rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ciężko mi stwierdzić co sądzę o tej pozycji… z jednej strony wciągająca fabuła, ale dużo nieścisłości i brak spójności. Myślę, że znacznie bardziej do gustu przypadają mi reportaże spod pióra autorki

Ciężko mi stwierdzić co sądzę o tej pozycji… z jednej strony wciągająca fabuła, ale dużo nieścisłości i brak spójności. Myślę, że znacznie bardziej do gustu przypadają mi reportaże spod pióra autorki

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nareszcie! W końcu nadszedł ten czas, kiedy sięgnęłam po książkę Mroza! Tyle osób zachwalało i polecało jego powieści, ale zawsze mi było z nimi nie po drodze; albo nie miałam czasu na czytanie, albo zaczytywałam się w inne pozycje, ale nareszcie się udało! Pierwsza książka Mroza przeczytana, ale czy nie aby ostatnia?!

Historia na pozór wydaje się być bardzo interesująca. Dwie pierwsze części tej powieści czytałam z zapartym tchem, aby dowiedzieć się jak potoczą się losy bohaterów. Jednak im bardziej zbliżałam się ku końcowi, czułam się zawiedzona. Odniosłam wrażenie, że sam autor tworząc tą historię, do końca nie wiedział jak ją poprowadzić i skończyć cały ten wątek. Szkoda, bo zapowiadało się na prawdę bardzo dobrze.

Książka jest dosyć gruba, bo ma niecałe 500 stron, ale muszę Wam przysiąc, że czyta się ją niezwykle szybko, a czas przy lekturze mija niezauważalnie. Mogłabym stwierdzić, że aż ciężko oderwać się od lektury( w szczególności w pierwszych dwóch częściach) Wpływ na to ma na pewno zastosowany przez autora zabieg, polegający na zahamowaniu tempa akcji w pełnych napięcia i emocji momentach.

Sami bohaterowie, wykreowani przez pisarza, przypadli mi do gustu - rzadko to się zdarza, gdyż przeważnie bohaterowie o silnych charakterach, jak Chyłka, są przerysowani, przez co stają się irytujący. W przypadku "Kasacji" Remigiusz Mróz poradził sobie doskonale z nakreśleniem postaci, znalazł "złoty środek", dzięki czemu bohaterowie są realistyczni i prawdziwi.

W książce zastosowano język prawniczy, dzięki czemu można było się poczuć jak w sądzie na prawdziwej rozprawie, za co duży plus!

Oczywiście nie mogło zabraknąć tutaj także wątku miłosnego, jak w prawie każdym kryminale. Nie jestem fanką tego typu motywów w książkach tego gatunku, jednak przy tej pozycji było to znośne. Relacja miłosna nie zaczęła stanowić głównego wątku, tylko epizodyczny, co dodatkowy urozmaiciło tą historię .

Podsumowując: "Kasacja" autorstwa Mroza nie jest złą pozycją, ale także nie jest wybitna. Przez wiele ochów i achów, które słyszałam na jej temat oczekiwałam czegoś spektakularnego, a dostałam przeciętny kryminał prawniczy. Jeszcze nie wiem czy sięgnę po kolejne tomy tej serii, może za jakiś czas z ciekawości. Jednak na pewno to nie jest moje ostatnie spotkanie z twórczością Mroza, bo już w krótce zabieram się za "Parabellum".

Więcej recenzji i innych postów okołoksiążkowych znajdziecie na blogu https://oczytanko.blogspot.com

Nareszcie! W końcu nadszedł ten czas, kiedy sięgnęłam po książkę Mroza! Tyle osób zachwalało i polecało jego powieści, ale zawsze mi było z nimi nie po drodze; albo nie miałam czasu na czytanie, albo zaczytywałam się w inne pozycje, ale nareszcie się udało! Pierwsza książka Mroza przeczytana, ale czy nie aby ostatnia?!

Historia na pozór wydaje się być bardzo interesująca....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Agentka FBI, Maggie O'Dell została wezwana do dziwnego, niejasnego incydentu, który wydarzył się pewnej nocy, kiedy to grupa miejscowej młodzieży, chcąc zrobić coś szalonego, przeżyła najgorszy koszmar w swoim życiu. Dziwne efekty świetlne, uczucie czyjegoś wzroku na sobie, a potem niewyjaśniona śmierć trójki nastolatków....

W tym samym czasie dochodzi do masowego zatruć w szkołach. Tą sprawą zajmuje się pułkownik Benjamin Platt, który za wszelką cenę chce zidentyfikować szczep bakterii, którą zaraziła się młodzież.

Po przeczytaniu pierwszego opisu pomyślałam "O tak, to będzie jeden z PYSZNYCH BUKÓW". Co prawda druga część opisu nie zachwyciła mnie za bardzo, ale postanowiłam zakupić tą książkę i od razu po powrocie do domu zacząć ją czytać. I tak też zrobiłam! :)

Czytanie tego kryminału przyszło mi z łatwością, aż do pewnego momentu, a mianowicie do rozpoczęcia się drugiej równoległej fabuły, która moim zdaniem była nudnawa i opóźniała tempo akcji. Wiem, że był to zabieg celowy dokonany przez autorkę, jednak uważam, że takim przerywnikiem powinna być również interesująca sprawa,.

Mimo wyżej wymienionej wady i tak uważam, że książka jest naprawdę dobra. Czytało ją się naprawdę świetnie i w miarę szybko, dzięki dość sporej czcionce. A zakończenie z pozoru oczywiste, a tak naprawdę żadne z moich przypuszczeń się nie sprawdziło (nawet w tej mniej ciekawej sprawie kryminalnej) - co jest wielkim, ale to wielkim plusem tej książki.

Jeśli chodzi o bohaterów, to nie mogę się o nich za dużo wypowiedzieć, gdyż "Śmiertelne napięcie" to 9 część całego cyklu, a ja niestety przed przeczytaniem tej książki, nie miałam o tym bladego pojęcia. Mimo to większość relacji między postaciami była podana w tekście, więc nie było momentu "Yyy.... Kto to w ogóle jest?.." Jednak jeśli Wy będziecie chcieli sięgnąć po książkę z tego cyklu, proponuję zacząć od pierwszej części, bo cała historia związana z życiem prywatnym bohaterów wydaje się być na prawdę interesująca.

Podsumowując: Uważam, że książka ta jest naprawdę warta uwagi, mimo kilku niedoskonałości! Świetnie nadaje się jako książka na jesienny wieczór, nawet w Halloween, bo jej akcja świetnie trzyma w napięciu, a zakończenie jest nie do przewidzenia! Polecam serdecznie tą pozycję wszystkim fanom kryminałów i książek z dreszczykiem, ale nie tylko, bo wiem, że na pewno zaspokoi także oczekiwania pozostałych czytelników! :)

Więcej na blogu: pysznebuki.blogspot.com

Agentka FBI, Maggie O'Dell została wezwana do dziwnego, niejasnego incydentu, który wydarzył się pewnej nocy, kiedy to grupa miejscowej młodzieży, chcąc zrobić coś szalonego, przeżyła najgorszy koszmar w swoim życiu. Dziwne efekty świetlne, uczucie czyjegoś wzroku na sobie, a potem niewyjaśniona śmierć trójki nastolatków....

W tym samym czasie dochodzi do masowego zatruć w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Bankiet wysuszonych kasztanów" to książka, która w dość humorystyczny sposób przedstawia sytuację czterech staruszek, które całkiem przypadkiem lądują na tej samej sali na oddziale geriatrii. Szpital, w którym się znajdują bohaterki daje wiele do życzenia. Niewygodne łóżka, brak opieki medycznej czy problemy z racjami żywnościowymi to kłopoty z jakimi borykają się główne bohaterki. Chcą na własną rękę rozwiązać wszystkie te niedogodności.

