-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2014-05-02
2014-04-15
Philippa Gregory jest znaną i cenioną pisarką na całym świecie. Miałam okazję poznać już kilka z nich. Szczególnie zaciekawiła mnie powieść "Uwięziona Królowa". Dlaczego? Akcja rozgrywa się w czasach epoki elżbietańskiej. Były to ciekawe czasy i chciałam poznać je lepiej. Czy jest jakiś ciekawszy fragment historii, niż manipulacje i walka o władzę? Ciekawa losów Marii Stuart i samej postaci, zabrałam się za lekturę, która przeniosła mnie kilka wieków wstecz.
Maria Stuart musiała poprosić swoją kuzynkę, Elżbietę I, o azyl. Liczyła, że królowa Anglii pomoże jej wrócić na tron Szkocji. Tymczasem trafia pod opiekę Georga Talbota, potomka jednego z najpotężniejszych rodów w Anglii. W tym więzieniu zaczyna knuć spisek. Szuka drogi ucieczki i próbuje znaleźć rozwiązanie swoich kłopotów. Spisek za spiskiem, plany i konspiracje. Czy królowa naprawdę jest nietykalna? Czy da się ją zranić? Ugodzić w dumę?
Autorka opisała szesnaście lat. Szesnaście długich lat, kiedy to Maria Stuart znajdowała się w areszcie. Gregory wykreowała królową na osobę inteligentną i sprytną, która zrobi wszystko, żeby dopiąć swego i jest gotowa kłamać, konspirować. To postać, która z jednej strony - zachwyciła mnie i oczarowała, z drugiej - przerażała. Wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, jak postąpiłaby, gdyby zawczasu znała przyszłość i wiedziała, jak jej plany się potoczą. Ta niesamowita postać cały czas nakręcała historię i nie można było przewidzieć, co tym razem wymyśli.
Historia opowiedziana została z perspektywy trzech osób. Są oni głównymi bohaterami i odgrywają ważną rolę w rozgrywanych wydarzeniach. Pierwszą jest Maria Stuart, drugą George Talbot, a ostatnią jego żona, Elizabeth Shrewsbury, znana jako Bess. I chyba to właśnie hrabina wywarła na mnie największe wrażenie. To kobieta, która dzięki swojej inteligencji i szczęściu, sama była panią swojego losu. Rzadko się to zdarzało w tamtych czasach. Kobiety zwykle musiały podlegać mężczyznom i mieć nadzieję, że wyjdą na tym dobrze. Ona była inna i właśnie jej losy najbardziej mnie zaciekawiły.
Lektura naprawdę mnie wciągnęła. Losy bohaterów były nieprzewidywalne i nie spodziewałam się takiego zakończenia. Autorka zwróciła uwagę na wiele aspektów życia w epoce elżbietańskiej i trudności z jakimi w tamtych czasach borykały się kobiety. Zwracała uwagę jak bardzo tamten świat różni się od naszego.
Powieść lekko mi się czytało i bardzo mi się spodobała. Polecam gorąco, w szczególności fanom fabularyzowanych biografii i osobom zaintrygowanym epoką wiktoriańską. Jeżeli nie znacie jeszcze tego gatunku, to "Uwięziona Królowa" jest tytułem, od którego warto rozpocząć swoją przygodę z tą literaturą.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/04/u-boku-krolowej-philippa-gregory.html
Philippa Gregory jest znaną i cenioną pisarką na całym świecie. Miałam okazję poznać już kilka z nich. Szczególnie zaciekawiła mnie powieść "Uwięziona Królowa". Dlaczego? Akcja rozgrywa się w czasach epoki elżbietańskiej. Były to ciekawe czasy i chciałam poznać je lepiej. Czy jest jakiś ciekawszy fragment historii, niż manipulacje i walka o władzę? Ciekawa losów Marii...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03
Na moim biurku leży książka o pięknej okładce i zachęcającym opisie. Na dole oprawy wiedzę napisany białymi literami tytuł, "Poza Czasem". Kolejna opowieść o podróżach w czasie, a może coś oryginalnego, co przyciąga uwagę i wybija się na tle innych powieści? Biorę książkę w ręce i przewracam pierwsze strony. Za każdym rozdziałem coraz bardziej wciąga mnie historia Michele. Ale jaka jest cała książka?
Michele to zwykła nastolatka, która chce zapomnieć o swoim byłym chłopaku. Jej życie toczy się jak, każdego innego w tym wieku. Do pewnego dnia. Gdy mama dziewczyny umiera, nastolatka musi się przeprowadzić do dziadków, o których jedynie słyszała z opowieści. W starym domu odkryje wiele tajemnic i klucz, który może przenosić w czasie.
Mieliśmy już okazje spotkać się z podróżami w czasie już niejednokrotnie. W niektórych powieściach był to talent, który w pewnym momencie sprawiał, że bohater znajduje się w całkowicie innym czasie i przestrzeni. Innym razem był to płyn i określone miejsce na ziemi, gdzie pojawiał się tunel, a jeszcze innym, kiedy działo się do w pełnie. Alexandra Monir postawiła wszystko na jedną kartę, na klucz, który po zetknięciu z wieloletnią pamiątką, przenosi w czasy z których pochodzi artefakt. Jest to niebanalny pomysł i w książce się sprawdził.
Zwykle to główna bohaterka gra rolę osoby pomysłowej, która potrafi rozwiązać najtrudniejszy problem, który pojawia się w historii. Tym razem dopiero na końcu dowiadujemy się, jak rozwiązał się cały problem, a zakończenie powieści zaskoczy na pewno niejedną osobę.
Michele mimo, że jest ciekawą bohaterką, nadal nie wkupiła się w moje łaski. Czytając książkę wydawała mi się taka niezdecydowana i bierna. Miałam wrażenie, że uczucia ukazuje przede wszystkim w scenach przy Philipie. Wydaje mi się ona raczej nieszczególną postacią, która nie wywarła na mnie dobrego wrażenia.
Książka jest ciekawa. Miło i szybko mi się ją czytało. To czego mi brakowało, to bardziej rozbudowanych wątków. Historia skupia się głównie na podróży w czasie i ukochanym głównej bohaterki, a co za tym idzie, reszta wątków nie zostaje zbytnio rozwinięta. Bardzo byłam ciekawa, co okaże się w związku z ojcem Michele. Mimo, że pojawia się liczne grono krótszych przypowiastek, między innymi są to sceny z przodkami bohaterki, to są one bardzo krótkie i odgrywają mało znaczące role w opowieści.
Kiepskie momenty autorka nadrabia pomysłami i oryginalnym, nieprzewidywalnym zakończeniem, które zwiastuje intrygującą kontynuację. "Poza Czasem" może nie jest wybitną książką, ale mimo wszystko jest lekturą, z którą można spędzić miło czas. Jestem ciekawa kontynuacji i liczę na ciekawy rozwój wydarzeń.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/04/w-poszukiwaniu-ukojenia-alexandra-monir.html
Na moim biurku leży książka o pięknej okładce i zachęcającym opisie. Na dole oprawy wiedzę napisany białymi literami tytuł, "Poza Czasem". Kolejna opowieść o podróżach w czasie, a może coś oryginalnego, co przyciąga uwagę i wybija się na tle innych powieści? Biorę książkę w ręce i przewracam pierwsze strony. Za każdym rozdziałem coraz bardziej wciąga mnie historia Michele....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-04-10
Twórczość Ricka Yanceya chciałam poznać już od jakiegoś czasu. Jedna z napisanych przez niego powieści, "Piąta Fala", ma zostać zekranizowana. Ja tylko ciągle słyszałam same pozytywne opinie na temat pisarza i z każdą kolejną chwilą chciałam coraz bardziej poznać jego pomysły. "Badacz Potworów" intryguje ciekawym i oryginalnym tytułem. A co znajdziemy w środku?
