Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Powieść Acie Oh pod tytułem "XOXO" po raz pierwszy przeczytałam we wrześniu 2021 roku i od tego czasu rozpoczęło się moje zauroczenie twórczością autorki. Do tej pory za mną dwie powieści, czyli "XOXO" oraz "Girl Who Fell Beneath Sea" i obie zajmują w moim serduszku szczególne miejsce. Dlaczego? Bo to powieści tak ciepłe i urocze, a autorka nie pozwoli skrzywdzić twojego serduszka. Nawet kiedy spodziewałam się, że zaraz będzie dramatyczny zwrot akcji, subtelność z jaką toczyła się fabuła była dla mnie zaskoczeniem i powodem dla którego jestem tak zauroczona tymi historiami.

"XOXO" to powieść lekka i młodzieżowa. Główna bohaterka jest szczerą i dobrą osobą, a jej największym marzeniem jest nauka w prestiżowej szkole muzycznej w Nowym Yorku. Kiedy jej mama decyduje się na wyjazd do Korei Południowej, żeby wesprzeć babcie dziewczyny i pomóc jej w trakcie choroby, Jenny robi wszystko, żeby przekonać mamę do zabrania jej ze sobą. Na miejscu spotyka chłopaka z którym spędziła jeden szczególny dzień jeszcze w Stanach. Poznaje prawdziwą przyjaźń i odnajduje swoje miejsce jednocześnie rozwijając swój talent. To bohaterka, która nie raz Was zaskoczy swoim podejściem i szczerością. Jej losy oba razy śledziłam z zapartym tchem i choć może nie spotkacie się z nieprzewidywalnymi zwrotami akcji to największą super mocą tej historii jest jej uroczoś i delikatność. Tym mnie do siebie przekonała oraz lekkością dzięki której się przez nią płynie.

Powieść Acie Oh pod tytułem "XOXO" po raz pierwszy przeczytałam we wrześniu 2021 roku i od tego czasu rozpoczęło się moje zauroczenie twórczością autorki. Do tej pory za mną dwie powieści, czyli "XOXO" oraz "Girl Who Fell Beneath Sea" i obie zajmują w moim serduszku szczególne miejsce. Dlaczego? Bo to powieści tak ciepłe i urocze, a autorka nie pozwoli skrzywdzić twojego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Romance w skrócie Ro" to historia po której nie wiedziałam czego się spodziewać. Z jednej strony mamy tytułową bohaterkę Ro, która zmaga się z samotnością i izolacją, a z drugiej strony lekturze towarzyszyła aura tajemniczości przy której nie byłam pewna, czy zaraz nie okaże się fantastyką.

Po lekturze już wiem, że jest to historia całkowicie przyziemna, choć sytuacja w której znajduje się bohaterka dla wielu z nas wydaje się być abstrakcyjna. Znajdziecie tutaj dużo oryginalności pod względem rozwiązań fabularnych - nawiązanie do "Roszpunki", wątek romantyczny i jak się potoczył, faktyczne przesłanie historii, czy rozwój bohaterki. Z drugiej strony nie mogę pominąć dosyć rozwlekłej pierwszej połowy historii. O ile kilka początkowych rozdziałów ubawiło mnie tekstami i przemyśleniami bohaterki (bardzo trafnymi komentarzami), o tyle potem aż do połowy historię czytało mi się opornie. Momentami jesteśmy zarzucani opisami i przemyśleniami, a mała liczba dialogów w tamtych momentach sprawiała, że historia wydawała mi się ciężka.

Fabuła daje do myślenia, a pozostawienie niektórych pytań bez odpowiedzi sprawia że każdy z nas może dostrzec dla Ro trochę odmienną przyszłość. Nie jestem w stanie ocenić na ile fabuła mnie do siebie przekonała. Historia jest niewątpliwie oryginalna, ale nie wszystko mi się w niej podobało. Druga połowa i odpowiedzi na wiele pytań bardzo te wrażenia poprawiło.

"Romance w skrócie Ro" to historia po której nie wiedziałam czego się spodziewać. Z jednej strony mamy tytułową bohaterkę Ro, która zmaga się z samotnością i izolacją, a z drugiej strony lekturze towarzyszyła aura tajemniczości przy której nie byłam pewna, czy zaraz nie okaże się fantastyką.

Po lekturze już wiem, że jest to historia całkowicie przyziemna, choć sytuacja w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nowa powieść Danielle L. Jensen opowiada losy Zarrah, wojowniczki wychowanej na następczynię cesarzowej Valcotty, oraz Kerisa, brata znanej nam z poprzednich tomów Lary. Oboje są silnymi i inteligentnymi bohaterami, którzy chcą walczyć o lepszą przyszłość dla swoich rodaków. Jako przyszli przywódcy wrogich sobie narodów, od dziecka są wychowywani w nienawiści do swoich sąsiadów. Niezwykle ciekawe jest to, że powieść rozpoczyna się mniej więcej pod koniec akcji rozgrywającej się w "Królestwie mostu". Mamy możliwość poznania wydarzeń z perspektywy Karisa i nie tylko dowiedzieć się, co robił w tym czasie, ale również przypomnieć sobie część historii Lary i Arena.

"Niechcianego następcę" należy czytać już po lekturze "Królestwa mostu" oraz "Zdradzieckiej królowej" i choć na końcu powieści czeka nas też dodatkowe opowiadanie o Larze i Arenie wstrzymajcie się i zapoznajcie z nim na samym końcu. Choć autorka postarała się, żeby było pozbawione spoilerów do książki, dzieje się ono już po głównej historii i najbardziej je docenicie zostawiając je sobie na koniec. Jestem zachwycona, jak bardzo autorka dopracowała tę książkę i jak wiele się w niej dzieje. Jest również dużo odważniejsza i takie też są sceny erotyczne w niej przedstawione. To historia bardzo lekka, ale również przeznaczona dla starszych czytelników. Już nie mogę się doczekać kolejnej książki z serii.

Nowa powieść Danielle L. Jensen opowiada losy Zarrah, wojowniczki wychowanej na następczynię cesarzowej Valcotty, oraz Kerisa, brata znanej nam z poprzednich tomów Lary. Oboje są silnymi i inteligentnymi bohaterami, którzy chcą walczyć o lepszą przyszłość dla swoich rodaków. Jako przyszli przywódcy wrogich sobie narodów, od dziecka są wychowywani w nienawiści do swoich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Kylie jest inteligentną i fajną, choć zagubioną dziewczyną. Podoba mi się, że jest szczera i nawet jej zagubienie nie wydaje mi się sztuczne, lecz mimo to pojawiały się momenty, kiedy potrafiła mnie wyprowadzić z równowagi, co mnie jednak zaskoczyło to moje zrozumienie, ponieważ autorka zgrabnie wszystko wytłumaczyła nadając temu sens. Wprost uwielbiam Hunter za to, że finał zakończyła z impetem, ale również robiąc z niego coś uroczego."

