rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Emma i Dex, dwie zupełnie różne dusze, które przez przypadek krzyżują swoje drogi w jedną z letnich nocy. Rozchodzą się, a jednak ta jedna chwila zostaje w ich pamięci na zawsze. Emma, zawsze pracowita i ambitna, ciężko pracuje nad swoją karierą i marzy o wielkiej miłości. Dex z kolei, skupiony na chwilowych przyjemnościach, nieświadomy głębokich uczuć, którymi żyje Emma. Lata mijają, a los sprawia, że ich drogi krzyżują się ponownie, budząc stare uczucia i pytania o to, czy coś więcej łączy ich ze sobą niż tylko przypadkowe spotkanie. Czy zdołają pokonać swoje różnice i znaleźć wspólny język? Czy los sprawi, że w końcu będą razem?

Wiele osób idzie na studia, marząc o przyszłej wielkiej karierze. Z wielką nadzieją patrzy się w nadchodzącą przyszłość. Książka „Jeden dzień” Davida Nicholls’a ukazuje losy młodych absolwentów. Uważam, że powieść pokazuje coś więcej niż  zwyczajny romans głównych bohaterów. Skupia się przede wszystkim na ich początkowym zagubieniu w dorosłym życiu. Pierwsza kiepska praca oraz zwiedzanie świata, to pierwszy krok dla osób, które nie wiedza jeszcze, w jaki sposób chcą pokierować swoim życiem. Powieść pokazała, że dobre studia nie gwarantują pomyślności w dorosłym życiu. Trzeba mieć pomysł na siebie i odwagę, żeby realizować swoje marzenia oraz cele. Przed każdym człowiekiem stoi wiele możliwości oraz ścieżek. Jedynie od nas zależy, które postanowimy wybrać.

Pokazanie relacji między dwojgiem ludzi na przestrzeni lat, idealnie podkreśla złożony charakter człowieka. Nieustannie zmieniają się nasze priorytety oraz cele. Dorastamy i staramy się podejmować bardziej racjonalne decyzje. Zaczynamy doceniać osoby, które towarzyszyły nam przez większość czasu. Muszę przyznać, że „Jeden dzień” niesamowicie mnie poruszył i niejednokrotnie zmusił mnie do refleksji. Ta książka ma w sobie coś wyjątkowego, co sprawia, że trudno się od niej oderwać. Pomimo że nie jest to typowy romans, porusza tematy uniwersalne i skłania do głębszych przemyśleń. Polecam ją zarówno fanom gatunku, jak i osobom szukającym czegoś więcej niż tylko banalna historia miłosna. Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Emma i Dex, dwie zupełnie różne dusze, które przez przypadek krzyżują swoje drogi w jedną z letnich nocy. Rozchodzą się, a jednak ta jedna chwila zostaje w ich pamięci na zawsze. Emma, zawsze pracowita i ambitna, ciężko pracuje nad swoją karierą i marzy o wielkiej miłości. Dex z kolei, skupiony na chwilowych przyjemnościach, nieświadomy głębokich uczuć, którymi żyje Emma....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Evie potrafi wykryć nawet najdrobniejsze kłamstwo. Ta pozbawiona przeszłości dziewczyna została odnaleziona zmarznięta, głodna i brudna, a po sześciu latach jej tożsamość wciąż pozostaje owiana tajemnicą. Cyrus Haven, który przetrwał tragedię rodzinną dwadzieścia lat temu, pracuje jako policyjny psycholog. Losy jego i Evie przecinają się niespodziewanie. Ten niespotykany duet postanawia wspólnie rozwiązać morderstwo młodej mistrzyni łyżwiarstwa. Czy razem zdołają rozwiązać tę sprawę?

„Dobra dziewczyna, zła dziewczyna” autorstwa Michael’a Robotham’a początkowo wydała mi się niezwykle intrygująca. Napięcie rosło z każdą kolejną stroną, a przeszłość głównych bohaterów przeplatała się z obecnie prowadzonym śledztwem. Nie mogłam oderwać się od lektury, dopóki nie uzyskałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Kto zabił Jodie? Kim tak naprawdę jest Evie?

Z przykrością muszę stwierdzić, że zakończenie tej historii nie usatysfakcjonowało mnie. Przez całą historię czytelnik otrzymywał mylne tropy, które wskazywały na różnych sprawców. Komplikowały one prowadzone śledztwo i sprawiały, iż z większą ciekawością chłonęłam opisywaną historię. Ostateczne wyjaśnienie zagadki wydało mi się przesadzone, charakterystyczne dla paradokumentów. Odniosłam wrażenie, że niektóre wątki zostały wprowadzone, ale ucięto je niespodziewanie lub nigdy nie poprowadzono do końca. Historia uroczej i zdolnej dziewczyny z sąsiedztwa z mrocznymi tajemnicami niejednokrotnie przewijała się już w popkulturze. Książka niewątpliwie jest niezwykle wciągająca, ale zabrakło dopracowania i dbałości o szczegóły. Niestety nie wyróżnia się pozytywnie na tle podobnych powieści.

