-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać1 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant6
Biblioteczka
W Warszawie jest okolica, którą zwą Mordorem. Przyjęło się to tak dobrze, że nawet w reklamach firm, które przenoszą swoje siedziby w inne dzielnice Warszawy, pojawia się "Przenosimy się z Mordoru". To chyba najlepiej pokazuje, jak bardzo w świadomości społeczeństwa zakotwiczony jest świat, który stworzył Tolkien.
"Władcy Pierścieni" nie trzeba nikomu przedstawiać. Każdy, kto żyje na tym świecie, chociaż raz słyszał imię Froda, Gandalfa i Aragorna. Wśród studentów krąży żart "you shall not pass", który przed egzaminami rozładowuje nagromadzone napięcie. Nikomu obcy nie jest Gollum. Do Śródziemia - to jeden z popularniejszych kierunków urlopowych, szkoda tylko, że wyłącznie we własnej głowie. O książce tej powiedziano już chyba wszystko i każda recenzja, każda ocena będzie powtórzeniem tego, co wszyscy już dobrze wiemy. "Władca Pierścieni" może się nie podobać, istnieją tacy, którzy fantastyki w żadnej odsłonie nie trawią - ale każdy, dosłownie każdy musi przyznać, że jest to niezwykłe dzieło.
Przyznaję bez bicia, jestem ogromną fanką Tolkiena. Co roku łapię za moje tomiszcza "Władcy..." i zaczytuję się w historii, która podbiła moje serce. I mimo, że od dobrych trzynastu lat co roku zapuszczam się do Śródziemia, za każdym razem odnajduję w tej historii coś nowego. Czy jest to jedno zdanie, nad którym wcześniej tylko przepłynęłam wzrokiem, czy słowo, któremu w poprzedniej lekturze przydałam inne znaczenie, każda lektura obfituje w nowe, ciekawe doznania.
Cóż mogę jeszcze dodać? Chyba tylko tyle, że dla mnie to już klasyka literatury. Amen.
W Warszawie jest okolica, którą zwą Mordorem. Przyjęło się to tak dobrze, że nawet w reklamach firm, które przenoszą swoje siedziby w inne dzielnice Warszawy, pojawia się "Przenosimy się z Mordoru". To chyba najlepiej pokazuje, jak bardzo w świadomości społeczeństwa zakotwiczony jest świat, który stworzył Tolkien.
"Władcy Pierścieni" nie trzeba nikomu przedstawiać. Każdy,...
2012-11-29
Thorwald tym razem odkrywa przed nami mroki życia i dramaty mężczyzn zmagających się z wciąż niewątpliwie jedną z najbardziej tajemniczych chorób - hemofilią. Do dziś niektóre pytania o zaburzenia krzepliwości krwi pozostają bez odpowiedzi. Książka ta jednak nie jest po to, by rozwiewać wątpliwości dot. samej choroby.
Thorwald przedstawia nam trzy postacie hemofilików. Księcia Hiszpanii, księcia pruskiego oraz carewicza, z których każdy miał to nieszczęście urodzić się ze zmutowanym genem. Łączy ich nie tylko sama choroba, ale również fakt, iż wszyscy zawdzięczają ją swojej potomkini - królowej Wiktorii. Nie jest jasne, jak to się stało, że królowa Wiktorii była nosicielką hemofilii, dziś wiemy jedynie na pewno, że przekazała ją swojemu potomstwu i tak zaburzenia krzepliwości krwi rozpowszechniły się wśród rodów królewskich.
Bohaterowie tej książki muszą zmagać się z chorobą, która w każdej chwili może okazać się śmiertelną. Jedno zadraśnięcie, zwykłe uderzenie może spowodować krwotok, wewnętrzny czy też zewnętrzny, którego nie da się opanować, odbierając hemofilikowi życie. A co to jest za życie, w którym dziecko nie może jeździć na rowerku, biegać z rówieśnikami, bawić się wymarzoną zabawką? Thorwald bez zbędnych upiększeń przedstawia szarą, czasami wręcz czarną rzeczywistość chorych na hemofilię.
Mnie najbardziej wzruszyła historia małego carewicza, może dlatego, że tak bardzo boli mnie cierpienie dziecka. Zdaję sobie sprawę z tego, że i książę hiszpański, i książę pruski też kiedyś dziećmi byli, lecz Thorwald wybiera (celowo) inne momenty ich życia. Carewicz jednak na zawsze pozostał dzieckiem, nigdy miał nie poznać dorosłości. I był tą postacią, której nie pokonała hemofilia, a banda zdziczałych bolszewików. Do jego historii można jeszcze dodać Rasputina, który czasami wysuwał się na pierwszy plan i powstaje obraz mnie zatrważający.
Polecam. To niezwykłe dzieło, interesujące i wzruszające. I niestety nie oferuje happy-endu.
Thorwald tym razem odkrywa przed nami mroki życia i dramaty mężczyzn zmagających się z wciąż niewątpliwie jedną z najbardziej tajemniczych chorób - hemofilią. Do dziś niektóre pytania o zaburzenia krzepliwości krwi pozostają bez odpowiedzi. Książka ta jednak nie jest po to, by rozwiewać wątpliwości dot. samej choroby.
