświadcza zarówno wzlotów jak i upadków. Autorka doskonale zadbała o swoich bohaterów - poznajemy losy wszystkich postaci, jak kształtowały się ich charaktery oraz to jak potoczyła się ich przyszłość.

Bardzo mi się podobała również forma narracji, to w jaki sposób autorka sprawiła, że każde wydarzenia są ze sobą w pewien sposób związane. Zakończenie jednak mnie zdruzgotało - czułam, że autorka szykuje coś wyjątkowego, coś co złamie mi serduszko. Tak właśnie się stało, było to jednak wyjątkowe zakończenie.

Przepiękna historia obsypana magicznymi wątkami. Będę wracać do tej powieści z ogromnym sentymentem. Nie sądziłam, że "Wszystko zaczyna się wiosną", tak mi się spodoba.

Właśnie za to kocham książki. Za to, że gdy tego najmniej się spodziewam, na zawsze zmieniają moje życie :)

ŹRÓDŁO: dziennikbibliotekarki.blogspot.com

Jedna z moich ulubionych powieści autorstwa Marty Alicji Trzeciak. Historia, która narodziła się między baśniami, bajkami. Niezwykła, do której zawsze będę wracała z sentymentem.

Wszystko zaczęło się od niewielkiej księgarni. To właśnie w miejscu pełnym baśni, bajek, na świat przyszedł niezwykły chłopczyk o imieniu Baltazar. Niestety, przy porodzie jego mama umarła....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Bez słowa" to ogromny ładunek emocjonalny, który po przeczytaniu pozbawia tchu, pozbawia słów. Historia osób, które nigdy nie powinny się spotkać, a tym bardziej cokolwiek do siebie poczuć. Historia miłości, która przekracza granice bólu, poczucia winy.

Sarah posiada ogromny bagaż doświadczeń, wypełniony bolesnymi wspomnieniami, tajemnicami. To kobieta, która zwiedziła kawałek świata, przeżyła ogromną tragedię, która naznaczyła ją na całe życie. Sarah prowadzi organizację charytatywną - Doktorów Klaunów, którzy pomagają ciężko chorym dzieciom, by choć na chwilę zapomniały o swojej sytuacji, by na ich twarzach pojawił się uśmiech. Sarah uwielbia swoja pracę. Jednak nad jej życiem osobistym zawisły czarne chmury. W wieku 37-lat rozstała się z mężem.

W życiu Sarah pojawia się powiew świeżego powietrza, który zawsze będzie kojarzył się jej z polnymi kwiatami i zapachem drewna. To on - Eddie. Ich nietypowe spotkanie całkowicie odmieni ich los, postrzeganie siebie, postrzeganie życia. Sarah i Eddie spędzają ze sobą siedem cudownym dni. Przepełnionych szczęściem, czułością, dotykiem, rozmowami. To były beztroskie dni. Sarah chciała stworzyć nowy scenariusz życia. Dla Eddiego. Wystarczyło siedem dni, by między nimi narodziło się uczucie.

Jednak wkrótce każde z nich miało pójść w swoją stronę. Trzeba było wrócić do codzienności. Pozostały obietnice, że będą dzwonić, że wkrótce się spotkają, że te siedem dni coś znaczyło. W progu wypowiedziane słowa, uczucia, tęsknota. Została nadzieja, którą Sarah pielęgnowała.

Po siedmiu dniach, mimo złożonych obietnic, telefon milczał. Eddie się nie odezwał. Sarah jest wyczerpana. Przez brak kontaktu od mężczyzny, jej wyobraźnia szaleje. Eddie zniknął. Kobieta przeczuwa, że mogło mu się coś stać, coś złego. Przecież spędzili taki cudowny czas, pełen czułości. A on milczy, nie daje znaku życia. Choć wszyscy jej mówią, żeby przestała, żeby raz na zawsze zapomniała o tym mężczyźnie, że na pewno ją wykorzystał. Ale Sarah wie, że to było coś więcej. Nie podda się. Nie tym razem. Zrobi wszystko, by odnaleźć Eddiego i dowiedzieć się, co takiego się wydarzyło.

Na samo wspomnie o tym, co działo się w "Bez słowa", moje serduszko się zaciska, a uśmiech pojawia się na twarzy. Przepiękna, wzruszająca historia Sarah i Eddiego, naznaczonych przez przeszłość, którzy odnaleźli w sobie ból i miłość. Ta historia to coś więcej. To nie tylko opowieść o miłości. "Bez słowa" porusza poważane tematy, takie jak żałoba, depresja, nienawiść, samotność. Dzięki bohaterom mamy możliwość poznania różnych spojrzeń na daną sytuacją - przy tak trudnym temacie, który został poruszony w powieści, poznanie różnych punktów widzenia, co mi jako czytelnikowi, daje możliwość poszerzenia perspektywy, daje do myślenia.

"Bez słowa" nie daje Czytelnikowi wytchnienia. Nieustannie jest dostarczana dawka emocji - istny rollercoaster. Tym bardziej, że mamy możliwość poznania dwóch perspektyw - Sarah i Eddiego. Dzięki temu, możemy dokładniej przyjrzeć się uczuciom bohaterów, przemyśleniom. Doświadczamy więcej.

Serdecznie polecam każdemu, kto lubi obyczajówki, powieści, które wzruszają, pozostają na dłużej w serduszku i w pamięci. Ale także tym, którzy pragną spróbować czegoś innego, którzy nigdy wcześnie nie mieli okazję czytać takich historii - mam nadzieję, że zachwyci Was tak jak i mnie :)

ŹRÓDŁO: dziennikbibliotekarki.blogspot.com

"Bez słowa" to ogromny ładunek emocjonalny, który po przeczytaniu pozbawia tchu, pozbawia słów. Historia osób, które nigdy nie powinny się spotkać, a tym bardziej cokolwiek do siebie poczuć. Historia miłości, która przekracza granice bólu, poczucia winy.

Sarah posiada ogromny bagaż doświadczeń, wypełniony bolesnymi wspomnieniami, tajemnicami. To kobieta, która zwiedziła...

więcej Pokaż mimo to