rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Kiedy książkę do recenzji proponuje mi autor, przeważnie staram podpytać się o to, jak na mnie i mojego bloga trafił. Odpowiedzi są różne; jedne bardziej, drugie mniej zaskakujące, ale żadna nie była jak dotąd tak oryginalna jak ta, której udzielił mi pan Gmyrek. Autor Wodnika wybierał recenzentów według pewnego klucza - dana osoba miała mieć na czytelniczym koncie jedną z wybranych przez niego książek. U mnie był to Lesio, co ciekawe recenzowany w pierwszych miesiącach blogowej działalności (i jak tak teraz o tym myślę to słowo recenzja w odniesieniu do tego tekstu to pewnie spore nadużycie). W każdym razie zdecydowałam się na zapoznanie z tym tekstem dla dzieci i w ten sposób Wodnik znalazł się w moich rękach.


Zacznijmy od najważniejszego, czyli od samej treści. Tytułowy wodnik to stworzonko wyglądające jak chłopiec i zamieszkujące samotnie wody otaczające słowiańską osadę. Pewnego dnia został przygarnięty przez jedną z rodzin i zaczyna życie u ich boku, głównie opiekując się synem gospodarzy Kaziem i zadając się z gadającym psem Szczerbatkiem. Bohaterowie żyją sobie spokojnie przeżywając mniej lub bardziej ekscytujące przygody do czasu, gdy nad osadą zawisły czarne chmury. Spokój zastąpiła wtedy niepewność i troska.



Historia przesiąknięta jest klimatem jak z baśni - są popiołki, gadające licha, rusałki - krótko mówiąc, jest to osada raczej z czasów pogańskich. Nie tylko z powodu postaci czytając można poczuć tę specyficzną, baśniową atmosferę; duży wpływ ma na to również specyficzna, rzekłabym powolna narracja, taka w sam raz do czytania przed snem. Nie zalecam jednak takiej opowiastki do poduszki bardzo małym dzieciom z dwóch powodów - raz, że pojawiają się w niej archaizmy, a dwa, momentami klimatem zahacza o atmosferę z twórczości braci Grimm. Nie ma w tym niczego złego pod warunkiem, że odbiorca nie chodzi jeszcze do przedszkola. Autor uznał swoją książkę za odpowiednią dla dzieci w wieku 7-12 lat, ja podniosłabym dolną granicę do dziewiątki.


Wychodząc już poza treść należy również zwrócić uwagę na przesłanie i wartości, jakie taka skierowana do dzieci bajka powinna przecież zawierać. Od tej strony Wodnik zrobił na mnie jako na rodzicu bardzo dobre wrażenie. Poznając losy bohaterów dziecko dowie się co to empatia, przywiązanie, przyjaźń, odwaga, ale i przeczyta o tym, że płacz czasami pomaga (koniec z "chłopaki nie płaczą"!). Autor zakończył książkę w dość dramatycznym momencie więc przy okazji dzieciaki mogą poćwiczyć swoją cierpliwość oczekując kolejnej części przygód bohaterów.


Skoro była mowa o ćwiczeniach to powiedzmy i o podręczniku, a konkretnie o podręcznikowym przykładzie nie oceniania książki po okładce, bo właśnie takim jest Wodnik. Kompletnie niepasująca do treści, a przy tym sama w sobie niczym nie przyciągająca wzroku oprawa robi tej pozycji dużą krzywdę, podobnie jak brak choćby króciutkiego blurbu. Większy format i brak kolorowych ilustracji w mojej ocenie nie jest problemem, ale żeby do tej książki zajrzeć, trzeba ją najpierw wziąć do ręki i do tego potrzebna jest zachęta, której w przypadku tej pozycji niestety zabrakło.


Podsumowując, Wodnik to książka interesująca przede wszystkim ze względu na przedstawioną w niej słowiańskość, która dla naszych dzieci z pewnością będzie czymś odmiennym i oryginalnym. Mówiąc szczerze ode mnie dostałaby opinię tylko lub aż dobrej, ale w tym przypadku to nie moja ocena się liczy - córkę dosłownie wciągnęła i bardzo jej się podobała, a to opinia dziecka jest tu przecież najważniejsza:)

