Sprint

Okładka książki Sprint Piotr Kuzio, Marcin Majchrzak, Grzegorz Suder
Okładka książki Sprint
Piotr KuzioMarcin Majchrzak Wydawnictwo: Zysk i S-ka kryminał, sensacja, thriller
672 str. 11 godz. 12 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2019-02-26
Data 1. wyd. pol.:
2019-02-26
Liczba stron:
672
Czas czytania
11 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381165778
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
41 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
48
47

Na półkach:

Bardzo dobra książka. Nie czytałem dotąd kryminału na ten temat i czuć było powieść świeżości.

Bardzo dobra książka. Nie czytałem dotąd kryminału na ten temat i czuć było powieść świeżości.

Pokaż mimo to

avatar
146
73

Na półkach:

Na początku warto zaznaczyć, że powieść napisali informatycy, realia są więc wiarygodne. Co zresztą widać. Nawet niektóre rozmowy pracowników są autentyczne. Zatem ogromny plus za podejście do tematu – bycie w swoim żywiole i pisanie, o czym się wie.

Książka grzeszy objętością, bo ma aż 758 stron (na moich ustawieniach),jednak czyta się ją szybko, głównie dlatego, że jest bardzo dużo dialogów, a mało opisów. Akcja rozgrywa się przeważnie w wielkiej korporacji-biurowcu, gdzie pracuje ponad dwa tysiące osób (o ile dobrze pamiętam),ale fabuła skupia się na ludziach z jednego działu. Nie są podane lokalizacje czy miasta, a nazwiska świadczą o multikulturowych pracownikach, co jest dobrym polem dla wyobraźni czytelnika. W budynku zostają znalezione zwłoki młodego pracownika; obrażenia, ułożenie i obecność nietypowych przedmiotów obok świadczą o tym, że nie był to raczej wypadek. Od tej pory zaczyna się śledztwo policji, przeplatane z pracą w korporacji, prokuraturze, innych firmach informatycznych i prasie. Akcja toczy się wolno, jednak ostatnie 100 stron to mamy trzymający w napięciu film akcji.

Książka ukazuje, co naprawdę obecnie dzieje się w wielkich korporacjach, gdzie człowieka traktuje się jako resources. Zabójstwo jest smutne, ale nie dlatego, że nie ma już pracownika, lecz oznaczać to będzie opóźnienie w projektach. Trwa wyścig szczurów, nieuczciwa konkurencja. Pracownicy są zmuszani nawet do zabaw przedszkolnych, co według kołczów i speców od psychologii ma integrować zespół. Często można zapomnieć, że mamy do czynienia z kryminałem, bo pojawiają się kolejne spiski i zmowy pracowników, mające na celu wywalenie kogoś z pracy czy nawet wsadzenie do więzienia.

Tekst pisało kilka osób, jednak nie jest to wyczuwane – redakcja dobrze ujednoliciła style. Bardzo podobał mi się poważny, analityczny charakter. Informacji pojawia się dużo, więc po drodze jest zadanie dla czytelnika, by i on mógł sobie wytypować mordercę. Łatwe wcale to nie jest, bo ślady wskazują na inne osoby. Pod koniec pojawi się więc zaskoczenie.

Dużym plusem jest dla mnie to, że nie ma tu żadnych romansów, seksów i miłostek, jedynie wzmianki, że ktoś tam zdradza żonę z osobą z pracy.

Ogólnie powieść ma poważny charakter, ale pojawiają się też sceny komiczne, jak z walką pracowników z automatyczną ubikacją ;).

To teraz trochę o tym, co mi nie podpadło.

Było nieco zbędnych, krótkich scen, nieistotnych fabularnie, które miały chyba na celu pokazanie życia prywatnego bohaterów, może zbudowanie klimatu.

Większość bohaterów (a mamy ich sporo) nie jest szczególnie wyróżniająca się, przez to długo się gubiłam i musiałam zaglądać do ściągi na początku, gdzie podany jest wykres ze strukturą działu i nazwiskami. Zapamiętałam jedynie osoby charakterystyczne, jak „krasnoluda”, pracownika latającego z aeroklubu, policjanta-pijaka czy miłośnika ultramaratonów pieszych.

