rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka podejmuje istotny temat, jakim jest prewencja ataków migrenowych. Autorka, posiadająca wykształcenie z zakresu dietetyki, skupia się na kluczowych aspektach wpływających na występowanie tych bolesnych epizodów. Zwraca uwagę na kompleksowy wpływ stylu życia, uwarunkowań genetycznych oraz czynników środowiskowych na indywidualną podatność na migrenę, która dotyka aż około 4 milionów Polaków.

W książce autorka precyzyjnie identyfikuje główne substancje, których zaburzenia ilości w organizmie mogą przyczynić się do wystąpienia napadów migrenowych. Analizuje również mechanizmy, w jakie te substancje oddziałują na neuroprzekaźniki, co stanowi istotny czynnik w rozwoju migreny. Niestety, choć autorka wykorzystuje obszerną literaturę do poparcia swoich tez, brakuje głębszego wyjaśnienia patomechanizmu zaburzeń.

Warto jednak zaznaczyć, że w książce brakuje perspektywy lekarza i farmaceuty na opisywany problem, którzy mogliby istotnie zwiększyć jakość porad, rozwijając niektóre wątki. To zawęża wachlarz przedstawionych informacji i pozostawia wrażenie pewnego niedoskonałości w prezentacji wiedzy. Szczególnie problematyczne są błędy w tabelce przedstawiającej interakcje lekowe, które mogą wprowadzać w błąd czytelnika. Pozostają ponad to jedynie drobne błędy, przede wszystkim zbyt głębokie uogólnienia, znalazły się na kartach tej naprawdę dobrej pozycji. Praca jednak pozostaje godna uwagi. Wciąż brakuje w medycynie wieloaspektowego podejścia do leczonych problemów, które ta książka próbuje uzupełnić.

Książka podejmuje istotny temat, jakim jest prewencja ataków migrenowych. Autorka, posiadająca wykształcenie z zakresu dietetyki, skupia się na kluczowych aspektach wpływających na występowanie tych bolesnych epizodów. Zwraca uwagę na kompleksowy wpływ stylu życia, uwarunkowań genetycznych oraz czynników środowiskowych na indywidualną podatność na migrenę, która dotyka aż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka zdobyła mój zachwyt zgrabnym wykorzystaniem prostej fabuły, idealnie wpasowany w realia tworzone świata.

Niewielu zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, przed którą stanęli ostatni Piastowie. Stali u progu końca swojej dynastii, widma upadku swojego królestwa, opisania na kartach historii swoich imion wrogimi słowami.
Gdyby Wallenrod przeżył jeszcze kilkanaście lat ujrzałby zwieńczenie lat swoich starań bitwą zmieniającą równowagę sił. Kilkadziesiąt lat później szala ostatecznie przechyliłaby się na korzyść jego pobratymców. W toku wojny trzynastletniej, gdy mieszczeństwo Prus wzrośnie w siłę, Krzyżacy choć wciąż w posiadaniu ogromnych bogactw, pozostaną bez znacznych sił wojskowych. Wojna ta swój początek mięć będzie w zdradzie załogi miasta. I dalej również, w otwartych starciach na polach bitewnych, wojakom towarzyszyć będą szalbierze i zdrady.
Kilkadziesiąt lat wcześniej Kazimierz korzystać będzie jeszcze musiał z usług najlepszych radców, by odsunąć od granic swego królestwa łakomy wzrok wrogich sił. Założony przezeń uniwersytet służyć będzie kształtowaniu prawników walczących dla swojego króla piórem. Dopiero Jagiellonowie w pełni przejrzą potencjał nauki, a uczelnia rozkwitnie, gdy zawierucha na północy osłabnie. Mimo tworzącego się ustroju parlamentarnego nauka będzie iść równoległym, niezależnym torem. Na tyle atrakcyjnym, by zachęcić wielu szlachciców do porzucenia swojego stanu na rzecz tak atrakcyjnych opcji jak piastowanie funkcji prawnika, aptekarza, lekarza czy matematyka w miastach. Tymczasem jednak prawnicy wieść będą prym w oczach monarchy, działając w służbie państwa, od czasu aneksji Gdańska i antydatowania traktatów, reprezentować będą swoich rodaków przed papieskim tronem.

Potęga militarna Czech i technologiczna Krzyżaków sprawiła, że Polska stanęła po raz pierwszy tak blisko krawędzi, igrając ze swoim przeznaczeniem przez nerwowe dekady. Każda kampania wojenna nieprzyjaciela mogłaby ów wysiłek ostatecznie zakończyć. Łokietkowi przyszło tańczyć z dwoma potęgami jednocześnie. Motywowani nie tylko swoją chciwością, Krzyżacy czuli na sobie spojrzenia Europy. Długotrwałe zmagania ze słabszym przeciwnikiem stawały się wizerunkową kompromitacją. Przedłużające się zmagania z chrześcijańskim krajem budziły niezadowolenie papiestwa, które nie mogło przymykać oczu na nierzadko dokonywane okrucieństwa, rewanżujące braki sukcesów na polu politycznym.

W całą tę zawieruchę Mickiewicz wplótł intrygę, wiążącą tak wiele niewiadomych, silnie splatającą wątki. Podaje w tej historii propozycję możliwej odpowiedzi na zagadkę zastanawiającej porażki Krzyżaków.
Mistrzowskie posunięcie Wieszczu.

Książka zdobyła mój zachwyt zgrabnym wykorzystaniem prostej fabuły, idealnie wpasowany w realia tworzone świata.

