-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-03-31
2019-03-30
Emily Giffin to podobno jedna z lepszych pisarek literatury kobiecej. Może więc po prostu gatunek nie jest dla mnie? Powieść opiera się na wątku przemocy seksualnej oraz dyskryminacji rasowej. Finch, pochodzący z bardzo bogatej rodziny biały chłopak robi ośmieszające zdjęcie Lyli wywodzącej się ze zdecydowanie biedniejszej okolicy pół-Latynosce. Niestety, wszystko wskazuje na to, że uda mu się uniknąć kary. Narracja w powieści prowadzona jest z perspektywy ojca dziewczyny i matki chłopaka. Autorka wskazuje na to, ile w życiu człowieka może odebrać bogactwo, jak może zepsuć najlepszy nawet charakter. Ukazuje także bezduszność systemu, w którym bogaci zawsze wygrywają. Ważną rolę w powieści odgrywa również wątek przemocy seksualnej z często podkreślanym - NIC NIE USPRAWIEDLIWIA KRZYWDZENIA DRUGIEJ OSOBY. Z przykrością muszę stwierdzić, że choć Emily Giffin poruszyła we "Wszystkim, czego pragnęliśmy" szereg ważnych tematów, to powieść w moim odbiorze była dość płytka i nastawiona na jedną tezę. Główna bohaterka wzbudziła we mnie bardzo negatywne uczucia ciągłym użaleniem sę nad sobą i czarno-białym spojrzeniem na świat. Sama fabuła była dość wtórna i łatwa do przewidzenia.
Emily Giffin to podobno jedna z lepszych pisarek literatury kobiecej. Może więc po prostu gatunek nie jest dla mnie? Powieść opiera się na wątku przemocy seksualnej oraz dyskryminacji rasowej. Finch, pochodzący z bardzo bogatej rodziny biały chłopak robi ośmieszające zdjęcie Lyli wywodzącej się ze zdecydowanie biedniejszej okolicy pół-Latynosce. Niestety, wszystko wskazuje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-24
Książka, o której słyszałam naprawdę wiele i zawsze pozytywnie. Uwielbiam literaturę faktu, więc wiedziałam, że spotkanie będzie udae, jednak nie spodziewałam się tak trudnej i wymagającej lektury. "Sendlerowa. W ukryciu" to opowieść o najsłynniejszej bodaj polskiej bohaterce ratującej Żydów. Jest to reportaż o dwóch obliczach - z jednej strony Anna Bikont ukazuje Sendlerową jako człowieka z krwi i kości (stąd tytuł "W Ukryciu"?) - mówi o tym, co sama bohaterka chciała ukryć - nieudane małżeństwa, komunistyczne zaangażowanie, niepełne wykształcenie, problemy w relacjach z innymi. Tytuł jednak może wskazywać także na drugi aspekt tej historii - co kryje się pod symbolem Ireny Sendler? Cała organizacja Żegota, bohaterscy społecznicy, o których jest cicho, żydowskie dzieci ocalone, jednak pozbawione korzeni i rodziny... A także to, o czym najłatwiej i najchętniej zapomnieć - postawę Polaków wobec Holocaustu. I pod tym względem lektura jest bolesna i trudna, demitologizuje bowiem nasz naród, ukazując, że walka o uratowanie Żydów była walką polsko-polską. Reportaż Anny Bikont jest wart uwagi chociażby ze względu na ogromny materiał źródłowy, który opracowała autorka, liczne przypisy i obszerną bibliografię. To bardzo ciekawy głos w dyskusji o relacjach polsko-żydowskich. Z całego serca polecam!
