rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dla wytrwałych.
Główni bohaterowie zacofani i ograniczeni. Dzięki nim czytanie tej powieści może prowadzić do niestrawności...

Dla wytrwałych.
Główni bohaterowie zacofani i ograniczeni. Dzięki nim czytanie tej powieści może prowadzić do niestrawności...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zola i wszystko jasne. Kolejne studium upadku.

Zola i wszystko jasne. Kolejne studium upadku.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kto spodziewa się książki na miarę „Dobrych kobiet z Chin” może darować sobie inwestycję w tę lekturę. Pani Xinran Xue bardzo się stara by było równie ciekawie, tyle że efekty są mizerne. Temat też niby ten sam (chińskie kobiety), ale boli brak tego wcześniejszego polotu, autentyzmu, prawdziwości. Tego wrażenia, że czyta się coś na kształt dobrego reportażu.

Dodatkowo radzę zainwestować w paczkę chusteczek- razem z książką dają świetne połączenie. Jeśli akurat jesteśmy w nie najlepszym humorze, pogoda nie dopisuje, ewentualnie pragniemy emocjonalnych uniesień- polecam sięgnąć po tę publikację. Efekt wzruszenia murowany. Jest tak pięknie i poruszająco, że książka od pierwszego rozdziału wzbudza silne uczucia, uronienie łzy obowiązkowe. I mam wrażenie, że właśnie po to powstała. Dla ludzi o miękkich serduszkach, którzy pochłoną kilka rozrzewniających historii i nie będą oczekiwać niczego więcej. Bo jeśli nie jesteśmy przypadkiem „czytelniczych zamglonych oczu” i wymagamy od książki więcej niż paru opowieści z głębi serca, ledwie dotrwamy do końca.

Ustalmy: jeśli szukasz pozycji o Chinach, tudzież ich mieszkankach, chcesz pogłębić wiedzę o historii kraju, czy poznać losy kobiet w przeciągu różnych wydarzeń historycznych, przeznacz pieniądze na kompetentne wydawnictwo. To jedynie powtórka tego co zdążyliśmy już przeczytać, a Autorka próbuje nam wmówić, że na kilku (wciąż tych samych) historiach można zbudować dobrą książkę.

Ostrzegam: Nie dla czytelnika wymagającego.

Kto spodziewa się książki na miarę „Dobrych kobiet z Chin” może darować sobie inwestycję w tę lekturę. Pani Xinran Xue bardzo się stara by było równie ciekawie, tyle że efekty są mizerne. Temat też niby ten sam (chińskie kobiety), ale boli brak tego wcześniejszego polotu, autentyzmu, prawdziwości. Tego wrażenia, że czyta się coś na kształt dobrego reportażu.

Dodatkowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka podzielona na trzy części. W pierwszej Autor śledzi ślady przeszłości –pozostałości Wielkiego Muru, w drugiej chce poczuć więź ze współczesną chińską wsią, w trzeciej pragnie dowiedzieć się jak wygląda życie właścicieli i robotników pionierskich fabryk.

Trzy rozdziały: mur, wieś i fabryka- każdy z tematów opisany wyczerpująco. Tyle, że czasami są dość chaotycznie. Widać, że Autor chciał przedstawić szczegółowo każde zagadnienie, jednak czasami czytelnik ma problem za nadążeniem za jego tokiem rozumowania. Hessler podejmuje wiele wątków, obrazuje paru bohaterów, cofa się kilka wieków p.n.e., po czym wraca do czasów współczesnych, opisuje jedno miejsce, ale przy okazji obrazuje kilka innych. Po drodze przypomina sobie coś równie ciekawego i na koniec wraca tematu początkowego. Dlatego czytelnik może czuć się zmęczony i zdezorientowany.

Oprócz chaotyzmu najbardziej rażą powtórzenia Autora, co kilkanaście stron powielają się te same zdania, tyle, że zmienia się kolejność wyrazów. Niektóre zagadnienia też opisywane są kilka razy- sens wypowiedzi pozostaje taki sam, zmieniają się tylko słowa. Być może Autor chciał podkreślić lub przypomnieć coś ważnego czytelnikowi. Na dłuższą metę jest to jednak drażniące. Gdyby się tego pozbyć książka byłaby mniejsza objętościowo, ale za to bardziej zwięzła i konkretna.

Za to nie można odmówić Hesslerowi pasji z jaką opisuje Chiny. Czuć jego zamiłowanie do tego państwa. Mieszkańcy i zachodzące w kraju przemiany są jego słabością. Przede wszystkim jednak, dzięki tej książce można spojrzeć inaczej na Chiny. Autor opisuje tę ‘lepszą część’, nie tylko ‘ciemno, zimno i źle’, ale pokazuje, że żyjąc nawet w takim kraju można być szczęśliwym. Chociaż po tej lekturze ma się wrażenie, że bycie szczęśliwym w tym kraju to pojęcie względne…

Książka podzielona na trzy części. W pierwszej Autor śledzi ślady przeszłości –pozostałości Wielkiego Muru, w drugiej chce poczuć więź ze współczesną chińską wsią, w trzeciej pragnie dowiedzieć się jak wygląda życie właścicieli i robotników pionierskich fabryk.

Trzy rozdziały: mur, wieś i fabryka- każdy z tematów opisany wyczerpująco. Tyle, że czasami są dość chaotycznie....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Uchodźcy z Korei Północnej. Relacje świadków Dorian Malovic, Juliette Morillot
Ocena 7,1
Uchodźcy z Kor... Dorian Malovic, Jul...

Na półkach: ,

Nie powala. Więcej- ginie w zalewie książek z tej tematyki. Mimo zapędów na coś wielkiego, powstało dzieło nijakie i nudne. Być może ta nuda i nijakość wynika z dużej konkurencji- napisano wiele lepszych książek o Korei Północnej. Pozycja idealna, wręcz obowiązkowa dla czytelnika, dla którego istotą literatury faktu jest wzruszenie, uronienie łezki.

Literatura faktu niskich lotów.

Nie powala. Więcej- ginie w zalewie książek z tej tematyki. Mimo zapędów na coś wielkiego, powstało dzieło nijakie i nudne. Być może ta nuda i nijakość wynika z dużej konkurencji- napisano wiele lepszych książek o Korei Północnej. Pozycja idealna, wręcz obowiązkowa dla czytelnika, dla którego istotą literatury faktu jest wzruszenie, uronienie łezki.

Literatura faktu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka dobra (jak 90% spod znaku Czarnego), a Browning to człowiek, który zajmuje się przede wszystkim problematyką Holocaustu.

Nazistowskie obozy pracy to szeroki temat, natomiast Autor skupia się jedynie na badaniu starachowickiego kompleksu obozów pracy niewolniczej, co jest plusem, bo wyczerpuje go maksymalnie i nie wprowadza niezwiązanych z tematem wątków. Poznajemy historię, począwszy od życia społeczności żydowskiej przed wojną w Starachowicach i Wierzbniku, a kończymy na powojennych śledztwach i procesach w Niemczech.

