Farby wodne
W 1943 roku z getta w Terezinie trafiła do obozu w Auschwitz-Birkenau Dina Gottliebova, Żydówka z Brna, utalentowana studentka akademii sztuk pięknych. Skierowano ją do malowania numerów na blokach. Kiedy ozdobiła barak dziecięcy scenkami z "Królewny Śnieżki", zwrócił na nią uwagę dr Mengele, wówczas naczelny lekarz Zigeunerlager – rodzinnego obozu cygańskiego. Potrzebował kogoś, kto malowałby portrety "mieszańców cygańskich" na potrzeby jego badań nad podrasą.
W 1942 roku w rodzinie oświęcimskiego kolejarza umiera najmłodsze dziecko. Trzy dni po wyzwoleniu Auschwitz jego syn idzie do obozu po sierotę, która zastąpiłaby zrozpaczonej matce utraconą córkę. Wybiera małą dziewczynkę, węgierską Żydówkę o imieniu Ewa. Jakiś więzień daje mu w prezencie akwarele, które walają się po baraku.
W 1963 roku muzeum KL Auschwitz-Birkenau odkupiło obrazy od Ewy. W latach 70. udało się im odszukać autorkę prac. Dina Gottliebova mieszkała w Stanach, była żoną znanego Disneyowskiego rysownika Arta Babbitta. Przy okazji podróży do Paryża zajechała do Polski. Opowiedziała w muzeum o przeżyciach obozowych i poprosiła o fotografie portretów. Dostała je i zamilkła, nie odpowiadała na korespondencję z Oświęcimia – tak sprawę relacjonuje muzeum. W połowie lat 90. pani Babbitt zażądała zwrotu oryginałów...
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Porajmos znaczy Holocaust
61016 to numer obozowy żydówki Diny Gottliebovej. Młoda adeptka sztuki trafia do obozu Auschwitz-Birkenau w roku 1943. Malując sceny z Disneyowskiej wersji „Królewny Śnieżki” na ścianach baraków zwraca na siebie uwagę dr Mengele przeprowadzającego eksperymenty medyczne również w cygańskiej części obozu (Zigeunerlager). Lekarzowi zależy na jak najlepszym odwzorowaniu szczegółów anatomicznych. Współczesna technika fotograficzna nie spełnia oczekiwań „badacza”. Malarstwo akwarelowe jest najbliżej ideału. Jednakże w tej technice nie można popełnić błędu.
Jedno nieprecyzyjne pociągnięcie pędzla może popsuć cały obraz. Dina Gottliebova zdaje sobie z tego doskonale sprawę. Dlatego, gdy maluje cygańskich więźniów skupia się przede wszystkim na swojej pracy. Maluje, aby przeżyć. Dokładność jest zatem wskazana. Po wojnie wyemigruje do Stanów, wyjdzie za mąż za rysownika pracującego dla Walta Disneya Arta Babbitta. Sama stanie się autorką takich kultowych animowanych postaci jak Ptaszek Tweedy, Kaczor Daffy, czy Speedy Gonzales. Obrazy namalowane podczas pobytu w obozie, cudem odnalezione w okresie powojennej zawieruchy, staną się obsesją malarki, która do końca życia będzie walczyła o ich zwrot z Muzeum Auschwitz-Birkenau. Po wojnie z numerem obozowym 61016 będzie próbowała szczęścia w totolotku.
Portrety Cyganów – dzieło i Dina Gottliebova – twórca, stanowią punkt wyjścia znakomitego reportażu Lidii Ostałowskiej „Farby wodne”. Dziennikarka za początek swojej opowieści obrała tragedie mieszkańców obozu koncentracyjnego w szczególności zaś Romów – grupy, ale też jednostki, przyszłej pani Babittowej, zmuszonej wykorzystać swój talent do celów „naukowych” nazistów. Reportaż otwiera wielowątkową i przerażającą zarazem opowieść o Zagładzie i całym jej szerokim kontekście – nienawiści, niezrozumieniu, niewiedzy i to zarówno w okresie wojennym jak również powojennym.