Kiedy książkę do recenzji proponuje mi autor, przeważnie staram podpytać się o to, jak na mnie i mojego bloga trafił. Odpowiedzi są różne; jedne bardziej, drugie mniej zaskakujące, ale żadna nie była jak dotąd tak oryginalna jak ta, której udzielił mi pan Gmyrek. Autor Wodnika wybierał recenzentów według pewnego klucza - dana osoba miała mieć na czytelniczym koncie jedną z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Benita jest wyczerpaną pracą w korporacji dziennikarką, która pewnego dnia postanawia porzucić posadę. Brzmi jak oklepany motyw obyczajówki o zmianie tempa życia? Spokojnie, Benita nie wyprowadza się na wieś żeby jej życie stało się spokojniejsze. Z pełną premedytacją staje się bezdomna i postanawia pozwać korporację na duże pieniądze. Do tego zmierzy się z przeszłością, a co to była za przeszłość! Bush, królowa Elżbieta, Putin, szczoteczka do zębów Stalina... Krótko mówiąc, będzie się działo!
_______
Okładka zapowiadała książkę, która ma rozbawić do łez, z kolei blurb, który mniej więcej przybliżyłam, uprzedzał, że fabuła powinna być brana pół żartem, pół serio. Rzeczywiście przygody bohaterki zostały przedstawione w sposób, który z grubsza można by porównać do tego, jakim Joanna Chmielewska operowała w "Całym zdaniu nieboszczyka", tyle że zabrakło tu jak dla mnie całkowicie humoru, niestety nie uśmiechnęłam się przy lekturze ani razu. Żeby absurd gonił absurd i miało to szansę się sprawdzić, musi być bardzo zabawnie, w przeciwnym razie jest co najwyżej dziwnie. Tak niestety było w "Kobiecie, która nie odmieniła losów świata".

Książkę na pewno ratują celne spostrzeżenia, które odnoszą się do współczesnego świata. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że w tym krzywym zwierciadle, w którym odbijał się postawiony na głowie porządek rzeczy, niepokojąco wyraźnie widać było, jak bardzo dziś wołanie o prawdę i zwyczajną ludzką sprawiedliwość może wyglądać na wariactwo skazane z góry na porażkę.

Podsumowując, do mnie zapowiadany humor nie trafił, więc nie jestem usatysfakcjonowana, ale znalazłam w książce coś dla siebie.

Benita jest wyczerpaną pracą w korporacji dziennikarką, która pewnego dnia postanawia porzucić posadę. Brzmi jak oklepany motyw obyczajówki o zmianie tempa życia? Spokojnie, Benita nie wyprowadza się na wieś żeby jej życie stało się spokojniejsze. Z pełną premedytacją staje się bezdomna i postanawia pozwać korporację na duże pieniądze. Do tego zmierzy się z przeszłością, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znikający stopień to kontynuacja książki Nieodgadniony. W tej części młoda Stevie wraca do Akademii Ellinghama za sprawą kogoś, kogo o pomoc w życiu by nie podejrzewała. Niestety - nie ma nic za darmo. Na dodatek sprawy z Davidem jeszcze bardziej się komplikują. A co do śledztwa dotyczącego zaginięcia sprzed lat... Dość powiedzieć, że tropy są obiecujące. Czy to z tego względu i współcześnie w szkole nie jest do końca bezpiecznie?

Fabuła skierowana jest typowo do młodego odbiorcy. Nie ma dużego nagromadzenia wątków, choć ten kryminalny jest dość mocno skomplikowany, to reszta płynie raczej spokojnie. Rozterki są typowe dla grupy odbiorczej - potrzeba akceptacji, trudne relacje z rodzicami, odmienna orientacja, wyobcowanie - autorka zręcznie z powszechnych bolączek młodych ludzi stworzyła obraz, który w jakiś sposób się wyróżnia. Bardzo spodobało mi się podkreślanie indywidualności i rozwijania mocnych stron jako ważnych w życiu młodych ludzi. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że Maureen Johnson wykreowała świat, który minimalnie zahacza koncepcją o Harrego Pottera, zrobiła to jednak na tyle subtelnie, że można uznać to za zaletę. Podsumowując, nie mogę doczekać się finału i ostatecznego rozwiązania zagadki.

Znikający stopień to kontynuacja książki Nieodgadniony. W tej części młoda Stevie wraca do Akademii Ellinghama za sprawą kogoś, kogo o pomoc w życiu by nie podejrzewała. Niestety - nie ma nic za darmo. Na dodatek sprawy z Davidem jeszcze bardziej się komplikują. A co do śledztwa dotyczącego zaginięcia sprzed lat... Dość powiedzieć, że tropy są obiecujące. Czy to z tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko już samym tytułem sugeruje nie tylko tematykę, ale i język jakim posługuje się autor. Żartobliwy, miejscami wręcz niepoważny i sarkastyczny, zaskakująco dobrze pasuje do opisów największych błędów, porażek i złych decyzji w dziejach ludzkości. Jak się okazuje, w tym temacie jest w czym wybierać.