Mocną stroną tej publikacji jest to, że każde zagadnienie jest dogłębnie analizowane, co daje bardzo szeroki obraz podejmowanego temat. Browning opiera się na relacjach świadków (na wstępie zaznacza, że wiele materiałów, z których korzystał posiada rozbieżne dane, często też całkowicie różne. Zwłaszcza relacje ustne ocalałych mają zaburzoną chronologię, mylne nazwiska, miejsca). Dlatego z powodu odmiennych źródeł, Browning każde zdarzenie w danym rozdziale relacjonuje w kilku różnych wersjach.

Można by rzec, że pozycja ta jest jedynie zbiorem wielu dokumentów, a Autor po prostu zebrał wszystkie świadectwa w całość i na ich podstawie stworzył książkę. Jednakże warto docenić pracę włożoną w książkę (o czym chociażby świadczy ilość przypisów). Browning powołuje się na materiały zarejestrowane na wideo i taśmie magnetofonowej, wywiady z ocalałymi na przestrzeni kilkudziesięciu lat, książki byłych więźniów obozów, materiały muzeów, zbiory fundacji itd. Dodatkowo, jak sam podkreśla poświęcił ponad 35 lat na badanie niemieckich dokumentów sądowych z procesów nazistowskich zbrodniarzy.

Autor informuje, że pisząc książkę przyjął metodę polegającą na zgromadzeniu masy krytycznej relacji, które można sprawdzić konfrontując je ze sobą. I taka właśnie jest ta publikacja. Warto dodać, rzetelna publikacja.

Książka dobra (jak 90% spod znaku Czarnego), a Browning to człowiek, który zajmuje się przede wszystkim problematyką Holocaustu.

Nazistowskie obozy pracy to szeroki temat, natomiast Autor skupia się jedynie na badaniu starachowickiego kompleksu obozów pracy niewolniczej, co jest plusem, bo wyczerpuje go maksymalnie i nie wprowadza niezwiązanych z tematem wątków. Poznajemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Krótko, zwięźle i na temat.

Krótko, zwięźle i na temat.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie należy spodziewać się rzetelnej publikacji. Autor dane z innych źródeł łączy z usłyszanymi historiami i tak powstaje to ‘wielkie dzieło’. Dlatego czasem wydaje się nam, że czytamy wycinki z encyklopedii, a czasem jakieś ciekawostki wyszperane w Internecie. Po co i dla kogo została napisana ta książka? Nie wiadomo. Co więcej, niektórych fragmentów książki możemy nauczyć się na pamięć, gdyż powtarzają się co kilka stron. Na okładce książki widnieje napis ‘ Literatura Faktu PWN’, od takiego rodzaju literatury faktu trzymajmy się z daleka…
Podsumowując- jeśli czytałeś już kilkanaście książek nt. Korei Północnej, tę możesz sobie darować. Nie dla wymagających.

Nie należy spodziewać się rzetelnej publikacji. Autor dane z innych źródeł łączy z usłyszanymi historiami i tak powstaje to ‘wielkie dzieło’. Dlatego czasem wydaje się nam, że czytamy wycinki z encyklopedii, a czasem jakieś ciekawostki wyszperane w Internecie. Po co i dla kogo została napisana ta książka? Nie wiadomo. Co więcej, niektórych fragmentów książki możemy nauczyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

'Jesteśmy jak bohaterowie książki, a on nie chce jej dać nikomu do poczytania'

'Jesteśmy jak bohaterowie książki, a on nie chce jej dać nikomu do poczytania'

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Każdy kto sięga po tę książkę, wie czego może się spodziewać. Nie powinien być również zaskoczony jej zawartością- reforma rolna, kampania Wielkiego Skoku Naprzód, rewolucja kulturalna. Wydarzenia te są trzonem książki, opiera się ona głównie na relacji zdarzeń z tamtego okresu. Na początku opowiadania może nie są porywające, trochę monotonne, jednak to tylko rozgrzewka i nie ma co się zniechęcać. Historie zaczynają wciągać, aż nie ma się ochoty przestać czytać. Jednym słowem- im dalej, tym lepiej.

Ten kto czytał 'Dobre kobiety z Chin. Głosy z ukrycia' X. Xinran, zauważy wiele podobieństw. Tam zwierzały się kobiety, tutaj w przeważającej większości mówią mężczyźni. Jednak ich los niewiele się różni. Wszyscy odczuli skutki zmian w kraju i każdy poniósł ich konsekwencje.

Liao Yiwu przeprowadza 28 rozmów z różnymi ludźmi, każda wymiana słów to inna opowieść. Smutek przeplata się tu z radością. Niektóre opowiadania są wręcz śmieszne, myślenie ludzi oderwane od rzeczywistości, ich podejście do co poniektórych spraw całkowicie beztroskie i wręcz nierealne wyobrażenie otaczającego ich świata. Za chwilę jednak poznajemy ludzi dotkniętych ogromem nieszczęść, opowiadają o przerażających wspomnieniach i koszmarnych doświadczeniach w życiu. Niekiedy mamy wrażenie, że bohaterowi wywiadów są ludźmi z innego świata. Jako mieszkańcy Europy możemy nie rozumieć ich sposobu życia, wierzeń, postępowania. Co chwila ogarnia nas zdziwienie i niedowierzanie. Wydaje nam się, że ludzie są omotani, głusi, zaślepieni, brak im zdrowego rozsądku.

W książce- pomimo dużej dawki wiedzy historycznej- pojawiają się również wątki ciekawe i edukacyjne. Praktyki religijne i zabobonne, zasady feng shui, tradycje i zwyczaje, buddyzm. Dzięki temu mamy okazję przyjrzeć się z bliska życiu mieszkańców Chin i poszerzyć swą wiedzę dotyczącą tego kraju. Nie jest jednak aż tak kolorowo. Dowiadujemy się o makabrycznych zbrodniach, trudnym dzieciństwie, biedzie, klęsce głodu, torturach, oddaniu życia Partii i postępowaniu według jej zasad, rewolucji i jej następstwach. Przede wszystkim są to jednak poruszające opowieści przedstawiające zawiłości losu.

Książka bezsprzecznie jest mocną pozycją. Są momenty gdy Czytelnika dosłownie wbija w fotel. Napawa nas obrzydzenie, złość, wstręt. Trudno opisać, a co dopiero skomentować niektóre historie. Ciężko wyobrazić sobie, co musieli przejść niektórzy ludzie. Co ważne, brak w rozmowach patosu, sztuczności. Prości ludzie, mówiący prostym językiem opowiadają o sprawach ważnych. Ich głos zapewne nic nie zmieni, jednak jest świadectwem tego, że nie zapomnieli i wciąż pamiętają jak bolesną drogę przeszły Chiny i co najważniejsze cały czas mają nadzieje na lepsze jutro. Bo kiedyś przecież musi w końcu nadejść ten lepszy dzień, a życie pełne wyrzeczeń i ofiar musi kiedyś przynieść owoce. Wypada tylko życzyć wytrwałości i cierpliwości w oczekiwaniu. A nuż, może kiedyś i w Chinach zagości demokracja...

Polecam. Warto.