Cała recenzja:
- http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2015/09/i-wszystko-wyszo-na-jaw-wybrana-o-zmroku.html

"Kylie jest inteligentną i fajną, choć zagubioną dziewczyną. Podoba mi się, że jest szczera i nawet jej zagubienie nie wydaje mi się sztuczne, lecz mimo to pojawiały się momenty, kiedy potrafiła mnie wyprowadzić z równowagi, co mnie jednak zaskoczyło to moje zrozumienie, ponieważ autorka zgrabnie wszystko wytłumaczyła nadając temu sens. Wprost uwielbiam Hunter za to, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od zawsze lubiłam książki o czarownicach, jednak na rynku pojawiało się coraz mniej powieści tego typu, a i trudno było znaleźć coś, co wyjątkowo by mnie zaciekawiło. Akurat "Ród" okazał się tym przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, a ja po prostu musiałam wiedzieć, co będzie dalej. Z niekłamaną przyjemnością zabrałam się za kontynuację i ta spodobała mi się jeszcze bardziej. Teraz pozostaje mi tylko czekać na kolejny tom.
Jeżeli chcecie poznać moje pełne wrażenia to zapraszam do przeczytania recenzji, którą napisałam na temat książki :)
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2015/08/pasja-skrywana-przez-czarownice-zrodo-j.html

Od zawsze lubiłam książki o czarownicach, jednak na rynku pojawiało się coraz mniej powieści tego typu, a i trudno było znaleźć coś, co wyjątkowo by mnie zaciekawiło. Akurat "Ród" okazał się tym przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, a ja po prostu musiałam wiedzieć, co będzie dalej. Z niekłamaną przyjemnością zabrałam się za kontynuację i ta spodobała mi się jeszcze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2015/08/czasami-nawet-fairy-queen-nie-da-rady.html

http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2015/08/czasami-nawet-fairy-queen-nie-da-rady.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

Po książki sięgamy w zależności od dnia, humoru i tego z czym w danym momencie najchętniej chcielibyśmy się spotkać. Coś lekkiego, żeby się odprężyć, coś śmiesznego, żeby się pośmiać. Czasem chcemy zostać zaskoczeni i dać się porwać magii innego świata, pozornie dla nas niedostępnego. Sama miałam akurat chęć na powieść, która zabierze mnie w świat czarownic, dzięki której będę mogła zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Dlatego właśnie zaryzykowałam i sięgnęłam po "Ród".

Miasteczko Savannah. To tutaj od pokoleń mieszkają rody czarownic. Z jednego z nich wywodzi się Mercy Taylor. Potężni Taylorowie od zawsze posiadali niezwykłe umiejętności i potęgę. Teraz jednak kolejna osoba z rodu ma przyjąć na siebie rolę strażnika. Od zawsze wierzono, że stanie się nią Maisie, jednak czerwony los wyciąga Mercy, druga z sióstr bliźniaczek. Od tego momentu na świat zaczynają wychodzić mroczne sekrety i intrygi, których istnienia nawet nie podejrzewano.

Wszystko zaczyna się od humoru i kłamstw. Mercy wymyśla historie i je opowiada innym, a takie wprowadzenie okazało się świetnym pomysłem. Główna bohaterka zdobyła moją sympatię dosłownie po kilku stronach i łatwo było mi się z nią utożsamić. Podobnie jednak jak w wielu książkach, autor całą lawinę zdarzeń rozpoczyna jednym małym incydentem, ale mimo, że początek wydawał się banalny, a historię ratował humor, z każdą kolejną stroną było coraz lepiej.

Powieść jest napakowana wydarzeniami, a akcja bardzo szybko nabiera dynamicznego tempa. Momentami można mieć wrażenie, że wiadomo, co się zaraz stanie, ale mimo to autor zaskakuje. Kiedy myślałam, że autor wykorzystał już wszystkie swoje pomysły, nadal potrafił mnie zaskoczyć. Tak samo jest z bohaterami, którzy nie zawsze byli tacy, jak mi się początkowo wydawało. Każdy z nich miał swoją historię, która doprowadziła i ich do tego, co się stało.

"Ród" może i nie wprowadza do literatury tego typu nic nowego, ale za to zaskakuje i potrafi sprawić, że czytelnik się zatraci w tej historii. Lekki styl pióra sprawia, że książkę czyta się jednym tchem, a bohaterowie na pewno nie raz Was zaskoczą. Jeżeli szukacie właśnie takiej wciągającej, nieprzewidywalnej i magicznej książki, to "Ród" powinien u Was zagościć.

Recenzja ze strony - http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2015/04/czarodziejska-siec-kamstw-rod-j-d-horn.html

Po książki sięgamy w zależności od dnia, humoru i tego z czym w danym momencie najchętniej chcielibyśmy się spotkać. Coś lekkiego, żeby się odprężyć, coś śmiesznego, żeby się pośmiać. Czasem chcemy zostać zaskoczeni i dać się porwać magii innego świata, pozornie dla nas niedostępnego. Sama miałam akurat chęć na powieść, która zabierze mnie w świat czarownic, dzięki której...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co jak co, ale z wielu gatunków literackich, akurat "Dystopia" wywalczyła sobie w mojej biblioteczce całkiem wysokie miejsce. Swoją przygodę rozpoczęłam od książki "Delirium", która na długi czas zawładnęła moim światem, kolejną był "Czas żniw", który cały czas do mnie powraca, a z czasem poznałam jeszcze wiele innych historii. Nic więc dziwnego, że blisko rok temu sięgnęłam po powieść, która zapowiadała się naprawdę świetnie. Jej tytuł brzmiał "Mroczne umysły". Dzisiaj opowiem o moim powrocie to tej historii, czyli o "Nigdy nie gasną".

Akcja rozpoczyna się kilka miesięcy po wydarzeniach opisanych w pierwszym tomie. Ruby zostaje teraz wysłana na pewną akcję, która pociągnie za sobą lawinę wydarzeń. Zaczynamy w podobnym puncie, jednak tym razem, choć dziewczyna wydaje się być osamotniona, ma przy sobie sprzyjające jej osoby. A teraz będzie walczyć. O tych, których kocha, o wolność i sprawiedliwość. I nie spocznie. Jest jedną z pomarańczowych i się nie podda.