Zaczynając od pewnej małpy, która niefortunnie spadła z drzewa, przez speców od zmieniania biegu rzeki i wywołania czegoś na kształt katastrofy ekologicznej, sprowadzania nowych, inwazyjnych gatunków zwierząt, lekceważenie Hitlera, kolonializm, aż po wyścig zbrojeń - w zasadzie nie było (i pewnie nie będzie) ani okresu, ani dziedziny w której nie bylibyśmy wybitni w spieprzaniu czegoś. Czytanie o tych wszystkich porażkach naszego gatunku powinno przybijać, jednak dzięki specyficznemu stylowi autora naprawdę bawi. Do tego można wyciągnąć z tej książki lekcje: wiele udało się nam zrobić tak, żeby się jednak nie udało, a mimo to wciąż żyjemy. Jest też druga strona medalu: nie ze wszystkim i nie zawsze tak będzie; uczyć się na błędach przeszłości powinniśmy głównie w kwestii ochrony środowiska.

Autor zaznacza, że zwłaszcza w przykładach dotyczących zamierzchłych czasów wersja zdarzeń, którą przedstawia, jest tylko prawdopodobna - źródła i przekazy mogą się różnić od tego, co rzeczywiście zaszło. Nie ma się co temu dziwić; kronikarze raczej nie pisali w stylu "Krzychu Kolumb ewidentnie walnął się w obliczeniach, dlatego Portugalia nie będzie jak ostatni frajer wykładać kasy na jego odkrywanie Indii. Niech Hiszpania się na tym wyłoży" - a mniej więcej w tym duchu zostały oddane te wszystkie błędne decyzje i spektakularne porażki. Mnie tam to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie;)

Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko rzeczywiście jest dość krótka, a szkoda, bo bawiłam się przy jej czytaniu świetnie. Wszystkim tym, którzy potrzebują czegoś na poprawę humoru po złym dniu szczerze polecam.

Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko już samym tytułem sugeruje nie tylko tematykę, ale i język jakim posługuje się autor. Żartobliwy, miejscami wręcz niepoważny i sarkastyczny, zaskakująco dobrze pasuje do opisów największych błędów, porażek i złych decyzji w dziejach ludzkości. Jak się okazuje, w tym temacie jest w czym wybierać.

Zaczynając od pewnej małpy,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zło Artur Nowak, Mariusz Zielke
Ocena 7,4
Zło Artur Nowak, Marius...

Na półkach:

Wzięty adwokat Tomasz Mauer przeniósł się z rodziną do małego miasteczka, by zacząć wreszcie spokojne życie. Szybko uwikłał się jednak w miejscowe układy, które z jednej strony stawiały go wśród miejscowej elity, z drugiej, cóż... Dość powiedzieć, że bycie elitą ma swoją cenę. Choćby taką, że na "prośbę" swojego przyjaciela, a zarazem miejscowego potentanta, Tomasz ma zająć się sprawą zamkniętego w szpitalu psychiatrycznym Jana Wiśnika. Dlaczego Szymura każe wyciągnąć go na wolność akurat teraz?

O brudzie politycznych układów, krępujących więzach zależności, bezradności i bierności, a przede wszystkim o złu. Złu, które może czaić się wszędzie - o tym jest ta książka.

Trzeba przyznać, że szybko i mocno zostajemy wprowadzeni w akcję. Na pierwszych stronach dowiadujemy się, co stało się z głównym bohaterem, by za chwilę cofnąć się w czasie i prześledzić drogę, która doprowadziła Mauera do tego miejsca. Z każdą czytaną stroną coraz bardziej czujemy, że to, co miało być dla głównego bohatera sielankowym życiem, i co z zewnątrz na pewno na takie wyglądało, jest głębokim bagnem; bezlitośnie wciągającymi ruchomymi piaskami. Każda próba wyszarpnięcia się z tego układu może tylko pogorszyć sytuację. Tomasz po zapoznaniu się ze sprawą Wiśnika nie może dłużej udawać, że nie widzi, co się wokół niego dzieje. Nie może ignorować pewnych spraw nie tylko jako adwokat mogący mieć problemy za naciąganie prawa dla Szymury, ale i jako człowiek mający sumienie. Pytanie tylko czy można zwalczyć zło, skoro ono czai się wszędzie...