William James Henry jest dwunastolatkiem. Poznajemy go właśnie w tym młodym wieku, kiedy każdy kształtuje swoją osobowość. Chłopiec jest jednak skazany na szybsze dorośnięcie od swoich rówieśników. Dlaczego? Otóż po śmierci rodziców Willa, przygarnął go pracodawca jego ojca, który ma dosyć nietypowy zawód, a mianowicie jest monstrumologiem. Jego zadanie polega na badaniu dziwnych wytworów natury, które są po prostu ... potworami. Pierwsze spotkanie chłopca z przedmiotem badań jest niepokojące, a to dopiero wstęp do historii, która pochłonęła wiele ofiar, nim udało się odnaleźć zło, które teraz trzeba zniszczyć.
Akcja powieści rozgrywa się w roku 1888 i w związku z tym w historii zwraca się większą uwagę na zasady, jakie kierują społeczeństwem i zachowanie, jakie przystoi dżentelmenowi. Pisarz skupił się raczej na wydarzeniach, które się tam rozgrywają, a nie na epoce, która poza stosunkami między poszczególnymi osobami, nie została bardziej rozwinięta.
Dużym plusem jest to, że w książce nie pojawia się żaden wątek miłosny. Ostatnio rzadko się z tym spotykam i było to dla mnie miłym zaskoczeniem. Cała akcja została skupiona na poszukiwaniu i walki z tymi stworzeniami. Czytając książkę nie obędziemy się bez obszernych opisów dotyczących gatunku, który nam zagraża. Z każdą kolejną stroną miałam wrażenie, jakbym spotykała się z tymi krwiożerczymi bestiami, a wizja chodzących potworów w blasku dnia, nie raz napędziła mi stracha.
To czego mi tu zabrakło, to szybszej akcji. Historia jest bez zarzutu, ale dosyć wolno się rozwija. Dynamiczne są tylko dwa momenty, kiedy bohaterowie walczą z tymi stworzeniami. Poza tym wszystko toczy się spokojnym tempem i dużo czasu poświęconego zostaje na planowanie, wyszukiwanie, tłumaczenie tych zjawisk i rozmowy między bohaterami. Są jednak takie momenty, które niewątpliwie zaskakują. Przychodzą w najmniej oczekiwanych chwilach i sprawiają, że zaczynamy bać się, jak potoczą się losy bohaterów. Często zadawałam sobie pytanie: "A co z nim? Przeżyje? Wszystko będzie dobrze?".
Książka jest oryginalna i ciekawa. Badanie potworów okazało się dużo bardziej zajmującym i ciekawszym zajęciem, niż na początku myślałam. Powieść czytało mi się szybko i z niecierpliwością przewracałam kolejne strony. Po skończeniu lektury od razu pomyślałam o tym, co autor zaprezentuje w kontynuacji i mam nadzieję, że się tego dowiem. Powiem tylko jedno ... nie chciałabym spotkać tych istot na swojej drodze.
Twórczość Ricka Yanceya chciałam poznać już od jakiegoś czasu. Jedna z napisanych przez niego powieści, "Piąta Fala", ma zostać zekranizowana. Ja tylko ciągle słyszałam same pozytywne opinie na temat pisarza i z każdą kolejną chwilą chciałam coraz bardziej poznać jego pomysły. "Badacz Potworów" intryguje ciekawym i oryginalnym tytułem. A co znajdziemy w środku?
William...
2014-03-01
"Rywalki" to zdecydowanie jeden z najgłośniejszych tytułów, które zostały wydane w ostatnim czasie. Spacerując po sklepach, zwykle zaglądam do księgarni i już od jakiegoś czasu, pierwsze co rzuca mi się w oczy to, ta niezwykła okładka patrząca na mnie prosto z wystawy sklepowej. W głowie oczywiście od razu pojawiają się niewypowiedziane słowa i tylko jedna myśl, dotycząca balu i pałacu. Bo chyba tak naprawdę nie ma na świecie dziewczyny, która nie pragnęłaby odnaleźć swojego księcia. Każda z nas marzy o choćby jednym, jedynym dniu, kiedy miałybyśmy to wszystko: piękną suknię, bal i przystojniaka u naszego boku. To dlatego "Rywalki" ciągną jak magnes, bo dają nam nadzieję, żeby przeżyć te wszystkie marzenia, nawet jeżeli nie miałybyśmy w nich uczestniczyć, a jedynie obserwować z daleka.
Każda dziewczyna o tym marzy. Każda nastolatka chciałaby się tam znaleźć. Tylko nie ... America. Dziewczyna jest zakochana i gardzi małżeństwami dla pozycji i szacunku społecznego. Sama jest zakochana i chciałaby resztę swojego życia spędzić u boku Aspena. Wie jednak, że to niemożliwe. Pochodzi z piątej kasty, a on z szóstej, tej gorszej i biedniejszej.
Z całego kraju wybrano 35 dziewcząt. America zostaje wytypowana do walki o koronę. Ze złamanym sercem wyruszy w podróż, która zmieni jej pogląd na świat i ludzi. Czy utrzyma się w konkursie? Wszystko okaże się inne, niż sobie początkowo wyobrażała...
Jeszcze zanim dałam się porwać i uwięzić w świecie "Rywalek", słyszałam wiele pozytywnych opinii, więc postawiłam autorce poprzeczkę dosyć wysoko. Zwykle po czymś takim dostaję tylko rozczarowanie. Tym razem autorka mimo trudnego zadania, przeskoczyła nad nią ze sporą ilością zapasu.
Dystopia jest gatunkiem, który w ostatnim czasie zbiera duże uznanie i wydawać by się mogło, że nie da się go jeszcze bardziej rozwinąć. A jednak. Kiera Cross stworzyła świat podzielony na kasty, gdzie każda kobieta rywalizuje, żeby wżenić się do wyżej postawionej rodziny. Nikt nie przejmuje się tymi najbiedniejszymi, nie dba o sieroty i niepełnosprawnych. Ta wizja świata robi wielkie wrażenie, nawet nie wyobrażałam sobie, co by było, gdyby ten system obowiązywał w naszym kraju, a teraz nie mogę o tym przestać myśleć.
Od razu polubiłam większość bohaterów. Książka jest lekka i szybko się ją czyta. Ilość opisów jest bardzo dobrze wyważona i dzięki temu, książka jest ciekawsza. Nie brakuje dialogów i romantycznych scen, które niejedną dziewczynę doprowadzą do wzruszenia i śmiechu. "Rywalki" to książka, którą można przeczytać w jeden dzień. Już pierwsze strony wciągają w świat Ameriki i trudno się oderwać od tej historii.
Jedyną rzeczą, która mnie niepokoi, jest niewątpliwie wątek miłosny, który niebezpiecznie zmierza w stronę "Zmierzchu" i rozważań typu "którego z nich wybrać". Mam tylko nadzieję, że autorka szybko zboczy z tej ścieżki, bo lektura jest naprawdę fajna i taki zabieg mógłby podziałać tylko na niekorzyść. "Rywalki" to lektura do poduszki, przy której można się odprężyć i zapomnieć o otaczającym nas świecie i przenieść się do pięknego pałacu i walki o szczęście. Nie jest to powieść, po którą sięga się, żeby znaleźć tematy do rozważań, ale żeby odpocząć i warto o tym pamiętać.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/04/konkurs-na-ksiezniczke-kiera-cass.html
"Rywalki" to zdecydowanie jeden z najgłośniejszych tytułów, które zostały wydane w ostatnim czasie. Spacerując po sklepach, zwykle zaglądam do księgarni i już od jakiegoś czasu, pierwsze co rzuca mi się w oczy to, ta niezwykła okładka patrząca na mnie prosto z wystawy sklepowej. W głowie oczywiście od razu pojawiają się niewypowiedziane słowa i tylko jedna myśl, dotycząca...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-10
Są takie osoby, które są twarde i harde na zewnątrz, a w środku piękne i delikatne. Dla mnie jedną z nich jest główna bohaterka książki "Morze Spokoju". Muszę przyznać, że po lekturę sięgałam z niekłamaną ciekawością. Opis jest z pewnością intrygujący, ale nawet nie o to mi chodziło. Jeszcze za nim otworzyłam książkę, miałam przeczucie, że kiedy już ją przeczytam, nie będę taka sama. I się nie myliłam. Autorka sprawia, że z zupełnie innej strony spojrzałam na wiele problemów i wydarzeń, które mogłyby dotknąć mnie, czy moich bliskich.
