Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Opinią ostatniego tomu trochę podsumuję całą serię. Dobrze się przy niej bawiłam, mimo kilku rażących błędów.

1. Zdecydowanie za długo trwają wątki początkowe, które potem, po odzyskaniu pamięci przez Gniew i Emilię, okazują się mało znaczące. Większość ważnej akcji jest w ostatnim tomie, a dwa pierwsze tomy są zdecydowanie za długie względem trzeciego.
2. Wiele wątków nie zostało należycie rozwiniętych lub w ogóle rozwiązanych. Wspomniane jest, że każdy z braci odczuł skutki klątwy, ale w ogóle niepotrzebnie, bo tylko rozbudziło to ciekawość, która nie została zaspokojona. Cały czas było mówione, że wiedźmy coś kombinują, a wątek ten został w ogóle porzucony i nierozwiązany. Nie mówiąc już o Claudii...
3. Duuuużo błędów edytorskich. Czasem pomylone imiona, albo mówią, że idą na inny dwór, niż w rzeczywistości poszli. W trzecim tomie dodatkowo dużo literówek, które pojawiły się już w polskim tłumaczeniu.
4. Sporo relacji jest czysto na papierze. Cały czas powtarza, że jest przyjaciółką Claudii, a w ogóle tego nie czuć. Tak samo z Florą.

To moje drugie zetknięcie z romantasy i było lepiej niż przy poprzednim (Krew i popiół). Tutaj też jest wątek taki, że dziewczyna myśli, że jest zwykłą śmiertelniczką, a nie jest, ale było to dużo lepiej i sensowniej poprowadzone.

Opinią ostatniego tomu trochę podsumuję całą serię. Dobrze się przy niej bawiłam, mimo kilku rażących błędów.

1. Zdecydowanie za długo trwają wątki początkowe, które potem, po odzyskaniu pamięci przez Gniew i Emilię, okazują się mało znaczące. Większość ważnej akcji jest w ostatnim tomie, a dwa pierwsze tomy są zdecydowanie za długie względem trzeciego.
2. Wiele wątków nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Moja opinia nie jest obiektywna w żadnym wypadku. Do mikola (mikol = miłośnik kolei) z prawdziwego zdarzenia trochę mi brakuje, ale zdecydowanie lubię pociągi i siedzę w branży jako, że mój zawód związany jest z koleją. W środowisku kolejowym było o niej głośno w 2019 roku, aż wstyd, że przeczytałam ją dopiero w 2024 r.

Była to mocno emocjonalna podróż po przewodniku bezsensownego tracenia infrastruktury przez nasze państwo. W czasach, kiedy na zachodzie kolej przeżywała renesans, w Polsce zlikwidowano 1/4 linii kolejowych. Minęło już 30-parę lat od czasu zmiany ustroju, a polska kolej to nadal patologia i system niewłaściwie zarządzany. Jest lepiej niż było. Jednak nadal aktualnie kolej przewozi 374 mld pasażerów (dane z 2023 roku) i chwali się, że to najwyższy wynik od 1999 roku, a w 1985 było to prawie 3 razy więcej. Rząd nam powie, że to wina tego, że ludzie wolą samochody. Tylko ciekawe, że sporo mniejsze Czechy mają więcej pasażerów, mimo że ludzie tam nie są biedniejsi i też stać ich na samochody...
Naprawdę wielokrotnie byłam wkurzona, czytając jak bezsensowne decyzje były podejmowane w sprawie kolei. Było mi smutno po bezpowrotnie straconych połączeniach i tysiącach ludzi odciętych od świata, bo komuś coś się nie kalkulowało na papierze.

Z perspektywy przeciętnego czytelnika za dużo może być tu liczb, raportów i wykresów. Jednak jeżeli lubicie kolej, interesujecie się pociągami, to jest to pozycja obowiązkowa.

