Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Wyjątkowy debiut, od którego wprost nie mogłam oderwać się chociażby na moment. Niebanalna historia, okraszona nutką pikanterii i tajemniczości - aż dziw bierze, że jest to debiut. Autorka ma lekki i wyjątkowo wciągający styl pisania.
Gorąco polecam, warto!

Wyjątkowy debiut, od którego wprost nie mogłam oderwać się chociażby na moment. Niebanalna historia, okraszona nutką pikanterii i tajemniczości - aż dziw bierze, że jest to debiut. Autorka ma lekki i wyjątkowo wciągający styl pisania.
Gorąco polecam, warto!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dziś przychodzę do Was z lekturą, która jest idealną pozycją na zbliżające się wakacje ;-) Lekka, przyjemna i momentami zaskakująca, od której fani romansów, z pewnością nie oderwą się aż do samego jej końca ;-)



W życiu księcia Bennetta de Cordina pojawia się ona - wyjątkowa i niezwykle tajemnicza kobieta, dla której ten z marszu traci głowę. A dotychczas nie w głowie mu były poważne związki, wszak znany był z tego, że lubił wdawać się w przelotne, nic nieznaczące romanse. Tym razem jednak jest inaczej, lecz mężczyzna, który jak dotąd miał wszystko — nie jest w stanie zdobyć serca tej niezwykłej kobiety. Lady Hannah Rothchild skrywa bowiem wielką tajemnicę, przez którą nigdy nie będzie mogła zaznać prawdziwej miłości — a już szczególnie od księcia Bennetta...



Beztroski książę to trzeci tom z serii Księstwo Cordiny autorstwa Nory Roberts. Szczerze muszę przyznać, że nie czytałam wcześniejszych tomów i zupełnie nie przeszkadzało mi to w odbiorze lektury tej powieści, dlatego myślę, że Wy również w ostateczności możecie sięgnąć po nią, bez znajomości wcześniejszych części.



Mogłoby się wydawać, że historia księcia Bennetta i lady Hannah to typowy romans i w zasadzie to prawda, jednakże osobiście uważam, że warto dać tej książce szansę. Nora Roberts jest bowiem doskonałą pisarką, która sprawdza się w każdej formie — bez znaczenia, czy napisze kolejny fascynujący thriller, czy może, tak jak i w tym przypadku, kolejny zmysłowy romans. Wszystkie książki tej autorki mają to do siebie, że — pomijając już to, że są po prostu dobrze napisane — są na tyle interesujące, że nie sposób oderwać się od nich aż do samego końca lektury. W tym przypadku również nie jest inaczej, ponieważ autorka zaserwowała czytelnikom całkiem udaną historię, w której oczywiście poza elementami typowego romansu, nie brak również wątku kryminalnego, w roli głównej z księciem Bennettem i jego ukochaną ;-)

Warto również mieć na uwadze fakt, iż książka ta powstała w 1988 roku! ;-)



Bez wątpienia jest to lekka i nie wymagająca lektura, z którą z pewnością można spędzić kilka przyjemnych chwil, dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak tylko gorąco zachęcić Was do sięgnięcia po ten tytuł. Szczerze polecam!

Dziś przychodzę do Was z lekturą, która jest idealną pozycją na zbliżające się wakacje ;-) Lekka, przyjemna i momentami zaskakująca, od której fani romansów, z pewnością nie oderwą się aż do samego jej końca ;-)



W życiu księcia Bennetta de Cordina pojawia się ona - wyjątkowa i niezwykle tajemnicza kobieta, dla której ten z marszu traci głowę. A dotychczas nie w głowie mu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tanya Valko jest jedną z tych pisarek,po której książki sięgam z wielką przyjemnością. Kilka lat temu za sprawą jej debiutanckiej powieści Arabska żona zaczęłam interesować się jak dotąd nieznaną mi bliżej arabską kulturą. Od tamtego czasu minęło już kilka dobrych lat, a pani Valko wciąż potrafi zaskakiwać, tak jak za pierwszym razem, kiedy to z wypiekami na twarzy czytałam jej pierwszą książkę.

Arabski książę to dziewiąty tom z serii Arabska żona, opowiadającej o losach kobiet z rodu Samilich - o Dorocie, a także jej dwóch córkach: Marysi i Darii. Jest to dziewiąta część i zarazem jedna z tych, która według mojej oceny, jest jedną z najciekawszych.

Jedną z najważniejszych zalet tejże pozycji jest to,że autorce idealnie udało się odzworować klimat obecnie panującej sytuacji w Arabii Saudyjskiej. Za sprawą rządów nowego (i młodego) króla kraj ten przechodzi wiele zmian: np. wreszcie, po tylu latach saudyjskie kobiety doczekały się prawa do... prowadzenia aut! Tak, domyślam się, że w tych czasach wydaje się to rzeczą abstrakcyjną, jednakże jak dotąd, nie mogły one kierować autami. Na rozkaz króla kraj ten powoli zaczyna przypominać normalne, cywilizowane państwo, jednakże wszystko to, co pozornie wydaje się być zmianą na lepsze ma swoją cenę i właśnie o tym pisze pani Valko. W rzeczywistości luksus, swoboda i bajkowe życie dla wielu osób nie jest żadnym przywilejem - a jedynie karą, z jaką muszą się oni zmierzyć. Wielu z nich, urodzonych w bogatych rodzinach nie ma prawa do normalnego życia. Nam, przeciętnym ludziom może wydawać się to co najmniej niedorzeczne, wszak jakim cudem można narzekać na "cudowne", wystawne życie? A no właśnie można...


Kolejną ważną sprawą omawianą w książce jest ruch, jakiemu poddała się jedna z głównych bohaterek, Marysia. To właśnie za jej sprawą możemy dowiedzieć się o tym, że w tym wydawać by się mogło, bogatym kraju, wciąż istnieje problem z... ratownictwem medycznym. I to nie byle jaki problem, gdyż ze względu na panującą tam religię, kobiety, najczęściej te pochodzące z niższej klasy społecznej, nie chcą korzystać z pomocy ratowników (płci męskiej). Do jak wielu strasznych tragedii to doprowadza możemy sobie jedynie wyobrazić... Jednakże dzięki takim kobietom, jak Marysia, które poświęcają własne życie na odpowiednie wyszkolenie się w tym zakresie, jest jakieś światełko w tunelu i mam wielką nadzieję na to, że coś wreszcie zacznie się zmieniać w tym temacie.

Niewątpliwie, to co charakteryzuje naszą rodzimą autorkę, to fakt, iż bez wątpienia posiada ona ogromną wiedzę na wszelkie tematy, o których pisze w swoich książkach. Co ważne, opisuje to w tak naturalny i prosty sposób, że nie sposób jest oderwać się od lektury. W czasach tak ogromnego rynku wydawniczego, to nie lada sztuka - posiadać odpowiednią wiedzę i wykorzystać ją w taki sposób, aby nie przesadzić i nie zanudzić czytelnika, dlatego chylę czoła pisarce i błagam o jedno: proszę, nie przestawaj pisać!

Najnowsza pozycja spod pióra autorki jest również świetnym przykładem tego, że czytanie całej, w tym przypadku dziewięciotomowej sagi, wcale nie musi być nudne! Niejednokrotnie, czytając inne cykle, spotykamy się z tym, że z każdym kolejnym tomem czujemy coraz większe znużenie, jednakże w przypadku książek pani Valko wcale tak nie jest. Mam wręcz wrażenie, iż każda kolejna pozycja jest lepsza od poprzedniej i chyba właśnie w tym tkwi sekret owej pisarki - w ciągłym zaskakiwaniu i poruszaniu coraz to ciekawszych tematów.

Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko gorąco zachęcić Was wszystkich do sięgnięcia po najnowszą książkę pani Tanyi Valko, jak również wszystkie poprzednie jej dzieła. Ogrom emocji i niezapomniane wrażenia gwarantowane już od pierwszych stron lektury! :-)

Tanya Valko jest jedną z tych pisarek,po której książki sięgam z wielką przyjemnością. Kilka lat temu za sprawą jej debiutanckiej powieści Arabska żona zaczęłam interesować się jak dotąd nieznaną mi bliżej arabską kulturą. Od tamtego czasu minęło już kilka dobrych lat, a pani Valko wciąż potrafi zaskakiwać, tak jak za pierwszym razem, kiedy to z wypiekami na twarzy czytałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mafijne porachunki, tajemniczy świat gangsterów i niebezpieczeństwo, czyhające niemalże na każdym kroku, to tematy, które cieszą się wśród czytelniczek ogromną popularnością. W ostatnich latach nie było chyba jeszcze miesiąca, w którym nie zostałaby wydana chociażby jedna "mafijna" premiera. I jak to bywa w takim przypadku — w istnym zalewie wydawniczym — możemy trafić na czytelnicze perełki, jak i na gnioty, historie, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Z przykrością muszę jednak stwierdzić, że dobrych historii jest naprawdę niewiele. Często, sięgając po daną powieść (notabene większość z nich reklamowana jest jako bestseller), mam wrażenie, że... że to już było. Nudne, mało oryginalne opowieści o złym chłopcu i beztroskiej, niewinnej dziewczynie to istne przekleństwo, ponieważ ten motyw przewija się w większości tego typu pozycji. Nie zdziwi Was zatem to, że do każdej kolejnej nowości podchodzę z ogromną rezerwą, bo ileż można czytać o tym samym? No właśnie... ;-)
Dlatego też wyobraźcie sobie, jak ogromna ogarnęła mnie radość, kiedy sięgnęłam po Syna mafii - po historię, która już od pierwszego rozdziału pokazała, że ma wielki potencjał.