Zakończenie tej historii jest bardzo nagłe. W mojej głowie wciąż pozostało wiele pytań, która na razie pozostaną bez odpowiedzi. Jest to niezwykle frustrujące, zważywszy na sporą objętość książki. Pewne wątki zostały wprowadzone i rozciągnięte zupełnie niepotrzebnie. Wciąż nie wiem, kim jest Evie i co ją dokładnie spotkało. Zachęcam jednak do samodzielnego zapoznania się z książką "Dobra dziewczyna, zła dziewczyna" Michael’a Robotham’a i wyrobieniem sobie własnej opinii na jej temat. Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Evie potrafi wykryć nawet najdrobniejsze kłamstwo. Ta pozbawiona przeszłości dziewczyna została odnaleziona zmarznięta, głodna i brudna, a po sześciu latach jej tożsamość wciąż pozostaje owiana tajemnicą. Cyrus Haven, który przetrwał tragedię rodzinną dwadzieścia lat temu, pracuje jako policyjny psycholog. Losy jego i Evie przecinają się niespodziewanie. Ten niespotykany...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gry paragrafowe stwarzają możliwość wcielenia się w dowolnego bohatera. Oferują nam możliwość przeżycia ciekawej historii, na którą oddziałujemy poprzez odpowiednie wybranie ścieżek, którymi chcemy podążać. Wiele razy zastanawiałam się, jakbym zachował się na miejscu danej postaci z filmu bądź książki. W końcu mamy całkowity wpływ na dalsze losy naszego bohatera. Pogrąży się w całkowitym szaleństwie? Poniesie okrutną śmierć? A może będzie dalej prowadził swoje spokojne i nudne życie?W dwunastej odsłonie serii Choose Cthulhu "Cień spoza czasu" Giny'ego Valrisa wcielamy się w profesora ekonomii politycznej Nathaniela Wingate'a Peasleye'a. Po niespodziewanym ataku amnezji straciliśmy pięć lat swojego życia. Następnie borykamy się z przerażającymi koszmarami oraz wizjami. W naszej głowie rodzi się milion pytań. Co działo się z naszym umysłem przez ostatnie lata? Pogrążamy się w otchłani szaleństwa, a może wszystkie wydarzenia da się wyjaśnić? Odpowiedzi na te pytanie można szukać na pustyni, która nawiedzana jest przez cienie spoza czasu. Zauważalną zaletą gry jest  przepiękna i starannie wykonana szata graficzna. Rysunki wewnątrz książki są również bardzo mroczne, dlatego idealnie wprowadzają w klimat historii. Odniosłam wrażenie, że w tej części stworzono więcej możliwych ścieżek, którymi można podążać. Pomimo tego historia wydała się dość powtarzalna. Nie zostałam w żaden sposób zaskoczona. Zdecydowanie ta część nie wyróżnia się niczym oryginalnym w porównaniu do swoich poprzedniczek. Zagrałam w tę grę kilka razy, ale mimo tego nie odkryłam niczego fascynującego. Wszystkie zakończenia pojawiały się dość nagle i opierały się na szybkim pogrążeniu w szaleństwie. Brakowało mi ciekawego wyjaśnienia tego stanu. Podczas prowadzonego śledztwa nie czułam żadnego zaciekawienia czy ekscytacji. Zdecydowanie wolę części napisane przez Leandro Pinto, które zaskakiwały mnie swoją oryginalnością. Zachęcam jednak do samodzielnego zapoznania się z "Cieniem spoza czasu" Giny'ego Valrisa i wyrobieniem sobie własnej opinii na jej temat. Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Gry paragrafowe stwarzają możliwość wcielenia się w dowolnego bohatera. Oferują nam możliwość przeżycia ciekawej historii, na którą oddziałujemy poprzez odpowiednie wybranie ścieżek, którymi chcemy podążać. Wiele razy zastanawiałam się, jakbym zachował się na miejscu danej postaci z filmu bądź książki. W końcu mamy całkowity wpływ na dalsze losy naszego bohatera. Pogrąży...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Fałszywe intencje" Mike Omera to drugi tom przygód Abby Mullen, a książę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Kobieta pracuje jako negocjatorka nowojorskiej policji. Jako dziecko przeżyła ogromną traumę, wychowując się w sekcie słynnego Mosesa Wilcoxa. Tym razem otrzymuje prawdopodobnie najtrudniejsze zadanie w całej swojej karierze policyjnej. Musi oswobodzić grupę zakładników z miejscowej szkoły, wśród których znajduje się jej nastoletnia córka Samantha. Niebezpiecznymi porywaczami kierują przesłanki, których nie da się w racjonalny sposób wytłumaczyć.
Ponownie mogłam śledzić pracę Abby, która tym razem wydała się bardziej nierealistyczna. Kobieta niemalże natychmiastowo zyskuje zaufanie zwolennika teorii spiskowych, który z założenia nie powinien ufać nawet zwykłej policjantce. Rozmowy z groźnym przestępcą były dla mnie odrobinę męczące, a sam ich przebieg przypomniał negocjacje z poprzedniej części. Dialogi nie wnosiły niczego nowego do tej historii.
Wprowadzone nowe postacie zostały bardzo dobrze napisane. Do końca książki nie wiedziałam, czego można się po nich spodziewać. Z ogromnym napięciem śledziłam opisywane wydarzenia, a przez pojawiające się ciągłe zwroty akcji nie mogłam odłożyć tej lektury, chcąc dowiedzieć się, co się stanie z przetrzymywanymi zakładnikami.
Przeszłość Abby wciąż przeplata się z opisywanymi wydarzeniami w szkole. Wszystko to składa się na atmosferę pełną zagadek i intryg, sprawiającą, że czytelnik jest w napięciu i staje się coraz bardziej zaciekawiony. Mike Omer ostrożnie dawkuje nam nowe wiadomości, które nieraz mnie zaskoczyły. Każda podana informacja ma swój cel i przyczynia się do stopniowego rozwinięcia fabuły, co sprawia, że czytanie staje się niezwykle fascynujące.
Pomimo małych niedociągnięć, uważam, że "Fałszywe intencje" Mike Omera to wciągająca powieść. Nie mogę doczekać się ostatniego tomu, który zakończy historię Abby Mullen. Jednakże zachęcam do zapoznania się z tą historią oraz wyrobieniem sobie własnego zdania na jej temat.

"Fałszywe intencje" Mike Omera to drugi tom przygód Abby Mullen, a książę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Kobieta pracuje jako negocjatorka nowojorskiej policji. Jako dziecko przeżyła ogromną traumę, wychowując się w sekcie słynnego Mosesa Wilcoxa. Tym razem otrzymuje prawdopodobnie najtrudniejsze zadanie w całej swojej karierze policyjnej. Musi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gry paragrafowe stwarzają możliwość wcielenia się w dowolnego bohatera i przeżycia ciekawej historii, podejmując samodzielne decyzje. Wiele razy zastanawiałam się, jakbym zachował się na miejscu danej postaci z filmu bądź książki. W końcu mamy całkowity wpływ na dalsze losy naszego bohatera. Pogrąży się w całkowitym szaleństwie? Poniesie okrutną śmierć? A może będzie dalej prowadził swoje bezpieczne i zwyczajne życie? "Coś na progu" Leandra Pinto wprowadza nas w świat wykreowany przez H.P. Lovecrafta i umożliwia odbycie interesującej przygody jako Daniel "Dan" Upton. Z pewnością wciąż można uznać, że opowieści H.P. Lovercrafta są ponad czasowe i budzą grozę w wielu czytelnikach na całym świecie.
Bohater, w którego się wcielamy, jest pasjonatem architektury. Po latach wracamy do rodzinnego miasteczka Arkham wraz z żoną i nowo narodzonym synkiem. Na miejscu odwiedza nas zaniepokojony ojciec przyjaciela z młodości Edwarda Pickmana Derbego. Prosi nas o nietypową przysługę. Nie chce dopuścić do ślubu z Asenath Waite, owianą mroczną sławą studentką lokalnego uniwersytetu. Jakie dalsze kroki podejmiesz w danej sytuacji?
"Coś na progu" to już jedenasta odsłona cyklu, lecz na szczęście, nie trzeba zapoznać się z poprzednimi częściami, aby sięgnąć do tej pozycji. Każda opowiada swoją własną przerażającą i pełną niesamowitych zdarzeń historię. Jednakże tematyka tej części najbardziej przypadła mi do gustu. Z przykrością jednak muszę stwierdzić, że często podążałam jedną narzuconą odgórnie ścieżką, a oferowany wybór był niewielki. Pomimo tego, naprawdę dobrze bawiłam się, zagłębiając się w "Coś na progu". Należy jednak zwrócić uwagę, że brakuje paragrafu piątego i zamiast niego udajemy się prosto do paragrafu piętnastego.
Miło spędziłam czas i zatraciłam się w przerażającej fabule "Coś na progu" Leandra Pinto. Uważam, że ponownie podniosła wysoką już poprzeczkę po intrygującym "Nawiedzicielu mroku". Zachęcam jednak do samodzielnego zapoznania się z tą grą paragrafową i wyrobieniem sobie własnej opinii na jej temat.