Plusem tej książki na pewno jest jej fabuła. Uważam tak, ponieważ nie jest to, jak zawsze ta sama, oklepana historia, która powtarza się na kartach wielu powieści. Autorka przygotowała dla nas coś nowego, coś świeżego, coś czego jeszcze nie było.

Głównym tematem jest przemijanie życia, starość. Z pozoru sądzi się, że taka lektura będzie ciężka i mało przyjemna. Muszę przyznać, że czytanie tej powieści nie było dla najprzyjemniejsze, jednak na pewno nie było to spowodowane tematyką (raczej tym, że powieść tą czytałam z dość dużymi przerwami)

Jeśli chodzi o bohaterów, w książce nie ma żadnej postaci, która wywarła na mnie POZYTYWNE wrażenie. Powiedziałabym raczej, że na odwrót. W "Bankiecie wysuszonych kasztanów" prawie każda z głównych bohaterek powodowała u mnie irytację i zniesmaczenie - jest to jeden z głównych powodów, dlaczego zwlekałam z przeczytaniem do końca tej książki i oceniłam ją niezbyt wysoko.

Kolejną wadą jest jej zakończenie. Zawsze czytelnik z niecierpliwością dąży do końca powieści, aby dowiedzieć się jak potoczą się dalsze losy bohaterów, itp., jednak tu książka kończy się nijak. Zakończenie to nie jest ani trochę poruszające, a tym bardziej nie wpływa na lepszy odbiór tej pozycji. :(

Podsumowując: Nie lubię pisać negatywnych recenzji, jednak w tym przypadku nie mam wyjścia. Z opisu wydawało mi się, że książka będzie naprawdę ciekawa, niestety bardzo się zawiodłam. Jest mi z tego powodu nieco przykro. Inni czytelnicy o tej pozycji wyrażają się naprawdę pozytywnie, a to oznacza, że opinie są podzielone, różne i żeby dowiedzieć się czy ta książka Wam się akurat spodoba, musicie sami ją przeczytać! :)

Recenzja pochodzi z bloga: pysznebuki.blogspot.com

"Bankiet wysuszonych kasztanów" to książka, która w dość humorystyczny sposób przedstawia sytuację czterech staruszek, które całkiem przypadkiem lądują na tej samej sali na oddziale geriatrii. Szpital, w którym się znajdują bohaterki daje wiele do życzenia. Niewygodne łóżka, brak opieki medycznej czy problemy z racjami żywnościowymi to kłopoty z jakimi borykają się główne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"(Nie)święci" Doroty Żywczak to książka opowiadająca o wierze. A może raczej o przekonywaniu do niej. Pewnego dnia grupka świętych powraca na Ziemię i pragną zorganizować religijne spotkanie. Tam spotykają trójkę zupełnie obcych sobie ludzi, których łączy tylko jedno: niechęć do Kościoła katolickiego. Czy uda się zmienić poglądy niewierzących?

Czytając tą pozycję można było utożsamić się z bohaterami, którzy byli pokazani ze swojej gorszej strony. Dzięki temu czytelnik mógł zwrócić uwagę na błędy, jakie popełnia w swoim życiu, świadomie czy też nie. Uważam, że książka ta skłania do przeżycia pewnego rodzaju metamorfozy, zmian duchowych. Ja osobiście, czegoś takiego doświadczyłam i muszę przyznać, że jest to niesamowite doznanie.

Oprócz dość poważnej tematyki znajduje się tam też wiele humorystycznych fragmentów, które powodują, że na twarzy pojawia się uśmiech.

"(Nie)święci" to książka prezentująca mało znany gatunek literacki, a jest nim dramat. Szczerze powiedziawszy dramat kojarzy mi się tylko z lekturami szkolnymi. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z tego typu pozycjami, oprócz w szkole, i niestety jest to mój wielki błąd, ponieważ uwielbiam ten gatunek. Brak zbędnych opisów, mnóstwo dialogów, czytanie w mgnieniu oka... - to coś co lubię!

Książkę, z racji tego, że jest to mało obszerny dramat, czytało się naprawdę szybko, przeczytałam ją może w ponad godzinę. Nietypowa, jednowątkowa fabuła sprawiła, że czas przy lekturze spędziłam miło i przyjemnie. Mam nadzieję, że na długo nie zapomnę o tej pozycji.

Niestety po przeczytaniu, czuję lekki niedosyt, ponieważ nie jest dokładnie określone co stało się z antykościelnym trio, jak po tym spotkaniu zmieniło się ich życie. Może autorka zdecyduje się na kontynuację i już za jakiś czas będziemy mili możliwość poznania dalszych losów Sary, Tomasza i Filipa i na to z całego serca liczę.

Podsumowując: "(Nie)święci" to pozycja dla starszych czytelników, mających za sobą już wzloty i upadki. Przeczytanie jej sprawiło mi ogrom przyjemności i dało mi dużo do myślenia. Mam nadzieję, że "(Nie)święci" wywołają u Was wiele refleksji, a w luźniejszych momentach poprawią Wam humor.

"(Nie)święci" Doroty Żywczak to książka opowiadająca o wierze. A może raczej o przekonywaniu do niej. Pewnego dnia grupka świętych powraca na Ziemię i pragną zorganizować religijne spotkanie. Tam spotykają trójkę zupełnie obcych sobie ludzi, których łączy tylko jedno: niechęć do Kościoła katolickiego. Czy uda się zmienić poglądy niewierzących?

Czytając tą pozycję można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka beznadziejna! Przeczytanie jej zajęło mi na prawdę wiele czasu(mimo niewielkiej objętości pozycji). Czasu niestety zmarnowanego! :( Nie polecam!

Książka beznadziejna! Przeczytanie jej zajęło mi na prawdę wiele czasu(mimo niewielkiej objętości pozycji). Czasu niestety zmarnowanego! :( Nie polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czy będąc jeszcze małym brzdącem baliście się koszmarów? A może potworów czyhających na Was pod łóżkiem? Ja tak, i to bardzo! Jednak z wiekiem strach stawał się coraz mniejszy, aż w końcu minął. A jak było w Waszym przypadku?

April i Tyler, nieznający się wcześniej bohaterowie, w niewyjaśnionych okolicznościach pojawiają się w domu, z którego nie ma wyjścia. Jednak nie jest to taki zwykły dom. W tym domu straszy! Para jest nękana przez ich nocne koszmary. Duchy nawiedzają ich, robiąc im krzywdę fizyczną i psychiczną. Czy tej dwójce uda się uciec i uratować swoje życie? Czy uczucie rodzące się między nimi przetrwa?

Jeśli mam być szczera, zupełnie nie tego się spodziewałam po książce, której opis wskazuje na zwykłą, niczym nie zaskakującą powieść. W trakcie czytania bardzo się zdziwiłam, ale nie mogę powiedzieć, że było to do końca pozytywne zaskoczenie.

Zamiast historii zgodnej z opisem z tyłu powieści, dostajemy wielowątkowe opowiadanie. Mimo tego, że cała fabuła jest w miarę ciekawa i nietuzinkowa, to wątki nie są dokładnie opisane. Autorka poświęciła tylko kilka stron, by rozszerzyć i przybliżyć czytelnikowi poruszone wątki. Niestety, to za mało i jest to wielki minus tej powieści.