Każdy kto sięga po tę książkę, wie czego może się spodziewać. Nie powinien być również zaskoczony jej zawartością- reforma rolna, kampania Wielkiego Skoku Naprzód, rewolucja kulturalna. Wydarzenia te są trzonem książki, opiera się ona głównie na relacji zdarzeń z tamtego okresu. Na początku opowiadania może nie są porywające, trochę monotonne, jednak to tylko rozgrzewka i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W przypisach Autorka przyznaje, że dołożyła wszelkich starań, by opowieści jej rozmówców uzupełnić własnym materiałem dziennikarskim. I chyba przesadziła. Są to historie ludzi, których tak naprawdę nie słychać, bo to Demick mówi ich głosem. Twierdzi ona również, że książka jest przede wszystkim 'historią mówioną'. Tylko kiedy właściwie mówią ci ludzie? To raczej Demick parafrazuje ich wypowiedzi, a im samym pozwala zabrać głos zaledwie co kilkanaście stron. Wówczas główni bohaterowie w jednym zdaniu dodają coś od siebie, następnie Autorka kontynuuje swoją opowieść. Czy to dobre rozwiązanie? Można referować historie ludzi, ale zawsze będą to tylko fakty z ich życia. Przedstawimy ich losy, ale nie wejdziemy w ich skórę. Tak jest i tutaj- Demick nadaje ton całej opowieści, ale nie oddaje emocji i uczuć poszczególnych jednostek.

Cała książka opiera się na opowieściach mieszkańców Korei Północnej, którzy z powodu traumatycznych przeżyć decydują się na ucieczkę do innego kraju. Na początku jednak podejmują kolejne próby przetrwania i nieprzerwanie łamią sobie głowę jak przeżyć kolejny dzień. Pomimo biedy, głodu i braku perspektyw cały czas wierzą w lepsze jutro. Gdy tracą nadzieję na jakąkolwiek poprawę sytuacji, a to w co wierzyli przez tyle lat okazuje się mrzonką, decydują się na opuszczenie miejsca, w którym spędzili całe życie. W międzyczasie okaże się, że decyzja, którą podjęli wiąże się z wieloma tragediami rodzinnymi, dramatami osobistymi czy nieszczęśliwymi wypadkami. W nowym kraju nie mają nic, zaczynają wszystko od początku, jednak wciąż są myślami z tymi, których pozostawili po drugiej stronie granicy.

Książka napisana jest prostym językiem, jednak czyta się ciężko, zwłaszcza na początku. Jeśli nie zniechęci nas zero ekspresji, brak akcji, monotonia czy wplatanie w jeden wątek dziesięciu innych dodatkowych informacji (aż zapomnimy o czym tak naprawdę czytamy i czego dotyczy dany rozdział), warto dać książce szansę. Gdy już się przyzwyczaimy do tych niedogodności, oswoimy ze sposobem pisania Autorki, nie będzie przeszkadzała nam chwilowa nuda, czy dłuższe znużenie, będziemy pragnęli dowiedzieć się jak potoczą się dalsze losy głównych bohaterów. Gdy pominiemy, że pobieżne informacje burzą cały plan utworu, nagromadzenie komentarzy Autorki przerasta opowieści ludzi, niektóre wiadomości w niezmienionej treści powielane są kilkakrotnie, a ten sam temat pojawia się w każdym rozdziale, tyle, że poddany zostaje edycji, książka zaczyna wciągać.

Problematyka utworu jest na pewno ciekawa. Co do jej przedstawienia mam już jednak zastrzeżenia. Temat poważny, ale nawet o takich tematach można pisać z zapałem, porywem. Tu tego nie dostrzegłam, było raczej topornie, Autorka nie robi nic by pobudzić czytelnika. Taki wszechobecny smutek, gorzej- marazm. Przerażający temat, więc piszmy przeraźliwie, czyli jaki temat, taki styl pisania.

Ciężkie, ale warto zaryzykować.

W przypisach Autorka przyznaje, że dołożyła wszelkich starań, by opowieści jej rozmówców uzupełnić własnym materiałem dziennikarskim. I chyba przesadziła. Są to historie ludzi, których tak naprawdę nie słychać, bo to Demick mówi ich głosem. Twierdzi ona również, że książka jest przede wszystkim 'historią mówioną'. Tylko kiedy właściwie mówią ci ludzie? To raczej Demick...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czego tak naprawdę dotyczy ta książka? Jakiego problemu dotyka i jaki jest jej główny temat? Z opisu wnioskujemy, że będzie to opowieść o studentce akademii sztuk pięknych, która trafia do obozu w Auschwitz-Birkenau,a tam by przetrwać, maluje portrety na zlecenie doktora Mengele. Ma się jednak wrażenie, że historia Diny to wątek poboczny, który powraca co kilkanaście stron, a fragmenty z jej życia są jedynie dopowiedzeniem całej historii. Nie jest to na pewno lektura poświęcona Żydówce z Brna, jest ona raczej powodem napisania tej książki, klamrą spinającą jej początek i koniec.

Trudno napisać coś negatywnego na temat Autorki czy jej pracy, gdy zewsząd docierają głosy zachwytu. Podobno jest to znakomita pozycja, jedna z najlepszych z gatunku reportażu, co więcej Lidia Ostałowska jako dziennikarz jest wzorem do naśladowania, a reszta powinna iść jej śladem. Przepraszam, znam lepsze publikacje jak i lepszych Autorów. Czytam książkę i mam wrażenie, że lepiej nadaje się jako reportaż do Dużego Formatu, niż materiał na książkę. Możliwe, że jako artykuł w gazecie lepiej by się obronił. Książka to jedno wielkie nagromadzenie różnych wiadomości, co chwilę jesteśmy bombardowani jakimiś nowymi informacjami. Ma się ciągle wrażenie, że Autorka gdzieś się spieszy, błyskawicznie relacjonuje zdarzenia, serwuje jedno zagadnienie i szybko przeskakuje do kolejnego rozdziału. Pobieżnie przedstawia wątki, nie opisuje ich dogłębnie. Chaos, brak zamysłu. Dokąd zmierza książka? Co chce przekazać? I moim zdaniem najważniejsze- co po tej książce pozostaje?

Czy wystarczy jedynie podjąć temat, który sam się obroni? Książkę czyta się bardzo szybko i napisana jest prostym językiem. Jednak czy to nie za mało? Tematyka bezsprzecznie nie podlega dyskusji, jednakże mam wrażenie, że Autorka strzępki informacji ułożyła w całość, nadała jej kształt, następnie spisała wszystko dodając do tego historię Diny Gottliebovej. I pytanie- czy Gottliebova miała być jedynie dodatkiem czy sednem tej książki?

Jedno jest pewne, nie jest to mistrzostwo w swojej tematyce, a już na pewno nie w gatunku.
Na całość książki składa się wiele rzeczy, nie może ona opierać się jedynie na przykuwającym uwagę problemie. I tak postrzegam tę książkę. Temat ważny, ale całokształt nie zachwyca.

