-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
Violet Sorrengail przygotowywała nauki w Kwadrancie Skrybów. Jej życie miało być spokojne i wypełnione książkami, które bardzo kochała. Miała spisywać historię, dla kolejnych pokoleń. Jej matka miała inne plany co do jej przyszłości, dwudziestolatka nie miała możliwości sprzeciwić się matce.
Kobieta stała się jedną z kandydatów na jeźdźców smoków. Niska, delikatna i krucha dziewczyna musi się wykazać sprytem i inteligencja, żeby przetrwać wśród ludzi, którzy mają ją za swoje wroga, czy najsłabsze ogniwo w zespole. Jako córka głównodowodzącej jest na celowniku wielu osób, w dodatku smoków chętnych do nawiązania więzi jest mniej, niż kandydatów na jeźdźców. Od teraz większość dni Violet to walka o przetrwanie.
Smok bez swoje jeźdźca cierpi.Jeździec bez swojego smoka ginie.
Wciągająca i bezkompromisowa historia. Jeśli już raz zaczniesz czytać, nie będziesz mógł się oderwać!
Bardzo ciekawy pomysł na historię, oraz doskonałe wykorzystanie jej potencjału. Czasami bywa tak, że pomysł był super, ale reszta już nie poszła zgodnie z planem. Tutaj jest zupełnie inaczej! Mam wrażenie, że autorka wycisnęła z tej historii wszystko, co się dało, a przecież to dopiero pierwszy tom! Fabuła trzyma tempo, nie zwalnia, nie ma przestojów. Zagadki, intrygi, nutka romansu, to wszystko układa się w jedną spójną całość. Dla mnie jednak największym atutem książki są bohaterowie! To oni spajają powieść, sprawiają, że chce się do nich wracać. Przede wszystkim nie chce się z nimi rozstać! Barwni, zróżnicowani, z silnymi charakterami.
Rewelacyjna, fenomenalna i wciągająca.
Ode mnie wielką polecajka!
Violet Sorrengail przygotowywała nauki w Kwadrancie Skrybów. Jej życie miało być spokojne i wypełnione książkami, które bardzo kochała. Miała spisywać historię, dla kolejnych pokoleń. Jej matka miała inne plany co do jej przyszłości, dwudziestolatka nie miała możliwości sprzeciwić się matce.
Kobieta stała się jedną z kandydatów na jeźdźców smoków. Niska, delikatna i krucha...
Dorothy Ann zdecydowanie woli jak mówi się do niej Dani. Od dziś staje się częścią rodziny, w której liczą się pieniądze, władza i opinia. Hermetyczne środowisko nie jest tak otwarte na "nową". Prywatna szkoła, wyszukane przyjęcia i rodzina, która ma nie jeden sekret. Dla niej to szansa na nowy początek, lepszy start.
Gage, Micah i Conner to teraz jej rodzina. Na początku ich stosunki nie są najlepsze, wręcz fatalne i wrogie. Mimo to udaje jej się znaleźć z nimi nić porozumienia, następnie zbliżyć się do siebie. Kto się czubi, ten się lubi, prawda? Jeden z nich stał się nawet jej bratnia dusza, kimś z kim chciała dzielić swoje życie. Gage zniknął, zostawił ich, porzucił. Teraz wraca, po ośmiu latach.
Szczerze mówiąc, po opisie książki nie wiadomo czego do końca się spodziewać. Czy to będzie kolejne romansidło? Grupa docelowa to młodzież? Czy mi się to spodoba?
Odmieńcy z West Emerald to naprawdę wciągająca historia młodych ludzi, którzy mimo życia jak z bajki mają swoje problemy i muszą się z nimi zmierzyć. Maja swoje pierwsze razy, uczą się swoich uczuć, mierzą się z krytyką, walczą ze swoimi demonami.
Z przyjemnością zatopiłam się w historii Gage'a. Naprawdę kibicowałam jego rozwijającej się znajomości z Dani i cierpiałam, gdy musiał podjąć jedyna słuszną decyzję. Dreszczyku emocji dodają tajemnice i powiązania rodzinne.
Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów. Kuzyni Silvestro, którzy zawsze się wspierali. Każdy z nich był inny, musieli się zmierzyć z innymi problemami, ale równocześnie byli dla siebie ogromnym wsparciem. Nie mogę pominąć Dani, która umie walczyć o swoje, nie poddaje się i nie grała słodkiej, naiwnej idiotki.
Dla mnie jednak największym atutem była zbrodnia, zawiłe śledztwo, ślepe zaułki i tropienie sprawcy. Jako fanka kryminałów i thrillerów dostałam tort z wisienką na torcie.
Polecam i czekam ciąg dalszy!
Dorothy Ann zdecydowanie woli jak mówi się do niej Dani. Od dziś staje się częścią rodziny, w której liczą się pieniądze, władza i opinia. Hermetyczne środowisko nie jest tak otwarte na "nową". Prywatna szkoła, wyszukane przyjęcia i rodzina, która ma nie jeden sekret. Dla niej to szansa na nowy początek, lepszy start.
Gage, Micah i Conner to teraz jej rodzina. Na początku...
Mela mimo wszelkich przeciwności i ciężkiego startu ułożyła sobie życie. Ma męża, dwójkę dzieci i pracę. Czy jest spokojnie? Absolutnie nie! Nie da się żyć spokojnie gdy pracuje się w gastronomii i ma się dziecko w okresie nastoletniego buntu.
Mela ma również matkę, która właśnie jedzie odebrać z zakładu karnego. Wania siedziała dwie dekady. Czy odnajdzie się w codziennym życiu po latach spędzonych w izolacji? Czy uda się jej stworzyć dobre relacje z córką?
"Powrót matki" opowiada o relacjach w rodzinie. Rodzicielska miłość kontra traumatyczne dzieciństwo, kryzys małżeński, problemy w pracy, której poświęca się zbyt wiele czasu i dorastające dzieci, które potrzebują wiele uwagi. A to jedynie niektóre sytuacje, z którymi przyjdzie się zmierzyć bohaterkom tej książki.
W książce przeplatają się teraźniejszość i przeszłość. Dzięki temu możemy poznać bohaterki. Przekonania, którymi kierowały się w życiu, ale również sekrety. Historia niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny, a budujące się napięcie nie pozwala oderwać się od niej.