Początek rozwija się bardzo wolno. Mimo to całość szybko wciąga. Przez pierwszą połowę nie ma nawet jakiś dramatycznych wydarzeń, chociaż co kilka rozdziałów coś się dzieje. Podczas czytania książki zdarzył mi się nawet taki wieczór, kiedy oczy już mi się kleiły i obiecywałam sobie, że kończę wraz z czytanym rozdziałem. Ostatecznie przeczytałam jeszcze kilka, bo każdy z nich kończył się w takim momencie, że po prostu miałam wiedzieć, co będzie dalej.

Było kilka takich momentów, kiedy autorka mnie zaskoczyła, ale zdarzały się stosunkowo rzadko. Przydałoby się tutaj tylko trochę więcej akcji, ale mimo to nie narzekam, bo książka wywołała u mnie wiele emocji i bardzo dobrze mi się ją czytało. Spodobało mi się, że bohaterka już się tak nad sobą nie użala i uczy się kontrolować własne zdolności. Ciężko było mi przełknąć to, co się wydarzyło w finale "Mrocznych umysłów", ale ciekawość, co wydarzy się dalej, szybko przepędziła to uczucie.

To co mi się spodobało, to powrót bohaterów z poprzedniej części. Przeszli jednak przemianę i stali się dużo ciekawszymi postaciami, a ponadto pojawiło się wiele nowych osób. Autorka pisze językiem lekkim i mało wymagającym, dzięki czemu książkę może zrozumieć każdy. Pierwotny zamysł autorki poszedł tym razem bardziej w stronę Ligi Dzieci, która odgrywa w tym tomie kluczową rolę, podczas gdy pierwszy tom koncentrował się bardziej na obozach rehabilitacyjnych.

Całość bardzo mi się spodobała. Ciężko jest mi porównać oba tomy. Zarówno "Mroczne umysły", jak i "Nigdy nie gasną" coś w sobie mają, a wizja świata przedstawiona przez Alexandrę Bracken jest równie przerażająca, co kusząca. W tym świecie nikt nie jest bezpieczny. "Nigdy nie gasną" mimo kilku swoich wad bardzo mi się spodobała i już nie mogę się doczekać, co wydarzy się dalej. Na szczęście na moim biurku już leży finał trylogii.

Co jak co, ale z wielu gatunków literackich, akurat "Dystopia" wywalczyła sobie w mojej biblioteczce całkiem wysokie miejsce. Swoją przygodę rozpoczęłam od książki "Delirium", która na długi czas zawładnęła moim światem, kolejną był "Czas żniw", który cały czas do mnie powraca, a z czasem poznałam jeszcze wiele innych historii. Nic więc dziwnego, że blisko rok temu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dystopie mają to do siebie, że potrafią przestraszyć światem w którym przyszło żyć ludzkości. Pokazuję jednak również siłę i ducha walki bohaterów, którym przyszło w tym świecie żyć. Nie ukrywam, że do tej pory miałam do czynienia z wieloma tytułami wchodzącymi w skład tego niezwykłego gatunku, ale nie wszystkie wywarły na mnie takie wrażenie. Dzisiaj przychodzi mi rozstać się z trylogią, która pochłonęła mnie bez reszty i choć wiem że w każdym momencie mogę po nią sięgnąć ponownie, nie będzie to już ten pierwszy raz, otoczony tajemnicą i zaskoczeniami na każdym kroku. Wiem jednak, że na pewno powrócę do tej trylogii szczególnie po finale, jakim było "Po zmierzchu".

Przyszedł czas na walkę. Ruby wraz z przetrwałymi kieruje się na północ, żeby znaleźć bezpieczny azyl i z tamtego miejsca szykować się na walkę. Czas w końcu się postawić i zawalczyć o własną wolność, o dzieci, którym przyjdzie żyć po nich. Żeby nikt nigdy nie musiał doświadczyć tego, co oni wszyscy musieli przetrwać. Dzieci mają wielu sprzymierzeńców, ale nie zawsze wszystko jest takie, jakie się wydaje. Niebezpieczeństwo jest wszędzie, a w świecie tak wyniszczonym potrzeba bycia ostrożnym dominuje nad wszystkim innym. Ale ważne to się nie poddać.

"Po zmierzchu" to część, która chyba najbardziej mnie poruszyła. Autorka w końcu odkryła okrucieństwo panujące w obozach, cierpienia których nie doświadczyła nawet Ruby. Często nie mogłam się powstrzymać od zastanawiania się nad tym, jak to możliwe, że ludzie pozwolili na coś takiego. Coraz bardziej rozumiałam główną bohaterkę, coraz bardziej kibicowałam im. Lektura wywoływała u mnie na przemian wiele różnych emocji. W dużej mierze przyczyniło się do tego finał drugiego tomu, który został przerwany w takim momencie. Po prostu musiałam wiedzieć co będzie dalej.

Bohaterowie zaskakują. Przez ten cały czas zmienili się wprost nie do poznania. Często zaskakiwali mnie swoim zachowaniem, działaniami których bym się po nich nie spodziewała. Niekiedy autorka wprowadzała mnie w stan takiego skołowania, że nie wiedziałam już, komu kibicuję, komu bym zaufała na miejscu Ruby. Czasem nie ufałam nawet głównej bohaterce, nie mówiąc o tym, że najchętniej wylałabym na nią wiadro zimnej wody. Miałam wrażenie, że przez całą książkę, akcja płynie podobnym tempem. Cały czas coś się działo i nie dało się nudzić.

"Po zmierzchu" jest moim zdaniem najlepszą częścią wchodzącą w skład trylogii. Jest najbardziej wojownicza, pełna nadziei i determinacji, a także wydarzeń, które nie raz przyniosą zaskoczenie i miły uśmiech na twarzy czytelnika, a innym razem złamią mu serce. Książka jest specyficzna. Mimo to mam wrażenie, że przynajmniej częściowo powinna się spodobać każdemu fanowi tego gatunku. Autorka poszła w stronę czegoś oryginalnego, niepokojącego, ale również pięknego. Tutaj dorośli zostali zepchnięci na dalszy plan i to młodsi rozgrywają bitwę z systemem. A ja niewątpliwie zostałam oczarowana przez tę historię.