Czego tak naprawdę dotyczy ta książka? Jakiego problemu dotyka i jaki jest jej główny temat? Z opisu wnioskujemy, że będzie to opowieść o studentce akademii sztuk pięknych, która trafia do obozu w Auschwitz-Birkenau,a tam by przetrwać, maluje portrety na zlecenie doktora Mengele. Ma się jednak wrażenie, że historia Diny to wątek poboczny, który powraca co kilkanaście stron,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jakie to ma znaczenie, czy zrobili to z chciwości? Zagłada domu Trynczerów Tadeusz Markiel, Alina Skibińska
Ocena 7,3
Jakie to ma zn... Tadeusz Markiel, Al...

Na półkach: ,

Przyczyną powstania książki była historia Żydowskich rodzin, które uwięzione w domu jednej z nich były torturowane w celu wyjawienia miejsca przechowywania cennych przedmiotów do nich należących. Gdy zabrano im już wszystkie kosztowności, oprawcy zawiadomili gestapo. Ci zabili wszystkie ofiary, począwszy od dzieci. Miejscem gdzie dokonano zagłady, był dom rodziny Trynczerów, a ludzie, którzy przyczynili się do ich śmierci to 'elita' Gniewczyny, miejsca gdzie rozegrała się ta tragedia. Świadkiem tych zdarzeń był Tadeusz Markiel, który spisał swoje wspomnienia. Zapoczątkowały one napisanie książki wspólnie z Aliną Skibińską.

'Zagłada domu Trynczerów' dzieli się na dwie części- pierwsza pisana jest przez Tadeusza Markiela, druga przez Alinę Skibińską. Części wzajemnie się uzupełniają, połączenie wspomnień naocznego świadka i adnotacje historyka dają harmonijny efekt. Trudno stwierdzić, która część jest lepsza, gdyż otrzymujemy dwa punkty widzenia. Z jednej strony Markiel i jego pełna emocji i przeżyć wewnętrznych relacja zdarzeń, z drugiej Skibińska, która przywołuje fakty i streszcza przebieg wydarzeń zachowując przy tym zimną krew. Bez wątpienia, oboje włożyli w tę książkę dużo pracy, dzięki czemu otrzymaliśmy wspomnienia opatrzone komentarzem historycznym. Co więcej, gdy Markiela zawodzi pamięć, Skibińska sprawnie naprawia te luki. Warto przy okazji zauważyć ogrom pracy jaki wniosła do książki. Dane, którymi się posługuje opiera na kilkudziesięciu tekstach źródłowych.

Przed zobrazowaniem zawiłości całej historii otrzymujemy wstęp. Markiel opisuje miejsca, czas, ludność. Następnie poznajemy postaci biorące udział w wydarzeniu, opis całego zajścia, losy poszczególnych osób, następstwa haniebnych wydarzeń i podsumowanie zawierające poczucie winy za wyrządzone zło. Skibińska poszerza temat licznymi przypisami, dodaje informacje dotyczące ludności żyjącej w tamtym czasie i miejscu, relacjach panujących w społeczności w tamtym okresie. Przedstawia też sylwetki ludzi, którzy wsławili się swym niechlubnym postępowaniem. Opisuje losy osób ocalałych i procesy karne oprawców. Dodatkowo dostajemy aneks źródłowy, w tym zapis zeznań świadków i oskarżonych, korespondencję w postaci listów, kilka zdjęć i kilkadziesiąt przypisów.

Na pewno nie jest to książka łatwa w odbiorze. Nie można 'zrecenzować' samej opowieści, ale bezsprzecznie nie można przejść obok niej obojętnie. I jak w większości tego typu historii- winnych brak. Co do samego tematu, nie ulega wątpliwości, że został starannie przedstawiony, ale czy całkowicie wyczerpany? Zapewne jest to kropla w morzu wydarzeń z tamtego okresu. Miejmy nadzieję, że pozycja ta pociągnie za sobą kolejne znaczące publikacje poświęcone temu ważnemu tematowi w tej części kraju, gdyż jak piszą sami Autorzy, proceder ten nie dotyczył jedynie Gniewczyny, a oprawcy Żydów mieli wielu naśladowców.

Przyczyną powstania książki była historia Żydowskich rodzin, które uwięzione w domu jednej z nich były torturowane w celu wyjawienia miejsca przechowywania cennych przedmiotów do nich należących. Gdy zabrano im już wszystkie kosztowności, oprawcy zawiadomili gestapo. Ci zabili wszystkie ofiary, począwszy od dzieci. Miejscem gdzie dokonano zagłady, był dom rodziny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

'Na imię mam Jestem' nie odbiega tematyką od 'Bidula' tego samego Autora. Losy głównego bohatera- Igora są jakby kontynuacja Bidulowego Borysa. Obaj pochodzą z domu dziecka i obaj w związku z tym nie mieli łatwego dzieciństwo. Igor jako dorosły człowiek próbuje ułożyć sobie życie, nie jest to jednak proste, gdyż wciąż powracają obrazy z dzieciństwa. Niełatwa relacja z matką, brak ojca czy pobyt w domu dziecka mają wpływ na jego teraźniejsze życie. Nie jest człowiekiem szczęśliwym, trapi go samotność, wciąż poszukuje i pragnie spełnić swoje marzenie. Trudno wejść mu w bliższą relację z człowiekiem, a co dopiero założyć rodzinę, gdyż jak sam mówi nie nauczono go bliskości, czułości i miłości. Gdy tylko zbyt mocno zaangażował się w jakiś związek, uciekał, unikał odpowiedzialności i nie chciał żadnych zobowiązań. Zostaje jednak postawiony przed faktem dokonanym, jedno wydarzenie może zmienić całe jego życie. 'Wypadek przy pracy' jest pretekstem do wyruszenia w podróż do czasów dzieciństwa. Wykonuje 26 kroków, co skutkuje podjęciem kilku istotnych decyzji i paroma rewolucyjnymi zmianami w życiu. W końcu przychodzi też szczęście, tyle, że ma postać tego wszystkiego, przed czym cały czas uciekał. 'Pierwszy dzień nowego życia' niesie uczucia do tej pory nieznane, ale powoduje też zamknięcie pewnych rozdziałów w życiu i rozpoczęcie 'Bycia we wszystkich językach świata'.

Opowiadanie toczy się na dwóch płaszczyznach- dzieciństwo i teraźniejszość. Trudno jednak uciec od tego co było, oba światy dzieli cienka linia, więc cały czas się przenikają. Każde miejsce czy każde działanie odnosi się do przeszłości. Głównemu bohaterowi trudno wymazać ją z pamięci i jak sam przyznaje jest mało obecny w otaczającym go świecie. Tu i teraz miesza się z wiekiem dziecięcym- matka, brat, dom dziecka, najlepszy przyjaciel, Pan Jurek, studia, akademik, Magda, Natalia. Ciągła jawa i sen.