Audrey to prawdziwa wojowniczka. Od kilku lat zmuszona jest do życia u boku mężczyzny, do którego nic nie czuje. Nauczona doświadczeniem doskonale zdaje sobie jednak sprawę z tego, że takie jest właśnie życie. Brutalne i cholernie niesprawiedliwe. Jak każda kobieta, skrycie marzy o wielkiej miłości i normalnym, spokojnym życiu, u boku faceta, którego pokocha z wzajemnością. Problem polega jednak na tym, że owy mężczyzna niespodziewanie pojawia się w jej życiu. Niejaki Salvadore Costello jest wielką (i wieloletnią) miłością kobiety i jednocześnie kimś, kogo wolałaby nigdy więcej nie spotkać. Tę dwójkę nieszczęśników łączy bowiem wiele przykrych wspomnień. Ten najwyraźniej ma wobec kobiety inne plany — zamierza ją wreszcie zdobyć i jest gotowy do każdej walki. Jak to jednak w życiu bywa, plany to jedno, a brutalna rzeczywistość to drugie. Kochankowie zostaną poddani ogromnej próbie, z której... nie każdy będzie mógł wyjść cało.

Syn mafii to pierwszy tom z serii The Costello family autorstwa Samanty Louis. Kilka miesięcy temu miałam okazję przeczytać inną powieść autorki, tj Breaking rules. Gra rozpoczęta i szczerze muszę przyznać, że Syn mafii spodobał mi się o wiele, wiele bardziej, choć wspomniana wcześniejsza pozycja również była niezła.

W przypadku Syna mamy bowiem do czynienia z motywem, który bardzo cenię i lubie. Otóż, zamiast kolejnej rozchwianej emocjonalnie bohaterki, która zgadza się na wszystko, czego wymaga od niej przystojny gangster, autorka pokusiła się o stworzenie zupełnego przeciwieństwa takiej postaci. Dzięki takiemu zabiegowi powstała Audrey - kobieta z krwi i kości, która doskonale wie, czego chce. Uwierzcie mi, że jej zachowanie dalekie jest od podejmowania błachych decyzji. Każdy, nawet najmniejszy krok kobiety jest niezwykle przemyślany. Audrey nie lubi również sytuacji, w której ktoś wymusza na niej odpowiednie zachowania. Jako dojrzała kobieta doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że może robić to, na co sama ma ochotę. W zalewie miałkich, pozbawionych bohaterek innych tego typu powieści, Audrey rzeczywiście zasługuje na miano WOJOWNICZKI.

Niewątpliwą (o ile nie najważniejszą!) zaletą tejże pozycji jest również sam motyw mafii. Samanta Louis stworzyła bowiem historię, która mogłaby wydarzyć się naprawdę. Jak doskonale wiemy, hierarchia takiej organizacji rządzi się swoimi prawami i każdy ruch jej członków jest odpowiednio motywowany. W takiej strukturze brak miejsca na pochopne, emocjonalne decyzje. Od każdego z członków wymaga się posłuszeństwa i przestrzegania kodeksu. Cieszę się, że autorce udało się to wszystko przedstawić w bardzo przystępny sposób. Pomimo ogromna informacji dot. samej struktury mafii, w jakiej obracają się nasi bohaterowie, czytelnik nie czuje się w żaden sposób znudzony. Wręcz przeciwnie, fakty przedstawione przez panią Louis są na tyle ciekawe, że zachęcają one do dalszego pogłębiania wiedzy dot. funkcjonowania takich organizacji.

Warto wspomnieć również o researchu i ogromnej pracy, jaką w napisanie tej powieści włożyła autorka. Jak już wcześniej wspomniałam, mafii w tej książce jest naprawdę wiele, dlatego pozostaje mi jedynie pogratulować pisarce dokonania czegoś niezwykle ciężkiego - wykonania odpowiedniego researchu i przedstawienia zdobytych informacji w tak ciekawy i wciągający sposób.

Z tego miejsca, chciałabym zatem gorąco zachęcić Was wszystkich do zakupu i lektury powieści. Gwarantuję Wam, że czas spędzony z lekturą książki, nie będzie czasem straconym :-)

Mafijne porachunki, tajemniczy świat gangsterów i niebezpieczeństwo, czyhające niemalże na każdym kroku, to tematy, które cieszą się wśród czytelniczek ogromną popularnością. W ostatnich latach nie było chyba jeszcze miesiąca, w którym nie zostałaby wydana chociażby jedna "mafijna" premiera. I jak to bywa w takim przypadku — w istnym zalewie wydawniczym — możemy trafić na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pan Antoni, głowa rodziny, umiera. Mogłoby się zatem wydawać, że dla jego potomstwa będzie to cios prosto w serce. Strata bliskiej osoby naturalnie jest przecież czymś bardzo bolesnym.
W tej rodzinie jest jednak inaczej, ponieważ dzieci pana Antoniego w śmierci własnego ojca, doszukują się... polepszenia własnego bytu. A wszystko to za sprawą spadku, który mają nadzieję odziedziczyć.
W dość szybkim czasie okazuje się jednak, że ich plany spaliły na panewce, bowiem pan Antoni przekazał cały swój spadek (poza tym, który dał żonie i wnuczce) tajemniczej Barbarze Tryźniance, o istnieniu której jak dotąd nikt nie miał pojęcia...

"Spadek Barbary Tryźnianki" to pouczająca i niezwykle życiowa historia, w której nie brak wielu tajemnic i... jeszcze większej dawki intryg, do tworzenia których skłonni są potomkowie rodziny Michałków.

Autor, na ich przykładzie, idealnie pokazuje, jak pogoń za pieniędzmi jest w stanie zniszczyć życie. I to w zaskakująco szybkim czasie! Dla wielu osób w takiej sytuacji - w której mamy do czynienia z ogromnym spadkiem - nie liczą się już ani więzy rodzinne, ani tym bardziej to, co "ludzie powiedzą". Liczy się tylko bogactwo, niestety...
Ta smutna prawda w zaskakująco dobry sposób została przedstawiona przez autora na kartach tej powieści.

Gorąco zachęcam do zakupu, jak i późniejszej lektury książki! Fani powieści, w której nie brak ciągłych intryg i tajemnic, z pewnością będą zadowoleni

Pan Antoni, głowa rodziny, umiera. Mogłoby się zatem wydawać, że dla jego potomstwa będzie to cios prosto w serce. Strata bliskiej osoby naturalnie jest przecież czymś bardzo bolesnym.
W tej rodzinie jest jednak inaczej, ponieważ dzieci pana Antoniego w śmierci własnego ojca, doszukują się... polepszenia własnego bytu. A wszystko to za sprawą spadku, który mają nadzieję...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Życie Amandine właśnie uległo wielkiej zmianie. Po wielu latach udręki wreszcie udało jej się uciec od męża-tyrana. Wydawać by się zatem mogło, że od teraz będzie już tylko lepiej. Nic bardziej mylnego! Trudna przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, a zmierzenie się z nową rzeczywistością wcale nie należy do łatwych. Na pomoc kobiecie wychodzi Evan, mężczyzna, który bez dwóch zdań... ratuje jej życie. Jednakże, czy taka kobieta jak ona, która nadal obawia się o to, co spotka ją jutro, jest w stanie zaufać drugiemu człowiekowi? I po tym wszystkim, co przeszła, będzie zdolna do jakichkolwiek uczuć...?

"Amandine. Pragnienie miłości" to debiutancka powieść polskiej autorki, skrywającej się pod pseudonimem Anett Lievre. Szczerze muszę przyznać, że historia zawarta w tej książce, jest piękna w swojej prostocie i w moim odczuciu, zasługuje na same pochwały.

Autorka na kartach tej powieści zdecydowała się bowiem na poruszenie bardzo ważnego tematu, jakim jest przemoc - zarówno ta fizyczna, jak i psychiczna. Amandine jest świetnym przykładem (przepraszam za stwierdzenie) typowej ofiary, która z miłości do drugiej osoby, jest w stanie przeżyć dosłownie wszystko.
A przecież wszystko miało być takie idealne. Początki każdego związku są przecież takie pięknie. Jest wielka miłość, oddanie, niesamowity pociąg fizyczny i ta cudowna adrenalina, towarzysząca pierwszym spotkaniom... Ech, każdy z nas przeżył takie coś choć raz w swoim życiu. W przypadku Amandine było dokładnie tak samo, lecz niestety jej cudowna bajka szybko się skończyła. Zamiast wielkiej miłości przyszło jej żyć w wielkim strachu i niepewności. Poddawana ciągłej presji nie radziła sobie z samą sobą. W dodatku jej mąż z czułego i kochanego faceta zamienił się w potworną bestię. Nie interesowało go nic ponad czubek własnego nosa... Po kolejnej wielkiej kłótni i sytuacji, która z dużym stopniu zagrażała jej życiu, kobieta postanawia uciec. Na szczęście! Wreszcie dała samej sobie szansę i od tej pory, stara się cieszyć każdym nowym dniem, co w jej sytuacji, jest ogromnym wyrzeczeniem...