Gry paragrafowe stwarzają możliwość wcielenia się w dowolnego bohatera i przeżycia ciekawej historii, podejmując samodzielne decyzje. Wiele razy zastanawiałam się, jakbym zachował się na miejscu danej postaci z filmu bądź książki. W końcu mamy całkowity wpływ na dalsze losy naszego bohatera. Pogrąży się w całkowitym szaleństwie? Poniesie okrutną śmierć? A może będzie dalej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jolene to główna bohaterka książki „Na domowym froncie” autorstwa Kristin Hannah. Kobieta od najmłodszych lat nauczyła się kontrolować swoje emocje. Wychowana przez alkoholików musiała dorosnąć szybciej niż rówieśnicy. Teraz jako matka staje przed najtrudniejszym zadaniem. Jest zobowiązana zostawić swoje dzieci i niewspierającego ją męża, aby pojechać na misję, z której może już nie wrócić żywa. Jak bardzo odmieni ją ta okrutna i krwawa wojna?

W małżeństwie często oczekuje się, że obie strony będą się wzajemnie wspierać i stworzą trwałą więź. Jednak małżeństwo Jolene zmaga się z trudnościami, które powstały z powodu braku wsparcia ze strony męża. Staje się on coraz bardziej oddalony emocjonalnie. Kobieta powoli odkrywa, że mąż nie spełnia roli, jakiej by po nim oczekiwała. Michael, zamiast opowiedzieć żonie o swoich obawach i wątpliwościach trzyma je w sobie, aż przybierają niewyobrażalną rangę. Sytuacja staje się tak zaogniona, że nie widać żadnych szans na jej poprawę.

Jolene decyduje się wyruszyć na wojnę, zostawiając męża w domu. Mężczyzna jest pewien swojego życia i rutyny, musi szybko nauczyć się dbać o dom i dzieci. Wcześniej znacząco zaniedbał te obowiązki. Jednak wraz z odejściem żony, zaczyna zdawać sobie sprawę ze swoich licznych błędów. Początkowo mężczyzna jest pełen obaw i nieporadnie wykonuje powierzone mu zadania. Nowa rzeczywistość, w której się znalazł, sprawia, że czuje się zobowiązany do wsparcia swojej żony. Zrozumienie jej punktu widzenia uczy go czuć dumę, że ma odważną i silną żonę.

Kolejnym aspektem tej wielowarstwowej historii jest pasja Jolene do latania. Dzięki swojej determinacji i sile charakteru osiągnęła swój cel i została pilotką. Była przekonana, że wysłanie na wojnę to największy sprawdzian w jej życiu. Wyjeżdżając na misję, nie zdawała sobie sprawy, że jej pasja stanie się zarówno źródłem siły jak i tragedii. Niestety, los miał dla niej inny plan. Kobieta po powrocie do domu musi zmierzyć się z nową rzeczywistością. Powinna od nowa nauczyć akceptować siebie oraz nauczyć się funkcjonować w rodzinie.

Zdecydowanie polecam zapoznanie się z książką "Na domowym froncie" autorstwa Kristin Hannah. Spowodowała ona u mnie ogromne emocje i nie żałuję chwili, które poświęciłam na poznanie tej historii.

Jolene to główna bohaterka książki „Na domowym froncie” autorstwa Kristin Hannah. Kobieta od najmłodszych lat nauczyła się kontrolować swoje emocje. Wychowana przez alkoholików musiała dorosnąć szybciej niż rówieśnicy. Teraz jako matka staje przed najtrudniejszym zadaniem. Jest zobowiązana zostawić swoje dzieci i niewspierającego ją męża, aby pojechać na misję, z której...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Na przestrzeni ostatnich lat śmiało można, stwierdzić, że w ludziach coraz mocniej kształtuje się świadomość ekologiczna. Również ten temat został poruszony w "Za nasze grzechy" Ludwika Lunara.
Przed Emilem Grabem postawione zostało bardzo trudne zadanie. Musi rozwiązać tajemnice porzuconego ciała na łące. Przy zwłokach znaleziono fragment poczwarki egzotycznego motyla. Co kryje się za tą zbrodnią? Czas ucieka nieubłaganie, a odkrycie kolejnych ciał może jedynie utrudnić wyjaśnienie tej makabrycznej sprawy.
Muszę przyznać, że nie potrafiłam wczuć się przedstawiony świat. Książka nie wywołała we mnie praktycznie żadnych pozytywnych emocji. Mógł na to wpłynąć brak realizmu przedstawionych wydarzeń. Zagmatwane śledztwo było prowadzone zaledwie przez garstkę ludzi, w tym przez drobnego przestępcę oraz dziennikarkę bez większego doświadczenia w sprawach kryminalnych. Potraktowano ich wielokrotnie na równi z prawdziwymi specjalistami. Nie mogę uwierzyć, że organy ścigania nie wiedzą, czym jest darknet i do jego obsługi wykorzystują chłopaka z podejrzanymi znajomościami zamiast zwykłego informatyka.
Kolejnym negatywnym aspektem tej powieści jest częsta budowa zbyt długich zdań. Używane są również sformułowania oraz liczne wyliczenia, które spowalniają tempo. Często musiałam zmuszać się do dalszego czytania, a akcja nie była naturalnie popychana do przodu. Czułam się również traktowana niepoważnie jako czytelnik. Odniosłam wrażenie, że niektóre wiadomości zostały przypominane zbyt wiele razy np. historia byłego prokuratora. Bez dodania nowych informacji, które mogłyby wzbudzić we mnie zaskoczenie.
Uważam, że kryminał nie musi na siłę podejmować trudnych społecznie tematów. Chyba że w sposób naturalny przemyca pewne wartości. W przypadku "Za nasze grzechy" to się jednak nie udało. Szybko z mrocznego kryminału przemienił się w powieść nieprzyjemną w odbiorze, pełną za długich wywodów. Rozumiem, że każdy autor chciałby napisać bestseller, który będzie niósł głębokie przesłanie i zmusi czytelników do refleksji. Historia, którą otrzymałam, nie spełniła żadnych moich oczekiwań. Pomimo tego, polecam jednak z zapoznaniem się z tą powieścią i wyrobieniem sobie własnego zdania na jej temat.

Na przestrzeni ostatnich lat śmiało można, stwierdzić, że w ludziach coraz mocniej kształtuje się świadomość ekologiczna. Również ten temat został poruszony w "Za nasze grzechy" Ludwika Lunara.
Przed Emilem Grabem postawione zostało bardzo trudne zadanie. Musi rozwiązać tajemnice porzuconego ciała na łące. Przy zwłokach znaleziono fragment poczwarki egzotycznego motyla....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W ostatnim czasie podcasty oraz kanały typu true crime stają się niezwykle popularne. Z fascynacją słuchamy o makabrycznych zbrodniach, które często przytrafiają się zwykłym i niewinnym ludziom. Tworzeniem takich materiałów zajmuje się bohaterka „Jedna z nas musi umrzeć” Darii Orlicz.