Holocaust Romów jest jednym z najgorzej opisanych problemów Zagłady. Przyczyną tego stanu rzeczy jest niechęć samych Romów do mówienia o przeszłości i rozpamiętywania, ale również negatywny stosunek społeczeństwa europejskiego względem tej mniejszość, w konsekwencji – słabo słyszalny romski głos na arenie międzynarodowej. Dlatego do niedawna w ogóle nie mówiono o Holocauście w kontekście grupy, którą z tak niezwykłą determinacją prześladowali naziści, ale również ich sprzymierzeńcy. Dzięki zorganizowanym obławom, licznym denuncjacjom, łapankom (inicjowane nawet przez katolickich księży),trafiali do obozów koncentracyjnych, o ile wcześniej nie zostali zabici.
W samym obozie Auschwitz-Birkenau został utworzony specjalny odział Zigeunerlager dla „(…) francusckich i hiszpańskich Giitanów, niemieckich Sinti, Polskich Roma, rumuńskich Kelderaszów, wigierskich Lowarzy..”. Wiele klanów i rodzin na tym samym, zamkniętym terenie. To było wbrew zwyczajom i regułom Cyganów. Postrzegani przez niemieckich oprawców jak swoiste zjawisko, wolny naród, lojalny w obrębie własnego klanu, nie tak łatwo poddawali się regułom panującym w obozie. Dlatego z determinacją lekceważyli rozkazy esesmanów. „Brzęk bransoletek i furkot sukien” - to naoczni świadkowie zapamiętali z Zigeunerlager, ale też chaos, skandaliczne warunki higieniczne, dantejskie sceny śmierci, przemoc – przerażani byli nawet więźniowie innych części obozu. Zigeunerlager traktowano jako zbiorowisko, muzeum osobliwości, gdzie nawet nie próbowano stwarzać pozorów, że ważny jest los jednostki.
Szacuje się, że w wyniku prześladowań nazistów zginęło około pół miliona Romów. On sami próbowali i nadal próbują poznać losy swoich współbraci, poszukać tożsamości, własnymi słowami opisać Zagładę. Początkiem jest zmiana nazewnictwa tragedii.. Dlatego nie Holokaust, lecz „Porajmos” – pożeranie lub „Samudaripen” – ludobójstwo.
Ostałowska w swoim reportażu porusza wiele bardzo różnych i często też nieznanych wątków okresu wojennego i powojennego. I to nie tylko w kwestii romskiej Zagłady. W swojej pracy próbuje zmierzyć się z problemem obozowej sztuki, problemem własności takiej sztuki. Z ambiwalentnym stosunkiem Polaków do Endlösung, fałszowaniem przez rodaków obozowych statystyk, czy w końcu z wyłącznością na tragedię Holocaustu. W tekście reporterki ukazane zostały także procesy zbrodniarzy wojennych, często zakrawające na farsę, i w końcu ten najważniejszy - przełomowy dla myślenia o ofiarach Zagłady - proces Eichmanna.
Krzysztof Czyżewski napisał o tekście Ostałowskiej: „Ta książka to jedno z największych osiągnięć polskiej szkoły reportażu”. Trudno się z tymi słowami nie zgodzić. Reportaż „Farby wodne” to, moim zdaniem, najlepsza polska publikacja traktująca o Holokauście, która kiedykolwiek ujrzała światło wydawniczego rynku. Napisana chirurgicznie precyzyjną prozą, wielowątkowa i wieloaspektowa, porusza tematy trudne i bolesne. Tę książkę należy znać!