Niewielu zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, przed którą stanęli ostatni Piastowie. Stali u progu końca swojej dynastii, widma upadku swojego królestwa, opisania na kartach historii swoich imion wrogimi słowami.
Gdyby Wallenrod przeżył jeszcze kilkanaście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świat po wojnie pręży muskuły, by udowodnić, że po zrujnowaniu Europy, pogrzebaniu milionów ofiar, znajdzie się na tym bezbrzeżu piekła majestat, zaprowadzający pokój i sprawiedliwość. Prawnicy z dumą patrzą na swą misję, świadomi skierowanego na nich wzroku całego świata, ustanawiają nową praktykę, udowadniają, że są poza ustalonymi normami. Przychodzi sądzić oprawców. Jak można wdawać się w polemikę z takimi ludźmi, jak można kwestionować oczywiste zło? Szepcze autorka ze stron swojej powieści, szepcze za milionami tych, którzy na szept już nie mogą sobie pozwolić. Zbrodnie nieznane i wciąż nienazwane. Autorka pokazuje smutną rzeczywistość powojennej Europy, przypomina, że tragedia rodaków nie została przypieczętowana działaniem jedynie dwóch zaborców. Cała Europa pracowała nad tym, by Polsce wymazać prawa do bycia konkurencyjnym partnerem. Z goryczą na sercu wskazywani są bezduszni reporterzy, którzy szukają sensacji wzorem swoich amerykańskich mistrzów, sędziowie, którzy słuchają poszkodowanych, ale nie słyszą ich krzywd, prawnicy, dla których nowy norymberski ład jest pokazem sztuki sądowniczej, a nie walką o sprawiedliwość. Ofiary są w cieniu, są manekinami w rozgrywkach ludzi, którzy rozgrywają teraz swoje zawody, budują swoje kariery na zgliszczach zrujnowanej Europy.
Czytając literaturę wojenną, gdziekolwiek by ona miejsca nie miała, odczuwa się podobny zestaw emocji: strach, oburzenia, rozgoryczenie, złość, smutek, przerażenie, wstręt i niedowierzanie. Jak długo się obcuje z tym tematem tak długo coś będzie zaskakiwało, człowiek skryty w bezpiecznym już świecie będzie myślał, że nie! To przesada, tak nie mogło to wyglądać. I na język się nasuwają słowa, że Szmaglewska przesadziła, że opisywany Niderlandczyk nie mógł tak bezrefleksyjnym wzrokiem lustrować ofiarę zbrodni wojennych, gdy przed nią stał i słyszał jej zeznania. Tymczasem i wyżej postawieni i lepiej poinformowani politycy, nie sprawiali sobie problemu, by patrzeć na ten dramat chłodnym wzrokiem. I do dziś wielu obserwatorów będzie powtarzać, że niemieckie zbrodnie były wymysłem, propagandą polską.
Książka ma w sobie wszystko, czego potrzebuje - przesłanie, wartką fabułę, dobrą narrację. Czyni to, co dzieło ma na celu - pozostawia szramę w duszy, którą chce się wypełniać wspomnieniami. Książka będzie o sobie przypominać latami.

Świat po wojnie pręży muskuły, by udowodnić, że po zrujnowaniu Europy, pogrzebaniu milionów ofiar, znajdzie się na tym bezbrzeżu piekła majestat, zaprowadzający pokój i sprawiedliwość. Prawnicy z dumą patrzą na swą misję, świadomi skierowanego na nich wzroku całego świata, ustanawiają nową praktykę, udowadniają, że są poza ustalonymi normami. Przychodzi sądzić oprawców. Jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wybrzmiewa z jej kart szydercza melodia. Opryskliwy stosunek autora do organów ścigania ma swój wydźwięk w ich indolencji. Policja, która głupotą i wulgarnością się popisuje, nie zbiera uznania czytelników.
Spotykamy panią prokurator uwłaczającą manierami i językiem powagę zajmowanej posady, a także policjantów tak nieudolnych, że śledztwo ich przystaje co chwilę czekając na kolejny ruch mordercy z nadzieją, że może wesprze ich jakimś błędem. I sam psychopatyczny Zwierz, który nie odstaje od światowego trendu, każącego wykazywać się wyobraźnią autora w coraz to większej krwiożerczości w wikłaniu makabrycznych scenerii morderstw.
Książka, choć nie stoi w miejscu, to też nie pędzi z innowacyjnością. Jest suchą relacją wydarzeń, spotęgowaną wyjątkowo miernym językiem. To on stanowił najostrzejszą ość, przez którą połknięcie powieści może przychodzić z trudem. Mierny warsztat pisarza podkopuje to dzieło.
Wisienką na torcie było dla mnie rozwikłanie sprawy - policjanci wykonali zamierzony plan: doczekali się głupiego przypadku.

