Mężczyzna, który tańczył tango
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- El tango de la Guardia Vieja
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2013-10-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-10-24
- Liczba stron:
- 544
- Czas czytania
- 9 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324027736
- Tłumacz:
- Joanna Karasek
- Tagi:
- Joanna Karasek tango
Tango miłości i przeznaczenia.
Max jest tancerzem, bawidamkiem i oszustem. Mecha – żoną sławnego i bogatego kompozytora. Spotkają się tylko trzy razy – zawsze w innym miejscu, zawsze w innych okolicznościach: w roku 1928 podczas rejsu do Buenos Aires, w 1937 na Lazurowym Wybrzeżu i w 1966 nieopodal Neapolu. Każde z tych spotkań to odsłona ich burzliwego namiętnego związku, szpiegowskiej afery politycznej i międzynarodowych rozgrywek w szachy.
"Mężczyzna, który tańczył tango" to najbardziej szelmowska i zmysłowa powieść w twórczości Artura Pérez-Reverte.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Romans ze wszech stron
Najnowsza powieść Pérez-Reverte stanie się zapewne niespodzianką dla sporego grona jego wielbicieli. Niespodzianką wyjątkową, przyjemną i doskonale napisaną. „Mężczyzna…” to bowiem książka, która zdaje się być studium miłości, starości i marzeń – tych, które udało się spełnić i tych, na które zabrakło czasu i śmiałości.
Max Costa jest niesłychanie przystojnym mężczyzną, który zarabia na swoje życie w sposób nie do końca moralny – jest bowiem nie tylko fordanserem, ale także żigolakiem i drobnym złodziejaszkiem. Traf chciał, że na jego drodze staje piękna Mecha Inzunza, będąca małżonką w takim samym stopniu utalentowanego, co nieobliczalnego, bogatego i słynnego kompozytora, Armanda de Troeye, który właśnie postanawia, w ramach zakładu umówionego z Ravelem, napisać niepowtarzalne i wspaniałe tango. Kobieta ta nie dość, że doskonale tańczy, dodatkowo epatuje niesłychaną żywiołowością i zmysłowością – co kończy się romansem. Ten jednak, wbrew pozorom, nie kończy się w Argentynie, do której zmierza cała trójka na pokładzie statku – życie bowiem dopisuje doń ciąg dalszy – najpierw podczas tajemniczej misji Maxa w Nicei, a potem w trakcie pewnego meczu szachowego. We wszystkich tych „przypadkach” niepoślednią rolę odgrywa pewien sznur pereł.
Pérez-Reverte przyzwyczaił czytelników do doskonale napisanych książek, gdzie tajemnice i przygoda prześcigają się nawzajem w przyciągnięciu uwagi. Tym razem jest jednak nieco inaczej – o ile styl dalej jest znakomity, to sama fabuła dość drastycznie odbiega od tego, czego mogliśmy się po hiszpańskim pisarzu spodziewać. Dla wielu fakt, iż ta książka to po prostu (a może i nie tak po prostu) romans, może być sporym szokiem. Jeśli dodamy do tego dość skromne elementy przygodowe – wielu pomyśli, że to kompletna klapa. Nic bardziej mylnego, Pérez-Reverte bowiem napisał książkę, która faktycznie nie przypomina przygód Kapitana Alatriste, nie ma wiele wspólnego z doskonałym „Klubem Dumas”, niewiele łączy ją (poza szachowym motywem) z „Szachownicą flamandzką”, ale która jest doskonałą powieścią o tym, jak żyć i nie dać się przytłoczyć codzienności. „Mężczyzna…” to książka o przemijaniu – życia i pewnych czasów, to opowieść o wielkiej miłości, która pełna była niezwykłych zwrotów akcji, to namiastka opowieści o szpiegach rodem z twórczości Fleminga – to po prostu doskonała lektura. Wspaniale wykreowani bohaterowie, niezwykłe czasy i miejsca akcji, wreszcie ten „sznyt” czasów, gdy bycie dżentelmenem było prawdziwym wyzwaniem – to wszystko jest w tej książce. To i wiele więcej.
Arturo stworzył romans, który powinien przeczytać każdy mężczyzna. Bo to właściwie opowieść o tym, jak potrafi kochać facet i do czego jest zdolny dla swej wybranki. Z góry uprzedzam – nie oznacza to bynajmniej, że jest to książka ckliwa – co to, to nie. Nie jest to jednak to, do czego autor przyzwyczaił nas na przestrzeni wielu lat. Efekt jest jednak na tyle niesamowity, że choćby z ciekawości warto po „Mężczyznę…” sięgnąć. Trzeba tylko dać mu na początku szansę. A następnie delektować się wyśmienitą lekturą.