Moja opinia nie jest obiektywna w żadnym wypadku. Do mikola (mikol = miłośnik kolei) z prawdziwego zdarzenia trochę mi brakuje, ale zdecydowanie lubię pociągi i siedzę w branży jako, że mój zawód związany jest z koleją. W środowisku kolejowym było o niej głośno w 2019 roku, aż wstyd, że przeczytałam ją dopiero w 2024 r.

Była to mocno emocjonalna podróż po przewodniku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Fajna, bo rzeczywiście porusza ważny temat. Zarówno autyzm jak i ADHD są rzadziej diagnozowane u kobiet, bo kryteria diagnostyczne są robione pod mężczyzn, którzy często mają inne (bardziej widoczne) objawy. Autorka w ankiecie diagnostycznej miała pytanie "Czy interesujesz się pociągami?". No nie, ale za to zna atlas ptaków na pamięć. Dobrze, że ktoś o tym pisze.

Ale nie byłabym sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepiła... Sporo jest powtórzeń. Autorka wspominała, że nie lubi, jak ludzie opowiadają jej tę samą historię po kilka razy, a sama powiela treści. Czasami w różnych rozdziałach, a raz nawet w ramach jednego. Do tego za dużo jest analizy poezji, która często była prawie off topem. Miała pokazać, że poetka była autystką, ale nie potrzeba do tego analizy jej twórczości ciągnącej się na kilka stron. Miejscami jest konkretnie i ciekawie, a miejscami miałam wrażenie, że czytam o niczym. Dało się to ładniej, zgrabniej opisać. Co nie zmienia faktu, że nadal uważam, że naprawdę warto przeczytać.

Fajna, bo rzeczywiście porusza ważny temat. Zarówno autyzm jak i ADHD są rzadziej diagnozowane u kobiet, bo kryteria diagnostyczne są robione pod mężczyzn, którzy często mają inne (bardziej widoczne) objawy. Autorka w ankiecie diagnostycznej miała pytanie "Czy interesujesz się pociągami?". No nie, ale za to zna atlas ptaków na pamięć. Dobrze, że ktoś o tym pisze.

Ale nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Wszyscy mówią, że to najlepsza część, a według mnie nie. Przez większość książki nic się nie działo. Cały tom Emilia udawała głupią, a nagle na koniec okazało się, że niespodziewanie wszystko wie i ma plan. Jakieś to niespójne było. Nudziłam się przy tej książce.

Tak jak wcześniej zastanawiałam się, czy można to nazwać romantasy, to teraz się nie waham. Można. Jak mnie w pracy zdenerwowali, to potem nawet lepiej mi wchodziły sceny erotyczne. O dziwo były całkiem miłe w odbiorze, nie wywoływały we mnie wstrętu ani cringu, co w innych książkach się zdarzało.

Wszyscy mówią, że to najlepsza część, a według mnie nie. Przez większość książki nic się nie działo. Cały tom Emilia udawała głupią, a nagle na koniec okazało się, że niespodziewanie wszystko wie i ma plan. Jakieś to niespójne było. Nudziłam się przy tej książce.

Tak jak wcześniej zastanawiałam się, czy można to nazwać romantasy, to teraz się nie waham. Można. Jak mnie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Zapowiadało się fajnie. Początek bardzo mi się podobał. XIX-wieczne Włochy. Rodzinna trattoria prowadzona przez rodzinę wiedźm. Wszystko się zmienia, kiedy umiera jedna z sióstr bliźniaczek. Główna bohaterka zaczyna prowadzić śledztwo w sprawie jej zabójstwa. Aby odkryć tajemnicę, jest gotowa zrobić wszystko, nawet wezwać demona. A że jest słaba z łaciny, to przez przypadek się z nim zaręcza. Wspominałam już, że demon jest bardzo przystojny?

No i potem zaczyna się gorzej. Bohaterka staje się niekonsekwentna. Jakby jej się zmieniał charakter co chwilę. W którymś momencie ogłupiała i przestała myśleć. Nie rozumiała bardzo oczywistych rzeczy, a na początku wydawała się całkiem rozumna. Za dużo jest niewiadomych i dziwnych mechanik świata, które niepotrzebnie wprowadzają zamęt. Do teraz zastanawiam się nad wątkami, które się kupy nie trzymają i liczę, że w kolejnych tomach się wyjaśni.