Te rozterki głównego bohatera jak i klimat małomiasteczkowego Mirowa z jego układami, legendami i zamkniętą społecznością są dużym atutem tej książki. Sięgając po nią trzeba nastawić się na lekturę trudną, brudną; z duszną, depresyjną atmosferą i ciężkimi postaciami. Tu nie ma przeciwwagi dla tytułowego zła, ono czai się w zasadzie wszędzie, a sztuką jest zlokalizować to największe. Tak jak w życiu, tak i w tym przypadku było to trudne, dla mnie nawet za trudne - na takie rozwiązanie, jakie zaserwowali autorzy, nie wpadłam. Za to też należy się kolejny plus - zaskakujące zakończenie.

Nie jest jednak tak, że wszystko w tej książce zagrało bezbłędnie. Jak dla mnie Tomasz Mauer był postacią boleśnie bez wyrazu, a biorąc pod uwagę fakt, że to narrator tej powieści, obniżało mi to satysfakcję z lektury. Tomasz był dość miałki, przez większość czasu zbyt bierny, analityczny, cofający się do swojej trudnej przeszłości (swoją drogą nagromadzenie trudnych przeszłości w tej książce było ciut za duże). Gdybym go polubiła, gdybym przejęła się jego losem, na pewno dużo bardziej przeżywałabym sytuację, w której się znalazł. Tak się jednak nie stało, więc śledziłam przygotowane dla niego "atrakcje" z taką samą biernością, z jaką on je w moim odczuciu relacjonował. Mimo tego wyraźnego braku chemii między nami epilog sugerujący dalszą część tej historii skutecznie zachęcił mnie do sięgnięcia po ewentualną kontynuację. Coś czuję, że Mauer może tam zaprezentować się od dużo bardziej interesującej strony.

Podsumowując, Zło będzie dobrym wyborem dla szukających książki cięższej w odbiorze, z dobrze oddanymi realiami polskich mniejszych miast i wymagającym skupienia przeciwnikiem w postaci czarnego charakteru. Jeśli do tego zapałacie sympatią do głównego bohatera, lektura na pewno nie zawiedzie.

Wzięty adwokat Tomasz Mauer przeniósł się z rodziną do małego miasteczka, by zacząć wreszcie spokojne życie. Szybko uwikłał się jednak w miejscowe układy, które z jednej strony stawiały go wśród miejscowej elity, z drugiej, cóż... Dość powiedzieć, że bycie elitą ma swoją cenę. Choćby taką, że na "prośbę" swojego przyjaciela, a zarazem miejscowego potentanta, Tomasz ma zająć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przepisy Joli sprawdzą się zarówno w kuchni gospodyni z wieloletnim stażem, jak i dla nowicjuszki w tej sferze. Myślę że to świetna propozycja na prezent od matki dla dziecka, gdy to idzie już na swoje. Domowa kuchnia dla każdego, tak można podsumować tę książkę - ja jestem całkowicie na tak.

Cała opinia na www.coprzeczytalam.pl

Przepisy Joli sprawdzą się zarówno w kuchni gospodyni z wieloletnim stażem, jak i dla nowicjuszki w tej sferze. Myślę że to świetna propozycja na prezent od matki dla dziecka, gdy to idzie już na swoje. Domowa kuchnia dla każdego, tak można podsumować tę książkę - ja jestem całkowicie na tak.

Cała opinia na www.coprzeczytalam.pl

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wymazać siebie" to historia 19-letniego Garrarda, który pod naciskiem rodziców poddaje się terapii konwersyjnej mającej "uleczyć" go z homoseksualizmu. Jak twierdzą w ośrodku - homoseksualizm to w oczach Boga grzech równy pedofilii, zoofilii czy narkomanii. Garrard jest grzeszny, słaby, przynosi wstyd rodzinie i sobie, nie dostąpi zbawienia - a zbawienie dla syna fundamentalistycznego pastora to rzecz naprawdę istotna.
_______
W tej książce rozgrywają się dwa dramaty - jeden z nich to ten syna, chłopca wręcz, który dorastając próbuje ukryć swój "grzech". Rozdarty wewnętrznie, ciągle czujący się winny, niegodny, nie ma pomysłu na siebie. Czy być Garrardem, którego oczekuje rodzina, społeczność i wspólnota religijna, czy Garrardem-gejem gdzieś tam, chociaż ani o tym "gdzieś tam", ani o byciu gejem nie miał pojęcia.
______
Z tej sytuacji w zasadzie nie było dobrego wyjścia, bo każde oznaczało stratę, ale było wyjście definitywnie złe, i było nim właśnie poddanie się terapii, chociaż to słowo nie pasuje do tego, czego doświadczali ludzie w Love on Action. Niszczenie psychiczne bardziej oddaje działanie tego ośrodka. I ta "terapia" to właśnie drugi dramat tej książki.
______
Choć całość jest miejscami dość chaotyczna pod względem chronologii wydarzeń, to trzeba pamiętać, że jest to prawdziwa historia bardzo skrzywdzonego człowieka, ciężko więc w jakiś sposób oceniać czyjąś próbę rozliczenia się z traumatyczną przeszłością.
_____
W każdym razie o tym, czym kończy się próba wymazania siebie - zdecydowanie warto przeczytać.