Pod koniec książki, gdy akcja nabiera tempa, obie strony zaczynają popełniać podstawowe błędy, jak wpinanie komórki do ładowarki w aucie i pokazywanie policji, jakiego auta się używa i gdzie się przebywa, czy zostawianie groźnego przestępcy samego w pomieszczeniu z ubikacjami przez mundurowych.

W epilogu jeden z wątków mógł zostać skrócony, bo powtarzane są te same informacje, które czytelnik zna z fabuły.

Ogólnie jestem bardzo zadowolona z książki, było to wiele dni dobrej i inteligentnej lektury.
Polecam każdemu, kto lubi kryminały przemysłowe, anglicyzmy, terminologię IT (zwłaszcza dotyczącą bezpieczeństwa w sieci) i nie chciałby czytać o wątkach miłosnych.

Na początku warto zaznaczyć, że powieść napisali informatycy, realia są więc wiarygodne. Co zresztą widać. Nawet niektóre rozmowy pracowników są autentyczne. Zatem ogromny plus za podejście do tematu – bycie w swoim żywiole i pisanie, o czym się wie.

Książka grzeszy objętością, bo ma aż 758 stron (na moich ustawieniach),jednak czyta się ją szybko, głównie dlatego, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1086
721

Na półkach: , , , ,

Szczerze mówiąc, po tytule spodziewałam się zupełnie innej tematyki, ale kiedy zapoznałam się z opisem, poczułam dreszczyk emocji. Fabuła wplata się w moje zainteresowania zawodowe. Nie wiem, jak Wy, ale ja chętnie sięgam po książki, które gdzieś tam oscylują wokół tego, co robię na co dzień, bo nawet kiedy to jest czysta fikcja, to i tak czuję, że jestem w samym środku akcji.

O czym właściwie jest "Sprint"? O firmie RCUS. Tajemnicza nazwa, za którą skrywa się potentat na rynku informatycznym, który wedle wszelkich doniesień zatrudnia tylko najlepszych i właśnie ci najlepsi marzą o pracy u niego. Przede wszystkim chwali się tym, iż jego pracownicy są zadowoleni i bezpieczni. Ale jak to, bezpieczni? To może się coś stać poza przypadkowymi wypadkami w pracy? Lub takimi, za którymi stoi nieprzestrzeganie zasad BHP?

Tutaj ujawnia się kryminalny charakter powieści, ponieważ zostaje znalezione ciało mężczyzny. Okazuje się, że został on zamordowany, a na miejsce zostają wezwani dwaj policjanci, którzy są przekonani o tym, że znalezienie sprawcy to pestka, bo przecież w tejże firmie wszystko jest monitorowane, kamery są dosłownie wszędzie, a już na pewno w laboratorium, gdzie zostało znalezione ciało. Wszystko wydaje się zbyt proste, zbyt oczywiste. Czy policjanci znajdą mordercę? A może sami znajdą się w ogromnym niebezpieczeństwie pośród nieznanej im technologi?

I tak oto, stworzona została historia, w której autorzy pokazują, że kamery, monitoring, karty identyfikacyjne przypisane do konkretnych pracowników wcale nie oznaczają, że człowiek jest w stu procentach bezpieczny i nie jest w stanie się do niego dostać ktoś obcy, a jeśli już coś takiego się wydarzy, to bardzo łatwo tego kogoś zlokalizować i zidentyfikować. W tym wszystkim wątek kryminalny, gdzie prowadzone jest śledztwo dodaje smaczku, bo podinspektor Skalski i komisarz Walczak nie tylko muszą znaleźć mordercę, ale również poradzić sobie ze nowoczesnymi systemami informatycznymi. A w tym będzie miał za zadanie im pomóc spec od komputerów, czyli aspirant Czerski. Standardowo, jak to bywa przy takich sprawach, któryś z policjantów uwielbia sięgnąć po... piersiówkę. Takie to typowe, że już chyba nie dziwi, ale jednocześnie nieco podkręca wyrazistość postaci. Przecież nie muszą być idealne, żeby się je lubiło, prawda? Ja tych dwóch polubiłam niemal od razu.