Nie jest to literatura klasy światowej ani książka na miarę Nobla. Czyta się ją za to szybko i jest podana w bardzo przystępny sposób. Mamy wzloty i upadki, radości i smutki. Przeczytać nie zaszkodzi, tym bardziej, że często ma się wrażenie, że jest to autobiografia samego Autora. Jednakże rozczaruje się ten kto oczekuje historii, którą można analizować przez następne kilka dni po przeczytaniu książki, bo tak szybko jak się ją czyta, tak samo szybko się o niej zapomina. Taki mały i miły zapychacz czasu. Być może język nie jest wyszukany, ale nie ma do czego się przyczepić. Trudno coś zarzucić Autorowi, ale ciężko go też pochwalić. Zachowuję więc do tej książki stosunek neutralny.

Koniec końców Igor poszukuje, więc sam musi wiele razy się sparzyć, by odnaleźć w końcu środek do spełnienia swego marzenia. Mamy więc 'po troszę life story i love story'.

'Na imię mam Jestem' nie odbiega tematyką od 'Bidula' tego samego Autora. Losy głównego bohatera- Igora są jakby kontynuacja Bidulowego Borysa. Obaj pochodzą z domu dziecka i obaj w związku z tym nie mieli łatwego dzieciństwo. Igor jako dorosły człowiek próbuje ułożyć sobie życie, nie jest to jednak proste, gdyż wciąż powracają obrazy z dzieciństwa. Niełatwa relacja z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Elitarni Andre Batista, Luiz Eduardo Soares, Rodrigo Pimentel
Ocena 5,7
Elitarni Andre Batista, Luiz...

Na półkach: ,

Temu kto oglądał film, tej lektury przedstawiać nie trzeba. Kto jednak spodziewa się książki trzymającej w napięciu, na miarę jej ekranizacji, będzie rozczarowany. Jest to pozycja dla ludzi, którzy mają chociaż podstawową wiedzę o Brazylii. Ten kto kojarzy wspomniany kraj jedynie z karnawałem, Copacabaną i pięknymi kobietami lepiej niech po nią nie sięga. Za przewodnik turystyczny, który zachęci do odwiedzenia 'Królowej Kaw', służyć na pewno nie może.

Przede wszystkim książka jest nierówna. Składa się z dwóch części. Pierwsza jest realistyczna, gdyż Autor pisze o własnych doświadczeniach. Brał udział w wydarzeniach, o których mówi, a poruszane zagadnienia bezpośrednio go dotyczą. Pisząc prostym, brutalnym językiem, prowadzi dialog z Czytelnikiem. Bez stylistycznych zabiegów, kwiecistej mowy i owijania w bawełnę. Pisanie jest rodzajem terapii, wspomnieniem tego co go spotkało. Jest dobrym przedsmakiem, zapowiedzią tego co ma nastąpić, jednak potem książka rozczarowuje...
W drugiej części nie znamy osoby, która relacjonuje przebieg zdarzeń, co więcej często mamy wątpliwości, czy cała opowieść nie jest podkoloryzowana. Opowiadana historia dzieje się na kilku płaszczyznach, nie możemy więc się identyfikować z żadnym bohaterem. Miało być wstrząsająco i strasznie, momentami wychodzi wręcz śmiesznie. Brak napięcia, emocji, zwrotów akcji. Nawet jeśli coś się dzieje, wszystko podane jest w sposób bezosobowy. Niby knują, spiskują i sieją intrygi, ale to i tak nieistotne i bez znaczenia. Narrator beznamiętnie przedstawia zapis zdarzeń i na tym jego rola się kończy. Zero emocji.

Co do samej książki. Po pierwsze, przydałaby się porządna korekta. Rażą przede wszystkim literówki. Co do języka- nie jest wyszukany, za to trafia wprost do Czytelnika. Książka pisana na szybko, czasem ma się wrażenie, że wręcz bez pomysłu. Gdzie wstęp, rozwinięcie, zakończenie i co najważniejsze jakiś zamysł? Krótko- wszechobecny chaos.

Korupcja, morderstwa, walka polityczna, biznes narkotykowy. Tak w skrócie przedstawia się historia opowiedziana w książce. Nie liczmy na demokrację, sprawiedliwość czy przepisy prawa. Życie w tym świecie to jedna wielka niewiadoma- kto jest dobry, a kto zły, co jest słuszne, a co niedozwolone. Z książki dowiadujemy się jednego- nie istnieje tylko czerń i biel, mamy za to całą paletę odcieni szarości. Jeśli zdecydujemy się na igranie z nimi, najważniejsze to zachowanie równowagi. Mamy wtedy trzy wyjścia:
1.Ulegamy wpływom i dostosowujemy do panujących w tym świecie zasad. Pracy nie traktujemy jako służby dla kraju, jest ona dla nas jedynie dobrym źródłem zarobku. Szybko się bogacimy, sami nie wiemy już po której stronie stoimy, czy bliżej nam do kolegów po fachu, czy jesteśmy już braćmi przestępców. W sumie tworzymy jeden wielki krąg przyjaciół. Diler z faveli, przywódca gangu, komendant z komisariatu policji i gubernator stanu to dobrzy przyjaciele. Działamy we wspólnej sprawie i mamy jeden cel.
2.Jesteśmy idealistami, a naszą pracę traktujemy jako misję naprawy świata. Postępujemy według własnych przekonań, mamy świadomość, że walczymy w słusznej sprawie. Wciąż posiadamy zasady moralne i przestrzegamy przepisów prawa. W międzyczasie zmieniamy priorytety i to co wczoraj uważaliśmy za czyn niedopuszczalny, dziś traktujemy jako nasz obowiązek. Może poszliśmy na skróty, zatraciliśmy nasze ideały, ale tłumaczymy sobie, że to nic złego, bo przecież tak robią wszyscy. A ogół mylić się nie może. Tak postępuje zbiorowość, my tylko przyjęliśmy odgórne normy postępowania.
3.Ewentualnie możemy zawsze pozostać wiernym swoim zasadom i nie ulegać presji. Nieprzerwanie wierzyć, że nasza praca przynosi owoce. Oddać się jej bezgranicznie i wciąż móc spojrzeć sobie w oczy. Wtedy zawsze może się okazać, że stanowimy zagrożenie, niesiemy ryzyko i lepiej się nas pozbyć. Przez przypadek ktoś niechcący odda do nas śmiertelny strzał, przez zaplanowany zbieg okoliczności zginiemy w czasie operacji, albo po prostu ktoś z premedytacją postanowi nas wyeliminować, bo jesteśmy niewygodnym współpracownikiem.

Jednym słowem, maszeruj, albo giń...