Jeden dzień zmienił życie Nastii w piekło. To popołudnie nie tylko bardzo ją zmieniło, ale także odebrało wszystko, co kochała. Utraciła przyszłość. Josh ma wiele tajemnic. Wszyscy jego bliscy nie żyją, a w szkole uczniowie omijają go szerokim łukiem. Dwoje zagubionych i nieszczęśliwych ludzi. Świat w którym nie ma magii i nie da się naprawić niektórych rzeczy. Nadal mają jednak szanse odbudować utracone życie.
Książka już od pierwszych stron mnie w ciągnęła. Z każdym kolejnym słowem, zdaniem, rozdziałem, coraz bardziej wciągałam się w tą opowieść, chcąc coraz lepiej poznać bohaterów. Akcja przyśpieszała i zmieniała kierunek tak szybko, że ledwo można nadążyć za faktami, które spływają na czytelnika, zaskakując go i oszałamiając.
Powieść to przede wszystkim dwa przeplatające się głosy. Historię opowiadają bowiem dwie osoby, a nie jedna. Narracja przechodzi raz do rąk Nastii, a potem wędruje do Josha. Pozwala to zrozumieć opowieść z obu punktów widzenia i odkrywać po małym kawałeczku znaczenie wydarzeń, które zmieniły ich życie. Dopiero z czasem dowiadujemy się, co tak naprawdę spotkało główną bohaterkę i do samego końca nie wiemy, jak bardzo to ją zmieniło. Finał jest zdecydowanie bardzo emocjonujący i wzrusza.
To nie jest historia szczęśliwa. Nie można uznać ją za smutną. Myślę, że łączy w sobie wiele cech. Można powiedzieć, że jest momentami brutalna, a innym razem delikatna, jak jedwab. Można uznać ją zarówno za wzruszającą i wrażliwą, jak i pobudzającą do myślenia. "Morze Spokoju" ma wiele obliczy i pokochałam każdy z nich. Opowieść jest piękna i nie da się tego ukryć. Pełna bólu i piętna, które dźwigają bohaterowie, ale także ich wiary, zdeterminowania i walki z przeciwnościami losu.
Gdybym miała powiedzieć, co mi się najbardziej spodobało w książce, byłoby to przede mną naprawdę trudne zadanie. Wybrałabym chyba tą lekkość i szczerość przekazu z jaką pisze autorka. Niezwykłe jest to, jak łatwo i czytelnie odbiera się książkę. Dawno, o ile nie pierwszy raz, spotkałam się z lekturą, która porzuca zwykłe słownictwo intensywnie używając bieżącego slangu młodzieżowego. Może to utrudnić odbiór starszym czytelnikom, ale dla młodzieży historia jest dzięki temu bardziej czytelna i bezpośrednia.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/03/opowiesc-ktora-zapiera-dech-w-piersiach.html
Są takie osoby, które są twarde i harde na zewnątrz, a w środku piękne i delikatne. Dla mnie jedną z nich jest główna bohaterka książki "Morze Spokoju". Muszę przyznać, że po lekturę sięgałam z niekłamaną ciekawością. Opis jest z pewnością intrygujący, ale nawet nie o to mi chodziło. Jeszcze za nim otworzyłam książkę, miałam przeczucie, że kiedy już ją przeczytam, nie będę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-29
Książka "Krwawy szlak" już na samym początku zaciekawiła mnie swoją okładką i opisem. Zapowiadała się ciekawa lektura, pełna przygód i niezwykłego klimatu. Pierwsze kilka stron lekkich i intrygujących, sprawiło, że mój apetyt na lekturę coraz bardziej się zaostrzył. Przyszłość, pustynia, niebezpieczeństwo, śmierć, pomysł. Czy było warto?
Saba żyje w raz z rodzeństwem na terenach niezamieszkanych przez innych ludzi. Ledwo wiążą koniec z końcem, ale dają sobie radę. Wszystko się zmienia, kiedy Lugh, bliźniak Saby, zostaje porwany, a ojciec, zabity. Dziewczyna jest uparta i nigdy się nie poddaje, jest gotowa zrobić wszystko, żeby uratować swojego brata. Czeka ją niebezpieczna wędrówka, a towarzyszyć jej będzie wiele niebezpieczeństw i walk. Czy wraz z pomocą Wolnych Jastrzębi i przystojniaka o imieniu Jack, uda jej się uratować Lugh?
Pierwsze co zwróciło moją uwagę, to krótkie zdania. Rzadko też pojawiają się jakieś dłuższe opisy i przez sporą część książki, akcja opiera się głównie na dialogach. Początkowo kiepsko szło mi czytanie. Musiałam przyzwyczaić się do stylu autorki i krótkich zdań, ale kiedy to już się stało, nawet nie zauważyłam, jak szybko przeskakuję po kolejnych rozdziałach.
Ta książka nakręca. Z każdą chwilą coraz bardziej wczuwałam się w akcję i często łapałam się na zastanawianiu, czy na miejsku Saby, postąpiłabym tak samo. Momentami byłam zła na główną bohaterkę, za jej podejście do pewnych spraw, ale rozumiałam też jej postępowanie. Saba nie jest tylko zapisanymi słowami, ale żyje w tej książce. Kalkuluje, myśli, sprawdza, testuje, odczuwa, staje się realna. Mimo, że wszystko rozgrywa się w przyszłości i całkowicie odmiennym świecie, bardzo łatwo utożsamić się z bohaterami. Na tą powieść, nie da się pozostać obojętnym.
"Krwawy Szlak" jest kolejną dystopią, których pojawia się na rynku coraz więcej, co nie znaczy, że nie jest warta uwagi. Jest i to nawet bardzo. Wydarzenia momentami są lekko brutalne i smutno mi się robi, kiedy myślę o tym, ile Saba musiała wycierpieć i przejść. Jestem bardzo ciekawa tego świata. Wszystkie wydarzenia rozgrywają się wiele czasu po tym, jak nie ma już współczesnej technologii, samolotów i samochodów. Tam ludzie nie mają komputerów, ani nawet telefonów, nie ma nic. Ciekawa jestem, jak do tego wszystkiego doszło i z każdym rozdziałem coraz bardziej wciągałam się w ten klimat, chcąc go coraz lepiej poznać. Mam nadzieję, że autorka nie pozostawi nas w niepewności i w przyszłych częściach odkryje przed nami tajniki, jak do tego wszystkiego doszło. A tym czasem, zapraszam do czytania.
Książka "Krwawy szlak" już na samym początku zaciekawiła mnie swoją okładką i opisem. Zapowiadała się ciekawa lektura, pełna przygód i niezwykłego klimatu. Pierwsze kilka stron lekkich i intrygujących, sprawiło, że mój apetyt na lekturę coraz bardziej się zaostrzył. Przyszłość, pustynia, niebezpieczeństwo, śmierć, pomysł. Czy było warto?