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)
Książka, o której słyszałam naprawdę wiele i zawsze pozytywnie. Uwielbiam literaturę faktu, więc wiedziałam, że spotkanie będzie udae, jednak nie spodziewałam się tak trudnej i wymagającej lektury. "Sendlerowa. W ukryciu" to opowieść o najsłynniejszej bodaj polskiej bohaterce ratującej Żydów. Jest to reportaż o dwóch obliczach - z jednej strony Anna Bikont ukazuje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-15
Książka nazwana została jednym z najlepszych i najbardziej wciągających thrillerów psychologicznych. Jako, że takie uwielbiam, nie mogłam wprost doczekać się jej lektury. Niestety, poczułam się rozczarowana. I choć książka sama w sobie złą nie jest, jako thriller zawodzi na pełnej linii. Fabuła toczy się wokół historii dwóch młodziutkich przyjaciółek, które niespodziewanie giną w pobliskim lesie. W ich poszukiwanie angażują się ich rodziny, co staje się okazją do poznania problemów, które zazwyczaj skrywane są w domu. Powieść Heather Gudenkauf z całą pewnością porusza ważny problem, jakim jest przemoc wobec dzieci czy alkoholizm, w obrazowy sposób opisując tragedię, jaka rozgerała się w rodzinie jednej z dziewczynek. Niestety, sama książka była nieco nudna. Rozumiem koncept odkrywania stopniowo prawdy o dziewczynkach i ukazywania ich przeszłości, jednak powieść była dla mnie nieco przegadana, a sam główny wątek nudził. Rozczarowało mnie także zakończenie - pojawiło się znikąd i nie zostało dobrze wyjaśnione. SZKODA!
Książka nazwana została jednym z najlepszych i najbardziej wciągających thrillerów psychologicznych. Jako, że takie uwielbiam, nie mogłam wprost doczekać się jej lektury. Niestety, poczułam się rozczarowana. I choć książka sama w sobie złą nie jest, jako thriller zawodzi na pełnej linii. Fabuła toczy się wokół historii dwóch młodziutkich przyjaciółek, które niespodziewanie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-06
Jako osoba wierząca długo zastanawiałam się, czy powinnam sięgnąć po tę książkę. Wiecie, jak to jest - kiedy Kościół atakowany jest z wielu stron, trudno być tym, kto też dokłada do tego cegiełkę. Jednak później zastanowiłam się - czy mamy żyć w niewiedzy, ignorując to, że w Kościele, jak w każdej instytucji, dzieje się źle? Właśnie na jeden z najbardziej trudnych tematów dotyczących wspólnoty założonej przez Jezusa Chrystusa zwraca uwagę reportaż Marty Abramowicz. Świetny reportaż, warto dodać. Autorka zadała sobie trud, by odnaleźć byłe zakonnice. Choć według statystyk co piąta osoba zna kobietę, która wystąpiła ze zgromadzenia, nakłonienie ich do rozmów wcale nie jest rzeczą prostą. Jeśli już mówią - najczęściej anonimowo, nie wskazując wprost zgromadzeń. Jednakże ich historie, choć może pozbawione szczegółów, uderzają. Bohaterki opowiadają o terrorze i koszmarze, jakim jest życie w klasztorze. Dają świadectwo całkowitego podporządkowania, utraty własnej osobowości, idiotycznego niszczenia człowieka w człowieku. Wskazują na bezsens formacji zakonnic i skostniałość struktur, w których równe trzymanie rąk jest ważniejsze od bycia dobrym człowiekiem. Marta Abramowicz nie zatrzymuje się jedynie na przytoczeniu wspomnień byłych zakonnic. Prowadzi prawdziwe dziennikarskie śledztwo mające na celu ustalić, dlaczego życie w żeńskich zgromadzeniach tak bardzo różni się od życia księży, dlaczego polskie zakonnice wciąż tkwią w przestarzałych strukturach. Umiejętnie analizuje historię Koscioła oraz ruchu feministycznego, by na końu zostawić czytelnika z uczuciem smutku. W mojej opinii, "Zakonnice odchodzą po cichu" to nie książka antykościelna. To książka skierowana przeciwko złu, jakie w imię Kościoła można drugiemu człowiekowi wyrządzić.
Jako osoba wierząca długo zastanawiałam się, czy powinnam sięgnąć po tę książkę. Wiecie, jak to jest - kiedy Kościół atakowany jest z wielu stron, trudno być tym, kto też dokłada do tego cegiełkę. Jednak później zastanowiłam się - czy mamy żyć w niewiedzy, ignorując to, że w Kościele, jak w każdej instytucji, dzieje się źle? Właśnie na jeden z najbardziej trudnych tematów...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-03
Pierwszy tom trylogii tej chrześcijańskiej autorki miałam przyjemność czytać rok temu. Niewiele już pamiętałam z akcji, zostało tylko wrażenie - to była świetna książka. Nareszcie udało mi się zajrzeć do drugiego tomu i moja opinia została podtrzymana. "Echo w ciemności" opowiada o losach chrześcijańskiej niewolnicy, Hadassy, która została wysłana przez swoją bezwzględną panią na arenę. Cudem ocalała, na zawsze okaleczona dziewczyna chce nadal głosić Imię Jezusa. Robi to, pomagając medykowi, który uratował jej życie - w końcu sława Rafy, uzdrowicielki, dochodzi także do Julii Walerian, która wysłała ją na arenę. Tymczasem ukochany Hadassy, Markus, wyrusza do Palestyny, by odnaleźć Boga, dla którego życie oddała jego wybranka.