Wybrzmiewa z jej kart szydercza melodia. Opryskliwy stosunek autora do organów ścigania ma swój wydźwięk w ich indolencji. Policja, która głupotą i wulgarnością się popisuje, nie zbiera uznania czytelników.
Spotykamy panią prokurator uwłaczającą manierami i językiem powagę zajmowanej posady, a także policjantów tak nieudolnych, że śledztwo ich przystaje co chwilę czekając...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W Rosji lód, w Polszy lód
nad nim lud
zaś jego żądze przyćmione
Zamarzły buntowniczy żar
zduszony rewolucyjny duch
wojna zastygła w podziemiach
z wybuchem na odwilż czeka

Autor kuje w Lodzie
Zatyka w nim intelektualne teorie
wyrzeźbił historię
w upiornie mroźnym acz pociągającym klimacie

Dukajowi nie brak pewności siebie. Pokrywał Europę lodem z myślą stwarzania czegoś wielkiego.
Ten charyzmat czyć z kart powieści - dodaje on wartości dziełu. Ale to broń obosieczną jest - może skazywać autora na pyszałkowaty osąd. Czy Dukaj zapracował sobie na te zachwyty - moim wrażeniem nie.
Tajemniczość, język, intelektualizm tekstu dają powabu, ale nie radości lektury. Po prawdzie są one jedynie mgiełką, przez którą trudniej sens z kart wyczytać..

Czytało się w mroźne poranki, wczytywało się z zainteresowaniem. Doczytało się z rozczarowaniem.
Przeczytało się i chyba wkrótce zapomni się też.

W Rosji lód, w Polszy lód
nad nim lud
zaś jego żądze przyćmione
Zamarzły buntowniczy żar
zduszony rewolucyjny duch
wojna zastygła w podziemiach
z wybuchem na odwilż czeka

Autor kuje w Lodzie
Zatyka w nim intelektualne teorie
wyrzeźbił historię
w upiornie mroźnym acz pociągającym klimacie

Dukajowi nie brak pewności siebie. Pokrywał Europę lodem z myślą stwarzania czegoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Główna bohaterka serii książek Lisy Gardner - D.D. Warren - to postać, która wyróżnia się na tle kolegów po fachu znanych z innych serii detektywistycznych. Nie jest genialna jak Sherlock Holems, spostrzegawcza jak komendant Servas Miniera, nie grzeszy błyskotliwością jak Klementyna Kopp z Lipowa, ani nie posiada talentów wszelakiej maści jak Joanna Chyłka. Nie jest też wysportowanym, umięśnionym wysokim blondynem o ponadprzeciętnej inteligencji i niespotykanych zdolnościach do samotnego szarżowania wroga jak Jack Reacher czy Harry Hole z książek Lee Childa i Jo Nesbo.

Jest w zasadzie dokładnym przeciwieństwem ich wszystkich. Jest zaprzeczeniem kanonu detektywa doskonałego, którym czytelnicy kryminałów są karmieni od lat.
Tym razem trafiamy na kogoś tak nierozgarniętego, nieinteligentnego i bezmyślnego, że dech w piersiach zapiera informacja, że jest to główna bohaterka serii książek. Śledzimy jej poczynania na kartach powieści, a nasze serce krzyczy: "Nie DiDi! Nie mów tego! To aż nazbyt głupie" albo "Nie! To zbyt oczywiste...", ale jednak nasza detektyw prze naprzód, ośmieszając się, ale uparcie trwając przy obranym kursie.
Aż śmieszy fakt, że w zasadzie jej rolą na łamach powieści ogranicza się do przesłuchiwania świadków i kolekcjonowaniu zebranych przez nich dowodów, poszlak, domysłów.
Autorka wprost podaje przykłady aktywności innych, którzy sami zaczynają działać na skutek opieszałości policji. To jest taki ewenement, że aż chce się wrócić do serii i sprawdzić jak DiDi będzie sobie radziła w innych sprawach.
Autorce z pewnością udało się zachęcić mnie do lektury innych książek. Pytanie czy w sposób, którym ten efekt osiągnęła, był zamierzony...

Ale dość tych złośliwości, czas na książki atuty - historia jako tako sens posiada i niezwykle przyjemnie się ją śledzi. Co istotne jedynie sporadycznie wypuszcza z objęć ukochaną mi Logikę.

Ciekawa pozycja, godna uwagi. Będę ją wspominał z łezką w oku i drwiącym uśmiechem na twarzy.

Główna bohaterka serii książek Lisy Gardner - D.D. Warren - to postać, która wyróżnia się na tle kolegów po fachu znanych z innych serii detektywistycznych. Nie jest genialna jak Sherlock Holems, spostrzegawcza jak komendant Servas Miniera, nie grzeszy błyskotliwością jak Klementyna Kopp z Lipowa, ani nie posiada talentów wszelakiej maści jak Joanna Chyłka. Nie jest też...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Hajlajf. Czysta prawda o brudnej służbie KAFIR, Łukasz Maziewski
Ocena 7,1
Hajlajf. Czyst... KAFIR, Łukasz Mazie...

Na półkach:

Wojskowe służby od kuchni. Nie raz już z tym tematem mieliśmy do czynienia, każdy swoją opinię zdołał sobie wyrobić.
Środowisko to zostało tym razem tak opisane, że nie sposób go polubić. Wojskowi plugawią język wszystkimi możliwymi przekleństwami, są niewyedukowani, głupkowaci, pokonują rekordy w piciu alkoholu. Lektura jasno pokazuje, że w przypadku zagrożenia wojną, okres mobilizacji służyłby jedynie trzeźwieniu wojskowym, by stoczyć ewentualną potyczkę z wrogiem, która ani chwały, ani sukcesu Polsce by nie przyniosła.
Brak wyrazistych postaci choć uwiarygadnia powieść przez stworzenie spójnego środowiska, to nie ułatwia jednak czytelnikowi lektury, gdyż nie ma on okazji zżyć się z żadnym bohaterem.
Fabuły również nie zaliczyłbym do silnych stron tej książki. Akcja jest maksymalnie skompresowana, schematyczna i w najmniejszy sposób niezaskakująca. Dostajemy opis zbrodni, przewija się nazwisko podejrzanego, a dalej opisany jest pościg za przestępcą. Jedynym urozmaiceniem jest zaangażowanie zagranicznych służb i rozepchnięcie akcji wydarzeń także poza granicę naszego kraju.