Nie raz zastanawiałam się, czy byłabym w stanie zmierzyć się z ich sytuacją. Mela niosąca pomoc i dobroć każdemu. Mocno zaangażowana. Czasami zbyt dobra, przez co wiele osób wykorzystywało ją. Zawsze musiała sobie radzić. Podziwiałam jej silna osobowość.Nie zostawiła Wandy samej sobie. Dała szansę i możliwości, aby matka mogła ułożyć sobie życie na nowo. Inna sprawa, że Wanda nie umiała wykorzystać tego w odpowiedni sposób i nie raz przysporzyła wielu kłopotów. Z początku bardzo mnie irytowała i rozumiałam niechęć córki do matki. Aby za chwilę zrozumieć, że nikt Wandy nie przygotował na powrót do normalnego życia.
Czytając, nie będziecie się nudzić. Nie zabraknie również emocji, gdy wybryki i tajemnice zaczną wypływać na kartkach książki.Trudne tematy nie będą czekać, po prostu trzeba się z nimi zmierzyć.
Polecam!
Mela mimo wszelkich przeciwności i ciężkiego startu ułożyła sobie życie. Ma męża, dwójkę dzieci i pracę. Czy jest spokojnie? Absolutnie nie! Nie da się żyć spokojnie gdy pracuje się w gastronomii i ma się dziecko w okresie nastoletniego buntu.
Mela ma również matkę, która właśnie jedzie odebrać z zakładu karnego. Wania siedziała dwie dekady. Czy odnajdzie się w codziennym...
„Pocałunki w ciemności” to historia Austina, niewidomego dwudziestolatka. Austin mieszka z nadopiekuńczą matką i babcia, obie dbają i troszczą się o niego, każda na swój sposób. Młody mężczyzna jest zamknięty w złotej klatce, a całe dnie wypełniają mu dźwięki słuchanych audiobooków, czy muzyki, którą gra na fortepianie.
Nic więc dziwnego, że chce się wyrwać gdy poznaje tajemniczego Tima. Dzięki niemu poznaje życie, doświadcza to co było dla niego obce. Dotyka, czuję, smakuje, słyszy to czego nie może zobaczyć, dzięki niemu. To Tim otworzył dla niego świat.
Książka jest przepiękna. Cudowna, wzruszająca, determinującą do działania. Historia opisana z perspektywy niewidomego Austina nadaje jej innego wymiaru. Determinacja chłopaka, jego dążenie uparcie do celu i pokonywanie słabości jest godne podziwu. W jego świecie nie wystarczy mieć talentu, trzeba wykazać się również umiejętnościami radzenia sobie z tym, co dla większości ludzi jest normalnością.
Autorka świetnie poradziła sobie z przedstawieniem świata, z jakim musiał się zmierzyć Austin. Pokazała go, nie opisując kolorów, nie tłumacząc jak mógłby wyglądać gdyby chłopak go widział, a opisując jego kształty, zapachy i dźwięki. Wielkie brawa!
Lekkie pióro i urocza historia, w dodatku bardzo autentyczna to właśnie ta książka. Nie zaszkodziło jej nawet trochę za szybkie tempo, jakby ktoś poganiał autorkę, żeby już przeszła do sedna i kończyła. Może było trochę cukierkowo i naciąganie, ale mi to ani trochę nie przeszkadzało. Życie czasami pisze też takie historie. Tutaj pierwsze skrzypce grały emocje, a ich tutaj nie brakuje!
Świetny debiut, który polecam wam z całego serducha! ❤️
„Pocałunki w ciemności” to historia Austina, niewidomego dwudziestolatka. Austin mieszka z nadopiekuńczą matką i babcia, obie dbają i troszczą się o niego, każda na swój sposób. Młody mężczyzna jest zamknięty w złotej klatce, a całe dnie wypełniają mu dźwięki słuchanych audiobooków, czy muzyki, którą gra na fortepianie.
Nic więc dziwnego, że chce się wyrwać gdy poznaje...
Mężczyzna zgłasza zaginięcie żony. Izaura wyszła na spacer do lasu. Zdecydowanie zbyt lekko ubrana. W domu pozostawiła dwie córeczki. Podkomisarz Konrad Lis przyjmując zeznania czuje pod skórą, że świadek nie mówi mu wszystkiego. Przyjdzie mu się zmierzyć z naciskami z góry, ślepymi zaułkami i sekretami, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Tacy ludzie jak oni nie lubią się nimi dzielić.
Na trop zaginionej kobiety trafia również Ania. Kobieta pracuje dla jednego z plotkarskich serwisów. Na balu dla sportowców w damskiej toalecie podsłuchuje strzępki rozmowy, która nie pozwala jej przejść obojętnie. W Ani budzi się dziennikarka śledcza, którą kiedyś pragnęła zostać. Rzuca się w wir poszlak szukając rozwiązania sprawy.
"Szantażystka" to debiutancka powieść Marty Ryczko i przyznaje się, że po przeczytaniu książki sprawdzałam czy na pewno nic mi nie umknęło!
Dynamiczna i wciągająca historia zaginięcia młodej kobiety prowadzi nas przez dwa światy. Wielki świat celebrytów, czerwonych dywanów i błysku fleszy oraz małego zapomnianego miasteczka, gdzie wszyscy się znają, a swoje sekrety chowają w ciemnych kątach. To zestawienie nadaje realizmu powieści, pozwala zajrzeć w głąb i zrozumieć z czym muszą się zmierzyć ludzie po obu stronach.
Autorka prowadzi nas przez śledztwo dwutorowo. Stawia przed nami wiele pytań. Pozwala na błądzenie po zaułkach i samodzielne tropienie sprawcy. Pokazuje bohaterów, ich wady i słabe punkty, obnaża ich przed czytelnikiem. A mimo to nie udało mi się. Gdy już wszystko składa się w całość, a rozwiązanie wydaje się być na wyciągnięcie ręki następuje zwrot akcji.
Książka wciągnęła mnie na długie godziny (mimo spadków w tempie akcji). To świetna pozycja łącząca ze sobą wiele gatunków w naturalny i autentyczny sposób. To pełna napięcia i emocji pozycja, która zmusza do refleksji.