Dystopie mają to do siebie, że potrafią przestraszyć światem w którym przyszło żyć ludzkości. Pokazuję jednak również siłę i ducha walki bohaterów, którym przyszło w tym świecie żyć. Nie ukrywam, że do tej pory miałam do czynienia z wieloma tytułami wchodzącymi w skład tego niezwykłego gatunku, ale nie wszystkie wywarły na mnie takie wrażenie. Dzisiaj przychodzi mi rozstać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Właśnie zaczął się nowy rok szkolny i wszyscy przygotowują się do pierwszych zajęć. Jest to pierwszy rok Kiersten w nowej szkole i dziewczyna próbuje poradzić sobie z wszechogarniającym stresem. Już na samym początku swojej szkolnej kariery wpada na Westona. Pierwszy rozgrywający żyje na uboczu i rzadko towarzyszy mu ktoś inny niż jego świta. Chłopak podobnie, jak Kiersten ma swoje problemy i próbuje je zwalczyć. A ta dwójka siebie potrzebuje. Tylko, czy jest dla nich nadzieja? Opowiadając kolejne wydarzenia, Kiersten i Weston, przemieniają się w naszych przewodników i na zmianę dzielą się swoimi myślami.

Czasami zadajemy sobie pytanie co by było gdyby? Jak jedno wydarzenie mogłoby odmienić nasze życie? Powstawanie lęków, nieradzenie sobie z problemami, niekiedy utrata nadziei. Jeden dzień może nam odebrać wszystko, a inny dać przyszłość. W opowieści Rachel Van Dyken wszystko ma swój sens, wszystko jest pokierowane tak, a nie inaczej. Nasi bohaterowie zostali doświadczeni przez los, który nie jest dla nich łaskawy. Ich uczucia wybuchają gwałtownie, a jednak rozwijają się powoli.

Autorka opisała wszystko do bólu realistycznie. Każda scena przywoływała jakieś emocje. Nawet pozornie błahe sprawy nagle nabierały znaczenia. To co jednak urzekło mnie najbardziej, to bohaterowie. Pisarka odeszła od coraz popularniejszego nurtu w książkach młodzieżowych i stworzone przez nią postaci nie są dziecinne i nie denerwują swoim płytkim zachowaniem. Właśnie to, że Kiersten i Weston są tak dojrzali i inteligentni, sprawia, że historia opisana przez Van Dyken staje się do bólu przejmująca.

"Utrata" została w pełni poświęcona radzeniu sobie z rzeczywistością i przeszłością, oraz miłości pomiędzy dwójką młodych dorosłych, którzy próbują się na tym świecie odnaleźć. Autorka stara się ograniczyć opisy do minimum. Znacznie ważniejsze są dla niej emocje bohaterów i to, aby czytając opowieść można było w pełni zrozumieć ich lęki.

Cała recenzja na: http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2015/02/piekna-opowiesc-ktora-amie-serca-i.html

Właśnie zaczął się nowy rok szkolny i wszyscy przygotowują się do pierwszych zajęć. Jest to pierwszy rok Kiersten w nowej szkole i dziewczyna próbuje poradzić sobie z wszechogarniającym stresem. Już na samym początku swojej szkolnej kariery wpada na Westona. Pierwszy rozgrywający żyje na uboczu i rzadko towarzyszy mu ktoś inny niż jego świta. Chłopak podobnie, jak Kiersten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zac ma 17 lat i leży w szpitalnej izolatce. Walczy z białaczką. Niedawno miał przeszczep szpiku, teraz musi dojść do siebie, a następnie przejść kolejne badania. Nagle do pokoju obok wprowadza się inna nastolatka. Trudno jest nie zainteresować się dziewczyną, która burzy nudę i ciszę panujące na oddziale.

Zarówno Zac, jak i Mia są postaciami charyzmatycznymi. Chłopak był świetnym sportowcem, grał w piłkę nożną i ciężko pracował na farmie. Dziewczyna natomiast robiła za tą popularną, cudowną królową szkoły, na której każdy chce zrobić wrażenie. To dwójka osób, która w normalnym życiu nigdy by się nie spotkała, ale jak sami mówią, ich normalność skończyła się już dawno. Oboje cierpią wewnętrznie, ale walczą z zupełnie różnymi demonami. Autorka ukazała podobną tragedię z perspektywy zupełnie różnych typów ludzi, co sprawia, że lektura jest niekiedy jeszcze bardziej zaskakująca i poruszająca.


"Zac& Mia" to historia pogmatwana, niekiedy zwariowana. Bohaterowie mają tutaj szansę, walczą o każdy oddech, starają się nie poddać. Autorka nie skupiła się tylko na tym, żeby żyć pełnią życia, podkreśla również, że o własną egzystencję trzeba walczyć. Nie ważne jednak jak beznadziejna jest nasza sytuacja, jak małe mamy szansy, trzeba próbować i się nie poddawać. Właśnie dlatego ta książka jest taka piękna. Pozwala odnaleźć nadzieję, nawet tam, gdzie bardzo trudno ją dostrzec.

Recenzja ze strony "Książki widziane oczami Patiopei"
Reszta tekstu na: http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2015/01/w-swiecie-bez-nadziei-zac-j-beets.html#more

Zac ma 17 lat i leży w szpitalnej izolatce. Walczy z białaczką. Niedawno miał przeszczep szpiku, teraz musi dojść do siebie, a następnie przejść kolejne badania. Nagle do pokoju obok wprowadza się inna nastolatka. Trudno jest nie zainteresować się dziewczyną, która burzy nudę i ciszę panujące na oddziale.

Zarówno Zac, jak i Mia są postaciami charyzmatycznymi. Chłopak był...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie mam zamiaru czytać PLAGIATU!
Zapraszam na blog prawdziwej autorki: http://akrylove.blogspot.com/2014/10/breakin-law.html; nie polecam natomiast książki, która została wydana przez złodziejkę.

Nie mam zamiaru czytać PLAGIATU!
Zapraszam na blog prawdziwej autorki: http://akrylove.blogspot.com/2014/10/breakin-law.html; nie polecam natomiast książki, która została wydana przez złodziejkę.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Księga Portali" jest książką wyjątkową. Autorka stworzyła nietuzinkowy świat, który rządzi się władnymi prawami, dodała wyrazistych bohaterów, nieprzewidywalne wątki i masę zwrotów akcji.
Z całości powstało niezwykłe połączenie fantasy i kryminału. To historia wyjątkowa sama w sobie. Atutem jest niewątpliwie jej długość i fakt, że jest powieścią skończoną, a więc nie musimy czekać na żadną kontynuację. Możemy sobie pozwolić na miłe i przyjemne spotkanie z dobrą literaturą. Po lekturze "Księgi Portali" wiem, że niedługo będę się musiała bliżej zapoznać z innymi powieściami spod pióra autorki :)