I jak to w kryminale bywa, tak i tutaj w RCUS poczuć można przez papier atmosferę duszności, niedomówień, pytań bez odpowiedzi i wszechobecnego braku zaufania. Natomiast mam jedno poważne "ale". Nie do końca panowie zrobili porządny research. Fajnie, że rzucane są terminy stricte informatyczne, które pewnie będą większość czytelników tylko irytować (niestety, wiem o tym z realnego życia, rzadko ktoś ogarnia co do niego mówię jak rzucę jakimś terminem, który dla mnie jest oczywisty, bo używam go na co dzień. Pewnie ja czułabym się podobnie gdyby ktoś zaczął mi tłumaczyć chemiczne metody wytwarzania pewnych substancji). I to śledztwo, tak mam wrażenie, że pociągnięte według własnych odczuć i ustaleń na podstawie seriali typu "kryminalne zagadki los Angeles", bo gdyby poczytali nasze rodzime kryminały, gdzie autorzy rozmawiają ze specjalistami, zagłębiają się w śledztwa, to by to wyglądało zupełnie inaczej.

Podsumowując, czyta się bardzo dobrze, pod warunkiem, że przymyka się oko na pewne elementy i nieścisłości. Niestety, kolejny raz, kiedy sięgam po książkę, która jest dziełem kilku osób i mam wrażenie, że każdy próbował na siłę dodać coś od siebie. Zdecydowanie lepiej jest, kiedy ktoś sam tworzy historię po swojemu.

Ostatecznie ode mnie 5/10 gwiazdek i choć czytałam ekstremalnie szybko, to pewnie wynikało to również z tego, że jest to połączenie dwóch dziedzin, które absolutnie kocham, czyli kryminału i IT. Spodziewałam się czegoś lepszego, ale tragedii też nie ma.

Wydawnictwu Zysk i S-ka serdecznie dziękuję za egzemplarz!

Szczerze mówiąc, po tytule spodziewałam się zupełnie innej tematyki, ale kiedy zapoznałam się z opisem, poczułam dreszczyk emocji. Fabuła wplata się w moje zainteresowania zawodowe. Nie wiem, jak Wy, ale ja chętnie sięgam po książki, które gdzieś tam oscylują wokół tego, co robię na co dzień, bo nawet kiedy to jest czysta fikcja, to i tak czuję, że jestem w samym środku...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1125
1067

Na półkach:

„… Nasz profesor chce powiedzieć, że policja podejrzewa morderstwo i dlatego dokonała aresztowań. RCUS jeszcze tego nigdzie nie skomentował, więc nie będę podpowiadał, co możecie teraz z tym zrobić …”

Czy przy wszędobylskim systemie obserwacji i kontroli zbrodnia może ujść komuś płazem? Czytanie tej książki wymagało sporo uwagi. Autorzy – Piotr Kuzio, Marcin Majchrzak i Grzegorz Suder trochę namieszali. Można śmiało powiedzieć, że lektura wciąga od pierwszej do ostatniej strony.

Fabuła ich kryminału osadzona została we współczesnej korporacji informatycznej. To realia doskonale znane. Pochodzą z różnych miast, ukończyli różne uczelnie, w końcu spotkali się w jednej firmie. Ich kariery zawodowe były różne. Wiedza informatyczna, zamiłowanie do filmu i gier stały się inspiracją do napisania książki. Historia jest fikcją literacką, ale nowoczesne technologie sprawiają, że mogłoby się to wydarzyć naprawdę. Na pierwszym miejscu jest rzecz jasna zaangażowanie pracownika w bieżącą działalność. A może to oddanie połączone z pracoholizmem?

Sprint to w metodologii tworzenia oprogramowania podstawowa jednostka planowania pracy zespołu programistów. Zazwyczaj trwa dwa tygodnie. W tym czasie musi zdarzyć się wszystko: od zaplanowania pracy do prezentacji finałowego rozwiązania. Sama struktura firmy jest bardzo rozbudowana. To dyrektorzy, menedżerowie i inżynierowie. Każdy jest takim małym trybikiem.

Firma RCUS była szczytem marzeń wszystkich informatyków. Międzynarodowy potentat na rynku systemów komputerowych zatrudniał najlepszych i – jak wieść niosła – niezwykle dbał o ich zadowolenie i bezpieczeństwo. Ale czy na pewno? Może ktoś się wyłamał? A może po prostu czuł się zagrożony?