Czekam na kolejne książki! ❤️
Mężczyzna zgłasza zaginięcie żony. Izaura wyszła na spacer do lasu. Zdecydowanie zbyt lekko ubrana. W domu pozostawiła dwie córeczki. Podkomisarz Konrad Lis przyjmując zeznania czuje pod skórą, że świadek nie mówi mu wszystkiego. Przyjdzie mu się zmierzyć z naciskami z góry, ślepymi zaułkami i sekretami, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Tacy ludzie jak oni...
więcej mniej Pokaż mimo to
Rodzina Stawińskich mieszka w dawnym powiecie wołyńskim niedaleko Łucka. Prowadzą dobrze prosperujące gospodarstwo i zatrudniają wielu Ukraińców. Pracownicy są dobrze traktowani, a oprócz uczciwej zapłaty mają zapewniony dach nad głową, ciepły kąt i jedzenie.
Wszystko zmienia się wraz z nadejściem wojny. Ukraińcy w napaści Hitlera widzą szansę dla siebie, chcą stworzyć własne państwo. W okolicznych wioskach coraz częściej słychać o brutalnych napaściach na Polaków, bestialstwo i brutalność nacjonalistów ukraińskich jest przerażająca. Ludzie, którzy niegdyś ramię w ramię dorastali, pracowali i odpoczywali, dzisiaj stają się dla siebie wrogami.
Losy Polaków i Ukraińców splatają się, łączą i przecinają gwałtownie. Wojenna sceneria staje się tłem dla historii każdego z członków rodziny Stawińskich. Komu można zaufać? Kto jest wrogiem, a kto przyjacielem? Gdzie szukać pomocy, gdy zło czai się za drzwiami?
Autorka z lekkością tworzy obraz malowniczej wsi. Dbając o szczegóły, przekazuje relacje, które łączyły ludzi. Opisując ich historię, nie oszczędzi im trosk i rozterek. Na koniec przychodzi z tym co nieuniknione. Wraz z nadejściem wojny dochodzi do rozłamu w społeczeństwie, a jego konsekwencje dotkną każdego z bohaterów. Nie raz będzie nam towarzyszyć strach i niedowierzanie czytając o dramacie, którego musieli doświadczyć ludzie w tamtym okresie.
„Echa przeszłych dni” to książka obok, której nie da się przejść obojętnie. Pełna emocji, zmuszająca do refleksji i przemyśleń. Historia, która nawet kilka dni po przeczytaniu żyje we mnie. Wracają do mnie obrazy i sytuacje opisane na kartkach stron, oraz zachowania bohaterów. Niektóre z nich rozumiem, innych nie jestem w stanie wytłumaczyć i budzą mój sprzeciw. Mimo to bardzo ciekawił mnie los każdego. Całe szczęście nie muszę zastanawiać się co, będzie dalej, wystarczy sięgnąć po kolejny tom!
Polecam z całego serca.
Rodzina Stawińskich mieszka w dawnym powiecie wołyńskim niedaleko Łucka. Prowadzą dobrze prosperujące gospodarstwo i zatrudniają wielu Ukraińców. Pracownicy są dobrze traktowani, a oprócz uczciwej zapłaty mają zapewniony dach nad głową, ciepły kąt i jedzenie.
Wszystko zmienia się wraz z nadejściem wojny. Ukraińcy w napaści Hitlera widzą szansę dla siebie, chcą stworzyć...
Tommy żyje szczęśliwie w pełnej rodzinie do dnia swoich pierwszych urodzin. Właśnie tego dnia znika z pamięci wszystkich. Jego rodzina i sąsiedzi nie wiedzą, kim on jest, wszystkie jego rzeczy znikają, zupełnie tak jakby nigdy nie istniał. Ta sytuacja powtarza się co roku. Gdziekolwiek chłopak się znajduje w dniu swoich urodzin, świat zapomina o jego istnieniu.
Jest jak nowa kartka, nowy początek. Ale niekoniecznie szczęśliwy. To bardzo trudne zrozumieć całą sytuację. Odnaleźć się na nowo w świecie, który dla ciebie już istniał. Odnaleźć się w relacjach z przyjaciółmi, którzy ciebie nie znają. Zachować miłość, która skończyła się wraz z kolejnymi urodzinami.
Reset, bo tak nazywa ten dzień Tommy gdy świat o nim zapomina, jest nieodwracalny i nie do zatrzymania. Chłopiec, później nastolatek, a następnie mężczyzna próbuje zrobić coś, dzięki czemu świat o nim nie zapomni.
To fascynująca książka! Wzruszająca opowieść o chłopcu, który próbuje zrozumieć magiczny mechanizm. Odnaleźć siebie, swoich bliskich, przyjaciół. Siła i determinacja, z jaką zaczyna walczyć o siebie, swoją tożsamość i przyszłość jest niepowtarzalna.
Z ogromną ciekawością śledziłam losy bohatera, współczułam mu z całego serca gdy jego ówczesny świat zmieniał się i kibicowałam gdy zaczynał walkę o swoją tożsamość. To książka, która pod zasłoną magicznego zjawiska przypomina o tym co jest najważniejsze w naszym życiu, o co należy walczyć za wszelką cenę.
Fenomenalny pomysł na fabułę. Styl autora sprawia, że książkę czyta się płynnie, bez zastojów i przerw, pomimo dużych ram czasowych całej historii. Nie mogę zapomnieć o bohaterach, których nie sposób nie lubić, a tym bardziej zapomnieć!
Świetna pozycja, przy której nie sposób się nudzić. Niepozorna, zaskakująca i mocno zapadająca w pamięć. Historia, która z największą przyjemnością obejrzałabym na dużym ekranie. ❤️
Tommy żyje szczęśliwie w pełnej rodzinie do dnia swoich pierwszych urodzin. Właśnie tego dnia znika z pamięci wszystkich. Jego rodzina i sąsiedzi nie wiedzą, kim on jest, wszystkie jego rzeczy znikają, zupełnie tak jakby nigdy nie istniał. Ta sytuacja powtarza się co roku. Gdziekolwiek chłopak się znajduje w dniu swoich urodzin, świat zapomina o jego istnieniu.
Jest jak...