Thorwald przedstawia nam trzy postacie hemofilików....
2012-10-22
Gdybym nie poszła na prawo, dziś studiowałabym medycynę. I dlatego, że medyczne tematy interesują mnie niezmiernie, w mojej biblioteczce nie mogło zabraknąć pozycji o największych odkryciach w chirurgii.
Na książkę Thorwalda długo polowałam i w końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło. Gdy weszłam do biblioteki, zauważyłam, że "Stulecie chirurgów" czeka na mnie na półce i woła "Weź mnie! Weź mnie!". Plany, by poszukać literatury do magisterki, spełzły na niczym. Z biblioteki wyszłam ze "Stuleciem...".
Może zacznę od tego, że książkę przeczytałam w błyskawicznym tempie. Historia największych, najważniejszych odkryć w chirurgii wciąga od pierwszego zdania i wypuszcza ze swych objęć dopiero po doczytaniu do ostatniej kropki. Nie brak w niej drastycznych opisów, bogatych w detale, przed oczami żywo pojawiały mi się obrazy chirurga, który, niczym rzeźnik, rozcinał skórę i grzebał w ludzkim wnętrzu. Kilkakrotnie wymknęło mi się głośne westchnienie ulgi, że żyję w czasach, kiedy znieczulenie jest powszechnie znane, a medycynie nieobce są pojęcia aseptyki i antyseptyki.
"Stulecie chirurgów" jest niewątpliwie pozycją niezwykłą. Do tego także wciągającą i przerażającą nieco. Napisana z dużą rzetelnością - opisom Thorwalda ufać możemy. Polecam ją z czystym sumieniem, warto wiedzieć, jak długą drogę przeszła medycyna do czasów dzisiejszych.
Gdybym nie poszła na prawo, dziś studiowałabym medycynę. I dlatego, że medyczne tematy interesują mnie niezmiernie, w mojej biblioteczce nie mogło zabraknąć pozycji o największych odkryciach w chirurgii.
Na książkę Thorwalda długo polowałam i w końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło. Gdy weszłam do biblioteki, zauważyłam, że "Stulecie chirurgów" czeka na mnie na półce i...
2012-12-30
2012-07-21
2012-09-02
2012-04-04
2012-04-28
2012-04-03
2012-04-10
2012-04-09
2012-01-10
Recenzja z racji sesji: w tworzeniu... ;)
Recenzja z racji sesji: w tworzeniu... ;)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-02-05
2012-06-01
2012-07-23
2012-12-15
Książkę przeczytałam tylko dlatego, że Loki jest chyba moim ulubionym złoczyńcą. Nie jestem fanką współczesnej literatury polskiej, ale przyznać muszę, że tutaj się miło zaskoczyłam, chociaż nie wszystkie historie przypadły mi do gustu. Niewątpliwym plusem książki jest to, że czyta się ją w tempie błyskawicznym, akcja dzieje się szybko i tak też się zmienia, poznajemy interesujące postacie i ciekawe miejsca. Ponadto, pomysł wplatania różnych wierzeń (bo mamy i anioły, i Lokiego, i Światowida...) jest świetny! Sięgam po część drugą.
Na koniec jeszcze niekwestionowany zwycięzca w cytacie miesiąca:
"Loki stanął na palce i pocałował Gabriela.
- Aniołku, nie rób scen. Jak możesz być tak małostkowy?
- Jeszcze raz mnie pocałujesz - Gabriel ze wstrętem wytarł policzek - a zobaczysz, dlaczego zwą mnie posłańcem śmierci."
Książkę przeczytałam tylko dlatego, że Loki jest chyba moim ulubionym złoczyńcą. Nie jestem fanką współczesnej literatury polskiej, ale przyznać muszę, że tutaj się miło zaskoczyłam, chociaż nie wszystkie historie przypadły mi do gustu. Niewątpliwym plusem książki jest to, że czyta się ją w tempie błyskawicznym, akcja dzieje się szybko i tak też się zmienia, poznajemy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-12-18
2012-12-20
Jest to moja ulubiona powieść spośród wszystkich, jakie miałam do tej przeczytać (a było tego naprawdę dużo). Zakochałam się w świecie stworzonym przez Tolkiena, mogę do Władcy Pierścieni wracać wielokrotnie i nie ma mowy, by znudziło mi się bieganie po Śródziemiu. Bogactwo postaci, miejsc, kreacja innego świata - wszystko na najwyższym poziomie. Zdaję sobie sprawę z tego, że cokolwiek powiem, nie odda kunsztu i geniuszu Tolkiena. Moim zdaniem, najlepsze dzieło, jakie powstało!
A jedynym tłumaczeniem, jakie przyjmuję, jest tłumaczenie popełnione przez p. Marię Skibniewską - wspaniałe!)
Jest to moja ulubiona powieść spośród wszystkich, jakie miałam do tej przeczytać (a było tego naprawdę dużo). Zakochałam się w świecie stworzonym przez Tolkiena, mogę do Władcy Pierścieni wracać wielokrotnie i nie ma mowy, by znudziło mi się bieganie po Śródziemiu. Bogactwo postaci, miejsc, kreacja innego świata - wszystko na najwyższym poziomie. Zdaję sobie sprawę z tego,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to