W poniedziałkowy poranek do laboratorium RCUS zostają wezwani podinspektor Skalski i komisarz Walczak. Znaleziono ciało zamordowanego mężczyzny. Policjanci rozpoczynają mozolne przesłuchania, przy czym nie angażują się zbytnio, pewni, że przy rozbudowanym systemie monitoringu i kontroli, zidentyfikowanie sprawcy będzie czystą formalnością. Jednak elektroniczne ślady okazują się sfałszowane, jednoznaczne dowody – podrzucone. Policjanci próbują odnaleźć się w nowych dla siebie realiach, w czym pomóc ma im aspirant Czerski, specjalista „od komputerów”. Z każdym dniem śledztwo komplikuje się coraz bardziej…

Walczak jest milczący, ale ma swoją ulubioną piersiówkę. Skalski zaś analizuje wszystkie obrazy i postaci. Szuka. Też nie jest abstynentem, ale to ludzka pomysłowość i różnorodność intrygują go w ludziach. Kiedy fala uderzeniowa dochodzi do komórek nieodwracalnie skłania mężczyznę do filozoficznych rozważań.

W całej firmie można wyczuć ciężką atmosferę nieufności, podejrzliwości i zagrożenia. Jak można naprawić błąd nie tracąc wpływów i źródeł informacji? Szkielety budynków w ciemności i walające się wszędzie śmieci sprawiają upiorne wrażenia. Każdy pracownik jest swoistą częścią z fabryki oprogramowania. Jedną dobrą rzeczą jest to, że przewaga umysłu sprzyja słabszej płci. Mężczyźni czasami są prostaccy. Niby potrafią być romantyczni, ale grubiaństwo wyjdzie w najmniej odpowiednim momencie. Każdy na swój sposób jest bezradny. Jest też jedna kobieta, która ma na swoim koncie wiele ofiar. To taka modliszka, która jest zdolna do wszystkiego. Kim jest? I czy wylewanie prywatnych spraw jest naprawdę konieczne?

Gorąco polecam lekturę na miarę XXI wieku. Tu nowoczesność i intryga grają pierwsze skrzypce.

Katarzyna Żarska
http://zarska18.blogspot.com/

Wydawnictwo: ZYSK i S – KA
Premiera: 25.02.2019 r.
Projekt okładki i stron tytułowych: Mariusz Banachowicz
Oprawa: miękka
Wydanie I
Liczba stron: 672
nowość wydawnicza w mojej biblioteczce

„… Nasz profesor chce powiedzieć, że policja podejrzewa morderstwo i dlatego dokonała aresztowań. RCUS jeszcze tego nigdzie nie skomentował, więc nie będę podpowiadał, co możecie teraz z tym zrobić …”

Czy przy wszędobylskim systemie obserwacji i kontroli zbrodnia może ujść komuś płazem? Czytanie tej książki wymagało sporo uwagi. Autorzy – Piotr Kuzio, Marcin Majchrzak i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1129
577

Na półkach: , ,

Kolejni fachowcy od kryminałów, którzy naoglądali się serialu telewizyjnego z serii „Policjanci” i postanowili stworzyć literacki majstersztyk. Tylko to jest niestety tak, że nie wystarczy mieć chęci i naoglądać się telewizji, trzeba jeszcze mieć pojęcie o tym co się robi i pisze. A w „Sprincie” niestety tej wiedzy brakuje. Momentami aż tak jej brakuje, że aż trzeba zamykać oczy, bo szczypią.

Trio fachowców przedstawia czytelnikowi policjantów (oczywiście po przejściach i z problemami),którzy, jeśli czasami są trzeźwi, wtedy wylegają z komendy (czy tam z centrali – dobrze, że nie z bazy),dzierżąc pod pachą wariografy i zaczynają aresztować oskarżonych. Jak już ich aresztują, odczytają im ich prawa, wtedy na miejsce zbrodni przyjeżdża koroner, a oskarżeni (czasem podejrzani) jadą do aresztu (ciekawe czy sami)? Z tego aresztu też nieraz wychodzą (ci podejrzani),to zależy jakie policjanci mają akurat „widzimisię”. Istny ubaw, albo zgrzytanie zębów. Wszystko uzależnione od tego, jakie dany czytelnik ma nerwy i chęci do czytania takich „kwiatków”.