Niewątpliwym autem tejże pozycji jest również styl, w jakim została ona napisana. Pomimo podjęcia przez autorkę trudnego tematu, powieść jest łatwa w odbiorze. No i ta okładka! Spójrzcie sami - ma to "coś", prawda? :-)

Z tego miejsca chciałabym Was zatem zachęcić do sięgnięcia po ten jakże udany debiut. Przekonajcie się sami, że czasem trzeba przejść w życiu naprawdę wiele, by wreszcie osiągnąć pełnie szczęścia. Szczerze polecam!

Życie Amandine właśnie uległo wielkiej zmianie. Po wielu latach udręki wreszcie udało jej się uciec od męża-tyrana. Wydawać by się zatem mogło, że od teraz będzie już tylko lepiej. Nic bardziej mylnego! Trudna przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, a zmierzenie się z nową rzeczywistością wcale nie należy do łatwych. Na pomoc kobiecie wychodzi Evan, mężczyzna, który bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sentymentalna bzdura to poruszająca, niezwykle życiowa, a przy tym bardzo mądra historia. Autorka porusza w niej wiele ważnych problemów, jak np.: radzenie sobie z trudnymi doświadczeniami, ciągła ucieczka przed problemami, czy też niemożność zaufania drugiej osobie. Jestem szczerze poruszona tematyką tej powieści, ponieważ przyznam szczerze, że przed przystąpieniem do jej lektury, zupełnie nie spodziewałam się tak wyjątkowej opowieści. Myślałam, że jest to kolejny, zwyczajny romans, w którym główną rolę będzie grało uczucie rodzące się pomiędzy dwójką głównych bohaterów, co w zasadzie nie byłoby niczym złym, ponieważ lubię czytać takie książki. Tym razem jednak było nieco inaczej. Oczywiście, romans był (i to jaki!), jednakże na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się sama postać głównej bohaterki i wszystko to, z czym musi się ona zmagać. A uwierzcie mi, ta młoda dziewczyna ma całkiem dużo problemów i najgorsze w tym wszystkim jest to, że od wielu lat musi radzić sobie z nimi sama, ponieważ zdaniem jej najbliższych to, co sprawiło, że zdecydowała się na dobre opuścić rodzinne strony, to tylko jej wymysł. Ot, nieporozumienie, do którego z pewnością doprowadziła ona, a nie jej oprawca. Bardzo się cieszę, że pani Skrzydlewska poruszyła temat przemocy, ponieważ nie tylko świetnie sobie z tym poradziła, lecz również pokazała, że ofiarą przemocy może być każda z kobiet, niezależnie od tego, co na co dzień robi. To samo zresztą dotyczy oprawcy — to wcale nie musi być ktoś obcy, tylko tak, jak w przypadku Veronici, może to być ktoś, kto... kto aspirował do bycia mężczyzną na całe życie. Jedno szczęście, że w porę się opamiętała...

Czytając tę powieść, niejednokrotnie zastanawiałam się nad tym, czy to aby na pewno debiut? Doskonale wiemy przecież, że z debiutami bywa różnie, a część z nich jest po prostu niedopracowana. W przypadku tej pozycji wcale tak nie było, ponieważ jest to niezwykle przemyślana i perfekcyjnie dopracowana historia, za napisanie której autorce należą się wielkie brawa.

Reasumując Sentymentalna bzdura wcale nie okazała się być bzdurą, tylko mądra i bardzo pouczającą lekturą. Gorąco zachęcam Was zatem do zakupu i lektury tej książki. Warto!

Sentymentalna bzdura to poruszająca, niezwykle życiowa, a przy tym bardzo mądra historia. Autorka porusza w niej wiele ważnych problemów, jak np.: radzenie sobie z trudnymi doświadczeniami, ciągła ucieczka przed problemami, czy też niemożność zaufania drugiej osobie. Jestem szczerze poruszona tematyką tej powieści, ponieważ przyznam szczerze, że przed przystąpieniem do jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Natalie i Blaise to dwójka młodzieńców, którzy w połączeniu ze sobą, tworzą istną mieszanką wybuchową. Te dwie skrajnie różne osobowości dzieli bowiem naprawdę wiele.

Natalie jest młodą dziewczyną, pochodzącą z "dobrego domu". Ma bogatego ojca, mieszka w wypasionym domu, posiada wielu wspaniałych przyjaciół, więc wydawać by się mogło, że tej zwariowanej nastolatce nie potrzeba już nic więcej do pełni szczęścia. Nic bardziej mylnego, bowiem jej codzienność wcale nie jest tak kolorowa jak mogłoby się wydawać. Obojętny ojciec, brak perspektyw na przyszłość, nieobliczalna macocha, która najchętniej pozbywała by się swojej pasierbicy, to tylko część z problemów, z jakimi Natalie musi zmagać się na co dzień.
Jakby tego było mało, jej dawna miłość, niejaki Aaron, nie daje jej o sobie zapomnieć, choć ta, bardzo by tego chciała...
Kiedy zatem niespodziewanie poznaje Blaise, niezwykle tajemniczego chłopaka, nie w głowie jej żadne romanse. Ma już przecież wystarczająco wiele problemów na głowie... Zresztą, on sam, wciąż zmagając się z tragicznymi wspomnieniami z przeszłości, nie jest pewien tego, w którą stronę powinien pójść... I czy istnieje w ogóle szansa na to, że ktoś taki jak on, zasłużył na miłość...

"Wszystko albo nic" to debiut literacki M.S. More, młodej, polskiej autorki,która niegdyś przygodę z pisaniem rozpoczęła, publikując swoją twórczość w serwisie Wattpad.

Szczerze muszę przyznać, że przed przystąpieniem do lektury tej powieści, zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Jednakże, z racji tego, iż uwielbiam czytać debiuty = poznawać nowych autorów, z wielką chęcią zasiadłam do lektury tej pozycji i... po prostu przepadłam. Historia Natalie i Blaise'a bez wątpienia jest jedną z tych opowieści, która na długi czas pozostanie w mojej pamięci.

Autorka w piękny sposób pokazała czytelnikom zmagania dwójki młodych osób, która za wszelką cenę (pomimo wielu przeciwności losu), stara się żyć normalnie. A uwierzcie mi, nie jest to łatwe zadanie. Kiedy czytałam książkę, sama już nie wiedziałam, komu bardziej współczuję - czy może jest to Natalie, która na co dzień żyje z toksyczną, pozbawioną jakikolwiek uczuć macochą, czy może jednak współczuć Blaise'owi, który wciąż rozpamiętuje swoją bolesną przeszłość? To niewątpliwie trudne pytanie, bowiem życie tej dwójki to jeden wielki koszmar.

"Wszystko albo nic" jest zatem niezwykle przejmującym obrazem codzienności, która może spotkać każdego z nas. Każdy z nas bowiem jest narażony na cierpienie, bez względu na to, jak bardzo starałby się uniknąć złych rzeczy.
Co ważne, historia Natalie i Blaise'a daje również czytelnikom nadzieje, pokazując, że nawet z najgorzej sytuacji da się wyjść o własnych siłach - wystarczy trochę cierpliwości, czasu i ...chęci.

Z wielką przyjemnością zachęcam Was do zapoznania się z tym debiutem. Myślę, że warto dać szansę kolejnej polskiej autorce i przekonać się, że to, co polskie, może być dobre, a raczej tak jak w tym przypadku - CHOLERNIE DOBRE :) Szczerze polecam!

Natalie i Blaise to dwójka młodzieńców, którzy w połączeniu ze sobą, tworzą istną mieszanką wybuchową. Te dwie skrajnie różne osobowości dzieli bowiem naprawdę wiele.

Natalie jest młodą dziewczyną, pochodzącą z "dobrego domu". Ma bogatego ojca, mieszka w wypasionym domu, posiada wielu wspaniałych przyjaciół, więc wydawać by się mogło, że tej zwariowanej nastolatce nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przed lekturą tej książki zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać,ponieważ dotychczas nie przeczytałam żadnej książki pani Marleny Rytel.

Opis znajdujący się na tylnej okładce sugerował, że może to być mocna i przede wszystkim bardzo życiowa opowieść. I wiecie co? Dokładnie tak było.

Bez wątpienia jest to jedna z tych pozycji, o której czytelnik będzie pamiętał jeszcze przez długi czas po skończonej lekturze. Dlaczego? A no właśnie dlatego, że każda z opowieści zawarta w tej książce jest niezwykle życiową, a przy tym bardzo trudną historią.
Autorka porusza wiele ważnych społecznie tematów, takich jak przemoc domowa, alkoholizm (przez który można stracić dosłownie wszystko...), czy brak miłości rodzicielskiej.
Historią, która wywołała u mnie ogromny płacz i ogólną niemoc, to opowieść o życiu Katarzyny, która była bita i zastraszana przez swojego męża przez wiele długich lat. Drugą, równie mocną historią jest opowieść o życiu niejakiej Patrycji, która zaślepiona nowym romansem była zdolna do odrzucenia tego co najważniejsze - do odrzucenia małej, bezbronnej córeczki.

Co ważne, pomimo ogromnego smutku i bólu, jaki wyczuwalny jest niemalże na każdej stronie owej pozycji, pani Marlena Rytel zadbała również o to, aby pokazać czytelnikowi, że nawet z najgorszej sytuacji ZAWSZE jest jakieś wyjście. Każdy przecież dostaje od losu drugą, trzecią, czy dziesiątą szansę i tylko od niego samego zależy, czy jest w stanie ją wykorzystać.

