-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2015-03-04
2014-08-14
2014-08-12
2014-02-07
2014-02-05
2013-11-04
Świetne. Pisane lekkim, przyjemnym stylem, zapowiada ciekawe dopełnienie Trylogii Czarnego Maga i "Uczennicy Maga". Chociaż trudno mi się przyzwyczaić do tego, że poprzedni bohaterowie są jakieś 20 lat starsi, ba, pogodzić się z tym, akcja jak zwykle nie pozostawia zbyt wiele czasu na takie myśli. Jest jak pociąg, który rusza powoli, by rozwinąć taką prędkość, żeby nie można było się zatrzymać. Nie mogę się doczekać momentu, w którym w moje ręce trafi następny tom.
Świetne. Pisane lekkim, przyjemnym stylem, zapowiada ciekawe dopełnienie Trylogii Czarnego Maga i "Uczennicy Maga". Chociaż trudno mi się przyzwyczaić do tego, że poprzedni bohaterowie są jakieś 20 lat starsi, ba, pogodzić się z tym, akcja jak zwykle nie pozostawia zbyt wiele czasu na takie myśli. Jest jak pociąg, który rusza powoli, by rozwinąć taką prędkość, żeby nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nigdy przedtem nie miałam styczności z twórczością Janusza Zajdla i po przeczytaniu „Paradyzji” – wedle niektórych opinii najlepszego z jego dzieł – wiem, że mogę żałować. Człowiek, którego imieniem nazwano jedną z najbardziej prestiżowych nagród przyzna-wanych polskim pisarzom fantastyki, stworzył nieprawdopodobny świat. W wielu koncepcjach science fiction przewija się motyw kolonizacji kosmosu, życia na planetach spoza Układu Słonecznego, jednak pomysł zawarty w tym utworze jest dla mnie czymś nowym i oryginalnym.
Wszystko zaczyna się, oczywiście, w dalekiej przyszłości, kiedy jeden z Ziemian, Rinah Devi dostaje pozwolenie na tymczasowy pobyt na Paraydzji – sztucznej planecie-satelicie, zbudowanej z cylindrycznych pojazdów kosmicznych, których załoga podjęła, podobno nieudaną, próbę kolonizacji. Oficjalnym powodem wizyty głównego bohatera było napisanie książki o „prawdziwym życiu” niedoszłych kolonistów. Jak wskazuje nazwa „planety”, miało być ono idealne, a przez rozwinięty system kontroli i zabezpieczeń, nikt nie mógł jawnie wyrażać na ten temat negatywnych opinii. Takie działania skutkowały takimi konsekwen-cjami, jak chociażby mniejszy przydział żywności.
Drugi, ukryty powód, dla którego Rinah pojawił się w sztucznym otoczeniu, to zebranie informacji o swoim poprzedniku, który nigdy nie powrócił z Paradyzji na Ziemię. W czasie swego pobytu poznaje Alviego, odgrywającego rolę przewodnika w nieznanym mu świecie, oraz Zinię, piękną prezenterkę telewizyjną. Oboje muszą codziennie przedstawiać miejsce swojego zamieszkania jako najlepsze na świecie, a Ziemię – wręcz odwrotnie. Im dłużej Devi obserwuje środowisko, w którym się znalazł, tym mocniej utwierdza się w przekonaniu, że nie wszyscy są zadowoleni z panującego stanu rzeczy, a Paradyzja nie jest tak cudowna, za jaką uchodziła.
Interesujące, barwne postacie, mające odgórnie przydzielone zadania i nieraz sprzeczne z nimi idee, zniechęcają do przerwania lektury, a niewielki rozmiar powieści wraz z powoli wyjaśniającą się tajemnicą z naddatkiem rekompensują brak dynamicznej akcji. W niezwykły sposób realia w „raju” odległej przyszłości nawiązują do komunistycznej Polski, jednocześnie dając pewne wyobrażenie o tym okresie XX wieku ludziom, którym nie było dane w nim żyć.
Reasumując, uważam „Paradyzję” za jedno z najwybitniejszych dzieł polskiej fantastyki i z czystym sumieniem polecam ją nie tylko miłośnikom tego gatunku, ale wszystkim, którzy potrafią czerpać przyjemność z czytania dobrze napisanej książki.
Nigdy przedtem nie miałam styczności z twórczością Janusza Zajdla i po przeczytaniu „Paradyzji” – wedle niektórych opinii najlepszego z jego dzieł – wiem, że mogę żałować. Człowiek, którego imieniem nazwano jedną z najbardziej prestiżowych nagród przyzna-wanych polskim pisarzom fantastyki, stworzył nieprawdopodobny świat. W wielu koncepcjach science fiction przewija się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCudowna. Porywająca już od pierwszych stron, zajmująca myśli na długo po zakończeniu. Intrygujący motyw z obrazkiem z Aniołem Stróżem, ptakiem... Czuć, że w książce zostało przemyślane każde słowo, napisane zarówno dla dorosłych, jak i dla młodych ludzi.
Cudowna. Porywająca już od pierwszych stron, zajmująca myśli na długo po zakończeniu. Intrygujący motyw z obrazkiem z Aniołem Stróżem, ptakiem... Czuć, że w książce zostało przemyślane każde słowo, napisane zarówno dla dorosłych, jak i dla młodych ludzi.