Bartek `barneej` Szpojda
Oceny
Książka na półkach
- 1 245
- 1 183
- 357
- 48
- 46
- 26
- 22
- 10
- 8
- 5
OPINIE i DYSKUSJE
W skrócie: historia faceta, który robił wszystko, by być nieszczęśliwym. Główni bohaterowie spotykają się trzy razy: jak mają 20-parę lat, 30-parę lat i 60-parę lat. Przez te lata niczego się nie nauczyli. Cały czas upierają się przy swoich głupich postanowieniach. Są nieszczęśliwi na własne życzenie. Po co to czytać? Wynurzenia staruszka, który ma jeszcze na coś ochotę, ale sam nie wie, na co.
Widzę oczami wyobraźni koncept tej książki... On, latynos, zabójczo przystojny, o szemranej przeszłości, uwodziciel, którego ciągnie do pieniędzy. Tańczy tango z bogatą, piękną mężatką i rodzi się między nimi płomienna namiętność, która aż boli. Jednak nie jest im pisane być razem.
Początkowo jeszcze jest ciekawość, ale po odkryciu kolejnych kart jest tylko gorzej.
W skrócie: historia faceta, który robił wszystko, by być nieszczęśliwym. Główni bohaterowie spotykają się trzy razy: jak mają 20-parę lat, 30-parę lat i 60-parę lat. Przez te lata niczego się nie nauczyli. Cały czas upierają się przy swoich głupich postanowieniach. Są nieszczęśliwi na własne życzenie. Po co to czytać? Wynurzenia staruszka, który ma jeszcze na coś ochotę,...
więcej Pokaż mimo toKażde z nas przykłada własne kryteria do oceny książek; kryteria, które wykształciły się w nas pod wpływem doświadczenia życiowego, lektur, które odzwierciedlają naszą wrażliwość, otwartość na odczytywanie symboli, wyczucie języka… Dla mnie jedną z najważniejszych zasad, przez której pryzmat przyglądam się powieści jest – obok jakości języka, jako zasady fundamentalnej – umiejętność pisarza łamania schematów, przekraczania granic gatunku, sięgania do odniesień kulturowych.
Powieść „Mężczyzna, który tańczył tango” spełnia znakomicie moje oczekiwania, gdyż jest fantastycznym melanżem powieści szpiegowskiej, romansu, powieści historycznej, przygodowej i obyczajowej. A Perez Reverte z niebywałym wyczuciem językowym (chwała tłumaczce Joannie Karasek, która doskonale przetwarza język pisarza na polszczyznę!) gra na nastrojach i emocjach czytelnika.
I jeszcze ta galeria portretów: słynni muzycy, włoscy, frankistowscy, republikańscy i radzieccy szpiedzy, mistrzowie szachowi i ich asystenci. A to wszystko w scenerii luksusowych statków wycieczkowych, obskurnych kabaretów w podejrzanych dzielnicach Buenos Aires, pałaców na Riwierze Francuskiej, Neapol i Capri …
To jest po prostu piękna powieść znakomitego pisarza.
Każde z nas przykłada własne kryteria do oceny książek; kryteria, które wykształciły się w nas pod wpływem doświadczenia życiowego, lektur, które odzwierciedlają naszą wrażliwość, otwartość na odczytywanie symboli, wyczucie języka… Dla mnie jedną z najważniejszych zasad, przez której pryzmat przyglądam się powieści jest – obok jakości języka, jako zasady fundamentalnej –...
więcej Pokaż mimo toPowieść tę można czytać przynajmniej na trzy sposoby. Pierwsze jej odczytanie narzuca motto zaczerpnięte z prozy Josepha Conrada: „Taka kobieta jak ty i taki mężczyzna jak ja nieczęsto spotykają się na tym świecie”. Być może nawet pięćset stron to mało, aby dać wyraz zdumieniu, jakie staje się udziałem człowieka zaczynającego zdawać sobie sprawę z cudowności – również w sensie matematycznym – każdego znaczącego przecięcia się trajektorii losów dwojga osób w rozszerzającym się w przestrzeni i czasie wszechświecie. Jakiego trzeba trafu, aby w tej sieci miliardów przypadków trafić na siebie i się nawzajem rozpoznać? I o tym właśnie jest – oczywiście, między innymi – historia głównych bohaterów „Mężczyzny, który tańczył tango”, Mechy Inzunzy, kobiety z wyższych sfer, żony kompozytora Armanda de Troeye i dyplomaty Ernesta Kellera, matki szachisty aspirującego do tytułu mistrza świata, oraz Maxa Costy, plebejusza wywodzącego się z jednej z gorszych dzielnic Buenos Aires, żołnierza Legii Cudzoziemskiej, fordansera i rozmiłowanego w swoim fachu wielokrotnego oszusta.