Jeśli zatem szukacie czegoś naprawdę dobrego, czegoś co już od pierwszych stron mocno Was poruszy, koniecznie sięgnijcie po tę pozycję. Szczerze polecam!

Przed lekturą tej książki zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać,ponieważ dotychczas nie przeczytałam żadnej książki pani Marleny Rytel.

Opis znajdujący się na tylnej okładce sugerował, że może to być mocna i przede wszystkim bardzo życiowa opowieść. I wiecie co? Dokładnie tak było.

Bez wątpienia jest to jedna z tych pozycji, o której czytelnik będzie pamiętał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Główna bohaterka, niejaka Summer, po fatalnych doświadczeniach stara się ułożyć swoje życie na nowo. Niestety, przez wzgląd na swoją przeszłość, a dokładniej na to, przez co musiała przechodzić przez długi czas, nie jest to łatwe zadanie. Dziewczyna jest zagubiona i pomimo szczerych chęci nadal nie potrafi żyć normalnie. Z pomocą przychodzą jej nieocenieni przyjaciele, w szczególności Dean, który po długiej nieobecności wraca do ich rodzinnego miasta. To właśnie przy jego boku Summer zaczyna cieszyć się codziennością, jednakże pozorne szczęście w dość szybkim czasie zostaje jej brutalnie odebranie. Jak to bowiem w życiu bywa, trudna przeszłość nie pozawala o sobie szybko zapomnieć i to też niestety spotyka naszą bohaterkę, która po raz kolejny będzie zmuszona do zmierzenia się z najgorszym: ze swoim byłym chłopakiem, który niegdyś zniszczył jej życie...

"Summer" to debiutancka powieść Justyny Dziura, którą możecie kojarzyć z bloga Z miłości do książek. Osobiście z wielką przyjemnością czytam debiuty naszych polskich autorów, ponieważ wychodzę z założenia, że każdy zasługuje na swoją szansę. I jak to z debiutami bywa, niektóre z nich są naprawdę godne uwagi, a o innych wolałabym zapomnieć tuż po skończonej lekturze. Bez wątpienia debiutancka powieść Justyny zalicza się do tego pierwszego grona bowiem jest to jedna z tych pozycji, która przez wzgląd na poruszane w niej tematy, zasługuje na uwagę każdego czytelnika.

W swojej debiutanckiej powieści autorka porusza niezwykle ważny i moim zdaniem wciąż mało popularny temat, jakim jest przemoc. I to nie tylko ta fizyczna, lecz przede wszystkim psychiczna. Główna bohaterka tej książki wplątuje się w toksyczną relację. Summer jest młodziutką dziewczyną, która zakochuje się na zabój w niejakim Damonie, który delikatnie mówiąc, jest psychicznie chorym człowiekiem. Tak, dobrze czytacie. Nie da się bowiem inaczej nazwać mężczyzny, który z premedytacją znęca się nad swoją partnerką, która podobno jest dla niego całym światem. Dziewczyna, targana ogromnymi emocjami, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie powinno tak być, że wcale nie powinna być bita i zastraszana, jednakże jak doskonale wiemy, ciężko jest uciec... A jeszcze ciężej jest nam zostawić ukochaną osobę, która co rusz wyznaje nam swoją miłość i obiecuje, że już nigdy więcej tak nie postąpi...
Autorka w niezwykle odważny i wyjątkowo prawdziwy sposób pokazuje nam, jak działa ofiara przemocy domowej, którą nam, zwyczajnym osobom, nie zmagającym się z tym problemem, łatwo przychodzi oceniać. A przecież nie powinno tak być, bo nie mamy zielonego pojęcia o tym, z czym na co dzień musi zmagać się taka osoba...

Bez dwóch zdań kolejnym ważnym tematem tejże pozycji jest przyjaźń, dzięki której możemy w życiu zyskać naprawdę wiele: łącznie z nowym, lepszym życiem, tak jak w przypadku Summer. To właśnie nasi przyjaciele są przecież tymi osobami, które zawsze, cokolwiek by się nie działo, staną za nami murem i będą w stanie nam pomóc. Cieszę się, że autorka, na przykładzie życia głównej bohaterki pokazała nam tę prostą i bardzo życiową prawdę. Prawdę, o której nigdy nie powinniśmy zapominać.

To, co niewątpliwie zasługuje na uwagę, to sama okładka książki. Zdecydowanie jest to jedna z tych niezwykle romantycznych i wpadających w oko okładek, od których aż ciężko oderwać oko - szczególnie teraz, kiedy za oknem szaleje zima ;-)

Reasumując, nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko gorąco zachęcić Was wszystkich do zakupu i lektury debiutanckiej powieści autorki. Daję Wam słowo, że czas spędzony z lekturą tej pozycji nie będzie czasem straconym :-)

Główna bohaterka, niejaka Summer, po fatalnych doświadczeniach stara się ułożyć swoje życie na nowo. Niestety, przez wzgląd na swoją przeszłość, a dokładniej na to, przez co musiała przechodzić przez długi czas, nie jest to łatwe zadanie. Dziewczyna jest zagubiona i pomimo szczerych chęci nadal nie potrafi żyć normalnie. Z pomocą przychodzą jej nieocenieni przyjaciele, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rydler to przystojny, bardzo bogaty i niezwykle utalentowany, a przy tym młody człowiek, który pragnie w życiu tylko jednego - wielkiej i szczerej miłości. Niestety, przez przykre doświadczenia z przeszłości nie jest w stanie na nowo zakochać się w innej kobiecie. Dotychczas myślał przecież, że to Mallory jest tą jedyną, z którą spędzi resztę swojego życia.
Czas pokazał, że wspólna przyszłość nie była im pisana i najwyraźniej mężczyzna nie jest w stanie się z tym pogodzić.

"Montana Lane" jest młodą, pogubioną i bardzo doświadczoną przez los kobietą, która przez wzgląd na trudną sytuację życiową, jest zmuszona do wykonywania niecodziennej pracy. Otóż, jest jedną z seksmasterek, która dzięki codziennym czatom z napalonymi mężczyznami, jest w stanie zarobić na życie. Jej codzienność wypełnia także opieka nad niewidomym bratem, którego - po śmierci ich matki - musi wychowywać w pojedynkę.

Pewnego wieczoru zaintrygowany Rydler, przeglądając jedną ze stron z seksmasterkami, zauważa "Montanę", śpiewającą piosenkę, która wywołuje w nim wiele emocji, w konsekwencji czego mężczyzna decyduje się na rozmowę z nieznajomą kobietą. I tak oto, krok po kroku ta dwójka młodych i bardzo zagubionych nieszczęśników, staje się sobie bliska. Rydler jest na tyle zafascynowany piękną nieznajomą, że decyduje się na poznanie jej w realnym świecie. Jednakże, czy internetowa znajomość ma szansę przetrwać? Czy początkowe zauroczenie okaże się na tyle silne, by młodzi kochankowie mogli powalczyć o rodzące się między nimi uczucie...?

"Miłość online" to najnowsza powieść Penelope Ward, która ukazała się niedawno nakładem Wydawnictwa Editio Red :) Bez wątpienia jest to jedna z tych pozycji, która na długo zapadnie w mojej pamięci.

W powieści tej autorka porusza wiele ważnych tematów, a jednym z nich jest samotność, która dopadła dwójkę bohaterów. Zarówno Rydler, jak i "Montana" są młodymi, utalentowanymi ludźmi, którzy mogliby wieść spokojne i szczęśliwe życie. Niestety los zaplanował dla nich nieco inną codzienność, z którą oni, chcąc nie chcąc, muszą sobie jakoś radzić. Autorka w doskonały sposób przedstawiła wszelkie troski, jakie dotykają samotne osoby.

Nie myślcie jednak, że historia Rydlera i jego ukochanej to smutna opowieść. Nic bardziej mylnego! Pani Ward znana jest z tego, że w każdej jej powieści nie brak dobrego humoru i tutaj również go nie zabrakło.

Jeśli zatem jesteście ciekawi, czy internetowa znajomość dwójki młodych i pochodzących z różnych światów osób, jest w ogóle możliwa, to koniecznie sięgnijcie po tę powieść :) Szczerze polecam!

Rydler to przystojny, bardzo bogaty i niezwykle utalentowany, a przy tym młody człowiek, który pragnie w życiu tylko jednego - wielkiej i szczerej miłości. Niestety, przez przykre doświadczenia z przeszłości nie jest w stanie na nowo zakochać się w innej kobiecie. Dotychczas myślał przecież, że to Mallory jest tą jedyną, z którą spędzi resztę swojego życia.
Czas pokazał, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Laila Shukri jest jedną z tych autorek, którą albo się kocha, albo nienawidzi. Są bowiem tacy, którzy z niecierpliwością oczekują każdej jej nowej powieści, lecz istnieją również ci, którzy uważają, że książki pisane przez autorkę nie mają nic wspólnego z prawdziwym życiem. Ja natomiast, z racji tego, że od wielu lat interesuje się kulturą muzułmańską, z wielką chęcią czytam wszelkie publikacje dot. tego tematu. I choć bez wątpienia oczywistym jest fakt, iż pani Shukri przedstawia w swoich książkach dość negatywny obraz islamu, uważam, że powinna pisać dalej. Dlaczego? Postaram się to wyjaśnić w dalszej części mojego dzisiejszego wpisu.