"Echo w ciemności" to specyficzny typ literatury. Z całą pewnością przeznaczona jest bardziej dla osób wierzących, ateiści i osoby innych wyznań mogą być znużeni ciągłym powoływaniem się na słowa i postać Jezusa. Niemniej sam sposób ukazania chrześcijaństwa bardzo przypadł mi do gustu - widać było, jak religia uszlachetnia bohaterów, jak pomaga im w życiu codziennym i nadaje im mocy, by czynić niemożliwe. Z ich zachowaniem skontrastowana jest postawa pogan, którzy coraz bardziej pogłębiają się w grzechu i upadku. Co jednak ważne, żaden z bohaterów nie jest jednoznacznie zły ani dobry. To ludzie z krwi i kości, którzy mają swoje wątpliwości, wady i zalety. Powieść napisana jest w sposób bardzo płynny, emocje bohaterów ukazano w sposób, który przejmuje czytelnika. "Echo w ciemności" nie jest może aż tak dobre, jak "Głos w wietrze", ale wciąż warto się z nim zapoznać!
Pierwszy tom trylogii tej chrześcijańskiej autorki miałam przyjemność czytać rok temu. Niewiele już pamiętałam z akcji, zostało tylko wrażenie - to była świetna książka. Nareszcie udało mi się zajrzeć do drugiego tomu i moja opinia została podtrzymana. "Echo w ciemności" opowiada o losach chrześcijańskiej niewolnicy, Hadassy, która została wysłana przez swoją bezwzględną...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W moich czytelniczych wyborach staram się sięgać po książki coraz bardziej dojrzałe. Zauważyłam, że czytanie młodzieżowych romansów nie sprawia mi już zbyt dużej radości. Wyjątkiem jest twórczość Amy Harmon! Autorka, którą pokochałam już kilka lat temu za "Prawo Mojżesza" po raz kolejny zrobiła na mnie fenomenalne wrażenie. Tym razem przedstawiła historię Blue - zagubionej młodej dziewczyny, która nie wie, kim jest. Została porzucona przez matkę i nigdy nie udało się ustalić jej prawdziwej tożsamości. Dziewczyna, chcąc odnaleźć spokój zatraca się w buncie i przypadkowych namiętnościach. Nieoczekiwanie na jej drodze staje nauczyciel historii, Brytyjczyk Darcy Wilson. Jak wszystkie powieści Amy Harmon, również ta jest bardzo głęboka. To nie jest jedynie romansik, to poruszająca opowieść o potrzebie miłości, o szukaniu siebie i wybaczaniu sobie własnych win. W stosunkowo krótkiej powieści pisarka przedstawiła drogę ku akceptacji siebie i swojego przeznaczenia. O ile w większości romansów młodzieżowych wątek miłosny jest bardzo prosty i sprowadza się jedynie do wybuchającej szybko namiętności, o tyle w "Innej Blue" jesteśmy świadkami budzącego się i dojrzewającego powoli uczucia. Autorka jasno mówi, że to nie o seks w miłości chodzi - brakuje mi takiego głosu w literaturze młodzieżowej. W książce zachwycił mnie również styl, którym posługuje się Amy. Powieść napisana jest w sposób piękny, delikatny, artystyczny. Autorce udało się wpleść poruszające cytaty w taki sposób, że nie brzmią one sztucznie. I dlatego, choć nie czuję się już targetem literatury młodzieżowej, jestem pewna, że po kolejne powieści Harmon będę wiernie sięgać!
W moich czytelniczych wyborach staram się sięgać po książki coraz bardziej dojrzałe. Zauważyłam, że czytanie młodzieżowych romansów nie sprawia mi już zbyt dużej radości. Wyjątkiem jest twórczość Amy Harmon! Autorka, którą pokochałam już kilka lat temu za "Prawo Mojżesza" po raz kolejny zrobiła na mnie fenomenalne wrażenie. Tym razem przedstawiła historię Blue - zagubionej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to