Drugi sposób lektury narzuca oryginalny tytuł powieści: „El tango de la Gurada Vieja”, czyli „Tango Starej Gwardii”. W pierwszym rzędzie jest to tytuł kompozycji Armanda de Troeye – od niej wszystko się zaczęło, bo wszak jego twórca, wraz ze swoją żoną, tylko dlatego znalazł się na pokładzie transatlantyku płynącego do Argentyny, na którym doszło do pierwszego spotkania z Maxem, bo założył się z Ravelem, że w stolicy tanga uda mu się napisać coś bardziej poruszającego od Bolera. W tym ujęciu powieść byłaby czymś w rodzaju pieśni śpiewanej na melodię tanga, z jej brutalnymi cięciami, pełnej nostalgii za minionymi czasami, w których wszystko wydało się bardziej autentyczne i żywe, a przynajmniej kierujące się jakimiś zasadami. I w szerszym zakresie powieść Péreza-Reverte rzeczywiście stanowi kolejną aktualizację popularnego motywu „ostatniej akcji dawnych bohaterów”. Toczy się ona w trzech planach czasowych – w 1928 r. na statku płynącym przez Atlantyk i w Buenos Aires, w 1937 r. w Nicei na Lazurowym Wybrzeżu i w połowie lat sześćdziesiątych XX w. Sorrento pod Neapolem. Pierwszy i drugi stanowią tylko przygotowanie do trzeciego, w którym 64-letni Max podejmuje się zadania ponad siły. I ponosi bolesne tego konsekwencje. W powieści znać upływ czasu: losy Maxa i Mechy zostały przedstawione na tle jak najbardziej historycznym – przywołano w niej dziesiątki nazwisk osób z pierwszych stron gazet, aby osadzić bohaterów literackich – zgodnie z regułami rządzącymi w serialu „Młody Indiana Jones” – w świecie znanym nam z podręczników do historii. Tutaj tango to symbol anachronizmu – reliktu przeszłości, za którym stoi kodeks honorowy nijak mający się do współczesności; źródło melancholii wywołanej świadomością, że życie jest krótkie („Trochę marzeń, trochę miłości”). Jakże daleko jesteśmy od Bogów tanga Caroliny De Robertis, w których tango to żywioł do końca rewolucyjny i jednocześnie triumfujący.
I wreszcie trzeci sposób odczytania. Bez ram wyznaczonych przez motto i oryginalny tytuł książka Péreza-Reverte zamienia się w romans, powieść pikarejską, jakiegoś „Łazika z Tormesu” bliższego naszym czasom, historię sensacyjno-szpiegowską o pewnych ambicjach, niekoniecznie zrealizowanych. I w tej wersji najłatwiej byłoby wskazać jej słabości, to znaczy jej niesamodzielność, uzależnienie od trzeciorzędnej literatury XIX i XX w. Mało w niej oryginalności. Czytelnik musi wykazać bardzo dużo dobrej woli, aby przejąć się wciąż ponawianymi zapewnieniami o wyjątkowości Mechy i Maxa, nie mówiąc już o fascynacji nimi. Oczywiście, literatura to gra – musimy zaakceptować jej zasady, aby dobrze się bawić – ale powieść niebezpiecznie zbliża się do granic wytrzymałości graczy. Gdyby „Mężczyznę, który tańczył tango” streścić, to otarlibyśmy się o kicz. Oszczędźmy więc sobie tego. Skupmy się na dwóch wcześniejszych sposobach odczytania. Ja na pewno pozostanę przy pierwszym.