Laila Shukri - ukrywająca się pod pseudonimem pisarka jest znawczynią Bliskiego Wschodu, Polką mieszkającą w krajach arabskich i podróżującą po całym świecie. Obecnie przebywa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale już planuje kolejną podróż. Niezależnie od tego, czy zatrzyma się na dłużej w pustynnej oazie czy w ociekającym luksusem hotelu, udaje jej się dotrzeć do najgłębszych sekretów świata arabskiego - tyle o samej autorce możemy dowiedzieć się z jej oficjalnej, autorskiej notki biograficznej. Jej krytycy często powątpiewają w jej osobę, a raczej w jej status i fakt, jakoby była żoną arabskiego szejka. Jaka jest prawda? Trudno stwierdzić, ponieważ pani Laila konsekwentnie unika rozgłosu, ale jako że z natury jestem bardzo ufną osobą, wierzę autorce na słowo w to, że jest ona żoną arabskiego milionera. Bo w to, że ma dużą wiedzę na temat owej kultury i doskonale orientuje się w obecnych problemach wielu państw muzułmańskich nawet nie wątpię — to widać w każdej jej książce.

Autorka dała się poznać jako ta, która nie boi się sięgać po trudne tematy. W swoich książkach niejednokrotnie udowadniała, że nie ma czegoś takiego, jak temat tabu. O wszystkim można, a nawet i powinno się rozmawiać. Nie inaczej jest w przypadku jej najnowszej pozycji, która jak sam tytuł wskazuje - opowiada o losach młodych, bezbronnych dziewczynach (a w zasadzie to nawet i dziewczynkach), które zostały zmuszone do małżeństwa.

Jestem nieletnią żoną to opowieść o życiu dwunastoletniej Salmy, która ze względu na trudną sytuacje finansową rodziny, zostaje wydana za mąż, za mężczyznę, który miał zostać mężem jej siostry. Tak, dobrze widzicie. Niestety taka praktyka jest często stosowana i ja, jako kobieta nie jestem w stanie tego zrozumieć. Bez dwóch zdań - zmuszanie do małżeństwa dwunastolatek, a często nawet i młodszych dziewczynek jest dla mnie czymś kompletnie niezrozumiałym. Jest to jedna z tych rzeczy, która po prostu mnie przeraża, bo przecież te młodziutkie dziewczęta od razu po ślubie, są wysyłane do domu pana młodego. Często zdarza się, że ten mieszka z rodzicami, a przecież pani młoda nie zna ani swojego wybranka, ani tym bardziej jego rodziny. Wysyłanie takiej dziewczynki do obcych ludzi, bez żadnego przygotowania, jest co najmniej niedorzeczne i tego jako człowiek nie jestem w stanie zrozumieć. Moim zdaniem nie ma to nic wspólnego z żadną religią. Jest to raczej zacofanie i przede wszystkim ogromna ignorancja, a także obojętność ze strony rodziny - zarówno pani młodej, jak i pana młodego.

"...Minęły aż dwa tygodnie, zanim rozpakowała jedną ze swoich walizek. Wcześniej wstydziła się zapytać, gdzie może ułożyć swoje ubrania i rzeczy, a w szafie, która stała w małżeńskiej sypialni, nie przygotowano na nie miejsca..."*

"Wstyd. Przejmujący wstyd. To było dominujące uczucie, które często ogarniało Salmę od pierwszego dnia małżeństwa..."

W swojej najnowszej książce autorka porusza również problem prostytucji, który niestety jest dość poważnym problemem, z którym nie za bardzo wiadomo jak sobie poradzić. Oficjalnie w Jordanii prostytucja jest zakazana, lecz w ramach tzw. dżihadu, zarówno młode kobiety, jak również ich matki, czy młodsze siostry, są zmuszane do prostytucji, która często bardzo źle się dla nich kończy.

Dlatego właśnie uważam, że pisarek takich, jak Laila Shukri powinno być jeszcze więcej - aby jak najwięcej mówić o tak trudnych tematach i uświadamiać społeczeństwo, z jakimi problemami muszą mierzyć się nie tylko muzułmańskie kobiety, bo przecież prostytucja czy nieletnie małżonki są problemami, które występują również w innych kulturach. Niestety.

Po przeczytaniu tej książki dopadła mnie ogromna niemoc. W obliczu tak wielkich tragedii moje codzienne problemy są przecież niczym i najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie potrafię pomóc tym wszystkim młodym dziewczynkom, czy kobietom zmuszonym do prostytucji. Pozostaje mi jedynie modlić się i wierzyć w to, że kiedyś, w niedalekiej przyszłości, nastąpi jakiś przełom i życie tych wszystkich ofiar zmieni się choć w małym stopniu. Bardzo im tego życzę, a wszystkich Was, czytającym ten post, zachęcam do sięgnięcia po najnowszą powieść pani Shukri.

Laila Shukri jest jedną z tych autorek, którą albo się kocha, albo nienawidzi. Są bowiem tacy, którzy z niecierpliwością oczekują każdej jej nowej powieści, lecz istnieją również ci, którzy uważają, że książki pisane przez autorkę nie mają nic wspólnego z prawdziwym życiem. Ja natomiast, z racji tego, że od wielu lat interesuje się kulturą muzułmańską, z wielką chęcią...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Romans po brytyjsku Vi Keeland, Penelope Ward
Ocena 7,4
Romans po bryt... Vi Keeland, Penelop...

Na półkach: ,

Przed lekturą tej książki byłam jedną z tych osób, która z premedytacją nie sięgała po tego typu pozycje. A to wszystko za sprawą okładek, które w większości przedstawiają półnagiego mężczyznę (lub mocno roznegliżowanego), a mnie takie okładki zawsze kojarzyły się z tanimi erotykami. I w zasadzie już po lekturze pierwszych kilku rozdziałów zrozumiałam, w jak wielkim błędzie żyłam przez tyle lat!

Bridget i Simone poznają się zupełnie przypadkiem. Otóż, Simone jest lekarzem, a Bridget — za sprawą niefortunnej sytuacji — trafia na izbę przyjęć. Mężczyzna usuwa kobiecie... haczyk wędkarski z jej pośladka, co jest niezwykle krępujące zarówno dla niej, jak i dla niego. Bridget, widząc przystojnego lekarza, czuje się onieśmielona i fakt ten pogłębia się, kiedy przychodzi jej porozmawiać z Simonem. Ta niecodzienna wizyta na długo pozostaje w ich pamięci, dlatego też - kiedy pewnego dnia okazuje się, że Simone ma zostać współlokatorem Bridget, ta początkowo nie wierzy, że to wszystko dzieje się naprawdę...

Romans po brytyjsku to moje pierwsze spotkanie z twórczością duetu Vi Keeland i Penelope Ward. Szczerze przyznam, że spodziewałam się dość ckliwej, mało oryginalnej historii, o której zapomnę od razu po jej przeczytaniu. Nic bardziej mylnego! Książka ta okazała się bowiem idealnym przykładem tego, że dobry romans, to nie tylko lektura pozwalająca nam odetchnąć podczas jej lektury, ale jest to coś o wiele, wiele bardziej wartościowego.

W powieści tej autorki przedstawiły bowiem wiele ważnych tematów, jak np.: samotne macierzyństwo, brak wiary w siebie (co jest dość częste u młodych matek), obawa przed zaufaniem nowej osobie, przekładanie dobra dziecka ponad swoje, czy chociażby — tak jak w przypadku Simone'a — życie w pojedynkę.

Dodatkowo, niewątpliwym atutem tejże pozycji jest to, w jaki sposób została ona napisana. Autorki, przedstawiając tę historię, pokusiły się nie tylko o to, aby przedstawić w niej trudy życia codziennego, ale też postarały się o dobry humor, dzięki czemu — pomimo tego, że czytamy o dość poważnych sprawach — nie czujemy się w żaden sposób przytłoczeni. A to wszystko za sprawą dwójki głównych bohaterów, którym nie brak ani wigoru, ani ciętych języków ;-)

Historia ta jest więc idealnym miksem, posiadającym wszystko to, co powinna posiadać dobrze napisana książka. Podczas jej lektury niejednokrotnie dopadnie nas chwila nostalgii, jak również - przeżywając zabawne sytuacje bohaterów - będziemy zanosić się głośnym śmiechem.

Chciałabym zatem z całego serca polecić Wam wszystkim lekturę tejże pozycji. Jeśli wśród Was są tacy, jak ja — omijający szerokim łukiem okładki z "gołymi klatami" — koniecznie zmieńcie swoje myślenie i dajcie sobie szansę. Szansę na to, by poznać wiele wartościowych książek! Szczerze polecam!

Przed lekturą tej książki byłam jedną z tych osób, która z premedytacją nie sięgała po tego typu pozycje. A to wszystko za sprawą okładek, które w większości przedstawiają półnagiego mężczyznę (lub mocno roznegliżowanego), a mnie takie okładki zawsze kojarzyły się z tanimi erotykami. I w zasadzie już po lekturze pierwszych kilku rozdziałów zrozumiałam, w jak wielkim błędzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Feliks Dzierżyński, zwany również Żelaznym Feliksem lub Czerwonym Katem, to jedna z najbarwniejszych (i chyba owianych najgorszą sławą) postaci naszej rodzimej (a już szczególnie rosyjskiej) historii. Niegdyś to właśnie on stanął na czele Wszechrosyjskiej Komisji Nadzwyczajnej do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (zwanej Czeką), której głównej zadaniem była walka z powstającą kontrrewolucją. Akcje tejże organizacji cechowały dwie główne zasady: bezwzględność i brutalność, co w konsekwencji doprowadziło do tysięcy zgonów, aresztowań i innych tego typu zdarzeń.