"Wymazać siebie" to historia 19-letniego Garrarda, który pod naciskiem rodziców poddaje się terapii konwersyjnej mającej "uleczyć" go z homoseksualizmu. Jak twierdzą w ośrodku - homoseksualizm to w oczach Boga grzech równy pedofilii, zoofilii czy narkomanii. Garrard jest grzeszny, słaby, przynosi wstyd rodzinie i sobie, nie dostąpi zbawienia - a zbawienie dla syna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od razu zaznaczę że to książka, która nie rozczarowała mnie tak zwyczajnie, bo zwyczajne rozczarowanie byłoby wtedy, gdyby była po prostu słaba, przeciętna, a ja nastawiłabym się na coś dobrego. W tym przypadku było o wiele gorzej - autorka wykreowała ciekawy świat, miała dobry pomysł na wątki, interesujących bohaterów z pogłębionym rysem psychologicznym i zwyczajnie lekkie pióro - i mimo tych wszystkich zalet Maszyna szczęścia kompletnie się nie udała. Dlatego do rozczarowania dołączyła złość na niewykorzystany potencjał. Co konkretnie poszło nie tak?

Cała opinia na www.coprzeczytalam.pl

Od razu zaznaczę że to książka, która nie rozczarowała mnie tak zwyczajnie, bo zwyczajne rozczarowanie byłoby wtedy, gdyby była po prostu słaba, przeciętna, a ja nastawiłabym się na coś dobrego. W tym przypadku było o wiele gorzej - autorka wykreowała ciekawy świat, miała dobry pomysł na wątki, interesujących bohaterów z pogłębionym rysem psychologicznym i zwyczajnie lekkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgnęłam po nią, bo osoby zwyczajnie zainteresowane zadbaniem o kondycję też miały móc z niej wyciągnąć coś dla siebie. Wiadomo że bez odpowiedniej diety ani rusz, a już na pewno w pewnym wieku i przy pewnym trybie życia. Rzeczywiście książka okazała się pomocna również dla laika. Doceniłam przystępny język, przejrzystość, tłumaczenie wielu zagadnień od podstaw i praktyczne wskazówki, dzięki którym nawet amator jest w stanie od ręki zacząć i lepsze odżywianie, i lepszy dobór posiłków na określoną porę dnia. Na pewno pomocne są liczne tabele i wykresy, które pomagają w lepszym przyswojeniu treści. A ta momentami jest dość "biologiczna".

Nie będę ukrywać, że to jednak profesjonaliści są targetem tej książki, i to oni wyciągną z niej maksimum korzyści. Na pewno zwrócą uwagę na wiele wyników badań, które przytacza autorka omawiając daną kwestię, interesujące będą też dość nietypowe rozdziały, jak chociażby młody sportowiec, sportowiec senior, wegetarianin czy sportsmenki, który omawia również zagrożenia. Okładka głosi, że to "kompletny przewodnik", i najlepszym dowodem na to chyba jest fakt, że to jego kolejne wznowienie.

Przy okazji dowiedziałam się, jak wymagające jest to całe żywienie w sporcie i treningi, ile zachodu z tym się wiąże - nawadnianie, węglowodany, białko, tłuszcze - co, kiedy, w jakich ilościach - masakra. Sport nie jest dla mięczaków. Dlatego niestety nie będę sportowcem:)

Sięgnęłam po nią, bo osoby zwyczajnie zainteresowane zadbaniem o kondycję też miały móc z niej wyciągnąć coś dla siebie. Wiadomo że bez odpowiedniej diety ani rusz, a już na pewno w pewnym wieku i przy pewnym trybie życia. Rzeczywiście książka okazała się pomocna również dla laika. Doceniłam przystępny język, przejrzystość, tłumaczenie wielu zagadnień od podstaw i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Początkowo byłam trochę zdziwiona małą objętością książki. Po przeczytaniu uznaję ją za duży plus - więcej tych opowieści nie jest potrzebne do zrozumienia przekazu autorki. Mówiąc szczerze, "więcej" mogłoby łatwo przerodzić się w "za dużo". Ciężko mi w ogóle określić, czy jest to bardziej optymistyczna, czy pesymistyczna w swojej wymowie książka.