"Księga Portali" jest książką wyjątkową. Autorka stworzyła nietuzinkowy świat, który rządzi się władnymi prawami, dodała wyrazistych bohaterów, nieprzewidywalne wątki i masę zwrotów akcji.
Z całości powstało niezwykłe połączenie fantasy i kryminału. To historia wyjątkowa sama w sobie. Atutem jest niewątpliwie jej długość i fakt, że jest powieścią skończoną, a więc nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka fajna, lekko i szybko się ją czyta. Po dwóch pierwszych tomach miałam pewne wątpliwości i bałam się, jak dalej potoczy się "trójkąt" miłosny. Moje wątpliwości jednak szybko się rozwiały. Wątek miłosny nie był już tak istotny, a nawet zupełnie mi nie przeszkadzał.
Z zapartym tchem śledziłam losy głównej bohaterki, które są bardziej dynamiczne i ciekawe od tych przedstawionych w poprzednich tomach. Miłą niespodzianką było odkrycie kim naprawdę jest główna bohaterka, chociaż pojawiło się również wiele innych pytań, na które będziemy szukać odpowiedzi w dalszej części historii.
"Zabrana o Zmierzchu" to moim zdaniem najlepszy przetłumaczony do tej pory tom "Wodospadów Cienia" i na pewno nie zawiedzie fanów autorki, a może nawet sprawi, że niektórzy przekonają się do tej powieści. Mi nie pozostaje nic innego, jak czekać na dalsze przygody Kylie.

Patiopea
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/

Książka fajna, lekko i szybko się ją czyta. Po dwóch pierwszych tomach miałam pewne wątpliwości i bałam się, jak dalej potoczy się "trójkąt" miłosny. Moje wątpliwości jednak szybko się rozwiały. Wątek miłosny nie był już tak istotny, a nawet zupełnie mi nie przeszkadzał.
Z zapartym tchem śledziłam losy głównej bohaterki, które są bardziej dynamiczne i ciekawe od tych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Często zastanawiamy się co będzie z naszą przyszłością, jak potoczą się nasze losy, a może nawet całej ludzkości. W pierwszej części swojej trylogii, autorka zaserwowała nam wyniszczony i niebezpieczny świat w którym każdy stara się przeżyć. Lektura pierwszej części pozostawiła po sobie niedosyt. Miałam ochotę poznać jeszcze lepiej ten świat. Nie mogłam się więc doczekać przeczytania "Dzikiego Serca", które okazało się godną kontynuacją.

Saba myślała, że kiedy odnajdzie i uratuje swojego brata, wszystko wróci do normalności. Ale normalność pozostała za nimi w tyle i już nic nigdy nie będzie takie samo. Kierując się na zachód, dziewczyna rozmyśla o tym co będzie, stara się pokonać własne demony i przynajmniej przez chwilę być dawną sobą. Wszystko to jednak zmienia się, gdy Saba dowiaduje się, że Jack wpadł w kłopoty. Tym razem jednak dziewczyna wyruszy w jeszcze niebezpieczniejszą podróż, jednak tym razem, będzie miała przy sobie wiernych przyjaciół.

Myślałam, że nic mnie już nie zaskoczy. Okazało się jednak, że nie byłam przygotowana na to, co rozegrało się na kartach powieści. Jeżeli chodzi o ilość zwrotów akcji i tok w jakim rozwijała się fabuła, trzeba przyznać, że "Dzikie Serce" okazało się naprawdę oryginalne. Chwilami bałam się, że autorka zrobi z kontynuacji "love story". Na szczęście pisarka poszła w zupełnie innym kierunku. Zaserwowała nam dużą dawkę niebezpieczeństwa, solidną garść wydarzeń i nietuzinkowych bohaterów.

Kilka wydarzeń mi się nie podobało. Autorka niebezpiecznie zmierzała również w stronę "trójkąta", ale na szczęście okazało się to tylko takim wrażeniem i z tego powodu bardzo się cieszę. Wątek miłosny został bardziej rozwinięty, a relacje emocjonalne pomiędzy bohaterami, zacieśniły się. Jest więcej postaci, większa różnorodność ich i lepiej poznajemy świat, w którym rozgrywa się ta historia.

"Dzikie Serce" jest w gruncie rzeczy dobrą kontynuacją, zaskakuje i wciąga. Podobnie, jak w pierwszym tomie, historia jest opisana dosyć specyficznie. Dialogi rozpoczynają się bez użycia myślników, do czego początkowo trzeba się przyzwyczaić. Książkę czyta się lekko, a słownictwo używane przez autorkę jest proste. Warto jeszcze wspomnieć o tym, że podczas gdy w pierwszym tomie swoich przygód, Saba była silna, zdeterminowana i rządziła sama sobą, tutaj przez pewien okres czasu pozwala rządzić sobą swojemu bratu. Jej postawa jest przez pierwszą połowę książki zupełnie odmienna od tej, którą znamy z "Krwawego Szlaku".

Książka wywarła na mnie pozytywne wrażenie. "Dzikie Serce" jest powieścią wciągającą, która pozwoliła mi na trochę czasu zapomnieć o świecie i skuć się jedynie na tym, co rozgrywało się w świecie Saby. Książka jest lekkim i miłym wytchnieniem. Pozostaje mi tylko czekać na kolejne przygody naszych bohaterów.


recenzja ze strony - http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/10/dzikie-serce-moira-young.html :)

Często zastanawiamy się co będzie z naszą przyszłością, jak potoczą się nasze losy, a może nawet całej ludzkości. W pierwszej części swojej trylogii, autorka zaserwowała nam wyniszczony i niebezpieczny świat w którym każdy stara się przeżyć. Lektura pierwszej części pozostawiła po sobie niedosyt. Miałam ochotę poznać jeszcze lepiej ten świat. Nie mogłam się więc doczekać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Każdy przynajmniej przez chwilę zastanawiał się, co będzie z naszą cywilizacją i planetą, kiedy opuścimy już ten świat. Zastanawiamy się, czy istnieje życie pozaziemskie, co kryją w sobie gwiazdy, i czy gdzieś tam istnieje planeta podobna do naszej ukochanej Ziemi. Ale co by było, gdyby pewnego dnia statek obcych pojawił się w zasięgu naszego wzroku? Rick Yancey stworzył świat w którym istnienie ludzkości staje pod znakiem zapytania. Ocalali walczą z przybyszami z kosmosu, a kilka lat rozstrzygnie, jak potoczą się losy naszej rasy.