Przez laty jego postać obrosła w wiele legend i "prawd", które w rzeczywistości nie miały miejsca — a już z pewnością nie były tak poważne, jakimi je opisywano. Na przeciw tym wszystkim wypaczonym i niedokładnym "faktom" wyszedł Zoltán Fördős, autor niniejszej publikacji, który podjął się niemożliwego — spisania biografii Feliksa Dzierżyńskiego.

I tak oto, po wielu miesiącach, a pewnie nawet i latach ciężkiej pracy, powstała pierwsza część tej biografii, w której autor skupia swoją uwagę na pierwszych kilkunastu latach z życia Dzierżyńskiego, zaczynając od dzieciństwie Feliksa. Autor w dokładny sposób wytłumaczył nam, czytelnikom m.in.: z jakiej rodziny pochodził Feliks, w jakie związki się wdawał, gdy był już dojrzałym mężczyzną, jakie miał plany i marzenia dotyczące chociażby tego, kim chciałby zostać w przyszłości. Z książki tej możemy dowiedzieć się również tego, dlaczego jego najbliżsi w późniejszym czasie... donosili na Dzierżyńskiego i mówili nieprawdę, dzięki której powstał dokładnie taki, a nie inny wizerunek — człowieka bezwzględnego, egoistycznego, zakochanego we władzy. Po przeczytaniu tej wyczerpującej pozycji mam mieszane uczucia względem tego, czy rzeczywiście był tak złą osobą. Niejednokrotnie, kiedy czytałam listy Feliksa, które pan Fördős osobiście przetłumaczył i wplótł w treść książki, zastanawiałam się, jakim cudem ten zagubiony, pragnący spokoju i rodzinnego ciepła człowiek był w stanie dokonać tylu zbrodni? Niestety, nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie w żaden sensowny sposób, ale cieszę się, że Zoltán Fördős napisał tę biografię, próbując przedstawić czytelnikom to, czego przez wiele lat sam dowiódł.

Niewątpliwie największą zaletą tejże pozycji jest fakt, iż Zoltán Fördős napisał ją w niezwykle wyczerpujący sposób. Doprawdy, możecie mi wierzyć, bo jak już wspomniałam wcześniej, jest to pierwszy tom tejże biografii i książka ta liczy prawie pięćset stron.

Po skończonej lekturze pozostaje mi jedynie oczekiwać kolejnego tomu. Jestem ciekawa, czy autor przedstawi w nim wszelkie zarzuty ciążące na Dzierżyńskim, czy może jednak będzie to kolejna pozycja, która będzie miała na celu ocieplenie wizerunku Feliksa.

Z tego miejsca wszystkich zainteresowanych gorąco zachęcam do lektury niniejszej publikacji. Gwarantuję, że czas spędzony z tą książką, nie będzie czasem straconym.

Feliks Dzierżyński, zwany również Żelaznym Feliksem lub Czerwonym Katem, to jedna z najbarwniejszych (i chyba owianych najgorszą sławą) postaci naszej rodzimej (a już szczególnie rosyjskiej) historii. Niegdyś to właśnie on stanął na czele Wszechrosyjskiej Komisji Nadzwyczajnej do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (zwanej Czeką), której głównej zadaniem była walka z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na wstępie zaznaczę, że recenzja może zawierać spojlery - dlatego proszę, aby wszystkie osoby, które nie znają jeszcze tomu pierwszego, nie czytały poniższego tekstu ;-)


Wydawać by się mogło, że po wielu zawirowaniach życie Dominiki i Marcela wreszcie wjechało na odpowiednie tory. Po tym, jak pokonali swoje problemy i postanowili, że już na zawsze będą razem, los ponownie rzuca im kłody pod nogi. Pewnego dnia Marcel - za sprawą obrażeń poniesionych w wypadku samochodowym - zapada w śpiączkę. Zarówno rodzice, jak i lekarze robią wszystko, aby przywrócić go do pełnej świetności, dzięki czemu młodzieniec wybudza się. Niestety, na tym nie koniec problemów, bo Marcel... nie pamięta nic (no może poza drobnymi wyjątkami; chłopak m.in. kojarzy kim są jego rodzice, czy brat) ze swojej przeszłości, a już szczególnie nie rozumie, kim jest... Dominika. Młoda kobieta jest zdruzgotana, ale ze wszystkich sił postanawia zawalczyć o swoją miłość. Pytanie tylko, czy jej decyzja ma jakikolwiek sens...?

Wiele powodów, by wrócić to drugi tom z serii Najlepszy powód, by żyć. W książkach tych autorka przedstawia nam zawirowane losy Dominiki i Marcela, którzy pomimo wielu przeciwności losu, postanawiają być razem.

Ona - młoda kobieta po przejściach, która od jakiegoś czasu boryka się z ogromnym problemem. Na skutek nieszczęśliwego wypadku omyłkowo została oblana benzyną i podpalona przez swojego ojca. Doznaje ponad pięćdziesięcioprocentowego poparzenia ciała. Dominika nie potrafi poradzić sobie z bólem i bezsilnością, jakie ogarnęły ją po wypadku.
On - młody, zabawny i niezwykle uroczy dwudziestodwulatek. Niegdyś związany z niejaką Wiką. Z tego burzliwego i krótkiego związku pozostała mu pewna, bardzo cenna "pamiątka" - córeczka Amelka, która dla tego młodego mężczyzny jest całym światem. Marcel żyje z dnia na dzień, ciesząc się tym, co ma.
Pewnego dnia drogi tej dwójki stykają się i od tej chwili, na przekór wszystkiemu, Marcel i Dominika zostają parą. I choć są można byłoby powiedzieć, że są swoim zupełnym przeciwieństwem i absolutnie nic ich nie łączy, oni - jak gdyby nigdy nic - trwają przy swoim boku i żyją, ciesząc się tym, że było im dane się spotkać.
Nic jednak nie trwa wiecznie. Po odzyskaniu przytomności Marcel nie pamięta swojej ukochanej. Dochodzi nawet do tego, że ta - wciąż spokojna i opanowana - niewiasta zaczyna go irytować. Jednakże - jak ktoś kiedyś słusznie powiedział - miłość cierpliwa jest i właśnie tej historii nie można lepiej podsumować.

Za sprawą historii Marcela autorka pokazuje czytelnikom, jak ciężkie bywa życie osób, które wybudziły się ze śpiączki. Presja społeczeństwa na to, aby jak najszybciej dojść do pełni sił i przypomnieć sobie o swoim dawnym życiu, tylko pogłębia stan beznadziejności, w jakiej znalazł się dwudziestodwulatek. Bo przecież on sam, wbrew pozorom, chciałby żyć normalnie. Chciałby się cieszyć i kochać, spędzać czas z ukochaną, córką, czy z bliskimi, ale nie potrafi, po prostu nie potrafi odnaleźć się w tej rzeczywistości i wciąż popełnia błędy, sprawiając swoim bliskim przykrość (a już szczególnie Dominice), a przecież tak bardzo nie chciałby tego robić! I choć jego najbliżsi wciąż są przy nim i poświęcają mu każdą wolną chwilę, on sam czuje się niezwykle samotny i nierozumiany, co sprawia, że jeszcze trudniej jest mu żyć...

Bez dwóch zdań zatem Wiele powodów, by wrócić to bardzo przejmująca i niezwykle realna opowieść o życiu, jakie spotkać może każdego z nas. Czytając tę powieść, czułam się dosłownie tak, jakbym czytała historie swoich znajomych, bo wydawała mi się tak bardzo życiowa i autentyczna. Cieszę się, że autorka po raz kolejny sięgnęła po trudną tematykę i przedstawiła nam ją w konkretny i rzetelny sposób.

Jeśli lubicie historie budzące wiele emocji (a przy tym bardzo wartościowe!), które dotykają wielu ważnych, społecznych tematów, to koniecznie sięgnijcie zarówno po ten, jak i po wcześniejszy tom z tej serii. Gwarantuję Wam, że historia miłości Dominiki i Marcela, pozostanie w Waszej pamięci na długie lata.

Na wstępie zaznaczę, że recenzja może zawierać spojlery - dlatego proszę, aby wszystkie osoby, które nie znają jeszcze tomu pierwszego, nie czytały poniższego tekstu ;-)


Wydawać by się mogło, że po wielu zawirowaniach życie Dominiki i Marcela wreszcie wjechało na odpowiednie tory. Po tym, jak pokonali swoje problemy i postanowili, że już na zawsze będą razem, los ponownie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pewnego dnia, młoda i piękna duńska księżniczka Maria Zofia Fryderyka Dagmara, nazywana przez rodzinę Minnie, zaręczyła się z carewiczem Mikołajem, następcą tronu rosyjskiego. Młodzi kochankowie są sobą zauroczeni i nie mogą doczekać się dnia, w którym wreszcie zamieszkają razem i wspólnie będą dzielić swoją codzienność. Niestety los nie okazuje się dla nich łaskawym. Mikołaj umiera z powodu zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Tuż przed śmiercią prosi swoją narzeczoną, aby ta... poślubiła jego brata, Aleksandra. Zrozpaczona młoda kobieta nie wie, co powinna zrobić, jednakże postanawia, że dotrzyma słowa i spełni ostatnią wolę ukochanego. I tak oto, przechodzi na prawosławie, poślubia carewicza Aleksandra i staje się Marią Fiodorowną, przyszłą żoną wielkiego cesarza.