Saba żyje w raz z rodzeństwem na...
2014-03
Kiedy Ewa miała pięć lat, była świadkiem niezwykłej, a zarazem dramatycznej sceny, jaką była walka dwóch aniołów, czarnego i białego. Od tej pory dziewczynkę prześladują coraz to dotkliwsze wypadki. Niby drobne zdarzenia, zaczynają przemieniać się w coraz bardziej pechowe i nieprzyjemne. Czy da się zmienić los człowieka? Co ma począć dziewczynka pozbawiona niewidocznej opieki Anioła Stróża?
"Tam, gdzie spadają anioły" jest książką, którą każdy może odebrać zupełnie inaczej. Niektórzy znajdą w niej głęboką historię, którą można poddać szczegółowej analizie i interpretacji. Inni odnajdą historię życia. Ale są też tacy, dla których książka będzie zbyt dziecinna. A jeszcze kilka osób może uznać ją za powieść opowiadającą o wierze i nadziei. Wszystkim jest po trochu. Autorka zawarła w książce wiele wiedzy z zakresu angelologii, ale także przemyśleń dotyczących ludzkiego życia. To niesamowite, że wszystko to zmieściła w jednej książce.
Wszystko na świecie na dwie strony. Wymieniłam plusy, ale są także negatywne aspekty. Zanim wciągnęłam się w powieść, pierwsze rozdziały były dla mnie strasznie męczące. Wprowadzenie zwykle takie jest, ponieważ próbujemy przyswoić sobie na początku, jak najwięcej informacji. Tutaj... historia zaczynała wciągać dopiero w połowie książki. Czasami nawet miałam ochotę ją odłożyć, ale nie zrezygnowałam, z czego bardzo się cieszę. Faktycznie styl autorki nie za bardzo przypadł mi do gustu, szczególnie w przypadku tej lektury, mimo to gdybym miała powieść przyrównywać do innych tekstów Terakowskiej, chyba najbardziej spodobało mi się właśnie "Tam, gdzie spadają anioły".
Trudno powiedzieć, kiedy książka powinna się spodobać. Myślę, że zawsze warto jest ją poznać. Szczególnie na te głębsze przemyślenia zawarte między wersami książek. Powinny się one spodobać przede wszystkim osobom, które szukają bardziej ambitnych książek. Lektura sprawdzi się równie dobrze, jako powieść czytana do poduszki, szczególnie w przypadku dziecka, za względu na "magię" i "bajkowość" tej historii. Jeśli jednak szukacie czegoś lżejszego, na wolny wieczór, albo po prostu odpoczynek przy lekturze, to powieść "Tam, gdzie spadają anioły", raczej się nie wkupi w wasze łaski
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/03/wiara-czyni-cuda-dorota-terakowska-tam.html
Kiedy Ewa miała pięć lat, była świadkiem niezwykłej, a zarazem dramatycznej sceny, jaką była walka dwóch aniołów, czarnego i białego. Od tej pory dziewczynkę prześladują coraz to dotkliwsze wypadki. Niby drobne zdarzenia, zaczynają przemieniać się w coraz bardziej pechowe i nieprzyjemne. Czy da się zmienić los człowieka? Co ma począć dziewczynka pozbawiona niewidocznej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-23
"Podwójna Tożsamość" jest powieścią przy której stąpałam na paluszkach nie wiedząc, co przyniesie. Opis, tajemniczy i intrygujący, sprawił, że nie byłam pewna, czego mogę się spodziewać. Wielokrotnie, jeszcze zanim przystąpiłam do lektury, moje myśli kierowały się w stronę fantastyki. Czy to będzie historia z dreszczykiem, a może dziwnymi stworami które wyjdą na ulicę straszyć ludzi? A jak okaże się kolejną młodzieżówką, która nie wnosi nic nowego?
Wally pochodzi z Rosji. Jej mama oddała ją do domu dziecka, kiedy ta była jeszcze niemowlęciem. Pewnego dnia zastała wyrwana z jedynego świata jaki znała i znalazła się w Ameryce, w nowym domu i rodzinie, która ją przygarnęła. Z wiekiem zatraciła język i poczucie przynależności, ale im była starsza, tym większą czuła złość i bunt. Teraz ma szesnaście lat i mieszka na ulicy. Kiedy poznaje niebezpieczną tajemnicę związaną z jej matką, naraża się na niebezpieczeństwo i nie spocznie, dopóki nie pozna prawdy. Czy odkryje kim jest?
Wally jest główną bohaterką książki, a zarazem dziewczyną, która niejednokrotnie mnie zadziwiła. William Richter starał się stworzyć silną i zdeterminowaną postać, która nie ugnie się przed niczym i zrobi wszystko, żeby dopiąć swego. Co tu wiele mówić. Udało mu się to. Powiedziałabym nawet, że przeszedł samego siebie. Dziewczyna jest naprawdę zdeterminowana i silna, a zarazem nie została przerysowana. Czytając książkę ma się do czynienia ze zbuntowaną nastolatką z krwi i kości, a nie sztucznym bohaterem z którym trudno się utożsamić.
Powieść jest bardzo tajemnicza i nieprzewidywalna. Kiedy myślałam sobie, że wiem, jak zostanie poprowadzona akcja, okazywało się, że nie mam racji i czekało mnie wiele zaskoczeń. Poza tym książka opowiada o tajemnicach i kłamstwach, które nie tylko mogą zniszczyć życie wielu osobom, ale również, tak poplątać ich drogi, że nie da się już tego naprawić. Wydaje mi się, że gdyby główna bohaterka wcześniej poznała prawdę, jej losy potoczyłyby się zupełnie inaczej.
"Podwójna Tożsamość" jest powieścią lekką i ciekawą. Wbrew temu czego można się spodziewać, jest to książką, którą mogą czytać zarówno nastolatki, jak i dorośli. Przygody Wally to dobry thriller, który powinien spodobać się zarówno starszym, jak i młodszym.
Kiedy czytałam "Podwójną Tożsamość" towarzyszyło mi wiele emocji. Począwszy od współczucia dla głównej bohaterki, przez strach w dramatycznych momentach, ekscytacje w tych dobrych i kończąc na smutku, kiedy coś poszło nie tak, jak powinno. Ta książka jest jak odkurzacz, wciąga i nie wypuszcza. Nawet po skończeniu lektury wracają do mnie wydarzenia, które rozgrywały się na jej kartach i nie mogę pozbyć się z głowy tego wzruszającego zakończenia. Z niecierpliwością czekam na kontynuację.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/03/niebezpieczna-tajemnica-william-richter.html
"Podwójna Tożsamość" jest powieścią przy której stąpałam na paluszkach nie wiedząc, co przyniesie. Opis, tajemniczy i intrygujący, sprawił, że nie byłam pewna, czego mogę się spodziewać. Wielokrotnie, jeszcze zanim przystąpiłam do lektury, moje myśli kierowały się w stronę fantastyki. Czy to będzie historia z dreszczykiem, a może dziwnymi stworami które wyjdą na ulicę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013
2013-08
2013-08
2014-03
Każdy z nas ma jakieś marzenia. Czy to zostać w jakiejś dziedzinie najlepszym, wygrać jakoś konkurs, a może po prostu mieć szczęście w przyjaźni i miłości? Kiedy byliśmy młodzi szukaliśmy raczej odskoczni, marzeń praktycznie niemożliwych, a może jednak nie? Sama lubiłam bardzo film "Mali Agenci", przez wiele lat wracałam do tej trylogii. Nawet teraz zdarza mi się sięgnąć po jeden z filmów. Seria "Cherub" przywodzi mi na myśl te lata, kiedy marzyłam, że kiedyś zostanę tajną agentką. Ale czemu by nie spróbować? Wyobraźnia potrafi wiele, więc przeczytanie książki, to jakby przeżycie tych chwil. Z tymi rozważaniami zabrałam się za lekturę "Kuriera".