Śledztwo w sprawie dokonywanych morderstw w korporacji słabo im idzie (oczywiście tym policjantom),bo biedaki nie rozumieją, co tam kto do nich mówi w tej firmie, naznaczonej piętnem zabójcy. Bowiem autorzy, chcąc chyba uwiarygodnić czytelnikowi atmosferę korpo, napychają do granic możliwości swój tekst masą korpomowy i informatycznych bzdetów, których zwykły zjadacz książek w żaden sposób nie jest w stanie zrozumieć. Nawet gdyby chciał, to i tak nie ma takiej potrzeby, bo one wszystkie niczego do fabuły nie wnoszą. Autorzy chcą pochwalić się, ze dokonali świetnego reserchu, szkoda tylko, że sił na przeprowadzenie takiego zabrakło im w sprawie pracy policji i prokuratury – czyli najważniejszych aspektów powieści kryminalnej.

Gdyby tak chcieć podsumować cały ten „Sprint”, to rzekłbym, że pomysł może był i fajny tylko wykonanie okulało. Książka liczy sobie prawie siedemset stron i w zasadzie nigdy przy lekturze mi to nie przeszkadza. Tutaj jednak, wydaje się jakby ta ilość stron została stworzona sztucznie, bo gdyby tak usunąć z tekstu miliard użytych fachowych terminów informatycznych i bełkot korporacyjny, to okazałoby się, że zostało 400. Może autorzy bali się, że wtedy książka nie wypadnie wiarogodnie, zbędny te obawy i tak jest niewiarygodnie.

Ja wiem, ja się czepiam, ale co ja poradzę, że dla mnie szczegóły związane z pracą policji i prokuratury są w kryminale najważniejsze. Bo kryminał właściwie na nich się opiera. I kiedy autor, bądź trio autorów chce mi na prawie siedmiuset stronach opchnąć kilogramy bzdur, to ja tego nie kupuję, bo niestety się na tym znam. Oczywiście, tekstu tego nie uświetniam wszystkimi „kwiatuszkami”, którymi uraczyli mnie Kuzio, Suder i Majchrzak. Każdy czytelnik wychwyci je sobie sam (bądź nie, bo w końcu większość czytelników jest „Sprintem” zachwycona). Mnie zastanawia jeszcze czy w każdej korporacji pracują tylko ludzie o mniej popularnych w Polsce imionach. Serio w korpo nie ma Kasi, Krzyśka, czy Staśka, tam zatrudniają tylko Donatanów, Maury, Kilianów? (a nie, sorry !! jest Monika). A tych postaci jest tam tyle, że i tak nie sposób ich spamiętać. No fakt, przecież w korpo pracują tysiące ludzi.
No i ten motyw sprawcy, naprawdę ?

Ocena: 3/6 (w sumie to się nawet nie nudziłem, tylko było dla mnie niewiarygodnie)

PS. Panowie autorzy, jeśli na fali popularności powieści, wpadniecie na pomysł stworzenia kontynuacji (a takie mam obawy),to litości, popracujcie nad kodeksem postępowania karnego i Ustawie o Policji, albo choć podpytajcie o szczegóły jakiegoś prawdziwego fachowca. Uwierzcie, w serialach opowiadają ludziom bzdury!!

Kolejni fachowcy od kryminałów, którzy naoglądali się serialu telewizyjnego z serii „Policjanci” i postanowili stworzyć literacki majstersztyk. Tylko to jest niestety tak, że nie wystarczy mieć chęci i naoglądać się telewizji, trzeba jeszcze mieć pojęcie o tym co się robi i pisze. A w „Sprincie” niestety tej wiedzy brakuje. Momentami aż tak jej brakuje, że aż trzeba zamykać...

więcej Pokaż mimo to

avatar
243
235

Na półkach:

Kryminały czytam bardzo różne, ale „informatycznego” na swoim koncie jeszcze nie miałam. Muszę przyznać, że to całkiem ciekawe doświadczenie.

Lekturę potraktowałam jako swego rodzaju eksperyment. „Sprint” to powieść autorstwa trzech panów. Już sam ten fakt był interesujący i z ciekawością sprawdzałam, czy trio w zestawie: Piotr Kuzio, Marcin Majchrzak i Grzegorz Suder sprostało wyzwaniu, zachowało spójność akcji oraz czy struktura od strony językowej, mówiąc kolokwialnie, nie rozjechała się. Otóż z satysfakcją informuję, że nic takiego się nie wydarzyło!