Cristopher W. Gortner na podstawie życia cesarzowej Rosji napisał niezwykle ciekawą i bardzo wciągającą historię, w której, tak jak i we wszystkich wcześniejszych książkach, fikcja łączy się z realnymi wydarzeniami. Książka ta jest niejako biografią cesarzowej, przedstawioną w formie pamiętnika, a raczej luźnego zapisu wspomnień carycy. Dzięki temu możemy poznać tę niewątpliwie niezwykle barwną postać, z nieco innej, niż zazwyczaj strony.

I tak oto, za sprawą pierwszoosobowej narracji, jaką prowadzi autor, dowiadujemy się o życiu Marii, a także o tym, co w tamtych czasach działo się nie tylko w Rosji, ale i w całej Europie. Wychodząc za mąż za carewicza Aleksandra, życie tej młodej kobiety zmieniło się diametralnie, a ona sama, dołączyła do jednej z najpotężniejszych (jak na tamte czasy) rodziny - Romanowów. Jak doskonale wiemy, ród ten, pomimo bogactwa, co rusz napotykał na swojej drodze ogromne klęski i tragedie, a już szczególnie w czasie, w którym przyszło rządzić Aleksandrowi III. Mąż naszej bohaterki od początku swojego panowania borykał się z wieloma problemami, m.in. ze zmieniającymi się nastrojami w społeczeństwie. Ludzie chcieli wolności, pragnęli obudzić się w nowym, demokratycznym państwie i w osobie nowego cara doszukiwali się nadziei. Jednakże, czy okazał się on dokładnie taki, jaki miał być? Nie mnie to oceniać...

Trzeba przyznać, że autor wykonał ogrom pracy nad napisaniem tej powieści i wcale nie myślę tutaj o dokładnym przestudiowaniu życiorysu głównej bohaterki. Przede wszystkim chodzi o sposób, w jaki ta książka została napisana - dzięki prostemu, lekkiemu językowi nawet te najbardziej zawirowane wydarzenia z życia Marii, jesteśmy w stanie szybko pojąć, co w moich oczach zyskuje na ogromne uznanie, bo nie ma nic gorszego, niż ciekawa postać i nieporadność autora w spisaniu jej losów.

Jeśli zatem poszukujecie czegoś niebanalnego, a przy okazji chcielibyście poznać tę niezwykle barwną i ciekawą postać, jaką niewątpliwie była Maria Fiodorowna, to koniecznie sięgnijcie po tę powieść. Gorąco polecam!

Pewnego dnia, młoda i piękna duńska księżniczka Maria Zofia Fryderyka Dagmara, nazywana przez rodzinę Minnie, zaręczyła się z carewiczem Mikołajem, następcą tronu rosyjskiego. Młodzi kochankowie są sobą zauroczeni i nie mogą doczekać się dnia, w którym wreszcie zamieszkają razem i wspólnie będą dzielić swoją codzienność. Niestety los nie okazuje się dla nich łaskawym....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cztery dni temu, a dokładniej 15 maja swoją premierę miał drugi tom z serii Kryształowi autorstwa Joanny Opiat-Bojarskiej. Poprzednia część bardzo przypadła mi do gustu, dlatego też z przyjemnością sięgnęłam po jej kontynuację. Autorka dała się bowiem poznać z nieco innej, niż zazwyczaj strony i właśnie tym skradła moje serce.

Po serii wydarzeń z Mamoą i innymi "kolegami" po fachu, Paweł "Driver" Dobrogowski ponownie musi wcielić się w rolę "złego" policjanta i rozpracować kolejnego (a może i kolejnych?) gliniarza. A to jak doskonale wiemy, nie jest ani łatwe, ani tym bardziej przyjemne. Jednakże "Driver" to typowy profesjonalista, który pomimo prywatnych problemów, w stu procentach wykonuje swoją robotę. Pewnego dnia bierze na świecznik niejakiego Piotra "Łysego" Świątka, który pracuje w Zespole do Walki z Przestępczością Przeciwko Życiu i Zdrowiu. W dość szybkim czasie okazuje się, że Łysy ma na swoim sumieniu, o wiele więcej, niż notoryczne zdradzanie własnej małżonki...

Kryształowi. Łatwy hajs to drugi tom z serii opowiadającej o życiu funkcjonariuszy z Biura Spraw Wewnętrznych Policji. Niezwykle rzadko zdarza się, aby druga część była tak dobra, jak poprzednia,a w przypadku tej książki właśnie tak było. Autorka po raz kolejny udowodniła, że nie istnieją dla niej żadne tematy tabu i myślę, że chociażby z tego powodu, warto jest sięgnąć po tę serię.

Tak samo, jak i w poprzednim tomie, mamy tutaj do czynienia z mocnym, bardzo wyrazistym językiem (czasem baaardzo wulgarnym) oraz ze specyficznym humorem. W książce tej nie brak również ostrych scen erotycznych. Nie zapominajmy jednak, że to właśnie tak wygląda codzienny świat policjantów, którzy traktują siebie nawzajem w dość specyficzny sposób. To, co dla innych uchodzi za ordynarne, czy po prostu niewłaściwe, dla nich jest czymś zupełnie normalnym. Przygotujcie się zatem na wiele bezczelnych pyskówek i chamskich zachowań.

W swojej najnowszej książce pani Opiat-Bojarska porusza wiele ważnych tematów, jak chociażby: handel ludźmi, sutenerstwo, stręczycielstwo, wyłudzanie pieniędzy, łapówkarstwo, czy chociażby "bratanie się" policjantów ze światem przestępczym. Nie brakuje również tematów "pobocznych", jak np.: handel narkotykami, czy donoszenie na innych policjantów.

Jeśli zatem poszukujecie czegoś totalnie dobrego (i jednocześnie nowego na polskiej scenie kryminału) to koniecznie sięgnijcie po cykl Kryształowych. Gwarantuję Wam, że pośród tak wielu różnorodnych postaci i wątków, każdy z Was znajdzie coś dla siebie. Szczerze polecam!

Cztery dni temu, a dokładniej 15 maja swoją premierę miał drugi tom z serii Kryształowi autorstwa Joanny Opiat-Bojarskiej. Poprzednia część bardzo przypadła mi do gustu, dlatego też z przyjemnością sięgnęłam po jej kontynuację. Autorka dała się bowiem poznać z nieco innej, niż zazwyczaj strony i właśnie tym skradła moje serce.

Po serii wydarzeń z Mamoą i innymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Katarzyna Misiołek to jedna z tych autorek, po której książki sięgam "w ciemno", bo wiem, że zawsze znajdę w nich wartościową historię. Tym razem również nie było inaczej - Kryształowe motyle to absolutny must have tej wiosny, dlatego koniecznie zapiszcie sobie ten tytuł i miejcie go na uwadze przy najbliższych książkowych zakupach ;-)

Anna, Izabela oraz Elżbieta to trzy różne kobiety, które połączyło jedno: utrata bliskiej im osoby. Czas mija, a żadna z nich nie jest w stanie poradzić sobie z tą przerażającą pustką i ze wspomnieniami o swoich ukochanych dzieciach - których już nigdy więcej nie będą miały okazji zobaczyć. Pomimo wielu chęci i prób życia w normalności, żadna z matek nie potrafi otrząsnąć się z żałoby, poprzez co cierpią nie tylko one, lecz również ich najbliżsi, którzy pozostawieni sami sobie, także nie radzą sobie zbyt dobrze... Pewnego dnia kobiety poznają się przypadkiem i zaczynają spotykać się ze sobą, próbując uświadomić sobie, czy życie po tak ogromnej tragedii jest w ogóle możliwe...

Kryształowe motyle to dogłębnie poruszająca historia, opowiadająca o traumie, z jaką na co dzień muszą mierzyć się matki, które niegdyś straciły swoje dzieci. Każda z przedstawionych przez autorkę bohaterek jest inna i każda z nich straciła dziecko z zupełnie innego powodu, jednakże jest coś, co łączy te trzy smutne historie: to rozpaczliwa chęć odzyskania dawnego życia, chęć posiadania dziecka, które umarło, brak zrozumienia i ciągłe powątpiewanie w to, co się stało, bo przecież dlaczego akurat to ja musiałam stracić dziecko? - zastanawiają się bohaterki, rozpaczając wciąż i wciąż, przy okazji rujnując sobie dalsze życie.

Bez wątpienia najnowsza powieść pani Misiołek to książka pełna bólu i zwątpienia. Niewątpliwie również jest to jedna z tych pozycji, o której każdy czytelnik będzie pamiętał na długo po zakończonej lekturze. Utrata dziecka jest bowiem tematem trudnym, o którym nie da się rozmawiać bez emocji i o którym nie da się tak po prostu zapomnieć. Myślę zatem, że Kryształowe motyle to najlepsza książka autorki — najlepsza i najbardziej życiowa ze wszystkich, jakie dotąd napisała ( a dotychczas wydawało mi się, że Julia zaczyna od nowa to najmocniejsza powieść autorki - ze względu na opisaną w tej książce trudną relację matki i córki). Tym samym autorka pokazuje, że z książki na książkę jest coraz lepiej i lepiej, a przecież to nie lada wyczyn — być coraz lepszym! Jak widać można :-) I tego najbardziej gratuluję autorce - ciągłego rozwoju.