Autorka przedstawia historie kilku pacjentów, którzy przeszli przez OIOM. Z tym że sam oddział intensywnej opieki medycznej jest dopiero wstępem do jej opowieści, ponieważ głównym celem tej historii było pokazanie życia odratowanych. Najczęściej osoba postronna słysząc, że ktoś "przeżył", uznaje to za wystarczający sukces. Rzadko ktoś z zewnątrz zastanawia się, jaka jest cena tego sukcesu i myśli o tym, co następuje potem. Po OIOM-ie często walka o zdrowie, o część dawnej sprawności, o powrót do domu, albo chociaż opuszczenie tego oddziału dopiero się zaczyna.

Nie polecam do czytania ludziom chorym, ale myślę że krewni takich osób jak najbardziej powinni się z książką zapoznać. Autorka przedstawiając historie tych kilku osób pomaga zrozumieć ich przeżycia, emocje, lęki i cały bagaż związany z przewlekłym cierpieniem. Ta książka stawia przed na pewno trudnym, ale ważnym pytaniem - czy walka o przeżycie za wszelką ma sens? Jak ciężko określić, kiedy jeszcze toczy się bitwę, a kiedy zostaje już tylko pyrrusowe zwycięstwo?

Doktor Lamas pokazuje stronę medycyny, o której raczej się nie słyszy. Jak wygląda czekanie na przeszczep, który może nie nadejść, życie z wyrokiem, kolejna infekcja, krwotok, wreszcie śmierć, ale i przetrwanie i powrót do domu, do codzienności. Ale ta codzienność już nigdy nie jest taka sama.

Początkowo byłam trochę zdziwiona małą objętością książki. Po przeczytaniu uznaję ją za duży plus - więcej tych opowieści nie jest potrzebne do zrozumienia przekazu autorki. Mówiąc szczerze, "więcej" mogłoby łatwo przerodzić się w "za dużo". Ciężko mi w ogóle określić, czy jest to bardziej optymistyczna, czy pesymistyczna w swojej wymowie książka.

Autorka przedstawia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zakład, że z uśmiechem na ustach można czytać na przykład o fizyce, chemii, geologii - mało tego, o ich historii? Bill Bryson udowadnia, że nie tylko można - po prostu się chce:)

Niesamowite jest to, w jaki sposób ta książka otwiera oczy i poszerza horyzonty, po przeczytaniu historii dojścia do dzisiejszego stanu wiedzy można śmiało powiedzieć, że tak naprawdę jeszcze nic nie wiemy. A to, co wiemy, może czasem jeżyć włos na głowie.

Warto zarezerwować na czytanie trochę czasu, bo mimo cudownego stylu autora, który w odpowiednich momentach rozluźnia atmosferę, jest to jednak pełna szczegółów opowieść o historii prawie wszystkiego, jak choćby wszechświata, ziemi, pierwiastków czy atomu - z jednej strony to super, bo tematy nie są przedstawione pobieżnie. Z drugiej, no nie jest to ten typ literatury, z którym usiądziemy na trzy godzinki pod kocem i po sprawie - takich wieczorów na pewno będzie kilka.

Nie będę udawać, że teraz to matura z nauk ścisłych z marszu na 100% i nowe studia - tak pojętna to nie jestem, były fragmenty, na których kapitulowałam. Ale nawet w tych fragmentach łapałam ogólny sens - czyli w stosunku do lat szkolnych jest to postęp o jakieś 200% ;)

Ta książka powinna być lekturą obowiązkową na pewnym etapie życia. Także jeśli Jaś się w szkole nie nauczył, to z Billem Brysonem Jan będzie coś niecoś umiał;)

Zakład, że z uśmiechem na ustach można czytać na przykład o fizyce, chemii, geologii - mało tego, o ich historii? Bill Bryson udowadnia, że nie tylko można - po prostu się chce:)

Niesamowite jest to, w jaki sposób ta książka otwiera oczy i poszerza horyzonty, po przeczytaniu historii dojścia do dzisiejszego stanu wiedzy można śmiało powiedzieć, że tak naprawdę jeszcze nic...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sprint Piotr Kuzio, Marcin Majchrzak, Grzegorz Suder
Ocena 7,1
Sprint Piotr Kuzio, Marcin...