Ostatecznie całkiem mi się podobało, bo nastawiłam się na bardzo słabą lekturę, a była całkiem przyjemna. Wciągnęła mnie i szybko się czytało, mimo tych wszystkich wad. Bałam się, że będzie to typowe romantasy, za którym chyba nie przepadam, ale jednak nie było źle. Chociaż stało to całkiem blisko romantasy.

Zapowiadało się fajnie. Początek bardzo mi się podobał. XIX-wieczne Włochy. Rodzinna trattoria prowadzona przez rodzinę wiedźm. Wszystko się zmienia, kiedy umiera jedna z sióstr bliźniaczek. Główna bohaterka zaczyna prowadzić śledztwo w sprawie jej zabójstwa. Aby odkryć tajemnicę, jest gotowa zrobić wszystko, nawet wezwać demona. A że jest słaba z łaciny, to przez przypadek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Trochę się wciągnęłam w losy Augusty, Niemki będącej żoną przemysłowca w rosyjskim Białymstoku. Ciekawe charaktery (nawet psy je miały), realia życia w nietuzinkowej mieszaninie Polaków, Kozaków, Niemców i Rosjan w II połowie XIX wieku.

Jednak... Trąci naiwnością, momentami denerwuje ciągła zmiana narratora, no i czuć mocno ten kult Polski walczącej. Nie mam takiej wiedzy historycznej, by oceniać, czy było to wierne oddanie polskiego ducha tamtych czasów, ale z pewnością było jednostronne i mitologizowane.

W skrócie całkiem przyjemna, lekka lektura, z ciekawym tłem historycznym, która mimo to raczej nie zostanie ze mną na dłużej.

Trochę się wciągnęłam w losy Augusty, Niemki będącej żoną przemysłowca w rosyjskim Białymstoku. Ciekawe charaktery (nawet psy je miały), realia życia w nietuzinkowej mieszaninie Polaków, Kozaków, Niemców i Rosjan w II połowie XIX wieku.

Jednak... Trąci naiwnością, momentami denerwuje ciągła zmiana narratora, no i czuć mocno ten kult Polski walczącej. Nie mam takiej wiedzy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Good Economics. Nowe Rozwiązania globalnych problemów Abhijit V. Banerjee, Esther Duflo
Ocena 7,4
Good Economics... Abhijit V. Banerjee...

Na półkach: , , ,

Tytuł może być trochę mylący, bo książka wcale nie przedstawia rozwiązań. Z oczywistego powodu. Nie ma jednej słusznej metody. Jeżeli ktoś kiedyś miał do czynienia z nauką, to pewnie wie, że im głębiej wnika się w temat, tym więcej się nie wie. Tak jest też tutaj. Bierzemy na tapet problemy w jakiś sposób ważne we współczesnym świecie (m. in. migracja, wolny rynek, świadczenia socjalne), następnie zadajemy sobie pytanie, czy rzeczywiście jest tak, jak się powszechnie uważa? A odpowiedź zawsze jest "to zależy". Okazuje się, że jak coś działa w Malezji, to niekoniecznie musi też działać np. w Wietnamie. Że jeżeli szukamy początku dzisiejszego sukcesu Chin, to nie da się go wytłumaczyć bez cofania się o kilkaset lat do tyłu. Że wolny rynek czasem pomaga, a czasem przeszkadza w rozwoju. Że ludzie nie zachowują się tak, jak nam się wydaje, że powinni.

Jak dla mnie świetna dawka wiedzy, mocno uświadamiająca złożoność makroekonomii, ale takim językiem, że zrozumiał to nawet taki ekonomiczny laik jak ja :). Do tego mega duża dawka pokory! Zarówno ze strony autorów, jak i przekazywana czytelnikowi. Bo po tej lekturze dużo trudniej oceniać chociażby decyzje polityków, wiedząc, że skutki ich decyzji wcale nie są tak łatwe do przewidzenia, jakby się wydawało.