Kolejną wadą "Manipulacji" są bohaterowie, a dokładnie ich zachowanie, a w szczególności charakter April. Nie wiem czy autorce chodziło o to, aby czytelnik był poirytowany z powodu zachowania głównej bohaterki, czy to czysty przypadek. April, nigdy nie mogąca się na nic zdecydować dziewczyna, doprowadzała mnie do szału i chyba na tym zakończę swoją wypowiedz na jej temat.

Jeśli chodzi o wykreowanie bohaterów, a może jego brak, to jest tragedia. Wydaje mi się, że przez całą książkę, a zawiera ona ok. 200 stron, autorka nie poświęciła ani linijki tekstu na przedstawieniu i opisaniu charakterów bohaterów, nawet głównych. :(

Czytając "Manipulację" miałam wrażenie, że autorka nie jest pewna jaki temat chce poruszyć, dlatego porusza wszystko co wpadnie jej do głowy. Dobrze to widać na przykładzie: W tekście pojawia się pełno motywów samobójstwa, które przygnębiają czytelnika. ale na końcu nagle pojawia się wspaniały cytat mówiący o tym, że jednak warto żyć.

Również w powieści pojawił się wątek miłosny. Nie jestem wielbicielką takowych rozwiązań, ale jestem w stanie to przetrwać. Niestety w "Manipulacji" wątek ten nie był dopracowany, i podczas czytania w tych momentach się nudziłam

Jedynym plusem, jakiego znalazłam w tej książce to fabuła. Choć nie dopracowana, to bardzo ciekawa! Muszę powiedzieć, że bardzo mnie wciągnęła i byłam bardzo ciekawa zakończenia. -Nawiasem mówiąc liczyłam na lepsze zakończenie.

Styl pisania Julii Buzdygan oraz duża czcionka sprzyjały szybkiemu czytaniu. A krótkie rozdział (po ok. 10 stron) pozwoliły na szybkie przebrnięcie przez książkę.

Podsumowując: Moja opinia po przeczytaniu "Manipulacji" jest mieszana. Oczywiście nie żałuję lektury, ale na pewno nigdy więcej bym do niej nie powróciła. Jednak każdy ma swój gust, i jeśli chcielibyście przeczytać tą książkę, bardzo bym się z tego powodu cieszyła. Raczej polecam tą powieść trochę młodszym czytelnikom, mniej więcej w wieku nastoletnim. :)

Czy będąc jeszcze małym brzdącem baliście się koszmarów? A może potworów czyhających na Was pod łóżkiem? Ja tak, i to bardzo! Jednak z wiekiem strach stawał się coraz mniejszy, aż w końcu minął. A jak było w Waszym przypadku?

April i Tyler, nieznający się wcześniej bohaterowie, w niewyjaśnionych okolicznościach pojawiają się w domu, z którego nie ma wyjścia. Jednak nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To miał być banalny zabieg chirurgiczny, jakim jest usunięcie woreczka żółciowego, jednak serce pacjentki - pielęgniarki niespodziewanie przestało bić, umarła na stole operacyjnym. O błąd w sztuce lekarskiej zostaje oskarżona Kate Chesne, lekarz, anestezjolog. David Ransom, prawnik wynajęty przez rodzinę zmarłej jest całkowicie przekonany o winie lekarki. Jednak kiedy w tajemniczych okolicznościach ginie kolejna pielęgniarka, David zmienia zdanie i razem z Kate próbują wytropić tajemniczego mordercę.

"Czarna loteria" to chyba najlepszy kryminał jaki jak dotąd czytałam! W końcu coś nowego, coś świeżego, coś czego jeszcze nie było... Zamiast stereotypowego detektywa, lekarka i prawnik, którzy próbują rozwiązać całą sprawę na własną rękę, bo policja nie chce im uwierzyć, że niespodziewane morderstwa są sprawką jednego zbrodniarza. Tematyka związana z medycyną również sprawia, że książka sama intryguje i pochłania czytelnika.

W książce znajduje się też dość rozległy wątek miłosny. Wiem, że nie każdy lubi, kiedy w trakcie dochodzenia pojawia się nagle "rycerz na białym konie", a główna bohaterka wpada mu prosto w ramiona, ja również. Jednak w "Czarnej loterii" wątek ten jest starannie poprowadzony przez autorkę i tylko wzbogaca całą fabułę.

Chyba najważniejszym argumentem, żeby polecić Wam tą powieść jest to, że książka pochłania czytelnika już od pierwszych stron. Sama miałam problem, żeby ją odłożyć w czasie czytania, bo rozdziały kończą się w momentach pełnych dynamicznej akcji, więc czytelnik chce wiedzieć jak cała ta sprawa się potoczy. Możecie mi uwierzyć na słowo, bo sama przeczytałam "Czarną loterię" w trzy dni. Jest to jak na mnie bardzo krótki okres czasu, ponieważ czasami zdarzało się, że 300-stronicową czytałam przez ponad 2 tygodnie.

Kolejnym plusem tej książki są emocje, jakie wywołuje. Podczas czytania można odczuć tajemniczość, zagadkowość, które wprowadzają pewnego rodzaju napięcie. Ja osobiście kończąc czytanie książki pomiędzy rozdziałami czułam.... Strach to może za duże słowo, ale np. lęk czy niepokój. Te wszystkie emocje bardzo pozytywnie wpłynęły na odbiór tej powieści.

Jak wcześniej pisałam tempo akcji jest bardzo dynamiczne, jednak nie regularne. Istnieją rozdział, w których akcja goni, ale również pojawiają się momenty, które są monotonne. Jednak uważam, że ten zabieg jest korzystny dla czytającego tą powieść, ponieważ daje możliwość na rozluźnienie się i wytypowanie mordercy.

Całość napisana jest ość prostym językiem, tekst jest dobrze widoczny, oczy wcale się nie męczą, choć posiadam wydanie kieszonkowe. Okładka prosta, bez zbędnych elementów intryguje i zachęcam do przeczytania opisu z tyłu okładki.

Podsumowując: Książka naprawdę niesamowita, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Uważam, że każdy fan powieści kryminalnej powinien przeczytać "Czarną loterię". Ja serdecznie Wam polecam tą książkę, a sama zabieram się za kolejną książka autorstwa pani Gerritsen!

Przy okazji chciałabym Was poinformować, jeśli jeszcze nie widzieliście ostatnich Bukowych Nowinek, że w czerwcu Tess Gerritsen przyjeżdża do Polski odebrać nagrodę, ale podczas tego wypadu spotka się również dwukrotnie ze swoimi fanami z Polski. Spotkanie z autorką odbędzie się we Wrocławiu, na którym zamierzam się pojawić oraz w Warszawie. A czy ktoś z Was wybiera się na spotkanie z tą autorką? Dajcie znać w komentarzach!

Moja ocena: 10/10

Po więcej recenzji zapraszam na bloga: alekczyta.blogspotcom

To miał być banalny zabieg chirurgiczny, jakim jest usunięcie woreczka żółciowego, jednak serce pacjentki - pielęgniarki niespodziewanie przestało bić, umarła na stole operacyjnym. O błąd w sztuce lekarskiej zostaje oskarżona Kate Chesne, lekarz, anestezjolog. David Ransom, prawnik wynajęty przez rodzinę zmarłej jest całkowicie przekonany o winie lekarki. Jednak kiedy w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ile znaczy świetna książka dla prawdziwego książkoholika?!
A jeśli to nie jest zwyczajna książka?
Jeśli jej głównym wątkiem są właśnie książki? - staje się ona bezcenna!