W malowniczej miejscowości Ostróda dochodzi do bestialskiej zbrodni. Ginie młoda i pełna życia autostopowiczka. Policja nie jest w stanie odnaleźć niebezpiecznego mordercy, który w dodatku jest zafascynowany brutalnymi afrykańskimi rytuałami. Rok później po tych krwawych wydarzeniach znika młoda i piękna dziewczyna o imieniu Jagoda. Znana youtuberka Lena „Osa” Osowska rozpoczyna niebezpieczne śledztwo, aby odnaleźć odpowiedzi na zaistniałą sytuację. Czy kobiecie uda się rozwiązać zagadkę? Czy może stanie się kolejną ofiarą?

Opisywane brutalne rytuały wzbudziły we mnie tylko niesmak i obrzydzenie. Z tego powodu ciężko było przebrnąć przez pierwsze strony książki. Wielokrotnie ją odkładałam i z bólem serca wracałam do tej odpychającej historii. Przedstawione postacie nie wzbudziły we mnie żadnej sympatii. Zostały tak napisane, że całkowicie niemożliwe było polubienie, któregokolwiek z nich. Pod płaszczykiem sprawy o morderstwo przemycono wątek przemocy wśród kobiet. Uważam, że lepiej poświęcić takiemu zagadnieniu osobną historię i nie łączyć ich ze zwykłym kryminałem, który raczej nie ma z natury podejmowania trudnych społecznie tematów. Można było w takim razie zupełnie ominąć wątek kryminalny, który nie wniósł zupełnie nic do historii. Rozwiązanie go stanowiło dla mnie obrazę jako czytelnika. Nie poprowadzono żadnego psychologicznego śledztwa, myśl o tym kto jest mordercą przyszła przypadkowo jak wybór płatków na śniadanie.

Zdecydowanie nie przeczytałabym książki „Jedna z nas musi umrzeć” drugi raz. Historia momentami była zdecydowanie zbyt niesmaczna, w pozostałej części zabrakło profesjonalnego oraz intrygującego śledztwa, które skupiłoby się na schwytaniu zabójcy. Rozwiązanie tej sprawy odegrało drugorzędną rolę. Polecam jednak z zapoznaniem się z tą powieścią i wyrobieniem sobie własnego zdania na jej temat.

W ostatnim czasie podcasty oraz kanały typu true crime stają się niezwykle popularne. Z fascynacją słuchamy o makabrycznych zbrodniach, które często przytrafiają się zwykłym i niewinnym ludziom. Tworzeniem takich materiałów zajmuje się bohaterka „Jedna z nas musi umrzeć” Darii Orlicz.

W malowniczej miejscowości Ostróda dochodzi do bestialskiej zbrodni. Ginie młoda i pełna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nigdy nie wiemy, jak w teorii nic nieznaczące wydarzenie z przeszłości może odcisnąć swoje piętn. Niezwykle boleśnie przekonali się o tym bohaterowie książki „Nieznajomi” Aleksandry Kalbarczyk.
Grupa nieznajomych trafia do położonej na uboczu posiadłości. Motyw przybycia każdego bohatera jest odmienny. Jednakże szybko okazuje się, że zostali podstępnie zwabieni w niewiadomym celu, a drzwi wejściowe pozostają zamknięte. Muszą odkryć sposób wydostania się z pułapki, zanim wydarzy się coś bardzo złego. Czy uda im się odnaleźć drogę powrotną? Kto stoi za tą mrożącą w krew żyłach sytuacją i jakie motywy nim kierują?
Książka skonstruowana jest trzytorowo. Wgłębiamy się w historię dzięki opisom teraźniejszości, przeszłości, gdzie możemy lepiej poznać licznych bohaterów oraz zostały przedstawione tajemnicze i dość niejasne wydarzenia z hotelu. Jednak czytelnik, uważnie śledząc akcje, jest w stanie z łatwością odkryć zakończenie całej historii. Z tego powodu, kończąc książkę, nie poczułam się w żaden sposób zaskoczona.
Na początku książki zostałam dość mocno przytłoczona znaczną ilością postaci. Niektórzy są wykreowani w sposób dość stereotypowy. Jednak pomimo tego, szybko wciągnęłam się w historię. Sądzę, że wielu fanom slasherów powieść „Nieznajomi” przypadnie do gustu. Wraz z bohaterami powoli odkrywamy przerażające tajemnice starej posiadłości i nie jesteśmy w stanie przewidzieć czyhających na nich niebezpiecznych pułapek. Trudno zgadnąć, kto tym razem padnie ofiarą mrocznej gry, którą prowadzi zabójca.
Muszę przyznać, że książka „Nieznajomi” Aleksandry Kalbarczyk, nie rozczarowała mnie. Aczkolwiek dostrzegałam parę niedociągnięć. Niektóre pułapki wydały się troszkę nierealistyczne i lekko naciągane. Można było również bardziej zwodzić czytelnika za nos, podłożyć kilka fałszywych tropów na temat mordercy i jego motywów. Pomimo tego, uważam, że jest to bardzo dobry debiut, z którym zdecydowanie warto się zapoznać.

Nigdy nie wiemy, jak w teorii nic nieznaczące wydarzenie z przeszłości może odcisnąć swoje piętn. Niezwykle boleśnie przekonali się o tym bohaterowie książki „Nieznajomi” Aleksandry Kalbarczyk.
Grupa nieznajomych trafia do położonej na uboczu posiadłości. Motyw przybycia każdego bohatera jest odmienny. Jednakże szybko okazuje się, że zostali podstępnie zwabieni w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieści H.P. Lovercrafta zdecydowanie można uznać za unikatowe, ale wciąż budzą ogromną grozę i pierwotny lęk w wielu czytelnikach. Stanowią również inspiracje do cyklu gier paragrafowych między innymi do najnowszego "Nawiedziciela mroku", który został stworzony przez Leanrdo Pinto.

Powieści paragrafowe na pewno nie możemy nazwać zwykłymi książkami. Czytelnik nie przygląda się jedynie biernie fabule, a wręcz aktywnie bierze udział w opisywanych wydarzeniach i dowolnie kreuje otaczającą go rzeczywistość. Mamy wpływ na losy naszych postaci, w które się wcielamy. Od nas zależy, czy nasz bohater pogrąży się w całkowitym szaleństwie, poniesie okrutną śmierć lub dalej będzie prowadził swoje zwyczajne i spokojne życie.

Ogromną zaletą „Nawiedziciela mroku” jest przepiękna i oryginalna grafika. Dodała grze mistycyzmu oraz grozy. Historia również jest bardzo interesująca i opowiada o przygodach pisarza Roberta Blake. W przeszłości, na skutek bezmyślnych działań zginął jego przyjaciel. Wraca do Providence, aby napisać powieść, która uspokoi jego sumienie. Miasto skrywa kolejną mroczną tajemnicę, a mianowicie opuszczony kościół. Co skrywają te imponujące mury? Czy odkryjemy tajemnicę Nawiedziciela mroku? Na szczęście, żeby odpowiedzieć na te pytania, nie trzeba zapoznać się z poprzednimi dziewięcioma częściami cyklu, aby sięgnąć do tej pozycji. Każda opowiada inną historię i nie zauważyłam między nimi znaczących nawiązań.