Dlaczego książka zasłużyła aż na 10/10? Bo tak powinny wyglądać takie książki. Rzetelne, z jasnym celem, co chcemy przekazać czytelnikowi, do tego pełne pokory i empatii, budujące nowe pokłady dobroci w czytelniku. Do tego właśnie powinniśmy wykorzystywać naukę, by próbować uczynić świat choć trochę lepszym, a tu mamy cudowną cegiełkę w tym kierunku. Bo w końcu ekonomiści myślą o tym, co zrobić, by ludziom na świecie lepiej się żyło, a nie jak zwiększyć PKB.

Tytuł może być trochę mylący, bo książka wcale nie przedstawia rozwiązań. Z oczywistego powodu. Nie ma jednej słusznej metody. Jeżeli ktoś kiedyś miał do czynienia z nauką, to pewnie wie, że im głębiej wnika się w temat, tym więcej się nie wie. Tak jest też tutaj. Bierzemy na tapet problemy w jakiś sposób ważne we współczesnym świecie (m. in. migracja, wolny rynek,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Mam mieszane odczucia.

Poznajemy 6 historii, z których każda dzieje się w innych czasach. Mamy wiek XIX, lata 30. XX wieku, lata 70. XX wieku, czasy współczesne, świat przyszłości z zaawansowaną technologią i postapo. Po pierwsze wielki szacunek dla autora (i tłumaczki!) za niesamowite zdolności językowe. Historie przeszłe pisane są językiem archaicznym, zaś historie przyszłe to dobrze, spójnie zrobiona nowomowa. Dodatkowo każda historia to też trochę inna narracja i gatunek literacki. Mamy dziennik, listy, pamiętnik, kryminał, wywiad, opowieść. Do tego podoba mi się pomysł konstrukcji powieści, która jest symetryczna. Najpierw zaczynamy od najdawniejszych czasów, dochodząc do najpóźniejszych, a potem znów się cofamy, by skończyć na początku. Do tego każda historia łączy się z następną, by ostatecznie dojść do wspólnego wniosku.

Trigger warning: książka jest bardzo smutna i zostawia silne poczucie beznadziei.

Bo jest to o ludzkości i wszystkim co złe z nią związanym. O chciwości, żądzy władzy, które nie przemijają. Były i będą największą siłą. Tempora mutantur, a my nie. Najmniej jest tego w historii o współczesnych czasach. Czy to jest sugestia autora, że jesteśmy w najlepszych czasach i lepiej już nie będzie?

A dlaczego mieszane uczucia? Mimo wielu pozytywów, o których pisałam wyżej, książkę czyta się ciężko i wolno. Z niektórymi historiami się męczyłam, by przez nie przebrnąć. Tylko po to, żeby zobaczyć, że wszystkie są o tym samym. Więc mimo tego, że jest to dobrze napisana książka ze smutnym przesłaniem, to jest ona mało czytalna. A to jednak spory minus.

Mam mieszane odczucia.

Poznajemy 6 historii, z których każda dzieje się w innych czasach. Mamy wiek XIX, lata 30. XX wieku, lata 70. XX wieku, czasy współczesne, świat przyszłości z zaawansowaną technologią i postapo. Po pierwsze wielki szacunek dla autora (i tłumaczki!) za niesamowite zdolności językowe. Historie przeszłe pisane są językiem archaicznym, zaś historie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Temat ważny, bardzo emocjonalny.
Autor na wstępie zaznacza swoje stanowisko w sprawie. Sam jest na diecie wegańskiej i jest mocno przeciwny przemysłowi mięsnemu. Ujawnia wielką patologię, która się za tym kryje. Z perspektywy pracowników branży, mieszkańców okolicznych terenów i samych zwierząt (w których imieniu wypowiadają się działacze organizacji broniących praw zwierząt). Część rzeczy już wiedziałam, bo akcje uświadamiające cierpienie zwierząt hodowanych na mięso wielokrotnie do mnie docierały. Część faktów jednak mnie zaskoczyła, bo nie miałam o nich pojęcia. Nie wiedziałam, jak długo wykrwawiają się jeszcze żywe zwierzęta z uboju rytualnego. Albo że każdy ujeżdżany koń cierpi. Konno jeżdżą ludzie kochający zwierzęta, a nie wiedzą, że zadają im ból. Nie wiedziałam o koniach hodowanych na krew. Albo jak dużo na świecie jest ludzi otyłych w porównaniu do tych cierpiących głód...