Kolejny tom, kolejna misja. James Adams dostaje rolę w operacji, która ma za zadanie rozbić jedno z największych królestw narkotykowych na świecie. To bardzo ciężka misja, która powiedzie się tylko, jeżeli wszyscy całkowicie się w nią zaangażują. Każdy choćby najdrobniejszy błąd, może doprowadzić do końca operacji. Agenci będą musieli użyć całej wiedzy, jaką posiedli na szkoleniach.
Sięgając po "Kuriera" nie zapoznałam się z opisem książki. Od samego początku miałam zaufanie do autora, który zaskoczył mnie już niejeden raz swoimi pomysłami i wizją dzieci, jako tajnych agentów. Pomysł moim zdaniem genialny. Akcja już na samym początku nabiera tępa, chwytając czytelnika w swoje szpony i nie wypuszczając do samego końca lektury. Z rozdziału na rozdział bombardują nas coraz to nowsze zagadki, tajemnice, informacje i przede wszystkim szalone wydarzenia z naszymi ulubionymi bohaterami.
Jedyny malutki minusik, jaki wpadł mi w oczy, jest taki, że bohaterowie książki mają od jedenastu do piętnastu lat. O ile wydarzenia te mogłyby się wydarzyć w przypadku górnej granicy tego wieku, to nie potrafię wyobrazić sobie dwunastolatka, który byłby w stanie uciec kradzionym autem. Ale jest to taki minusik, który mogę z czystym sumieniem pominąć, ponieważ książka jest naprawdę dobra i zdecydowanie dużo lepsza, od poprzedniczki.
Młodzi agenci. Niezwykłe misje. Niebezpieczne operacje. Dużo zabawy i szaleństw. Taki właśnie jest klimat serii "Cherub" i mimo, że cały czas kompleks jest opisywany jako bardzo rygorystyczna szkoła, to czytając o niej ma się wrażenie, że życie tam, byłoby niezłą frajdą. A niebezpieczne studniowe szkolenie, byłoby tego warte. Mam nadzieję, że będę miała okazję poznać również inne tomy serii i liczę na to, że wywrą na mnie równie pozytywne wrażenie.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/03/kolejny-tom-kolejna-rownie.html
Każdy z nas ma jakieś marzenia. Czy to zostać w jakiejś dziedzinie najlepszym, wygrać jakoś konkurs, a może po prostu mieć szczęście w przyjaźni i miłości? Kiedy byliśmy młodzi szukaliśmy raczej odskoczni, marzeń praktycznie niemożliwych, a może jednak nie? Sama lubiłam bardzo film "Mali Agenci", przez wiele lat wracałam do tej trylogii. Nawet teraz zdarza mi się sięgnąć po...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03
Luca Vero i jego towarzysze dostają nowe zadanie. W ich kierunku maszeruje grupa dzieci, które wierzą, że ich celem jest zjawianie się w Konstantynopolu. Chłopak musi sprawdzić, czy jest to jeden ze znaków końca świata, których poszukują. Dochodzenie przyniesie wiele niespodzianek, a przypatrywać się temu będzie Zakon Ciemności.
"Krucjata" jest drugim tomem serii, która opowiada o losach mężczyzny o imieniu Luca Vero, jego pomocników, a także dwóch dziewczyn - Izoldy i Iszrak. W pierwszym tomie bohaterowie po równo dzielili się historią, każdy z nich miał większy udział w niej i miejsce. Czytając drugi tom, miałam wrażenie, że dziewczyny schodzą na dalszy plan. Miały one swoje plany co do podróży i liczyłam, że autorka je z czasem rozwinie, a zostało to odłożone "na później".
Spodobało mi się, że cała historia nie kręci się tylko w jednym miejscu, co ostatnio jest dosyć popularne, ale koncentruje się na dwóch wydarzeniach, które mają kluczowe znaczenie i sprawiają, że powieść można określić, jako dwie przygody podróżników. W końcu poznajemy bliżej "Zakon Ciemności", jego prawa i działania na co sama czekałam od pierwszego tomu.
Na pozór mogłoby się wydawać, że to książka fantasy. Nic bardziej mylnego. Autorka brawurowo operuje wierzeniami prostych ludzi z przełomu średniowiecza i nowożytności. Wydawać by się mogło, że wydarzenia, które zawarła w opowieści są nierzeczywiste, ale wtedy właśnie Gregory niszczy wszystkie mity, udowadniając, że to tylko wytwór wyobraźni mieszczan. Udowadnia czytelnikowi, że w tamtej epoce, ludzie wierzyli we wszystko, co im może podpowiedzieć umysł i niszczy złudzenia, że w opowieściach o czarownicach, czy też innych nierealnych zdarzeniach, jest choćby ziarnko prawdy. Gregory pokazała, że wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć.
Niejednokrotnie zaskoczyła mnie pomysłowość autorki i historia, która mimo, że rozgrywa się w zupełnie innych czasach, wydaje się nie tak odległa. Każdy z bohaterów jest inny i myślę, że wiele czytelników się z nimi utożsami. Druga część jest ciekawsza i moim zdaniem, także oryginalniejsza, od pierwszego tomu. Miała okazję czytać też inne książki autorki i "Zakon Ciemności" jest całkowicie odmienny od romansów historycznych z pod pióra Philippy Gregory. Dlatego nie warto sugerować się jedną z serii, sięgając po inną. Tą serię pisarka stworzyła dla młodzieży i jej klimat jest zupełnie inny od reszty jej powieści. Sama miło wspominam czas spędzony z lekturą i jestem ciekawa, jak potoczą się losy bohaterów.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/03/w-poszukiwaniu-konca-swiata-krucjata.html
Luca Vero i jego towarzysze dostają nowe zadanie. W ich kierunku maszeruje grupa dzieci, które wierzą, że ich celem jest zjawianie się w Konstantynopolu. Chłopak musi sprawdzić, czy jest to jeden ze znaków końca świata, których poszukują. Dochodzenie przyniesie wiele niespodzianek, a przypatrywać się temu będzie Zakon Ciemności.
"Krucjata" jest drugim tomem serii, która...
2014-03
"Klątwa Opali" to jedna z moich ulubionych książek. Czytając ją poznałam całkiem nowy, niezwykły świat, który pozwolił oderwać mi się od rzeczywistości. Kiedy tylko zobaczyłam w zapowiedziach kontynuację, od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Jak już pojawiła się na moim biurku, nie mogłam się powstrzymać i od razu wzięłam się za czytanie.
Od wydarzeń rozgrywających się w "Klątwie Opali" mięło już sporo czasu. Becca nie jest już szczenięciem, tylko pierwszorocznym psem i właśnie odszedł od niej kolejny partner. Dziewczyna jest chętna do działania i ulepszania świata, czego nie podzielają zwykle przydzieleni do niej gwardziści. W mieście zaczynają pojawiać się fałszywki, ale nie jest to zwykła przejściowa fala. Ktoś chce osłabić walutę i tylko Becca w parze z Goodwin, będą w stanie odkryć, kto stoi za tymi wydarzeniami.
Co mnie najbardziej zaskoczyło w książce? Prawda jest taka, że jeszcze nigdy nie spotkałam się z powieścią w której byłoby tak wiele postaci biorących aktywny udział w historii, a zarazem tak niezwykłych i nietypowych. Co krok spotykamy się z coraz to nowszymi bohaterami i każdy z nich, w jakiś sposób, wyróżnia się na tle innych.