Tego roku zima nie oszczędziła kraju. Śnieg i mróz sparaliżował dosłownie wszystko. Tymczasem w małej wsi u stóp Karkonoszy mieszkańcy szykują się do świąt Bożego Narodzenia. Jedni witają dawno niewidzianego krewnego, inni szykują się do zaręczyn, jeszcze inni planują przyszłość u boku ukochanego daleko stąd.
Atak zimy odcina osadę od świata, jest to maleńka wioska, więc schodzi na dalszy plan. Pierwszeństwo mają strategiczne miejsca. Mieszkańcy muszą sobie radzić sami. Jednak gdy dochodzi do morderstwa, bo co do tego nikt nie ma wątpliwości, a mieszkańcach wioski budzą się dawne leki. Kto zabił i dlaczego to zrobił? A może to Mars? Obudziła się i zbiera krwawe żniwo, wyjąc nocami.
Od tamtych wydarzeń minęło czterdzieści lat. Policjanci z Archiwum X chcą się przyjrzeć dawnej sprawie. Szukają poszlak, rozpytując świadków. Na przesłuchanie wezwali Jana Rysia. Emerytowany milicjant był tamtej zimy w wiosce, odwiedzał bliskich i to on podjął się pierwszego śledztwa na miejscu, gdy świat pogrążony w śniegu zapomniał o wsi.
"Osada" okazała się fascynującą i wciągająca historią. Opisana z perspektywy dwóch bohaterów i na dwóch przestrzeniach czasowych pozwala na szerokie spojrzenie na sprawę i zajrzenie w ludzką duszę, poznanie myśli drugiego człowieka. Autor bezbłędnie przekazuje klimat i atmosferę maleńkiej wsi, gdzie pokłosie zbrodni ciąży i przydusza.Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów, byli dopracowani, autentyczni i nieprzerysowani. Bieg wydarzeń niewymuszony, gęstniejącą atmosfera, ale bez zbędnych pauz.Czytając "Osadę" ciężko było mi przerwać, odłożyć na chwilę książkę. Była uzależniająca!
To, co najbardziej lubię w takich książkach, na koniec wszystkie tropy zostają wyjaśnione. Nie lubię niedomówień i otwartych furtek.
Zakończenie, na które decyduje się niewielu autorów. Ono sprawia, że moje wewnętrzne ja się buntuje. Nic wam więcej nie powiem!
Świetna pozycja.
Tego roku zima nie oszczędziła kraju. Śnieg i mróz sparaliżował dosłownie wszystko. Tymczasem w małej wsi u stóp Karkonoszy mieszkańcy szykują się do świąt Bożego Narodzenia. Jedni witają dawno niewidzianego krewnego, inni szykują się do zaręczyn, jeszcze inni planują przyszłość u boku ukochanego daleko stąd.
Atak zimy odcina osadę od świata, jest to maleńka wioska, więc...
"Kiedy zakwitną brzoskwinie" to nostalgiczna powieść, opowiadająca o rodzinie żyjącej w cieniu wojny. Trzy pokolenia noszące na barkach to ciężkie brzemię. Piękna i przejmująca historia opowiada, jak ważne jest znaleźć dom, swoje miejsce na ziemi, schronienie i spokój. Jak trudno jest żyć bez wiedzy, skąd się pochodzi i jakie są nasze korzenie.
Meilin pod odsłoną nocy ucieka. Chiny zostają zaatakowane przez japońskie wojska. Musi zostawić za sobą dom bogaty w tradycję i wartościowe antyki. Teraz liczy się tylko to żeby zapewnić bezpieczeństwo synowi. Jej wieloletnia tułaczka jest pełna strachu, nieraz doświadcza bólu i cierpienia. Chwilę ukojenia znajduje w najcenniejszym przedmiocie, który kiedyś dostała od swojego męża. Start jedwabny zwój, starannie zapisane historie i wyjątkowe rysunki. Renshu wpatruje się w rysunki i słucha spokojnego głosu matki.
Renshu nie chcę pamiętać wojny. Wymazał ją ze swoje życia, odciął się od tego świata. Teraz jest innym człowiekiem. Wyjechał do Ameryki, został naukowcem. Ma kochająca żonę i córeczkę. Nie spogląda w niebo ze strachem, że dostrzeże na nim samolot wroga, mimo to, nie żyje spokojnie. Jego lek jest paraliżujący i niszczycielski, mężczyzna zamyka się w sobie.Jego córka nie rozumie tego wszystkiego. Brak szczerej rozmowy, ucieczka w milczenie i słowa, że tak będzie lepiej, oddalają ja od ojca. Chce odnaleźć swoje korzenie, poznać historię swojej rodziny, być jej częścią.
"Kiedy zakwitną brzoskwinie" to piękną powieść o miłości, poświęceniu i trosce. Przejmująca, niekiedy rozdzierająca serce, a jednocześnie dodająca siły i odwagi do działania. Autorka w niesamowity sposób opisała relacje, które łączą rodzinę. Ich doświadczenia, lęki i determinację.
To inne, spojrzenie na wojnę i jej skutki, na rodzinę i jej relacje w odniesieniu do tego co przeżyli.
Gorąco polecam!
"Kiedy zakwitną brzoskwinie" to nostalgiczna powieść, opowiadająca o rodzinie żyjącej w cieniu wojny. Trzy pokolenia noszące na barkach to ciężkie brzemię. Piękna i przejmująca historia opowiada, jak ważne jest znaleźć dom, swoje miejsce na ziemi, schronienie i spokój. Jak trudno jest żyć bez wiedzy, skąd się pochodzi i jakie są nasze korzenie.
Meilin pod odsłoną nocy...
Natalia właśnie się rozwiodła. Uwolniła się od toksycznego męża i wreszcie może odetchnąć pełną piersią. Postanowiła uczcić to w jednym z barów. Zasmakować wolności. W tym samym barze Mateusz świętuje podjęcie nowej pracy. Młody mężczyzna odciął się od rodziców, sprzeciwił się ich woli i żyje na własny rachunek. Niestety nie jest lekko i często musi liczyć na pomoc kolegów.
Jedna chwila, jedna decyzja, jedna noc.
I obietnica, że jeśli kiedykolwiek jeszcze się spotkają...