Akcję powieści rozpoczyna morderstwo popełnione w siedzibie firmy RCUS. To potentat na międzynarodowym rynku systemów komputerowych, o rozrośniętej strukturze, zatrudniający wyłącznie najlepszych specjalistów. Oczywiście, fakt ten nie ułatwi pracy podinspektorowi Skalskiemu i komisarzowi Walczakowi, którzy – wraz z ekipą – zostali przysłani na miejsce zbrodni. Wsparciem ma im służyć aspirant Czerski – policyjny ekspert komputerowy. Czy podoła? O tym przekonacie się w toku lektury, ale od razu uprzedzam, że łatwo nie będzie: zarówno bohaterom, jak i czytelnikowi.

Śledczy łatwo nie mają, gdyż z każdym kolejnym dniem śledztwo komplikuje się coraz bardziej. Znalezienie ciała okręconego kablem w laboratorium to dopiero początek gąszczu zdarzeń. Informatycy, jak powszechnie wiadomo, wcale skłonni do wynurzeń nie są, a gdy w grę wchodzi trup, milczenie staje się nawet bardziej uzasadnione. W niczym nie pomaga rozbudowany, profesjonalny monitoring i wszechobecna kontrola. Gdy dowody, nawet te pochodzenia elektronicznego, okazują się sfabrykowane, prawda wydaje się umykać.

Czytelnikowi zaś nie jest lekko, gdyż i „Sprint” lekki nie jest: w sensie dosłownym – ponad 650 stron i przenośnym. Powieść naszpikowana jest określeniami z branży informatycznej, technologicznymi wzmiankami i niuansami pracy osób żyjących w cyfrowym świecie. Autorzy niczego nam tutaj nie ułatwiają, ale – spokojnie! – nie jest tak hermetycznie, żeby nie dało się tego zrozumieć lub żeby „wujek Google” musiał być stałym towarzyszem naszej lektury. To, co istotne, można wyłapać w lot z kontekstu i z rozmów bohaterów. Podobnie zresztą jest z przewijającą się wokół śledztwa korpomową, wszak RCUS jest właśnie tego typu przedsiębiorstwem. Nie ulega natomiast wątpliwości, że jest to książka raczej dla osób sprawnych językowo, potrafiących przyswajać nowe terminy i interpretować je przez kontekst.

Siłą tej książki, poza warstwą językową, są także bohaterowie. Trudno ich polubić od pierwszej chwili, po pewnym czasie jednak przywiązujemy się i nie wyobrażamy sobie innych. Połączenie obu tych aspektów buduje niesamowity realizm „Sprintu”. W pełni kupuję ten świat, choć jest to dla mnie ziemia nieznana. Uwagę warto zwrócić także na sam przebieg śledztwa: wszystko zostało tu przemyślane. Nawet, gdy autorzy wprowadzają zamieszanie, jest ono zamieszaniem w pełni kontrolowanym. Rozstrzygnięcie sprawy do samego końca nie jest jasne, a zakończenie rzeczywiście zaskakuje.

Reasumując: polecam bardzo gorąco, nie tylko „geekom”. Mimo że „Sprint” kompletnie nie opowiada o moim świecie i używa innych niż znane mi kody, wciągnął mnie od początku aż do ostatniej strony. Mimo skomplikowanej intrygi w książce nie znajdziemy chaosu czy niedociągnięć – pewnie za sprawą ścisłych umysłów, co fascynuje mnie tym bardziej, że trzy osobowości musiały porozumieć się w tym temacie. Przez całą lekturę towarzyszyła mi również myśl, że mam do czynienia z kryminałem stanowiącym świetną bazę do nakręcenia na jego podstawie filmu lub miniserialu.

Kryminały czytam bardzo różne, ale „informatycznego” na swoim koncie jeszcze nie miałam. Muszę przyznać, że to całkiem ciekawe doświadczenie.

Lekturę potraktowałam jako swego rodzaju eksperyment. „Sprint” to powieść autorstwa trzech panów. Już sam ten fakt był interesujący i z ciekawością sprawdzałam, czy trio w zestawie: Piotr Kuzio, Marcin Majchrzak i Grzegorz Suder...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4665
3433

Na półkach: , , , ,

Debiutancka powieść autorstwa trzech pracowników informatycznej korporacji to nowy i donośny głos na scenie polskiej powieści kryminalnej. Niesamowite intrygi, fabularne niepodzianki, nagłe zwroty akcji i narastające napięcie – oto znak firmowy literackiego tria.