Warto zwrócić uwagę, że "Magia Złota" to książka wielowątkowa. Czy to wątek detektywistyczny, fantastyczny, a może romantyczny? Każdy z nich odgrywa w powieści swoją rolę i bez niego nie powstałaby taka niezwykła mieszanka. W poprzedniej części "dochodzenie" Becki kręciło się głównie wokół zdolności magicznych dziewczyny, a tym razem autorka zepchnęła je na dalszy plan. Tym razem ważniejszy zdaje się być spryt dziewczyny i jej zmysł detektywistyczny.
Lektura nie jest cienka, ma dosyć sporą liczbę stron, mimo to miałam wrażenie, że skończyła się zbyt szybko. Czytało mi się ją lekko i miło wspominam czas spędzony z powieścią.
Akcja z każdą kolejną stroną się rozkręca. Wydarzenie goni wydarzenie i ledwo można nadążyć za tym co się dzieje. Kiedyś miałam obawy co do tej historii, ze względu na to, że rozgrywa się w trzecim wieku, ale klimat powieści był tak niecodzienny, że szybko porzuciłam swoje rozważania. Z jednej strony powieść rozgrywa się w innych czasach, ale momentami miałam wrażenie, że jest sporo cech wspólnych ze współczesnością.
Tak, jak w przypadku pierwszej części, już na samym początku autorka zaskoczyła mnie swoją pomysłowością i lekkim piórem. Nawet nie zauważyłam, kiedy wciągnęłam się w lekturę. Słowa płynęły przed moimi oczami, ukazując mi niezwykły obraz Tortallu i wydarzeń, które rozgrywały się w tym kraju. "Magia Złota" to książka do której na pewno jeszcze kiedyś wrócę.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/03/ksiazka-ktora-ma-w-sobie-to-cos-3.html
"Klątwa Opali" to jedna z moich ulubionych książek. Czytając ją poznałam całkiem nowy, niezwykły świat, który pozwolił oderwać mi się od rzeczywistości. Kiedy tylko zobaczyłam w zapowiedziach kontynuację, od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Jak już pojawiła się na moim biurku, nie mogłam się powstrzymać i od razu wzięłam się za czytanie.
Od wydarzeń rozgrywających...
2014-03
Kilka lat temu na świat przyszła dziewczynka, która zgodnie z przepowiednią ma dokonać wiele rzeczy. Ma pojętny umysł i niezwykłe zdolności, ale musi żyć w tajemnicy. Już od dziecka opiekują się nią czarownice, które mają nadzieję, że uda im się nauczyć ją wszystkiego, co będzie jej kiedykolwiek potrzebne. Dziewczynka nie zna swojej rodziny, nie wie co ją czeka w przyszłości i nigdy jeszcze nie usłyszała swojego imienia. Czy uda jej się wypełnić swoje przeznaczenie? Czeka ją długa wędrówka. Czy odkryje kim jest?
Główną bohaterkę poznajemy, kiedy jeszcze jest "dzieckiem". Młoda i jeszcze niewykształcona, nie do końca pojmuje otaczający ją świat. Czytając powieść widzimy, jak dorasta i kształtuje swoją osobowość. Z każdą stroną historia, coraz bardziej wciąga. Początkowo ciężko mi się ją czytało, ale z czasem akcja nabierała tempa i rozmachu.
Cała historia rozgrywa się ponad dwanaście lat. Przez ten czas dziewczyna uczy się, nie tylko magicznych zaklęć, ale także wszystkiego o kraju w którym żyje. Poza tym autorka stworzyła bohaterkę, jako osobę, która nie jest bez skazy, która sama ma złe cechy. Pokazała w ten sposób, że nikt z nas nie jest idealny i jeżeli bardzo tego chcemy, to potrafimy sami się zmienić.
Czasami trudno mi było przebrnąć przez niektóre sceny. Książka jest może bardzo oryginalna i fajna, ale brak jej lekkości w odbiorze. Już po zakończeniu jakiegoś zdarzenia, autorka jeszcze dopowiadała, co się działo dalej, kiedy głównej bohaterki już tam nie było.
"Córka Czarownic" jest książką, która opowiada o dojrzewaniu, poznawaniu samego siebie i prawdziwym życiu, o czym pisze wiele osób, ale moim zdaniem jest to opowieść także o naturze ludzkiej i posiadaniu wiary. Autorka przygotowała niezwykłą lekturę, którą można czytać bez względu na wiek. Jest to historia równie dobra dla dzieci, jak i dla dorosłych. Nie spotkamy tutaj może szybkiej akcji i wielu wydarzeń, które będą się na siebie nakładać, ale poznamy za to opowieść o niezwykłym królestwie, które na wyzwolenie czekało blisko osiem wieków, a jednak się nie poddało i mimo, że w niewoli, nadal walczyło.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/03/nasz-magia-ma-suzyc-ludziom-nie-nam.html
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Literackiemu :)
Kilka lat temu na świat przyszła dziewczynka, która zgodnie z przepowiednią ma dokonać wiele rzeczy. Ma pojętny umysł i niezwykłe zdolności, ale musi żyć w tajemnicy. Już od dziecka opiekują się nią czarownice, które mają nadzieję, że uda im się nauczyć ją wszystkiego, co będzie jej kiedykolwiek potrzebne. Dziewczynka nie zna swojej rodziny, nie wie co ją czeka w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-02
Rok temu miałam okazję poznać pierwszą część trylogii napisanej przez Jennifer Nielsen, a mianowicie "Fałszywy Książe". Książka wywarła na mnie naprawdę duże wrażenie i po dziś dzień wspominam czas spędzony z lekturą. Z tego powodu, kiedy na mojej półce pojawiła się kontynuacja wyczekiwanie zaczęło się mieszać ze strachem, czy drugi tom dorówna pierwszemu. Teraz już znam odpowiedź na moje wątpliwości i mogę tylko powiedzieć, że autorka potrafi zaskoczyć czytelnika.
Dopiero co Jaron zasiadł na tronie, a już pojawiają się pierwsze obowiązki i problemy. Wszystko rozpoczyna się od pogłosek o planowanym zamachu na króla, a potem jest coraz gorzej. Szykuje się wojna. Piraci grożą atakiem na Carthyę. Żeby ratować swój kraj Jaron będzie musiał udać się za granicę i zmierzyć się z wieloma przeszkodami. Lecz czy uda mu się zwyciężyć i powrócić?
Pierwszy tom pokochałam przede wszystkim za oryginalność, która pojawia się także w kontynuacji. Od samego początku nie sposób przewidzieć ciągu wydarzeń, które ze strony na stronę coraz bardziej mnie zaskakiwały. Akcja z każdą chwilą nabierała tempa, a ja z każdym rozdziałem coraz bardziej wkręcałam się w tą historię.
Czasami wydarzenia zdawały się mało wiarygodne i można byłoby rzec, że Jaron przez całą powieść "ciągnie na farcie", ale właśnie za to kocha się tą historię. Wydarzenia momentami są absurdalne, a zarazem rozwiązania i pomysły głównego bohatera wprost genialne. Jak się potem zastanawiałam, czy sama dałabym sobie radę na jego miejscu, stwierdziłam, że nie jednokrotnie straciłabym życie, tam, gdzie mu udało się wybrnąć z niemiłej sytuacji.
Główny bohater jest bardzo obowiązkowy i w sumie sama nie wiem, czy w tym przypadku jest to wada, czy też zaleta. Przede wszystkim sprawia to, że w książce oddaje się on głównie obowiązkom, czyli jest oddany przede wszystkim krajowi. Urzekła mnie postać Jarona i bardzo jestem ciekawa jego kolejnych przygód.