Zdecydowanie muszę stwierdzić, że ogromną zaletą tej gry paragrafowej jest mała poprawa ilości różnorodnych ścieżek, którymi możemy podążać. Często miałam spore możliwości wyboru i nie musiałam iść narzuconą drogą jak w przypadku "Szepczącego w ciemnościach". Największą niespodzianką i moim zdaniem najlepszą częścią historii jest wprowadzenie postaci Lovecrafta, z którym nasz pisarz ma okazję współpracować.

Bardzo dobrze bawiłam się przy „Nawiedzicielu mroku” Leandro Pinto i uważam tę część za najlepszą z całego cyklu. Zachęcam jednak do samodzielnego zapoznania się z tą grą paragrafową i wyrobieniem sobie własnej opinii na jej temat.

Powieści H.P. Lovercrafta zdecydowanie można uznać za unikatowe, ale wciąż budzą ogromną grozę i pierwotny lęk w wielu czytelnikach. Stanowią również inspiracje do cyklu gier paragrafowych między innymi do najnowszego "Nawiedziciela mroku", który został stworzony przez Leanrdo Pinto.

Powieści paragrafowe na pewno nie możemy nazwać zwykłymi książkami. Czytelnik nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Codziennie prowadzimy tysiące negocjacji. Zazwyczaj chodzi o sprawy prozaiczne, niemające większego znaczenia. Jednakże niektórzy ludzie zajmują się tym profesjonalnie i od ich słów zależy zdrowie i bezpieczeństwo potencjalnego samobójcy lub niewinnych zakładników. Taką profesją trudni się główna bohaterka książki „Zgubny wpływ” Mike Omer’a.
Abby Mullen pracuje w nowojorskiej policji oraz samotnie wychowuje dwójkę dzieci. Wszystko nagle zmienia kontakt z dawną znajomą Eden Fletcher. Kobiety nie utrzymywały kontaktu od lat z powodu mrocznej wspólnej przeszłości. Ktoś jednak porwał synka Eden i zdesperowana matka szuka wszystkich sposobów, aby chłopiec wrócił bezpiecznie do domu.
„Zgubny wpływ” nie jest moim pierwszym zetknięciem z autorem Mike Omerem. Przeczytałam wcześniej książkę „Pajęczą sieć”, która mnie bardzo rozczarowała. Na szczęście nie stało się tak tym razem. Bohaterowie zostali wyraźniej nakreśleni, można było się z nimi utożsamić, ich polubić bądź nie. Wywoływali u mnie jakieś emocje, w końcu nie wydawali się skrajnie papierowi i nijacy. Cała historia zyskała na tym realizmu.
Jestem również zadowolona z faktu, że autor odważył się poruszyć trudny temat sekt, który mnie fascynuje po obejrzeniu serialu Diabeł w Ohio. Jednak nie czytałam zbyt wiele książek, w których poruszano by to zagadnienie, dlatego nie mam dużego punktu odniesienia. Pomimo tego, wydaje mi się, że problem został odpowiednio i wyczerpująco przedstawiony.
Mike Omer stworzył książkę „nieodkładalną”, pełną zwrotów akcji. Po każdym przeczytanym rozdziale czułam wewnętrzny przymus, aby sięgnąć po kolejny. Zostało we mnie zasiane ziarno ciekawości i bardzo chciałam odkryć, co kryje się za tą historią. Kto porwał Nathana? Co dokładnie wydarzyło się na farmie Wilcox’a?
Zdecydowanie zachęcam do zapoznania się ze „Zgubnym wpływem” Mike Omer’a i wyrobieniem sobie własnej opinii na jej temat. Książka zrobiła na mnie spore wrażenie i nie żałuję czasu, który poświęciłam na zapoznanie się z tą historią. To solidnie skonstruowany thriller, który może niejednokrotnie zaskoczyć czytelnika.

Codziennie prowadzimy tysiące negocjacji. Zazwyczaj chodzi o sprawy prozaiczne, niemające większego znaczenia. Jednakże niektórzy ludzie zajmują się tym profesjonalnie i od ich słów zależy zdrowie i bezpieczeństwo potencjalnego samobójcy lub niewinnych zakładników. Taką profesją trudni się główna bohaterka książki „Zgubny wpływ” Mike Omer’a.
Abby Mullen pracuje w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z pewnością można uznać, że opowieści H.P. Lovercrafta są ponad czasowe i wciąż mogą budzić grozę w wielu czytelnikach. Stanowią również inspiracje do cyklu gier paragrafowych między innymi "Szepczącego w ciemności”, który został stworzony przez Giny’ego Valrisa.

Powieści paragrafowe zdecydowanie wyróżniają się od zwykłych książek. Czytelnik nie przygląda się biernie fabule, a wręcz uczestniczy w opisywanych wydarzeniach. Mamy wpływ na losy naszych bohaterów i możemy manipulować toczącą się akcją. Od nas zależy, co się stanie z główną postacią, w którą się wcielamy.

Znaczną zaletą „Szepczącego w ciemności” na pewno jest grafika. Dodała lekturze mistycyzmu oraz grozy. Do tego stopnia, iż narysowane stworzenia pojawiły się w moim koszmarze, z którego obudziłam się z walącym sercem. Historia również jest bardzo interesująca i opowiada o przygodach profesora Alberta N. Wilmartha. Możemy zbadać obecność pozaziemskiego życia w okolicy Townshend w stanie Vermont. Na szczęście nie trzeba zapoznać się z poprzednimi ośmioma częściami cyklu, aby sięgnąć do tej pozycji. Każda opowiada inną historię i nie zauważyłam między nimi znaczących nawiązani.

Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że ogromną wadą tej gry paragrafowej była mała różnorodność ścieżek, którymi możemy podążać. Często nie miałam nawet możliwości wyboru, lecz musiałam iść narzuconą drogą. Również na początku książki jest mnóstwo ścieżek, które bardzo szybko kończą grę. Z tego powodu musimy wielokrotnie czytać te same opisy przy kolejnych podejściach do historii profesora Wilmartha.

Podczas pierwszego podejścia bardzo dobrze bawiłam się przy „Szepczącym w ciemnościach”. Przy kolejnych grach zaczęłam dostrzegać mały wybór dłuższych ścieżek historii i zostałam zmuszona do wielokrotnego czytania tych samych opisów, gdy nie chciałam zakończyć przygody przy samym wstępie. Zachęcam jednak do samodzielnego zapoznania się z tą grą paragrafową i wyrobieniem sobie własnej opinii na jej temat.

Z pewnością można uznać, że opowieści H.P. Lovercrafta są ponad czasowe i wciąż mogą budzić grozę w wielu czytelnikach. Stanowią również inspiracje do cyklu gier paragrafowych między innymi "Szepczącego w ciemności”, który został stworzony przez Giny’ego Valrisa.