Ajay, główny bohater jest zrzędliwym księgarzem, który po śmierci żony nie widzi radości z życia. Uwielbia on czytać, ale książki już nie dają mu tyle radości co kiedyś. Pewnego dnia na swojej drodze spotyka Amelię, przedstawicielkę handlową niewielkiego wydawnictwa. I choć są od siebie zupełnie różni pojawia się między nimi jakaś więź. Życie Ajay wywraca się do góry nogami w momencie kiedy do księgarni zostaje podrzucona dwuletnia dziewczynka, Maja.

Powiem tak, nie chcę Wam za dużo zdradzać fabuły, bo myślę, że największą radością będzie dla Was odkrywanie wszystkiego samodzielnie. Mi sprawiło to wielką przyjemność i dzięki temu mogłam dobrze poznać i zrozumieć postawy bohaterów czy znaleźć wspólne zainteresowania między nimi a mną. Nie ukrywam, że z początku zachowanie Ajay lekko mnie denerwowało i irytowało, jednak czytając "Między książkami" miałam okazję obserwować jak się zmienia. Jak ze snoba staje się miłym wesołym mężczyzną. Również dzięki "Między książkami" miałam okazję poznać tytuły książek, o których jak dotąd nie słyszałam i koniecznie muszę to nadrobić.

Wydaje mi się, że największym plusem tej książki jest jej nieprzewidywalność! Po opisie sądziłam, że będzie to zwykła historie na jeden wieczór z wątkiem miłosnym. Bardzo się myliłam! Zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona. Mogę stwierdzić, że na pewno nie była to "zwykła" historia, raczej NIEZWYKŁA. Czytanie tej książki sprawiło mi naprawdę wiele radości i bardzo miło spędziłam przy niej czas.

Uwielbiam takie niepozorne książki. Takie, w których nikt nie spodziewa się żadnego efektu WOW, "czyta. bo czyta", aż tu nagle ogromne zaskoczenie i samo zdziwienie maluje mu się na twarzy. Taką książką jest właśnie "Między książkami" Gabrielle Zevin. Zaskakuje w niej wszystko: fabuła, postacie, różnorodne wątki - miłość, humor, a nawet tajemnica. I choć w ogóle nie reklamowana, polecana, po przeczytaniu staje się jedną z ulubionych!

Gabrielle Zevin postarała się, aby fabuła była dla czytelnika łatwa i prosta w zrozumieniu. Jest napisana prostym językiem, a cytowane fragmenty z innych książek, nadają powieści magii i tajemniczości. W "Między książkami", mimo tego, że nie jest to książka przygodowa, akcja jest na bardzo wysokim poziomie, dzięki czemu czyta się ją jeszcze szybciej.

Jedynym aspektem, który mnie rozczarował w tej książce to zakończenie. Czekałam na "WOW", na coś co powali mnie na kolana, a dostałam wyjaśnienie całej tej historii i tyle, nic więcej. Uważam, że gdyby autorka zmieniła formę całego zakończenia, książka stałaby się moją ulubioną.

Jeśli nawet do tej pory nie zainteresowałam Cię ani trochę tą książką, to spójrz na okładkę. Sądzę, że niejeden kolekcjoner i prawdziwy książkoholik chciałby mieć tak ładnie wydaną książkę w swoich zbiorach.

Podsumowując: "Między książkami" to niezwykła książka o miłości, wartościach, jakimi są rodzina czy przyjaźń.Na kartkach tej powieść znajdziemy tajemniczość i pozytywne zaskoczenie. Polecam tą książkę, naprawdę wszystkim, bo jestem pewna, że skradnie ona wasze serca!

Ile znaczy świetna książka dla prawdziwego książkoholika?!
A jeśli to nie jest zwyczajna książka?
Jeśli jej głównym wątkiem są właśnie książki? - staje się ona bezcenna!

Ajay, główny bohater jest zrzędliwym księgarzem, który po śmierci żony nie widzi radości z życia. Uwielbia on czytać, ale książki już nie dają mu tyle radości co kiedyś. Pewnego dnia na swojej drodze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Witamy na Marsie!
Na Marsie, gdzie życie Czerwonych, a zwłaszcza życie Helldiverów to nie lada wyzwanie. Ciągłe prace w kopalni przy wydobyciu cennych helium-3 ,czy brak jedzenia to tylko niektóre kłopoty z jakimi borykają się ci ludzie...

Głównym bohaterem książki "Red Rising: Złota krew" jest Darrow, jeden z tysiąca Helldiverów pracujący w kopalni. Poznajemy go w niełatwych okolicznościach, kiedy traci on swoją ukochaną żonę, a następnie sam zostaje skazany na śmierć. I można było by pomyśleć, że to koniec całej historii, skoro głównym bohater ginie po ok. 50 stronach. Jednak to dopiero początek... Darrow'owi zostaje przyznana misja. Helldiver musi stać się Złotym i rozbić system rządzących od środka, aby poprawić losy innych Czerwonych.

Muszę przyznać, że Pierce Brown, autor tej powieści wspaniale poradził sobie z wykreowaniem sylwetek bohaterów. Zdradzę Wam w tajemnicy, że po przeczytaniu tej lektury w moim sercu zagościło to niesamowite uczucie... Chyba po raz kolejny "zakochałam się" w książkowym bohaterze! DARROW!!! <3 Silny, inteligentny, pewny siebie facet, który nie boi się ryzykować i walczy do końca, narażając nawet swoje życie! IDEAŁ!
Również uważam, że warto wspomnieć o świecie przedstawionym, z którym autor także poradził sobie doskonale. Dzięki temu mogłam jeszcze lepiej wczuć się w klimat tej powieści i wybrać się w wyprawę w kosmos na Marsa.

Jeśli chodzi o akcję, to chyba jest to największy plus tej książki. Cały czas coś się tam dzieje, coś co zaciekawia czytelnika i mogę Wam przysiąc, że jeśli zaczniecie czytać tą powieść, na prawdę ciężko będzie Wam się od niej oderwać. Ja całość pochłonęłam w ok. 3 dni, a odłożenie książki choć na moment bardzo dużo mnie kosztowało.

Oprócz niezwykłej fabuły, "Red Rising: Złota krew" porusza niełatwe problemy, dotyczące hierarchii społecznej. Złoci, pełniący wysokie urzędy w całym kosmosie, nie sanują Czerwonych, uznają ich za gorszych i wykorzystują do ciężkich prac. Jednak historia przedstawiona przez Browna pokazuje, że wcale tak nie musi być. Że jeśli ludzie się zbuntują i będą chcieli walczyć o wolność, czeka ich lepsze życie.

Powieść "Red Rising: Złota krew" napisana jest bardzo prostym językiem, a czcionka jest dość spora i przejrzysta, dzięki czemu czytanie staje się łatwiejsze i przyjemniejsze.

Okładka tej książki bardzo mi się podoba. Oddaje ona klimat całej tej powieści. Jest tajemnicza, a zarazem
intrygująca. Cieszę się, że Wydawnictwo Dragues postanowiło wydać tą książkę po raz drugi i to z o wiele ładniejszą dla oka okładką! Mam nadzieję, że dzięki temu przyciągnie do siebie o wiele więcej czytelników!

Podsumowując: "Red Rising: Złota krew" to w 100% taka książka, po którą warto, a nawet trzeba sięgnąć! Masa akcji, dynamiki sprawia, że książkę czyta się szybko i przyjemnie. Jeśli lubicie science fiction i fantastykę to na pewno ta książka przypadnie Wam do gustu. Polecam szczególnie fanom "Igrzysk śmierci", ponieważ panuje tam podobna tematyka.