Szkoda, że autor nie zdecydował się jednak poszerzyć książki o inne zwierzęta (sam na koniec pisze, że jest jeszcze dużo na ten temat do powiedzenia, ale nie ma już siły na więcej cierpiących zwierząt). Bardzo dużym tematem na pewno są owce, ale o tym wiem, a na pewno jest jeszcze dużo zwierząt, o których cierpieniu nie wiem...

Jedyny minus to forma książki. Co najmniej jej część powstała na podstawie artykułów prasowych autora i to czuć, że format miejscami nie do końca pasuje do książki. Jest to jednak bardzo nieznaczny minus, biorąc pod uwagę całą masę merytorycznych treści.

Temat ważny, bardzo emocjonalny.
Autor na wstępie zaznacza swoje stanowisko w sprawie. Sam jest na diecie wegańskiej i jest mocno przeciwny przemysłowi mięsnemu. Ujawnia wielką patologię, która się za tym kryje. Z perspektywy pracowników branży, mieszkańców okolicznych terenów i samych zwierząt (w których imieniu wypowiadają się działacze organizacji broniących praw...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Babcia i niania Ogg jak zwykle świetne, ale smuteczek, bo w tej części nie występuje moja ulubiona Magrat ;< Jak one w ogóle mogą myśleć o jej zastąpieniu? Przecież to ona zwołała pierwszy sabat!

Babcia i niania Ogg jak zwykle świetne, ale smuteczek, bo w tej części nie występuje moja ulubiona Magrat ;< Jak one w ogóle mogą myśleć o jej zastąpieniu? Przecież to ona zwołała pierwszy sabat!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

W skrócie: historia faceta, który robił wszystko, by być nieszczęśliwym. Główni bohaterowie spotykają się trzy razy: jak mają 20-parę lat, 30-parę lat i 60-parę lat. Przez te lata niczego się nie nauczyli. Cały czas upierają się przy swoich głupich postanowieniach. Są nieszczęśliwi na własne życzenie. Po co to czytać? Wynurzenia staruszka, który ma jeszcze na coś ochotę, ale sam nie wie, na co.

Widzę oczami wyobraźni koncept tej książki... On, latynos, zabójczo przystojny, o szemranej przeszłości, uwodziciel, którego ciągnie do pieniędzy. Tańczy tango z bogatą, piękną mężatką i rodzi się między nimi płomienna namiętność, która aż boli. Jednak nie jest im pisane być razem.

Początkowo jeszcze jest ciekawość, ale po odkryciu kolejnych kart jest tylko gorzej.

W skrócie: historia faceta, który robił wszystko, by być nieszczęśliwym. Główni bohaterowie spotykają się trzy razy: jak mają 20-parę lat, 30-parę lat i 60-parę lat. Przez te lata niczego się nie nauczyli. Cały czas upierają się przy swoich głupich postanowieniach. Są nieszczęśliwi na własne życzenie. Po co to czytać? Wynurzenia staruszka, który ma jeszcze na coś ochotę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jest dopiero luty, a ja już trzeci raz w tym roku trafiam na powieść, która emocjonalnie zostanie ze mną na dłużej.

Uwielbiam XIX-wieczną przygodę i intrygę. No bo czegóż chcieć więcej do szczęścia niż przygody zacnych dżentelmenów i pięknych dam? Ciekawego tła historycznego i intrygujących portretów psychologicznych? Proszę bardzo! Podziwem napełnia mnie mnogość wątków, które nie dość, że pozwalają mocniej wczuć się w akcję, to jeszcze budują respekt wobec hrabiego Monte Christo. Jakże on to wszystko miał przemyślane!