Autorka zaserwowała czytelnikom wiele zwrotów akcji i tak naprawdę największy z nich jest na samym końcu powieści. Sprawił, że jak tylko skończyłam czytać "Króla Uciekiniera", od razu zapragnęłam poznać także finałową część przygód młodego króla. Moim zdaniem, jeżeli chodzi o tą serię, to naprawdę warto spróbować odrobiny twórczości autorki i zapoznać się z wykreowanym przez nią światem. Zarówno "Fałszywy Książe", jak i "Król Uciekinier" to książki, które zasługują na uwagę bez względu na wiek i płeć.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/03/gotow-zaryzykowac-wszystko-dla.html#more
Za możliwość przeczytania książki - która okazała się równie niezwykła, co jej poprzedniczka - serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont! :3
Rok temu miałam okazję poznać pierwszą część trylogii napisanej przez Jennifer Nielsen, a mianowicie "Fałszywy Książe". Książka wywarła na mnie naprawdę duże wrażenie i po dziś dzień wspominam czas spędzony z lekturą. Z tego powodu, kiedy na mojej półce pojawiła się kontynuacja wyczekiwanie zaczęło się mieszać ze strachem, czy drugi tom dorówna pierwszemu. Teraz już znam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-02-26
"Gra o Miłość" to już trzecia część Kronik Rodu Lacey. Seria opowiadająca o perypetiach miłosnych młodych kobiet i synów byłego hrabiego Dorset już niejednokrotnie mnie zaskoczyła. Dwie poprzednie części bardzo mi się spodobały i optymistycznie nastawiły na trzeci tom. Historia rozgrywa się w Anglii za czasów panowania Elżbiety I z czego wynika ten niezwykły klimat powieści w którym intrygi przeplatają się z sercowymi problemami bohaterów.
Mercy Hart to córka jednego z najbogatszych londyńskich kupców. Jej rodzina jest też jedną z najbardziej pobożnych. Przede wszystkim jej ojciec już od najmłodszych lat uczył ją wiary w Boga i kierowania się tym, co on sam uważa za stosowne. Tymczasem dziewczyna poznaje jednego z braci Lacey. Kit Turner jest nieślubnym dzieckiem byłego hrabiego Dorset, a zarazem aktorem. Zrządzenie losu sprawia, że tych dwoje zaczyna powoli się w sobie zakochiwać. Lecz nie wszyscy uważają związek purytanki i aktora za dobry. Dla niektórych jest on wręcz niedopuszczalny. Gdyby Mercy zdecydowała się na małżeństwo z Kitem, musiałabym poświęcić swoje nazwisko, majątek i rodzinę.
Oryginalna okładka przyciąga wzrok, ale jeżeli przyjrzymy się bliżej także poprzednim tomom, zauważymy, że na każdej grafice widać kobietę, ale każda z nich jest całkowicie odmienna od pozostałych. Tak, jak one uosabiają dziewczyny odgrywające główne role w książkach, tak poszczególne opowieści różnią się od pozostałych. Mogę zagwarantować, że żadna z historii, które wchodzą w skład serii, nie jest nawet trochę podobna do reszty.
Książkę czytało mi się lekko i szybko. Już od pierwszych rozdziałów wciągnęłam się w historię Mercy i Kita, która okazała się równie emocjonująca, co poprzednie części serii, jak nie bardziej. Autorka tak jak w pierwszym i drugim tomie, wykazała się dużą dawką pomysłów, którymi już od samego początku zarzuca, jak lassem.
Podczas czytania poprzedniej części, nie miałam zbyt dobrego zdania o Kicie. Wtedy nie przypadł mi do gustu i myślałam o nim, jak o postaci bez charakteru, raczej nijakiej. Podczas czytania "Gry o miłość" moje zdanie całkowicie się zmieniło, można powiedzieć, że bohater wkupił się w moje łaski. Bardzo spodobało mi się także to, że dowiadujemy się, co nowego słychać u Ellie, Jane i reszty tej niezwykłej rodziny, która z każdą kolejną częścią "Kronik Rodu Lacey" się powiększa.
Serię można czytać w dowolnej kolejności, gdyż każdy tom opowiada całkowicie inną, odmienną historię. Gdybym miała wybierać, która z części najbardziej mi się spodobała, prawda jest taka, że nie potrafiłabym tego zrobić. Autorka zadbała, aby klimat każdej z opowieści był wyjątkowy i dlatego każda z nich, również taka jest.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/03/miosc-silniejsza-niz-pochodzenie-eve.html
Za możliwość poznania kolejnej niezwykłej opowieści wchodzącej w skład serii, serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont :)
"Gra o Miłość" to już trzecia część Kronik Rodu Lacey. Seria opowiadająca o perypetiach miłosnych młodych kobiet i synów byłego hrabiego Dorset już niejednokrotnie mnie zaskoczyła. Dwie poprzednie części bardzo mi się spodobały i optymistycznie nastawiły na trzeci tom. Historia rozgrywa się w Anglii za czasów panowania Elżbiety I z czego wynika ten niezwykły klimat powieści...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-02
"Magia Krwi" jest jedną z powieści, na które niektórzy czekali z zapartym tchem. Po przeczytaniu opisu, w mojej wyobraźni powstał obraz niebezpiecznego, mrocznego świata. Również okładka przyciąga wzrok, daje do przemyślenia i zastanawiało mnie tylko, czy książka będzie tak dobra, jak się zapowiada.
Niedawno rodzice Silli zginęli. Była to tragiczna śmierć, która swoje piętno odcisnęła nie tylko na rodzinie bohaterki, ale także na mieszkańcach miasteczka. Dziewczyna i jej brat wzajemnie się wspierają i próbują poradzić sobie z tym, co się stało. Ale pewnego dnia Silla dostaję list wraz z księgą, która zawiera magiczne zaklęcia. Podobno spisał je jej tata. Dziewczyna zaczyna uczyć się z księgi, a do tego zajęcia wciąga także swojego starszego brata i niedawno poznanego chłopaka, Nicka.
Książka bardzo mi się spodobała. Tak jak podejrzewałam jest to historia w której jedynymi istotami "paranormalnymi" są czarodzieje. Autorka nie miesza tam różnych rodzajów stworów i wytworów wyobraźni, co działa na plus w całej historii. Pora tym całość jest bardzo przejrzysta. W ostatnim czasie, coraz więcej pojawia się książek, których akcja jest zawiła i tak skomplikowana, że czasami trudno się w niej odnaleźć. Tutaj tego nie ma. Powiedziałabym raczej, że trudno się zgubić.
Gdybym miała opisać książkę za pomocą dwóch cech, jedną z nich na pewno byłoby mroczna, a drugą określenie "gra na emocjach". Historii praktycznie cały czas towarzyszy dreszczyk emocji i strach co też wydarzy się dalej. Autorka nie ustaje w działaniach, aby zagrać czytelnikowi na uczuciach. Cały czas wyczuwalny jest ten dreszczyk i pytanie: "co się zaraz wydarzy?". Trudno jest przewidzieć, jak potoczy się akcja, co naprawdę jest nie lada wyzwaniem.
Jedynym minusem książki na jaki do tej pory natrafiłam, to zbytni dramatyzm. Miałam po prostu wrażenie, że za dużo jest tych "negatywnych" zdarzeń. Czasami miałam wrażenie, że historia jest smutna, a raz, czy dwa, byłam gotowa użyć określenia tragiczna.