Maziewski nie ukrywał się ze swoimi poglądami politycznymi i przedstawiał je w książce w tak nachalny sposób, że poczułem przykre uczucie, jakby autor traktował mnie za głupiego i niedojrzałego czytelnika.
Autor postarał się uatrakcyjnić lekturę, dorzucając na łamach powieści garści specjalistycznego słownictwa, zwroty z wojskowego żargonu i paru ciekawostek wojskowych, w których potencjał istniał, ale mnie zaciekawić nie zdołał, jedynie zmusił do szybszego przesuwaniem oczami po tekście, co przyspieszyło lekturę. A i owszem, książkę pochłania się momentalnie, nie jest to jednak historia, która zostanie w pamięci dobrze zapisana.
Przykra przygoda na zakończenie tego roku, niestety..

Wojskowe służby od kuchni. Nie raz już z tym tematem mieliśmy do czynienia, każdy swoją opinię zdołał sobie wyrobić.
Środowisko to zostało tym razem tak opisane, że nie sposób go polubić. Wojskowi plugawią język wszystkimi możliwymi przekleństwami, są niewyedukowani, głupkowaci, pokonują rekordy w piciu alkoholu. Lektura jasno pokazuje, że w przypadku zagrożenia wojną,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka otworzyła umysł na nowe rozmyślania, filozoficzne dywagacje.
Czy warto czytać takie dzieła jak ona. Kiedy miło spędzamy z nią czas, kiedy czas oddajemy tak chętnie, za darmo, bez opamiętania, bez wytworzenia chemii z tą partnerką na samotny wieczór? Bo nie da się ukryć, pozycja tak zjada go z wielką chęcią. Strony znikają jak czekolada w nutellowskim słoiku.
Ale czy to dobrze? Czy czasu, którego wciąż nam mało, warto się tak łatwo pozbywać? W imię czego? Dla rozrywki? Rozrywki, którą zaraz zapomnimy, która nic nam nie da, nie rozwinie nas, w żaden sposób nie zachęci do dywagacji na głębsze tematy? Od kiedy książki tak nisko cenimy, że służyć one mają nam jedynie do celu wypełnienia pustki w życiu? Że czytanie nie jest celem samym w sobie, a już jedynie przerywnikiem w wykonywaniu celu.
Zagubiliśmy się w tej walce przygnębienia z braku wolnych chwil i radości z możliwości bezkarnego tracenia czasu.

Książka otworzyła umysł na nowe rozmyślania, filozoficzne dywagacje.
Czy warto czytać takie dzieła jak ona. Kiedy miło spędzamy z nią czas, kiedy czas oddajemy tak chętnie, za darmo, bez opamiętania, bez wytworzenia chemii z tą partnerką na samotny wieczór? Bo nie da się ukryć, pozycja tak zjada go z wielką chęcią. Strony znikają jak czekolada w nutellowskim słoiku.
Ale czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta króciutka pozycja zdawała się być kolejną moralizującą opowiastką katolika. Spodziewałem się przeczytać teksty motywujące do pracy nad swoim duchowym życiem, liczne nawiązania do Biblii i teologiczne rozważania.
Tak jednak nie było. Książka okazuje się uderzyć z drugiej strony. To głos astrofilozofa, który bardzo luźno interpretuje prawdy wiary. Sam dopowiada sobie wytłumaczenie niektórych zjawisk i przyjmuje to za pewnik.
Autorem lektury jest internista, ojciec tragicznie zmarłego dzieciaczka. Poznajemy w skrócie jego historię, opowiedzianą w niezwykle nieinteresujący sposób. Lekarz dalej opowiada o cudach w swoim życiu i rozmowie z synem zza grobu.
Na łamach książki pojawia się parę dobrych, aczkolwiek znanych już obserwacji. Autor urozmaica tekst budowaniem ładnych metafor, które niestety nie są w stanie zrekompensować ubogiego przesłania książki.
Odradzam.

Ta króciutka pozycja zdawała się być kolejną moralizującą opowiastką katolika. Spodziewałem się przeczytać teksty motywujące do pracy nad swoim duchowym życiem, liczne nawiązania do Biblii i teologiczne rozważania.
Tak jednak nie było. Książka okazuje się uderzyć z drugiej strony. To głos astrofilozofa, który bardzo luźno interpretuje prawdy wiary. Sam dopowiada sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na Bliskim Wschodzie, w odległej nam kulturze, w mieście piaskiem pustyni pokrytym dorasta młody człowiek. Młodzieniec dojrzewa surowo wychowywany w tej brutalnej kulturze. Dnia pewnego życie dziecka przerwano, jego serce rozorano. Chłopiec nagle staje się mężczyzną i głową rodziny. Rodziny, której z jego ideałami nie po drodze.
W sercu zranionym iskra buntu już się tli. Gniew pcha go do boju, do wojny, wojny z wrogami, najeźdźcami, niewiernymi. Mężczyzna morduje, przeżywa zawieruchę, triumfuje, a gniew jego wciąż rośnie. Wkrótce eksploduje. Trzeba znaleźć innego wroga.
Komu rzucić wyzwanie? Całemu światu niewiernych!
Czy samotny człowiek może coś zdziałać? To pytanie pojawia się w naszych głowach, ale w książkach wszystko stajemy się możliwym, a autorowi wybaczamy wiele wypaczeń.