"Zanim odejdziesz" okazała się lekka i przyjemna, do przeczytania w weekend. Bardzo ciekawy pomysł, dwoje bohaterów z różnych światów, dodatkowa bariera stanowiła różnica wieku między nimi.
Natalia to kobieta z pewną pozycją w społeczeństwie. Ma dobrze płatną pracę, mieszka w ogromnym domu, który odziedziczyła po rodzicach. Profesjonalna, zawsze odpowiednio ubrana, z uśmiechem na ustach. Kobieta sukcesu, chciałoby się powiedzieć. A jednak Natalia czuję się bardzo samotna. Brakuje jej oparcia, szacunku i czułości mężczyzny. Po wieloletnim związku z mężem tyranem ciężko jest jej zaufać komukolwiek.
Rozumiałam jej pragnienia i strach nawet to, że czasami powiedziała coś, nie zważając, jak absurdalnie to brzmi.
Mateusz nie był jednak dla mnie zrozumiałą postacią. Jego złości do ludzi z wyższych sfer, miała swoje podstawy, ale czy w uzasadnionych sposób były one ukierunkowane? Znał pozycję kobiety i wiedział kim, jest i sam chciał tej relacji, by za chwilę mieć pretensje, że ona też jest nim zainteresowana.
Bardzo chciałam wczuć się w tę relację, czuć emocje, rozumieć postępowanie bohaterów i chłonąć całą sobą, jednak czegoś mi zabrakło. Ciągle czułam, że to jednak nie to. Chwilę budujące napięcie, namiętność między bohaterami, zwroty akcji nie pomogły pozbyć się tego wrażenia.
Podobała mi się i nie nudziłam się, ale nie ma też fajerwerek i efektu wow.
Natalia właśnie się rozwiodła. Uwolniła się od toksycznego męża i wreszcie może odetchnąć pełną piersią. Postanowiła uczcić to w jednym z barów. Zasmakować wolności. W tym samym barze Mateusz świętuje podjęcie nowej pracy. Młody mężczyzna odciął się od rodziców, sprzeciwił się ich woli i żyje na własny rachunek. Niestety nie jest lekko i często musi liczyć na pomoc...
więcej mniej Pokaż mimo to
Serena od swojego rozwodu nie spotyka się z mężczyznami. Całkowicie poświęciła się wychowywaniu syna. Minęło już 5 lat! Nic więc dziwnego, że pewnego wieczoru pod wpływem przyjaciółki i krążącego we krwi wina postanawia założyć aplikację randkową i zacząć umawiać się z mężczyznami.
Zima bywa kapryśna i tym razem pokazała kto, tu rządzi! Śnieg nie przestaje sypać gdy Jaxson odwozi syna do domu. Zasypane drogi, domu i podjazdy uniemożliwiają wyjazd byłego męża z domu, co nie ukrywając, jest mu na rękę!
Jaxson ma plan! Chce odzyskać swoją żonę i rodzinę. Pomoże mu w tym wiedzą z romansów, w których zaczytuje się jego żona i aplikacja randkowa!
Ona i on, odcięci od świata, odnajdują się, poznają, budują więź. Lubicie takie historie? Czy zbyt słodko?
Tutaj nie jest za słodko. Serena i Jaxson już byli razem, byli małżeństwem i znają się jak łyse konie, mają razem dziecko. Między nimi dochodzi do wielu spięć. Żal, pretensje i niewyjaśniona przeszłość wraca do nich jak boomerang i wydaje się, że nic nie będzie takie jak kiedyś.
To dość przewidywalna historia, chociaż jest pewien element zaskoczenia, który też sporo wyjaśnia. Napisana lekkim językiem, tak abyśmy mogli czerpać 100 procent przyjemności z czasu spędzonego z lekturą. Dużym atutem są rozdziały napisane z perspektywy Sereny jak i Jaxona, możemy się dowiedzieć co myślą, jak dana sytuacja wygląda z tej drugiej strony i co tak naprawdę chodzi bohaterom po głowach.
Ta historia nie kończy się z końcem śnieżycy. Będzie namiętnie o gorąco, będzie chwila zwątpienia, a nawet strach przed odtrąceniem. Ale nic więcej nie mówię!
Jedyne co potwornie gryzło mnie w tej książce to, wulgaryzmy z ust Jaxona, który momentami traktował je jak przecinki. Można go bronić, że dawał upust emocjom, ale nie przekonało mnie to. Nie pasowało mi to w takiej ilości do tego bohatera i tej książki.
Serena od swojego rozwodu nie spotyka się z mężczyznami. Całkowicie poświęciła się wychowywaniu syna. Minęło już 5 lat! Nic więc dziwnego, że pewnego wieczoru pod wpływem przyjaciółki i krążącego we krwi wina postanawia założyć aplikację randkową i zacząć umawiać się z mężczyznami.
Zima bywa kapryśna i tym razem pokazała kto, tu rządzi! Śnieg nie przestaje sypać gdy...
Joanna Chyłka dostaje sprawę, w której ma bronić mężczyzny oskarżonego o zabicie dwóch osób ze szczególnym okrucieństwem. Pomagać jej będzie aplikant Kordian Oryński, który jest zafascynowany swoją przełożoną.
Ta sprawa wydaje się oczywista. Oskarżony zabił i zmasakrował ciała dwójki osób, a następnie spędził z ciałami 10 dni we własnym mieszkaniu. Mężczyzna nie przyznaje się do popełnionego czynu, ani nie robić niczego, aby oczyścić się z zarzutów.
Ta książka jest niczym pędzący samochód przez niedoświadczonego kierowcę. Dzieje się dużo i bardzo szybko. Jednocześnie nie mamy zbyt wiele faktów w garści, żeby móc stawiać jakiekolwiek tezy. Czekamy, aż się rozbijemy.
Dobrze się bawiłam w towarzystwie Chyłki i Zordona, ich relacja i dialogi sprawiły, że nie raz śmiałam się głośno. Prawnicze śledztwo okazało się niemniej zawiłe niż te prowadzone przez policjantów. Ciężko tutaj snuć jakieś domysły, też brakowało, tropów nie było żadnych, a świadkowie znikali gdy tylko się pojawili.
Prawnicy mają obronić klienta, nie dochodzić do prawdy.