No właśnie, nasz hrabia... Żądny zemsty hrabia Monte Christo... Ale czy na pewno? Tak naprawdę nie jest to historia zemsty, a poszukiwania sprawiedliwości. Bo w gruncie rzeczy dobry człowiek ma w sobie takie pragnienie, by dobrym wynagrodzono ich dobroć, a złym życie odpłaciło pięknym za nadobne. Dlatego ostatecznie uważam hrabiego za postać bardzo nie oczywiście dobrą. Owszem, naznaczony był cierpieniem, co pozwoliło mu zobojętnieć na zło, które miało doprowadzić do upragnionej kary. Ale ileż można czekać, aż Bóg wymierzy sprawiedliwość?

Z drugiej strony, czy to nie jest taki eksperyment moralny? Jak przedstawić historię, by czytelnik życzył komuś śmierci? Bo przecież tak to wygląda. Kto czytając tę książkę modlił się, by hrabia zrezygnował z zemsty? Mało kto zdecydowałby się na to samo, ale każdy kibicował hrabiemu.

Swoją drogą, czyż to nie był piękny glow up? Z młodego, naiwnego marynarza, do tajemniczego, mrocznego hrabiego. Ciemne włosy, jasna cera, czarny, elegancki ubiór, ironiczny uśmiech, intrygujące spojrzenie... Nie dziwię się, że Paryż się w nim zakochał. Skąd mógł wiedzieć, że to jego anioł śmierci?

Jest dopiero luty, a ja już trzeci raz w tym roku trafiam na powieść, która emocjonalnie zostanie ze mną na dłużej.

Uwielbiam XIX-wieczną przygodę i intrygę. No bo czegóż chcieć więcej do szczęścia niż przygody zacnych dżentelmenów i pięknych dam? Ciekawego tła historycznego i intrygujących portretów psychologicznych? Proszę bardzo! Podziwem napełnia mnie mnogość wątków,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Byłam sceptycznie nastawiona do tej pozycji, ale pozytywnie się zaskoczyłam. Miałam wcześniej trochę do czynienia z literaturą japońską i odniosłam wrażenie, że charakteryzuje ją raczej prosty, wręcz oschły styl. Dlatego tak zdziwiło mnie ciepło i przytulność w "Zanim wystygnie kawa".

Nasza kawiarenka to mała, rodzinna firma w Tokio. Mimo umiejscowienia w wielkim mieście, czuć w niej małomiasteczkowy klimat, bo wszyscy się znają. Miejsce dodatkowo jest niezwykłe, bo umożliwia przeniesienie się w czasie. Mało kto się na to zdobywa, bo dużo jest dziwnych zasad. W książce poznajemy cztery historie ludzi, którzy mimo to się na to decydują i dokonuje to pięknych rzeczy w ich sercach. Historie te są trochę smutne, trochę wzruszające... Mi się podobało i chętnie sięgnę po kolejny tom.

Byłam sceptycznie nastawiona do tej pozycji, ale pozytywnie się zaskoczyłam. Miałam wcześniej trochę do czynienia z literaturą japońską i odniosłam wrażenie, że charakteryzuje ją raczej prosty, wręcz oschły styl. Dlatego tak zdziwiło mnie ciepło i przytulność w "Zanim wystygnie kawa".

Nasza kawiarenka to mała, rodzinna firma w Tokio. Mimo umiejscowienia w wielkim mieście,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czyta się szybko, całkiem przyjemnie, o ile można tak powiedzieć o tak ciężkiej tematyce. Poznajemy historię Basi, której rodzina na pierwszy rzut oka wydaje się normalna, a tak naprawdę to patologia pełna przemocy psychicznej. Jak łatwo się domyśleć jest to bardzo emocjonalna lektura. Jedynym minusem jest otwarte i bardzo symboliczne zakończenie. Minusem, bo ja ich nie lubię. Trochę słabo jest w ogóle wprowadzone. Akcja zaczyna przyspieszać i nagle koniec. Wahałam się nad wyższą oceną, jednak to zakończenie było bardzo niezgrabne.