Rozpoczyna się wyścig z czasem i upiorną kostuchą z kosą naostrzoną. Po drugiej stronie Atlantyku inny superbohater przyjmuje rzucone wyzwanie.

Brytyjczyk piszący o Wielkie Ameryce. Brzmi podejrzanie? Wyszło pysznie.

Na Bliskim Wschodzie, w odległej nam kulturze, w mieście piaskiem pustyni pokrytym dorasta młody człowiek. Młodzieniec dojrzewa surowo wychowywany w tej brutalnej kulturze. Dnia pewnego życie dziecka przerwano, jego serce rozorano. Chłopiec nagle staje się mężczyzną i głową rodziny. Rodziny, której z jego ideałami nie po drodze.
W sercu zranionym iskra buntu już się tli....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytelniku przysiądź się do mnie. Śmiało! To dla ciebie ta ławka.
Zaraz tu będą... spóźnić się dziś nie mogą.
O patrz! Już idą.
To ta blondwłosa piękność. Kroczy pewnie, twarz zaś jej bez wyrazu, no może dostrzeżesz lekko uniesiony kącik ust. To pewnie sprawka Ironsów. Zapewne coś z ich trzeciego albumu, ona go uwielbia tuż przed rozprawami. Jej czarna toga faluje, a u kroku jej drepcze młody dżentelmen. Choć jeszcze niedoświadczony to na jego twarzy odmalował się cień pewności i determinacji. Idzie ze swą mentorką w ten sam dumny sposób. Nieświadomie się do niej upodobnia coraz bardziej.
Zaraz się zacznie. To na co wszyscy czekamy - rozprawa, przygoda, niezapomniana zabawa.

Czytelniku przysiądź się do mnie. Śmiało! To dla ciebie ta ławka.
Zaraz tu będą... spóźnić się dziś nie mogą.
O patrz! Już idą.
To ta blondwłosa piękność. Kroczy pewnie, twarz zaś jej bez wyrazu, no może dostrzeżesz lekko uniesiony kącik ust. To pewnie sprawka Ironsów. Zapewne coś z ich trzeciego albumu, ona go uwielbia tuż przed rozprawami. Jej czarna toga faluje, a u...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

ach, głód, niedożywienie, bieda i ubóstwo, pragnienie, wycieńczenie, rozpacz i zwątpienie.
Życie od dnia do dnia, grzebanie w śmieciach, walka o każdą drobinę jedzenia, o możliwość przeżycia.
Za dużo dzieci do wykarmienia, ich cierpienia i umierania, a za mało dla nich jedzenia, dla tych, co niepotrzebni i wyklęci w oczach bogaczy tego świata.
Tak codzienne życie wygląda dla 1,5 mld naszych braci.
Wiedzieliśmy? Tak
Przejęliśmy się? Być może
Coś z tym zrobimy, zareagujemy, coś zmienimy? Nie...

Autor nie pozostawia złudzeń. Jest źle, dla wielu coraz gorzej [ponoć mieszkańcom aż 46 państw żyje się teraz gorzej niż przed paroma dekadami (źródło autorze? brak!)]
Są winni? Oczywiście. Tu Caparros również śmiało formułuje oskarżenia.
Winien chciwy kapitalista, gruby Amerykanin, azjatyckie korporacje, niepotrzebne religie, obyczaje, głupie zwyczaje, Matka Teresa, Bóg chrześcijański, rozrzutni Europejczycy, ja i Ty.

Co z tym zrobić? Co zmienić? Jak pomóc? Z tymi pytaniami zostajemy bez odpowiedzi. I to jest w tym wszystkim tak bardzo straszne - że tak wielu jest tak właściwie skazanych na tak wielkie cierpienie, bez nadziei na poprawę.

Czy czyta się przyjemnie? Wątpliwe, ale na pewno szybko i z zaciekawieniem pochłoniesz lekturę.
Jak każda wielka tragedia głód budzi politowanie i zainteresowanie.
To straszne mi to przyznać, ale miło mi iść przez życie pocieszając się myślą: "inni mają gorzej".
To takie egoistyczne i brutalne, szczególnie przy takiej lekturze.
Ale z drugiej strony historie zawarte na łamach tej książki też czegoś uczą - pokory i radowania się z drobnymi rzeczami, najmniejszymi szczęśliwotkami dnia obecnego.
Radość z kromki chleba, czystej wody i przywileju możliwości myślenia o przyszłości.

Chaotyczna ta recenzja, jak cała książka. Wiele emocji, dużo słów, a mało treści.
Czy czytać warto, zapytasz.
Warto.

ach, głód, niedożywienie, bieda i ubóstwo, pragnienie, wycieńczenie, rozpacz i zwątpienie.
Życie od dnia do dnia, grzebanie w śmieciach, walka o każdą drobinę jedzenia, o możliwość przeżycia.
Za dużo dzieci do wykarmienia, ich cierpienia i umierania, a za mało dla nich jedzenia, dla tych, co niepotrzebni i wyklęci w oczach bogaczy tego świata.
Tak codzienne życie wygląda...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czwarta część serii o mec. Chyłce nie zaskakuje. Mróz utrzymuje wysoki poziom. Książka obfituje w inteligentne dialogi z ciętymi ripostami, dostarczających wiele sposobności do uśmiechu. Ciekawostki dotyczące palestry są podawane w rozsądnych ilościach, nie nudzą, ale pomagają podtrzymać prawniczy nastrój powieści. Znów spotykamy bohaterów, cieszących się naszą sympatią.