Po więcej recenzji i innych postów książkowych zapraszam na bloga: alekczyta.blogspot.com

Witamy na Marsie!
Na Marsie, gdzie życie Czerwonych, a zwłaszcza życie Helldiverów to nie lada wyzwanie. Ciągłe prace w kopalni przy wydobyciu cennych helium-3 ,czy brak jedzenia to tylko niektóre kłopoty z jakimi borykają się ci ludzie...

Głównym bohaterem książki "Red Rising: Złota krew" jest Darrow, jeden z tysiąca Helldiverów pracujący w kopalni. Poznajemy go w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z twórczością Pani Siesickiej zapoznałam się ok. rok temu i do tej pory pamiętam pierwszą przeczytaną książkę - Zapałka na zakręcie. Uwielbiam jej książki i bardzo żałuję, że nie są one tak bardzo znane, choć mam nadzieję, że to się zmieni!

Teresa - jedna z dwóch głównych bohaterek opowiada swojej wnuczce Julce o dawnych czasach. O czasach, kiedy bano wychodzić się z własnych domów, z powodu toczącej się wtedy wojny, o czasach, kiedy najważniejsze było bezpieczeństwo rodziny. Teresa razem z całą rodziną, po stracie dachu nad głową, szuka schronienia w Pastuszkach. Tam poznaje Zośkę, z którą się zaprzyjaźnia!

Czytając Powiem Julce bardzo polubiłam głównych bohaterów. Jednak nie miałam możliwości poznanie ich bliżej, z powodu szybko kończącej się akcji. Bardzo tego żałuję, bo wydaję mi się, że mogłabym bardzo polubić Teresę, ponieważ przypominała mnie charakterem.

Powiem Julce to chyba jedna z najkrótszych książek autorstwa Pani Siesickiej. A szkoda... Fabuła naprawdę ciekawa i zaskakująca. Opowiada o przyjaźni, o pierwszej miłości i zauroczeniu. Myślę, że jest to książka przeznaczona bardziej do nastoletnich czytelników, ale znam parę osób dorosłych, którym się bardzo spodobała.

Można byłoby przypuszczać, że Powiem Julce to kolejna zwykła historyjka. Jednak, jak to bywa z książkami tej Autorki, książka ta naprawdę zaskakuje. Nie tylko fabuła, ale także głębszymi przemyśleniami, morałami, które możemy z niej wynieść.

Krystyna Siesicka pisze bardzo prostym językiem, co wpływa na szybkość czytania tej książki. Czytając Powiem Julce spędziłam naprawdę bardzo miły i sympatyczny wieczór, który na pewno na długo zostanie w mojej pamięci.

Podsumowując: Powiem Julce to książka ciekawa, pełna humoru, ale i również powagi. Przeznaczona dla czytelników w każdym wieku, choć szczególnie dla starszej młodzieży. Czyta się ją jednym tchem. Jeszcze raz gorąco polecam tą, jak i inne książki tej Autorki!

Po więcej zapraszam na alekczyta.blogspot.com

Z twórczością Pani Siesickiej zapoznałam się ok. rok temu i do tej pory pamiętam pierwszą przeczytaną książkę - Zapałka na zakręcie. Uwielbiam jej książki i bardzo żałuję, że nie są one tak bardzo znane, choć mam nadzieję, że to się zmieni!

Teresa - jedna z dwóch głównych bohaterek opowiada swojej wnuczce Julce o dawnych czasach. O czasach, kiedy bano wychodzić się z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Kto z Was nie lubił w dzieciństwie słuchać magicznych opowieści czytanych przez rodziców na dobranoc? Kto z Was nie marzył o tym, aby przenieść się w ten magiczny świat, pełen smoków czy krasnoludków? Gdyby była taka możliwość...

Głównym bohaterem książki jest nastoletni chłopiec. Paweł właśnie rozpoczyna wakacje. Nie cieszy się z tego powodu, ponieważ przez cały ten czas będzie siedział sam w domu i sklejał te same modele statków. Niespodziewanie okazuje się, że stan zdrowia babci Pawła się pogorszył i potrzebuje stałej opieki. Kiedy mama prosi go, aby te wakacje spędził u babci, chłopiec się zgadza natychmiastowo. Jednak już od pierwszych dni pobytu, czuje, że nie będą to, jak sądził. zwykłe wakacje. Pewnego dnia zjawia się tajemniczy nieznajomy-Przyjaciel, który wraz z babcią przedstawia Pawłowi jego zadanie. Okazuje się, że chłopiec musi odnaleźć klucz do Krzywego Świata, w którym babcia poczuje się lepiej i wyzdrowieje. Paweł przyjmuje zadanie i wyrusza w magiczną wyprawę po klucz.

Czytając Wyprawę po klucz bardzo zżyłam się z bohaterami, nie tylko głównym. Bardzo polubiłam Pawła, który z każdym rozdziałem stawał się bliższy memu sercu. Mogłam obserwować jak zmienia się jego osobowość: z zagubionego chłopca, w dojrzałego młodzieńca. Również zaintrygowała mnie postać Przyjaciela, mężczyzny pełnego tajemniczości, dbającego o całą drużynę, szukającą klucza do Krzywego Świata. Oprócz tej dwójki w książce pojawiło się także wiele innych postaci m.in.: Dobra Wróżka, Tygrys, Mała Lula, Zgred. Uważam, że Autorka bardzo dobrze poradziła sobie z wykreowaniem bohaterów!

Warto wspomnieć tutaj o niezwykłej, baśniowej fabule, przepełnionej magicznymi istotami. Dzięki niej, podczas czytania możemy przenieść się do wnętrza książki i razem z bohaterami wyruszyć w wyprawę po klucz do tajemniczego świata.

Przed zapoznaniem się z lekturą, myślałam, że będzie to po prostu zwykła historia, bez żadnych głębszych przesłań. A jednak się myliłam... W książce można znaleźć wiele wartościowych mądrości, które skłaniają czytelnika w każdym przedziale wiekowym do myślenia. Uważam, że jest to największy atut tej powieści.

W książce nie brakuje akcji, dynamiki, cały czas coś się dzieje. Uważam, że to kolejny plus tej powieści, ponieważ wpływa to na ciekawość czytającego, co powoduje, że bardzo ciężko odłożyć tą książkę bez poznania zakończenia całej tej przygody. Małgorzata Borkowska posługuje się naprawdę prostym językiem, więc całą książkę czyta się przyjemnie. Krótki zdania, budujące tą powieść pozwalają na szybkie i sprawne czytanie.

Podsumowując: Wyprawa po klucz to świetny debiut Autorki! Powieść czyta się naprawdę dobrze. Magiczny, baśniowy klimat wpływa korzystnie na naszą wyobraźnię. Tempo akcji jest dynamiczne, co uniemożliwia skończenie czytania przed dobrnięciem do końca. Szczerze polecam tą książkę i mam nadzieje, że zaskoczy ona wszystkich fanów fantastyki!

Po więcej recenzji odsyłam na bloga: alekczyta.blogspot.com

Kto z Was nie lubił w dzieciństwie słuchać magicznych opowieści czytanych przez rodziców na dobranoc? Kto z Was nie marzył o tym, aby przenieść się w ten magiczny świat, pełen smoków czy krasnoludków? Gdyby była taka możliwość...

Głównym bohaterem książki jest nastoletni chłopiec. Paweł właśnie rozpoczyna wakacje. Nie cieszy się z tego powodu, ponieważ przez cały ten czas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Recenzja tej książki miała pojawić się zaraz po świętach Bożego Narodzenia, jednak jak to ze mną bywa wynikło małe opóźnienie i recenzja pojawia się dopiero teraz.