Temu kto oglądał film, tej lektury przedstawiać nie trzeba. Kto jednak spodziewa się książki trzymającej w napięciu, na miarę jej ekranizacji, będzie rozczarowany. Jest to pozycja dla ludzi, którzy mają chociaż podstawową wiedzę o Brazylii. Ten kto kojarzy wspomniany kraj jedynie z karnawałem, Copacabaną i pięknymi kobietami lepiej niech po nią nie sięga. Za przewodnik...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Siedemnastoletni Jarle jest typem outsidera. Ma swój świat i reguły w nim panujące. Neguje ogólnie przyjęte zasady rządzące światem. Sprzeciwia się panującym modom, z góry zakłada, że to co podoba się wszystkim, jemu na pewno nie przypadnie do gustu. Jest typem indywidualisty, któremu nie można nic narzucić. Czas wolny dzieli między swoją dziewczyną, a najlepszym przyjacielem. Wspólnie uwielbiają dyskutować o muzyce, nowych trendach i najświeższych wydarzeniach politycznych. Wolny czas poświęca na grę w zespole i zabawę w klubach. Wiedzie spokojne życie, dopóki na jego drodze nie staje Yngve. Jako nowy uczeń ma niewielu znajomych, jest odosobniony i zawsze trzyma się na uboczu. Jest fanem tenisa i fascynuje go Egipt. Wkrótce tych dwoje połączą wspólne pasje, bo to co jeszcze chwilę temu Jarle uważał za głupie i nie warte uwagi, dziś postrzega już jako świetny sposób na spędzenie wolnego czasu. I właśnie to zaprzyjaźnienie się, poświęcenie uwagi nieznajomemu i w końcu zaprzeczenie własnym ideom najbliżsi uznają za zdradę. Nie będą mogli mu darować nagłej zmiany zachowania i sposobu bycia. Dlaczego chłopak, postępujący według własnych zasad i będący całkowicie niepokornym nagle znajduje przyjemność w grze w tenisa, fascynują go piramidy, a muzyki, której przeciwnikiem był do niedawna teraz jest wielkim fanem? Sprawę jeszcze bardziej komplikuje uczucie, które rodzi się między nastolatkami.

Tak w skrócie wygląda historia chłopaka, który miał czelność zakochać się w osobie tej samej płci, w czasach gdy słowa 'homoseksualizm' się nie używało. Jest więc to uczucie zakazane, co za tym idzie, miłość ta będzie miała swoje konsekwencje, możliwe, że znajdzie się nawet kilka ofiar, jak i istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie zakończy się happy endem. Toteż towarzyszymy głównemu bohaterowi w tej nierównej walce i labiryncie pytań. Którą drogą pójść? Co wybrać? Być wiernym ukochanej dziewczynie, utrzymywać kontakt z najlepszym kumplem czy porzucić wszystko i oddać się bezgranicznie nowej miłości?

Szkoda tylko, że cała ta historia podszyta jest dla mnie fałszem i w ogóle w nią nie wierzę. Niby Jarle kocha, ma słabość do kolegi, śni o nim, a gdy go widzi szybciej bije mu serce. Akcja książki jakby stoi w miejscu, niejako coś się między nimi dzieje, ale całość tego uczucia wypada bardzo blado. Historię tej miłości niby nakreśla Jarle, ale wygląda to jakby stał gdzieś z boku, nie uczestniczył w całym tym zdarzeniu. Rzekomo pisze o uczuciu, którego sam doznał a jednak robi to bezuczuciowo. Winny całej tej sytuacji jest niestety Autor. Główny bohater, którego stworzył nie jest postacią z krwi i kości. Wprawdzie oddycha i czuje, ale cały czas mam wrażenie, że odgrywa tylko jakąś rolę.

I w końcu sama książka. Czasem ma się wrażenie, że dzieje tego uczucia są tylko dodatkiem, bo głównym tematem są wciąż pojawiające się poboczne wiadomości. Do opowieści nic nie wnoszą, a wręcz burzą całą koncepcję. Zastanawiamy się co jest myślą przewodnią tej książki i po co wplatać tyle zbędnych ciekawostek do tematu homoseksualnej miłości. Gdyby pominąć te zbyteczne fragmenty, ciąg następujących po sobie zdarzeń nabrałaby tempa, może pojawiłoby się jakieś napięcie i nasilenie emocji. A tak, kilka zwrotów akcji przeplata się z nieprzerwanym marazmem.

Na plus zasługuje jednak próba przedstawienia zmiany człowieka pod wpływem uczucia. Jak bardzo można się zatracić, przeistoczyć w zupełnie inną osobę i przede wszystkim zakochać w swoim całkowitym przeciwieństwie. Nagle można polubić wszystko to co się nienawidziło, zmienić
priorytety i podejście do kluczowych spraw. Może muzyka nie musi mieć wcale przekazu, świat nie ma tylko czarnych barw, istnieje coś więcej niż mocno zakrapiane imprezy, a życie bez udziały polityki też ma sens. Jeszcze wczoraj coś nas oburzało, byliśmy przeciwnikami jakiegoś działania, ochoczo demonstrowaliśmy nasz sprzeciw wobec otaczających nas wydarzeń na świecie. Dziś potrafimy przejść już obojętnie, bo dziś patrzymy przez różowe okulary, abstrahuje nas już coś innego, a świat nie jest wcale zły, wystarczy się dopasować, porzucić tę butną postawę, zająć się swoim życiem i przestać myśleć tylko o sobie. A powodem tego wszystkiego jest... ukochana osoba.


Pozycja dla fanów zawiłych historii miłosnych z zaskakującym zakończeniem.

Siedemnastoletni Jarle jest typem outsidera. Ma swój świat i reguły w nim panujące. Neguje ogólnie przyjęte zasady rządzące światem. Sprzeciwia się panującym modom, z góry zakłada, że to co podoba się wszystkim, jemu na pewno nie przypadnie do gustu. Jest typem indywidualisty, któremu nie można nic narzucić. Czas wolny dzieli między swoją dziewczyną, a najlepszym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia miłości niemożliwej. Losy uczucia nie mającego prawa bytu. Bliskość, która negowała wszelkie normy. Romans, który nie miał podstaw istnienia.

Lilly- matka czterech synów i żona mężczyzny walczącego na froncie. Ciągłe zawirowania w jej życiu spędzają sen z powiek rodziców. Odmienne poglądy polityczne męża są powodem nieprzerwanych kłótni w rodzinie.
Felice- córka szanowanych stomatologów posiadających znany i ceniony gabinet dentystyczny. Rodzice stanowią uosobienie niewymuszonej elegancji, rodzina obraca się w doborowym towarzystwie.

Losy tych dwóch kobiet krzyżują się pewnego dnia. Rodzi się między nimi uczucie zakazane i niepoprawne. To zły czas, niedoskonałe miejsce, nieprzychylne okoliczności i podstępni bohaterowie. I jeden szczegół, który zmieni bieg tej miłosnej historii. Że będzie to miłość trudna i niezgodna z prawem obie zdawały sobie sprawę. Wierzyły jednak, że razem przetrwają ten trudny okres, że ich miłość przezwycięży wojnę. Trudna sytuacja w kraju kiedyś się skończy, a wraz z nadejściem końca konfliktów zbrojnych nastanie dla nich dobry czas. Los zdecydował jednak inaczej- zostają rozdzielone. Jedna podziela los milionów kobiet i umiera w jednym z obozów. Druga wciąż nie traci nadziei i czeka na powrót ukochanej. Ta jednak nigdy nie nadejdzie…

Jest to jedynie zarys całej historii. Mówiąc dosadniej, Lilly i Felice, tak jak wszyscy ludzie miały prawo do szczęścia. Miłość jest przecież uczuciem, którego doznawać może każdy. Kocha się wszakże pomimo czegoś lub wbrew czemuś. W tym przypadku jednak coś odebrało im tę szansę, coś co nie miało prawa tego robić. Czy miłość ma jakieś ograniczenia? Bariery? Warunki? Tu zdecydowało bycie Żydówką. A oznaczało to to samo co brak prawa do szczęścia, jak również do wolności, ale przede wszystkim do życia. Pomimo tego, że nikt nie ma prawa decydować o czyimś istnieniu, tutaj stwierdzono, że ‘obcy rasowo’ nie mogą istnieć, należy usunąć ich z powierzchni ziemi. I to właśnie jest tłem książki- cierpienie milionów. Na pozór historia miłości dwóch kobiet, ale losy Żydów są jej nieodłącznym elementem.