Tym razem broniony przez prawników będzie sam sędzia TK, oskarżony o zabójstwo. Sprawa od początku jest bardzo tajemnicza. Mróz stara się wirować fabułą, wprowadza nagłe zwroty akcji, stosuje mnóstwo niedomówień i innych technik mających niewątpliwie na celu jedynie zaintrygowanie czytelnika. Czy to Mrozowi uchodzi płazem? cóż.. niedoświadczony odbiorca na pewno będzie zainteresowany. Ci, którzy dopiero zaczynają przygodę z tym pisarzem mogą pozwolić dać mu się porwać. Wielu jednak zgodzi się ze mną, że niektóre zbiegi okoliczności są aż nazbyt oczywiste, pewne rozwiązania, zbyt nachalne, zachowania bohaterów nienaturalne, a ich motywy niejasne. Mróz wielokrotnie podkreśla, że zależy mu, by to czytelnik współtworzył jego historie, ale czy to szczere intencje, czy to może prosty brak pomysłu na rozwiązania wątków, których autor spłodził zbyt obficie i nie był w stanie doprowadzić ich wszystkich do końca.
Zaciekawić może chociażby kto podłożył Joannie kwiaty z przestrogą? Dlaczego Chyłka pozwoliła Kordianowi tak długo wierzyć w porwanie, mimo oczywistych konsekwencji takiego postępowania? Jak to się stało, że nikt nie rozpoznał na ulicy tak medialnej osoby, natomiast są świadkowie, którzy pamiętają twarz Sebastiana po upływie tylu lat? Świadek później zeznaje, że widział Sendala z zamordowanym, nie wspominając nic o towarzyszącej im posłance. Dlaczego więc nikt nie zauważył, że zeznanie stoi w sprzeczności z wersją wydarzeń zaakceptowanej przez sąd. Samo zachowanie Sebastiana to seria irracjonalnych decyzji, a przedstawiane polityczne zagrywki wydają się nie być w ogóle realne.
Pomysł na szukanie poszlak przez Oryńskiego, jest aż tak nierealny, wymuszony, a jednocześnie przewidywalny, że nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem okazanie się tej idei nietrafionym pomysłem, na który Mróz poświęcił bardzo dużo czasu.
Cymelium Chyłki, choć było jednym z najciekawszych momentów powieści, gryzie się z charakterem bohaterki, który fani serii zdążyli już poznać. Jeszcze większe zaskoczenie sprawia bagatelizująca sprawę postawa Joanny po wyjawieniu swoich sekretów.

Książka nie przypomina dobrych kryminałów, gdzie czytelnik może próbować rozwiązać zagadkę na podstawie, kolejno zdobywanych na łamach książki, poszlak. Zbliża się natomiast do książek mających zdobyć uznanie tanią sensacją.

Książka nie jest zła, ba! wciąż uważam, że jest bardzo dobra, jednak trochę zabrakło by móc opisywać ją cieplejszymi słowami. Mróz przedobrzył i nie był w stanie przekonać mnie do wszystkich zaproponowanych przez niego rozwiązań historii.
Fani z pewnością będą zadowoleni pozycją, ale wymagającymi czytelnicy mogą się rozczarować.

Czwarta część serii o mec. Chyłce nie zaskakuje. Mróz utrzymuje wysoki poziom. Książka obfituje w inteligentne dialogi z ciętymi ripostami, dostarczających wiele sposobności do uśmiechu. Ciekawostki dotyczące palestry są podawane w rozsądnych ilościach, nie nudzą, ale pomagają podtrzymać prawniczy nastrój powieści. Znów spotykamy bohaterów, cieszących się naszą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka Joe Alexa nie zachwyca. Fabuła jest raczej nieciekawa i rozwleczona, akcja przewidywalna, autor wykorzystuje niektóre pomysły wielokrotnie. Książka ma już swoje lata a dodatkowa stylizacja językowa, sprawiają, że czytanie tej lektury jest niezbyt komfortowe.

Ogromnym mankamentem powieści są jej bohaterowie. Wyraźnie zarysowują się ich dwie grupy:
*Dobrzy – naiwni, bogobojni, którym los ciągle wynagradza ich starania.
*Schwarccharakterowie – pyszałkowaci i ciągle knujący spiski z żałośną wręcz niezaradnością.
Spośród tego natłoku jednakowych postaci, jedynie nieznacznie wyróżnia się zaradnością i pomysłowością dwójka głównych bohaterów.
Dobrym bohaterom wszystko się udaje, wychodzą cało z każdej opresji – konsekwencją takiego rozwiązania jest upodobnienie powieści do książek dla dzieci z prostą, zakończoną morałem fabułą i nieskomplikowanymi postaciami.
Bohaterowie są infantylni, ich działania rozczarowujące, a ich wypowiedzi monotonne i nienaturalne.
Śmieją się z dennych żartów, zachwycają przeciętnymi pomysłami, przerażają ich błahe problemy – ich reakcja jest zawsze nieadekwatna do zaistniałej sytuacji.
Narrator na przekór wszystkiemu odnajduje zainteresowanie gdzie indziej - skupia się na materiałach potrzebnych do wykonania ożaglowania, wyboru strony brzegu, przy której statek miał płynąć czy na kompletowaniu załogi pokładowej. Wypowiada się z zacięciem kronikarza, poruszając wątki uznawane za nieatrakcyjne przez innych autorów i pomijane w ich powieściach.