"Szczęście w cichą noc" to opowiadanie wprowadzające Nas w świąteczny wigilijny klimat. Przedstawia historię Hani, która w tym roku chce spędzić Wigilię zupełnie inaczej niż zwykle, z całą rodziną przy wielkim stole wypełnionym dwunastoma potrawami, tak jak chciała tego jej matka.

"Wiedziała,że wystarczy,gdy się uśmiechnie,bo uśmiech to najcenniejsze przypieczętowanie ważnych i dobrych chwil przydarzających nam się w życiu.Najczęściej uśmiech wystarcza,a gdy tak się dzieje,to nie musimy silić się na słowa.Ale jest jeden warunek.Musimy być przekonani,że osoba,do której się uśmiechamy,zrozumie,że uśmiechamy się do niej przede wszystkim sercem..."

Przed wypożyczeniem tej książki z biblioteki i przeczytaniem nie wiedziałam, że jest to 4. tom z cyklu "Alibi na szczęście". Wydaje mi się, że była to główna przyczyna, przez którą nie mogłam się odnaleźć w tej powieści i czułam się zagubiona.

Niestety fabuła mnie nie zachwyciła, a momentami nudziła. Po przeczytaniu tej książki jestem rozczarowana, bo zapowiadała się na dość ciekawą powieść. Dopiero pod koniec książka zaczęła mnie ciekawić, a tak naprawdę jeden wątek, w którym opisane były bożonarodzeniowe tradycje.

Fajnym aspektem na końcu książki są przepisy na potrawy wigilijne, przygotowywane przez bohaterów oraz różnego rodzaju porady np. dotyczące pieczenia placka drożdżowego.

Podsumowując: "Szczęście w cichą noc" to książka, która mnie rozczarowała. Czytając ją nudziłam się, nie miałam wcale ochoty czytać jej do końca. Możliwe, że było to spowodowane nie znajomością pierwszych części z cyklu "Alibi na szczęście", jednak nie zamierzam kontynuować tej serii. Oczywiście jest to moje zdanie, a gusty są różne. Musicie przeczytać tą książkę, aby się przekonać czy Wam się spodoba!

Po więcej recenzji zapraszam na alekczyta.blogspot.com

Recenzja tej książki miała pojawić się zaraz po świętach Bożego Narodzenia, jednak jak to ze mną bywa wynikło małe opóźnienie i recenzja pojawia się dopiero teraz.

"Szczęście w cichą noc" to opowiadanie wprowadzające Nas w świąteczny wigilijny klimat. Przedstawia historię Hani, która w tym roku chce spędzić Wigilię zupełnie inaczej niż zwykle, z całą rodziną przy wielkim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wstyd się przyznać, ale "Dwanaście prac Herkulesa" to pierwsza książka autorstwa Agaty Christie, jaką dotąd przeczytałam. I wiecie co? Na pewno nie ostatnią!

"Dwanaście prac Herkulesa" to 12 opowiadań, w których opisane jest 12 różnych spraw, które nie są ze sobą powiązane. Czytelnik może czytać je nie po kolei, zaczynając na przykład od środka. ( Ale i tak uważam, że warto przeczytać ją całą)

"Plotka to rzeczywiście hydra lernejska o dziewięciu głowach. Nie sposób jej zniszczyć, bo na miejscu jednej odciętej głowy wyrastają dwie nowe."

Warto wspomnieć o motywie mitologicznym, który pojawiał się w każdej z zagadek. Nie jestem wielki fanem mitologii. W niektórych momentach nie mogłam wychwycić i zrozumieć tego mitologicznego wątku. Jednak myślę, że dla wielbicieli mitologii, ta książka okaże się niesamowitą przygodą.

Jeśli chodzi o głównego bohatera, detektywa Herkulesa, bardzo go polubiłam. Jest on typem zwykłego człowieka, którego możemy mijać codziennie na ulicy, ale z niezwykłym darem: niezawodnym sposobem myślenia, łączenia faktów i dedukcji.

"Dwanaście prac Herkulesa" to bardzo dobrze napisany kryminał. Te zagadki, sprawy... Do samego końca zastanawiałam się kto jest zabójcą czy poszukiwanym. Szczerze... zazwyczaj źle obstawiałam.
Jednak czasami zdarzały się sprawy, których rozwiązanie było banalnie łatwe. Myślę nawet, że 5-latek dałby sobie z tym radę.

Minusem jaki znalazłam w tej książce jest to, że zdarzały się momenty, kiedy nie mogłam się połapać, wszystko było bardzo chaotyczne. Ledwie co rozpoczęła się sprawa, a już autor przedstawia nam rozwiązanie całej zagadki. Uważam, że gdyby akcja toczyła się troszeczkę wolniej i mniej chaotyczniej książka byłaby o niebo lepsza!

Ogólnie książkę czytało mi się przyjemnie. Dość duże literki i szerokie marginesy pozwoliły na szybkie czytanie. Nie żałuję ani minuty spędzonej przy czytaniu tej książki. Planuję już w następnych miesiącach zabrać się za kolejny kryminał Agaty Christie.

Podsumowując: "Dwanaście prac Herkulesa" Christie to książka dość chaotycznie napisana, ale naprawdę warta przeczytania. Ciekawe sprawy, rozwiązania zapierające dech w piersiach... Myślę, że większości z Was książka by się spodobała. Polecam!

Wstyd się przyznać, ale "Dwanaście prac Herkulesa" to pierwsza książka autorstwa Agaty Christie, jaką dotąd przeczytałam. I wiecie co? Na pewno nie ostatnią!

"Dwanaście prac Herkulesa" to 12 opowiadań, w których opisane jest 12 różnych spraw, które nie są ze sobą powiązane. Czytelnik może czytać je nie po kolei, zaczynając na przykład od środka. ( Ale i tak uważam, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kto z Was nie czytał lub nigdy nie słyszał o książce autorstwa Erica-Emmanuela Schmitta. Jestem pewna, że dużo większość z Was kojarzy tą książkę. Długo zastanawiałam się czy jest sens publikować recenzję tej książki. Jednak po rozważaniu "za" i "przeciw" doszłam do wnioski, że warto byłoby wspomnieć o tak genialnej powieści-a właściwie krótkim opowiadaniu- i zachęcić do przeczytania tych, którzy jeszcze nie znają tego utworu.

Głównym bohaterem jest tytułowy Oskar, dziesięcioletni chłopiec, który choruje na raka. Kiedy go poznajemy jego stan znacznie się pogarsza, a leczenie nie przynosi dalszych efektów. Oskar, w tak trudnym dla niego czasie postanawia przeżyć resztę swojego życia jak najlepiej potrafi.

"...życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć."

Uważam, że postawa Oskara jest wzorem dla każdego. Chłopiec, pomimo swojego stanu zdrowia, nie załamuje się. Wydaje mi się, że po usłyszeniu takiej diagnozy nie miałabym ochoty ani siły żyć normalnie, wiedząc, że za kilka dni czeka mnie śmierć.

Drugą ważną postacią jest pani Róża, wolontariuszka, która pomaga na oddziale dziecięcym. Sądzę, że również należy brać przykład z pani Róży. Wspiera ona małego chłopca i w trudnych chwilach nie pozwala mu się załamać.

"Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie. Zachowujemy się wszyscy, jak byśmy byli nieśmiertelni.
Codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy."

"Oskar i pani Róża" to książka, z której wiele możemy się nauczyć, np.: wiary w siebie i we własne możliwości, wytrwałości, okazywania wsparcia i walki do samego końca. Po przeczytaniu tej powieści mam wrażenie, że wiele z niej wyniosłam.