Na półkach:

Sprint można w zasadzie podzielić na dwa zagadnienia, które warto poruszyć osobno - pierwsze z nich to samo środowisko, w którym popełniono morderstwo. Zarówno praca w korporacji, jak i systemy komputerowe czy ogólnie informatyka, są dla mnie po prostu czarną magią. Nie tylko korpomowa, odnalezienie się w hierarchii menadżerów i dyrektorów, ale też to, nad czym pracowano w RCUS-ie, było dla mnie jak wejście w bardzo nowe, i bardzo specyficzne środowisko. Czy to utrudniało mi ocenę sytuacji, dezorientowało i nie pozwalało szybko wysnuć wniosków odnośnie mordercy? Tak. Czy to dobrze? Tak, ponieważ dokładnie w takiej samej sytuacji była dwójka policjantów, która przybyła rozwiązać tę sprawę. W ten sposób przechodzimy do drugiego zagadnienia, czyli samego kryminału.

Cała opinia na www.coprzeczytalam.pl

Sprint można w zasadzie podzielić na dwa zagadnienia, które warto poruszyć osobno - pierwsze z nich to samo środowisko, w którym popełniono morderstwo. Zarówno praca w korporacji, jak i systemy komputerowe czy ogólnie informatyka, są dla mnie po prostu czarną magią. Nie tylko korpomowa, odnalezienie się w hierarchii menadżerów i dyrektorów, ale też to, nad czym pracowano w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://www.coprzeczytalam.pl/2019/02/dmitrij-merezkowski-leonardo-da-vinci.html?m=1

http://www.coprzeczytalam.pl/2019/02/dmitrij-merezkowski-leonardo-da-vinci.html?m=1

Pokaż mimo to


Na półkach:

To niepozorna książka, a przez to łatwo dać się zmylić jej niewielkiej objętości. W imię dziecka to jednak doskonały przykład na to, że w niewielkiej liczbie słów można zmieścić ogrom dylematów, rozterek i problemów, które nie opuszczają człowieka długo po lekturze. Jednym z ważniejszych pytań jest to o cenę, jaką przychodzi zapłacić za decydowanie o czyimś życiu. Lub śmierci. Prawda jest taka, że czasem ktoś tę odpowiedzialność na siebie wziąć musi. Najważniejsze według mnie jest inne pytanie zadane przez autora: to o sens życia i życie, kiedy tego sensu się szuka.
Cała opinia na www.coprzeczytalam.pl

To niepozorna książka, a przez to łatwo dać się zmylić jej niewielkiej objętości. W imię dziecka to jednak doskonały przykład na to, że w niewielkiej liczbie słów można zmieścić ogrom dylematów, rozterek i problemów, które nie opuszczają człowieka długo po lekturze. Jednym z ważniejszych pytań jest to o cenę, jaką przychodzi zapłacić za decydowanie o czyimś życiu. Lub...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Love line to literatura kobieca, którą chce się czytać. Wielowarstwowa, ze świetnie odmalowanymi bohaterami i gorącym uczuciem. Czyta się jednym tchem.

Love line to literatura kobieca, którą chce się czytać. Wielowarstwowa, ze świetnie odmalowanymi bohaterami i gorącym uczuciem. Czyta się jednym tchem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Co pamiętacie o Bolesławie Chrobrym ze szkoły?🤔
______
Ta książka to nie lada gratka dla miłośników historii. Religia i władza na przełomie ubiegłego tysiąclecia przeplatały się tak ściśle, że nie sposób było oddzielić jedno od drugiego. Wiedział o tym Bolesław - wybitny władca, charakterny mężczyzna i przebiegły polityk. Polityką i religią żył Otto III, cesarz z wizją, którego śmiałe plany dotyczyły Sklavinii, kraju nad Wisłą.
_____
👌Poznawanie sytuacji geopolitycznej tamtych czasów samo w sobie stanowi zachętę do sięgnięcia po ten tytuł.
👌Do tego trzeba dodać odmalowane z ogromną starannością postacie zarówno te z pierwszego, jak i z trzeciego planu.
👌Język jest w zasadzie współczesny, bez archaizmów, dzięki czemu nie ma problemów z jego odbiorem.
👌Wisienką na torcie jest humor, także ten sytuacyjny - rewelacja!
_____
Wielowarstwowa niczym sieć intryg politycznych, śmiała jak Bolesław i kunsztowna niczym cesarski diadem - taka jest "Gra w kości".