Powieści paragrafowe zdecydowanie wyróżniają się od zwykłych książek. Czytelnik nie przygląda się biernie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Doktor Julia Cates jest znanym psychiatrą, której kompetencje zostają podważone w wyniku nieszczęśliwego zbiegu wydarzeń. Upokorzona kobieta wraca do rodzinnego miasteczka, aby zająć się niecodziennym przypadkiem, do którego wezwała ją starsza siostra oraz jednocześnie miejscowa pani komendant. Odnaleziona dziewczynka niewątpliwie odmieni jej życie na zawsze.

Problem dzikich dzieci nie był mi wcześniej obcy, pomimo tego książka na nowo zapoczątkowała we mnie wiele refleksji. Do czego ludzie są zdolni? Do jakiego stopnia mogą skrzywdzić kruchą i bezbronną istotę? Wszyscy, gdy rodzimy się, jesteśmy czyści jak niezapisane kartki i to dorośli mają wpływ na kształtowanie młodych umysłów. Jednak, co nastąpi, gdy w wyniku rozległego zaniedbania dziecko nie zostanie nauczone podstawowych zasad funkcjonowania w społeczeństwie?

Historia skupiła się przede wszystkim na relacji pomiędzy małą dziewczynką a Julią. Jeżeli ktoś oczekuję rozbudowanego wątku policyjnego śledztwa, może się jedynie głęboko rozczarować. Obserwujemy zwyczajny proces wychowania, który ma miejsce z kilkuletnim opóźnieniem. Subtelne opisy sprawiały, że często odczuwałam emocje doktor Cates.

Ważnym elementem książki jest również przemiana relacji sióstr. Początkowo pomiędzy kobietami panowała napięta atmosfera i okazywane uczucia były dość chłodne. Wszystko zmienia się podczas trudnej sytuacji, w której znalazły się bohaterki. Zostały zmuszone do współpracy i odnalezienia  rozwiązania problemu. Kluczowe są również ich sprawy sercowe, które przedstawiono w bardzo delikatny sposób. Na szczęście nie odwracają uwagi od głównego wątku.

Zdecydowanie zachęcam do zapoznania się z „Magiczną chwilą” Kristin Hannah. Książka zrobiła na mnie spore wrażenie i nie żałuję czasu, który poświęciłam na zapoznanie się z tą historią.

Doktor Julia Cates jest znanym psychiatrą, której kompetencje zostają podważone w wyniku nieszczęśliwego zbiegu wydarzeń. Upokorzona kobieta wraca do rodzinnego miasteczka, aby zająć się niecodziennym przypadkiem, do którego wezwała ją starsza siostra oraz jednocześnie miejscowa pani komendant. Odnaleziona dziewczynka niewątpliwie odmieni jej życie na zawsze.

Problem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Nora Roberts jest znana jako autorka światowych bestsellerów, pomimo tego nigdy wcześniej nie zapoznałam się z jej twórczością. Stan ten zmieniła książka  „Życie nocne”.

Harry Booth nie miał łatwego życia. Zmagająca się z rakiem matka nie mogła zagwarantować chłopcu finansowej stabilizacji. Zmuszony został do rozwiązania problemów w sposób wykraczający możliwości dziewięcioletniego dziecka. Trudne dzieciństwo rzutuje na dorosłe życie Bootha, definiując, jakim stał się człowiekiem.

Pierwsze, na co zwróciłam uwagę to charakterystyczny język, którym książka została napisana. Wszystkie występujące postacie wysławiają się w ten sam zbliżony sposób, przez co wielokrotnie gubiłam się w dialogach, nie wiedząc, kto wypowiedział daną kwestię. Zarówno młodzi dwudziestoletni bohaterowie jak ich starsi krewni używają tych samych niedzisiejszych zwrotów.

 „Życie nocne” jest obszerną powieścią, pomimo tego to przegadana, pozbawiona akcji historia. Niezliczone opisy skomplikowanych potraw oraz sposób ich przyrządzenia, spowalniają jedynie tempo  i nużą czytelnika. Wielokrotnie nie czułam się uczestnikiem wydarzeń, ponieważ  opisy ujęte zostały w formie streszczenia. Przedstawiony wątek romantyczny, który stanowił ważną część historii, wydał mi się mocno papierowy. Nie wyczuwałam chemii między bohaterami, a jedynie odczuwałam ciarki zażenowania. Ich ponowne spotkanie po latach w innym miasteczku było po prostu nieprawdopodobne i nierealistyczne.

 Niestety, ale wątek kryminalny również nie przypadł mi do gustu. Odniosłam wrażenie, że autorka nie ma zbytniego pojęcia na temat świata przestępczego. Włamania zostały opisane tak beznamiętnie, że nie odczuwałam typowego napięcia czy zaciekawienia podczas ich czytania. Booth nie miał praktycznie żadnych trudności, został przedstawiony jako nadczłowiek, który poradzi sobie z każdym problemem w pojedynkę. To wszystko odebrało historii wiarygodność.

Z przykrością muszę stwierdzić, że czytanie „Życia nocnego” nie sprawiło mi przyjemności. Nie sięgnę też raczej po inne książki Nory Roberts. Zachęcam jednak do przeczytania i wyrobienia sobie własnej opinii.

Nora Roberts jest znana jako autorka światowych bestsellerów, pomimo tego nigdy wcześniej nie zapoznałam się z jej twórczością. Stan ten zmieniła książka  „Życie nocne”.

Harry Booth nie miał łatwego życia. Zmagająca się z rakiem matka nie mogła zagwarantować chłopcu finansowej stabilizacji. Zmuszony został do rozwiązania problemów w sposób wykraczający możliwości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zbliżające się wielkimi krokami Halloween to z pewnością ulubiony okres w roku wielbicieli horrorów oraz wszelakiej makabry. Kto z nas nie lubi tego dreszczyku emocji, kiedy jesteśmy świadkami przerażającej fikcyjnej historii? Z pewnością już młodsi czytelnicy chętnie sięgają po mrożące krew w żyłach opowieści, do czego są zachęcani poprzez przeczytanie książki „13 krzeseł” Dave’a Sheltona.

Jack jest ciekawskim chłopcem. Od jakiegoś czasu słyszał różne mroczne opowieści na temat pewnego tajemniczego, opuszczonego domu. Zachęcony zakrada się tam pewnej nocy i staje się świadkiem niecodziennego wydarzenia. Grupa przypadkowych i w żaden sposób niepowiązanych ze sobą  ludzi spotyka się, aby opowiedzieć sobie nawzajem historie o duchach. Część z nich przypomina ludowe podania, inne stare legendy miejskie, a niektóre są całkiem współczesne.

Książka skierowana jest raczej do młodszych czytelników, dlatego początkowo miałam spore obawy związane ze zbyt dużą infantylnością tej historii. Na szczęście niepotrzebnie, ponieważ opowieści okazały się mroczne i występowały niejednokrotnie krwawe morderstwa czy wypadki. Nie tego się spodziewałam, dlatego osobiście nie polecałabym tej książki całkiem małym dzieciom, aby nie miały później jakichś koszmarów. Żadne opowiadanie nie przeraziło mnie ani nie wywołało ciarek, ale czytałam je z dużym zainteresowaniem. Niejednoznaczne zakończenie raczej krótkich opowiadanych historii często zmuszały mnie do refleksji. Format książki przypominał mi całkiem znane seriale z lat 90 np. „Opowieści z krypty” i „Creepshow”.