Cała książka składa się z krótki listów adresowanych do Pana Boga, w których Oskar opisuje każdy przeżyty swój dzień. Forma ta sprzyja szybkiemu i łatwemu czytaniu. Również dużą zasługą jest duża, przejrzysta czcionka.

Okładka świetnie nawiązuje do treści książki. Przedstawia ona małe nóżki w za dużych rozmiarowo butach (jeśli przeczytacie na pewno będziecie wiedzieć o co chodzi).

Podsumowując: "Oskar i pani Róża" to wzruszające opowiadanie poruszające niełatwe tematy. Uważam, że niezależnie od wieku każdy powinien sięgnąć po tą książkę. Nieważne czy jest się osobą dorosłą czy dzieckiem, naprawdę warto sięgnąć po tą pozycję.


Po więcej recenzji zapraszam na bloga: alekczyta.blogspot.com

Kto z Was nie czytał lub nigdy nie słyszał o książce autorstwa Erica-Emmanuela Schmitta. Jestem pewna, że dużo większość z Was kojarzy tą książkę. Długo zastanawiałam się czy jest sens publikować recenzję tej książki. Jednak po rozważaniu "za" i "przeciw" doszłam do wnioski, że warto byłoby wspomnieć o tak genialnej powieści-a właściwie krótkim opowiadaniu- i zachęcić do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jestem wielką fanką kryminałów, dlatego po przeczytaniu opisu tej książki, od razu wiedziałam, że będzie ona dobra. I w sumie ani trochę się nie pomyliłam.

"Dzieci gniewu" to książka, której akcja toczy się na przełomie lat 20. i 30. w Berlinie. W powieści znajduje się wiele wątków historycznych. Są one dawkowane co kilka stron. Dzięki temu czytelnik może przenieść się i zobaczyć jak wyglądało życie w tamtych latach.

O "Dzieciach gniewu" można powiedzieć, że jest to "spacer po Berlinie". W książce opisanych jest szczegółowo wiele miejsc, m.in.: budynki, place, ulice. Czytając tę książkę, ma się wrażenie jakby spacerowało się po ulicach Berlina w przedwojennych czasach.

Wielkim plusem tej książki jest jej fabuła. Pierwszy raz spotkałam się z taką tematyką i jestem nią mile zaskoczona. Mogę powiedzieć, że pożarłam tą książkę jednym tchem, a kiedy musiałam ją odłożyć, było to dla mnie bardzo trudne, ponieważ chciałam dowiedzieć się co będzie dalej i jak rozwiąże się cała ta sprawa.

Muszę jednak podkreślić, że tematyka nie jest łatwa i przyjemna. Momentami może obrzydzić czy wywołać wstręt u czytelnika, z powodu dość drastycznych scen(momenty w rzeźni). Mi to nie przeszkadzało, ale wiem, że istnieją osoby, które mogą czegoś takiego nie tolerować.

Książkę czytało mi się szybko i przyjemnie, styl pisania autora jak najbardziej na tak! Mogę, więc szczerze powiedzieć, że "Dzieci gniewu" to jeden z najlepszych kryminałów jakie kiedykolwiek przeczytałam.

Okładka nie przyciąga za bardzo czytelnika, jednak ma ona w sobie odrobinę tajemniczości, coś co powoduje, że po nią sięgamy.

Podsumowując: "Dzieci gniewu" to bardzo dobry, zapierający dech w piersiach kryminał, od którego będzie Wam ciężko się oderwać. Będzie się on idealnie nadawał na jesienne wieczory. Polecam tą książkę wszystkim fanom kryminałów; na pewno się nie zawiedziecie!

Jestem wielką fanką kryminałów, dlatego po przeczytaniu opisu tej książki, od razu wiedziałam, że będzie ona dobra. I w sumie ani trochę się nie pomyliłam.

"Dzieci gniewu" to książka, której akcja toczy się na przełomie lat 20. i 30. w Berlinie. W powieści znajduje się wiele wątków historycznych. Są one dawkowane co kilka stron. Dzięki temu czytelnik może przenieść się i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Kto nie lubi czytać książek, które łączą ze sobą dwa różne światy: świat motocyklistów oraz świat Piotrusia Pana. Kiedy przeczytałam opis tej książki byłam pewna, że to połączenie się nie uda, że nic z tego nie będzie. Jednak w głębi liczyłam na naprawdę dobrą książkę i taką właśnie dostałam.

"Chłopcy" to zbiór luźno połączonych ze sobą opowiadań o Zagubionych Chłopcach z powieści Jamesa M. Barriego pt. "Piotruś Pan". Należą oni do gangu motocyklistów, którym rządzi Dzwoneczek, nazywana przez nich mamą. Mieszkają w Drugiej Nibylandii. Ubierają się w czarne skórzane kurtki i jeżdżą na szybkich maszynach.

"Oto druga Nibylandia (...) Wielka jak dziecięce oczekiwania, ale też brudna, zniszczona i obdarta jak dorosłość."

Wspomniana przeze mnie wcześniej postać Dzwoneczka nie jest malutką, drobniutką wróżką z bajki Disneya, wręcz przeciwnie, jest silną, odważną, piękną kobietą, która nie boi się niczego. O wiele bardziej przypadł mi do gustu Dzwoneczek z powieści Ćwieka niż tą małą irytującą wróżkę z bajki.

Jeśli chodzi o bohaterów to naprawdę każda postać warta jest tutaj uwagi. Jednak chyba najbliższy mojemu sercu stał się Kędzior. Duży, silny mężczyzna, który potrafił rozbawić mnie do łez. Bardzo często, kiedy czytałam tą książkę śmiałam się i miałam wrażenie, że inni dziwnie na mnie patrzą. Choć i to także nie przeszkodziło mi w dobrej zabawie!

Największą zaletą tej książki jest pomysł na nią. Nigdy wcześnie nie spotkałam się z taką fabułą, A po przeczytaniu opisu książka od razu mnie zainteresowała i bardzo chciałam ją przeczytać. Jest w niej wiele oryginalnych wątków fantastycznych, a to coś co najbardziej lubię. Zombie, którzy po zabiciu zamieniają się w szczury czy magiczny proszek to tylko kilka elementów, po których można stwierdzić oryginalność tej powieści.

"Życie życiem, realność realnością, ale gdy raz wdepniesz w jakąś bajkę, to twój świat będzie nią śmierdział, aż zdechniesz."

Kolejnym plusem tej książki jest to, że cały czas coś się dzieję. Nawet kiedy już kończysz jedno z opowiadań i jesteś pewien, że nic się już nie wydarzy, to i tak w niespodziewanym momencie coś się zaczyna dziać. Lubię, kiedy mogę pochłonąć całą książkę w krótkim czasie, bo z tak rozwiniętą akcją naprawdę ciężko jest ją odłożyć chociaż na moment.

Czytając tą książkę dobrze się przy tym bawiłam. Duża czcionka spowodowała, że czytało mi się ją łatwo i szybko. Styl pisania jak najbardziej poprawny. Choć nie lubię, kiedy w tekście pojawia się aż tyle wulgaryzmów, to tu oddają one ten ciężki klimat, pozwalają odczuć obecność prawdziwych harleyowców.


Wydanie tej książki jest świetne. Okładka oddaje całą jej treść. Przedstawia ona trzy postacie i kota: Milczka, Dzwoneczka i Kędziora. W książce również znajdują się rysunki, mniej więcej jeden na jedno opowiadanie. Bardzo podobają mi się te śliskie, błyszczące elementy na okładce. Całość komponuje się naprawdę świetnie.