Czekają. Przyczajeni w kroku, ledwo żywi. Z każdym dniem coraz bardziej ryzykują, ale nadal mają nadzieję, że spotkają Evana Walkera. Cassie przecież obiecała, że zaczeka, a zawsze wywiązuje się z obietnic. Zombie walczy o życie, Nugget próbuje przeboleć prawdę o ojcu, a Ringer wybiera się na zwiad. Niebezpieczeństwa się mnożą, a świat w którym przyszło żyć bohaterom, cały czas zaskakuje. Nowe postacie, przygody, jeszcze większa dawka adrenaliny.

"Piątą Falę" pokochałam za jej oryginalność i pomysłowość. Książka wciągała stopniowo, a z każdą przeczytaną stroną, chciałam dowiedzieć się więcej. Z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów, a chęć poznania finału, kłóciła się we mnie ze smutkiem zbliżającego się końca opowieści. Nie inaczej stało się w przypadku "Bezkresnego Morza", które okazało się jest lepszą lekturą.

Często spotykam się z tendencją spadkową poziomu serii. Tutaj było inaczej. Bohaterowie rozwinęli się, zmienili, wydorośleli. W przypadku niektórych postaci zaczyna być dostrzegalny mrok, który im towarzyszy. Pojawili się również nowi bohaterowie, a całość była przesycona dużą dawką akcji, która ani na chwilę nie zwalniała. Już nawet nie próbowałam przewidzieć, co jeszcze wymyśli autor. W niektórych momentach byłam już praktycznie pewna, co zdarzy się dalej, a jednak pisarz mnie zaskakiwał i po raz kolejny okazywało się, że nie mam racji.

Wizja przyszłości, którą zaserwował nam autor jest zarówno przerażająca, jak i oszałamiająca. Bardzo łatwo było mi ją sobie wyobrazić, co jeszcze bardziej potęgowało ten efekt. Warto zwrócić uwagę, że pierwsza część była opisywana głównie z perspektywy Cassie i jej kolegi, znanego pod przydomkiem Zombie. Z tej dwójki pozostała nam jedynie nasza bohaterka. Do opowiadania historii przyłączyli się Ringer i Pączek, a także ponownie, Evan. Cieszyło mnie, że mogłam bardziej poznać tych bohaterów, szczególnie, że byłam ciekawa ich historii. Miałam nadzieję odkryć przeszłość Ringer i dostać odpowiedzi na pytania o Pączka i bardzo cieszy mnie to, że tak się stało.

"Bezkresne Morze" to książka, przy której zapomnicie o czymkolwiek na kilka godzin. Pozostaniecie tylko Wy i świat wykreowany przez pisarza. Świat, który wciąga i nie pozwala uwolnić się od swojej magii. Książka podziałała na mnie dosłownie jak magnes, a każdą kolejną stronę czytałam z zapartym tchem. Żałuję tylko, że powieść tak szybko się skończyła.


Recenzja ze strony:
http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/09/bedziemy-walczyc-do-utraty-tchu.html

Każdy przynajmniej przez chwilę zastanawiał się, co będzie z naszą cywilizacją i planetą, kiedy opuścimy już ten świat. Zastanawiamy się, czy istnieje życie pozaziemskie, co kryją w sobie gwiazdy, i czy gdzieś tam istnieje planeta podobna do naszej ukochanej Ziemi. Ale co by było, gdyby pewnego dnia statek obcych pojawił się w zasięgu naszego wzroku? Rick Yancey stworzył...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

New Adult to gatunek wyjątkowy. Czytając go poznajemy problemy bohaterów, a jeżeli książka jest dobra, zaczynamy się coraz bardziej utożsamiać z postaciami, odczuwając ich strach i cierpienie, dzieląc nadzieję i emocje. Tak się stało, że w tym roku miałam już spotkanie z wieloma książkami tego gatunku i z każdą wiążę jakieś miłe wspomnienia. "Coś do Stracenia" było dla mnie lekką i niewymagającą lekturą, która pozwoliła mi się pośmiać i odpocząć. Tymczasem "Coś do Ukrycia" jest prawdziwą bombą, która nie pozwoliła mi nawet na chwilę odpoczynku, a wywróciła mój świat do góry nogami.

Max jest buntowniczką. Ukrywa się za maską nieustraszoności. Gra w zespole, pisze piosenki, jej ciało jest wytatuowane i ma beznadziejnego chłopaka, którego nie sposób przedstawić rodzicom. A kiedy wraca do doku farbuje włosy na naturalny kolor i udaje przykładną dziewczynkę. Cade natomiast stara się uleczyć złamane serce, po tym jak Bliss wybrała Garricka. Snuje się bez celu i próbuje znaleźć jakąś pracę. Pewnego dnia rodzice Max przyjeżdżają bez zapowiedzi i dziewczyna proponuje mu układ: Cade będzie udawał jej przykładnego chłopaka przed rodzicami, a ona się z nim umówi. Pod wpływem impulsu chłopak się na to zgadza.

O ile pierwsza część trylogii była delikatna i momentami przewidywalna, a także lekka i relaksująca, o tyle kontynuacja zachowuje w sobie całą kwintesencję gatunku. Historia momentami jest prawdziwa aż do bólu. Autorka wykreowała bohaterów pokrzywdzonych przez los, którzy doświadczyli już krzywdy i cierpienia, ale o ile Cade już się z tym pogodził i próbuje żyć ciesząc się z małych rzeczy, o tyle Max jest nadal uwięziona w swojej rozpaczy i próbuje zamknąć się w sterylnym świecie pozbawionym uczuć.

Uczucia bohaterów rozkwitają powoli, pojawiają się pomiędzy nimi problemy, zgrzyty. Główny wątek, wątek miłosny jest momentami nieprzewidywalny, finału można się oczywiście domyśleć, ale pomiędzy początkiem, a końcem książki dzieje się naprawdę wiele nie tylko pomiędzy naszymi bohaterami, ale również w nich samych. Plusem powieści jest również to, że nie sposób pozostać na nią obojętnym. Niezliczoną ilość razy śmiałam się, wzruszałam i jeszcze raz śmiałam się.

Jedynym takim elementem, który może czasami denerwować jest oczywiście główna bohaterka, która jak to postaci większości książek, nie raz podejmuje głupie, wręcz bezmyślne decyzje. W tym jednak wypadku autorka najpierw pokazuje nam powody, przemyślenia dziewczyny, które doprowadziły do takiej decyzji i to jest fajne, ponieważ po mimo absurdalności wyborów Max, możemy je bez problemu zrozumieć. Nie są tak oderwane od rzeczywistości, jak przemyślenia bohaterek innych powieści.