Czyta się szybko, całkiem przyjemnie, o ile można tak powiedzieć o tak ciężkiej tematyce. Poznajemy historię Basi, której rodzina na pierwszy rzut oka wydaje się normalna, a tak naprawdę to patologia pełna przemocy psychicznej. Jak łatwo się domyśleć jest to bardzo emocjonalna lektura. Jedynym minusem jest otwarte i bardzo symboliczne zakończenie. Minusem, bo ja ich nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Naprawdę mi się podobało! Jared, zawsze opanowany, mający opinię wręcz oziębłego, przy niej nie może pohamować swej namiętności. Olimpia, odznaczająca się przenikliwym umysłem, nie baczy na pozory i odkrywa, jaki Jared jest naprawdę. Są naprawdę uroczą parą. Dodatkowo Olimpia urzekła mnie tym, że nie jest głupią gąską. Nie traci opanowania w trudnych chwilach, nie poddaje się emocjom, jest rozsądna w swych osądach i ma zdrowy obraz samej siebie. Do tego motyw piratów. No fajne, fajne. Razem tworzą naprawdę zdrową relację, co raczej nie jest częste w romansach, dlatego tutaj mogłam się tym delektować. Tajemnica też nie jest taka banalna, co wyróżnia pozytywnie tę książkę.

Naprawdę mi się podobało! Jared, zawsze opanowany, mający opinię wręcz oziębłego, przy niej nie może pohamować swej namiętności. Olimpia, odznaczająca się przenikliwym umysłem, nie baczy na pozory i odkrywa, jaki Jared jest naprawdę. Są naprawdę uroczą parą. Dodatkowo Olimpia urzekła mnie tym, że nie jest głupią gąską. Nie traci opanowania w trudnych chwilach, nie poddaje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przepięknie napisana opowieść. Stylistycznie jest to prawdziwa uczta. Dawno nie zachwycałam się tak książką. Tematyka jednak oczywiście ciężka emocjonalnie. Ale to jak ubóstwiał ją grającą w tenisa... Oj, każda kobieta, by chciała, żeby facet tak na nią patrzył, jak Humbert na 12-letnią Lolitę!

Przepięknie napisana opowieść. Stylistycznie jest to prawdziwa uczta. Dawno nie zachwycałam się tak książką. Tematyka jednak oczywiście ciężka emocjonalnie. Ale to jak ubóstwiał ją grającą w tenisa... Oj, każda kobieta, by chciała, żeby facet tak na nią patrzył, jak Humbert na 12-letnią Lolitę!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam taki sam problem jak z każdym Lemem. Fajne koncepty, napisane prosto, wręcz może prostacko.

Mam taki sam problem jak z każdym Lemem. Fajne koncepty, napisane prosto, wręcz może prostacko.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Historia miała potencjał, ale wszystko zepsuła koślawa narracja.

Po pierwsze narratorka, Grace, jest postacią na wskroś płytką i nijaką. Do tego wkurzającą, atencyjną, niekontaktującą z rzeczywistością staruszką. Mając 90-parę lat nadal nie pogodziła się z przeszłością i nagle traci przytomność, bo coś sobie przypomniała. Serio?

Kolejna rzecz to wręcz na siłę budowane napięcie i zakończenie przeciągnięte tak bardzo, jak się dało. Od początku dowiadujemy się, że zadziała się jakaś tragedia na balu. Więc kiedy w końcu narracja dociera do tego momentu, to scena jest pominięta, ale opisują, co się stało po niej. Tylko po to, żeby kulminacyjny bal był na końcu. Ładny koncept, ale psuje większość przyjemności z czytania. Takie prowadzenie historii spowodowało u mnie tak dużą frustrację, że na początku oceniałam książkę na takie 6,5, jednak z czasem było co raz gorzej.

Podobno inne książki autorki są lepsze, więc pewnie dam im kiedyś szansę.