Książka to jedno wielkie ‘pobojowisko uczuć’, istna ‘wojna emocji’. Gniew, złość, wściekłość, bezradność, bezsilność, zwątpienie, a może nawet obrzydzenie. I tak ogarniają nas naprzemiennie. Tyle, że my Czytelnicy w każdym momencie, możemy zrobić sobie przerwę, zamknąć książkę, odłożyć ją na bok, lub zaczerpnąć świeżego powietrza, by potem powrócić do lektury. Bohaterki nie miały takiej możliwości. Musiały żyć tu i teraz, nie wybierały miejsca ani czasu. Z wieloma rzeczami musiały się pogodzić, do mnóstwa dopasować.

Autorka iści wnikliwie przedstawia sytuację, przytacza kilkanaście wątku, spisuje wszystko dogłębnie, relacjonuje szczegółowo bieg zdarzeń. Ale ani nie chwilę nie odbiega od istoty sprawy. Bo jest to w dużej mierze książka Lilly o Felice, tyle że pisana ręką Eriki Fischer. Autorka ze swej roli wywiązała się znakomicie. To dzięki niej Czytelnik poprzez opowiadaną historię może wczuć się w rolę bohatera. Bo czytelnik nie jest biernym obserwatorem stającym gdzieś obok. Czytelnik jest jak Lilly, która wciąż czeka na jakąkolwiek wiadomość o ukochanej, a gdy wyrusza na jej poszukiwanie to wybieramy się w drogę razem z nią. To z Felice uciekamy z mieszkania gdy gonią ją gestapo i piszemy listy ze szpitala z nadzieją na szybki powrót do domu. Jesteśmy tam gdy bombardują domy i ulice, zbiegamy do schronu co wieczór gdy zawyją syreny, lub gdy racje żywnościowe są już minimalne i nie mamy co jeść. To my oddajemy nasze mieszkanie, które jeszcze wczoraj było nasze, ale dziś już nic nam się nie należy. Za chwilę zakażą nam uczęszczać do szkół, a zakupy będzie nam dane robić tylko o określonej porze. Wyznaczą nam ławki, na których jeszcze można usiąść, zabiorą ostatnie drogocenne przedmioty i zabronią korzystania z komunikacji miejskiej. Na koniec potraktują nas jak zwierzęta, ulokują w wagonach i pomachają na do widzenia, dając do zrozumienia, że pokażą nam zaraz gdzie nasze miejsce. I zrobią to wszystko w imię wyższych wartości, z satysfakcją dobrze wykonanego zadania.
Gdy już tak przywykniemy, oswoimy się, nawet nie zauważamy, że opowieść dobiegła końca. Nie ma już Aimée i Jaguara, ale my tkwimy jeszcze w tamtym świecie. Trudno ot tak go porzucić, bo towarzyszył nam przecież przez tyle czasu. Historia się skończyła, ale my nie chcemy opuścić miejsca, w którym zdążyliśmy się zadomowić. To wszystko dzięki Autorce, jej pieczołowitości z jaką traktowała każdy detal.

Miłość- oklepany temat, wyświechtane frazesy. A w niej właśnie tkwi cała siła historii. Bo miłość była siłą napędową przetrwania tamtego czasu. Wypada jeszcze dodać, historia ponadczasowa i pomimo zmian sytuacji gospodarczej lub politycznej wciąż uniwersalna. Dziś również wiele osób może się z nią identyfikować.
Świat się zmienił, jednak ten rodzaj miłość wciąż budzi kontrowersje…

Historia miłości niemożliwej. Losy uczucia nie mającego prawa bytu. Bliskość, która negowała wszelkie normy. Romans, który nie miał podstaw istnienia.

Lilly- matka czterech synów i żona mężczyzny walczącego na froncie. Ciągłe zawirowania w jej życiu spędzają sen z powiek rodziców. Odmienne poglądy polityczne męża są powodem nieprzerwanych kłótni w rodzinie.
Felice- córka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia kobiety, która walczyła zawsze, dziś pozostało zmagać się jej jedynie z chorobą.
Opowieść Autorki to świadectwo kobiety dojrzałej, która ma świadomość nieuchronnej śmierci. Jej odczucia i wewnętrzna codzienna walka przeplatają się ze wspomnieniami z dzieciństwa i czasem przed chorobą.
Cofamy się do przeszłości, gdzie dla SLA nie było miejsca, poznajemy sposób życia głównej bohaterki, wyznawane przez nią wartości, relację z rodzicami, metody wychowania dzieci i związki z mężczyznami. Za chwilę powracamy do jej codzienności, aktualnych sukcesów i porażek, walki z biurokracją i ludźmi, którzy w założeniu mają nieść pomoc.
Że nie zawsze jest kolorowo, a wręcz tragicznie mamy okazję się przekonać. Raz brak już nadziei i sił by walczyć, niby chce się żyć dla kogoś, w imię czegoś, stawiać się sobie cele, dążyć do czegoś, aby za chwilę dostać kolejny policzek, znowu zostać stłamszoną psychicznie i fizycznie.
Albo gdy ma się wolę życia, marzenia, plany, ale ludzie obok nie widzą już w tym sensu. Jesteś dla nich tylko kłopotem, a pomaganie nie ma sensu, bo i tak przecież umrzesz. Przestają Cię w końcu zauważać, pomijają Twoje potrzeby, nie mają dla Ciebie czasu, po raz kolejny najbliższe osoby zadają Ci ból. Ty jeszcze żyjesz, oddychasz, widzisz, słyszysz a przede wszystkim czujesz, dla nich to już tylko wegetacja.
O tym jest właśnie książka. Razem z Katarzyną doświadczamy tego wszystkiego. Jesteśmy świadkami jej walki o każdy kolejny dzień. Jak skończy się ta wojna, każdy dobrze wie…

Nie jest jednak aż tak drastycznie, łzy nie leją się potokami, nie doznajemy jedynie samych nieszczęść, bo z książki aż bije wola życia. Nie poddać się, nawet gdy jest się już całkiem ubezwłasnowolnionym. I to co pisze sama Autorka- chore jest ciało, a nie umysł. Tyle razy ile otrzemy łzę, tyle razy na naszej twarzy pojawi się uśmiech.
I ta chęć życia- tylko tyle i aż tyle. Żyć wbrew wszystkiemu. Pomimo przeciwności, cieszyć się kolejnym dniem. Niby nie mieć nadziei, ale patrzeć w przyszłość i dziękować Bogu za to co się ma.