"Coś do Ukrycia" to książka, która bardzo mi się spodobała. Jest przezabawna, a zarazem z głębszą treścią. Porusza, wzrusza i wciąga, nie odpuszczając aż do samego końca. To kolejna opowieść o stracie i bólu, ale jest wyjątkowa, sprawiła, że musiałam postawić się na miejscu Max i spojrzeć na świat jej oczami, co było przeżyciem niezwykłym. Polecam tą książkę nie tylko tym, którym spodobał się pierwszy tom trylogii, ale również wszystkim innym, którzy lubią poruszające historie. Nawet tym, którzy zawiedli się na pierwszym tomie, polecam zapoznać się z drugim, bo jest naprawdę świetny i nieporównywalnie lepszy od swojej poprzedniczki. Polecam :)


http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/09/przeszosc-pozostanie-przeszoscia-cos-do.html

New Adult to gatunek wyjątkowy. Czytając go poznajemy problemy bohaterów, a jeżeli książka jest dobra, zaczynamy się coraz bardziej utożsamiać z postaciami, odczuwając ich strach i cierpienie, dzieląc nadzieję i emocje. Tak się stało, że w tym roku miałam już spotkanie z wieloma książkami tego gatunku i z każdą wiążę jakieś miłe wspomnienia. "Coś do Stracenia" było dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niewolnictwo jest tematem, który przez wiele wieków budził kontrowersje. "Posiadanie niewolników" szczególnie znane było w starej Ameryce. Nie wiem, jak Was, ale mnie temat ten zawsze przerażał. Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby ludzie byli zdolni do takiego okropieństwa, jak pozbawienie innych wolności i zmuszenie do niewolniczej pracy. Wiem jednak, że tak było, a po przeczytaniu opisu "Czarnych Skrzydeł" postanowiłam zagłębić się bardziej w tym temacie. Chciałam spróbować spojrzeć na historię z perspektywy osób stojących po różnych stronach barykady - służącej i białej pani.

Zarówno Sarah, która odgrywa rolę kobiety o wysokim statusie, jak i Szelma, będąca niewolnicą, są silnymi kobietami, które na swój sposób próbują walczyć z otaczającym je światem. Gdy jedna jest zniewolona przez prawo, druga została zamknięta w pułapce własnego umysłu.
Ich wspólna historia rozpoczyna się, kiedy w wieku jedenastu lat Sarah dostaje w prezencie Szelmę. Od tej pory dziewczyna zostaje panią, której powinno się usługiwać. Sarah zawsze była przeciwna niewolnictwu i posiadanie kogoś na własność budzi w niej obrzydzenie. A życie tych dwóch, nie będzie usłane różami.


Zacznijmy od okładki, która jest bardzo klimatyczna i cieszy oko. Kiedy przerywałam lekturę, aby chwilę pomyśleć nad opisywanymi wydarzeniami, zawsze przez jakiś czas wpatrywałam się w tą grafikę. Rzeczą, która wpłynęła na moje zdanie i sprawiła, że ostatecznie zainteresowałam się książką, jest jej opis. Bałam się sięgnąć po powieść Sue Monk Kidd, bałam się tego, że może mnie przytłoczyć. Jest to niewątpliwie trudny temat, ale z drugiej strony wydaje mi się, że trzeba sobie zdawać sprawę z istnienia tego fragmentu historii ludzkości, o którym, za pomocą przygód dwóch kobiet, opowiada autorka.

"Czarne Skrzydła" to opowieść o walce o niezależność, wolność i równouprawnienie. W tamtych czasach kobiety nie mogły się uczyć, a nie do pomyślenia było, żeby jakaś dziewczyna została prawnikiem. To świat kontrastów. Poruszyła mnie determinacja bohaterek i ich sprzeciwy. Jedna z niewolnic, po zapytaniu, czemu ukradła jedwab, powiedziała, że to dlatego, bo mogła. Taki mały, cichy sprzeciw pozwalał na zachowanie niezależności, choćby umysłowej.

"Czarne Skrzydła" to również niezwykle piękna i poruszająca historia o przyjaźni, walce o prawo do głosu i marzenia. Nie mogłam wyzwolić się z sideł zastawionych przez autorkę. Z każdą kolejną stroną łaknęłam więcej. Po prostu wiedziałam, że muszę się dowiedzieć, jak skończy się ta historia. "Czarne Skrzydła" polecam absolutnie każdemu. Myślę, że jest to temat ważny, który warto poznać i to nie tylko, dlatego, że niewolnictwo w pewnym momencie historii odegrało ważną rolę, ale również, by zrozumieć ile przyniosło cierpienia. Poza tym książka jest naprawdę niezwykła i bardzo się cieszę, że została tak doceniona, a w planach jest jeszcze ekranizacja.


http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/09/walka-o-wolnosc-czarne-skrzyda-sue-monk.html

Niewolnictwo jest tematem, który przez wiele wieków budził kontrowersje. "Posiadanie niewolników" szczególnie znane było w starej Ameryce. Nie wiem, jak Was, ale mnie temat ten zawsze przerażał. Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby ludzie byli zdolni do takiego okropieństwa, jak pozbawienie innych wolności i zmuszenie do niewolniczej pracy. Wiem jednak, że tak było, a po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Od zawsze lubię apokaliptyczne historie. Wywołują wiele emocji, wciągają i gwarantują, że to co zaraz odkryjemy, nas zaskoczy. Jeszcze nie miałam chyba okazji się na nich zawieść. Możliwe, że to dlatego, iż przeczytałam do tej pory mało takich książek. W ostatnim czasie miło zaskoczył mnie "Monument 14. Odcięci od Świata". Historia niezwykła i wciągająca tak mnie zaabsorbowała, że z utęsknieniem czekałam na kontynuację. Premiera była wczoraj, a "Niebo w Ogniu" już zdążyło podbić moje serce.

Grupa nastolatków, rozdzieliła się. Część wraz z Alexem i Niko wyruszyła w podróż do Denver, szukając pomocy dla reszty przyjaciół i licząc na odnalezienie lotniska. Jadą szkolnym autobusem, oglądając zniszczenie, jakie spowodowane zostały przez apokalipsę. Nie spodziewają się jednak, że na ich drodze pojawi się wiele niebezpieczeństw i przeszkód. Drugą grupę stworzył Dean wraz z osobami o grupie krwi 0. Bojąc się o niebezpieczeństwo, jakie z ich strony groziłoby reszcie, postanawiają zostać w markecie i czekać na pomoc.