Reasumując, Katarzyna Misiołek po raz kolejny udowodniła, że jest mistrzynią w swoim fachu, bo ponownie pozwoliła nam, czytelnikom, poznać się jako doskonały obserwator otaczającej nas rzeczywistości. Jeśli zatem poszukujecie nieprzesłodzonych, szczerych i bardzo wartościowych pozycji, to koniecznie sięgnijcie po twórczość autorki. Gwarantuję Wam, że czas spędzony z lekturą jakiejkolwiek powieści autorki nie będzie czasem straconym!

PS Dla wszystkich fanów pani Misiołek mam wspaniałą wiadomość - już niedługo, bo 5 czerwca br, swoją premierę będzie miała kolejna powieść autorki pt Księżycowa kołysanka.

Katarzyna Misiołek to jedna z tych autorek, po której książki sięgam "w ciemno", bo wiem, że zawsze znajdę w nich wartościową historię. Tym razem również nie było inaczej - Kryształowe motyle to absolutny must have tej wiosny, dlatego koniecznie zapiszcie sobie ten tytuł i miejcie go na uwadze przy najbliższych książkowych zakupach ;-)

Anna, Izabela oraz Elżbieta to trzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na Trójmiasto pada blady strach. W jednej chwili to (z pozoru) spokojne miasto staje się miejscem, w którym dochodzi do serii makabrycznych zabójstw. Mieszkańcy popadają w panikę, a szaleńczy zabójca — za pośrednictwem dziennikarza, Adama Berga — zapowiada kolejne zbrodnie. Dziennikarz oraz stołeczni policjanci wypowiadają wojnę tajemniczemu mordercy i kiedy wydaje się, że są coraz bliżej celu, następuje nieoczekiwany zwrot w sprawie, odkrywający wiele mrocznych zagadek...


"Lista Lucyfera" to najnowsza książka Krzysztofa Bochusa — autora, którego pokochałam za serię z Christianem Abellem w roli głównej. Jako ciekawostkę dodam, że Adam Berg, dziennikarz i główna postać "Listy..." to wnuk Abella, więc sami rozumiecie — jak mogłabym nie sięgnąć po tę powieść? No właśnie... ;-)

Za sprawą wspomnianej wyżej serii książek autor dał się poznać jako mistrz kryminałów retro, jednakże tym razem pokazał nam się w zupełnie nowej odsłonie i wiecie co? Jest ona równie ciekawa i zaskakująco udana, jak poprzednia. Doprawdy, nie spodziewałam się, że w tak doskonały sposób da się połączyć to, z czego autor zasłynął (połączenia historii z wątkiem kryminalnym) z teraźniejszością, z tym, z czym ludzie muszą borykać się w obecnych czasach, jak np. alkoholizm, czy problemy natury psychicznej.

Na uwagę zasługują również sami bohaterowie, którzy — jak to bywa w przypadku autora — są nakreśleni wręcz po mistrzowsku. To właśnie dzięki nim tak bardzo cenię sobie pana Krzysztofa, ponieważ każda z wymyślonych przez niego postaci (nawet te drugo czy trzecioplanowe) są wyrazistymi, zapadającymi w pamięci bohaterami, a główną ich zaletą jest to, że nie są idealni. Co ważne, autor nigdy nie ocenia żadnego z nich, dając czytelnikowi pole do własnych przemyśleń i myślę, że to właśnie ta rzecz jest w tym wszystkim najlepsza.

Najnowsza powieść pana Bochusa dotyka ważnych tematów społecznych, w których wspomniany wcześniej alkoholizm, czy problemy natury psychicznej to tylko "drobne" sprawy, z jakimi mierzą się na co dzień bohaterowie tej historii. W książce tej nie zabraknie bowiem władzy, pieniędzy (dla których jak doskonale wiemy niektórzy są w stanie zrobić naprawdę WSZYSTKO), intryg, czy chociażby "walki" o zabytkowe majątki. Dodatkowo, tak jak i w swoich poprzednich pozycjach, autor łączy fikcję literacką ze sprawami, które niegdyś wydarzyły się naprawdę, dzięki czemu możemy poszerzać swoje horyzonty, dowiadując się m.in. o zbiorach specjalnych, znajdujących się w warszawskich bibliotekach — Narodowej i Uniwersyteckiej, w których — przed bombardowaniem z 1944 roku — można było znaleźć m.in. fragmenty rękopisu "Pana Tadeusza" A. Mickiewicza.

Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko szczerze i od serca zachęcić Was wszystkich do lektury zarówno tej, jak i pozostałych książek autora. Gwarantuję Wam, że spędzicie z nimi wiele przyjemnych i niezapomnianych chwil. Gorąco polecam i z niecierpliwością oczekuję na dalszą twórczość pana Krzysztofa.

Na Trójmiasto pada blady strach. W jednej chwili to (z pozoru) spokojne miasto staje się miejscem, w którym dochodzi do serii makabrycznych zabójstw. Mieszkańcy popadają w panikę, a szaleńczy zabójca — za pośrednictwem dziennikarza, Adama Berga — zapowiada kolejne zbrodnie. Dziennikarz oraz stołeczni policjanci wypowiadają wojnę tajemniczemu mordercy i kiedy wydaje się, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dominika wraz ze swoimi przyjaciółkami wyjeżdża na wakacje do słonecznej Hiszpanii. To właśnie tam życie tej — z pozoru — nieśmiałej i zamkniętej w sobie dziewczyny, zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni. A to wszystko za sprawą niejakiego Dawida, Polaka pracującego w Calelli jako ratownik na basenie. Początkowo dwójka młodzieńców nie znajduje ze sobą wspólnego języka, jednakże jakaś magiczna siła przyciąga ich do siebie i sprawia, że młodzi kochankowie stają się nierozłączni. Pytanie tylko, czy na długo...?

"Płynąc ku przeznaczeniu" to debiut literacki Weroniki Tomali, która m.in. jest założycielką bloga Kto czyta książki - żyje podwójnie. Przyznam szczerze, że już kilka miesięcy temu dowiedziałam się o premierze jej książki, dlatego też cieszę się, że wreszcie udało mi się sięgnąć po jej lekturę. Tym bardziej, że historia napisana przez autorkę jest naprawdę obiecująca.

Opowieść o Dominice i Dawidzie to idealny przykład tego, jak działa przeznaczenie. W wielu przypadkach przychodzi ono niespodziewanie i zupełnie "rujnuje" nam nasze dotychczasowe plany. Tak właśnie było w przypadku tej dwójki, a już szczególnie w przypadku Dawida, który za sprawą pewnych złych doświadczeń, nie chciał wiązać się z nikim, bo obawiał się kolejnej straty. Jednakże sprytny los postawił na jego drodze Dominikę, cichą i skromną dziewczynę, która z marszu skradła jego serce. I choć początkowo młody mężczyzna nie dawał szans tej znajomości, szybko zrozumiał, że z przeznaczeniem nie da się walczyć. Nie od dziś bowiem wiadomo, że prawdziwa i szczera miłość przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie...

Niech nie zmyli Was jednak ten krótki zarys fabuły. Jeśli spodziewacie się po tej książce, że będzie to kolejny romans, jakich wiele, to proszę, przestańcie tak myśleć, bo ta historia to coś o wiele, wiele więcej. Autorka wystawiła swoich bohaterów na wiele ciężkich prób i kiedy — wydawać by się mogło — że oboje pogodzili się z tym, co nieuniknione, pisarka ponownie serwuje im coś na co nie są przygotowani. Ani oni, ani czytelnicy... Gwarantuję Wam zatem, że przy lekturze tej powieści nie będziecie się nudzić, oj nie.

Bez wątpienia jest to opowieść pełna smutku, cierpienia i przerażającej prawdy o życiu. Historia Dominiki i Dawida z powodzeniem mogłaby przydarzyć się każdemu z nas i za to należą się wielkie brawa autorce — za stworzenie realnej, odzwierciedlającej prawdziwe problemy osób, które pomimo wielu wewnętrznych obaw, decydują się na związek z tą drugą osobą. Książka ta daje nam również nadzieję na lepsze jutro, bo w jasny sposób pokazuje, że czasem, jeśli naprawdę czegoś bardzo chcemy, to jesteśmy w stanie zmienić nie tylko siebie, lecz również całe swoje dotychczasowe życie.

Jestem bardzo zadowolona z lektury tej powieści i muszę przyznać szczerze, że nie spodziewałam się, że książka spodoba mi się aż w tak dużym stopniu. Z tego miejsca zatem nie pozostaje mi nic innego, jak tylko gorąco zachęcić wszystkich Was do jej lektury. Szczerze polecam i z niecierpliwością oczekuję na dalszą twórczość autorki.

Dominika wraz ze swoimi przyjaciółkami wyjeżdża na wakacje do słonecznej Hiszpanii. To właśnie tam życie tej — z pozoru — nieśmiałej i zamkniętej w sobie dziewczyny, zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni. A to wszystko za sprawą niejakiego Dawida, Polaka pracującego w Calelli jako ratownik na basenie. Początkowo dwójka młodzieńców nie znajduje ze sobą wspólnego języka,...

więcej Pokaż mimo to