Pani Katarzyna pisać potrafi, co tym bardziej zachęca do lektury i powoduje, że czyta się świetnie. Na uwagę zasługuje stylistyka książki i świetny język.
Opisać swoje życie może każdy, ale zrobić to ze smakiem i zafundować czytelnikowi bogactwo środków językowych potrafią już tylko nieliczni.

Historia kobiety, która walczyła zawsze, dziś pozostało zmagać się jej jedynie z chorobą.
Opowieść Autorki to świadectwo kobiety dojrzałej, która ma świadomość nieuchronnej śmierci. Jej odczucia i wewnętrzna codzienna walka przeplatają się ze wspomnieniami z dzieciństwa i czasem przed chorobą.
Cofamy się do przeszłości, gdzie dla SLA nie było miejsca, poznajemy sposób...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak ocenić książkę, która dotyczy wspomnień? Jak poddać ocenie obrazy przeszłości wywołane w pamięci kobiet, które uczestniczyły w wojnie? Jak zrecenzować uczucia człowieka, który ojczyznę kochał bardziej niż własne życie?

Jak uprzedza Autorka, książka nie została napisana o wojnie, ale o człowieku na wojnie. Kim w takim razie był ten człowiek i co go cechowało?
W dużej mierze przedstawione zostały tutaj młode dziewczyny, dlaczego wybrały wojnę zamiast nauki? Powody są różne- spełnienie marzeń, potrzeba wykazania się, udowodnienia czegoś, ale przede wszystkim - walka w imię ojczyzny.

My nazwiemy ich czyny aktem odwagi, one- obowiązkiem. My stwierdzimy, że to daremne postępowanie, one- że powinnością obywatela jest bronić kraju. My powiemy, że wojna jest dla mężczyzn, one- że pole bitwy ma też kobiecą stronę. Nazwiemy je idealistkami? A może hołdowały wzniosłym, lecz nierealnym ideałom? Być może cechował je brak krytycyzmu w stosunku do otoczenia? Prawdopodobnie to wszystko prawda, ale co jednego powinniśmy być zgodni- kobieta też może być bohaterem. Wojna zapewne ma dla niej inny wymiar, ale heroizmu nikt jej nie odbierze.

Kilka słów o Autorce. Jak sama mówi, jest historykiem duszy. To chyba najtrafniejsze określenie jej roli w książce. Czuje się jej obecność, jest zawsze gdzieś obok. Ale mówią kobiety, one odgrywają tutaj rolę główną. Swietłana spisuje tylko to co powiedzą. Historia to jedynie tło, dodatek.
Autorka dobrze wie, że jest granica, której przekroczyć nie można, dlatego forma podania tekstu jest wyważona. Bez pompy i patosu, przede wszystkim to bardzo kobiece studium.

Kilka słów o książce. Została bardzo dobrze napisana, a to bez wątpienia zasługa Autorki. Jest w niej wszystko to co powinno być. Szybko się o niej nie zapomni, to pewne. Pierwsze skojarzenie z tą książką? Emocje. Cała paleta uczuć. Trudno czytać bez jakiegokolwiek poruszenia.

Warto również poświęcić czas tej lekturze, by przekonać się co się stało z kobietami po 40 latach. Teraźniejszość nie jest już tak kolorowa. Ojczyzna się nie odwdzięczyła, pozostały tylko wspomnienia, bo jak same mówią: ‘Straszne są wspomnienia, ale nie wspominać- to jeszcze straszniejsze’.

Jak ocenić książkę, która dotyczy wspomnień? Jak poddać ocenie obrazy przeszłości wywołane w pamięci kobiet, które uczestniczyły w wojnie? Jak zrecenzować uczucia człowieka, który ojczyznę kochał bardziej niż własne życie?

Jak uprzedza Autorka, książka nie została napisana o wojnie, ale o człowieku na wojnie. Kim w takim razie był ten człowiek i co go cechowało?
W dużej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeden dzień zmienia sielankowe życie rodziny, jedna chwila niszczy szczęśliwe małżeństwo i w końcu jedno wydarzenie nieodwracalnie przeistacza dorosłego człowieka w nieporadne dziecko.

Abigail Thomas opisuje swoje życie po tragicznym wypadku męża. Dużą rolę odgrywają w nim jej psy. To w nich odnajduje spokój, odprężenie i siłę by stawić czoła przeciwnościom losu.

Rich wychodzi wieczorem na spacer z Harrym, po 40 minutach Abigail zaczyna się martwić dlaczego tak długo nie wraca. Po chwili dostaje telefon. Jej mąż został potrącony przez samochód, gdy gonił psa, który zerwał się ze smyczy. Szybka diagnoza- pourazowe uszkodzenia mózgu. Od tej chwili jej życie się zmienia. Ostatecznie mężczyzna zostaje umieszczony w do ośrodku długoterminowej opieki dla ludzi z obrażeniami mózgu, gdzie Abigail odwiedza go wraz z córką. Rich jest już niestety innym człowiekiem. Pojęcie czasu przestaje dla niego istnieć, przeszłość rozpada się wraz ze wspomnieniami, wszystko dzieje się w teraźniejszości, nie ma więc potrzeby, by się śpieszyć. Życie Abigail dzieli się więc na czas spędzony z Richem w szpitalu i to toczące się w domu z czworonogami.

Jak ważna jest obecność najlepszego przyjaciela człowieka w ciężkiej sytuacji świadczy właśnie jej przypadek. Oparciem dla Abigail są trzy psy. Co więcej, bierze ona przykład z ich sposobu bycia i próbuje to wprowadzić w życie.

Nie jest to opowieść chronologiczna, dlatego można po drodze zagubić się w relacji zdarzeń Abigail. Raz jesteśmy w teraźniejszości, za chwilę cofamy się 10 lat wstecz, by powrócić np. do roku 1988.

Książka o wszystkim i o niczym. Miło i przyjemnie, pomimo poważnego tematu i tragizmu, nie znajdziemy tu użalania się nad sobą czy pretensji. Autorka całkiem dobrze radzi sobie z pisaniem, ale traktuje je raczej jako terapię i ukojenie w cierpieniu. Świetnie za to ukazuje jak zwykły czworonóg może pocieszyć i dodać otuchy.

Abigail przyjęła to co przyniósł los i próbuje się z tym pogodzić, stara się żyć i uczy czym jest samotność. Opisuje więc wszystko to, z czym zmierza się na co dzień. Wypada tylko życzyć wytrwałości i cierpliwości.

Jeden dzień zmienia sielankowe życie rodziny, jedna chwila niszczy szczęśliwe małżeństwo i w końcu jedno wydarzenie nieodwracalnie przeistacza dorosłego człowieka w nieporadne dziecko.

Abigail Thomas opisuje swoje życie po tragicznym wypadku męża. Dużą rolę odgrywają w nim jej psy. To w nich odnajduje spokój, odprężenie i siłę by stawić czoła przeciwnościom losu.

Rich...

więcej Pokaż mimo to