Do samego końca nie wiedziałam, jak się zakończy ta historia i to jest duży plus! Nie miałam czasu na własne teorie, brakowało mi też tropów, żeby próbować rozwiązać zagadkę. Czuję niedosyt przez to, że nie miałam szans prowadzić własnego śledztwa.
Coś czuję, że po kolejny tom sięgnę niebawem.
Joanna Chyłka dostaje sprawę, w której ma bronić mężczyzny oskarżonego o zabicie dwóch osób ze szczególnym okrucieństwem. Pomagać jej będzie aplikant Kordian Oryński, który jest zafascynowany swoją przełożoną.
Ta sprawa wydaje się oczywista. Oskarżony zabił i zmasakrował ciała dwójki osób, a następnie spędził z ciałami 10 dni we własnym mieszkaniu. Mężczyzna nie przyznaje...
Anabelle codziennie mierzy się z prześladowaniem ze strony szkolnych kolegów. Dręczona dziewczyna nie ma wparcia u rówieśników, nauczyciele niczego nie zauważają, matka w szponach nałogu myśli jedynie o swoich potrzebach. Nikogo więcej nie ma. Wszyscy widzą, nikt nie reaguje na to co się dzieje.
Natan jest jednym z grona snobów. Ma wszystko pieniądze, drogie zabawki, alkohol. Nie ma tylko bliskich, oni całą swoją uwagę poświęcili biznesowi. Chłopak nie radzi sobie ze swoimi emocjami, chowa się za maska obojętności, a problemy rozwiązuje pięściami.
Tych dwoje połączy młodzieńcze zauroczenie. Czy ich więź będzie na tyle silna, żeby przeciwstawić się podłej intrydze?
Już na samym początku byłam bardzo zainteresowana ta historia. Zaczyna się naprawdę mocno i miałam ciarki na ciele, wyobrażając sobie, przez co musiała przechodzić młoda dziewczyna. Trudna sytuacja życiowa, brak swojego miejsca, azylu. Rówieśnicy — dręczyciele, matka w szponach nałogu i wszechogarniająca nienawiść to naprawdę dało się mocno wyczuć. Z pewną nadzieją na poprawę sytuacji Anabelle patrzyłam na pojawienie się w jej życiu Bad Boya Natana. Ich relacja naprawdę dobrze wróżyła.
Do tego momentu było dobrze, a później... Cóż zaczęło się walić jak domek z kart, ale nie tylko życie bohaterów.
Nie podobała mi się dorosła wersja bohaterów. Zachowywali się jakby, minęło kilka tygodni, a nie lat. Nie wydorośleli, nie odrobili lekcji, nie zmienili swojego postępowania. Zachowywali się nadal tak samo.
To chyba najbardziej mnie uderzyło i niestety, ale dalszą część książki się męczyłam. Moja irytacja i brak zrozumienia do postępowania głównych bohaterów rosła.
Początek był fajny i naprawdę liczyłam na więcej. Z większych plusów to prosty język autorki, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Podobała mi się narracja naprzemiennie czytamy rozdziały z perspektywy Anabelle i Natana.
Anabelle codziennie mierzy się z prześladowaniem ze strony szkolnych kolegów. Dręczona dziewczyna nie ma wparcia u rówieśników, nauczyciele niczego nie zauważają, matka w szponach nałogu myśli jedynie o swoich potrzebach. Nikogo więcej nie ma. Wszyscy widzą, nikt nie reaguje na to co się dzieje.
Natan jest jednym z grona snobów. Ma wszystko pieniądze, drogie zabawki,...
Życie jest jak czekolada. Czasami przynoszą nam rozkosz, przenoszą nas daleko do świata, od kłopotów. Rozpływająca się mleczna czekolada i słodkie nadzienie to sama przyjemność. Czekoladki z dodatkiem pieprzu albo papryczki rozgrzewają nie tylko ciało, ale również zmysły. Czekoladki bywają też gorzkie i intensywne, mocno kakaowe.
Jaki smak ma życie Niny? Ostatnio niestety gorzki. Malinowa Bombonierka — chocolatierka, którą odziedziczyła po ciotce Emilii, ma kłopoty. Ktoś chce odebrać jej najważniejsze miejsce na ziemi. To pasierb ciotki, chce dowieść niepoczytalności ciotki w momencie przekazywania dobytku życia.
Nina staje do walki o przyszłość Bombonierki. Nie może pozwolić, żeby dziedzictwo Emilii trafiło w źle ręce. Żeby cały jej świat legł w gruzach. Czy jej konkurencja, bracia Jeurissenowie pomogą jej w tej walce czy wykorzystają sytuację i połączą siły przeciwko niej?
Nina często zatapia się w przeszłości ciotki spisanej na stronach pamiętnika. Emilia nie miała lekkiego życia. Jako młoda dziewczyna została zmuszona przez matkę do wstąpienia do zakonu. Nie mogąc się przeciwstawić, poddała się i brała to, co dał jej los. Emilia odkryła największą pasję swoje życia. Była nią czekolada. Praca przy produkcji słodyczy, ciastek i tortów była fascynująca, a czekolada stała się jej miłością.
"Życie jak czekolada" wciągnęła mnie w swoje objęcia i nie chciała puścić. Zupełnie niczym tabliczka czekolady. Nie mogłam przestać, dopóki nie skończyłam całej tablicz.... Książki!
Lekka i bardzo przyjemna książka. Przeczytałam jednym tchem. Pełna przyjaźni, troski i miłości do drugiej osoby. Tutaj wszystko się dobrze kończy. Jeśli czekoladka jest gorzka, ten posmak zostanie zaraz zgaszony przez słodycz nadzienia.
Nie będę ukrywać, że dużo ciekawsze okazały się dla mnie losy Emilii i to na te fragmenty czekałam z niecierpliwością. Niemniej nie można odmówić tej pozycji ogromu wiedzy, dopracowania i pasji do czekolady.
Życie jest jak czekolada. Czasami przynoszą nam rozkosz, przenoszą nas daleko do świata, od kłopotów. Rozpływająca się mleczna czekolada i słodkie nadzienie to sama przyjemność. Czekoladki z dodatkiem pieprzu albo papryczki rozgrzewają nie tylko ciało, ale również zmysły. Czekoladki bywają też gorzkie i intensywne, mocno kakaowe.