Piotr Kuzio, Marcin Majchrzak i Grzegorz Sunder pochodzą z różnych miast, ale połączyła ich praca w jednej firmie. Praca oraz pasja do gier, filmów i książek. W pewnym momencie przyjaciele postanowili samodzielnie stworzyć porywającą opowieść o zbrodni popełnionej w miejscu, które jest im doskonale znane z autopsji. Plany przerodziły się w liczący ponad sześćset siedemdziesiąt stron kryminał, który można odczytywać na różnych poziomach.

Akcja "Sprintu" rozgrywa się przede wszystkim na terenie międzynarodowej firmy RCUS. To marzenie wziętych i ambitnych informatyków. Można tu spełnić się zawodowo, rozwijać, awansować i zarabiać wielkie pieniądze.
RCUS to świat shierarchizowany, oferujący wielkie możliwości, ale wymagający w zamian bezwzględnej lojalności, podporządkowania i dyzpozycyjności. A takie oczekiwania muszą rodzić konflikty.

Pewnego dnia na terenie firmy znalezione zostają zwłoki utalentowanego pracownika. Sprawę badają śledczy Skalski i Walczak, niesamowity i zapadający w pamięć duet. Ponieważ panowie są na bakier z komputerowymi nowinkami, a hermetyczny język informatyków jest dla nich niezrozumiały, do pomocy dostają znacznie młodszego aspiranta Czerskiego.

Wydawać by się mogło, że w miejscu naszpikowanym kamerami odtworzenie ostatnich chwil ofiary będzie fraszką. Okazuje się jednak, że tak nie jest. W dodatku szefostwo firmy stara się ukryć prawdziwą przyczynę śmierci swego pracownika, a wśród załogi rodzą się różne spekulacje na temat tego, co dzieje się w korporacji. A dzieje się wiele i wcale nie są to uczciwe zagrywki.

Pasjonujące jest śledzenie poszczególnych etapów śledztwa, które gmatwa się coraz bardziej. Kto i dlaczego zabił? I czy będą kolejne ofiary?
To tylko niektóre pytania towarzyszące czytelnikowi podczas lektury.

Powieść "Sprint" jest nie tylko świetnie skonstruowanym, wielowątkowym kryminałem o spiętrzonej intrydze. To również proza ukazująca prawdziwe oblicze i mechanizmy działania wielkich firm, w których wszystko nastawione jest na zysk, a człowiek jest potrzebny tak długo, jak długo poświęca całego siebie dla pracy. Podobnie rzecz ma się ze światem mediów, które odgrywają tu znaczącą rolę.

Całość napisana jest błyskotliwie, interesująco i wciągająco. Trudno oderwać się od lektury, więc warto zarezerwować sobie na nią czas.
Autorom udało się połączyć powagę z poczuciem humoru oraz wprowadzić do treści ciekawe wątki obyczajowe związane z osobistym życiem policjantów.
Duży plus należy się też za język – barwny, plastyczny, soczysty. Jest on, co prawda, przesycony fachową terminologią, niezrozumiałą dla zwykłego zjadacza chleba, ale dzięki sprytnym zabiegom fabularnym, na przykład wprowadzeniu postaci Czerskiego, który staje się dla starszych policjantów kimś w rodzaju informatycznego tłumacza, także czytelnik-amator nie ma problemów ze zrozumieniem szyfru, jakim posługują się pracownicy firmy.

Czyta się szybko i z emocjami – to naprawdę bardzo udany debiut!

Debiutancka powieść autorstwa trzech pracowników informatycznej korporacji to nowy i donośny głos na scenie polskiej powieści kryminalnej. Niesamowite intrygi, fabularne niepodzianki, nagłe zwroty akcji i narastające napięcie – oto znak firmowy literackiego tria.

Piotr Kuzio, Marcin Majchrzak i Grzegorz Sunder pochodzą z różnych miast, ale połączyła ich praca w jednej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1261
1128

Na półkach: , , ,

Już na wstępie jest trup i zaczyna się śledztwo. Ale śledztwo umyka gdzieś w tło, a na pierwszy plan wchodzą korporacyjne układy i relacje, przedstawiana jest szczegółowo struktura i organizacja całej firmy, a na dodatek i firmy konkurencyjnej wraz z rozległą historią. W wyniku tego przestało mnie interesować, kto i dlaczego zabił.