Muszę przyznać, że zakończenie książki mnie zaskoczyło, ponieważ nie spodziewałam się zupełnie żadnego wyjaśnienia opisywanych wydarzeń. Historia okazała się doskonale przemyślana oraz zgrabnie zamknięta. Cieszę się, że „13 krzeseł” Dave’a Sheltona zaskoczyło mnie pozytywnie. Z czystym sumieniem mogę ją polecić na długie jesienne wieczory. Nie trzeba się martwić, że została zaklasyfikowana jako powieść dla dzieci.

Zbliżające się wielkimi krokami Halloween to z pewnością ulubiony okres w roku wielbicieli horrorów oraz wszelakiej makabry. Kto z nas nie lubi tego dreszczyku emocji, kiedy jesteśmy świadkami przerażającej fikcyjnej historii? Z pewnością już młodsi czytelnicy chętnie sięgają po mrożące krew w żyłach opowieści, do czego są zachęcani poprzez przeczytanie książki „13 krzeseł”...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Helene Flood to norweska psycholożka i autorka książki „Sąsiadka”, którą otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Niestety zawód autorki nie przyczynił się w żadnym stopniu do stworzenia intrygującego thrillera psychologicznego.

Główną bohaterką książki jest Rikke. Kobieta ma oddanego męża oraz wspaniałe dzieci. Nikt nie wie o jej największym sekrecie, czyli romansie z przystojnym sąsiadem. Pewnego dnia zwłoki mężczyzny zostają odnalezione w jego mieszkaniu, a policja podejrzewa, że morderca mieszka w tym samym budynku. Czy Rikke powinna przyznać się mężowi, że zdradzała go z sąsiadem?

Po przeczytaniu tej książki targały mną bardzo silne emocje. Była to przede wszystkim złość za zmarnowany czas, jaki jej poświęciłam. Autorka książki na każdym kroku chciała podkreślić fakt, iż jest psychologiem, dlatego nieustannie pojawiały się wtrącenia i pseudofilozoficzne przemyślenia na temat życia i społeczeństwa, które stanowią główny rdzeń opowieści. Osobiście się z wieloma nie zgadzałam, co bardziej pogłębiało moją niechęć do tej pozycji, która została przecież sklasyfikowana jako thriller.

Niestety zabrakło tutaj również akcji. Przez całą książkę dosłownie nic się nie działo. Przytaczano w chaotyczny sposób i analizowano te same nudne wydarzenia, które często nie miały żadnego znaczenia dla opisywanej historii. Postacie i dialogi były tak samo papierowe, jak kartki, na których wydrukowano to dzieło. Przytaczam mój ulubiony fragment z tej książki:

„Odzywa się:

- Cześć.

Odpowiadam:

- Cześć.

On mówi:

- Co zamierzasz robić tą szczoteczką?

- Sprzątam.

- Aha.”

Zakończenie to najbardziej rozczarowująca część tej książki. Muszę przyznać, że było logiczne i sensowne, ale nie wynagrodziło to wcześniejszego cierpienia. Historia ta jest tak prosta, że można ją streścić w zaledwie kilku zdaniach. Nie ma potrzeby, aby ją opisywać aż tak obszernie. Z całego serca odradzam zapoznanie się z „Sąsiadką” Helene Flood. Zwłaszcza fanom thrillerów, którzy cenią ten gatunek za napięcie, niepewność i tajemniczość, które mają wywołać u czytelnika dreszcz emocji.

Helene Flood to norweska psycholożka i autorka książki „Sąsiadka”, którą otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Niestety zawód autorki nie przyczynił się w żadnym stopniu do stworzenia intrygującego thrillera psychologicznego.

Główną bohaterką książki jest Rikke. Kobieta ma oddanego męża oraz wspaniałe dzieci. Nikt nie wie o jej największym sekrecie, czyli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W ostatnim czasie chętnie sięgamy po teksty kultury, które nawiązują do mitologii głównie greckiej lub nordyckiej. Myślę, że niestety niewiele osób zna nasze słowiańskie wierzenia. Z tego powodu, żeby rozszerzyć swoją wiedzę, przeczytałam książkę "Gniewa" Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Główną bohaterkę Jarogniewę poznaliśmy już lepiej dzięki poprzedniej części cyklu Kwiatu paproci. Ponownie jej podopieczna Gosława pragnie usłyszeć historię z czasów młodości starej szeptuchy. Jaga przenosi nas do Bielin, w których próbowała rozkręcić praktykę przejętą po swojej babci. Znudzona kobieta pragnie przygód, ale nie spodziewa się tego, co ją czeka. Zaprzyjaźniony kapłan Mszczuj prosi ją, żeby udawała jego narzeczoną przed rodziną. Zostaje również odnalezione ciało klientki Jarogniewy, która wcześniej używała jej specyfików. Czy szeptucha miała coś wspólnego z tą nagłą śmiercią?
Historia Gosławy i Mieszka została już zakończona, dlatego nie spodziewałam się kolejnego powrotu do Bielin. Postać Jarogniewy zawsze była bardzo intrygująca, dlatego opowiedzenie o jej młodości początkowo wydawało się dobrym pomysłem. Niestety, ale dla mnie młoda Jaga nie wyróżnia się niczym od innych głównych bohaterek książek pani Miszczuk. Przez spłycony portret psychologiczny postaci wydają się być jednakowe, pisane pod jeden wzór. To młode kobiety, które często nie szukają miłości ani męża, nie boją się odpyskować siłom nadprzyrodzonym oraz bez żadnego konkretnego powodu są wyjątkowe. Z przykrością muszę stwierdzić, że również mitologia słowiańska zeszła na drugi plan. Fabuła skupiła się głównie na problemach miłosnych oraz swaćbach. Zabrakło pomysłów na całą książkę, dlatego pojawiło się sporo niepotrzebnych i często mało interesujących wątków. Dorośli ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać, co doprowadza do wielu niepotrzebnych sytuacji. Wszystkie te przyziemne problemy Jagi wypierają tajemnice słowiańskiego świata przedstawionego w książce.
Uważam, że czasem powroty do pewnych historii są zbędne. W tym przypadku wystarczyłoby opowiadanie, które mogłoby przybliżyć nam najciekawsze perypetie Jarogniewy zamiast książki z licznymi nieowiązanymi ze sobą wątkami.

W ostatnim czasie chętnie sięgamy po teksty kultury, które nawiązują do mitologii głównie greckiej lub nordyckiej. Myślę, że niestety niewiele osób zna nasze słowiańskie wierzenia. Z tego powodu, żeby rozszerzyć swoją wiedzę, przeczytałam książkę "Gniewa" Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Główną bohaterkę Jarogniewę poznaliśmy już lepiej dzięki poprzedniej części cyklu Kwiatu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Samotnie przeciwko mrozowi. Samotna przygoda w kanadyjskiej dziczy Gavin Inglis, Glenn Rahman
Ocena 7,6
Samotnie przec... Gavin Inglis, Glenn...