Jaki smak ma życie Niny? Ostatnio niestety...
Jaka książka zaprząta ostatnio wasze myśli?
Są książki, które czytamy dla czystej rozrywki, zabawnych dialogów czy gorących scen. Są też takie książki, które czytamy w pełnym skupieniu, szukając tropów i poszlak. Książki, które wciągają nas w magiczny świat, z którego ciężko jest się wydostać. Są też historie, które czytając — przeżywamy całym sobą, bądź obserwujemy z bardzo bliska, dostrzegając dużo więcej szczegółów.
Maria, była kobietą w płaszczu. Skryta pod przebraniem. Maria nie była Marią. Była kobietą, którą kiedyś miała męża i córeczkę. Miała kochająca rodzinę, piękny dom, była wykształcona i szanowana. Teraz Maria udaje kogoś innego, kłamie, stwarza pozory, odgrywa rolę.
"Szewcowa" okazała się wciągająca historią dwojga ludzi, którym wydawało się, że się kochają. Tak uważam. Ich relacji nigdy nie nazwałbym miłością. Julian kierowany zauroczeniem, ciekawością i chęcią zdobycia tej niedostępnej wszedł w tę relację. Dbał o swoją żonę, zabiegał o jej uwagę, spełniał różne zachcianki. Maria grała kogoś, kim nie była. Nieszczęśliwa i zraniona dbała jedynie o siebie zapominając, że rani przy tym innych.
Patrząc z boku na ich postępowanie, czułam złość momentami wstręt. Chciałam krzyczeć, żeby się opanowali. Serce mnie bolało, patrząc na dziecko, tak bardzo pragnęło czułości, której nie dostało.
"Szewcowa" zmusza do różnych przemyśleń. Kim jesteśmy? Ile jesteśmy w stanie poświęcić, żeby uratować siebie? Czy jesteśmy szczęśliwi? Do czego może doprowadzić życie w kłamstwie? Jakie traumy nosimy w sobie i jaki wpływ mają one na nas?
Autorka snując swoją opowieść, nie ocenia. Pozwala nam przyglądać się wydarzeniom, poznać bohaterów, ich codzienne życie. Na koniec zostajemy z tą historią i w moim przypadku z gonitwą myśli na jej temat.
Świetna książka o ludziach, o ich pragnieniach i strachu. O życiu. Jeśli nie przepadacie za literaturą obozową i trochę odstrasza was wzmianka o nich, nie musicie się bać tej pozycji. Tutaj naprawdę tego nie ma. Jest za to morze wciągających słów, a przewracając stronę za strona, wciągnie was w głębinę i nie będziecie mogli przestać czytać, dopóki nie dojdziecie do końca.
Jaka książka zaprząta ostatnio wasze myśli?
Są książki, które czytamy dla czystej rozrywki, zabawnych dialogów czy gorących scen. Są też takie książki, które czytamy w pełnym skupieniu, szukając tropów i poszlak. Książki, które wciągają nas w magiczny świat, z którego ciężko jest się wydostać. Są też historie, które czytając — przeżywamy całym sobą, bądź obserwujemy z...
Salem wraca do rodzinnego miasteczka po sześciu latach. Niestety ten powrót nie należy do najprzyjemniejszych. Przez tyle lat wiele się zmieniło w jej życiu, tym razem jest odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale również za swoją córkę. Czy zmieniły się również jej uczucia do Thayera?
Wystarczy, że się spotkali, a wszystko wróciło. To, co czule, słodkie i uzależniające oraz to, co zostało podszyte bólem, strachem i niepewnością.
Salem i Thayer nie mają lekkiego życia. Los ich znowu nie oszczędził. Salem żyje wręcz w przekonaniu, że nie może być szczęśliwa. Ból, cierpienie i niemoc, jaką czuję, obezwładnia ją, nie może nic zrobić. Pozostało czekać na to, co nieuniknione. Nie pomaga jej w tym wszystkim strach przed brakiem zrozumienia, wobec podjętych przed nią decyzji przed laty. Salem musi się z tym wszystkim zmierzyć.
To kontynuacja serii, która nie zachwyciła mnie. Nie czułam emocji bohaterów. Nie wbiło mnie w fotel, ani nie wyczekiwałem kolejnych chwil z książką. Bardzo trudno było mi wejść w tę historię ponownie i przeżywać ją w pełni.
Od wydarzeń z pierwszego tomu minęło sześć lat, wiele się zmieniło w tym czasie. Zmienili się i oni. Salem z silnej i pewnej siebie nastolatki stała się infantylną i bezkształtną pod względem charakteru kobietą, za to Thayer z mężczyzny stał się ciepłą kluchą!Mogę mu przypisać jeden plus za dojrzałość. W sytuacji, w której wiele osób byłoby oburzonych takim traktowaniem, przerzucali się wina i wykłócali o swoje racje, on przyjął swoją winę. Nie tracił czasu na to co nieistotne i skupił się na tym co tu i teraz, aby zyskać jak najwięcej.
Jestem bardzo rozczarowana. Nie podobało mi się i trudno mi znaleźć plusy. Jednocześnie wiem, że gdybym nie przeczytała tej książki, w pamięci ciągle bym miała zakończenie pierwszego tomu i jedno pytanie: "Co było dalej?".
Salem wraca do rodzinnego miasteczka po sześciu latach. Niestety ten powrót nie należy do najprzyjemniejszych. Przez tyle lat wiele się zmieniło w jej życiu, tym razem jest odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale również za swoją córkę. Czy zmieniły się również jej uczucia do Thayera?
Wystarczy, że się spotkali, a wszystko wróciło. To, co czule, słodkie i uzależniające...
Pośród lasów, szumiącego wiatru po lakach z widokiem na konie Józefina — Ina szuka spokoju i odpowiedzi na nurtujące ja pytania. Ostatnio nic nie jest tak, jak być powinno. Jej związek to chłodna relacja, która nie przynosi niczego dobrego. Na dodatek jej matka szuka z nią kontaktu. Ta, która od porzuciła ja w dzieciństwie, zawiodła jej zaufanie niespełnionymi obietnicami, teraz nie daje o sobie zapomnieć.
