-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2021-06-03
2021-05-30
2021-05-30
2021-05-30
2018
2020-10-16
2020
"Zasłona" zostanie jedną z moich ulubionych książek Kundery i książek traktujących o literaturze w ogóle (obok Jonathana Cullera). Jak na 200-stronicową pozycję w siedmiu częściach, wydaje się być dość malutka, ale podobnie jak i prozaiczne utwory Kundery, jest niesamowicie zwięzła - a w kwestiach historyczno- i teoretycznoliterackich mogłaby służyć za podręcznik dla raczkujących filologów. O tym, czym jest powieść, o której ostatnio tak dużo się pisze, o jej podłożu - o kulturowym aspekcie literatury, o Weltliteratur, o kulturowości, prowincjonalności, o tym co i jak kto powinien pisać.
Najsampierw gdzie szukać początków powieści? Rebelais, Fielding, Cervantes - te osoby niewiele mówią przeciętnemu polskiemu odbiorcy, może ten ostatni kojarzy się z tym, co wyśmiewał romanse rycerskie a sam napisał legendarną książkę o rycerstwie. O tym, że mógłby być prekursorem sztuki powieści, raczej niewiele. Tymczasem to oni stanowią szkielet całych rozważań Kundery na temat historii (i genezy) powieści, która jest dominującą formą współczesnej literatury. Czym jest proza i jaki jest jej cel? Odpowiedzi na to pytanie znajduje w formach (i słowach) Fieldinga i Cervantesa.
W kwestii teorii literatury Kundera pokazuje się jako wyjątkowy strukturalista - zresztą sam nie wykazywał nigdy chęci, żeby łączono jego biografię z literaturą, która ma mówić sama za siebie i powinna być odczytywana jak najbardziej bezkontekstowo - przykładowo mówiąc o Hašku zaznacza, że nie wiemy i nie możemy się dowiedzieć, czy Szwejk jest idiotą czy nie jest - niezależnie od tego, jaka jest intencja autora, czy powszechna opinia (a wbrew pozorom, opinie są różne, a każda w swojej istocie przekonana o swej nieomylności i powszechności) i że NIE MA TO ZNACZENIA dla konstrukcji powieści, bo ważne są w niej funkcje jakie spełnia Szwejk w otoczeniu, jak obnaża naturę i śmieszność ludzką.
Na słowiańszczyznę bicz ukręcił mocny - Kafka, Meyrink albo on sam uzyskali przecież sławę pisząc w obcym języku - Meyrink po niemiecku, Kafka po niemiecku (z niemieckim Maxem Brodem jako promotorem) a Kundera w Czechosłowacji napisał tylko 4 książki. "Nieznośna lekkość bytu" była pisana po czesku, ale już we Francji. Słowianie ze względu na swą tożsamość narodową i niepodległością chwiejną są tak nieważkie, że nie mają wystarczającego autorytetu i siły przebicia, żeby zdobyć sławę jako dzieła czeskie, polskie, słowackie - muszą się unieść w Weltliteratur (Goethe), żeby zostać uznane - inaczej zostaną niezauważone, źle zrozumiane i użyte jako narodowy business.
Kundera w dwustu stronach rozprawia się z powieścią w całej jej rozpiętości i w wielu aspektach, zahaczajączych również o narodowość i osobiste doświadczenia. Wyjawia swoje ulubione lektury, częściowo swoją historię i chyba najbardziej bezpośrednio ze wszystkich swoich tytułów wyraża samego siebie. Być może jest to najosobistsza książka Kundery, mimo że napisana jest podręcznikowo i pełno w niej faktów. Trudno o niej pisać, bo traktuje o tak wielu sprawach - sam zrecenzował wszystko to, co najistotniejszego dowiedział się o literaturze w swoich 76 latach (do 2005).
"Zasłona" zostanie jedną z moich ulubionych książek Kundery i książek traktujących o literaturze w ogóle (obok Jonathana Cullera). Jak na 200-stronicową pozycję w siedmiu częściach, wydaje się być dość malutka, ale podobnie jak i prozaiczne utwory Kundery, jest niesamowicie zwięzła - a w kwestiach historyczno- i teoretycznoliterackich mogłaby służyć za podręcznik dla...
więcej mniej Pokaż mimo to
Banat - kraina na styku Rumunii, Węgier i Serbii, podgórska kraina ciszy, w której towarzyszą człowiekowi serbskie dzieci za oknem i chmary bezpańskich psów wysnuwające się zza rogów. Tutaj także kiedyś migrowali Czesi, nazywani Pémami (druga po Sékely'ach mniejszość w Rumunii godna własnego tytułu). Czego szukał tutaj Matěj Hořava? Samotności, ucieczki od przeszłości, spokoju? Czegokolwiek tak naprawdę szukał, chyba nie do końca znalazł, bo w tym zbiorze opowiadań-miniatur pełno jest wspomnień z Czech, Moraw, Bawarii, które wplatają się w rzeczywistość na każdym kroku - w tym odległym kraju dzieci za oknem przypominają dorastanie w północnym miasteczku w Czechach, a w plątaninie języków bałkańskich ojczysta mowa mimowolnie powraca i wkrada się w opisywaną rzeczywistość.
"Palinka" to zbiór niemodnych już dzisiaj opowiadań-miniatur - większość z nich zajmuje jedną do trzech stron, rekordzistka chyba trwa 5 - i trudno powiedzieć, że o czymś opowiadają - to nie historie, tylko obrazy, dość przewidywalne obrazy z pogranicza, trochę zapomnianego zakątka świata, obrazki pełne sentymentalizmu, poezji i próby ucieczki przed wspomnieniami. Tworzą one pewien wspólny obraz narratora, ale nie ma co liczyć na jakąś zespojoną całość próbującą "opowiedzieć coś". Zbiór ten pozostawia wrażenie estetycznej jakości i przyjemności z czytania - przepływu myśli, surrealistycznych przejść między światem materialnym a światem wspomnień - niestety mimo to odczuwa się aż natrętne umiłowanie autora w takich zwrotach jak "banackie zbocza" czy "serbskie dzieci" i paru innych autorskich związków, które z biegiem kolejnych miniatur coraz mniej oddziałują na czytelnika a coraz bardziej napędzają autora, który po raz kolejny chce to samo powiedzieć i brakuje mu kolejnych słów.
"Palince" trochę brakuje paliwa, żeby całościowo pochłaniała, niektóre teksty wypadają nudno przy pozostałych, które jawią się jak złoto. Nie brakuje kunsztu, ale trochę szkoda, że całościowy obraz zbioru nieznacznie wykracza poza przedlekturową wizję tego, czym będzie.
Banat - kraina na styku Rumunii, Węgier i Serbii, podgórska kraina ciszy, w której towarzyszą człowiekowi serbskie dzieci za oknem i chmary bezpańskich psów wysnuwające się zza rogów. Tutaj także kiedyś migrowali Czesi, nazywani Pémami (druga po Sékely'ach mniejszość w Rumunii godna własnego tytułu). Czego szukał tutaj Matěj Hořava? Samotności, ucieczki od przeszłości,...
więcej Pokaż mimo to