Historia miała potencjał, ale wszystko zepsuła koślawa narracja.

Po pierwsze narratorka, Grace, jest postacią na wskroś płytką i nijaką. Do tego wkurzającą, atencyjną, niekontaktującą z rzeczywistością staruszką. Mając 90-parę lat nadal nie pogodziła się z przeszłością i nagle traci przytomność, bo coś sobie przypomniała. Serio?

Kolejna rzecz to wręcz na siłę budowane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Wiedziałam, że będzie źle. Wiadomo było, że nie ma co liczyć na happy end. Więc tak, tymczasowo mam zniszczoną psychikę zakończeniem książki. Ostatecznie dlatego ta część zasłużyła na wyższą ocenę niż poprzednie. W końcu to w książkach cenię najbardziej - tę emocjonalną więź z czytelnikiem. A im dłużej trzyma się efekt, tym lepsza książka. To oczywiście nie jedyny miernik, ale bardzo znaczący.

Relacja Rin z Kitajem była sukcesywnie nabudowywana przez wszystkie części. Naprawdę jest piękna. Mam wrażenie, że nie do końca byłam w stanie załapać, skąd się wzięła i na czym się opiera. Jednak była silna. Miałam taki ułamek nadziei na coś romantycznego, ale to jednak nie taka książka.

Nezha ma swoje momenty. Ale ostatecznie to słaby dupek. Ma do wyboru dwie ścieżki - zniszczyć Rin i kontynuować dziedzictwo ojca lub odciąć się od niego, żeby dołączyć do Rin. Wybiera opcję pomiędzy. Aż ostatecznie Rin musi podjąć decyzję za niego. Jakim cudem ma on sobie poradzić z tym ciężarem, który Rin na niego nakłada? To pokazuje skalę beznadziei. Bezdennej wręcz. Dlatego tak wchodzi w psychę.

Wiedziałam, że będzie źle. Wiadomo było, że nie ma co liczyć na happy end. Więc tak, tymczasowo mam zniszczoną psychikę zakończeniem książki. Ostatecznie dlatego ta część zasłużyła na wyższą ocenę niż poprzednie. W końcu to w książkach cenię najbardziej - tę emocjonalną więź z czytelnikiem. A im dłużej trzyma się efekt, tym lepsza książka. To oczywiście nie jedyny miernik,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Rin nadal jest wkurzająca. I nadal tak jest dobrze. To czyni ją bardzo realną. W gruncie rzeczy, to co w niej jest wkurzające i nielogiczne to wina trzech cech: perfekcjonizmu, syndromu oszusta i kompleksów. Dlatego ciągnie ją do toksycznych relacji z silnymi mężczyznami (i cesarzową). W ten sposób przechodzi spod skrzydeł Altana do Vaisry. I ignoruje wszystkie red flags po drodze. Wszystko byłoby spoko, gdyby nie to, że jest jedną z najważniejszych osób w państwie i te wszystkie wady odbijają się na losie całego imperium. Niesamowicie dużo jak na jedną sierotę, byłą aptekarkę, prawda?

Skala porażek, cierpień i śmierci jest trochę przytłaczająca. W końcu to książka o nastolatkach na wojnie. To taka miła odmiana w świecie fantasy, że w końcu nie jest o księżniczkach, które napotykają drobne trudności, ale na szczęście wszystko kończy się dobrze. To jest sparta. Prawdziwa szkoła życia. Mnóstwo złamanych istnień. Trauma goni traumę.
Cenię tę serię za ten przesadnie pesymistyczny realizm.

Rin nadal jest wkurzająca. I nadal tak jest dobrze. To czyni ją bardzo realną. W gruncie rzeczy, to co w niej jest wkurzające i nielogiczne to wina trzech cech: perfekcjonizmu, syndromu oszusta i kompleksów. Dlatego ciągnie ją do toksycznych relacji z silnymi mężczyznami (i cesarzową). W ten sposób przechodzi spod skrzydeł Altana do Vaisry. I ignoruje wszystkie red flags po...

więcej Pokaż mimo to