Zawsze trudno jest wprowadzić czytelnika w nowy świat, ale moim zdaniem Tessa Gratton poradziła sobie bardzo dobrze. Książkę miło się czytało i bardzo szybko mnie wciągnęła. Nieraz miałam ochotę odłożyć ją i zaprzestać dalszego czytania, ze względu na strach przed tym co zaraz się stanie. Dowodzi to tylko, że dreszczyk emocji towarzyszył mi cały czas. Muszę przyznać, że ciekawa jestem jaki pomysł autorka ma na drugą część i już teraz jestem ciekawa, jak historia się dalej potoczy. Ale ostrzegam, że "Magia Krwi" nie jest książką dla osób o słabych nerwach.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/03/mrok-krew-i-poswiecenie-tessa-gratton.html
Za możliwość poznania tej niezwykłej powieści, serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat, w której skład wchodzi Wydawnictwo Dolnośląskie ;)
"Magia Krwi" jest jedną z powieści, na które niektórzy czekali z zapartym tchem. Po przeczytaniu opisu, w mojej wyobraźni powstał obraz niebezpiecznego, mrocznego świata. Również okładka przyciąga wzrok, daje do przemyślenia i zastanawiało mnie tylko, czy książka będzie tak dobra, jak się zapowiada.
Niedawno rodzice Silli zginęli. Była to tragiczna śmierć, która swoje...
2013-12-01
"Czarny Piątek" to już piętnasta część serii Cherub. Książka opowiada o młodocianych szpiegach i wydawałoby się, że temat został już całkowicie wykorzystany, a jednak autor nadal udowadnia, że ma wiele pomysłów na coraz to nowsze misje dla bohaterów.
Ryan Sharma leci do Stanów Zjednoczonych, aby wcielić się w rolę jednego z przedstawicieli klanu Aramowów. Jego zadaniem jest pomoc w przechwyceniu materiałów wybuchowych i ujęciu terrorystów. Zamach ma odbyć się w dniu najgorętszego zakupowego szaleństwa, w Czarny Piątek. Niestety coś idzie nie tak. rozpoczyna się wyścig z czasem. Dla wielu agentów będzie to najważniejsza i najniebezpieczniejsza misja w życiu.
W tej części przygód powraca wielu bohaterów. Możemy znać między innymi Jamesa, czy Kyle'a. Akcja rozgrywa się w wielu miejscach w jednym czasie. Wszystko jest bardzo fajnie opisane, ale momentami czułam przesyt. Tych wydarzeń było po prostu za dużo. Mimo to, książka bardzo mi się spodobała i miło mi się ją czytało. Początkowo w przeciwieństwie do "rekruta" nie wciągała mnie, ale zmieniło się to po kilkudziesięciu stronach. Z czasem akcja coraz bardziej się rozkręcała i była coraz ciekawsza.
W serii najfajniejsze jest to, że powieści można czytać nie po kolei, dzięki czemu można sięgnąć po dowolną z części nawet nie zastanawiając się, czy przegapimy jakiś ważniejszy wątek, który będzie kontynuowany w następnym tomie. To bardzo dobra rzecz, ponieważ żadna z książek nie jest podobna do wcześniejszych. Jedyne co je łączy, to to, że często główną rolę odgrywają te same postacie.
"Czarny Czwartek" to fajna lektura, która powinna spodobać się każdej nastolatce i nastolatkowi. Mimo, że czasami wydawałoby się, że jest to książka bardziej dla chłopca, nie jest wcale powiedziane, że nie spodobałaby się dziewczynce. Jeżeli jest ona zainteresowana dużą dawką akcji i emocji, to powieść powinna jej się spodobać. "Czarny Czwartek" nie spodobał mi się tak bardzo, jak pierwsza cześć serii, Rekrut", ale mimo to miło wspominam lekturę i jestem ciekawa reszty części z serii.
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/02/czarny-piatek-powrot-agentow-cheruba.html
Za możliwość przeczytania książki, serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont :)
"Czarny Piątek" to już piętnasta część serii Cherub. Książka opowiada o młodocianych szpiegach i wydawałoby się, że temat został już całkowicie wykorzystany, a jednak autor nadal udowadnia, że ma wiele pomysłów na coraz to nowsze misje dla bohaterów.
Ryan Sharma leci do Stanów Zjednoczonych, aby wcielić się w rolę jednego z przedstawicieli klanu Aramowów. Jego zadaniem...
Alice Munro jest znaną pisarką na całym świecie. Jej opowiadania wzruszają, dają nadzieję, zmieniają i skłaniają do refleksji. W tamtym roku Alice Munro dostała nabla za swoją twórczość. Już od dawna chciałam sięgnąć po jedną z powieści pisarki, a tytuł jej przyznany, jaszcze bardziej utwierdził mnie w tym postanowieniu. Kiedy tomik jej opowiadań znalazł się na mojej półce, z ciekawością wzięłam się za czytanie.
"Księżyce Jowisza" to zbiór opowiadań napisanych przez autorkę w latach 1977-81. Każde z nich jest inne, odmienne od reszty. Czasami powtarza się może miejsce akcji, ale nigdy bohaterowie, ani sytuacje w których się znaleźli. Na początku nie mogłam znaleźć między nimi żadnego powiązania i czułam się lekko skołowana sposobem prowadzenia narracji przez panią Munro. Spójrzmy prawdzie w oczy, do tej pory czytałam książki mniej ambitne... teraz nie wiem czy będę mogła wytrzymać bez powieści tak intrygujących, jak ta.
Każde opowiadanie to fragment, wycinek z życia bohatera. Jedyne co je łączy to silne emocje, które towarzyszą postaciom przez całą książkę. Alice Munro porusza wiele tematów. Pisze o miłości, zdradzie, przyjaźni. Opowiada o śmierci i stracie, ale także o nadziei. Jej opowiadania wydają się tak realne, jakby opowiadała historię kogoś ze znajomych.
Czytając książkę, czasami miałam wrażenie, że jest ona przynajmniej częściowo parenezą. Czułam, jakby autorka chciała w ten sposób przekazać, jakie postępowanie jest właściwe, a czego nie powinno się robić. Opowiada też o okrutnym losie, który daje i odbiera. Każde opowiadanie mówi o czymś innym. Niektóre prowadzone są w pierwszej osobie, inne opisywane z perspektywy obserwatora, ale każde z nich opowiada o życiu.
"Księżyce Jowisza" wywarły na mnie naprawdę duże wrażenie. Chyba najbardziej z całej książki spodobało mi się opowiadanie "Pani Cross i pani Kidd", które opowiada o dwóch starczych kobietach, które przyjaźnią się od osiemdziesięciu lat i obie uwielbiają pomagać innym, ale nigdy nie zapominają o swojej przyjaźni.
Każde opowiadanie jest na swój sposób wyjątkowe. Czy to o Frances z "Wypadku", której życie jednego dnia tak bardzo się odmieniło, a może "Pechowe historie" które rozśmieszają i mówią wiele o miłości. Nie wszystkie opowiadania całkowicie do mnie trafiły, nie z każdą bohaterką potrafiłam się utożsamić, nie znaczy to jednak, że nie rozumiałam ich w ogóle. Każda z nich miała swoje problemy i ich historię chociaż częściowo mnie poruszyły.
Polecam tą książkę każdemu, kto chce przeczytać coś bardziej ambitnego, osobom, które lubią historie o życiu, stracie, romansach, miłości i żałobie. Sama mogę powiedzieć, że z chęcią poznam inne historie, spod pióra autorki.
Alice Munro jest znaną pisarką na całym świecie. Jej opowiadania wzruszają, dają nadzieję, zmieniają i skłaniają do refleksji. W tamtym roku Alice Munro dostała nabla za swoją twórczość. Już od dawna chciałam sięgnąć po jedną z powieści pisarki, a tytuł jej przyznany, jaszcze bardziej utwierdził mnie w tym postanowieniu. Kiedy tomik jej opowiadań znalazł się na mojej półce,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to