Ina z dala od miejskiego zgiełku za namową właścicieli odnajduje radość z jazdy konnej. Chociaż z początku paraliżuje ją strach, szybko odnajduje radość i satysfakcję z nowej pasji i robi ogromne postępy! Czy to za sprawą swoje instruktora — ciepłego i przystojnego Sambora?
Autorka w przepiękny sposób opisała miejsce, w którym dzieje się akcja książki. Przepiękne widoki i niesamowity klimat sprawiły, że czułam jakbym tam była! Czułam te zapachy suszonych ziół, smaki świątecznych potraw, szczypiący mróz w policzki, a nawet siłę i ciepło bijące od zwierząt, które głaskała Ina. Zakochałam się w tych opisach!
Niestety nie czułam chemii między bohaterami, nie rozumiałam ich postępowania. Ich relacje były dla mnie zbyt płaskie i suche. Kompletnie nie potrafiłam się zgrać z nimi i złapać więzi. Rozumiałam podejrzliwość dziewczyny i jej wycofanie, ale bardzo uderzyła mnie nagła zmiana, z wielkiego żalu i złości na matkę, które narastały przez lata na miłość i serdeczność, a nawet wspólnie spędzony czas i to w zaledwie kilka dni, a może nawet godzin?
Szczęście pod choinkę to krótka historia. Bardziej zimowa niż świąteczna. Niestety wątpię, żebym zapamiętała ja na dłużej.
Pośród lasów, szumiącego wiatru po lakach z widokiem na konie Józefina — Ina szuka spokoju i odpowiedzi na nurtujące ja pytania. Ostatnio nic nie jest tak, jak być powinno. Jej związek to chłodna relacja, która nie przynosi niczego dobrego. Na dodatek jej matka szuka z nią kontaktu. Ta, która od porzuciła ja w dzieciństwie, zawiodła jej zaufanie niespełnionymi obietnicami,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kalina jest początkującą pisarką i nie może uwierzyć, że taka gwiazda jak Marianna Zakrzewska zwróciła się właśnie do niej z prośbą o napisanie swojej biografii. Ta propozycja to ogromna szansa dla dziewczyny, która może okazać się przygoda jej życia. Kalina wyjeżdża do malowniczego dworku na Mazury, aby zebrać materiały do książki, poznać panią Zakrzewska jej historię, zwyczaje i tajemnice. W dworku poznaje jeszcze jednego mieszkańca dworu. Tomasz jest wyniosłym gburem, traktującym ją jak intruza, ale we pewnym momencie to się zmieni...
Lekka, bardzo przyjemna i wciągająca historia. Świąteczno-zimowy klimat, malowniczy dworek, historia opowiadana przy kominku, z sowitą dawką humoru i uszczypliwości, a to wszystko doprawione szczypta pikanterii. Tak autorka zaserwowała nam tutaj mieszankę doskonałą! Bohaterowie są bardzo prawdziwi. Bywają zabawni, bardzo ambitni, czasami skryci, albo złośliwi, mają swoje złe strony i słabości, których ulegają. Bardzo podobała mi się niespieszna relacja Kaliny i Tomasza, ta chemia między nimi dosłownie wylewała się z książki.
Znajdziecie tutaj:
✨motyw książki w książce
✨bohaterów, którzy zrobili ten krok od nienawiści do miłości
✨trochę świątecznej zawieruchy
✨odrobinę magii
✨kilka scen, od których może zrobić się gorąco!
Jeśli potrzebujesz chwili dla siebie, lekkiej i angażującej lektury, która pozwoli ci się zrelaksować i zapomnieć o tym co jeszcze trzeba zrobić z przedświątecznej listy, ta książka jest dla ciebie! ❤️
Kalina jest początkującą pisarką i nie może uwierzyć, że taka gwiazda jak Marianna Zakrzewska zwróciła się właśnie do niej z prośbą o napisanie swojej biografii. Ta propozycja to ogromna szansa dla dziewczyny, która może okazać się przygoda jej życia. Kalina wyjeżdża do malowniczego dworku na Mazury, aby zebrać materiały do książki, poznać panią Zakrzewska jej historię,...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Duże dziewczyny nie płaczą” to historia opowiadająca o czterech kobietach, które w dzieciństwie były sobie bardzo bliskie. Teraz piętnaście lat później każda z nich poszła w swoją stronę. Mają inne potrzeby, zobowiązania, przeżycia, a także rozterki. Mimo to wiążą je więzy krwi i ogromną przyjaźń. Kuzynki spotykają się regularnie, są dla siebie wsparciem. Dzieła ze sobą radości i smutki.
Poza Marisol ona zniknęła z ich życia. Czy kiedyś wróci? Czy będzie częścią rodziny?
Autorka stworzyła przepiękną historię o przyjaźni i rodzinie. O tym jak trudno jest kogoś stracić i jak ważne jest wsparcie najbliższych w trudnych chwilach. O tym jak łatwo jest się zatracić w imię fałszywej miłości, o potrzebie spełniania własnych marzeń i celów, o poszukiwaniu siebie. A także o miłości. Tej wielkiej, angażującej wszystkie cząstki naszego ciała i duży do drugiego człowieka, a także o tej nierozerwalnej i bezgranicznej miłości połączonej więzami krwi.
Z wielką przyjemnością przewracałam kolejne strony książki, żeby poznać losy każdej z kobiet. Przeżywałam każdą historię razem z nimi, kibicowałam i wspierałam je, nie raz śmiejąc się głośno, albo roniąc łzy. Ogromny atut tej historii to pokazanie wszystkich czterech perspektyw, każdej innej, a jednak składającej się w jeden, piękny i wielobarwny obraz.
Słodko-gorzka, autentyczna, piękna i wzruszająca historia o miłości, przyjaźni i życiu.
Gorąco polecam! ❤️
„Duże dziewczyny nie płaczą” to historia opowiadająca o czterech kobietach, które w dzieciństwie były sobie bardzo bliskie. Teraz piętnaście lat później każda z nich poszła w swoją stronę. Mają inne potrzeby, zobowiązania, przeżycia, a także rozterki. Mimo to wiążą je więzy krwi i ogromną przyjaźń. Kuzynki spotykają się regularnie, są dla siebie wsparciem. Dzieła ze sobą...
więcej Pokaż mimo to