Na półkach: ,

W ostatnim czasie gry paragrafowe stają się powoli coraz bardziej znane. Wyróżniają się tym, że nasze decyzje mają realny wpływ na przebieg akcji. Zależenie od ścieżki, którą wybierzemy, spotykają nas odmienne przygody. Moje doświadczenie z tego typu grami nie jest zbyt obszerne, dlatego z ciekawością sięgnęłam po „Samotnie przeciwko mrozowi. Samotna przygoda w kanadyjskiej dziczy”, autorstwa Gavina Inglisa oraz Glenna Rahmana.
Historia, której jesteśmy bohaterami, nawiązuje do niesamowitego oraz mrocznego dzieła Lovecrafta „Zew Cthulu”. Wcielamy się w rolę antropologa, dr Nadelmanna, który wraz ze swoimi doktorantami wyrusza w ryzykowną podróż, w głąb Północnej Hanninah. Pragnie sławy w świecie nauki oraz chce kontynuować swoją karierę, dlatego liczy na przełomowe odkrycia. Jego sukces lub klęska zależy oczywiście od naszych decyzji.
Zaraz po odpakowaniu przesyłki byłam po prostu oczarowana. Gra ma przepiękną i starannie wykonaną szatę graficzną. Rysunki wewnątrz książki są również bardzo mroczne, dlatego idealnie wprowadzają w klimat historii. Niestety pierwsze rozczarowanie pojawiło się, gdy wraz z chłopakiem przystąpiliśmy do gry. Należało zapoznać się z obszerną instrukcją. Czytanie jej zajęło nam mnóstwo czasu, a i tak nie zrozumieliśmy albo nie zapamiętaliśmy wszystkich zasad gry. Pierwsza nasza rozgrywka była mało interesująca, ponieważ przy prawie każdym ruchu musieliśmy wspierać się instrukcją. Ścieżka, którą podążaliśmy, także była mało ciekawa. Gdyby nie niepokojące rysunki, prawie wcale nie czułabym mrocznego klimatu. Przez większość czasu nie działo się nic interesującego, a zakończenie było wręcz rozczarowujące.
Nie przetestowałam wszystkich ścieżek wydarzeń, dlatego istnieje szansa, że ta gra jeszcze pozytywnie mnie zaskoczy. Nie nastawiam się już na nic specjalnego i raczej nie sięgnę po inne gry z tego wydawnictwa. Zachęcam jednak z samodzielnym zapoznaniem się „Samotnie przeciwko mrozowi. Samotna przygoda w kanadyjskiej dziczy” i wyrobieniem sobie własnej opinii na temat tej książki.

W ostatnim czasie gry paragrafowe stają się powoli coraz bardziej znane. Wyróżniają się tym, że nasze decyzje mają realny wpływ na przebieg akcji. Zależenie od ścieżki, którą wybierzemy, spotykają nas odmienne przygody. Moje doświadczenie z tego typu grami nie jest zbyt obszerne, dlatego z ciekawością sięgnęłam po „Samotnie przeciwko mrozowi. Samotna przygoda w kanadyjskiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po nieudanym pierwszym spotkaniu z panem Sagerem, przeczytałam coś z czego jestem zadowlona. Muszę przyznać, że sam pomysł na historię nie jest zbyt oryginalny, jednak z przyjemnością zanurzyłam się w tym tajemniczym domu. Z przykrością stwierdzam, że nie poczułam ani razu grozy czy strachu. Zdecydowanie odradzam fanom horrorów!

Po nieudanym pierwszym spotkaniu z panem Sagerem, przeczytałam coś z czego jestem zadowlona. Muszę przyznać, że sam pomysł na historię nie jest zbyt oryginalny, jednak z przyjemnością zanurzyłam się w tym tajemniczym domu. Z przykrością stwierdzam, że nie poczułam ani razu grozy czy strachu. Zdecydowanie odradzam fanom horrorów!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Codziennie wykonujemy mnóstwo prostych czynności. Chodzimy do sklepów, na pocztę i do przychodni. Co jeśli na pozór zwyczajne miejsce stanie się świadkiem niecodziennych wydarzeń? O tym przekonał się główny bohater książki „Uwikłany” Michała Bednarskiego.

Tomasz to prawie czterdziestoletni biznesmen. Pod wpływem impulsu postanawia przebadać sobie wątrobę. Na pozór wszystko wydaje się być w porządku. Jednak przy wejściu spotyka bardzo agresywnego mężczyznę. Kiedy przypadkowo odnajduje jego zwłoki, które natychmiast znikają, zdaje sobie sprawę, że nic nie jest takie, jak mu się wydaje. Komu można zaufać?

Pomimo niewielkiej objętości powieści na pewno nie można powiedzieć, że brakuje tutaj akcji. Odniosłam wrażenie, że wszystko zostało dokładnie przemyślane, a książka nie powstała na przysłowiowym kolanie. Oryginalna historia przykuła moją uwagę. Kolejne zwroty akcji budziły coraz większe zainteresowanie, dlatego nie mogłam się oderwać od „Uwikłanego”, aż nie dotarłam do samego końca. Końcówka odrobinę mnie rozczarowała, ale to wynika z faktu, iż wątki mafijne nie należą do moich ulubionych. Obiektywnie jednak muszę przyznać, że autor trzymał poziom do ostatniej strony. Osobiście uważam, że historia mogła przekształcić się w horror psychologiczny. Pomimo tego trzeba przyznać, że „Uwikłany” wyróżnia się na tle polskich thrillerów. Popularni pisarze wydają hurtowo nowe powieści, które plasują się na poziomie seriali paradokumentalnych. Zapominają o zbudowaniu odpowiedniej atmosfery i skupiają się na zszokowaniu czytelnika bezsensownymi sytuacjami.

Pod wpływem pozytywnych emocji, które wynikają z przeczytania „Uwikłanego”, w niedalekiej przyszłości chętnie sięgnę po drugą powieść pana Michała Bednarskiego. Mam nadzieję, że napisze jeszcze niejedną emocjonującą powieść. Liczę zwłaszcza na dobry horror, ponieważ widzę szansę na sukces w tym konkretnym  gatunku. Dawno nie widziałam tak dobrze rozbudowanej atmosfery grozy i niepokoju w książce. Szkoda zmarnować taki potencjał.

Codziennie wykonujemy mnóstwo prostych czynności. Chodzimy do sklepów, na pocztę i do przychodni. Co jeśli na pozór zwyczajne miejsce stanie się świadkiem niecodziennych wydarzeń? O tym przekonał się główny bohater książki „Uwikłany” Michała Bednarskiego.

Tomasz to prawie czterdziestoletni biznesmen. Pod wpływem impulsu postanawia przebadać sobie wątrobę. Na pozór wszystko...

więcej Pokaż mimo to