Już na wstępie jest trup i zaczyna się śledztwo. Ale śledztwo umyka gdzieś w tło, a na pierwszy plan wchodzą korporacyjne układy i relacje, przedstawiana jest szczegółowo struktura i organizacja całej firmy, a na dodatek i firmy konkurencyjnej wraz z rozległą historią. W wyniku tego przestało mnie interesować, kto i dlaczego zabił.

Pokaż mimo to

avatar
42
36

Na półkach:

Kolejna książka, a nawet cegiełka (672 strony). I niestety mnie nie zachwyciła. Nie wiem z czego to wynikało. Ale bohaterowie byli dla mnie jacyś tacy nijacy. Dodatkowo naprawdę bardzo długo miałam problem zapamiatać kto jest kto. I szczerze kompletnie nie poczułam tych korporacyjnych gierek. I tak naprawdę niestety kompletnie mnie nie obchodziło kto i czemu zabił... Żeby nie było ta książka nie jest zła, tylko dla mnie też nie jest dobra. Taka bardzo nijaka.

Kolejna książka, a nawet cegiełka (672 strony). I niestety mnie nie zachwyciła. Nie wiem z czego to wynikało. Ale bohaterowie byli dla mnie jacyś tacy nijacy. Dodatkowo naprawdę bardzo długo miałam problem zapamiatać kto jest kto. I szczerze kompletnie nie poczułam tych korporacyjnych gierek. I tak naprawdę niestety kompletnie mnie nie obchodziło kto i czemu zabił... Żeby...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2601
1654

Na półkach:

Warto czasem sięgnąć po książkę nieznanych polskich autorów, bo można trafić na diamencik. Nie wiem, jak można coś napisać w trójkę. Nie wiem, jaka była rola i udział poszczególnych osób w tworzeniu tej powieści, ale wiem jedno – efekt osiągnęli znakomity.
Autorom świetnie udało się osadzić przemyślaną intrygę kryminalną w środowisku dużej korporacji działającej w branży IT. Być może realia korporacyjne zostały miejscami przerysowane, ale uważam to za udany zabieg mający na celu pokazanie to wszystko, czego nie widać z zewnątrz - intrygi, mobbing, kłębiące się emocje, niezaspokojone ambicje, bezwzględna rywalizacja, a wszystko to pod sztandarem “misji firmy”. Do tego dochodzi jeszcze bezpardonowa walka wewnątrz branży między firmami nie cofającymi się przed szpiegostwem przemysłowym, a nawet zbrodnią.
Fabuła ma formę klasycznego kryminału z drobiazgowo prowadzonym śledztwem i ograniczoną ilością podejrzanych. Dobre, w naturalny sposób prowadzone dialogi oraz wyraziste postaci wszystkich pojawiających się w powieści osób to kolejne atuty tej książki. Pewną trudność dla czytelnika z “zewnątrz” może początkowo sprawiać wszechobecny slang komputerowy, ale i tym przypadku autorzy szybko przychodzą z pomocą.
Powieść jest obszerna objętościowo, ale była dla mnie tak wciągająca, że kończyłem ją z żalem.
Warto zapamiętać nazwiska autorów.
Gorąco zachęcam do przeczytania.

Warto czasem sięgnąć po książkę nieznanych polskich autorów, bo można trafić na diamencik. Nie wiem, jak można coś napisać w trójkę. Nie wiem, jaka była rola i udział poszczególnych osób w tworzeniu tej powieści, ale wiem jedno – efekt osiągnęli znakomity.
Autorom świetnie udało się osadzić przemyślaną intrygę kryminalną w środowisku dużej korporacji działającej w branży...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    69
  • Przeczytane
    43
  • Posiadam
    19
  • Teraz czytam
    5
  • 2019
    3
  • Thriller/sensacja/kryminał
    2
  • Trzeba przeczytać
    1
  • 2019 Challenge
    1
  • Kryminał-sensacja-thriller-Polska
    1
  • Biblioteczka domowa III
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Sprint


Podobne książki

Przeczytaj także