Pokaż mimo to2013-10-19
Koncepcja ciekawa, chociaż wydaje mi się, że mogłaby być bardziej rozwinięta, opisana. Tak mi się wydało jakieś... wybrakowane. Niepełne.
Historia sama w sobie jest dość interesująca, mimo tego, że nie wszystko zostało wyjaśnione i pozostawia całkiem spore pole dla wyobraźni - jak choćby zakończenie.
Koncepcja ciekawa, chociaż wydaje mi się, że mogłaby być bardziej rozwinięta, opisana. Tak mi się wydało jakieś... wybrakowane. Niepełne.
Historia sama w sobie jest dość interesująca, mimo tego, że nie wszystko zostało wyjaśnione i pozostawia całkiem spore pole dla wyobraźni - jak choćby zakończenie.
2013-10-13
Rzadko mam styczność z kryminałami, ale ten - może ze względu na obecność magii - bardzo mi się spodobał. Jak to ktoś określił, bohater jest po prostu ludzki, mimo że dysponuje mocą. Jego podejście do życia i cynizm wymuszają przynajmniej uśmiech na twarzy czytelnika. Trudno będzie mi zapomnieć o określeniu 'być tak wściekłym, że można przeżuwać gwoździe i wypluwać spinacze do papieru'. (: Akcja toczy się dość szybko, by trudno było oderwać się od książki. Nie występują zbędne opisy, a te, które są, napisane są na tyle malowniczo, że przywodzą na myśl sceny z filmów, jak np. scena ze skorpionem i windą.
Generalnie uwielbiam opisy, jak coś działa (w tym magia), które są oparte na takiej czy innej logice, a i tego nie zabrakło. Mam nadzieję, że takich książek uda mi się przeczytać jak najwięcej. No i z pewnością będę polować na kolejne części "Akt Dresdena".
Rzadko mam styczność z kryminałami, ale ten - może ze względu na obecność magii - bardzo mi się spodobał. Jak to ktoś określił, bohater jest po prostu ludzki, mimo że dysponuje mocą. Jego podejście do życia i cynizm wymuszają przynajmniej uśmiech na twarzy czytelnika. Trudno będzie mi zapomnieć o określeniu 'być tak wściekłym, że można przeżuwać gwoździe i wypluwać spinacze...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-06-21
2013-06-11
2013-06-09
2013-06-05
Mam dość mieszane odczucia względem tej książki. Jedne fragmenty czytało się świetnie, przy innych tylko czekałam, aż się skończą i dowiem się, jak dalej potoczyły się losy w poprzednich wątkach.
Po pierwsze - Cery. Żałuję, że jego losy skończyły się w taki sposób, chociaż muszę przyznać - ostatecznego wyniku poniekąd oczekiwałam, z całym jęczeniem, że jest stary i nie tak sprawny, jak niegdyś, stał się... męczący i zbędny. Miałam też nadzieję, że usłyszy o Savarze, byłam ciekawa jego reakcji. Ale może to i lepiej, że się nie dowiedziałam, wystarczająco dużo spraw miało związek z wydarzeniami z poprzedniej trylogii, by jeszcze to jedno wciskać.
Dalej - Sonea. Niby miło powrócić do starych bohaterów i poczytać o ich losach, ale... Właśnie, "ale". Naiwnie myślałam na początku serii, że skupi się bardziej na Lorkinie, akcja nie będzie tak porozrzucana, a przez to bardziej dynamiczna. Tutaj... można było lepiej rozegrać wątek Sonei. Końcówka była bezsensowna, sytuacja nagle rozwinęła się w krótkim czasie, do tego... naprawdę, ludzie po 40 mówią, że wpadli sobie w oko?! Mam nadzieję, że to wina tłumaczenia i w angielskim takie wyrażenie dla takich ludzi brzmi bardziej naturalnie.
Z wydarzeń jako takich mam jeszcze zastrzeżenia do bitwy. Raz-dwa i koniec. Rozumiem, że kamienie dają przewagę, ale żeby aż tak? No i ostatnie strony. "Debatujcie nad zmianą prawa, a ja potem przyjdę i zobaczę, jak wam poszło". Takie mam przynajmniej odczucie do tej sceny.
Co reszty... było okej, nie mam więcej "ale". Ogólne wrażenie: książka skończyła się za szybko, pani Canavan zabrakło stron, więc się starała przyspieszyć zakończenie, przez co powieść straciła na jakości i ostatnie 100 czy 150 stron wydają się potraktowane po macoszemu. Póki co mam za sobą tylko te 2 trylogie i prequel, ale po raz pierwszy właśnie w tej części praktycznie zmusiłam się, żeby doczytać te 100 stron. Pozostał po tym lekki niesmak, choć całość jest na dość dobrym poziomie.
Mam dość mieszane odczucia względem tej książki. Jedne fragmenty czytało się świetnie, przy innych tylko czekałam, aż się skończą i dowiem się, jak dalej potoczyły się losy w poprzednich wątkach.
więcej Pokaż mimo toPo pierwsze - Cery. Żałuję, że jego losy skończyły się w taki sposób, chociaż muszę przyznać - ostatecznego wyniku poniekąd oczekiwałam, z całym jęczeniem, że jest stary i nie tak...