Co pamiętacie o Bolesławie Chrobrym ze szkoły?🤔
______
Ta książka to nie lada gratka dla miłośników historii. Religia i władza na przełomie ubiegłego tysiąclecia przeplatały się tak ściśle, że nie sposób było oddzielić jedno od drugiego. Wiedział o tym Bolesław - wybitny władca, charakterny mężczyzna i przebiegły polityk. Polityką i religią żył Otto III, cesarz z wizją,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najogólniej rzecz ujmując, Burton Marzycielkami porusza problem równości i praw, które często pozostają tylko pustymi hasłami. Można uśmiechnąć się pod nosem czytając o przeznaczeniu kobiety do bycia żoną i ograniczaniu jej do tej roli, ale można też rozejrzeć się wokół siebie i zastanowić, czy nie ma w tym ziarna prawdy. W tej baśni nie ma nic z wojującego czy niewojującego feminizmu, jest tylko historia tym, że czasem trzeba się postawić, zawalczyć o swoje i nie wątpić we własne umiejętności. Mimo że to postacie kobiece zdecydowanie tu dominują, a główna postać męska jest delikatnie rzecz ujmując mało przyjazna, ciężko byłoby się w tej opowieści dopatrzeć skrajności, która mogłaby w jakikolwiek sposób dziecku zaszkodzić w odbiorze.

Cała opinia na www.coprzeczytalam.pl

Najogólniej rzecz ujmując, Burton Marzycielkami porusza problem równości i praw, które często pozostają tylko pustymi hasłami. Można uśmiechnąć się pod nosem czytając o przeznaczeniu kobiety do bycia żoną i ograniczaniu jej do tej roli, ale można też rozejrzeć się wokół siebie i zastanowić, czy nie ma w tym ziarna prawdy. W tej baśni nie ma nic z wojującego czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

http://www.coprzeczytalam.pl/2019/02/stephan-orth-couchsurfing-w-rosji-w.html?m=1

http://www.coprzeczytalam.pl/2019/02/stephan-orth-couchsurfing-w-rosji-w.html?m=1

Pokaż mimo to


Na półkach:

Do lektury Ciszy białego miasta zasiadłam bez jakichś konkretnych oczekiwań, chociaż zapowiedzi jak świetnie książka została przyjęta w Hiszpanii troszkę podkręciły atmosferę. Rzeczywiście już od pierwszych stron trzeba było zapiąć pasy, bo historia ruszyła z piskiem opon. Interesująca pierwszoosobowa narracja, pewna informacja, przez którą całość odbierało się w szczególny sposób, baskijska kultura, która dla mnie była powiewem świeżości, retrospekcje i w końcu wyglądające na rytualne mordy - dziwne, mrożące krew w żyłach, nietypowe, naprawdę "pomysłowe". Sami przyznacie, że co jak co, ale paliwo miała ta książka zacne. Jak daleko na nim zajechaliśmy?
Cała opinia na
http://www.coprzeczytalam.pl/2019/02/eva-garcia-saenz-de-urturi-cisza-biaego.html

Do lektury Ciszy białego miasta zasiadłam bez jakichś konkretnych oczekiwań, chociaż zapowiedzi jak świetnie książka została przyjęta w Hiszpanii troszkę podkręciły atmosferę. Rzeczywiście już od pierwszych stron trzeba było zapiąć pasy, bo historia ruszyła z piskiem opon. Interesująca pierwszoosobowa narracja, pewna informacja, przez którą całość odbierało się w szczególny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetnie bawiłam się przy czytaniu. Czarny humor, który pewnie nie każdemu podejdzie, mnie bawił do rozpuku. Akcja jest dynamiczna i co najważniejsze jej finał zaskakuje. Są też "mafijne" opisy, więc ludzie bardzo wrażliwi powinni mieć to na uwadze. Podsumowując, ta książka jest dokładnie taka, jak zapowiadał blurb, tym razem można bez obaw się nim sugerować:)

Świetnie bawiłam się przy czytaniu. Czarny humor, który pewnie nie każdemu podejdzie, mnie bawił do rozpuku. Akcja jest dynamiczna i co najważniejsze jej finał zaskakuje. Są też "mafijne" opisy, więc ludzie bardzo wrażliwi powinni mieć to na uwadze. Podsumowując, ta książka jest dokładnie taka, jak zapowiadał blurb, tym razem można bez obaw się nim sugerować:)

Pokaż mimo to