Jednym z pozytywnych aspektów książki, zasługującym na pochwałę, jest ciekawe wplątanie w fabułę postaci znanych z mitologii. Autor umiejętnie dawkuje Ich wkład w akcję, co sprawia, że ich obecność wydaje się być naturalna i wiarygodna dla czytelnika.

Cały cykl nie jest najgorszy, jednak wątpię, by mógł zaspokoić oczekiwania dorosłych czytelników. Największym jego mankamentem jest nijakość – brak ciekawej fabuły, wyrazistych osób, mądrych dialogów czy ciekawostek historycznych o zwyczajach ludów w starożytności.

Książka Joe Alexa nie zachwyca. Fabuła jest raczej nieciekawa i rozwleczona, akcja przewidywalna, autor wykorzystuje niektóre pomysły wielokrotnie. Książka ma już swoje lata a dodatkowa stylizacja językowa, sprawiają, że czytanie tej lektury jest niezbyt komfortowe.

Ogromnym mankamentem powieści są jej bohaterowie. Wyraźnie zarysowują się ich dwie grupy:
*Dobrzy – naiwni,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozpacz, pustka, niedobór jedzenia, wyludnione miasta, wyniszczone, jałowe pola uprawne... O opisywanym świecie w tej książce nie dowiadujemy się zbyt wiele. Nie jest on najważniejszym elementem opisywanej tu historii.

W sposób typowy dla powieści postapokaliptycznej dowiadujemy się niewiele o otaczającym nas świecie, ani powodach, które do niego doprowadził. Czytelnik, tak jak człowiek w ciemnym tunelu, nie widzi nic za swoimi plecami, ani daleko przed nim. Dostrzega jedynie parę najbliższych metrów rozświetlonych przez dogasającą latarkę.

Ubóstwo tekstu świetnie obrazuje niedostatek w opisywanym świecie. Surowe przedstawienie otoczenia wywołuje ciągłe nienasycenie czytelnika. Czuje się on nieswojo, niepewnie, zupełnie jak ta osamotniona dwójka.

W powietrzu czuć zagrożenie - zapach nieuchronnie zbliżającego się nieszczęścia przesyca nozdrza.
Ta ubogość przekazu mogłaby zmęczyć odbiorcę, gdyby nie to ciągłe napięcie, które pcha go ciągle do przodu i sprawia, że pochłania on tekst machinalnie.

Wśród tego mroku wyłania się archetypiczna miłość łącząca ojca i syna. Ta ciepła relacja jest zobrazowaniem pragnień wielu z nas o wymarzonej rodzinie w której każdy chciałby żyć.

Jest to to powieść moralizatorska, która bez wątpienia może zmusić nas do głębszych refleksji, która bez wątpienia może zmusić nas do głębszych refleksji, nt. naszej wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka.
Na swój sposób jest to książka wyjątkowa, chociaż korzysta ze znanych już pomysłów.
Gorąco polecam tę lekturę.

Rozpacz, pustka, niedobór jedzenia, wyludnione miasta, wyniszczone, jałowe pola uprawne... O opisywanym świecie w tej książce nie dowiadujemy się zbyt wiele. Nie jest on najważniejszym elementem opisywanej tu historii.

W sposób typowy dla powieści postapokaliptycznej dowiadujemy się niewiele o otaczającym nas świecie, ani powodach, które do niego doprowadził. Czytelnik,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzieło Lewandowskiego jest często porównywane z Wiedźminem i słusznie, bo obie serie łączy wiele wspólnych cech i o obu można powiedzieć wiele dobrego.

Przede wszystkim czytając tę książkę, maluje się mroczny, słowiański klimat. Wykreowany świat jest bogaty, ciekawy i niezwykle dopieszczony przez autora. Pisarz zaproponował nam krainę oryginalną, wymyślił wiele ciekawych pomysłów i rozwiązań.

Nic - żaden bohater, ani żaden jego wybór - nie jest czarno białe. Lewandowski oferuje nam paletę szarości, tak rzadko dziś spotykaną w kulturze. Postaci powieści są złożone. Nie są idealne, ale mimo to budzą naszą sympatię. Dzięki temu opowiadana historia zyskuje na wiarygodności.

Na pochwałę zasługują też opisy zmagań wojennych - świetne opisy połączone z bogatą wyobraźnią czytelnika mogą dać świetne efekty. To wszystko sprawia wyśmienite wrażenie jakie pozostaje po lekturze.
Gorąco polecam całą serię.

Dzieło Lewandowskiego jest często porównywane z Wiedźminem i słusznie, bo obie serie łączy wiele wspólnych cech i o obu można powiedzieć wiele dobrego.

Przede wszystkim czytając tę książkę, maluje się mroczny, słowiański klimat. Wykreowany świat jest bogaty, ciekawy i niezwykle dopieszczony przez autora. Pisarz zaproponował nam krainę oryginalną, wymyślił wiele ciekawych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jacek Piekara jak zwykle czaruje dobrym językiem i ciekawym pomysłem. Każde opowiadanie jest oryginalne, każde zapowiada się dobrze i, niestety, każde kończy się nijako...
Autor nadmuchuje czytelnikom balonik przy każdej historii, w którym rosną nasze nadzieje na wspaniałe zakończenie. Każdą stronę pochłania się szybko, nasze oczekiwania prędko rosną, aż tu nagle historia się urywa - balon pęka, pozostawiając po sobie uczucie pustki i rozczarowania. Od razu przystępujemy do lektury kolejnej opowieści - te same emocje, tak samo wszystko się dobrze zapowiada i tak samo się kończy - brakiem puenty i rozczarowaniem czytelnika.