Powieść tę można czytać przynajmniej na trzy sposoby. Pierwsze jej odczytanie narzuca motto zaczerpnięte z prozy Josepha Conrada: „Taka kobieta jak ty i taki mężczyzna jak ja nieczęsto spotykają się na tym świecie”. Być może nawet pięćset stron to mało, aby dać wyraz zdumieniu, jakie staje się udziałem człowieka zaczynającego zdawać sobie sprawę z cudowności – również w...
więcej Pokaż mimo toWspaniała historia Maxa Costy, fordansera, oszusta, włamywacza, który trzykrotnie w swoim życiu spotkał Mechę Inzunzę, najpierw żonę hiszpańskiego kompozytora, potem matkę młodego szachisty. Akcja prowadzona jest równolegle w latach dwudziestych, trzydziestych i sześćdziesiątych minionego wieku. Opowieść o namiętnościach, pogoni za pieniądzem i świecie, którego już nie ma.
Wspaniała historia Maxa Costy, fordansera, oszusta, włamywacza, który trzykrotnie w swoim życiu spotkał Mechę Inzunzę, najpierw żonę hiszpańskiego kompozytora, potem matkę młodego szachisty. Akcja prowadzona jest równolegle w latach dwudziestych, trzydziestych i sześćdziesiątych minionego wieku. Opowieść o namiętnościach, pogoni za pieniądzem i świecie, którego już nie ma.
Pokaż mimo toKsiążka niby dobra, ale wymęczylem się żeby ja doczytać
Książka niby dobra, ale wymęczylem się żeby ja doczytać
Pokaż mimo toArturo Perez-Reverte to jeden z moich ulubionych pisarzy. Jednak mam wrażenie, że ta powieść nie jest dla każdego. Książka może spodobać się miłośnikom szachów i tańca. Dla mnie chwilami nudna. Spróbuję jeszcze do niej wrócić...
Arturo Perez-Reverte to jeden z moich ulubionych pisarzy. Jednak mam wrażenie, że ta powieść nie jest dla każdego. Książka może spodobać się miłośnikom szachów i tańca. Dla mnie chwilami nudna. Spróbuję jeszcze do niej wrócić...
Pokaż mimo toTancerz i oszust Max poznaje starszą od siebie kobietę Mechę- żonę uznanego kompozytora. Ona jest zmęczona swoim małżeństwem, zaś on szuka tylko jednorazowej przygody. Choć spotykają się zaledwie kilkukrotnie, to z czasem zaczyna łączyć ich burzliwe uczucie.
"Mężczyzna, który tańczył tango" to powieść o zakazanej i pełnej sprzeczności miłości, rozgrywająca się w XX w. w miejscach takich jak m.in. Neapol czy Paryż. Zarówno Max, jak i Mecha skrywają wiele tajemnic i tak naprawdę sami o sobie nie wiedzą zbyt wiele. Mimo to wzajemnie siebie pożądają i nie potrafią o sobie zapomnieć. Z jednej strony wzajemnie się ranią i kłócą, zaś z drugiej pragną być razem. Jest to też powieść o przeznaczeniu i ucieczce przed przeszłością.
Warto przeczytać.
Tancerz i oszust Max poznaje starszą od siebie kobietę Mechę- żonę uznanego kompozytora. Ona jest zmęczona swoim małżeństwem, zaś on szuka tylko jednorazowej przygody. Choć spotykają się zaledwie kilkukrotnie, to z czasem zaczyna łączyć ich burzliwe uczucie.
więcej Pokaż mimo to"Mężczyzna, który tańczył tango" to powieść o zakazanej i pełnej sprzeczności miłości, rozgrywająca się w XX w. w...
Piękna!
Piękna!
Pokaż mimo toJak dla mnie najlepsza książka Pereza-Reverte. Romans, kryminał i historia w jednym. Zdecydowanie polecam!
Jak dla mnie najlepsza książka Pereza-Reverte. Romans, kryminał i historia w jednym. Zdecydowanie polecam!
Pokaż mimo toKoń jak jest, każdy widzi. Wiadomo raczej czego spodziewać się po tym Autorze.
To nie jest jakaś huśtawka emocji, wartko toczącą się akcja niczym strumyk w Poroninie. Pomału, nieśpiesznie toczy się ta opowieść. O szachach, miłości, nadziejach, marzeniach, stratach. No, o życiu.
Koń jak jest, każdy widzi. Wiadomo raczej czego spodziewać się po tym Autorze.
Pokaż mimo toTo nie jest jakaś huśtawka emocji, wartko toczącą się akcja niczym strumyk w Poroninie. Pomału, nieśpiesznie toczy się ta opowieść. O szachach, miłości, nadziejach, marzeniach, stratach. No, o życiu.