Podsumowując: "Chłopcy" to pomysłowa, przepełniona humorem książka składająca się z kilku opowiadań o gangu motocyklistów. Sądzę, że jest warta przeczytania i spodoba się większości czytelników. Nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam kolejny tom z tej serii! Polecam ją fanom ciężkich klimatów, fantastyki, no i oczywiście prawdziwym harleyowcom.

Więcej recenzji na blogu alekczyta.blogspot.com

Kto nie lubi czytać książek, które łączą ze sobą dwa różne światy: świat motocyklistów oraz świat Piotrusia Pana. Kiedy przeczytałam opis tej książki byłam pewna, że to połączenie się nie uda, że nic z tego nie będzie. Jednak w głębi liczyłam na naprawdę dobrą książkę i taką właśnie dostałam.

"Chłopcy" to zbiór luźno połączonych ze sobą opowiadań o Zagubionych Chłopcach z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kto będąc dzieckiem nigdy nie kolorowała, nie malował obrazków? Myślę, że wszyscy będąc jeszcze małymi brzdącami chwytaliśmy za kredki, mazaki czy farby i bawiliśmy się w artystów.

Dzisiaj mam dla Was recenzję troszeczkę innej książeczki, a mianowicie recenzję "Kolorowy trening antystresowy. Wzory i ornamenty". Ostatnio na polskim, jak i zagranicznym rynku zrobiło się bardzo głośno na temat kolorowanek dla dorosłych. Postanowiłam zakupić jedną z kolorowanek i przekonać się sama czy rzeczywiście pomaga się odstresować.

"Kolorowy trening antystresowy. Wzory i ornamenty" to ponad 100 stron przepełnionych kolorowankami - od tych prostszych do bardzo szczegółowych. Wielkim plusem tej książki jest to, że każda strona jest tam zapełniona. Kolejną zaletą jest możliwość wyrwania kartki i wzięcia jej np. do szkoły. Uważam, że to świetne wyjście jeśli nie mamy zbyt dużo wolnego miejsca w naszej torbie/ plecaku.

Mogę szczerze powiedzieć, że tego typu kolorowanki są idealne na odstresowanie. Również rozwijają nasze zdolności plastyczne, wyobraźnię i kreatywność. Kiedy po raz pierwszy zaczęłam wypełniać jedną z kolorowanek od razu się wciągnęłam. Miałam wrażenie, jakbym była zamknięta w swoim świecie. W ogóle nie odczuwałam przemijającego czasu. Kolorując czułam się jak dziecko, któremu wielką frajdę sprawiają kartka papieru i kredki, moja głowa kipiała od pomysłów na wykonanie danego obrazka.


UWAGA! Kiedy zaczniesz kolorować nie będziesz mógł się oderwać! A kiedy wreszcie ci się to uda, pomysły na kolejne obrazki będą krążyć Ci po głowie!

Podsumowując: "Kolorowy trening antystresowy. Wzory i ornamenty" to zbiór przeróżnych kolorowanego (parasolki, kwiaty, symetryczne wzorki), dzięki którym można zapomnieć o wszystkich problemach i zrelaksować się na kilka godzin. Świetnie nadają się na nudę czy niepogodę Polecam je każdemu; dzieciom, nastolatkom, dorosłym.

Kto będąc dzieckiem nigdy nie kolorowała, nie malował obrazków? Myślę, że wszyscy będąc jeszcze małymi brzdącami chwytaliśmy za kredki, mazaki czy farby i bawiliśmy się w artystów.

Dzisiaj mam dla Was recenzję troszeczkę innej książeczki, a mianowicie recenzję "Kolorowy trening antystresowy. Wzory i ornamenty". Ostatnio na polskim, jak i zagranicznym rynku zrobiło się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Narrator w wyniku awarii samolotu ląduje na pustyni, gdzie spotyka chłopca. Po 6 latach postanawia spisać jego historię. Mały Książę opuszcza swoją małą, bezpieczną planetę i wyrusza w podróż po wszechświecie.


Jakiś czas temu do kin weszła ekranizacja "Małego Księcia". Postanowiłam, że przed jej obejrzeniem przeczytam tą książkę po raz drugi i przypomnę sobie historię Małego Księcia.

Fabuła z pozoru banalna, jednak zawiera głębsze, ukryte przemyślenia. Porusza wiele wartości m.in.: miłość czy przyjaźń. Czytając tą książkę po raz pierwszy, w ogóle nic z niej nie zrozumiałam. Po kolejnym przeczytaniu sądzę, że kluczem do zrozumienia tego dzieła jest wiek. W zależności od tego ile mamy lat, inaczej ją zinterpretujemy. Dlatego uważam, że jest to idealna lektura dla dzieci, jak i dorosłych, dojrzałych czytelników.

"Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."

Muszę szczerze powiedzieć, że bardzo polubiłam Małego Księcia. Tytułowy bohater, zanim wyruszył w podróż po innych planetach zajmował się wyrywaniem baobabów i czyszczeniem wulkanów na swojej planecie. Jednak pewnego razu w jego życiu pojawiła się Róża. Chłopiec był nią zauroczony i cały czas o nią dbał. Niestety, te wszystkie starania nie były przez nią zauważane. Mały Książę czuł się bardzo samotny i marzył o tym, aby znaleźć prawdziwego przyjaciela.

"Mały Książę" jest obowiązkową lekturą w gimnazjum. Już na samo słowo "lektura" w większości przypadkach występuje niechęć do czytania tej książki.. Jednak ja uważam, że to jedna z najlepszych szkolnych lektur, jakie dotąd przeczytałam.

- Na pustyni jest się trochę samotnym.
- Równie samotnym jest się wśród ludzi.

Książka jest króciutka, napisana lekkim językiem, dzięki czemu jeszcze szybciej się ją czyta. Kolejną zaletą powieści są rysunki wykonane przez Antoine, które wypełniają cała książkę. Bardzo lubię, kiedy podczas czytania, w książce znajdują się obrazki czy zdjęcia. Pozwala to jeszcze bardziej wgłębić się w jej treść.

Jestem pod wrażeniem, ponieważ cała książka przepełniona jest pięknymi, życiowymi cytatami. Podczas czytania, co chwilę musiałam przerywać, aby zaznaczyć sobie jakiś fragment. Mogę więc "Małego Księcia" nazwać kopalnią cytatów. :)

"Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku."

Po obejrzeniu ekranizacji tej powieści mogę szczerze stwierdzić, że książka jest lepsza, ponieważ bajka, jak to bajka, zrobiona jest dla dzieci. Jednak również polecam Wam obejrzeć tą ekranizację, bo także daje dużo do zrozumienia.

Podsumowując: Autor stworzył naprawdę świetną książkę, dopełnioną kolorowymi ilustracjami, które zostały wplecione w tekst w idealnych miejscach. Choć książka nie jest długa, ma zaledwie 80 stron została całkowicie przemyślana. Według mnie jest w stanie zaspokoić nawet najbardziej wymagających odbiorców. Z pewnością mogę stwierdzić, że "Mały Książę" to klasyk wśród literatury! Serdecznie polecam!

Również zapraszam po więcej recenzji na bloga: http://alekczyta.blogspot.com

Narrator w wyniku awarii samolotu ląduje na pustyni, gdzie spotyka chłopca. Po 6 latach postanawia spisać jego historię. Mały Książę opuszcza swoją małą, bezpieczną planetę i wyrusza w podróż po wszechświecie.


Jakiś czas temu do kin weszła ekranizacja "Małego Księcia". Postanowiłam, że przed jej obejrzeniem przeczytam tą książkę po raz drugi i przypomnę sobie historię...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z moich ulubionych lektur! Serdecznie polecam!

Jedna z moich ulubionych lektur! Serdecznie polecam!

Pokaż mimo to