Opowiadania z pewnością miały niemały potencjał, co sprawia, że "Bestie i ludzie" nadal mogą stanowić interesującą pozycję dla miłośników gatunku.

Jacek Piekara jak zwykle czaruje dobrym językiem i ciekawym pomysłem. Każde opowiadanie jest oryginalne, każde zapowiada się dobrze i, niestety, każde kończy się nijako...
Autor nadmuchuje czytelnikom balonik przy każdej historii, w którym rosną nasze nadzieje na wspaniałe zakończenie. Każdą stronę pochłania się szybko, nasze oczekiwania prędko rosną, aż tu nagle historia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękno tej historii polega na jej niedorzeczności.
King drwi z logiki, pozostawiając w rękach czytelnika możliwość dobudowania własnej cegiełki w konstrukcji tego wspaniałego świata. Pisarz daje czytelnikowi szansę stworzenia własnej wizji, oferując mu pole do własnych interpretacji.
Jednocześnie ten surrealistyczny świat jest ze sobą spójny. King pozostawia dzieło dopracowane i dalece przemyślane.
To wszystko sprawia, że ten cykl Kinga jest jedyny w swoim rodzaju. Jest nie tylko ciekawą lekturę, ale i stanowi wyzwanie dla wyobraźni czytelnika, jego twórczej zabawy. Nie każdemu się spodoba, ale każdy powinien spróbować zakochać się w tej historii.

Piękno tej historii polega na jej niedorzeczności.
King drwi z logiki, pozostawiając w rękach czytelnika możliwość dobudowania własnej cegiełki w konstrukcji tego wspaniałego świata. Pisarz daje czytelnikowi szansę stworzenia własnej wizji, oferując mu pole do własnych interpretacji.
Jednocześnie ten surrealistyczny świat jest ze sobą spójny. King pozostawia dzieło...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wraz z wychodzeniem kolejnych książek z uniwersum Metra coraz trudniej o dobry pomysł. Autorzy dwoją się i troją, by napisać coś twórczego, nie zawsze to jednak wychodzi. Nie inaczej jest tym razem.
Tulio Avoledo wykorzystuje znane i już znudzone motywy fanatyków religijnych czy dominującej stacji pełnej złoczyńców, przeciw której sprzymierza się reszta uciśnionych małych grup. Nawet pomysł z inteligentną grupą monstrów, tworem nowego świata po apokalipsie, które okazują się nie być największymi potworami na Ziemi, to nic innego jak pomysł zaczerpnięty z książki otwierającej całe uniwersum.
Według mnie nieudane są także wątki fantastyczne, którymi autor próbował połączyć poruszone wątki. Przyniosło to efekt odwrotny - mętlik w głowie i niezrozumienie czytelnika.
Akcja przebiega dość przewidywalnie. Brakuje tu nagłych zwrotów akcji czy prób zaskoczenia czytelnika.
Nie licząc tych kilku uwag to książka prezentuje się całkiem dobrze. Fabuła biegnie szybko. Akcję czyta się naprawdę prędko i ciągle ma się chęć na jeszcze.

Wraz z wychodzeniem kolejnych książek z uniwersum Metra coraz trudniej o dobry pomysł. Autorzy dwoją się i troją, by napisać coś twórczego, nie zawsze to jednak wychodzi. Nie inaczej jest tym razem.
Tulio Avoledo wykorzystuje znane i już znudzone motywy fanatyków religijnych czy dominującej stacji pełnej złoczyńców, przeciw której sprzymierza się reszta uciśnionych małych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Gniew sprawiedliwych" to ostatnia część trylogii Manuela Loureiro opowiadająca o zmaganiach ocalonych po apokalipsie. Cała seria jest niezwykle udanym debiutem tego młodego hiszpańskiego pisarza.
Na świecie pojawiło się już tyle dzieł z zombiakami w tle, że wyzwaniem dla twórców jest wymyślić coś interesującego. Loureiro się to udało. Chociaż nie przedstawia nic rewolucyjnego, to książka i tak jest bardzo wciągająca. Akcja powieści jest wartka, przez co pochłania się ją momentalnie. Wielkim plusem serii są plastyczne opisy, które pomagają naszej wyobraźni stworzyć upiorne obrazy i wywołać ciarki na ciele.
Niestety książce daleko od ideału. Fabuła jest niezwykle przewidywalna. Brakuje realizmu. Czytając, odczuwa się brak doświadczenia autora, który stworzył zbyt wiele wątków i miał problem z doprowadzeniem niektórych z nich do końca. Owocuje to banalnymi i infantylnymi rozwiązaniami.

"Gniew sprawiedliwych" to ostatnia część trylogii Manuela Loureiro opowiadająca o zmaganiach ocalonych po apokalipsie. Cała seria jest niezwykle udanym debiutem tego młodego hiszpańskiego pisarza.
Na świecie pojawiło się już tyle dzieł z zombiakami w tle, że wyzwaniem dla twórców jest wymyślić coś interesującego. Loureiro się to udało. Chociaż nie przedstawia nic...

więcej Pokaż mimo to