Monika Długa
Oceny
Książka na półkach
- 1 158
- 779
- 153
- 35
- 18
- 16
- 15
- 14
- 14
- 12
OPINIE i DYSKUSJE
Ten typ reportażu odchodzi już chyba w przeszłość. I bardzo dobrze. Mało danych, brak materiałów. Opowieść o Dinie Gottliebovej pochodzi z trzeciej ręki, bo bohaterka nie zgodziła się na wywiad. Z powodu braku materiałów, książka "dopychana" jest anegdotkami, opowieściami, fiszkami, wycinkami z gazet zbieranymi chyba przez lata do szuflady i dotyczącymi bardzo różnych spraw. W związku z tym wątków jest wiele, niektóre rozpoczynają się i nie kończą, niektóre na siłę "doklejone" do głównej historii. Większość nie ma bezpośredniego związku ze sobą i z losami Diny. To tylko sprawia, że w pewnym momencie lektury zastanawiamy się, o kim i o czym w ogóle ta książka ma być. Bardzo drażniły mnie też pretensjonalne śródtytuły. Fragmenty, mające na celu wywołanie wzruszenia drażniły grafomanią wypracowania szkolnego.
Ten typ reportażu odchodzi już chyba w przeszłość. I bardzo dobrze. Mało danych, brak materiałów. Opowieść o Dinie Gottliebovej pochodzi z trzeciej ręki, bo bohaterka nie zgodziła się na wywiad. Z powodu braku materiałów, książka "dopychana" jest anegdotkami, opowieściami, fiszkami, wycinkami z gazet zbieranymi chyba przez lata do szuflady i dotyczącymi bardzo różnych...
więcej Pokaż mimo toPrzejmujący reportaż o więźniarce obozu Auschwitz-Birkenau Dinie Gottliebovej, Żydówce z Brna, która malowała obrazy na zlecenie naczelnego mordercę eksperymentów medycznych Mengele. To książka o utalentowanej osobie, której udało się przeżyć Szoa i zamieszkać w Stanach Zjednoczonych i zostać żoną To także reportaż o losach akwareli autorstwa byłej więźniarki obozu zagłady.
Przejmujący reportaż o więźniarce obozu Auschwitz-Birkenau Dinie Gottliebovej, Żydówce z Brna, która malowała obrazy na zlecenie naczelnego mordercę eksperymentów medycznych Mengele. To książka o utalentowanej osobie, której udało się przeżyć Szoa i zamieszkać w Stanach Zjednoczonych i zostać żoną To także reportaż o losach akwareli autorstwa byłej więźniarki obozu zagłady.
Pokaż mimo toReporterska opowieść osnuta wokół losów czeskiej Żydówki Diny Gottliebovej i jej akwarel wykonanych w Austchwitz na zlecenie doktora Mengele, przedstawiających portrety Cyganów.
A w tej opowieści zarys dziejów Cyganów i Żydów europejskich w okresie przed-, podczas i powojennych (aż do współczesności).
I miejsca: Teresienstadt, Auschwitz, Birkenau, obozy w Rzeszy, potem muzeum Oświęcim, Waszyngton.
I relacje: wobec tych dwóch narodów na przestrzeni ok. 70 lat; niektóre wstrząsające, inne nieznane (np. żydowskich osadników w Palestynie do emigrantów, ocalałych z wojny). A w tych relacjach dużo obojętności, niechęci, nienawiści, upokorzenia, mało dobrych emocji.
I ludzie. A ilu ludzi, tyle opinii, emocji, wyjaśnień, usprawiedliwień.
A pod tymi relacjami, w ludziach, społecznościach: traumy.
Reporterska opowieść osnuta wokół losów czeskiej Żydówki Diny Gottliebovej i jej akwarel wykonanych w Austchwitz na zlecenie doktora Mengele, przedstawiających portrety Cyganów.
więcej Pokaż mimo toA w tej opowieści zarys dziejów Cyganów i Żydów europejskich w okresie przed-, podczas i powojennych (aż do współczesności).
I miejsca: Teresienstadt, Auschwitz, Birkenau, obozy w Rzeszy, potem...