Czytałam już kilka opinii o książce i widziałam, że nie którzy uważają drugi tom za równie dobry, co pierwszy. Moim zdaniem... "Niebo w Ogniu" jest zdecydowanie lepsze. O ile w przypadku pierwszej części, trochę zajęło aż wkręciłam się w akcję, zrozumienie i zaciekawienie kiełkowały we mnie powoli, o tyle, w przypadku kontynuacji, wprost nie mogłam się oderwać. "Niebo w Ogniu" przeczytałam jednym tchem i nie mogę się wprost doczekać finału trylogii!

Tym razem autorka zaserwowała naprawdę wiele zaskoczeń i zwrotów akcji. To już nie ta sama historia, w której grupa nastolatków i dzieci musi połączyć siły i dać sobie radę w walce o przetrwanie. Nie. Teraz nastąpił podział i połowa jest na zewnątrz próbując się dorwać do Denver, a reszta siedzi w markecie i próbuje uratować to, co stworzyli. Tym razem autorka postawiła na dwóch narratorów co okazało się świetne. Co chwile przenosimy się z miejsca na miejsce. Raz, aby poznać dalsze losy Deana, dwa, aby odkryć jak wygląda teraz świat za sprawą Alexa.

"Niebo w Ogniu" zaskakuje wartką i przemyślaną akcją, która będzie zaskakiwać od pierwszej do ostatniej strony. Nie ma tutaj bohaterów, idealnych dzieciaków, które zawsze uratują sytuacje. Tutaj ludzie popełniają błędy, wypominają je, starają się poprawiać. Autorka nie idealizuje tutaj postaci. Bohaterowie są prawdziwi i próbują jakoś odbudować sobie życie, w świecie, który pozbawił ich wszystkiego. Dlatego książka tak bardzo mi się podobała. I dlatego właśnie polecam ją każdemu, kto chciałby poczuć dreszczyk emocji i przeżyć niezwykłą, a zarazem niebezpieczną, przygodę z bohaterami "Nieba w Ogniu".


Recenzja - http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/08/w-drodze-ku-nadziei-niebo-w-ogniu-emmy.html

Od zawsze lubię apokaliptyczne historie. Wywołują wiele emocji, wciągają i gwarantują, że to co zaraz odkryjemy, nas zaskoczy. Jeszcze nie miałam chyba okazji się na nich zawieść. Możliwe, że to dlatego, iż przeczytałam do tej pory mało takich książek. W ostatnim czasie miło zaskoczył mnie "Monument 14. Odcięci od Świata". Historia niezwykła i wciągająca tak mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdyby ktoś Was zapytał, co jest najważniejsze w życiu, odpowiedź na pewno nie byłaby łatwa. Wielu powiedziałoby, że prze rodzina, szczęści, nadzieja. Są jednak tacy ludzie, którzy nie potrafiliby żyć bez przyjaźni. Wszystkie te rzeczy są bardzo ważne, ale w tym momencie skupmy się na ostatniej. Przyjaciele nas wspierają, znają nas, jak nikt inny. Mówi się nawet, że prawdziwej przyjaźni nigdy do końca nie da się zniszczyć. "Zaczaruj mnie" skupia się właśnie na trójce przyjaciół, którzy zarobią dla siebie wszystko.

Zosia skończyła psychologię i próbuje znaleźć dla siebie miejsce w zawodzie. Niestety absolwentów tego kierunku jest coraz więcej, a miejsca pracy się nie zwalniają. Wynajmuje mieszkanie wraz z dwójką swoich przyjaciół - Kaśką i Bartkiem. Każdy z nich ma swoje wzloty i upadki, ale zawsze trzymają się razem i wspierają się w podejmowanych decyzjach. Bartek szuka szczęścia w dorywczych pracach. Kaśka spełniła swoje marzenia i jest charakteryzatorką na planie popularnego serialu. Pewnego dnia kiedy prześladował ich pech poszli do parku. To tam zaczęła się ich nowa przygoda.

Trudno jest opowiedzieć o tej książce. Początek był kiepski i zupełnie mnie nie ciągał. Śledziłam losy bohaterów, ale to nie było dla mnie nic specjalnego. Trochę zaskoczeń, odrobinka akcji, ale mimo wszystko nic specjalnego. Dopiero po ponad stu stronach historia zaczęła się rozwijać. Stawała się coraz ciekawsza i bardziej wciągająca. Nic jednak nie przebije pewnego fragmentu, który rozbawił mnie do łez. Stało się to bowiem za sprawą wydarzeń, które rozegrały się pod wpływem alkoholu. Gdy bohaterka z frustracji wypiła Metax, historia nabrała nowego życia. Ubawiłam się po pachy, kiedy wraz z Zosią odkrywałam, co takiego zrobiła w chwili niepoczytalności. To było świetne.

Książka miło mnie zaskoczyła. Jak autorka już się rozkręciła, historia stała się dużo ciekawsza, a przede wszystkim nabrała charakteru i poczucia humoru. Nieraz jeszcze śmiałam się z dokonań bohaterki, żałowałam nad jej pechem, ale przede wszystkim, spodobało mi się zakończenie, które w moim odczuciu nie było ckliwe, a jednak samo w sobie miało wiele uroku. Poza tym fajnie rozwinął się wątek miłosny, który przynosił wiele emocji.

Jedynym co mi trochę zawadza, jest naiwność głównej bohaterki. Dziewczyna najpierw robi, potem myśli. Gdyby była bardziej zdecydowana, albo po prostu zachowywała się tak jak w scenie, kiedy się upiła, byłoby znaczenie ciekawiej.

Z książką spędziłam miłe chwile. Nie spodziewałam się w niej takiej dawki humoru, który sprawił, że powieść ma w sobie pewien urok. Czytało mi się ją lekko i pewnie jeszcze kiedyś do niej wrócę, aby ponownie pośmiać się z przygód bohaterów, które niekiedy są zabawne. "Zaczaruj Mnie" to książka dobra na lato. Można się przy niej odprężyć i pośmiać, a zarazem jest lekka i mało wymagająca.


http://ksiazki-patiopei.blogspot.com/2014/08/bo-prawdziwa-przyjazn-przetrwa-zaczaruj.html

Gdyby ktoś Was zapytał, co jest najważniejsze w życiu, odpowiedź na pewno nie byłaby łatwa. Wielu powiedziałoby, że prze rodzina, szczęści, nadzieja. Są jednak tacy ludzie, którzy nie potrafiliby żyć bez przyjaźni. Wszystkie te rzeczy są bardzo ważne, ale w tym momencie skupmy się na ostatniej. Przyjaciele nas wspierają, znają nas, jak nikt inny. Mówi się nawet, że...

więcej Pokaż mimo to