Dlaczego uważam, że TO jest "reportaż totalny":
- oddaje głos tym, o których większość milczy
- przez jedną rzecz (7 akwareli) opowiada o sporym kawałku świata
- w spór między Żydami a Polakami delikatnie, acz sugestywnie aż do szpiku kości wsuwa historię Romów/Cyganów
- jest tak świetnie literacko rozpisany! (delikatnie, leciutko z Hollywood i krasnali do karłów/niskorosłych dra Mengele (łeb rozjebany))
- porusza tak wiele wątków (np. granie na historii przez polityków po wojnie, czy w obozach tworzono sztukę czy dokumenty?)
- nie ma ani słowa o autorce, a nie sorry, jest: "nie udało mi się porozmawiać z Diną Gottliebovą"
Dlaczego uważam, że TO jest "reportaż totalny":
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to- oddaje głos tym, o których większość milczy
- przez jedną rzecz (7 akwareli) opowiada o sporym kawałku świata
- w spór między Żydami a Polakami delikatnie, acz sugestywnie aż do szpiku kości wsuwa historię Romów/Cyganów
- jest tak świetnie literacko rozpisany! (delikatnie, leciutko z Hollywood i krasnali do...
Tego w szkołach nie uczą...
Kapitalny reportaż, prawdziwa skarbnica wiedzy.
Tego w szkołach nie uczą...
Pokaż mimo toKapitalny reportaż, prawdziwa skarbnica wiedzy.
Bardzo podobało mi się, że ta xiążka przeplata różne wątki. Bardziej ogólne jak losy Romów i Żydów i bardziej szczegółowe jak losy rodzin Babbittów, Krczów, a nawet Mengele. Życie pisze nieprawdopodobne scenariusze...
Xiążka jest dla mnie ważna także z tego powodu, że gdzieś nam się "zgubiło" cierpienie Romów wśród innych cierpień. Na pewno miał na to wpływ fakt, że po wojnie każde państwo nagłaśniało nieszczęście swojego narodu. A że Romowie państwa nie mieli to nie było komu nagłośnić ich krzywdy.
Kolejne ciekawe spostrzeżenie. Zachowanie Diny Babbitt wpisuje się w trend zawłaszczania cierpienia przez Żydów. Nie była ciekawa jak się nazywają Romowie, których portretowała, a opowiadając o nich używała zwrotu "obiekt". I to w wywiadach powojennych, w czasach pokoju. Domagając się namalowanych przez siebie portretów przedstawiała tylko swój punkt widzenia i nie wchodziła w polemikę z Romami i dyrekcją muzeum. Nie zadała sobie trudu by odnieść się do podnoszonych przez nich argumentów. W moim odczuciu skarżąc się na powtórne upokorzenie spowodowane odmową wydania portretów sama upokarzała Romów.
Bardzo interesująca xiążka.
Bardzo podobało mi się, że ta xiążka przeplata różne wątki. Bardziej ogólne jak losy Romów i Żydów i bardziej szczegółowe jak losy rodzin Babbittów, Krczów, a nawet Mengele. Życie pisze nieprawdopodobne scenariusze...
więcej Pokaż mimo toXiążka jest dla mnie ważna także z tego powodu, że gdzieś nam się "zgubiło" cierpienie Romów wśród innych cierpień. Na pewno miał na to wpływ fakt, że po...
Książka opowiada historię pobytu w obozie żydówki Diny Gottliebovej i zgrabnie przechodzi z perspektywy wojennej do tego co działo się już po wojnie. Bardzo ciekawe i świeże - szczególnie dla nas Polaków - spojrzenie na budowanie kultury i pielęgnowanie historii w powojennych realiach. Momentami bywała dość niekomfortowa i przyczyniała się do burzenia światopoglądu budowanego przez wychowanie w Polsce.
Reportaż jest dobry/bardzo dobry. Nie czuję się jednak na tyle wykwalifikowana, aby weryfikować czy wszystkie zawarte w nim informacje są obiektywne. Na pewno jest to książka dająca do myślenia i pobudzająca do szukania prawdy.
Książka opowiada historię pobytu w obozie żydówki Diny Gottliebovej i zgrabnie przechodzi z perspektywy wojennej do tego co działo się już po wojnie. Bardzo ciekawe i świeże - szczególnie dla nas Polaków - spojrzenie na budowanie kultury i pielęgnowanie historii w powojennych realiach. Momentami bywała dość niekomfortowa i przyczyniała się do burzenia światopoglądu...
więcej Pokaż mimo toCzy można cokolwiek nowego napisać o Auschwitz (co nie będzie popowym kiczem oswìęcimskim z malowniczą okładką)? Można - jeśli się jest wybitną reportażystką, a tematem jest zupełnie nieobecny w powszechnej świadomości "holokaust Romów". Niemal wszystko juz przeczytałem na temat obozów, a tu pewne świeże, empatyczne spojrzenie.
Czy można cokolwiek nowego napisać o Auschwitz (co nie będzie popowym kiczem oswìęcimskim z malowniczą okładką)? Można - jeśli się jest wybitną reportażystką, a tematem jest zupełnie nieobecny w powszechnej świadomości "holokaust Romów". Niemal wszystko juz przeczytałem na temat obozów, a tu pewne świeże, empatyczne spojrzenie.
Pokaż mimo toDość trudno się wciągnąć w ten reportaż, miałam kilka podejść. Bardzo dużo nazwisk, pseudonimów, anegdotek... chyba powinnam prowadzić sobie jakieś notatki, żeby w pełni rozumieć, kto z kim, co, która anegdota 30 stron wcześniej była o tej samej osobie czy to nowy bohater... Konflikt muzeum z malarką przedstawiony dość obiektywnie, zaintrygował mnie ten wątek, będąc kilkarotnie w Auschwitz i interesując się historią, nie trafiłam na niego wcześniej. Historia i perspektywa, z jakiej jest przedstawiona bardzo ciekawa, dużo źródeł, gdzie można dalej pogłębiać temat Holocaustu, Cyganów i obozów koncentracyjnych, ale styl pisania pani Lidii cięzki... Oczywiście tematyka również ciężka, ale na to raczej byłam przygotowana, o ile się da psychicznie na to przygotowac.
Dość trudno się wciągnąć w ten reportaż, miałam kilka podejść. Bardzo dużo nazwisk, pseudonimów, anegdotek... chyba powinnam prowadzić sobie jakieś notatki, żeby w pełni rozumieć, kto z kim, co, która anegdota 30 stron wcześniej była o tej samej osobie czy to nowy bohater... Konflikt muzeum z malarką przedstawiony dość obiektywnie, zaintrygował mnie ten wątek, będąc...
więcej Pokaż mimo toSzczerze mówiąc jestem nieco rozczarowana pozycją. Niewiele konkretnych informacji na temat życia i obozowego, niewiele sylwetek, za to mnóstwo nieistonych stereotypowych głupot na temat cyganów. Troszkę ten pseudo reportaż ratują fotografie. Przez 1/4 książki malarka próbuje odzyskać rysunki, które wykonała w lagerze, tego dotyczy końcówka. Mnóstwo nieścisłości historycznych dotyczących polityki.
Nie sięgnę po kolejną książkę Pani Lidii Ostałowskiej, bo autorka jest mierną pisarką, mija się z prawdą i przynudza.
Szczerze mówiąc jestem nieco rozczarowana pozycją. Niewiele konkretnych informacji na temat życia i obozowego, niewiele sylwetek, za to mnóstwo nieistonych stereotypowych głupot na temat cyganów. Troszkę ten pseudo reportaż ratują fotografie. Przez 1/4 książki malarka próbuje odzyskać rysunki, które wykonała w lagerze, tego dotyczy końcówka. Mnóstwo nieścisłości...
więcej Pokaż mimo to